TAK!
Wersja do druku
TAK!
Ale beton, heh. Po pierwsze - każdy inaczej widzi rzeczywistość, a ona sama jest już nudna, bo oglądamy ją codziennie. Poza tym obecny świat jest mocno "dosmażony" i aby w takim kontekście coś miało moc, to też musi być soczyste - vide mastering w muzyce.
Nie chcę bronić tutaj fotografii i techniki obróbki Klavs Bo Christensen'a, ale z drugiej strony zupełnie surowy materiał to słabe rozwiązanie. Nawet jako dokument. Jedynie broniłoby się takie podejście podczas np. fotografii obcych form życia na innej planecie, aby oddać 100% prawdy, ale w fotach Christensen'a od razu widać, jak płaskie są "oryginały" z default'owymi ustawieniami ACR (czyli nie zero'ed, które są już kompletnie "do niczego").
Tak więc niech sobie niektórzy robią analogami bez zabaw w ciemni (a tylko proste wywołanie) a inni niech bawią się jpg'ami, ja za to będę smażył RAWy w PSie ;)
"Z Kliszaka" też można sporo wyciągnąć w ciemni. Co za różnica jakim sosobem Autor ingeruje w kolorystykę? Ja mam inną propozycję (dla jurorów tego typu imprez):
a) dopuszczamy edycję "liniową" - zmiany kolorów, forsowanie, wyciąganie z cieni, kadrowanie itp.
b) odrzucamy edycję "nieliniową" - warstwy (nie korekcyjne, lecz edycyjne), klonowanie itp.
Moim zdaniem przypadek a nie różni się istotnie od tego, co przy dużych umiejętnościach możnaby uzyskać z materiału analogowego w ciemni.
ale w ciemni tez mozna robic "na warstwach" tzn oddzialywac na poszczegolne fragmenty zdj.
przegladnalem ten artykul - rzeczywiscie roznica miedzy rawami a ostatecznymi zdjeciami ogromna. Ale ja mam tak samo, rawy sa zawsze plaskie, brakuje kontrasty itp. Oczywiscie ze ze zdjecia nie mozna robic komiksu - w obecnych czasach jeste tendencja do ogromnego dodawania saturacji. Podbicie kontrastu czy leveli to nie jest grzech i to naturalna czynnosc. Za chiny nie uwazam ze to co mamy w rawie powinno byc efektem koncowym, ci co to tak mysla wiele traca z fotografii bo wtedy kazde zdjecie jest "rejestracja rzeczywistosci". Dodanie kolorow, owszem ale z glowa, zeby nie przesadzic. Kontrast i levele - jak najbardziej - dodaja kopa.
W fotografii krajobrazowej bez takich technik jak laczenie ekspozycji na warstwach (nie HDR) wiekszosc wschodow i zachodow to bylaby zbita ****. W tym momencie apraty za malo rejestruja zeby uchwycic wszystko w jednej ekspozycji. To jest troche zabawa ale czy to zmienianie rzeczywistosci? Oczywiscie wywalania pewnych duzych rzeczy z kadru w programie graficznym czy np zmienianie kolorow istniejacych to juz inna bajka i mysle ze to wlasnie jest wbrew regulom:)
ps: rzucilo mi sie na mysl to jakie te wszystkie panie na zdjeciach fashon maja gladka skore i bez zmarszczki - to wlasnie jest problem, jest filmik na youtube jak zwykla laske bez specjalnej urody przerobili na ultra modelke. Niestety, to juz jest grafika nie fotografia, jak w wiekszosci tych wszystkich poczytnych gazet. Czlowiek sie naooglada zdjec np takiej Linsday Lohan, a potem jak sa gdzies zdjecia np od paparazzich to widac ze ona ma cala skore w piegach.....a na zdjeciach glamour nie ma.....to jest porazka..
powtorze to co wielkokrotnie juz powtarzalem tu i tam. Moim skromnym zdaniem obrobka zdjec jest jak makijaz u kobiet. powinna wydobywac, podkreslac walory, a nie je tworzyc... Podobno najlepszy makijaz to taki, ktorego na pierwszy rzut oka nie widac. Trzymajac sie terminologii, wspomniane zdjecia sa jak bialoruska dziwka...
SirDucan - lepiej tego okreslic nie mozna bylo:) Swietnie to napisales:)
Oj tak zgodzę się....chyba teraz będę chodzić i powtarzać :D
Według mnie tu nie ma jakichś dogmatów. Tak jak zresztą w całej sztuce. Albo ktoś ma talent i potrafi przetworzyć /nawet bardzo/ i wychodzi z tego coś ciekawego, coś nieobojętnego albo go nie posiada i wychodzi qpa :-D.
Nie wydaje mi się żeby te zdjęcia były przejawem jakiegoś nadzwyczajnego kunsztu i talentu ale nie muszą one przecież dowodzić, że samo przerabianie zdjęć jest z gruntu czymś niestosownym.
Przykład choćby z malarstwa. Byli genialni portreciści ale byli też rewelacyjni impresjoniści. Trudno oceniać przecież, których sztuka była lepsza, trudno ustalić nawet jakieś kryteria. O wartości ich dzieł decydował geniusz, a nie pędzle jakich użyli czy mniej lub bardziej prawdziwe odwzorowanie rzeczywistości.