Ja staram się mieć zawsze w ciekawych momentach aparat z sobą i utrwalam interesujące mnie obrazy - szybciej nie zastanawiam się gdzie i komu mam robić zdjęcia.
Wersja do druku
Ja staram się mieć zawsze w ciekawych momentach aparat z sobą i utrwalam interesujące mnie obrazy - szybciej nie zastanawiam się gdzie i komu mam robić zdjęcia.
Normalnie to ludzie mają renesansowe zainteresowania, jak będziesz robił wszystko to nie będziesz robił nic.
Hmmmmmm....Nie wiem jakie ja mam zainteresowania (renesansowe czy też nie). W każdym razie robię fotki całej otaczającej mnie rzeczywistości ( wzbudzając zażenowanie żony i zdziwienie postronnych obserwatorów). Jednak najważniejsze jest to, że mam z tego satysfakcję. Żona później oglądając zdjęcia też jest zadowolona (nie wspomnę już o teściowej ;) ). VERY HEPPI...... I o to chodzi :!::!::!: Po prostu róbmy zdjęcia nie patrząc na innych - my mamy się z tego cieszyć (wraz z najbliższymi) a nie inni :!::!::!:
Pytanie: "Gdzie zacząć robić zdjęcia ?" jest całkiem rozsądne. Proponuję na początek nie robić zdjęć gdzie popadnie ale odwiedzać miejsca ewidentnie efektowne. W atrakcyjnych warunkach oświetleniowych jest szansa na zrobienie wtedy zdjęć, które nakręcają chęć fotografowania.
Jestem przeciwny gwałceniu trywialnych tematów w okolicy - powstają wtedy "słupy energetyczne o zachodzie słońca" lub "droga w lesie" - nie brakuje takich "prac":mrgreen: na CB z prośbą o opinię. Wydaje mi się że początkujący potrzebuje po pierwsze efektownego tematu - obecnie np. "Karkonosze zimą". Trzeba niestety ruszyć się z miejsca, niekiedy poważnie:smile:.
Oczywiście pozostają jeszcze takie samograje jak "dzieci", "psy", które wszystkim znajomym się podobają.
Krajobraz miejski i reportaż wydaje mi się za trudny na początek chyba że trafia się coś ewidentnie efektownego np. oświetlenie.
Najważniejsze by być po tej "dobrej stronie aparatu". Jak co to zapraszam do Zakopca wszystkich chętnych tania kwatera się znajdzie a i tematów do fotografii zaręczam że nie zabraknie
Marfot, najpierw pomyślałem że pytanie "Gdzie zacząć?" jest zdecydowanie nierozsądne, ale jak przypomniałem sobie swoje początki... To też były zachodziki :D Ale słupów nie było :P
Może udzielając dobrych rad, gdzie się udać (lub gdzie się nie udawać!) pomożemy uniknąć "standardowej podniety żółtodzioba". A może właśnie trzeba przez to przejść?
Pierwsza czy druga rada i mądrym głosem powiedziane: "U siebie w mieście"
Jestem kompletnie przeciw!
Przypomnijcie sobie początki, kiedy się jeszcze normalnie patrzy na otoczenie, nie stara kadru znaleźć. I teraz poróbcie fajne zdjęcia w miejscach które oglądacie od ilu lat? 5? 25?
Mnie najtrudniej jest robić zdjęcia ulic które przemierzam od kiedy pamiętam, choć wiem, że da się z nich sporo wyciągnąć.
Polecam zabierać aparat na każdą wycieczkę, szkolną, zakładową, z rodziną i strzelać, strzelać, strzelać. Po pewnym czasie każdy się przyzwyczai i przestanie wskakiwać w kadr, śmiać się i wzdychać. No i nie rób zdjęć na szybko, "bo inni czekają". Skoro czekają minut 3, to 6 też poczekają, a nic nie boli tak, jak wyłażąca wręcz ze zdjęcia możliwość na świetne ujęcie.