Raczej idzie o to, że tylko krowy nie zmieniają zdania :)
Wersja do druku
wiesz co... wydawalo mi sie, ze ludzie rozsadni takie rzeczy wiedza przed zmiana i nie uprawiaja ewangelii jednej opcji, by po zmianie przekonan nagle zmilknac na temat wczesniejszych pogladow.
ja rozumiem, ze mozna zmienic zdanie. tylko, ze jak sie wczesniej dokumentnie szkalowalo cyfre i odzegnywalo od zla wszelkiego, a teraz po zapoznaniu z nia nagle robi za wielkiego guru tego tematu... nie no, sorki...
To masz przykład, że TT brak wyczucia kierunku zmian a adaptacja następuje z dużym poślizgiem.
Nie wiem czy sam TT ma się za guru, czy też korzysta po porostu z pozycji jakiej się w życiu dorobił i przez to na guru wychodzi (lub jest kreowany rzez firmy które na jego "gurowaciźnie" mogą zwiększyć własne przychody), ale na temat jego wiedzy w temacie PS'a i pokrewnych to jednak powinni się wypowiedzieć ci którzy sami co nieco w temacie wiedzą i na dodatek byli na jego warsztatach. Ja nie miałem okazji poznać TT więc się nie wypowiem w tej kwestii. Dla mnie osobiście "inwestycja" ciężkiej kasy w takie warsztaty to głównie kupowanie marki i podbijanie własnego ego a nie wiedzy.
Przyznam, że zdjęcia TT całkiem mi się podobają, ale na warsztatach w Krakowie jakiś czas temu w pewnych momentach po prostu gadał brednie (nikogo nie urażając) :)
nadal zostaję przy swoim. Może da się*nauczyć*fotografii studyjnej podpatrując profesjonalistów zajmujących się*tym codziennie, ale jak fotografować gdańsk, trzeba się tam wybrać na tydzień*i codziennie chodzi z aparatem, wieczorem siadać do zdjęć i następnego dnia poprawiać to co się*źle zrobiło... pozatym czekać na dobre światło. Osobiście wolę wydać tą całą kasę*na wyjazd do jakiegoś dużego miasta (np. tanie linie do Paryża), pokręcić się*po mieście parę dni i sam porobić zdjęcia, wieczorami wyłapując swoje błędy.Cytat:
No akurat tu nie masz racji ale to drobiazg
hehehehe...
Pkt. 3.2 regulaminu:
3.2 Koszt uczestnictwa obejmuje:
- Nocleg w pokojach 2 osobowych wraz z całodziennym wyżywieniem
- Dojazd własny
Czyli jak przyjadę z Seyszeli to koszt biletu w jedną stronę mogę sobie odliczyć z opłaty... :mrgreen:
widać że byłeś nie tylko na jednym...
Moim zdaniem warsztaty mają sens, ALE powinny dotyczyć możliwie "wąskich"... lub lepiej - "konkretnych" zagadnień i powinny być w domyśle adresowane do posiadających już pewne minimum wiedzy, tak żeby sprzęt był wyłącznie narzędziem do realizacji z góry założonych celów (chyba, że tematem jest np. realizacja konkretnych zadań w PS, wtedy faktycznie narzędzie staje się w pewnym stopniu celem, ale już odbiegam od tematu).
W myśl tego, z całym szacunkiem, ale te warsztaty NG z opisu wyglądają bardziej na niedzielną szkółkę robienia zdjęć dla nowobogackich ;-). Fajnie jak ktoś doświadczony i "utytłany" ;-) pobiega w terenie i (łudzę się?) powie na co "on" zwróciłby uwagę i potem jeszcze popatrzy na "nasze" zdjęcia, ale bez przesady... Chciałbym zobaczyć jak te zajęcia w terenie wyglądają w tym wypadku w praktyce, bo coś mi mówi, że te ponad trzy tysiące złotych, to jednak bardziej za możliwość "przebywania w bliskim otoczeniu... i potem pokazania swoich pospiesznie wykonanych prac" ;-)
IMHO żeby to miało sens, to te konkretne warsztaty, należałoby rozbić na minimum kilka osobnych, a każdy rozłożyć nieco w czasie.
Przykład:
"Wieczorem wykład na temat tego czym w fotografii jest kolor, jak go dostrzec, jak go używać. Fotografia pejzażu. Podstawy programu Photoshop. Oglądanie oraz recenzja wykonanych przez uczestników zdjęć."
Ten wieczór, to będzie, przepraszam, trwał od 16:00 do 16:00 następnego dnia? Przecież każde z tych zagadnień to temat na osobny wykład (jeśli nie cały warsztat!). Co zdąży powiedzieć, pokazać i obejrzeć (o komentarzu nie wspominając) prowadzący w ciągu jednego, nawet kilkugodzinnego, spotkania? Na niczym się nie skupi przy takim spektrum zagadnień. Do czego zmierzam - efekt warsztatu - tak jakbyśmy przeczytali książkę (tu akurat kilka mniejszych książek) Organizatora, bo tam takie właśnie zagadnienia są "w sposób przystępny i przyjazny" zorganizowane, opisane i zilustrowane. Mając szczęście może faktycznie podpatrzymy kilka przydatnych "sztuczek"...
To na pewno jest świetna zabawa, ale to nadal urlop-szkółka za grubą kasę, a nie warsztat. Na tym poziomie (cena, organizator, prowadzący) oczekiwałbym czegoś zupełnie innego.