no bez przesady z tym przeżyciem. ja w parku saskim w stolicy nagle znalazłem się sam - w zasięgu wzroku żadnych policjantów, którzy jeszcze przed momentem odganiali gości z NOP-u. tylko właśnie Ci NOPowcy, którzy na mnie krzywo patrzą. no ale że byłem łysy wtedy to podchodzę do jednej grupki i pytam: daleko za nimi idziemy? powiedzieli, że do placu teatralnego i przestali już na mnie uwagę zwracać hehe.