Zapomniałeś jeszcze o biednych wypędzonych Niemcach, spod znaku Erkiki S. :twisted:
Wersja do druku
Mam wrażenie, że na tym forum kochamy Polskę. Co ktoś chce nam pojechać, to zamiast zapowiadać swój wyjazd na wyspy, my bronimy tego kraju i jeszcze kąsamy agresora :twisted: Jestem z nas dumny :wink:
Hihi, to już chyba trzecie forum na którym widzę ostatnio ten temat :) Nie jestem wielkim fanem żabojadów :mrgreen: ale tu akurat będę ich bronił do upadłego. Mam dla wszystkich narzekających na Francuzów małego hinta: nauczcie się na pamięć czegoś takiego, fonetycznie: eks-kjuz-mua-es-ke-vu-par-le-on-gle?. Zapewniam że zmniejsza to rozmiar problemu o rząd wielkości i diametralnie odwraca sytuację (choć oczywiście z pustego i Salomon nie naleje, jak ktoś naprawdę nie mówi, to uśmiechnie się i rozłoży bezradnie ręce - zwłaszcza na prowincji się to zdarza). Doświadczenie z pierwszej ręki, przerabiałem to jakieś 3-4 lata temu zanim nauczyłem się języka. A w Paryżu swego czasu zdarzało mi się, że widząc moje próby mówienia po francusku, sprzedawca w sklepie/barmanka w knajpie/etc. sami pytali, czy nie wolałbym po angielsku rozmawiać.
Już pomijam, że jadąc do obcego kraju, zwykła grzeczność i dobre wychowanie nakazuje nauczyć się chociaz z dziesięciu podstawowych zdań/słówek w lokalnym języku.
Tyle że wiekszość odwiedzających ten kraj anglofonów, ma raczej w tej sytuacji podejście typu "phi, przyjechałem z HAMERYKI, jestem KIMŚ, pieprzone żabojady mają mówić po mojemu". No i nie dziwne że tubylcy tak reagują. Przyznam się: mi też się zdarzyło ze dwa razy na takiego pewniaczka Wuja Sama pytającego o coś, bez choćby upewnienia się że rozumiem, zareagować: "non, je suis desole, mais je vous ne comprends pas". Jak to kiedyś było w reklamie jednej szkoły: "ucz się języków miły chłopczyku", świat się nie kończy na Twoim rancho w Beverly Hills :evil: O! :-|
Edit: To już "nowi Ruscy" są pod tym względem lepsi ;-)
Muflon, możesz ich bronić do upadłego, ale i tak wiadomo, że kiepsko stoją ze znajomością języków :) Ale prawdopodobnie nie gorzej niż Polacy ;)
A propos postu Popmarta: spróbuj się odezwać po francusku na Korsyce :twisted:
PS. Nie powinno być: "je ne vous comprends pas"?
No, tak kompleksy mają wszyscy, Francuzi także, w tym także ci z Genewy. Pół biedy z angielskim. Sam tam kiedyś będąc w restauracji, po zamówieniu obiadu po niemiecku (myślałem, naiwny, że to w końcu Szwajcaria) i 40-minutowym daremnym oczekiwaniu wyszedłem klnąc niewybrednie. Znajomy genewczyk wytłumaczył mi potem, że używając w Genewie niemieckiego można się nieźle naciąć.
Angielski jest językiem uniwersalnym. Na zjazdach medycznych Skandynawowie, Niemcy używają go nawet do rozmów między sobą. Z Francuzami nie jest tak prosto:D - w mojej specjalności dwoma autorytetami byli Francuz z Lyonu i Anglik z Londynu. Trafu trzeba, że Anglik dysponował niewiarygodnym dowcipem i swadą i jego referaty programowe ściągały rzesze słuchaczy. Używający łamanej, charczącej angielszczyzny, zazdrosny Amiel (Francuz) bezustannie postulował, by w celu zachowania handicapu Downing (tak nazywał się Anglik) zobowiązany był do wypowiadania się jedynie po francusku :D .
Eee tam, tak jak wszędzie: starsi gorzej, młodzi lepiej. Ale jak widzą, że chociaż próbujesz się starać, to staną na uszach, żeby, choćby i machając rekami :) pomóc.
Powinno być :) Podkreśl na czerwono :-PCytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
A z tą Korsyką, to nie wiem... przy okazji spróbuję ;-)
Pewnie trafiłeś, do restauracji... włoskiej :lol: Genewa to jest w ogóle inny świat, nie ma co tu mieszać ani Francji, ani Szwajcarii, ani w ogóle nic innego ;-)
A ja kiedyś czytałem że na stacji kosmicznej, żeby uniknąć nieporozumień, Rosjanie mówili po angielsku a Amerykanie odpowiadali po rosyjsku ;-) Swoją drogą, znam wielu frankofonów mówiących piękną, oksfordzką angielszczyzną, (nie jakimś tam pomiętolonym dialektem zza oceanu :-P), bez jakiegokolwiek akcentu... ale Anglika mówiącego po francusku poznaję po dwóch słowach ;-) Nie to żebym sam był jakimś asem pod tym względem.... ale chyba rozumiem, dlaczego oni się tak nie lubią... :lol:Cytat:
Używający łamanej, charczącej angielszczyzny, zazdrosny Amiel (Francuz) bezustannie postulował, by w celu zachowania handicapu Downing (tak nazywał się Anglik) zobowiązany był do wypowiadania się jedynie po francusku :D .
Nie przesadzał bym z tą angielszczyzną francuzów, lepiej lub gorzej, ale jakoś mówią, przynajmniej w Paryżu i okolicach, a tamtejsi arabowie i murzyni (Ci pracujący oczywiście) to już zwłaszcza... niemniej istotnie, lepiej zapytać o to po francusku :mrgreen:
P.S. Moje informacje są nienajświerzsze, ostatni raz byłem tam w 1999 r ;-)
Że nie wpadło im do USA-nskich główek by się uczyć polskiego. Jak Polacy jadą do USA to się uczą i nie narzekają że tam taksówkarze nie znają naszego języka.