A po co elektronika? Zwykly bezpiecznik jakis na stykach by wystarczyl by byla 'bezpieczna' dla co slabszych stopek (300D, 10D i starsze). Co tu elektronika mialaby kontrolowac? :roll: .
Wersja do druku
Bezpiecznik niestety by nie wystarczyl. Napewno nie taki "zwykly".
Bezpiecznik chroni przed nadmiernym pradem, nie napieciem. Kilkaset V z lampy niestety ma juz spora sile dla takiego 300D mimo ze prady sa znikome i uklad wymaga pewnego rozbudowania aby naprawde chronic. Elektronika z racji lamp dziwnych i dziwniejszych na jakie mozna trafic jest w tym wypadku konieczna.
Tego typu kostki istnieja.
A czemu reszta nie ma? Bo po co bylo pakowac do srodka jakies wynalazki jak starym puszkom kompletnie nic nie szkodzilo?
Kuchatek... a moze skonczmy rozdrabnianie sie na bezpieczniki i podasz odpowiedz na pytanie z pierwszego posta?
Przy opisach lamp studyjnych oznacza to, że w lampie na gnieździe do podłączenia przewodu synchro nie pojawiają się wysokie napięcia. Nie ma jednoznacznej normy, która mowi ile powinno być, ale przyjmuje się, że jest to kilka V. Elementy elektroniczne mają spore tolerancje, więc nawet jeśli 300D ma w papierach 6V a lampa będzie miala na gnieździe 9, nic sie nie dzieje.
W starych wynalazkach, tzw. "niebezpiecznych" normą było tam kilkaset V i tego już tolerancja nie toleruje :D