:shock::shock::shock:
Jak żyję (a "trochę" żyję) nie słyszałem o "typowych" soczewkach. To nie śrubki czy łożyska. Jakieś 20 lat temu dorabiałem u optyka małą soczewkę korekcyjną do muszli ocznej i już kosztowało to całkiem słono.
Wersja do druku
O ile jedna soczewkę można "jakoś" dobrać kierujac się jej dioptrażem, szkolną fizyką/obliczeniami *), i praktyką - to zastąpić ZESPÓŁ soczewek tzreba by wejść w gacie tego, co to projektował. jedna silniejsza, druga słabsza, ale pracująca "na minus", z innego szkła, gdzie intencją jest minimalizacja wad, symetryczna, jednostronnie płaska czy wklęsło-wypukła... elementów w tym ukladzie równać są dziesiatki
*) ze 20 lat temu doliczałem się "ile +X makro-soczewki potzrebuję, aby uzyskać odległość Y" - ale to znacznie prostszy temat.
Tak orientacyjnie, przy czysto teoretycznym założeniu grubości adaptera jako 5 mm, wychodzi, że z soczewką -2,5 dpt można by używać obiektywów od 50 mm w górę. :p
Canon nie załatwił tematu jednym adapterem, był do tele i do innych. Zakładam, że chłopaki mieli podstawy ogarnięte...
To w sumie logiczne, bo im dłuższa ogniskowa, tym słabsza soczewka w adapterze jest potrzebna - np. dla 80 mm wychodzi już w okolicy -1 dpt, a dla 135 mm tylko około -0,4 dpt, z kolei dla 35 mm musiałaby mieć prawie -5 dpt. Oczywiście, jeżeli soczewka będzie nieco za mocna, to dramatu nie ma, obiektyw będzie ostrzył na nieskończoność przed końcem skali, ale będzie też miał większą minimalną odległość ogniskowania.
Może trochę nie na temat ale jakbyś miał aparat z mocowaniem RF to mógłbyś użyć adaptera BEZ SOCZEWEK. I problem pogorszenia właściwości optycznych przez adapter by zniknął.
Sam mam adapter EF-FD z soczewką ale to były pieniądze wyrzucone w błoto. I nikomu nie polecam takiego adaptera z soczewkami.