Wielu portrecistów, nie bez powodu, sobie w ten sposób życie komplikuje.
W pełni się z tym zgadzam :)
Wersja do druku
Fizyki nie oszukasz. Masz tylko dwa wyjścia - więcej światła, albo wyższe ISO. Jeśli chodzi o fotografie noworodka lampa błyskowa nie wchodzi w rachubę, pozostaje tylko zwiekszyć ilość światła poprzez włączenie dodatkowych lamp. Ewentualnie wybierz inna porę na robienie zdjęć - gdy przez okno wpada więcej światła słonecznego. Co do zakupu 7d mk II - z obiektywem 50/1,8 nie musisz się martwić o dodatkowe oświetlenie, bo prawie w każdych warunkach zdjęcie dobrze wychodzi. Mam taki zestaw i bardzo lubię go używać. A kombinacja 50/1,8 i 60D to ulubiony sprzęt mojej córki. Nie wiem jak wyglądasz z finansami, bo zakup siódemki to będzie jednak spory wydatek, nawet używanej. Uważaj tylko na przebiegi - w tym aparacie sama nie sprawdzisz przebiegu migawki, można to zrobić tylko w serwisie.
90% zdjęć moich dzieci było robione z flashem. Światło odbijałem od sufitu albo waliłem z octy 120'ki. Zastane jest ok gdy posiada się fufu i stałkę 1.4 przy oknie za dnia.
Kolega zapewne niezbyt techniczny i pomylił lampę błyskową z laserem ;)
Walenie lampą na wprost może być męczące dla fotografowanej osoby.
Gdy się odbija światło od ścian oraz używa jasnych obiektywów i sensownego ISO to błysk jest praktycznie niedostrzegalny.
Znajoma kiedyś też mi zakazywała zdjęć z lampą, ale jak zobaczyła jak błyskam to jej przeszło.
Wszystkie moje aparaty uważają, że sensowne ISO po podłączeniu lampy to 400...
wyłącz auto iso to przestaną :)
Tak, ale nauczyć innego zachowania autoiso się nie da :-(
Ale to bardzo rozsądny wybór zgodny z zasadą 3x4 :). Czyli w przeciętnym pomieszczeniu dobrym punktem startu jest ISO 400, przysłona f/4 i lampka na 1/4 mocy. W praktyce najczęściej udaje się zmniejszyć otwór do 5,6. Na kropie są to optymalne parametry. GO na 5,6 jest zwykle wystarczająca, ISO400 ma przyzwoitą jakość, a przy 1/4 mocy nie ma problemu z czasem ładowania lampki.