Mi kiedyś cholernik wlazł pod matówkę. Potem sobie szczęśliwie zdechł w jakimś kącie i przez rok z hakiem był święty spokój - a potem sobie truchło wypadło i mam je na matówce od wewnętrznej strony. Grrr...
Wersja do druku
Mi kiedyś cholernik wlazł pod matówkę. Potem sobie szczęśliwie zdechł w jakimś kącie i przez rok z hakiem był święty spokój - a potem sobie truchło wypadło i mam je na matówce od wewnętrznej strony. Grrr...
gorzej jak cwaniaczek przed śmiercią zdąrzył list do dzieci napisać. Z pewnością wrócą, by ojca pomścić...