są tacy co nie chcą fotografa na ślubie, są tacy co chcą i płacą, są też tacy co nie solą herbaty...
Wersja do druku
są tacy co nie chcą fotografa na ślubie, są tacy co chcą i płacą, są też tacy co nie solą herbaty...
nie rozpedzalbym sie akurat z czasownikiem "chciec".
moje podejscie odgorne do zwiazku malzenskiego bylo takie, ze jak juz musi byc ten papier (zeby dostac kredyt, itd. itp.) to niech juz bedzie. ale slub i wszystkie te skecze dookola na pewno nie odbyly sie z moich "checi" a wrecz wbrew nim. fotografa szczesliwie mialem po znajomosci, ale jakbym nie mial... zapewne nie chcialbym za te kilka zdjec placic, a jakby sie to mimo wszystko odbylo to rowniez nie z moja checia...
ok, są tacy co nie chcą ale muszą fotografa na ślubie mieć, są tacy co chcą chociaż nie muszą i są tacy co nie solą herbaty...
To i ja się dołączę. Sam brałem ślub w 2009r. Zapłaciłem relatywnie tanio 2900zł o ile dobrze pamiętam jednemu z bardziej znanych fotografów (nawet na tym forum), bo był to mój kolega. Fotki mam. Bardzo fajne. Podobają mi się. Leżą w szafce ;) Nawet ostatnio oglądałem, po jakimś dłuższym czasie. Z perspektywy czasu, nie wiem, czy teraz zdecydowałbym się na zdjęcia za tyle pieniędzy. Myślę, że wolałbym przeznaczyć tę kasę na coś innego. Patrząc jednak z innej strony, były to momenty w moim życiu, które już się nie powtórzą i które warto było uwiecznić, a jak uwiecznić to niech to już będzie dobrze, a jak dobrze to nie może to być student za 200zł, nie ujmując nic umiejętnościom studentów. Myślę, że za produkt jakim jest dobrze wykonane zdjęcie, a na zdjęciu jest uchwycona odpowiednia chwila, a to wszystko ma jeszcze jakiś wygląd artystyczny i przypomina sztukę, warto zapłacić. Pytanie tylko ile i czy nas na to stać. To, że branża ślubna zdycha to ja bym nie powiedział. Mój kolega od ładnych paru lat jest obłożony umowami na wykonanie zdjęć na ślubach na dobre 2 lata z wyprzedzeniem. Inni też specjalnie nie narzekają z tego co od niego słyszałem, więc nie wiem gdzie ta branża zdycha, może nie u nas ;)
ja to w ogóle dziwię się ludziom którzy na ślub i wesele są skłonni wydać kasę równowartą miesięcznemu pobytowi gdzieś na drugiej półkuli no ale ok, dzięki temu i mnie coś z tego skapnie :cool:
A ja się dziwię że ktoś robi zdjęcia, zarabia nawet na tym i pisze takie brednie. Ale tak właśnie teraz jest. Miernoty robią zdjęcia, zarabiają na tym i nawet nie rozumieją po co jest fotografia... Sprzedaj człowieku aparat i zmień hobby... I to nie jest hating, to dobra rada płynąca z przekonania. A może kiedyś za 40 lat kiedy weźmiesz do ręki rodzinny album zrobiony przez kogoś, kto wie czym jest fotografia, zrozumiesz że było warto zapłacić... Bo w albumie zobaczysz siebie młodość, rodziców, ludzi którzy odeszli, samochody, którymi już się nie jeździ.... Zobaczysz uśmiech dziadka, dokładnie taki jakim być powinien... I jak zdjęcia będą zrobione dobrze, to wywołają łzy, a jak źle... No to pewnie nawet albumu nie obejrzysz do końca... I za to warto zapłacić, a nie za foto pstryki...
Bernard Wybierała
Czy ludzie idą jedynie do kościoła/usc czy robią jeszcze przyjęcie to i tak muszą się ubrać, kupić obrączki itp. Jak ktoś robi wesele to jego koszty w zasadzie pokrywają zaproszeni goście - nie ma co się łudzić , że ktoś przyjdzie na samą ceremonię i wsadzi 500zł do koperty, choć oczywiście są wyjątki. Można zaoszczędzić tylko na zdjęciach i filmie....albo żyć w wolnym związku i pojechać na miesięczną wycieczkę ;)
Tych, którzy wadają tą kasę na koryto, alkohol i hotele dla gości, których zobaczą pierwszy raz w życiu też krew zalewa bo woleliby "spędzić miesiąc na drugiej półkuli".
Taki się zrobił łańcuszek zależności, że nie każdy potrafi to przerwać.
W kontekście całkowitych wydatków weselnych optymalizacja ceny akurat usługi fotograficznej trochę irytuje.
I jeszcze jedno, Centur - w moim poście - kiedy go przeczytałem ponownie - mógłby ktoś odnieść wrażenie - że krytykuje Twoje prace, czy to, że Ciebie nazywam miernotą... Tak nie jest, nawet wszedłem na Twoją stronę żeby rzucić okiem - i tym bardziej dziwi mnie, że ktoś kto "ma oko", pisze to co pisze... :)