W kościele katolickim nie ma momentów, w których nie wolno robić zdjęć. Należy jednak wykazać się taktem i wyczuciem chwili, oraz uwazględnić zastrzeżenia celebransa.
Wersja do druku
W kościele katolickim nie ma momentów, w których nie wolno robić zdjęć. Należy jednak wykazać się taktem i wyczuciem chwili, oraz uwazględnić zastrzeżenia celebransa.
Pod koniec lipca fotografowałem Młoda Parę w Kaliszu Pomorskim i przed wejściem do kościoła proboszcz wziął mnie na bok i stanowczo poprosił o to, abym w czasie kazania nie robił zdjęć. A że wcześniej słyszałem o nim różne rzeczy - posłusznie udałem się w czasie kazania na balkonik i porobiłem trochę szerszych planów z góry. Szkoda, bo mówił bardzo ciekawie i pewnie byłoby kilka fajnych ujęć uśmiechających się Młodych - ale cóż siła wyższa.
No więc powtórzę, że nie ma momentów niedozwolonych ani ze względów teologicznych, ani liturgicznych. Najlepszym tego przykładem jest Arturo Mari - a raczej jego zdjęcia. Odsyłam do jego prac ukazujących np. papieża z uniesioną hostią, czy też błogosławiącego monstrancją. Sam wielokrotnie robiłem zdjęcia na różnych uroczystościach (zarówno tradycyjnych, jak i w klasycznym rycie rzymskim) i nigdy nie spotkałem się z jakimikolwiek uwagami, czy chociażby sugestiami, aby określonych momentów nie fotografować. Mało tego - niejeden raz rozmawiałem o tym, jak i co starać się sfotografować, aby ująć najbardziej wymowne i sugestywne gesty czy czynności (szczególnie w rycie "trydenckim"). Należy jednak zauważyć, że podczas uroczystości liturgicznych trzeba wykazać się dużym wyczuciem i taktem. Trzeba pamiętać, że to jest swoiste misterium dla ludzi wierzących, a fotograf jest jedynie "dodatkiem" i świadkiem tych wydarzeń (chociaż najważniejszego i tak nie jesteśmy w stanie uchwycić).
Wielu księży wychodzi z założenia, często mając niemiłe doświadczenia, że lepiej powiedzieć "nie wolno", niż aby jakiś typ robił zamieszanie i starał się być "mistrzem ceremonii". A widziałem już kilku "bardzo zdolnych" kamerzystów i fotografów. Bo jeżeli nie zabronią, to może np. trafić się jakiś nadgorliwiec i zacznie gimnastykę podczas podniesienia lub wystawienia, bo mu się wyjściowy kadr nie spodoba. Tak naprawdę to tylko o to chodzi.
jasne, że nie chodzi o to, że nie można focić tylko o to, że nie wolno przeszkadzać. Dlatego jak się nie kręcisz, robisz bez lampy i aparatem który nie hałasuje (pentax ;), nex ;), albo siedzisz wystarczająco daleko to robisz foto.
W PL w warunkach ślubnych jest to niemożliwe, dlatego w skrócie nie można focić na prosty rozum: kiedy się klęczy, podczas kazania i błogosławieństwa. Tą są chwile skupienia.
Ojjj..... bez przesady z tym hałasem aparatu. To nie armata!
Gdy siedzisz daleko od ołtarza, to siedzisz blisko ludzi i wzbudzasz jeszcze większe zainteresowanie.Cytat:
(...) albo siedzisz wystarczająco daleko to robisz foto.(...)
Wdług mnie to trochę zbyt duże uogólnienie. Bo jeżeli celebrans wyraźnie nie powie w rozmowie przed Mszą Św. żeby nie robić zdjęć na kazaniu, to czemu nie? Oczywiście zachowując umiar i dyskrecję. Co do błogosławieństwa (nazwijmy "zwykłego"), to w ogóle nie widzę przeszkód. Jeżeli chodzi o błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem lub relikwiarzem - to wszystko można, ale rozważnie. A w kwesti klęczenia: no cóż, ja czasami właśnie w tej pozycji robię zdjęcia, np. klęcząc centralnie za księdzem podczas podniesienia w rycie "trydencki", bo to jest najlepsze i najbardziej znaczące liturgicznie ujęcie. Również np. okadzanie monstrancji z Najświętszym Sakramentem można zrobić klęcząc w odpowiednim miejscu - bo nie wyobrażam sobie, aby w takim momencie chodzić.Cytat:
(...) W PL w warunkach ślubnych jest to niemożliwe, dlatego w skrócie nie można focić na prosty rozum: kiedy się klęczy, podczas kazania i błogosławieństwa. Tą są chwile skupienia.
Jeżeli ktoś ma inną wizję i wiedzę w tym zakresie, to chętnie dowiem się czegoś więcej - jednakże proszę o konkrety poparte teologicznie lub kanonicznie.
Jest dokładnie tak jak napisał Don_Pedro i tego m.in. uczą na kursach liturgicznych.
Pzdr
Jak już pisałem, zależy na których.