Masz 100% racji. Sęk w tym, że jesteś rozćwiczony i masz wyrobione wszystkie mechanizmy obronne. A Festyk dopiero zaczyna i nie zna jeszcze swojego ciała.
Wersja do druku
Niemożność doczołgania się na 3 piętro gdzie mam lekcje nie jest wcale taka cudowna;) A z tą nieznajomością własnego ciała chodzi o czas regeneracji mięśni po dużym wysiłku?
Moje "cudowne uczucia niemożności" związane z siłownią:
- wsiadanie do samochodu na parkungu przez 5 minut na trzy podejścia (oczywiście wcześniej przysiady). Sąsiedzi mieli ubaw po pachy, ale naprawdę nie byłem w stanie trafić za kółko.
- zakładanie marynarki w dzień po łączonym treningu biceps/triceps. Ręce są wtedy w takim stanie, że ani nie można do końca wyprostować, ani zgiąć w łokciach.
- hardcore: rozwolnienie w dniu po katowaniu nóg, prostowników i brzucha. Żadnych szans na szybkie siadanie na muszli, a potrzeba ciśnie. Szczęście, że mogłem się zaprzeć o ścianę i przytrzymać o umywalkę :mrgreen:
Wchodzenie po schodach to jak widać pikuś.
Ale do takiego stanu nie doprowadzam się częściej niż raz do roku. A i to przypadkiem.
Chodzi o to, że nie wiesz, na ile możesz sobie pozwolić bez wyraźnego bólu mięśni w dzień po. Ale mam dla Ciebie dobre info: jak boli, to rośnie. Zaciskasz zęby i grasz twardziela przed samym sobą.
Oskarkowy - piękny opis doświadczeń potreningowych. :)
Dodam od siebie:
- po wczesnych ćwiczeniach Chi-Sau (ćwiczenia na ręce z partnerem) nie mogłem wieczorem nasypać cukru do herbaby i zamieszać jej łyżeczką - nie działały nadgarstki;
- kiedyś dawno po pompkach tzw. japońskich miałem kłopoty z założeniem skarpetek;
- po pompkach na palcach były kłopoty z przeliczaniem gotówki;
- na drugi dzień po męczącym treningu smeczowania w badmintonie w zasadzie posługiwałem się tylko lewą ręką
;)
No wlasnie ja to teraz mam, nie moge wyprostowac reki w lokciu do konca i zgiac do konca...zastanawiam sie czy to nie kontuzja ale z tego co mowisz to po prostu zmeczone miesnie;) a wiec rosnie!!Cytat:
- zakładanie marynarki w dzień po łączonym treningu biceps/triceps. Ręce są wtedy w takim stanie, że ani nie można do końca wyprostować, ani zgiąć w łokciach
Cwiczac trzeba sie liczyc z pewnymi skutaki ubocznymi;)
Mi zdarzylo sie wymiotowac, a innym razem nie bylem w stanie podniesc z blatu stolu szklanki wody:F Wymagalo to wiele sily, a kiedy udalo mi sie ja uniesc jakies 2-3cm reka tak zaczela sie trzasc (trzesc?:P) ze wylalem pol jej zawartosci. Z czasem czlowiek poznaje swoje mozliwosci i nie doprowadza sie juz do takiego stanu (a moze to zwykle lenistwo?:P) :)
Pewnie, to normalne objawy.
Mnie czasem zdarza się w szatni robić wszystko, żeby nie zwymiotować. Ogólny kiepski nastrój po katorżniczym wysiłku (np. łączenie pleców z nogami i martwym ciągiem) dopinguje jeszcze smród potu w szatni. Ot, zwykłe klimaty na siłowni.
BTW, kiedyś zastanawiałem się, w jaki sposób najlepiej pokazać klimat siłowni. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu nawet wynosić aparatu na salę, wystarczy popstrykać chłopaków wracających po treningu do szatni. Takie obrazki powiedzą wszystko. Ktoś ma inne pomysły?
daltego mam prywatna silownie :mrgreen: