Witam,
jestem fotoamatorką zupełną, mój aparat to Canon Power Shot SX100IS, więc nieskomplikowany kompakt. Aparat jest nowy, ma dwa miesiące. Działa bez zarzutu.
Jednak jest pewien problem - ostatnio mój tatuś bawił się nim i kiedy otwierał lampę (tą wbudowaną oczywiscie), to... część plastikowej obudowy, która okrywa lampę "od frontu"... została mu w palcach...
Zdębiałam, bo tata co prawda silny, ale bez przesady, nie robił tego na siłe....
Moje pytanie brzmi: czy jest sens, żeby iść z tą usterką do serwisu i czy jest jakakolwiek szansa, ze mi wymienią obudowę lampy na gwarancji i za darmo...? Czytając na tym forum, jak i na innych kiepskie oponie o polskich serwisach canona, zastanawiam się czy nie wyjdę lepiej sklejając sobie to włąsnoręcznie. Co prawda nei będzie to wygladalo zbyt dobrze (ułąmany kawalek jest spory i akurat "od frontu") i nie wiem, czy nei zaszkodzi lampie i aparatowi, anwet jesli zrobię to najdelikatniej.
no i przede wszytskim, czy nie okaze się, ze straciłam prawo do napraw na gwarancji, pniewaz sama cos naprawialam....?
Przepraszam za tak infantylne pytania, ale nie wiem zupelnie co robić, kiedy czytam, że w serwisie nawet zawodowców traktuja po macoszemu... Wiem, ze moj sprzet to nie szczyt jakosci, ale dla mnie to szczyt obecnych mozliwosci, wiec sie o niego martwie....
pozdrawiam i proszę o rady od Was...