:mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: 8)Cytat:
Zamieszczone przez DoMiNiQuE
Wersja do druku
:mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: :grin: :mrgreen: 8)Cytat:
Zamieszczone przez DoMiNiQuE
Właśnie oglądnąłem film. Jestem pod wielkim wrażeniem charakteru tego człowieka.
Absolutnie nie zgadam się z oceną niektórych forumowiczów że jest wampirem itp. Słuchaliście w ogóle jego wypowiedzi i jakie ma podejscie do tematu? Zdecydowanie popieram jego tok rozumowania.
Swoimi zdjęciami jest w stanie zrobić więcej niż bezpośrednio pomagać każdej osobie którą napotka.
Niesamowite jest jego opanowanie (genialnie widoczne w trakcie używania światłomierza w trakcie akcji - inni lecieliby seriami bez opanowania) i odwaga żeby być razem z tymi ludźmi i wykonywać swoją pracę mimo takiego ogromu cierpienia dookoła. Napewno nie udałoby mu się to bez akceptacji ludzi którzy są fotografowani. Absolutnie nie ma w nich agresji w stosunku do niego - takie niepisane zrozumienie obu stron nawzajem - jak sam opowiada : czasami bez słów.
Ja bym tak nie potrafił raczej. Ciekawe ile mu zajęło przyzwyczajenie się do takiej pracy.
A sie podepne, bo z tego co widzialem nikt nie poruszyl pewnej kwestii wystepujacej w filmie.
Chodzi o list (jeden z wielu jakie nachtwey otrzymuje) w ktorym kobieta otrzymujaca 300$ renty postanowila przeznaczyc 20$ miesiecznie na rodzine zyjaca na torach w Jakarcie.
Dla wielu sep, foto Millera faktycznie moze nasuwac takie skojarzenia, ale czy w tv nie puscili wypowiedzi Desa Wrighta (kamerzysta Reutersa), ktory opowiadal o wydarzeniach z Jakarty? Mowie o pogoni i katowaniu czlowieka, gdzie James biegl z nimi przez cala droge i prosil zeby nie zabijac "There's no reason for You to kill this man". To co mowi Des, oddaje chyba cala istote pracy, cala filozofie jaka Nachtwey stosuje podczas pracy.
"Jesli sytuacja jest na tyle brutalna, wiekszosc ludzi oddala sie, niby asekuracyjne ale podswiadomie mowiac, ze nie sa jej czescia. Jim zawsze jest czescia, zawsze byl i bedzie...jego zdjecia o tym mowia [...] wielu woli robic takie rzeczy z odleglosci, fotografuja z dystansu. A jesli widzisz, ze ktos jest blisko w samym centrum...to Jim." Mniej wiecej tak to brzmialo chyba.
Napewno mozna reporterow takich sytuacji podzielic z grubsza na dwie grupy. Takich, ktorzy jada z przekonaniem, misja. I takich, ktorzy jada zaryzykowac za wieksza kase.
Zdjecia Nachtweya sa mocne, maja moc przekazu, a roznice miedzy nim a reszta fajnie ukazuje zdjecie na oficjalnej stronie filmu:
http://www.war-photographer.com/
A slajdy z walk w Ramallah to dla mnie niesamowita robota.
Zdjecia akcji, nie mozna sie doczepic o "hienowatosc". W takim bajzlu szukac ze spokojem kadru i robic wszystko w pelni swiadomie...nie mam wiecej pytan. O ile ukazujac cierpienie ludzi w Kosovie np. "wystarczy wejsc z butami w czyjes uczucia" to podczas akcji trzeba miec wiele szczescia i doswiadczenia...z przewaga czesto tego pierwszego jak sadze :)
A jeszcze wtracajac w te uczucia. O tym tez bylo mowione, ze rozmawia z ludzmi, szuka akceptacji. Ludzie tez wiedza po co on tam przyjechal.
No starczy.
Na potwierdzenie, że Nachtwey lubi być blisko jest fakt, że głównie używa do pracy szkieł szerokokątnych.Cytat:
Zamieszczone przez Kr4nkEd
a film [nie widziałem w TV ale widziałem orginał z DVD] zaczyna się od cytatu
"if your pictures aren't good enough,
you're not close enough" - Robert Capa
Bardzo ciekawy topic. Moje odczucia po obejrzeniu filmu są takie, że pokazuje on z bliska konsekwencje decyzji politycznych. Wiele zdjęc przedstawia okrutne sceny, ale jeszcze gorsza jest świadomość, że za wojną zawsze stoją elity w "białych rękawiczkach". Wojna to zło i zdjęcia J.N. dokładnie to pokazują. Dla mnie "War photographer" jest świetny.
Pozostaje jedynie zalowac, ze zdecydowal sie na reporterke wojenna, a nie np. na fotografowanie lwow w Serengeti :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Kolekcjoner
Pytanie co Lwy na to :mrgreen:?Cytat:
Zamieszczone przez caravaggio
Lwy na to "mniam mniam" :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez Kolekcjoner
Oj to coś źle życzysz temu Panu :wink: :mrgreen:.