Co nie znaczy, że nie dla wszystkich...
Wersja do druku
Co nie znaczy, że nie dla wszystkich...
Odświeżę wątek, bo w jakimś innym przeczytałem że koledzy bez problemu ubezpieczają sprzęt prywatnie przy okazji ubezpieczenia mieszkania. Nie padły tam szczegóły więc zapytam tutaj
Przyznać się kto ma i gdzie :mrgreen:
mam takie nietypowe pytanie,
jak czesto zdarzaja sie jeszcze dzis w Polsce kradzieze sprzetu w bandycki sposob tj. przez napad, wyrwanie z rak itp itd?
pytam poniewaz ja sam dawno o takich przypadkach nie slyszalem i chcialbym wiedziec na ile mozna czuc sie bezpiecznym w naszym kraju :)
to ze biale eLki rzucaja sie w oczy to wiem :) ale chcialbym wiedziec jak sprawy maja sie z normalny "czarnym sprzetem:P
napiszcie moze jak jest w waszych regionach - ja jestem z Poznania i u Nas, jesli moge tak stwierdzic - to odpukac, rzadkosc:)
btw. czy mozna jakos ubezpieczyc swoj sprzet na wypadek wlasnie wyludzenia, napadu itp itd?
Napisz do Płucienniczaka, albo Fajbusiewicza. Oni na pewno mają lepsze statystyki...
Ja posiadając leasing mam umowę ubezpieczeniową, w niej mam kilka obostrzeń, np jak kradzież to tylko z zabezpieczonego samochodu czyli tylko z zamkniętego bagażnika, innych opcji nie biorą pod uwagę, co jeszcze bardziej ciekawe to nie mam umowy osobistej tylko ogólne warunki ubezpieczenia globalnego, bo to firma leasingowa się ubezpiecza nie ja, ja za to tylko płacę. Takie małe oszustwo, przy próbie ubezpieczenia na własną rękę, przedstawiłem 2 firmy innych ubezpieczycieli, nie spełniali on warunków korzystnych dla mojej firmy leasingowej.
Co byś chciał tu przeczytać?Że ktoś dostał w pysk i stracił sprzęt?Zdarza się bo różne mędy chodzą po świecie.Jak masz pecha to na takiego trafisz.Ja dużo chodzę po mieście ( Warszawa ) i nigdy nie miałem problemu z tym że ktoś coś chcial zrobić.Wszystko zależy od Twojego ( czyjegoś ) nieszczęścia że znajdzie się w nieodpowiednim czasie i miejscu.Mi tylko kiedyś gość dobierał się do torby w Barcelonie ale tam kradzierze są na porządku dziennym.Na szczęście zauważyłem co się święci i gość zniknął w tłumie.
Zamiast czytać statystyki, kup sobie gaz pieprzowy.
Nie jest to zjawisko dośc powszechne. Prędzej w wyniku rozboju stracisz poertfel, komórkę, zegarek itp., a fotografując mozesz co najwyzej dostac po "gebie". Sprzęt foto ginie najczęściej przy włamaniach do domów i mieszkań, ale tu można się od tego ubezpieczyć. Jak jesteś bardzo ciekawy, to w każdej jednostce policji, powołując sie na ustawę o dostepie do informacji publicznej otrzymsz szczegółowy comiesięczny biuletyn statystyczny z wyszczególnieniem rozbojów, kradziezy rozbójniczych, kradzieży, bójek, pobić itp.
Ja mam zasade, ze sprzet zawsze owiniety na rece, rzadziej "dynda" na szyji. W dodaktu nigdy nie zostawiam go w samochodzie, idzie ze mna nawet do piekarni po chleb jak musimy ;).
W mieszkaniu jak to w mieszkaniu - moze sie nie udac tak schowac zeby zlodziej nie znalazl. A wiadomo, ze laptopy, aparaty, bizuteria pojda w 1. kolejnosci bo sie mieszcza do toreb. Gorzej 46 cali wyniesc ;).
Odpukac, nic sie nie stalo.
No i pociagowe spiochy musza uwazac. Tam sie dzieja cuda.