Nie rozumiem cię. Jak jest jasno i zdjęcie ma być jasno naświetlone to robię na +1 niezależnie od tego czy to jest Av czy M, tyle że ja głownie ma matrycowym pomiarze jadę i w tym tandemie działa to całkiem przyzwoicie.
Wersja do druku
Nie rozumiem cię. Jak jest jasno i zdjęcie ma być jasno naświetlone to robię na +1 niezależnie od tego czy to jest Av czy M, tyle że ja głownie ma matrycowym pomiarze jadę i w tym tandemie działa to całkiem przyzwoicie.
Jak jest M to nie ma takiego czegoś jak korekcja :)
Ogólnie chodzi mi o to, że pomiar automatyczny trzeba prawie za każdym razem korygować. Robiny to korygując EV na drabince i automat swoje własne ustawienia koryguje o naszą korekcję. W Canonie robi się to kółkiem pod kciukiem najpierw wciskając gwiazdkę. W trybie M taką samą korekcję dla czasu (bo na zadanym F nam zależy) robimy kółkiem przy spuście. Czyli nie ma praktycznie żadnej różnicy bo w obu przypadkach trzeba kręcić kółkiem i sprawdzać histogram. Zmieniając kadr i proporcje jasnych i ciemnych miejsc aparat inaczej mierzy ekspozycje więc trzeba wprowadzać inne korekcje. Czemu więc tryb AV ma większe powodzenie niż M ? No chyba, że jak ktoś robi na automatach to koryguje później wszystko na kompie tylko wtedy powstają wątki "czemu 7d tak szumi" albo "jak wyciągnąć szczegóły z tego przepału"...
Pisałem już - w warunkach robienia serii zdjęć w tych samych warunkach (tzw. sesja - mało charakterystyczna dla amatora moim zdaniem) - Twój styl dobrze się sprawdza. W warunkach zmieniającego się światła i pojedynczych pstryków po prostu dublujesz kłapnięcia migawki, celem uzyskania punktu odniesienia histogramu lub podglądu przepaleń.
Ten styl jest zaprzeczeniem sensu istnienia światłomierza w aparacie, a jeżeli już - to co najwyżej spota do pomiaru strefowego. I ten ostatni "styl" jest bliższy memu sercu, jako oszczędzający migawkę :)
Ja zużywam migawkę w tempie średnio 5 tyś klapnięć rocznie więc nie widzę potrzeby jej oszczędzania :)
A moje pytania o AV wzięły się stąd, że skoro tyle ludzi tego używa to musi coś w tym być i może ja po prostu za mało umiem.
Av jest po prostu wygodne w pewnych momentach. Przykład - wychodzisz z pomieszczenia i musisz być szybki(vide wyjście z kościoła, żeby młodych cyknąć). Przy wyjściu skorygujesz sobie szybko ISO i wrzucisz AV z korekcją naświetlenia, przy matrycowym pomiarze masz praktycznie pewny strzał, do ew lekkiej korekcji w obróbce, jak się pomylisz w M-ce to może być po zdjęciu, bo to chwila. Przynajmniej to jest mój sposób, nie mówię że najlepszy.
Jak mnie czas nie goni, albo warunki się tak szybko nie zmieniają/jestem ich pewny to M jest ok.
I coś w tym jest. Wyobraź sobie: piękna niedziela się zapowiada, wstajesz nad ranem, idziesz w krzaki łapać pierwsze nieśmiałe światło. Rozstawiasz się ze statywem, mierzysz scenę, ustawiasz ekspozycję i jedziesz. Światła mało, f/16 iso 100 czasy na poziomie 30 sekund, sam miód.
Siedzisz po południu na ławce w parku, Twoje bawiące się w piaskownicy dziecko właśnie strzeliło zajeb...minę, łapiesz za puszkę f/16 iso 100 czasy na poziomie 30sec. Nim skończy wypalać pierwszą klatkę to dziecko minę zmieni, Ty zdążysz się wściec i nawet Ci przejdzie. Czadzik;)?
Av przydaje się wszędzie tam, gdzie liczy się ten właśnie moment. Nie ma czasu na przestawienie z 30 sekund na 1/250. Na Av masz szansę zdążyć, nawet jeśli ekspozycja nie będzie idealna (a jeśli sprawnie posługujesz się światłomierzem i blokowaniem ekspozycji to będzie dość bliska idealnej), zdjęcie zrobisz. Oczywiście nie każdego kręci latanie po krzakach nad ranem, nie każdy ma dziecko, nie każdy stara się złapać "ten moment", ale po to canon zrobił "kółko trybów" żeby każdy sobie wybrał co mu wygodne. A niektórzy to nawet tym kółkiem kręcą;)
Dziecko zmieni minę zanim wyjmiesz aparat z torby, a nawet jak cudem zdążysz to przecież w Canonie AF nie wyrabia i ze zdjęcia nic nie będzie ;) Chcesz złapać "ten moment" musisz być gotowy odpowiednio wcześniej :)
używam M, ale nie zamierzam brać udziału w temacie o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą...
Jej Seb, jak fotografujesz biegającego psa, to nie czekasz z aparatem w torbie. To chyba jest logiczne. Nie jest? Nie wiem jak Ty, ale ja jestem tylko człowiekiem i niejednokrotnie złapałem się na tym, że miałem dziwne ustawienia na manualu, zważywszy panującą sytuacjęi g...wyszło ze zdjęcia. Nie wiem też jakiego masz canona, ale zapewniam Cię, że mój jakoś z AF wyrabia (nie no przepraszam, raz chciałem sprawdzić czy za jaskółkami wyrobi dobiegaczka, ale to dla żartu, nie wyrobiła). A "ten moment" się czasem najnormalniej zdarza i ma w nosie czy jesteś przygotowany. Albo zdążysz i zrobisz, albo nie. Av daje ciut większe możliwości zdążenia, bo masz jeden parametr który sam Ci się ustawi.