A mnie uczyli konserwatyści i wbili do głowy że historii się nie gdyba...ale pewnie byłby inny Hitler, inny Stalin i generalnie byłoby to samo tylko inaczej by wyglądało :)
Wersja do druku
No, nie do końca jestem przekonany a nie mam ochoty na kłótnie i tym samym na dołączenie do Twojej bogatej kolekcji poroża zbanowanych w tym wątku :smile:
Za poetą coby innym było łatwiej
"...Regenerierijujuszcziju emalsiju my pałuczili
Czerwone to miłość
Niebieskie - milicjant
Fioletowe - kardynał
Białe - mercedes
Zielone to dolar
Der wurst und szinken hat
Der wirt noh ale tage sat..." :D
Mein Liebe eine kleine Goethe Jacek_73.Niczewo ja nie poniał :oops:
tylko czemu panowie pisząc po rusku piszecie po polsku?:?: aaaa pewnie klawiatura bo co innego mogło by to być:mrgreen:
I widzisz, tutaj szerokość geograficzna ma znaczenie w symbolice :-) Bo jeśli syrenka to albo warszawka albo Ustka...a żaby to Toruń...flisak je wyprowadził grając na flecie (prawie jak u Mozarta)...i co? Popłynęły pod prąd do Warszawy?
Obecnie wrocławskie skrzaty, chyba bardziej korespondują z miastem, poprzez włączenie ich w interakcję z turystami, niż warszawska, nadwiślańska Syrenka, stojąca jakby na uboczu szlaków i dodatkowo przytłoczona wielkim dźwigarem mostu... Może jej samej jest tam lepiej, bo spokojniej, ale jako "magiczny" symbol miasta straciła wiele, na rzecz odpustowo oświetlonej konkurentki ze staromiejskiego rynku.
Ale wiesz dobrze szanowny mc_ku (chyba dobrze odmieniłem Twój nick?) że syrenka mieszka nad wodą jednak...to pół-kobieta pół-ryba przecież. Więc nad rzeką jest jej na pewno dobrze.
A skrzaty z Wrocławia to mi pomarańczową (zwróć uwagę na kolor) alternatywą zalatują :)
EDIT: a jest jeszcze na Karowej jedna...chyba?