Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Ja lubię robić z moim kumplem kamerzystą bo na weselu zawsze z nim kielicha strzele a i na plener raz ja jadę raz on. W kościele rozumiemy się bez słów
Wysłane listem poleconym z Nexus 4
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Cytat:
Zamieszczone przez
manfred1
Ja lubię robić z moim kumplem kamerzystą bo na weselu zawsze z nim kielicha strzele a i na plener raz ja jadę raz on. W kościele rozumiemy się bez słów
Wysłane listem poleconym z Nexus 4
Dziwię się stwierdzeniu , "że jeszcze na weselu kielicha strzelę." Ja nigdy tego nie robiłem - bo to jakby nie patrzeć praca.
Widziałem już nieraz "zawodowców" sprzęt pod stołem a ani oberki na sali wykręcali. Później komentarz młodych był odpowiedni.
Jak wypić to w domu, że chałtura się udała!
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Na tych weselach co byłem do tej pory to raczej młodzi i cała rodzina zdziwieni że nie piję :) sami przychodzą czasami z kieliszkiem że by wypić . Co kraj to obyczaj :)
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Praktycznie każdy ślub robię z kamerzystą. Współpracuję na stałe z jedną ekipą i znamy się jak łyse konie. Akurat będę bronić kamerzystów bo Oni mają gorzej. Jak On mi wejdzie w kadr to mam czas się przesunąć albo zrobić krok do przodu i zrobić zdjęcie. Jak ja mu wejdę w kadr to paru sekundowe/minutowe ujęcie trafia do kosza. Zazwyczaj podchodzą kamerzyści bliżej, bo często obiektywy typowych kamer są ze zmiennym światłem, na końcu ciemniejsze, przez co brakuje już im światła. Czasami po prostu mają manier taki. Stabilizacja nie jest problemem bo mają statywy. Nie mówię oczywiście o ziutkach filmowych, ale o trzymających poziom kamerzystach. Mi z kamerzystami lepiej się pracuje bo zawsze idzie pogadać, czasem człowiek sobie pomoże wzajemnie. Jak jadę z kolegami to dodatkowo jednym autem, pilnujemy się wzajemnie (i sprzętu), a i czas lepiej płynie (kielicha nie piję, chociaż po obiedzie czasem browara jednego się zdarza). Nie ma co gwiazdorzyć. Najgorsi i tak są wujkowie z lustrzankami lub co gorsza z Ajfonami. Ale moja opinia się nie liczy ;-) ja się nie znam :)
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Cytat:
Zamieszczone przez
maciek12ss
Na tych weselach co byłem do tej pory to raczej młodzi i cała rodzina zdziwieni że nie piję :) sami przychodzą czasami z kieliszkiem że by wypić . Co kraj to obyczaj :)
czyli rozumiem ze na te wesela chodzisz na piechote czy masz szofera ? 8-)
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Cytat:
Zamieszczone przez
centur
czyli rozumiem ze na te wesela chodzisz na piechote czy masz szofera ? 8-)
Mam szoferkę :) Co nie znaczy że zawsze kieliszka wypije. Po prostu jeśli młodzi nalegają to nie odmawiam z grzeczności i zawsze po oczepinach nigdy wcześniej.
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Po co Ty im się tłumaczysz wszyscy tacy święci a diabła za kołnierzem chowają.
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
A może być tak, że Ci co kielicha strzelą lepsze zdjęcia potem oddają. :lol:
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Cytat:
Zamieszczone przez
manfred1
Po co Ty im się tłumaczysz wszyscy tacy święci a diabła za kołnierzem chowają.
Nie wszyscy - nie generalizujmy.
Odp: fotografowanie na ślubie w towarzystwie kamerzysty
Cytat:
Zamieszczone przez
liquidsound
Praktycznie każdy ślub robię z kamerzystą. Współpracuję na stałe z jedną ekipą i znamy się jak łyse konie. Akurat będę bronić kamerzystów bo Oni mają gorzej. Jak On mi wejdzie w kadr to mam czas się przesunąć albo zrobić krok do przodu i zrobić zdjęcie. Jak ja mu wejdę w kadr to paru sekundowe/minutowe ujęcie trafia do kosza. Zazwyczaj podchodzą kamerzyści bliżej, bo często obiektywy typowych kamer są ze zmiennym światłem, na końcu ciemniejsze, przez co brakuje już im światła. Czasami po prostu mają manier taki. Stabilizacja nie jest problemem bo mają statywy. Nie mówię oczywiście o ziutkach filmowych, ale o trzymających poziom kamerzystach. Mi z kamerzystami lepiej się pracuje bo zawsze idzie pogadać, czasem człowiek sobie pomoże wzajemnie. Jak jadę z kolegami to dodatkowo jednym autem, pilnujemy się wzajemnie (i sprzętu), a i czas lepiej płynie (kielicha nie piję, chociaż po obiedzie czasem browara jednego się zdarza). Nie ma co gwiazdorzyć. Najgorsi i tak są wujkowie z lustrzankami lub co gorsza z Ajfonami. Ale moja opinia się nie liczy ;-) ja się nie znam :)
Dużo prawdy jest w tym co piszesz:)