Zamieszczone przez
Silvestr
Witam.
Piszę tu pierwszy raz bo dziś zostałem do tego zmuszony. Sprawa wygląda następująco... 7 miesięcy temu kupiłem 300D i niestety dziś odmówił mi posłuszeństwa. Wyglądało to tak, że musiałem zrobić kilka zdjęć aby komuś coś tam podesłać i było wszystko OK. Aparat odłożyłem do torby i nie minęło może 5 minut jak przypomniałem sobie o czymś jeszcze. Wyciągłem aparat, włączyłem i... nic... zero reakcji. Wyciągnąłem akumulator, wsadziłem go ponownie na swoje miejsce i nadal nic. Oczywiście aku w pełni naładowane. Z środka dobiegał jednak niepokojący dźwięk swobodnie poruszającego się czegoś nieokreślonego. Próbowałem go na wszelkie sposoby uruchomić ale nie udało się. Po zdjęciu szkła nie zauważyłem nic podejrzanego, może za mało się przyglądałem, sam już nie wiem. Zapakowałem więc aparat i zawiozłem do sklepu gdzie go kupiłem. Nie dziwiłbym się tej sytuacji gdyby mi choć raz upadł, gdzieś bym go uderzył, czy coś podobnego :shock: Nic takiego nie miało miejsca... Z natury dbam o wszystkie moje aparaty, moja dziewczyna wypomina mi nawet, że bardziej niż o nią ;)
Macie jakieś pomysły co tam mogło paść?