Witam,
prosze o pomoc i porade co powinienem zmienic bo zaczynam wpadac w depresje. Uzywam Canona 40d z 3 sloikami: 35mm 2.0, 50mm 1.4 i 85mm 1.8. Do tego odbijam lampa 580II od czego sie tylko da. Jak widac sprzet jest przywoity wiec jestem przekonany ze wina lezy po stronie fotografa, bo do sprzetu raczej przyczepic sie nie da. Szkoda ze to nie Nikon, one ponoc same robia zdjecia:-).
Zdjecia wywoluje w fotojokerze, ze wzgledu na wygode, ale mysle ze nie jest to jakis beznadziejny fotolab.
Zdjecia robie w RAW, wywoluje w DPP, generalnie wywolanie sprowadza sie do ustawienia prawidlowego balansu bieli, choc staram sie na poziomie wykonywania naciskania spustu migawki ustawic odpowiedni balans. Potem podbijam delikatnie kontrast, czasem poprawiam EV. Nie dotykam nasycenia, nic. Konwertuje do JPEG przy ustawieniach dpi 300 i jpeg quality 10.
Potem wyostrzam jpegi w DPP, generalnie srednio na pol i tyle. Takie zdjecia jada do labu.
A wracaja, masakra. Za czerwone, ostrosc tez taka sobie, czasem mam wrazenie ze wygladaja jak robione komorka, takie rozmyte krawedzie. Na ekranie laptopa wygladaja ok, w rzeczywistosci do bani.
Co robie nie tak? Co powinienem zmienic? Jestem coraz blizszy sprzedania tego w cholere. A przeciez to nie moze byc wina sprzetu, prawda? Do niedawna 40d byl uzywany przez polprofi, pewnie nadal jest. Szlag mnie trafia, ale nie wiem od czego zaczac. Nie jestem amatorem, wiem co z czym, korekcja ekspozycji, przyslona czas iso, wszystko jest jasne. Ale jakos ta obrobka mi nie wychodzi. Czy jak przestawie sie na full auto bedzie lepiej?
Poradzcie cos prosze.
P.S. Nie stac mnie na PS.
Z gory dziekuje i pozdrawiam