według Vanity Fair
KLIK
Nie wiem czy już było - w google nie znalazłem tu tego wątku.
Pozdrawiam.
Printable View
według Vanity Fair
KLIK
Nie wiem czy już było - w google nie znalazłem tu tego wątku.
Pozdrawiam.
hmm jak bym musiał wybrać jedno to wybrał bym zdjęcie Capy
Wg mnie plac tiananmen. To był poza tym niezwykły rok w zeszłym stuleci. Na drugim miejscu zdjęcie z Sudanu. Jest rzeczywiście porażające.
A wszystkie zdjecia bezposrednia zwiazane z nasza historia - historia swiata..
Brakuje mi tu tego zdjecia opancerzonego transportera pod kinem w Warszawie na poczatku stanu wojennego i ten plakat "Czasu Apokalipsy" w tle..
I chyba jeszcze tego najsłynniejszego z NG http://gamesnet.vo.llnwd.net/o1/game...66449_main.jpg
Jak dla mnie najbardziej wymowne dzieci uciekające przed żołnierzami i napalmem w wietnamskiej wiosce, oraz fotka z Sudanu baaaardzo wymowne i bardzo mocne. Gdy oglądam takie zdjęcia to coraz bardziej zastanawiam się co my wiemy o życiu, czy naprawdę doświadczyliśmy i doświadczamy naprawdę złych rzeczy. Dla mnie osobiście zdjęcia bardzo ruszające moje wnętrze.
Wydaje mi się że zdjęć których by brakowało w tym zestawieniu mogło by być tysiące. Przydałby się może nowy temat z takimi właśnie "najsłynniejszymi" zdjęciami reporterskimi tu na forum. To także lekcja historii dla nas - zwłaszcza młodszego pokolenia. Mną najbardziej wstrząsnęło zdjęcie głodującego dziecka z sępem w tle.
A zdjęcie które Pan dodał widziałem ostatnio w bardzo fajnym albumie w empiku ze znanymi fotografami - jak znajdę to dam link jakiś (i chyba sobie kupię tą pozycję)
A mnie zawsze zastanawia gdzie jest granica. Zdjęcie z Sudanu jest na granicy pewnych skrajnych emocji. I zawsze powstaje pytanie: Czy robić takie zdjęcie?
Bo to jest okrutna tragedia i może zamiast robić zdjęcie pomóc w jakikolwiek możliwy sposób....Sorry za OT to zdjęcie z Sudanu zawsze skłania mnie do takich refleksji.
Myślę, że dobrze sprawę opisał Eric Grigorian w "Press"ie po GPP:
"[...]Lecz gdy patrzyłem na tego chłopca nad grobem ojca, wahałem się czy w ogóle powinienem go fotografować. Powtarzałem sobie: "musisz, to twoja praca". W końcu zrobiłem tylko kilka klatek z tej sytuacji.[...]
Wielu fotografów, pytanych, czy w takich sytuacjach nie mają bardziej chęci pomóc, niż fotografować, odpowiadaja pewnie: "Ależ skąd! To nasza praca. Ona polega na tym, że my jesteśmy świadkami". Skąd u Pana to wahanie?
Zgadzam się z tym, co mówią: jesteśmy tylko świadkami, to nasza praca. Tylko że od myślenia o tym, jak powinien się zachować człowiek w sytuacji, gdy widzi tragedię, do wykonania jakiegoś ruchu by pomagać - droga jest daleka. Mój przykład pokoazuje, co myśli fotoreporter, który ma przed sobą chłopca kucającego nad grobem ojca. Że może się wahać.
Będąc wielokrotnie w takich sytuacjach, nikomu nie pomogłem. Kiedy widzę bezdomnego, fotografuję go, a nie zabieram gdzieś, by nakarmić go albo umyć. Tak więc rozumiem argumentację kolegów fotoreporterów. Pamiętam wielką dyskusję, jaką mieliśmy na zajęciach z fotografii: ktoś tonie i wzywa pomocy, powinniśmy go ratować czy robić zdjęcia? Sądzę, że większość fotoreporterów próbowałaby mu podać rękę, ale to nie jest sednem naszej pracy".
Osobiście, po części zgadzam się z Grigorianem. Natomiast każdy z nas jest najpierw człowiekiem a potem fotografem i myślę, że gdybyśmy byli jedynymi świadkami np. wypadku, lub sytuacji zagrożenia życia, to każdy z nas odłożyłby robienie zdjęć ewentualnie na potem. Druga sytuacja to taka, kiedy osoba potrzebująca opiekę już otrzymuje, lub otrzymała - myślę, że wtedy każdy z nas nie wahałby się z naciśnięciem spustu migawki.
Zapewne chodzi Ci o to zdjęcie Chrisa Niedenthala
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=5146
Znamienna jest też nazwa (nieistniejącego już) kina.