Witam!
Po ostatnich rozważaniach (finansowych) stwierdziłem, że zamiast popadać w skrajności i wyskrobywać portfel w celu zakupu jakiegoś szkła do mojej 300-ki (narazie mam tylko kitzooma, 28-80 II, co jest - no cóż - niezbyt wystarczające) bardziej opłacało by się kupić przejściówkę na M42 (ok 50 zł) i szkła manualne w tym systemie (ceny przywoitych szkieł zaczynają się od 50-100 zł, co nie jest wydatkiem rujnującym budżet przeciętnego studenta). Autofokus jest mi zbędny, pozostaje tylko kwestia pomiaru światła (z tego co doczytałem działa w miarę ok - jakieś korekty należy wprowadzać?) i funkcjonowania przesłony - w końcu EF to elektronika, a tu - co? A w związku z przysłoną także funkcjonowanie jej preselekcji... Jak to wszystko wygląda? Czy jest to opłacalny interes? Interesuje mnie głównie zakup jakiegoś obiektywu do makro, jakiegoś przyzwoitego standardu i później jakieś 135 portretówki i jakiegoś tele 200+... Te szkła to każde przyzwoitej (lub nawet więcej) jakości mieszczą się w cenie do 200 zł - nieporównywalnie taniej z "oryginalnymi" szkłami Canona czy nawet Sigmami/Tamronami. Byłbym bardzo wdzięczny za wszelkie uwagi odnośnie tego rozwiązania:-)
Pozdrawiam,
Bard Menel
P.S. Dodatkowo korzystam z Zenita i byćmoże w najbliższym czasie czegoś bardziej dokładnego (może jakiejś Praktiki?), więc obiektywy mógłbym sobie łatwo przekładać między korpusami w razie potrzeby;-)