Zamieszczone przez
atsf
Zestrojenie obiektywu właściwie sprowadza się do justowania soczewek, ale Chińczycy mają tak opanowane CNC, że takie porypane wynalazki, jak ustalanie przedniego członu na trzech wkrętach, jak miałem we Flektogonie 2,4/35 mm, to już się chyba nie stosuje. Kiedyś mi kuzyn tego Flektogona wytelepał na motocyklu i miałem problem. Zakochałem się natomiast znacznie później w systemie OM Olympusa, bowiem zarówno aparaty, jak i obiektywy są wykonane z taką precyzją, że elementy regulacyjne w nich praktycznie nie występują. W Olympusie OM-2N zdejmujesz pokrywę, wyjmujesz pryzmat z gniazda, czyścisz, wkładasz pryzmat w gniazdo i elo! A w Pentaxie ME Super pod pryzmatem stos podkładek metalowych ustalających, cienkich tak, że prawie przeźroczystych, które same się gną, jak nie leżą, i przepychanie płytki z diodami światłomierza przez szczelinę w ramce dystansowej- dramat! Podobnie w Canonie A-1, albo jeszcze gorzej. W obiektywach też podkładki dystansowe, wkręty, dźwigienki, uj wie co- a Olympusie rozkręcasz oprawkę, czyścisz soczewkę, wkładasz ją z powrotem, skręcasz ramkę i następny proszę! Jakieś pierścienie popychacza przesłony łożyskowane na kilkudziesięciu kulkach wielkości ziarnka maku? Nie! Blaszka się suwa po blaszce i to działa, bez smaru. Tak więc jakichś mechanicznych niedokładności w chińskich obiektywach raczej bym się nie spodziewał- mieli się kiedy naumieć, i mieli od kogo.