Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
destrothai
No i kwestia najważniejsza - jak wygląda u nich uroczystość samych zaślubin i zabawy weselnej? Gdyby ktoś mógł podzielić się wiedzą ja ten temat będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam
o ile wiem autochtoni ida w srodku tygodnia do urzedu a potem z najblizsza rodzinka i znajomkami na piwko. i sprawa zalatwiona
wieksze imprezki sa w rozdzinach naplywowych czy z Afryki Polnocnej, Bliskiego Wschodu czy dalszych zakatkow Azji. jak wyglada ten rynek to nie mam pojecia...
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
akustyk
jak wyglada ten rynek to nie mam pojecia...
Niepotrzebnie się krygujesz. Przecież na tym forum nikt Ci nie zrobi wyrzutu z tego, ze wyjechałeś do krainy wiecznej depresji wiedziony chęcią opanowania rynku kotleciarskiego :)
Btw. Ciekawe czy nie większe pole do popisu w Holandii niż fotografia schabowa dawałyby ekskluzywne prywatne sesje reportażowe wykonywane od 24 godziny przed eutanazją. Robi to ktoś? Znalazłem niszę?
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
tomfoot
Btw. Ciekawe czy nie większe pole do popisu w Holandii niż fotografia schabowa dawałyby ekskluzywne prywatne sesje reportażowe wykonywane od 24 godziny przed eutanazją. Robi to ktoś? Znalazłem niszę?
Jesli czytasz polskie media, gdzie przecietny Holender jest wiecznie nabakanym pedalem, bo krowy piekniejsze od kobiet (z ktorych kazda z tej zalosci raz w tygodniu ma eutanazje)... no to znalazles gigantyczna nisze... ;)
Jesli zamiast mediow popatrzec na real... statystyki mowia o 34 tys. zabiegow w 2015 roku na 17 milionow obywateli kraju. Przypuszczalnie duzy odsetek tych zabiegow jest dla obywatelii innych krajow, gdzie presja spoleczna na politykow podejmuje decyzje za obywateli (tak jak w kwestii malzenstw/partnerstw tej samej plci). Z eutanazji w NL ponad 75% to jest ciezki rak.
Rejestracji zwiazkow w Holandii jest 65 tys rocznie (klasycznie obejmuja dokladnie 2 osoby). Wiec w sumie chyba lepszy biznes na slubach. Ale trzeba miec swiadomosc, ze za wyjatkiem imprez tureckich (i paru innych mniejszosci) tu nie ma ani sladu pompy, z jaka w Polsce sie przepuszcza pieniadze na imprezy. Klasyka jest spotkanie w urzedzie w dzien roboczy o 14.00 dla rodziny i znajomych, potem razem kawka, ciasto, piwo na te 20 osob w pobliskiej knajpie. A i to wylacznie jesli mowa o slubie, bo sa jeszcze zwiazki (rejestrowane prawnie) z zachowaniem podzialu majatku,
tzw. "wspolmieszkanie" z rozdzielnym majatkiem sprzed zarejestrowania albo rowniez po zarejestrowaniu. Takie zwiazki zawiera sie prawie zawsze bez imprezki, co najwyzej rodzicow do dobrej knajpy zaprasza w najblizszy weekend
Wieksze bibki slubnr to u naprawde nadzianych kasa familii (w sensie: ojciec mlodej/mlodego ma biznes na 5000 osob i rodzinny palacyk w lasku).
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Szczerze to w przypadku nieuleczalnej choroby wolałbym zgodzić się na eutanazję niż mieć za doktora prowadzącego kogoś z klauzulą sumienia który lepiej ode mnie będzie wiedział, że ból jednak wyczyści mnie z grzechów i że bóg kocha mój ból - im większy tym lepiej....
Mój ślub w takim razie był bardzo podobny do holenderskiego.... nie było nawet tych 20 osób... a zamiast szampana kupiłem dwa zajesmaczne włoskie Prosecco :)
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
akustyk
... tu nie ma ani sladu pompy, z jaka w Polsce sie przepuszcza pieniadze na imprezy.
I tak jest też w innych miejscach. Różnice nie tyle polegaja na krajach, co na grupach etnicznych i religijnych. Najlepsze okazje do zarobku dla fotografów ślubnych prezentują dwie grupy: 1. ludzie zamożni a najlepiej po prostu bogaci jakiegokolwiek wyznania czy narodowości, i 2. rodziny religijne z rozbudowanymi tradycjami i ceremoniami ślubnymi np. katolicy, prawosławni, sikhowie czy inni hindusi itp.
Niewierzący i protestanci o przeciętnych zasobach są najmniej atrakcyjni dla fotografów i często w ogóle nie korzystają z usług zawodowych fotografów. Króciutka impreza z pastorem może być ze składanymi krzesełkami na trawie albo na betonie w plenerze, więc każdy może chodzić dookoła i pstrykać fotki telefonem. Tradycje ograniczają się często do marnego posiłku albo dwóch (dla znajomych i dla rodziny), żadnych tańców może w ogóle nie być. Często dalsza rodzina z dalszych stron w ogóle nie przyjeżdża, bo prawdę mówiąc nie ma na co. A jak przyjeżdża to często w dżinsach T-shircie więc w sumie nie ma czego fotografować.:roll:
Tym niemniej, na śluby podobno w Stanach wydaje się średnio ponad k$ 30. Statystyki nie tyle kłamią, co są zupełnie bezużyteczne. Nieliczni wydają pewnie miliony, (w tym aktorzy z Hollywood i mafiozi). Religijni bądź zamożni Włosi, Grecy, Polacy, Żydzi, Meksykanie i Hindusi poważniejsze sumy, a typowy baptysta, metodysta, luteran czy Mormon z bardzo średniej klasy pewnie kilka tysięcy.
Fotograf ślubny nie powinien narzekać na księdza bo ksiądz jest jego przyjacielem. Ceremonie kościelne i ograniczenia tylko wspomagają kotleciarzy, bo jeśli komuś zależy na imponujących zdjęciach z kościoła, to w zasadzie potrzebuje zawodowego fotografa. Ale jak się mieszka w Polsce można sobie z tego nie zdawać sprawy.
Ja nie zarabiam na ślubach, ale wolę te śluby z tradycjami i z pompą.
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Gdyby nie presja otoczenia to mój cywilny obciąłbym jeszcze o połowę z bensensownych jednodniowych wydatków. Śluby to przeżytek kulturowy, ale jesteśmy jeszcze zbyt zacofani zeby to zrozumieć
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
Tom77
Śluby to przeżytek kulturowy, ale jesteśmy jeszcze zbyt zacofani zeby to zrozumieć
2000 lat to za mało by odkryć ludzką głupotę czy jak ? Oświeć nas proszę :)
Odp: Rynek ślubny w Holandii
Cytat:
Zamieszczone przez
Tom77
Gdyby nie presja otoczenia to mój cywilny obciąłbym jeszcze o połowę z bensensownych jednodniowych wydatków. Śluby to przeżytek kulturowy, ale jesteśmy jeszcze zbyt zacofani zeby to zrozumieć
Uleganie presji otoczenia to dopiero jest przeżytek i zacofanie...
Odp: Rynek ślubny w Holandii
W zasadzie ślub może się odbyć nowocześnie jako konferencja przez internet. Każdy gość zje własny posiłek przy komputerze bądź telefonie. Młodzi też mogą być w domu (każdy w swoim) albo nawet w pracy i to dotyczy też nocy poślubnej, bo to dopiero jest przeżytek.:D