TTL i inne swinstwa Canona
Parę lat przymierzałem się do zakupu pierwszej cyfrowej lustrzanki. Chodziłem do zaprzyjaźnionej hurtowni z całą analogową szklarnią Canona, Sigmami i Vivitarem ,i sprawdzałem z nowymi modelami. A to nie działał AF, a to nie działała przysłona, a to nie działało nic. Aż tu nagle, na 550D, wszystko działa! Cud! Kupiłem więc wreszcie ten aparat. Canon świadomie ogranicza funkcjonalność sprzętu producentów niezależnych, muszą mieć glejt od Canona, aby ten sprzęt działał właściwie, i nie jest to kwestia żadnej technologii, ale przepustki do pamięci aparatu, który identyfikuje swój-obcy po stykach i chipie w obiektywie lub lampie. Aby np. Vivitar (Cosia) 3,5/100 AF działał, to w Exifie jest on zgłaszany jako Canon EF 2,8/100 macro. Czwarty styk w stopce lampy na Canonach też działa w celu identyfikacji swój-obcy, niezależnie od pierwszego styku dodatkowego, który ustawia czas synchroniczny. Nikon np. ma tylko trzy dodatkowe styki w stopce, a realizuje takie same funkcje, jak Canon. Olympusy OM-2N i OM-4 miały dwa dodatkowe styki i to wystarczało, aby synchronizować migawkę, dokonywać pomiaru błysku TTL OTF, wyświetlać gotowość lampy w celowniku, i jeszcze potwierdzać w celowniku poprawność ekspozycji lampą. Do obsługi zooma w lampie potrzeba jednego- dwóch styków. Canon ekspozycji lampą nie potwierdza w celowniku, to po co ma czwarty styk w stopce?