Zobacz pełną wersję : Czy grzyb w obiektywie może przejść na body?
Ostatnio skusiłam się na zakup starego, radzieckiego obiektywu - heliosa. Czar prysł, gdy zobaczyłam na soczewce coś dziwnego. Po przeczytaniu wielu wątków i obejrzeniu wielu zdjęć, okazało się, że to pleśń. Oczywiście obiektyw zwracam, ale nieustannie nurtuje mnie jedna rzecz. Wiele osób pisało, żeby jak najszybciej pozbyć się 'zarażonego' szkła, gdyż zarodniki mogą dostać się do aparatu i innych szkieł. Zatem pytam, czy podczas tego jednorazowego spotkania zarodniki mogły dostać się do body?
Wiem, że pytanie może brzmi głupio, ale zdjęcia z matrycy opanowanej przez grzyba trochę przerażały, dlatego wole zapytać, aby rozwiać wątpliwości.
pytam, czy podczas tego jednorazowego spotkania zarodniki mogły dostać się do body?
Mogły :lol: ,ale nie musiały .
słowiczek
27-03-2015, 02:14
Naskrobiesz na zalewajkę, będzie jak znalazł:D. Żart, wybaczysz. Jeżeli było to jednorazowe podpięcie, nie masz się czego obawiać. Pleśń do rozwoju i wysiewu zarodników potrzebuje pewnych warunków (jak każdy grzyb), czyli wilgoć, ciemność i względne ciepło. I czas na to wszystko.
underhand
27-03-2015, 11:43
Po jednym założeniu wątpię, dla pewności zrób kąpiel słoneczną. Widziałem ostatnio jak pięknie się rozwija na matrycy...normalnie arcydzieło ;)
Po pierwszym zalozeniu , ba!, po bezposrednim dotykaniu naprzemian jednego i drugiego masz spraw⏠pozamiatana i puszke zainfekowana. To scierwo tworzy dookola obiektywu wrecz aureole z zarodnikow. Jedyny ratunek w tej chwili to przeozonowac, na dodatek po wczesniejszym zamgleniu aparatu mgielka z wody destylowanej lub demineralizowanej. Naslonecznianie nic ci nie da oprocz wysuszenia grzyba - a takie warunki to on traktuje jak wczasy na Majorce. Objawy w aparacie moga przez bardzo dlugo nie wystapic, ale po kontakcie z wigotnym, nawet czystym powietrzem , proces tak ruszy, ze go juz nie zatrzymasz. Dzialaj poki czas.
w jaki sposób to przeozonować?
Bechamot
27-03-2015, 17:08
qrde nie moge wytrzymac.
przypomina mi sie historia z liceum - lekcja chemi , powazna sprawa
pani wzywa jednego asa do odpowiedzi , a byl to szczegolny tuman do przedmiotow scislych . Jakims cudem skonczyl historie na UJ , moze nawet jest juz w polityce.
mial odpowiedziec na pytanie jak powstaje ozon.
przewraca oczy dookola , marszczy czolo , zbiera mysli i nie wie.
z pierwszej lawki uczynny kolega oczywiscie tzw jajacarz podpowiada po cichu.
pytany delikwent uszczesliwiony ryczy na glos:
ozon otrzymujemy w onanizatorach.
nie musze opowiedziec co sie dalej dzialo w klasie .
Ostatnio skusiłam się na zakup starego, radzieckiego obiektywu - heliosa. Czar prysł, gdy zobaczyłam na soczewce coś dziwnego. Po przeczytaniu wielu wątków i obejrzeniu wielu zdjęć, okazało się, że to pleśń. Oczywiście obiektyw zwracam, ale nieustannie nurtuje mnie jedna rzecz. Wiele osób pisało, żeby jak najszybciej pozbyć się 'zarażonego' szkła, gdyż zarodniki mogą dostać się do aparatu i innych szkieł. Zatem pytam, czy podczas tego jednorazowego spotkania zarodniki mogły dostać się do body?
Wiem, że pytanie może brzmi głupio, ale zdjęcia z matrycy opanowanej przez grzyba trochę przerażały, dlatego wole zapytać, aby rozwiać wątpliwości.
Nic się nie stanie :) Miałaś grzyba na zewnątrz szkła ?
Widoczny tylko wewnątrz, ale nie wiem czy na zewnątrz nie było jakiś mikroskopijnych zarodników. Ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się że grzyb sam z siebie się nie robi i musiał przylecieć gdzieś z zewnątrz :p
lexie litości - jakie przeozonować. Nic nie rób, bo nie warto - IMHO nic się nie stało od jednorazowego, chwilowego podpięcia do body.
Widoczny tylko wewnątrz, ale nie wiem czy na zewnątrz nie było jakiś mikroskopijnych zarodników. Ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się że grzyb sam z siebie się nie robi i musiał przylecieć gdzieś z zewnątrz :p
Jakoś to musiało się zacząć i coś zrobiło się z niczego :) Grzyb się tam rozwinął bo miał warunki - w przypadku tych obiektywów to środki używane do łączenia elementów i w większości przypadków wilgotne środowisko.
Kilkuletniego grzyba można usunąć w ciągu godziny bez wpływu na powłoki.
Żeby cokolwiek urosło ci w aparacie to musiałabyś stworzyć odpowiednie warunki ku temu.
Jeżeli już coś ci zacznie rosnąć :) to usuniesz to w ciągu minuty.
To co było w heliosie to pewnie dobre kilkanaście lat chodowli
Pewnie, ze grzyb ci szkla czy aparatu nie zezre - nie o to chodzi. Chodzi o to, zeby pozbyc sie infekcji, ktore moze sie rozwinac w przypadku, kiedy aparat polezy sobie w cieplym, wilgotnym miejscu ( albo chociaz w wilgotnym). Oczywistym tez jest, ze nawet widoczne nitki grzybni mozna bez problemu usunac. Niestety, na tym dobre wiadomosci sie koncza - rozwinietego, dobrze wczepionego grzyba nie da sie praktycznie usunac z wnetrza obiektywu czy aparatu (np matrycy) bo do niektorych miejsc my dojscia nie mamy, a grzyb tam wlezie (np miedzy soczewki czy pod filtr LP na matrycy - potrafi takze zniszczyc powloke na soczewce). Czyszczenie mechaniczne w bardzo duzym stopniu zapobiegnie rozwojowi (a przynajmniej tempu rozwoju) zarazy, dodatek chemii zwiekszy skutecznosc wielokrotnie, ale w pelni mozna to usunac tylko sposobami, przed ktorymi nie ma ona mozliwosci ucieczki czy ukrycia sie w zakamarkach, a wiec jakies promieniowanie, gazowanie lub jego konkretna odmiana - ozonowanie( chyba jeden z najskuteczniejszych i stosunkowo prostych do wykonania ,sposobow). Oczywistym jest tez, ze mozesz nic nie robic i tak go sprzedac albo odlozyc na polke - byc moze, ze nigdy nic sie w nim nie rozwinie - na obecnym etapie nic sie jeszcze nie dzieje, a proces jest powolny. Ale za np pol roku juz mozesz stwierdzic , ze widac pojedyncze nitki , a potem ... A zrobisz i tak to , co bedziesz chcial. Ozonowanie mozesz przeprowadzic w firmie, gdzie odkazaja samochody - powinni wiedziec, jak to zrobic. Caly cykl powinien sie skladac przynajmniej z 2 -3 20-30 minutowych sesji (przy wydajnosci maszyny ok 0,7- 1 g /h. Takiego czegos nic zywego wewnatrz aparatu nie jest w zasadzie w stanie przezyc - nawet wewnatrz balsamu miedzy soczewkami. Samemu urzadzeniu nic nie zagraza.
to może przy okazji, jak będą klimę Tobie lub komuś innemu robić w samochodzie, wrzuć na siedzenie.
Nie robie tego "przy okazji" , bo pojemnosc ( i nieszczelnosci) w samochodzie sa na tyle duze, ze stezenie ozonu w okolicach fotela jest stosunkowo niewielkie. Pelny efekt osiagniesz prowadzac strumien ozonu prze tunel (np. foliowy , zrobiony z worka na smieci) w ktorym umieszczasz obiektyw czy aparat. Przedmiot musi byc chroniony przed bezposrenim przeplywem powietrza, bo niesie on sporo zanieczyszczen, stad dobrze jest przedmiot ozonowany wrzucic do jakiegos lnianego czy bawelnianego woreczka - to w zupelnosci wystarczy, a nie oslabi zanadto mozliwosci penetracji zakamarkow i wnetrza urzadzen. Zreszta, po zabawie i tak nalezy tunel zawiazac i tak to zostawic na pare godzin, niech sie zaraza truje - ozon po kilkudziesieciu minutach i tak zmieni sie ponownie w tlen, ale dzialanie bedzie trwalo dlugo. Zreszta, nawet po paru godzinach aparat bedzie jeszcze smierdzial ozonem - na drugi dzien powinno byc juz ok. Tylko NIE WOLNO PRZEBYWAC W TYM SAMYM POMIESZCZENIU; W KTORYM DOKONUJE SIE MASAKRY ZARAZY!!! Czlowiek tez tego nie przezyje bez skutkow ubocznych (drogi oddechowe i oczy) a moze i nie przezyc calkiem...
Czy pamiętacie, że w powietrzu, na skórze dłoni koleżanki lexie i w ogóle wszędzie fruwa więcej zarodników, pyłków, bakterii i wirusów niż można sobie wyobrazić? Ja, na przykład, dezynfekuję ręce przed dotknięciem aparatu i na ryju mam maseczkę (specjalnie sprowadzałem z Japonii), żeby nie nachuchać. A gdy robię zdjęcia w lesie, czy innych okolicznościach przyrody, to używam skafandra kupionego za flaszkę od pracowników clean roomu z fabryki procesorów.
Czy pamiętacie, że w powietrzu, na skórze dłoni koleżanki lexie i w ogóle wszędzie fruwa więcej zarodników, pyłków, bakterii i wirusów niż można sobie wyobrazić? Ja, na przykład, dezynfekuję ręce przed dotknięciem aparatu i na ryju mam maseczkę (specjalnie sprowadzałem z Japonii), żeby nie nachuchać. A gdy robię zdjęcia w lesie, czy innych okolicznościach przyrody, to używam skafandra kupionego za flaszkę od pracowników clean roomu z fabryki procesorów.
Super tekst - mało kawy nie wylałem :)
Taką instrukcję powinien zamieścić Canon w swoich książeczkach.
To jeszcze trzeba by zaznaczyc, ze niezbedne sa sterylne woreczki poliweglanowe , w ktore pakuje sie aparat , obiektyw, no i uzytkownika (wszystko osobno ale tak, aby mozna bylo to na czas focenia polaczyc) , zeby nie wchodzili w zadne interakcje :roll:
Czy pamiętacie, że w powietrzu, na skórze dłoni koleżanki lexie i w ogóle wszędzie fruwa więcej zarodników, pyłków, bakterii i wirusów niż można sobie wyobrazić? Ja, na przykład, dezynfekuję ręce przed dotknięciem aparatu i na ryju mam maseczkę (specjalnie sprowadzałem z Japonii), żeby nie nachuchać. A gdy robię zdjęcia w lesie, czy innych okolicznościach przyrody, to używam skafandra kupionego za flaszkę od pracowników clean roomu z fabryki procesorów.
+1000
Ten skafander jest w 100% pewny?bo też planuję zakup podobnego.
Kolekcjoner
03-04-2015, 03:06
A może najlepiej kosmiczny ;)?
A może najlepiej kosmiczny ;)?
Canon nie ma odpowiedniej ergonomii, do tego trzeba by mieć Hasselblada.
Kolekcjoner
03-04-2015, 12:28
No fakt w tych rękawicach byłoby trochę niewygodnie :mrgreen:.
liquidsound
03-04-2015, 13:20
Ej to gadanie o ozonowaniu to na serio? :)
No pewnie, a co myślałeś ? Z takim Grzybem nie ma żartów :(
RobertON
03-04-2015, 16:39
No pewnie, a co myślałeś ? Z takim Grzybem nie ma żartów
Może jednak poprowadzić hodowlę takiego grzyba, później w occie albo jakiejś zalewie, na zakąskę jak znalazł :)
Ej to gadanie o ozonowaniu to na serio? :)
No, niestety, na serio...
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.