PDA

Zobacz pełną wersję : Branża ślubna zdycha...



Strony : [1] 2 3 4

centur
12-03-2013, 16:50
CBOS: 63 proc. Polaków akceptuje odkładanie ślubu lub rezygnację z niego (http://wiadomosci.onet.pl/kraj/cbos-63-proc-polakow-akceptuje-odkladanie-slubu-lu,1,5441549,wiadomosc.html)
nie wiem jak u Was ale ja mam na ten rok tylko 5 ślubów (video)... po prostu tragedia !!!

MC_
12-03-2013, 17:21
Cóż, ślub to bardzo droga impreza, a jak wiemy jest kryzys. W zasadzie to tyle.

aciek_l
12-03-2013, 17:26
Do tego w wiek ślubny zaczyna wchodzić niż demograficzny.

MC_
12-03-2013, 17:27
A na rynku jest jeszcze fala "profi" po dofinansowaniach z UP...

Kolekcjoner
12-03-2013, 17:58
Do tego dochodzi lawinowa laicyzacja społeczeństwa - szczególnie w dużych miastach. W związku z tym zdecydowanie spada i będzie spadało zapotrzebowanie na wszelkie tradycyjne formy "utrwalania" związków. W statystyce objawia się to mniejszą ilością ślubów kościelnych na rzecz ślubów cywilnych zawieranych często w zaciszu i wąskim gronie bez tej całej pompy. Nie ma szans żeby się to nie przekładało na mniejsze zapotrzebowanie na rejestracje takiej uroczystości, bo zwyczajnie nie ma czego uwieczniać.

Grzesiek_PL
12-03-2013, 18:22
A na rynku jest jeszcze fala "profi" po dofinansowaniach z UP...
Słyszałem, że po zakończeniu dofinansowania zwykle zamykają firmy, więc z czasem może będzie lepiej. Można sobie zadać pytanie dlaczego zamykają firmy? Bo oferują coś w niemożliwie niskich cenach, nie wiedzą, że trzeba opłacić podatki i inne opłaty, klientowi podają cenę i myślą, że to wszystko pójdzie ich do kieszeni. Jednak przy rozliczeniu na koniec miesiąca okazuje się inaczej i firmę trzeba zamknąć :)

Wiadomo nie wszyscy tak postępują. Osobiście znam kilka takich przypadków, pierwsze niska cena i śmianie się z konkurencji, że mają tak drogo, a później narzekanie na wysokie podatki i opłaty związane z prowadzeniem działalności.

centur
12-03-2013, 18:24
Do tego dochodzi lawinowa laicyzacja społeczeństwa - szczególnie w dużych miastach. W związku z tym zdecydowanie spada i będzie spadało zapotrzebowanie na wszelkie tradycyjne formy "utrwalania" związków. W statystyce objawia się to mniejszą ilością ślubów kościelnych na rzecz ślubów cywilnych zawieranych często w zaciszu i wąskim gronie bez tej całej pompy. Nie ma szans żeby się to nie przekładało na mniejsze zapotrzebowanie na rejestracje takiej uroczystości, bo zwyczajnie nie ma czego uwieczniać.
też uważam że ma to spory wpływ na zawieranie małżeństw, życie na "kocią łapę" czyli we wszelakiej maści związkach partnerskich staje się trendy i mam wrażenie że państwo wręcz do tego zachęca. Pamiętam jak w latach 90 miałem full wesel, gdzie młoda była zaciązona i wtedy nie do pomyślenia było, aby ślub był po rozwiązaniu czy w ogóle miałoby go nie być a dziś... czytam na forach, że kościół też zniechęca młodych do ślubów kościelnych, wszelkiej maści średniowiecznymi naukami przedmałżeńskimi i inną uciążliwą procedurą...

tombas
12-03-2013, 18:28
Słyszałem, że po zakończeniu dofinansowania zwykle zamykają firmy
pół biedy jesli po taniości sprzedadzą sprzet i idą do pracy na etat, gorzej gdy działają w branży na czarno (jak niestety spora częśc "profi" foto-video)

marfot
12-03-2013, 18:33
W statystyce objawia się to mniejszą ilością ślubów kościelnych na rzecz ślubów cywilnych zawieranych często w zaciszu i wąskim gronie bez tej całej pompy. Nie ma szans żeby się to nie przekładało na mniejsze zapotrzebowanie na rejestracje takiej uroczystości, bo zwyczajnie nie ma czego uwieczniać.

A może to jednak okazja na nową tradycję prawdziwego reportażu ślubnego. Profesjonalnego reportażu a nie konwencjonalnej kotleciarni.
Dotychczasowa "oprawa" uroczystości jesli nie jest potraktowana z przymrużeniem oka (a raczej nie jest) nie jest okazją do takiego reportażu.
Nie będzie próżni w temacie i pojawi się nowsza, prawdziwsza formuła.

grzegorzki
12-03-2013, 23:01
Ciekawe czy ustawa o związkach tych co są niezgodne z konstytucją, poprawiłaby znacząco rynek ?

crazy
12-03-2013, 23:04
Zgadzam się z Wami jednakże, sa to rzeczy na które nie mamy wpływu, dotacje ludzie brali i będa brać nie majac zupełnie wiedzy itp. Uważam, że nie ma co sie spinac tylko dalej robić swoje, ja tak zrobiłem i mimo niedużej ilości zleceń mam co robić a stresu brak :)

Kolekcjoner
12-03-2013, 23:09
Ciekawe czy ustawa o związkach tych co są niezgodne z konstytucją, poprawiłaby znacząco rynek ?

A konkretnie?

MC_
12-03-2013, 23:14
No że byłyby śluby par homoseksualnych, prawda? Moim zdaniem wpływ na branżę byłby marginalny.

akustyk
12-03-2013, 23:16
CBOS: 63 proc. Polaków akceptuje odkładanie ślubu lub rezygnację z niego (http://wiadomosci.onet.pl/kraj/cbos-63-proc-polakow-akceptuje-odkladanie-slubu-lu,1,5441549,wiadomosc.html)
nie wiem jak u Was ale ja mam na ten rok tylko 5 ślubów (video)... po prostu tragedia !!!


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/31086421.jpg)

akustyk
12-03-2013, 23:28
No że byłyby śluby par homoseksualnych, prawda? Moim zdaniem wpływ na branżę byłby marginalny.

w Polsce jest jakies dziwne rozumienie "legalizacji zwiazkow" jesli jedyna mozliwa forma poza pelnym malzenstwem damsko-meskim jest
jeszcze pelne malzenstwo damsko-damskie lub mesko-meskie.


w kraju Dutchmenow sprawa jest znacznie sensowniejsza, bo sa rozne mozliwe statusy rejestracji zwiazku, przy czym rozbija sie to
oczywiscie nie o pi*oly religijne tylko o kase i dziedzictwo - tzn. konkretnie ktory majatek jest osobny a ktory wspolny. dla zainteresowanych
dokument po angielsku:
Marriage, registered partnership and cohabitation agreements | Family law | Government.nl (http://www.government.nl/issues/family-law/marriage-registered-partnership-and-cohabitation-agreements)

oczywiscie, mozna byc w malzenstwie, wspolmieszkaniu, relacji, ... z osoba dowolnej z obu plci...



zreszta, ku uciesze mojej i zony (plci pieknej, w pelnym malzenstwie) w pierwszym tygodniu pracy wypelnialem do socjalnego ankiete...

pracownik
imie:
nazwisko:
data urodzenia:
plec:

partner
imie:
nazwisko:
data urodzenia:
plec:
rodzaj zwiazku: malzenstwo | razem mieszkajacy | razem mieszkajacy ze wspolnota majatkowa | w relacji



PS. jeszcze podkleje jedna ciekawostke, bo sobie wlasnie doczytalem - jaki jest status prawny osob w zwiazku homo wzgledem dzieci (jednej z tych osob), bo okazuje sie, ze kwestia jest jak najbardziej rozwiazana (i to po holendersku, tj. bardzo sensownie): http://www.government.nl/issues/family-law/same-sex-marriage

MMM
12-03-2013, 23:53
Słyszałem, że po zakończeniu dofinansowania zwykle zamykają firmy, więc z czasem może będzie lepiej. Można sobie zadać pytanie dlaczego zamykają firmy? Bo oferują coś w niemożliwie niskich cenach, nie wiedzą, że trzeba opłacić podatki i inne opłaty, klientowi podają cenę i myślą, że to wszystko pójdzie ich do kieszeni. Jednak przy rozliczeniu na koniec miesiąca okazuje się inaczej i firmę trzeba zamknąć :)
To że firmę trzeba będzie zamknąć po roku obowiązkowego płacenia ZUS to spora część już zakłada przed wzięciem dofinansowania. Przecież to oczywiste - jeśli jakiś urząd daje 18tys na sprzęt praktycznie bez żadnych warunków to każdy taki prezent chętnie weźmie. Może nawet spróbuje za pół-darmo zrobić kilka ślubów ale na tym się kończy i "firma" kończy działalność. A że nie będzie z tego żadnego trwałego wzrostu gospodarczego przy takim wydawaniu funduszy UE to również wiadomo, tyle że nikogo to nie obchodzi, przecież to nie nasze pieniądze ale podatników z innych krajów UE. Dopóki forsa z Unii płynie to ten biznes będzie trwać w najlepsze, płacz się zacznie jak będziemy płatnikiem netto. Wtedy się okaże że pieniądze przejedliśmy a trzeba będzie płacić na fundusze w krajach biedniejszych. Nasze podatki zamiast iść na nasze potrzeby, pójdą na dofinansowanie dla "fotografów ślubnych" w Bułgarii, na najdroższe w Europie autostrady, stadiony i nienadające się do użytkowania pasy startowe lotniska gdzieś w okolicach Bukaresztu etc. I nagle poparcie dla UE w Polsce spadnie, okaże się że to nie żadna wspólnota wartości ale wyrywanie kasy od tych co mają trochę więcej.

P.S
Modów przepraszam za polityczny off-top ale chyba w hydeparku wolno :)

crazy
13-03-2013, 00:44
Zagadzam się z powyższym. Znam kilku takich co dostali , czas minął , sprzęt sprzedany i tyle a człowiek , który na prawde by zrobił z tych pieniędzy pożytek nie dostanie :D

Sergiusz
13-03-2013, 01:02
Ja rozmawiałem kiedyś z jakimś urzędnikiem i oni zakładają, że ma przetrwać dłużej niż rok tylko 2% dotowanych firm. Podobno jest to sukces. Ja zauważyłem, że pierwsze firny, które wyrejestrowały działalność po pierwszym roku dotowanej działalności czekają pięć lat i powtarzają proceder.

Branża ślubna ma tak jak ma na własną prośbę. W erze smartfonów, tabletów, telewizorów z wtyczką USB i FB oferowanie foto książek i trzygodzinnych filmów ciągnących się jak makaron trąci myszką.

Kolekcjoner
13-03-2013, 02:15
Modów przepraszam za polityczny off-top ale chyba w hydeparku wolno :)

Nie ma za co ale wątki polityczne czy religijne także tutaj są niewskazane :).

Co do meritum to w kwestii tych pieniędzy z Unii to to nie jest tak proste jakby się wydawało, bo nawet jeśli ktoś zlikwiduje firmę to napędza gospodarkę choćby przez zakupy. A że za 18 tyś można g... założyć, a nie firmę no to wygląda to tak właśnie jak opisaliście wyżej.

Merde
13-03-2013, 09:18
A że za 18 tyś można g... założyć, a nie firmę no to wygląda to tak właśnie jak opisaliście wyżej.

Jeśli się wychodzi z założenia, że to jest sponsoring, a nie dofinansowanie (czyt: masz spory wkład własny), to faktycznie tak może wyglądać.

MC_
13-03-2013, 09:22
Sporo zależy od branży. Koleżanka podpisała w piątek umowę z UP, dostała 21000 zł. I miała problem na co wydać.

Merde
13-03-2013, 09:25
Sporo zależy od branży. Koleżanka podpisała w piątek umowę z UP, dostała 21000 zł. I miała problem na co wydać.

Nie bardzo rozumiem - dostała 21 tysięcy bez szczegółowej deklaracji na co wyda te pieniądze?

MC_
13-03-2013, 09:28
Oj, taki skrót myślowy. Miała rozdysponować 21000 zł i nie było to takie proste w jej przypadku. Ale się udało i w piątek podpisała umowę. Taka kolejność ;-)

centur
13-03-2013, 09:38
ja wziąlem 2 dotacje (właściwie 1 ja i 1 zona) i nie miałbym najmniejszych problemów z rozdysponowaniem 100 kolejnych :cool: ale fakt faktem, kasa z nich bardzo ułatwiła "utrzymanie się na powierzchni"

MastaMarek
13-03-2013, 09:40
mozna dostac takie dofinansowanie jezeli ma sie juz zalozona firme? moze byc mniejsze. Firma ma mniej niz rok moze.

crazy
13-03-2013, 09:52
mozna dostac takie dofinansowanie jezeli ma sie juz zalozona firme? moze byc mniejsze. Firma ma mniej niz rok moze.

Są takowe , też o takiej myślę i zacząłem się dowiadywać :)

benicjusz
13-03-2013, 10:10
Można o ile zatrudnisz pracownika i zadeklarujesz jakiś wzrost dochodu.
W urzędzie Marszałkowskim nawet do 40 tysięcy na mniej nie ma liczyć, musisz naciągnąć system na kogoś bezrobotnego w rodzinie, brać puki dają.

Sprawa dotacji jest mocno kontrowersyjna, mi w 1997 nikt nie chciał jakoś wesprzeć finansowo, a o ulgowym ZUSie nie wspomnę. Tylko szkoda, że większość biorących dotacje bierze je tylko po to aby brylować potem na forach. Dla mnie mimo tego, że dwie firmy kontynuują działalność i w ogóle zaczynają dzięki temu sponsoringowi to jednak patologia.

Co do wzrostu sprzedaży branży foto to też nie do końca argument za, to nie motoryzacja, na której dzięki serwisowi można nieźle żyć w foto sprzedaż raz i już, czasy chemii i wiecznego zapotrzebowania na nią idą do lamusa.

A wracając do tematu, myślę że kończy się modą na tego typu usługi i już. Tych których stać jest coraz mniej.
A o niedawnym premiowaniu fikcyjnych rodzin tzw. niepełnych nie wspomnę, gdzie co roku moje dzieci nie miały szans o miejsce w przedszkolu bo kocia łapa czy inny konkubinat miały pierwszeństwo.

Nasze kochane państwo dla spokoju woli wspierać czy dotować takie cfaniactwo. W przypadku wspomnianych dotacji to taka g. warta walka z bezrobociem.


Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2

crazy
13-03-2013, 10:21
Można o ile zatrudnisz pracownika i zadeklarujesz jakiś wzrost dochodu.
W urzędzie Marszałkowskim nawet do 40 tysięcy na mniej nie ma liczyć, musisz naciągnąć system na kogoś bezrobotnego w rodzinie, brać puki dają.

Sprawa dotacji jest mocno kontrowersyjna, mi w 1997 nikt nie chciał jakoś wesprzeć finansowo, a o ulgowym ZUSie nie wspomnę. Tylko szkoda, że większość biorących dotacje bierze je tylko po to aby brylować potem na forach. Dla mnie mimo tego, że dwie firmy kontynuują działalność i w ogóle zaczynają dzięki temu sponsoringowi to jednak patologia.

Co do wzrostu sprzedaży branży foto to też nie do końca argument za, to nie motoryzacja, na której dzięki serwisowi można nieźle żyć w foto sprzedaż raz i już, czasy chemii i wiecznego zapotrzebowania na nią idą do lamusa.

A wracając do tematu, myślę że kończy się modą na tego typu usługi i już. Tych których stać jest coraz mniej.
A o niedawnym premiowaniu fikcyjnych rodzin tzw. niepełnych nie wspomnę, gdzie co roku moje dzieci nie miały szans o miejsce w przedszkolu bo kocia łapa czy inny konkubinat miały pierwszeństwo.

Nasze kochane państwo dla spokoju woli wspierać czy dotować takie cfaniactwo. W przypadku wspomnianych dotacji to taka g. warta walka z bezrobociem.


Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2


Dlatego ja po 2 podejściach samemu zebrałem kapitał na działalność i sprzęt :) Jednakże nie można generalizować i brać wszystkich do jednego worka.

benicjusz
13-03-2013, 10:40
Dlatego ja po 2 podejściach samemu zebrałem kapitał na działalność i sprzęt :) Jednakże nie można generalizować i brać wszystkich do jednego worka.

To się chwali, choć inni by to jednak nazwali frajerstwem :banghead:. Jasne, że nie można, ale 2 na 10 firm którym to faktycznie dało kopa to za niski współczynnik zwalniający mnie z generalizowania tej patologii. Ale przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości i albo się z tym godziny albo wygrywamy jakością.

Czego wszystkim kotleciarzom życzę.

Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2

akustyk
13-03-2013, 11:04
To się chwali, choć inni by to jednak nazwali frajerstwem :banghead:.


mam mieszane uczucia kiedy czytam, ze samodzielny wysilek zamiast siegania lapa po moje podatki to "frajerstwo"...

serio, jak czytam te historie dofinansowan, to jestem coraz mocniejszym zwolennikiem nie marnotrawienia moich podatkow na to. z drugiej strony, nie oszukujmy sie, ze nie maja one realnego wplywu na gospodarke PL. szkoda, ze nie az tak wymownego jak skala wkladu finansowego i szkoda, ze za nieswoje pieniadze, ale na zdrowie tym, ktorym cos to pomaga. biorac pod uwage zamordyzm ZUS-u kompletnie sie nie dziwie popularnosci tych dotacji...



Ale przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości i albo się z tym godziny albo wygrywamy jakością.

powiem tak: kotleciarstwo to ostatnia branza, w ktorej w miare duze grono osob jeszcze zarabia z fotografii. dzialka ani piekna ani nie produkujaca nie wiadomo jak wybitnej sztuki. wrecz odwrotnie.
takiego komfortu, ze na robieniu zdjec mozna chocby dorobic do chleba nie maja tysiace pasjonatow pocztowkarstwa (landszafty, natura), macro, portretu, architektury itd. itp. wsrod ktorych sa setki
znakomitych fotografow. i jakos ci ludzie nie lamentuja nad sytuacja, tylko znajduja sobie dobra prace a fotografia pozostaje "tylko" hobby, przy czym ci amatorzy (niezawodowi pasjonaci) generuja
kilka rzedow wielkosci wiecej dobrych, ciekawych zdjec, niz wszelkie kotleciarstwo do kupy.

jakakolwiek sympatia dla tych lamentow z mojej strony = nie ma szans! jak ktos nie potrafi dostosowac sie do rzeczywistosci to trudno. dla forum takich jak CB jest to wrecz nadzieja, ze ubedzie
klocacych sie, wiecznie naciagajacych reguly (przemycanie komercyjnych ofert) i co najmniej malo pomocnych uzytkownikow ("bez FF i czerwonego paska to nie masz po co w ogole robic zdjec"). bez generalizowania, ze wszyscy zajmujacy sie slubami/eventami sa tacy, ale niestety w skali interwencji moderacyjnych ta grupa uzytkownikow jest mocno za mocno reprezentowana... :(

Janczewski
13-03-2013, 11:05
To znaczy, że ja też jestem "frajerem", sam sobie sfinansowałem warsztat, sprzęt i oprogramowanie.

MMM
13-03-2013, 11:08
Co do meritum to w kwestii tych pieniędzy z Unii to to nie jest tak proste jakby się wydawało, bo nawet jeśli ktoś zlikwiduje firmę to napędza gospodarkę choćby przez zakupy.
Ale to jest bardzo oczywista prawda. To przecież nie jest tak, że rządzący to banda idiotów, która naiwnie myślała że za dotacje ludzie otworzą długo i świetnie prosperujące firmy. Chodzi o to żeby rękami "przedsiębiorczych" obywateli wyciągnąć z UE jak najwięcej pieniędzy a przy okazji przez rok zasilić ZUS składkami, których bezrobotny przed założeniem "firmy" nie płaci. Biorący dotacje przecież musi ją wydać w legalnie działających firmach i na fakturę - w ten sposób skarbowy natychmiast dostaje 23% dotacji w postaci podatku VAT. Pieniądze z dotacji chwilowo napędzają koniunkturę i to jest korzystne, ale tylko przez krótki okres czasu tzn. tylko dopóki ciągle z funduszy UE wpływa nowa kasa. Jak fundusze się skończą to prawie żadnych korzyści na dłuższą metę z nich nie będzie bo "firmy" z dotacji po roku są likwidowane.

Jeśli więc wziąłeś dotację i wydałeś pieniądze na prywatne potrzeby, nie miej żadnych wyrzutów sumienia - to nie Ty zrobiłeś władzę w konia tylko władza wykorzystała Ciebie :D

benicjusz
13-03-2013, 11:48
mam mieszane uczucia kiedy czytam, ze samodzielny wysilek zamiast siegania lapa po moje podatki to "frajerstwo"...

I słusznie, ale tak właśnie myślą ci którzy dostali, a nie odłożyli ponieważ dostali to z naszych podatków, tak Samo Twoich jak i moich. Kiedyś zafascynowany fotografia cyfrowa odbierałem swą wymarzoną cyfrową lustrzankę, ze mną odbierał także cały zamówiony sprzęt z UP gość mający mniejsze pojęcie o fotografii niż ja o modyfikowaniu genetycznym roślin cebulkowych. To co się dziwić, że psują rynek zadał pytanie na CB kupił i zapewne nie będąc mega zdolniachą zabiera innym robotę, bo ślubu się raczej nie da powtórzyć, a gdy klienci się z orientują roczek tego partactwa jakoś minie. A społeczeństwo na podstawie gniotow ocenia czasem cały rynek.

Dla mnie to patologia i raczej zdania nie zmienię. No ale ja jestem frajerem i nie potrafię upomnieć się o swoje na tzw. bezrobotną żonę, matkę czy kochankę.
Albo jestem za dobry bo założyłem firmę z własnych oszczędności.


Ale to jest bardzo oczywista prawda. To przecież nie jest tak, że rządzący to banda idiotów, która naiwnie myślała że za dotacje ludzie otworzą długo i świetnie prosperujące firmy. Chodzi o to żeby rękami "przedsiębiorczych" obywateli wyciągnąć z UE jak najwięcej pieniędzy a przy okazji przez rok zasilić ZUS składkami, których bezrobotny przed założeniem "firmy" nie płaci. Biorący dotacje przecież musi ją wydać w legalnie działających firmach i na fakturę - w ten sposób skarbowy natychmiast dostaje 23% dotacji w postaci podatku VAT. Pieniądze z dotacji chwilowo napędzają koniunkturę i to jest korzystne, ale tylko przez krótki okres czasu tzn. tylko dopóki ciągle z funduszy UE wpływa nowa kasa. Jak fundusze się skończą to prawie żadnych korzyści na dłuższą metę z nich nie będzie bo "firmy" z dotacji po roku są likwidowane.

Jeśli więc wziąłeś dotację i wydałeś pieniądze na prywatne potrzeby, nie miej żadnych wyrzutów sumienia - to nie Ty zrobiłeś władzę w konia tylko władza wykorzystała Ciebie :D

Twoje wyjaśnienie ma sens pod warunkiem, że przy okazji darmowej konkurencji nie padnie kilka innych firm które miały pecha i nie załapały się na sponsoring, zasilając szerokie grono bezproduktywnych i nie płacących nic obywateli.


Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2

MMM
13-03-2013, 12:00
I słusznie, ale tak właśnie myślą ci którzy dostali, a nie odłożyli ponieważ dostali to z naszych podatków
Prawda, ale nie możesz patrzeć na to w oderwaniu od realiów. Jeśli został stworzony taki chory system, to owszem, możesz wyrazić swoją dezaprobatę, ale nie biorąc dotacji ustawiasz się na gorszej pozycji w stosunku do tych co wzięli.
Założyłem firmę bez dotacji i szczerze mówiąc bardzo żałuję że nowe komputery, oprogramowanie i sprzęt kupiłem z zysków zamiast np. kupić sobie lepszy samochód albo pojechać na daleką wycieczkę. Tu nie mam miejsca na żadne skrupuły, system dotacji jest pomyślany po to żeby wyciągać kasę z UE w jak największych ilościach a winę za to ponoszą nie ci, który dotację biorą, ale ci którzy taki chory system redystrybucji podatków wymyślili.

jinks
13-03-2013, 12:52
Dotacje unijne nie są przyczyna spadku zleceń. Kilka osób pisze, że biorą je osoby o słabych umiejętnościach, małej wiedzy fotograficznej i lichym talencie - w takim razie w jaki sposób byli w stanie zabrać Wam taka część rynku?

Wg mnie dziś jest po prostu łatwiej zacząć niż np. w roku 2000. Jest spory rynek wtórny tańszego sprzętu np. 5dmkI (2500-3000zł), obiektywy używane, "zamienniki" firm typu Sigma/Tamron, ogólnie chińszczyzna(lampy/wyzwalacze/tła). Łatwo założyć stronę www - darmowe blogi, wordpress z nieskończoną ilością nakładek itd. Na necie jest spora dawka wiedzy dotycząca błyskania, obróbki, są liczne warsztaty. Nie jest tez tak, że wszyscy działają na czarno - można mieć pracę na etacie lub działalność o innym, niefotograficznym profilu a śluby fotografować dorywczo w soboty - wszystko legalnie z pełnym rozliczeniem u fiskusa.
Przyszło też młodsze pokolenie z lepszymi pomysłami i dużo większym zaangażowaniem, dobrze czujące się w temacie socialmediów;) Mam kilku znajomych, którzy zdobywają sporo zleceń tylko dzięki publikacjom na FB.

Kolekcjoner
13-03-2013, 16:01
Dotacje unijne nie są przyczyna spadku zleceń. Kilka osób pisze, że biorą je osoby o słabych umiejętnościach, małej wiedzy fotograficznej i lichym talencie - w takim razie w jaki sposób byli w stanie zabrać Wam taka część rynku?
.
Nie do końca się z tym zgadzam ale jakieś ziarno prawdy w tym jest :).


I słusznie, ale tak właśnie myślą ci którzy dostali, a nie odłożyli ponieważ dostali to z naszych podatków, tak Samo Twoich jak i moich. Kiedyś zafascynowany fotografia cyfrowa odbierałem swą wymarzoną cyfrową lustrzankę, ze mną odbierał także cały zamówiony sprzęt z UP gość mający mniejsze pojęcie o fotografii niż ja o modyfikowaniu genetycznym roślin cebulkowych. To co się dziwić, że psują rynek zadał pytanie na CB kupił i zapewne nie będąc mega zdolniachą zabiera innym robotę, bo ślubu się raczej nie da powtórzyć, a gdy klienci się z orientują roczek tego partactwa jakoś minie. A społeczeństwo na podstawie gniotow ocenia czasem cały rynek.
Wiesz nie bierz tego do siebie ale jak czytam te jęki o psuciu rynku to się zastanawiam czy jest po prostu gatunek ludzi którzy się urodzili z wszechwiedzą w zakresie fotografii ślubnej i tylko im przysługuje prawo do nie psucia rynku. Może powinno się robić badania genetyczne czy dany osobnik ma do tego predyspozycje czy nie ;).

benicjusz
13-03-2013, 17:18
Akurat mnie to nie dotyczy, ja tylko próbuje odgadnąć dlaczego spada zainteresowanie tego typu usługami. Mimo swego wieku mam wielu młodych znajomych chcących stanąć na kobiercu i opowiadają na co patrzą przy wyborze usług, albo jadą na znajomych z profi lustrzanką albo na niskiej cenie, wręcz skandalicznie niskiej cenie. Dlaczego wybrali ich, a nie zawodowych kotleciarzy zapewne był to zlepek szerszego zakresu usług, ceny lub zdolności marketingowych oferenta. Ale raczej stawiałbym na niską cenę i sprytnie skonstruowaną umowę gdzie wykonawca nie jest znany do dnia wykonania usługi.

Może faktycznie demonizuję i ogólnie spadek cen sprzętu, jak zauważyłeś, jest przysłowiowym gwoździem do trumny rynku dochodzi niższa ilość pieniędzy w obiegu, a co za tym idzie niższy zarobek którego nie wytrzymują zawodowcy, szara strefa...

Nie jestem kotleciarzom, ale w swojej branży również widzę wysyp wszystkoumiących studentów - studenci nie obrażać się - po których trzeba tylko poprawiać albo robić od nowa. Ale zanim klient się ogarnie i pozna na takim tanim to zlecenie lub dwa przepadają. A z nowymi też trzeba się natrudzić aby pokazać, że się jest porządnym, a nie takim jak ten ostatni który miał być tani i dobry, lecz był tylko tani.

Albo wszędzie pada bo klient niema kasy i juz.

Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2

Janczewski
13-03-2013, 17:24
ale Ci co wybierają usługę za 700PLN, albo szwagra z lustrzanką, ewentualnie znajomego, nigdy by nie przyszli do zawodowego kotleciarza, choćby i był artystą.
No to gdzie tu psucie rynku?

marfot
13-03-2013, 17:59
Jeżeli ktoś wystartował ze "szlachetną intencją" przytulenia dotacji na sprzęt i celem jego działalności gospodarczej jest symulacja istnienia firmy to każde zlecenie jest dobre i każda cena też. To nie jest rynek i tyle.
Przy okazji w internecie nastąpił taki zalew kotleciarskiej tandety, że klient nie ma szans ocenić czego by oczekiwał od usługi i kim ma być usługodawca. Przecież usługę wybiera podekscytowana para młoda z założenia bez pojecia o standardach, które powinny obowiazywać w branży bo niby skąd.
Na domiar złego sama procedura ożenku nasycona jest mocno tandetą i blichtrem i byle jaki reportaż śłubny jakoś tam się w to wpisuje.

Kolekcjoner
14-03-2013, 16:48
Jeżeli ktoś wystartował ze "szlachetną intencją" przytulenia dotacji na sprzęt i celem jego działalności gospodarczej jest symulacja istnienia firmy to każde zlecenie jest dobre i każda cena też. To nie jest rynek i tyle.
Wiesz jak ktoś dostał pieniądze na aparat od "Babci" to sytuacja jest podobna :). Zapewniam Cię że takich jest wielu. Problem leży moim zdaniem nie w dotacjach tylko w łatwości wystartowania w tym biznesie.

centur
14-03-2013, 18:30
Problem leży moim zdaniem nie w dotacjach tylko w łatwości wystartowania w tym biznesie.
i tak powinno być, nie postrzegam tego jako problem tylko objaw demokracji, wolności i równych szans dla wszytskich, oczywiście pomijam tu "czarnuchów" nie płacących ZUSu czy jadących na pirackim sofcie.....

xsardas
14-03-2013, 20:02
Róbcie więcej ślubów za 500-1500 zł albo za zdjęcia/film do portfolio na bank wtedy branża ruszy :D

centur
14-03-2013, 20:48
Róbcie więcej ślubów za 500-1500 zł

jest cała masa klientów którzy nie wydadzą na film ślubny więcej niż 1500zł nawet gdybyś zrobił dla nich film na miarę oskara...

sv
14-03-2013, 21:20
jest cała masa klientów którzy nie wydadzą na film ślubny więcej niż 1500zł nawet gdybyś zrobił dla nich film na miarę oskara...

Jest też sporo klientów którzy wydają na film od 5 do 10 tyś. I nie muszą to być produkcje na miarę oskara. Może coś z Twoim produktem jest nie tak? Najłatwiej zwalić na klienta/koniunkturę itd.

jacek_73
14-03-2013, 21:32
Z ludzi, którzy nakręcili wesele a później dostali Oscara to kojarzę tylko Andrzeja Wajdę. I chociaż mistrz przemknął mi przed oczyma dość dawno, bo ponad rok temu - to nie wyglądał na przygnębionego.

centur
14-03-2013, 21:51
Jest też sporo klientów którzy wydają na film od 5 do 10 tyś. I nie muszą to być produkcje na miarę oskara. Może coś z Twoim produktem jest nie tak? Najłatwiej zwalić na klienta/koniunkturę itd.

to prawda, i to jest właśnie zaleta wolnego rynku czyli współistnienie przeróżnych firm celujących w różne "targety" z różnym przedziałem cenowym. Pisząc powyższego posta miałem na myśli ludzi, którzy nigdy nie wydadzą 10 tys. na film ślubny a chcieliby mieć zrobiony film wyraźnie lepiej, niż wypociny 'wujka Zdzisia' nakręcone iphonem. Czym byśmy dojeżdzali na wesela gdyby na rynku aut zostały tylko Porsche, Jaguar i Bentley, chyba autousem 8-) (bez urazy dla nikogo). Poza tym sven nie pisałem stricto o sobie, tylko w ogóle o rynku, który jest potwornie zróżnicowany w naszym kochanym kraju... Wiem że robisz filmy na b. wysokim poziomie ale są pary, dla których 10-15 tys to sumy stanowiące cały, slubno-weselny budżet...

sv
14-03-2013, 22:04
jest cała masa klientów którzy nie wydadzą na film ślubny więcej niż 1500zł nawet gdybyś zrobił dla nich film na miarę oskara...

Odpuść sobie ten target bo szkoda czasu. Nie da się zrobić przyzwoitego filmu za te pieniądze. Nie da się również zrobić dobrego filmu w jednego operatora, dlatego dobry film musi kosztować minimum 5.000,- zł

--- Kolejny post ---


Z ludzi, którzy nakręcili wesele a później dostali Oscara to kojarzę tylko Andrzeja Wajdę. I chociaż mistrz przemknął mi przed oczyma dość dawno, bo ponad rok temu - to nie wyglądał na przygnębionego.

Smarzowski też nakręcił Wesele, a ja w niego wierzę. Może też dostanie Oskara :-)

mk
14-03-2013, 22:58
Widzę, że bardzo się przyczepiliście ludzi, którzy biorą dotację, w moim mieście jest tak, że 99% ludzi, którzy biorą dotację utrzymują się przez rok, dalej już nie widzą sensu... Psucie rynku? Raczej nie, jeśli ktoś robi dobre zdjęcia to będzie nadal trzymał firmę i na tym zarabiał bo wziął dotacje tylko dlatego, że nie miał kasy na lepszy sprzęt... Gdyby ktoś wyskoczył u mnie w mieście z ceną 3200-4200 za reportaż ślubny to nikt by się na niego nie zdecydował! Małe miasta jak moje żyją własnym życiem, tu każdy każdego poleca bo kiedyś tam widział jak ktoś coś tam robił dla kogoś tam... Tylko co zrobić jeśli bardzo dużo osób bez firmy robi reportaże? Iść i "podpierdzielić" delikwenta? Szczerze mówiąc dla mnie niech ludzie biorą te dotacje, niech się nimi "nachapią" a ludzie z pasją zostaną na rynku... Szkoda tylko, że ludzie nie widzę różnicy między zdjęciami, dla nich wszystko jest takie same, nie widzą magii obiektywu, nie widzą, że światło ładnie pada, że ładnie obrobione, biorą w rękę i mówią "no łaaadne"... Ludzie robią reportaże za 400zł co dla mnie jest śmieszne, za to nawet ZUS'u nie zapłaci... Kiedyś zadzwoniłem jako klient, zapytałem o cene, powiedział mi 500 zł za pełen reportaż 3x płyta dvd w opakowaniu, plenerek, przygotowania itp itd "full serwis" jak zapytałem o rachunek, fakturkę vat to zaczął nawijać mi makaron na uszy, że po co mi faktura, on tylko podatek od tego będzie musiał odprowadzić itp... Wyszło na to, że nie ma jak wystawić faktury bo nie ma firmy, jedzie na czarno... Co zrobić wtedy Panowie z takimi ludźmi? Iść i w mordę dać ?
W branżę ślubną teraz można się wbić jedynie ceną... Para młoda patrzy na cenę, potem na zdjęcia... Jeśli przykładowo ktoś robi dobre zdjęcia krzyknie 1500 to będzie "paaaanie mi tu proponowali podobne zdjęcia za 600 zł!!"... Fakt, faktem ludzie robią się coraz bardziej bezczelni, mimo wszystko... Ostatnio Pani do mnie zadzwoniła z pytaniem o cennik, dumnie wyrecytowałem co jest w pakiecie, cenę która by mnie zadowoliła a Pani kręci noskiem i proponuje mi 200 zł bez płyt i obróbki bo "ona siedzi przed komputerem, ma taki program picassa i tam wszyyyyyystko da się zrobić"... Wybuchłem śmiechem i się rozłączyłem... Pani była tak bezczelna, że za 5 minut zadzwoniła i zaproponowała: "Jak Panu nie pasuje to mogę dać maksymalnie 400zł i podpisujemy umowę!!"... Gdzie tu logika?

Jeśli pisałem bez sensu, przepraszam ale akurat siedzę chory w łóżku ; )

crazy
14-03-2013, 23:09
Dokładnie tak jest, ludzie coraz bardziej bezczelni i chcieliby za darmo. Wóz albo przewóz nie inaczej. W małych miejscowościach jest trudniej bo ludzie mniej zamożni jednakże tutaj chodzi o kwestie uświadamiania klientów, może dlatego osobiście nie mam z mojego miasta klientów bo nie chca płacić tyle co Ci z większych miast. Druga sprawa, że "klienci" nie doceniają zupełnie niczego(nie wszyscy ale ejdnak) nie biorą pod uwagę tego co składa się na cenę usługi, itp. Mi kiedyś młoda powiedziała w trakcie wesela czy dostanie zdjęcia w niedziele :D Myślę, że nie ma co się rozwodzić nad rozlanym mlekiem tylko dalej robić swoje :)

GoomeX
14-03-2013, 23:12
Po raz kolejny bicie piany na CB, więc i ja włączę mikser i dodam od siebie, tylko tyle, że film za 5.000PLN przy ślubie za 8.000 PLN to jak włożenie do malucha silnika od mercedesa 6.0 AMG :-)
Gadanie, że foto musi kosztować od 3koła a film 5koła kręcony w 10 operatorów i 60 kamer jak kręcenie Jurassic Park (koniecznie musi być reżyser) to poglądy nie na te czasy! Usługa czy towar jest warta tyle ile ktoś chce za nią zapłacić i koniec. Nie ma nad czym myśleć i pisać, są chałtury za 500PLN i są wypasy za 5000PLN. Negowanie jednych i drugich nie ma sensu, bo klient sam decyduje co mu się podoba a co nie, to po pierwsze, po drugie, z doświadczenia wiem, że nie każdy chce i może przy weselu na 50 osób i koszcie za wesele łącznym np. w okolicy 8000PLN, zapłacić za reportaż połowę wartości wesela, dlatego decyduje się na coś z innej półki. Tyle ode mnie, dobranoc :)

crazy
14-03-2013, 23:18
Amen :)

sv
14-03-2013, 23:19
z doświadczenia wiem, że nie każdy chce i może przy weselu na 50 osób i koszcie za wesele łącznym np. w okolicy 8000PLN, zapłacić za reportaż połowę wartości wesela, dlatego decyduje się na coś z innej półki.

Oczywiście, ale to działa w dwie strony. Kto Ci każe obsługiwać wesela z budżetem 8.000,- zł?

MC_
14-03-2013, 23:20
Dobrze gadasz kolego. Jako fotograf hobbysta absolutnie bym za reportaż kotleciarski nie zapłacił kilku tysięcy PLN.

DitchesKing
14-03-2013, 23:21
Moim zdaniem Ci od dotacji, którzy nie mają ani pojęcia, ani warsztatu odbiorą Wam być może kilku klientów. Przeżyjecie. To nie będzie trwać wiecznie, ile można tej kasy rozdawać na lewo i prawo. Jednak czemuż się czepiać tych co zrobią kilka zleceń za darmo, żeby portfolio zbudować? Znacie inne sposoby? Jakie?
Dobry "warsztat" obroni się sam. Ale dobry "warsztat" trzeba zbudować.
Pewnie, że można jako drugi robić, ale trzeba poszukać tego pierwszego a darmoszki po znajomości same się pchają pod obiektyw. Sam zrobiłem takich kilka, nie potrzebuję dodatkowych źródeł dochodu, raczej to moje podstawowe zajęcie pozwala mi rozwijać moje podstawowe hobby.

GoomeX
14-03-2013, 23:41
Sven, zanim podpiszesz umowę analizujesz ilu jest gości i wypytujesz jaki mają budżet, a później ustalasz stawkę za wesele, czy w cenniku z góry masz napisane, obsługuję wesela pałacowe, młodzi muszą helikopterem lądować przed imprezą a suknia młodej musi mieć kryształki od Svarowskiego a koszt przedsięwzięcia nie może być mniejszy niż 8.000... EUR?!
Opanujcie się ludzie, bo rynek jest trudny od jakiś 2 lat, to każdy w branży wie, ale pisanie tu niewiele problemów rozwiąże.
Zwalanie winy na kolegów z forum, klientów, konkurencję, czy porażkę Milanu w LM, to dziecinada i jednocześnie kompletny brak frasobliwości wśród narodu. Vide rynek nieruchomości a kredyty parę lat temu. Jakby ludzie nie kupowali mieszkań (w aglomeracjach) po 8-10 koła za metr, deweloperzy obniżyliby ceny, banki zrobiły lepsze oferty kredytowe i by było spoko, ale buraki którym wszyscy na około wmawiają 'stać Was' - jak Adamczyk w reklamach, to za chwilę zje wiadomo co spod siebie... do ludzi dociera taki szajs, a nie to co mają (albo czego im brakuje) w głowie. Tak samo w rynku foto...

Kolekcjoner
14-03-2013, 23:42
Dobrze gadasz kolego. Jako fotograf hobbysta absolutnie bym za reportaż kotleciarski nie zapłacił kilku tysięcy PLN.
Wstyd przyznać ale ja chyba też nie :oops:.

akustyk
14-03-2013, 23:46
mujboze...

bulwersacja, bo klient nie chce zaplacic kilku tysiecy zlotych za plener.
no najwyrazniej tyle nie chce zaplacic i znajdzie opcje tansza.

bulwersacja, ze klient chce zdjecia tego samego dnia. no a dlaczego mialby nie chciec? bo fotograf nie ma odpowiedniego narzedzia, ktore integruje sie z mediami tak jak smarfony. ale to przeciez nie problem klienta.

bulwersacja, ze klient nie docenia jakosci, klasy obiektywu, swiatla, obrobki... no to widac nie trzeba nulo ladowac kasy w drogie zabawki, tylko robic tanimi. i tanszym kosztem. skoro jest wystarczajaco dobrze.



to klient ma pieniadze i trzeba go przekonac, ze praca jest ich warta. albo nie brac zlecen, ktore nie sa rentowne. ale nie biadolic, ze wydalo sie tysiace zlotych na zabawki, a potem klient i tak zamawia plyte z klatkami 900 x 600 pikseli i gleboko w nosie ma swiatlo, plytka glebie ostrosci itd. no to trzeba bylo sie przygotowac na takiego klienta...


wszedzie na swiecie to dziala tak, ze biznesplan dopasowuje sie do rynku. nie wiem czemu marzenia kilku mlodocianych onanistow, zeby nakupowac ladnych zabawek i jeszcze na tym zarobic mialyby te prawa rynku naginac.


jak juz pisalem - sa na swiecie tysiace znakomitych fotografow, ktorzy na swoich fotografiach zarabiaja pieniadze ledwie pozwalajace na zakup kilku wacikow ;) i nie biadola, ze nikt nie chce im zaplacic wymarzonych cen za zdjecia, tylko dostosowuja sie do sytuacji - znajduja normalna prace a fotografie ciagna jako hobby. jesli w branzy kotleciarskiej ludzie nie chca placic fortuny, to nie beda placic. trzeba robic lepsze foty i szukac bardziej wymagajacych klientow, albo zmienic zawod.

zoomi
14-03-2013, 23:52
w tym kraju jest bieda... czy ludzie którzy jeżdżą autami za 1000 zł kupią auta za milion bo są lepsze ? nie - nie stać ich na to
ze zdjęciami podobnie w większości jak sądzę - wysupłają 5 stów albo tysiaka a później i tak spłacają koszty weseliska...
jakość zdjęć ? zabawne :) w większości w tym kraju odbiorca zdjęć nie ma pojęcia o ich jakości

...nigdy nie robiłem ślubu i nigdy nie będę, wesel nie znoszę - tak dla jasności sytuacji :)

grzegorzki
15-03-2013, 04:04
Kraj nie kraj, bieda nie bieda, gusty nie gusty. Sami napiszcie ile zapłaciliście fotografowi na swoim ślubie.

Ja na ślub fotografa nie wynająłem i ogólnie (a tym bardziej po rozwodzie) mi ich nie brakuje.

jeff.lebowski
15-03-2013, 05:08
Sami napiszcie ile zapłaciliście fotografowi na swoim ślubie.


Bralem slub prawie 4 lata temu nad Baltykiem i u mnie caly reportaz robil kumpel canonem 350D plus tamron 17-50 i do tego bez lampy. Zdjeciami sie nie bede chwalil. Szalu nie ma ale pamiatka jest. Na plener zamowilem lokalnego fachowca ktory niby mial wypasione portfolio i sie cenil. Wybralem najtansza opcje plener godzinka do tego album z 20 zdjeciami plus te same foty w pelnej rozdzielczosci ale .jpeg na plycie. Kolo przyszedl na sesje z 1Ds Mark III i podpiety Canon 85mm 1.2 oraz 580exII plus asystent z druga lampa 430exII. Popstrykal foty ale widac bylo, ze mu sie nie chcialo i robil to tylko zeby odwalic robote. Pozniej chyba 3 tyg czekalem zeby je obrobil i wrzucil na swoj serwer do wyboru cos ponad 100 fotek. No i tu rowniez szalu nie bylo i z wielkim trudem wybralem owe 20 do wydruku. Za ta akcje skasowal mnie 600 PLN. Wiec wcale nie zaluje, ze nie zdecydowalem sie na niego by mi robil reportaz bo caly dzien wycenial na cos kolo 4000 PLN o ile mnie pamiec nie myli. Jesli chodzi o video to w sumie bylem na nie ale tu rowniez trafil sie kumpel po szkole filmowej, ktory wlasnie zaczynal robic wesela i budowal swoje portfolio. Koles z pasja i zrobil mi naprawde super film plus krotki trailer i skasowal jedynie 1500 PLN.

zoomi
15-03-2013, 09:14
Sami napiszcie ile zapłaciliście fotografowi na swoim ślubie.



zero zł :) nie miałem ślubu jak dotąd hehe
nawet jakbym miał (z przyczyn formalnych kiedyś tam cywilny będzie, zero wesela - nie znoszę jak już pisałem)
to zdjęć z owego nie będzie bo i po co ? wolę inne pamiątki fotograficzne a zamiast wyrzucać $$$ na imprezkę
która kompletnie ani mnie ani mojej partnerki nie interesuje wolę zasilić konto hotelarzy z okolic Male
i ponownie sprawdzić czy woda nadal tam czysta :)

GoomeX
15-03-2013, 10:00
Moje wesele robił przyjaciel fotograf moim sprzętem. Za dziękuję, a fotki są super.
Gdybym miał płacić, a przeszło mi przez myśl zamówienie jednej z ikon fotograficznych wielkopolski, albo może i polski, cena zaczynała się od 2500PLN, za pakiet mikro-mini, więc spasowałem - i dobrze. Więc, uczciwie, gdybym miał zapłacić za super fotki ślubne (pełen pakiet, z klimą i skórą ;) ) to max 2000PLN bym położył :)

Bernard
15-03-2013, 10:12
Bralem slub prawie 4 lata temu nad Baltykiem i u mnie caly reportaz robil kumpel canonem 350D plus tamron 17-50 i do tego bez lampy. Zdjeciami sie nie bede chwalil. Szalu nie ma ale pamiatka jest. Na plener zamowilem lokalnego fachowca ktory niby mial wypasione portfolio i sie cenil. Wybralem najtansza opcje plener godzinka do tego album z 20 zdjeciami plus te same foty w pelnej rozdzielczosci ale .jpeg na plycie. Kolo przyszedl na sesje z 1Ds Mark III i podpiety Canon 85mm 1.2 oraz 580exII plus asystent z druga lampa 430exII. Popstrykal foty ale widac bylo, ze mu sie nie chcialo i robil to tylko zeby odwalic robote. Pozniej chyba 3 tyg czekalem zeby je obrobil i wrzucil na swoj serwer do wyboru cos ponad 100 fotek. No i tu rowniez szalu nie bylo i z wielkim trudem wybralem owe 20 do wydruku. Za ta akcje skasowal mnie 600 PLN. Wiec wcale nie zaluje, ze nie zdecydowalem sie na niego by mi robil reportaz bo caly dzien wycenial na cos kolo 4000 PLN o ile mnie pamiec nie myli. Jesli chodzi o video to w sumie bylem na nie ale tu rowniez trafil sie kumpel po szkole filmowej, ktory wlasnie zaczynal robic wesela i budowal swoje portfolio. Koles z pasja i zrobil mi naprawde super film plus krotki trailer i skasowal jedynie 1500 PLN.

600 pln za 20 zdjęć plenerowych, do tego z asystentem... To naprawdę bardzo tanio. A 4 tys za całość to już dość poważna stawka. Zwłaszcza że to pakiet. Trochę te ceny mało wiarygodne mi się wydają...


Bernard Wybierała

centur
15-03-2013, 10:14
zero zł :) nie miałem ślubu jak dotąd hehe
nawet jakbym miał (z przyczyn formalnych kiedyś tam cywilny będzie, zero wesela - nie znoszę jak już pisałem)
to zdjęć z owego nie będzie bo i po co ? wolę inne pamiątki fotograficzne a zamiast wyrzucać $$$ na imprezkę
która kompletnie ani mnie ani mojej partnerki nie interesuje wolę zasilić konto hotelarzy z okolic Male
i ponownie sprawdzić czy woda nadal tam czysta :)
u mnie identycznie, USC, potem obiad dla 30 osób i na lotnisko...a zdjęcia za free robił mój znajomy fotograf (wcześniej ja robiłem na jego slubie) i podobnie z filmem .......

Merde
15-03-2013, 10:15
Na swoim fotografa nie miałem, szwagrowi (w ramach prezentu) zasponsorowałem fotografa (z tego forum) za 4 koła.
PS: Niedługo będzie rocznica, jeszcze nie wszystko oddane ;-)

akustyk
15-03-2013, 10:38
mnie tez robil znajomy, w ramach prezentu. foty i plytke z prezentacja, zadnych wydrukow.


z tym ze te odpowiedzi jakby potwierdzaja, ze to forum nie jest dobrym miejscem do ankietowania, jesli komus zalezy na poznaniu zwyczajowej sytuacji.
wiekszosc uzytkownikow CB gdyby mogla, to sama by sobie zrobila foty slubne, a z braku takiej mozliwosci (fizycznie sie da, ale kobiety... meczace sa, no... :D ) wybiera jakiegos kumpla/kumpelke. gdyby tak to pod wartoscia oczekiwana wygladalo, to branza kotleciarska juz dawno nie mialaby racji bytu. ale niestety tak nie jest...

Kolekcjoner
15-03-2013, 16:21
U mnie i film i zdjęcia robił kuzyn za free. Zresztą był to początek fotografii cyfrowej i dwóch moich kolegów miało służbowe aparaty HP (drogie jak diabli) i chcąc je wypróbować zrobili kupę zdjęć. A jako że obaj mają oko no to pamiątka jest.
Film dostałem w formie niezmontowanej i do dziś tak zostało :D.




bulwersacja, bo klient nie chce zaplacic kilku tysiecy zlotych za plener.
no najwyrazniej tyle nie chce zaplacic i znajdzie opcje tansza.

bulwersacja, ze klient chce zdjecia tego samego dnia. no a dlaczego mialby nie chciec? bo fotograf nie ma odpowiedniego narzedzia, ktore integruje sie z mediami tak jak smarfony. ale to przeciez nie problem klienta.

bulwersacja, ze klient nie docenia jakosci, klasy obiektywu, swiatla, obrobki... no to widac nie trzeba nulo ladowac kasy w drogie zabawki, tylko robic tanimi. i tanszym kosztem. skoro jest wystarczajaco dobrze.



to klient ma pieniadze i trzeba go przekonac, ze praca jest ich warta. albo nie brac zlecen, ktore nie sa rentowne. ale nie biadolic, ze wydalo sie tysiace zlotych na zabawki, a potem klient i tak zamawia plyte z klatkami 900 x 600 pikseli i gleboko w nosie ma swiatlo, plytka glebie ostrosci itd. no to trzeba bylo sie przygotowac na takiego klienta...


wszedzie na swiecie to dziala tak, ze biznesplan dopasowuje sie do rynku. nie wiem czemu marzenia kilku mlodocianych onanistow, zeby nakupowac ladnych zabawek i jeszcze na tym zarobic mialyby te prawa rynku naginac.


Dokładnie tak jest. Tak zresztą działa normalny biznes usługowy. Dostosowuje się do potrzeb i wymagań klienta. Szczególnie jeśli ktoś celuje w klienta masowego, a nie w niszę.

jeff.lebowski
15-03-2013, 17:31
600 pln za 20 zdjęć plenerowych, do tego z asystentem... To naprawdę bardzo tanio. A 4 tys za całość to już dość poważna stawka. Zwłaszcza że to pakiet. Trochę te ceny mało wiarygodne mi się wydają...


Bernard Wybierała

Tak jak pisalem to bylo 4 lata temu, pisalem z tego co pamietalem ale pogrzebalem w archiwum i znalazlem tamta oferte. 600 PLN dobrze napisalem bo tyle zaplacilem. Sama sesja plus album z 20 zdjeciami kosztowaly 500 PLN ale 100 PLN musialem doplacic bo chcialem miec te zdjecia na plycie - nie RAW tylko JPEG. Wiem, ze to bylo tanio ale tak jak pisalem fotograf sie nie przylozyl. Reportaz z calego dnia byl wyceniony na 2,000 PLN (tu rzeczywiscie troche przegialem - mea culpa) a za film trzeba bylo dolozyc kolejne 3,000 PLN.

Merde
15-03-2013, 18:35
U mnie i film i zdjęcia robił kuzyn za free. Zresztą był to początek fotografii cyfrowej i dwóch moich kolegów miało służbowe aparaty HP (drogie jak diabli) i chcąc je wypróbować zrobili kupę zdjęć. A jako że obaj mają oko no to pamiątka jest.
Film dostałem w formie niezmontowanej i do dziś tak zostało :D.

A oglądałeś go więcej niż jeden raz?
Generalnie sprawa jest prosta - gotowy produkt nie jest po prostu wart tych pieniędzy. Ja wiem, że to kupa roboty, sprzęt drogi, zusy, podatki itp. i rozumiem skąd się takie stawki biorą.
Ale popatrzcie na to z drugiej strony - czy zdjęcia, jakie by nie były, są warte wydania więcej niż tysiąc złotych? Moim zdaniem - zdecydowanie nie.

Lucky Luck
15-03-2013, 18:58
Merde napisał:
Ale popatrzcie na to z drugiej strony - czy zdjęcia, jakie by nie były, są warte wydania więcej niż tysiąc złotych? Moim zdaniem - zdecydowanie nie.[/QUOTE]




Większość tego co kupujemy za nasze, czasem ciężko zarobione pieniądze nie jest wart swojej ceny ..... :)

Merde
15-03-2013, 19:02
Większość tego co kupujemy za nasze, czasem ciężko zarobione pieniądze nie jest wart swojej ceny ..... :)

Zapewne, ale w tym przypadku różnica pomiędzy kosztem wytworzenia a wartością produktu jest gigantyczna.

Kolekcjoner
15-03-2013, 19:28
A oglądałeś go więcej niż jeden raz?
No ze dwa, może trzy razy i to bardziej dlatego, że moja Teściowa chciała zobaczyć :).



Generalnie sprawa jest prosta - gotowy produkt nie jest po prostu wart tych pieniędzy. Ja wiem, że to kupa roboty, sprzęt drogi, zusy, podatki itp. i rozumiem skąd się takie stawki biorą.
Ale popatrzcie na to z drugiej strony - czy zdjęcia, jakie by nie były, są warte wydania więcej niż tysiąc złotych? Moim zdaniem - zdecydowanie nie.

Zdroworozsądkowo patrząc - dokładnie tak jest.

jacek_73
15-03-2013, 19:48
Zapewne, ale w tym przypadku różnica pomiędzy kosztem wytworzenia a wartością produktu jest gigantyczna.

Piszesz o dzieciach?

Lucky Luck
15-03-2013, 19:53
Zapewne, ale w tym przypadku różnica pomiędzy kosztem wytworzenia a wartością produktu jest gigantyczna.





W elektrowni uruchomiono wielką turbinę. Niestety podczas pracy wpadała ona w dziwne wibracje. Nikt nie umiał znależć

przyczyny tego. Warta dziesiątki milionów instalacja wydawał się bezużyteczna. W końcu wezwano wybitnego fachowca.

Ten myślał, obliczał , mierzył, aż w końcu narysował na obudowie turbiny kredą trzy krzyżyki i kazał skrócić łopaty turbiny

o kilka centymetrów. Pomogło. Na pytanie ile mają mu zapłacić za usługę, odparł, że milion dolarów. Milion dolarów? - przeraziła się

dyrekcja elektrowni - Za postawienie kredą trzech krzyżyków ? Nie! - odparł fachowiec. Za postawienie trzech krzyżyków

tylko 10 dolarów. A reszta za to, że wiedziałem gdzie je postawić - uśmiechnął się :)

Kolekcjoner
15-03-2013, 20:02
Tyle że co to ma wspólnego z tym o czym piszemy?

jacek_73
15-03-2013, 20:13
Że od czasu do czasu po ślubie pojawiają się dzieci :)

BTW:
Dzieci mają większą wartość od jakiś, za przeproszeniem, fotografii ślubnych. I tak sobie myślę, że jednak dzieci są adresatami owych.

Merde
15-03-2013, 20:20
I tak sobie myślę, że jednak dzieci są adresatami owych.

Serio?

jacek_73
15-03-2013, 20:25
Serio?

Bardzo serio.

P.S.
ja wiem...niektórym się wydaje, że ślub się bierze tylko po to coby ON (jeden z "niektórych") mógł sobie pofocić i pokazać jaki z NIEGO masta of fotografer....blah...blah... :)

Kolekcjoner
15-03-2013, 20:28
Że od czasu do czasu po ślubie pojawiają się dzieci :)

BTW:
Dzieci mają większą wartość od jakiś, za przeproszeniem, fotografii ślubnych. I tak sobie myślę, że jednak dzieci są adresatami owych.

Nie są.

marfot
15-03-2013, 20:30
Zapewne, ale w tym przypadku różnica pomiędzy kosztem wytworzenia a wartością produktu jest gigantyczna.

To znaczy ile wychodzi cena godziny pracy fotografa ślubnego przy takim zleceniu za np. 1500 zł?
Pytam z rzeczywistej ciekawości a na forum myślę, profesjonaliści mają to oszacowane. No i rzeczywiste materialne koszty wykonania zlecenia?

Lucky Luck
15-03-2013, 20:30
Tyle że co to ma wspólnego z tym o czym piszemy?





Sam nie wiem .... ale historyjka fajna. Czy nie ? :)

Merde
15-03-2013, 20:30
Bardzo serio.

Nie przypominam sobie, by mnie kiedykolwiek ciągnęło do oglądania zdjęć ślubnych moich rodziców. Wręcz przeciwnie.


P.S.
ja wiem...niektórym się wydaje, że ślub się bierze tylko po to coby ON (jeden z "niektórych") mógł sobie pofocić i pokazać jaki z NIEGO masta of fotografer....blah...blah... :)

A to już nie wiem a propos czego było...

Merde
15-03-2013, 20:31
To znaczy ile wychodzi cena godziny pracy fotografa ślubnego przy takim zleceniu za np. 1500 zł?
Pytam z rzeczywistej ciekawości a na forum myślę, profesjonaliści mają to oszacowane. No i rzeczywiste materialne koszty wykonania zlecenia?

W moim (jako zleceniodawcy) przypadku musi być bardzo tania. 4 koła za blisko rok pracy to darmocha wręcz :mrgreen:

centur
15-03-2013, 20:35
Nie przypominam sobie, by mnie kiedykolwiek ciągnęło do oglądania zdjęć ślubnych moich rodziców. Wręcz przeciwnie.


a obejrzałbyś film ślubny swych prapradziadków sprzed 100 lat, nawet gdyby zrobił go największy ówczesny partacz ???? jak cenny dla Ciebie i twych dzieci byłby to film ??? ......

Merde
15-03-2013, 20:37
a obejrzałbyś film ślubny swych prapradziadków sprzed 100 lat, nawet gdyby zrobił go największy ówczesny partacz ???? jak cenny dla Ciebie i twych dzieci byłby to film ??? ......

Pewno. Jako ciekawostkę. Jeden raz.

Kolekcjoner
15-03-2013, 20:39
Niestety mógłby być problem z odtworzeniem 8-).

skinny500
16-03-2013, 01:04
Ślubów nie robię, ale zawsze jak widzę tego typu tematy to mam uśmiech od ucha do ucha ;). Jeszcze się nie spotkałem żeby osoby biorące wielokrotności wspomnianych 1500 zł narzekały na brak klientów, a chyba oni pierwsi powinni? Najlepiej jest jak się trafia na post osoby piszącej, że nawet za 1000 zł nie ma klientów. Jedno spojrzenie w portfolio i już wiadomo czemu ich nie ma.

Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który robi prawie wyłącznie śluby. Go takie tematy śmieszą jeszcze bardziej. Nestety nie ma czasu ich czytać, bo klientów przybywa i robi zlecenie za zleceniem - "klientów jest coraz więcej, stawki rosną, a na te głupoty na forach nie ma co patrzeć". Do tanich nie należy, więc chyba już dawno powinien nie mieć dla kogo pracować.. ale jakoś klienci sobie z tego sprawy nie zdają i ciągle chcą płacić. Dodam że w dużym mieście to on na pewno nie mieszka. Zresztą to bez znaczenia, bo chyba dojazd gdzieś to nie problem.

grzegorzki
16-03-2013, 06:31
zero zł :) nie miałem ślubu jak dotąd hehe

To skandal żeby do fotografii ślubnej dopuszczali, za przeproszeniem, niedoświadczonych przez życie.

xsardas
16-03-2013, 10:18
Po raz kolejny bicie piany na CB, więc i ja włączę mikser i dodam od siebie, tylko tyle, że film za 5.000PLN przy ślubie za 8.000 PLN to jak włożenie do malucha silnika od mercedesa 6.0 AMG :-)


W takich sytuacjach w ogóle nie wynajmujesz nikogo :P


Dobrze gadasz kolego. Jako fotograf hobbysta absolutnie bym za reportaż kotleciarski nie zapłacił kilku tysięcy PLN.

A za inny reportaż już tak? Bo tzw kotlety to gorsza dziedzina foto zapewne? :D


znajduja normalna prace a fotografie ciagna jako hobby.

:shock: No tak fotografia przecież nie jest normalnym zajęciem :shock: A poważnie to w Polsce zapotrzebowanie na dobra kulturalne jest bliskie zeru lub nawet poniżej i stąd cały problem.

airhead
16-03-2013, 10:21
Ale popatrzcie na to z drugiej strony - czy zdjęcia, jakie by nie były, są warte wydania więcej niż tysiąc złotych? Moim zdaniem - zdecydowanie nie.
no i w takim razie wiemy, czemu w branży ślubnej jest słabo

zoomi
16-03-2013, 10:51
To skandal żeby do fotografii ślubnej dopuszczali, za przeproszeniem, niedoświadczonych przez życie.

to skandal że nie czytasz zbyt dokładnie :D pisałem wcześniej - nigdy ślubu nie fotografowałem ani nie będę :D
...niedoświadczonych przez życie ? c`mon ;)

MC_
16-03-2013, 11:42
A za inny reportaż już tak? Bo tzw kotlety to gorsza dziedzina foto zapewne? :D
Rozmawiamy tu o kotleciarstwie i o tym wyłącznie się wypowiadam.

thedoc
16-03-2013, 12:43
kilka kamyczków do ogródka - takie moje złote myśli:
1. w czasach kryzysu sztuka jest zawsze na ostatniej pozycji, najważniejsze są potrzeby pierwszego rzędu, stąd upadek fotografii komercyjnej na średnim i złym poziomie - choć czy jest to wtedy "art"?
2. przeżyją tylko najlepsi - jak zwykle
3. żyję od 10 lat z pozyskiwania dużych pieniędzy na duże inwestycje, myślę, że w ostatnim okresie programowania przynajmniej połowa pieniędzy z UE poszła niczym para z gwizdek, odsetek ludzi którzy chcieli dostać dotację i to był ich jedyny cele był ogromny, wydatki na "pierdoły" stanowiły znaczny odsetek wszelki dotacji,
4. jeżeli ktoś nie jest w stanie prowadzić biznesu bez dotacji, to nawet jak dostanie dotację nic mu to nie pomoże,
5. fotografia to wspaniałe hobby, moja pasja, dobra fotografia ślubna będzie zawsze potrzebna.
głowa do góry - będzie OK - za jakieś 2 lata rozpocznie się kolejne pompowanie kasy z UE w polską gospodarkę i nastąpi ożywienie - również w branży foto - ślubnej :)

kurczeblade
16-03-2013, 13:02
Nie rozumiem Waszego narzekania i marudzenia, osobiście znam 3osoby które brały dotacje w branży fotograficznej, jedna z nich otworzyła studio, dwie następne rozkręciły interes ślubno- fotograficzny, zakupili sprzęt, mają zlecenia, utrzymują firmę, płacą podatki "mają prace" nie narzekają na forum, że branża fotograficzna upada, bo w ich przypadku nie upada, żyją z tego obecnie i zbierają coraz więcej zleceń - każda z tych osób wcześniej miała duże pojęcie o fotografii, zaczynała z dużym nabytym doświadczeniem, nie znam osoby która brałaby dotacje nie mając pojęcia co robi, tylko na CB - chodzi opinia że 90procent dotujących psuje rynek, i to amatorzy, którzy o niczym nie mają pojęcia, psują rynek bo robią śluby za "2złote" ... Absurd! Kto nie ma klientów, to musi szukać kozła ofiarnego, teraz kozłem ofiarnym są Ci co biorą dotacje i prześcigają innych"marudzących" :)

Jeśli ktoś mówi o upadku, to niech pomyśli o sobie, w liczbie pojedynczej, bo to co się z kimś dzieje to nie koniecznie musi być tak ze wszystkimi ... :)

Kolekcjoner
16-03-2013, 13:10
A poważnie to w Polsce zapotrzebowanie na dobra kulturalne jest bliskie zeru lub nawet poniżej i stąd cały problem.
To zupełna nieprawda.

Po za tym nie wiem czy zapotrzebowanie na zdjęcia ślubne można z tym łączyć ;).

xsardas
16-03-2013, 19:35
To zupełna nieprawda.

Po za tym nie wiem czy zapotrzebowanie na zdjęcia ślubne można z tym łączyć ;).

A czym zatem jest zdjęcie jak nie dobrem kulturalnym pokroju film/teatra itd. itp. ? :)

Kolekcjoner
16-03-2013, 19:39
Zbędnym balastem w szufladzie, na dysku ;).

Tak na prawdę chodzi mi o coś innego. Nie ma sensu łączyć komercyjnej usługi robionej na zamówienie ze stwierdzeniem, że zapotrzebowanie na dobra kulturalne jest u nas zerowe. Dla wielu osób robienie zdjęć na ślubie jest tym samym czym wizyta u szewca czy u krawca, a kolejki przed kasami do Teatrów na spektakle które kosztują nierzadko 80zł od łebka wskazują, że jakoś jednak ludzie chcą tej kultury :).

Sunders
16-03-2013, 19:59
A czym zatem jest zdjęcie jak nie dobrem kulturalnym pokroju film/teatra itd. itp. ? :)

Obrazem dokumentującym ważne dla zleceniodawcy wydarzenie, efektem wykonanej usługi, czasami mającym szanse stać się dobrem kultury :smile:

--- Kolejny post ---


Zbędnym balastem w szufladzie, na dysku ;).

Tym też stać się może :mrgreen:

jaś
16-03-2013, 22:48
kotlet to rzemiosło, pozostaje mieć nadzieję że rzemieślnik ma pojęcie na temat tego co robi, widownia oglądająca takie zdjęcia też zwykle nie jest jakoś szczególnie fotograficznie wyrobiona - ciocia ma być widoczna i ostra, a wujaszek bez kieliszka, pamiątkowe zdjęcia po prostu, nie przesadzacie przypadkiem z tą "sztuką w czasach kryzysu" - odkąd pamiętam w tym kraju zawsze jest kryzys ale nie ma widać jakiegoś szczególnego powodu aby kotlet nazywać sztuką.

akustyk
16-03-2013, 23:31
kotlet to rzemiosło, pozostaje mieć nadzieję że rzemieślnik ma pojęcie na temat tego co robi, widownia oglądająca takie zdjęcia też zwykle nie jest jakoś szczególnie fotograficznie wyrobiona - ciocia ma być widoczna i ostra, a wujaszek bez kieliszka, pamiątkowe zdjęcia po prostu, nie przesadzacie przypadkiem z tą "sztuką w czasach kryzysu" - odkąd pamiętam w tym kraju zawsze jest kryzys ale nie ma widać jakiegoś szczególnego powodu aby kotlet nazywać sztuką.

amen.


z drugiej strony - nawet rzemioslo, to usluga wymagajaca pewnych umiejetnosci. jako taka w Polsce skazana jest na niedocenienie (bo wciaz jeszcze dobra materialne sa bardziej "cenne" dla Polaka niz praca specjalisty) a osoby nia sie zajmujaca do udowadniania, ze nie sa wielbladami.

Sunders
17-03-2013, 00:16
nawet rzemioslo, to usluga wymagajaca pewnych umiejetnosci. jako taka w Polsce skazana jest na niedocenienie (bo wciaz jeszcze dobra materialne sa bardziej "cenne" dla Polaka niz praca specjalisty) a osoby nia sie zajmujaca do udowadniania, ze nie sa wielbladami.


Fotograf to nie rzemiosło, to wolny zawód, podobnie jak adwokat, lekarz, artysta plastyk, itd. W Wkipedii twierdzą, że działalności usługowej fotografików nie zalicza się do rzemiosła. :mrgreen: Z umiejętnościami jak wiadomo, bardzo różnie bywa, nie obowiązuje w tej branży jak w rzemiośle zwyczaj kształcenia i dokumentowania kwalifikacji do wykonywania tej działalności gospodarczej we własnym imieniu i na swój rachunek/uczeń, czeladnik, mistrz/. Nie ma cechu fotografów. Większość trudniących się tym fachem nie ma również za sobą szkół fotografii. Kariera zawodowa fotografa opiera się w PL na ogół na determinacji, samodzielnie zdobywanym doświadczeniu i właściwym zareklamowaniu swoich umiejętności. Zamiast dyplomu służy portfolio, a ceny są umowne. :-)

crazy
17-03-2013, 00:36
Fotograf to nie rzemiosło, to wolny zawód, podobnie jak adwokat, lekarz, artysta plastyk, itd. W Wkipedii twierdzą, że działalności usługowej fotografików nie zalicza się do rzemiosła. :mrgreen: Z umiejętnościami jak wiadomo, bardzo różnie bywa, nie obowiązuje w tej branży jak w rzemiośle zwyczaj kształcenia i dokumentowania kwalifikacji do wykonywania tej działalności gospodarczej we własnym imieniu i na swój rachunek/uczeń, czeladnik, mistrz/. Nie ma cechu fotografów. Większość trudniących się tym fachem nie ma również za sobą szkół fotografii. Kariera zawodowa fotografa opiera się w PL na ogół na determinacji, samodzielnie zdobywanym doświadczeniu i właściwym zareklamowaniu swoich umiejętności. Zamiast dyplomu służy portfolio, a ceny są umowne. :-)

a egzamin na fotografa w cechu to co? skoro jest takowa instytucja gdzie zdajesz panstwowy egzamin mistrzowski

Sunders
17-03-2013, 00:55
a egzamin na fotografa w cechu to co? skoro jest takowa instytucja gdzie zdajesz panstwowy egzamin mistrzowski

Chodzi mi o to, że to zanika. Dawno nie zdarzyło mi się spotkać fotografa legitymującego się dyplomem czeladniczym lub mistrzowskim. Większość wykonuje ten zawód nie posiadając takich dyplomów. Nie są one niezbędne do prowadzenia takiej działalności.

Sergiusz
17-03-2013, 01:20
Nie ma cechu fotografów. )

Krajowy Cech Fotografów (http://www.fotograf.org.pl/)

Kolekcjoner
17-03-2013, 02:30
Czyli jednak rzemieślnik ;).

MC_
17-03-2013, 07:46
Czyli albo mistrz/czeladnik albo partacz jak to okreslano przed wiekami.

marfot
17-03-2013, 09:59
Co by nie mówić na rynku jest taka usługa, z możliwością wyboru majstra na podstawie jego dokonań (portfolio) i ceny.
Dla mnie to o tyle cenne, że rodzina przestała się zwracać z prośbą o "zrobienie zdjęć na ślubie". Zdarzyło mi się ze 4 razy w czasach analoga "robić ślub" i byłem tak zestresowany, że miałem dość. Niby mówili, że "zdjęcia ładne" ale dla mnie to była totalna porażka.
Powinien to robić przynajmniej fotograf-rzemieślnik jak nie stać na artystę w dobrym tego znaczeniu albo zaprzyjaźniony amator obyty w temacie reportażu na zamówienie.

michael_key
17-03-2013, 10:13
Ludzie po prostu liczą się z finansami.
Kolegi znajoma stroi kościół na uroczystości i widzi, jak ludzie liczą każdą złotówkę. Często rezygnują z wystawnych wesel na poczet małych spotkań w najbliższym gronie.
Fakt, że tutaj pole do popisu (w negatywnym tego słowa znaczeniu) mają foto pstrykacze.
Generalnie wszytko zależy od par, osoby które chcą mieć dobre zdjęcia z tego wyjątkowego dnia wynajmą dobrego/droższego fotografa.

Sunders
17-03-2013, 11:11
Czyli jednak rzemieślnik ;).

Czy każdy, czy tylko ten kto należy do cechu :?:

--- Kolejny post ---


Czyli albo mistrz/czeladnik albo partacz jak to okreslano przed wiekami.

Czyli co ... o sztuce i wytwarzaniu dóbr kultury może zapomnieć :?:

--- Kolejny post ---


Co by nie mówić na rynku jest taka usługa, z możliwością wyboru majstra na podstawie jego dokonań (portfolio) i ceny.

Klienci pytają o cenę, oglądają portfolio, ale czy ktokolwiek pyta o papiery mistrzowskie lub czeladnicze :?:

MC_
17-03-2013, 11:17
Czyli co ... o sztuce i wytwarzaniu dóbr kultury może zapomnieć :?:
Ciotka wcinająca kotleta schabowego jako dobro kultury średnio do mnie przemawia.

Sunders
17-03-2013, 11:17
Ludzie po prostu liczą się z finansami /.../ tutaj pole do popisu (w negatywnym tego słowa znaczeniu) mają foto pstrykacze.
Generalnie wszytko zależy od par, osoby które chcą mieć dobre zdjęcia z tego wyjątkowego dnia wynajmą dobrego/droższego fotografa.

Droższy nie zawsze jest dobry :( Jakoś ta izba rzemieślnicza nie dba o poziom rzemiosła i nie tępi tych "foto-pstrykaczy" ;-)
Nie jestem za permanentnym koncesjonowaniem wszystkiego, ale jak się ludzie natną, to pozostaje tylko wątpliwa możliwość wyboru drogi sądowej, bo do cechu chyba nie ma po co iść :confused:

akustyk
17-03-2013, 13:38
Fotograf to nie rzemiosło, to wolny zawód, podobnie jak adwokat, lekarz, artysta plastyk, itd.

na adwokata, lekarza czy nawet plastyka to sie trzeba ksztalcic i miec sporo lat teorii i praktyki, zeby w ogole dostac jakas praca.

a kotleciarstwo... to jest taki sam wolny zawod jak muzyk slubny. i nie robmy z tego dziedziny sztuki kluczowej dla dziejow ludzkosci. naprawde. napierniczanie tydzien w tydzien Bialego misia i Cztery razy po dwa razy to nie jest rzecz godna odnotowania w annalach kultury. please.

fotografia reprezentuje taki sam poziom artyzmu jak te zespoly muzyczne. 90% wali kaszane, 9% obleci, 1% ma zaciecie i umiejetnosci, zeby robic cos z jajem. jak sie z tego wezmie wartosc oczekiwana to nadal jestesmy w regionie okreslenia "kupa" :)




W Wkipedii twierdzą, że działalności usługowej fotografików nie zalicza się do rzemiosła. :mrgreen: Z umiejętnościami jak wiadomo, bardzo różnie bywa, nie obowiązuje w tej branży jak w rzemiośle zwyczaj kształcenia i dokumentowania kwalifikacji do wykonywania tej działalności gospodarczej we własnym imieniu i na swój rachunek/uczeń, czeladnik, mistrz/. Nie ma cechu fotografów. Większość trudniących się tym fachem nie ma również za sobą szkół fotografii. Kariera zawodowa fotografa opiera się w PL na ogół na determinacji, samodzielnie zdobywanym doświadczeniu i właściwym zareklamowaniu swoich umiejętności. Zamiast dyplomu służy portfolio, a ceny są umowne. :-)
wlasnie dlatego uwazam, ze stawianie tu znaku rownosci z lekarzem czy prawnikiem, ktorzy odbebniaja kilka lat bardzo wymagajacych studiow, jest zenujace i co najmniej nietaktowne. oby nigdy nie doszlo do dnia, kiedy w szpitalu spotkam specjaliste o sciezce kariery typu przecietnego kotleciarza...

Kolekcjoner
17-03-2013, 14:21
Czy każdy, czy tylko ten kto należy do cechu :?:

--- Kolejny post ---



Czyli co ... o sztuce i wytwarzaniu dóbr kultury może zapomnieć :?:

--- Kolejny post ---


Jedno z drugim nie ma nic wspólnego :).

Sunders
17-03-2013, 16:23
na adwokata, lekarza czy nawet plastyka to sie trzeba ksztalcic i miec sporo lat teorii i praktyki/.../ uwazam, ze stawianie tu znaku rownosci z lekarzem czy prawnikiem, ktorzy odbebniaja kilka lat bardzo wymagajacych studiow, jest zenujace i co najmniej nietaktowne. oby nigdy nie doszlo do dnia, kiedy w szpitalu spotkam specjaliste o sciezce kariery typu przecietnego kotleciarza...

Chodziło mi o swobodę i samodzielność wykonywania, a nie o zrównywanie statusu. Zastanawiam się też nad tym, czy gdyby wprowadzić obowiązek przynależności do cechu i składania egzaminów zawodowych, to ryzyko nacięcia się na niefachowe usługi fotograficzne byłoby istotnie mniejsze :confused:

GoOrange
17-03-2013, 16:37
Chodziło mi o swobodę i samodzielność wykonywania, a nie o zrównywanie statusu. Zastanawiam się też nad tym, czy gdyby wprowadzić obowiązek przynależności do cechu i składania egzaminów zawodowych, to ryzyko nacięcia się na niefachowe usługi fotograficzne byłoby istotnie mniejsze :confused:

Gorzej gdyby znalezienie fotografa na miarę naszego gustu, możliwości i potrzeb graniczyło z cudem.

centur
17-03-2013, 16:42
kryzys kryzysem a wczoraj na kursie liturgicznym W Toruniu było 20-parę osób...

Sunders
17-03-2013, 16:54
Gorzej gdyby znalezienie fotografa na miarę naszego gustu, możliwości i potrzeb graniczyło z cudem.


GoOrange myślisz, że nie warto ograniczać łatwości dostępu nawet gdyby miało to przynieść poniesienie poziomu świadczonych usług :?:

Sergiusz
17-03-2013, 16:59
Skutek będzie odwrotny. Wzrost cen i spadek jakości usług.

Sunders
17-03-2013, 17:07
kryzys kryzysem a wczoraj na kursie liturgicznym W Toruniu było 20-parę osób...

Sergiusz czy obowiązkowe kursy liturgiczne doprowadziły do wzrostu cen i spadku jakości :?:
To tak jakbyś twierdził, że gdyby leczyć mógł każdy po zarejestrowaniu działalności, to ceny by spadły a jakość usług medycznych wzrosła ;-)

Sergiusz
17-03-2013, 17:14
A od kiedy kurs liturgiczny jest obowiązkowy? Nie czytałeś nigdy jak to lekarz z dyplomem coś **** i pomimo udanej operacji pacjent zmarł? A znachor ma ręce co leczą itd.?


EDIT (akustyk) -> to moze proponuje jednak nie pisac form udajacych poprawnosc jezykowa i zgodnosc z regulaminem. albo bluznij otwarcie i ja Ci uczciwie, regulaminowo dam punkty karne, albo napisz zgodnie z regulaminem. nie da sie byc na pol w ciazy ;)

jaś
17-03-2013, 17:17
ceny by spadły jakość pozostała by na niezmienionym poziome w końcu dobra zielarka czy szaman też mają (jakieś) sukcesy w leczeniu chorych (a dyplomowani porażki) nie mówiąc już o cudotwórcach :), a nie wymieniłem jeszcze nie wszystkich którzy leczą

akustyk
17-03-2013, 17:35
Chodziło mi o swobodę i samodzielność wykonywania, a nie o zrównywanie statusu. Zastanawiam się też nad tym, czy gdyby wprowadzić obowiązek przynależności do cechu i składania egzaminów zawodowych, to ryzyko nacięcia się na niefachowe usługi fotograficzne byłoby istotnie mniejsze :confused:


Gorzej gdyby znalezienie fotografa na miarę naszego gustu, możliwości i potrzeb graniczyło z cudem.


Skutek będzie odwrotny. Wzrost cen i spadek jakości usług.

mysle, ze kazda z tych odpowiedzi jest prawidlowa. wolna amerykanka na rynku stanowi pewne ryzyko dla klienta, ale rowniez daje mu wieksza swobode wyboru i szanse na znalezienie lepszego produktu.



A od kiedy kurs liturgiczny jest obowiązkowy? Nie czytałeś nigdy jak to lekarz z dyplomem coś *** i pomimo udanej operacji pacjent zmarł? A znachor ma ręce co leczą itd.?


ceny by spadły jakość pozostała by na niezmienionym poziome w końcu dobra zielarka czy szaman też mają (jakieś) sukcesy w leczeniu chorych (a dyplomowani porażki) nie mówiąc już o cudotwórcach :), a nie wymieniłem jeszcze nie wszystkich którzy leczą

Panowie wybacza, ale to powyzsza ma sie nijak do rzeczywistosci i jest wierutna glupota. odkad sluzba medyczna zostala uregulowana i panstwo zaczelo nadzorowac jakosc opieki medycznej (dbac o wyksztalcenie odpowiednich osob, zapewniac dostep do nich, itd. itp. - zamiast szamanow i innych tego typu postaci) nieodmiennie rosnie srednia dlugosc zycia ludzi. wiec mozna sobie dyskutowac o przypadkach jednostkowych do woli, ale pod wartoscia oczekiwana ma sie wyzsze a nawet duzo wyzsze szanse, jesli naszym zdrowiem zajmuje sie ktos, kto ma gwarantowane wyksztalcenie i doswiadczenie. jako ze w medycynie nie rozchodzi sie o to, zeby delikwent ladnie zszyl tetnice czy przypisal ladne tabletki, tylko zeby to bylo skuteczne. i tu naprawde nie ma podstaw do dyskusji - medycyna tradycyjna, z zapleczem szkol/akademii/szpitali/itd. daje lepsza jakosc niz wszelkie wywary z szalwi zbieranej przy swietle ksiezyca przez owulujaca dziewice i mieszane prawa reka w garnku z czaszki laciatej krowy.

fotografia to jest co innego. tutaj nie ma warunku koniecznego poprawnosci, tzn. ze sie nie zrobi delikwentowi krzywdy. jest to jednak zawod, ktorego jakosc wykonywania nie naraza niczyjego zdrowia czy stanu finansowego - moze poza wyjatkiem kokluszu cioci, ktorej nie spodoba sie zdjecie napranego malzonka z nosem w salatce i reka na cyckach jakiejs lafiryndy...
dlatego tutaj absolultnie zbedne sa uregulowania, zeby klientowi zapewnic minimalny poziom uslug. to nie hydraulik czy elektryk (czy lekarz badz prawnik), ktory swojej pracy nie musi wykonywac pieknie, ale musi ja wykonac bezpiecznie.

Sunders
17-03-2013, 17:46
A od kiedy kurs liturgiczny jest obowiązkowy?

Sergiusz uważasz, że taką frekwencję jaką opisał centur to zawdzięczają nie przymusowi tylko wartości merytorycznej :?: Nie wiem od kiedy, ale albo go masz, albo musisz się wkupić w łaski jegomoscia - na jedno wychodzi, bo generuje koszty ;-)


Nie czytałeś nigdy jak to lekarz z dyplomem coś ******** i pomimo udanej operacji pacjent zmarł? A znachor ma ręce co leczą itd.?

Czytałem, ale o czym to świadczy wg Ciebie :?: Czy Tobie zawsze wszystko się udaje :?: Czy Twoje dobre zdjęcia zawsze znajdują uznanie klientów :?:

--- Kolejny post ---


wolna amerykanka na rynku stanowi pewne ryzyko dla klienta, ale rowniez daje mu wieksza swobode wyboru i szanse na znalezienie lepszego produktu.

To czemu nie chcesz podobnych zasad w świadczeniu usług medycznych :?:


fotografia to jest co innego. tutaj nie ma warunku koniecznego poprawnosci, tzn. ze sie nie zrobi delikwentowi krzywdy. jest to jednak zawod, ktorego jakosc wykonywania nie naraza niczyjego zdrowia czy stanu finansowego.

IMO niezupełnie masz rację, bo kiepski fotograf życia Ci raczej nie odbierze, ale powtórzysz ślub jak mu siądą akumulatory, a nie ma zapasowych /a spotkałem się z takim przypadkiem/ :?:

Sergiusz
17-03-2013, 18:00
akustyk- zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ale jak mnie boli ząb to ja mogę wybrać czy iść do konowała czy kowala. I jest to moja wolna wola. Długość życia to nie tylko zasługa postępu w medycynie ale również profilaktyka i ochrona środowiska itd. Dawniej też ludzie bardzo długo żyli.

GoOrange
17-03-2013, 18:05
GoOrange myślisz, że nie warto ograniczać łatwości dostępu nawet gdyby miało to przynieść poniesienie poziomu świadczonych usług :?:

Na tak postawioną tezę odpowiedź może być tylko jedna. Lepiej być młodym, pięknym i bogatym czy starym, brzydkim i biednym? Jestem przekonany o tym że ograniczenie dostępu w perspektywie czasu pogorszy stan rzeczy z punktu widzenia klienta, podobnie jak monopol. Akurat los nas, fotografów w mniejszym stopniu leży mi na wątrobie, w ogólnym rozrachunku pewnie więcej usług biorę niż daję i patrzę na tą kwestię z tej perspektywy.

Wyobrażasz sobie ograniczenie dostępu dla zespołów, które grają niezgodnie z Twoim gustem? Popularność i sprzedaż w nurcie disco polo (w sumie nic nie ujmując majteczkom w kropeczki czy białemu misiowi ;) ) powinna dać do myślenia wszystkim fotografom - "artystom", i nie ma się co obrażać na rzeczywistość.

akustyk
17-03-2013, 18:06
To czemu nie chcesz podobnych zasad w świadczeniu usług medycznych :?:

a nie jest napisane powyzej?




IMO niezupełnie masz rację, bo kiepski fotograf życia Ci raczej nie odbierze, ale powtórzysz ślub jak mu siądą akumulatory, a nie ma zapasowych /a spotkałem się z takim przypadkiem/ :?:
ale to nadal nie jest niebezpieczne dla zdrowia/zycia zleceniodawcy. spartolona robota przez lekarza/prawnika/hydraulika/elektryka juz moze miec bardzo powazne konsekwencje. i ja wole jak ci ludzie robia rzeczy bezpieczne. nie musza osiagac nie wiadomo jak wypasionych wynikow w latwiejszych przypadkach, grunt, zeby nie spartololi tych groznych.

Sunders
17-03-2013, 18:14
mogę wybrać czy iść do konowała czy kowala. I jest to moja wolna wola. Długość życia to nie tylko zasługa postępu w medycynie ale również profilaktyka i ochrona środowiska itd. Dawniej też ludzie bardzo długo żyli.

Dawniej, to się bardzo rzadko zdarzało :wink: Uważasz, że pójście do kowala też przedłuży długość Twojego życia :confused:

--- Kolejny post ---


a nie jest napisane powyzej?

ale to nadal nie jest niebezpieczne dla zdrowia/zycia zleceniodawcy. spartolona robota przez lekarza/prawnika/hydraulika/elektryka juz moze miec bardzo powazne konsekwencje. i ja wole jak ci ludzie robia rzeczy bezpieczne. nie musza osiagac nie wiadomo jak wypasionych wynikow w latwiejszych przypadkach, grunt, zeby nie spartololi tych groznych.

Ale co Twoim zdaniem stoi na przeszkodzie w przyjęciu podobnych standardów jakości w świadczeniu usług fotograficznych, tylko to że spartolona robota fotografa nie odbierze komuś zdrowia lub życia :?:
Ja nie jestem za obniżeniem standardów w świadczeniu usług medycznych, tylko zastanawiam się nad możliwością ich podniesienia w usługach fotograficznych :-)

akustyk
17-03-2013, 18:22
Ale co Twoim zdaniem stoi na przeszkodzie w przyjęciu podobnych standardów jakości w świadczeniu usług fotograficznych, tylko to że spartolona robota fotografa nie odbierze komuś zdrowia lub życia :?:
Ja nie jestem za obniżeniem standardów w świadczeniu usług medycznych, tylko zastanawiam się nad możliwością ich podniesienia w usługach fotograficznych :-)

nie no, oczywiscie, ze da sie uregulowac wszystko. tylko to sie tez rozbija o kwestie praktyczne i mozliwosc weryfikowania spelniania roznorodnych norm prawnych. mozesz sobie wymyslic, ze fotograf musi miec certyfikat X, Y czy Z ale koniec koncow klient ma prawo to miec w nosie, a patrzec na cene.


jakbym mial wybierac, to bym wolal, zeby egzekwowany byl wymog fiskalnosci fotografa. ze jak robi foty, to ma dzialalnosc i odprowadza podatek. to juz by wystarczylo do zapewnienia wyzszego minimum jakosciowego, bo wywaliloby z rynku tych wszystkich, ktorzy klepia od swieta, zeby sobie dorobic. wiec ich poczucie odpowiedzialnosci ma prawo byc (chociaz oczywiscie nie musi) byc zerowe, jesli wiedza, ze za tydzien moga swobodnie zajac sie czyms zupelnie innym...

Sunders
17-03-2013, 18:27
Wyobrażasz sobie ograniczenie dostępu dla zespołów, które grają niezgodnie z Twoim gustem? Popularność i sprzedaż w nurcie disco polo (w sumie nic nie ujmując majteczkom w kropeczki czy białemu misiowi ;) ) powinna dać do myślenia wszystkim fotografom - "artystom", i nie ma się co obrażać na rzeczywistość.

Nie, ale przecież to artyści, a nie rzemieślnicy czy wykonujący wolny zawód :-P

--- Kolejny post ---


nie no, oczywiscie, ze da sie uregulowac wszystko. tylko to sie tez rozbija o kwestie praktyczne i mozliwosc weryfikowania spelniania roznorodnych norm prawnych. mozesz sobie wymyslic, ze fotograf musi miec certyfikat X, Y czy Z ale koniec koncow klient ma prawo to miec w nosie, a patrzec na cene.

akustyk IMO zawsze pozostanie Ci prawo mieć to w nosie i pójść jak Sergiusz , do kowala, który w dodatku odprowadza podatki :mrgreen:

Kolekcjoner
17-03-2013, 18:57
GoOrange myślisz, że nie warto ograniczać łatwości dostępu
Bardzo mnie ciekawi ten aspekt sprawy - jak sobie to wyobrażasz praktycznie :).




Długość życia to nie tylko zasługa postępu w medycynie ale również profilaktyka i ochrona środowiska itd. Dawniej też ludzie bardzo długo żyli.

Chyba nigdy w historii świata środowisko nie było tak ześwinione jak w ostatnim stuleciu więc bliżej mi jednak do tego o czym pisał akustyk ;).

Sunders
17-03-2013, 19:07
Bardzo mnie ciekawi ten aspekt sprawy - jak sobie to wyobrażasz praktycznie :)

Nie muszę sobie wyobrażać, bo jak napisał Sergiusz cechy wciąż istnieją, wystarczy zadekretować obowiązkowość zdobywania uprawnień zawodowych :smile:

Kolekcjoner
17-03-2013, 19:17
Nie muszę sobie wyobrażać, bo jak napisał Sergiusz cechy wciąż istnieją, wystarczy zadekretować obowiązkowość zdobywania uprawnień zawodowych :smile:

Nie no ale jak to egzekwować w praktyce? Będą po kościołach i miejscach publicznych chodzić komisje kontroli fotografujących ;)?

jacek_73
17-03-2013, 19:23
Nie no ale jak to egzekwować w praktyce?

Hmmm, a jak to było egzekwowane w epoce radosnej twórczości socjalistycznej? Dawało się?

Sunders
17-03-2013, 19:39
Nie no ale jak to egzekwować w praktyce? Będą po kościołach i miejscach publicznych chodzić komisje kontroli fotografujących ;)?

Myślę, że są specjaliści którzy znajdą sposób :smile:

jaś
17-03-2013, 19:42
Nie muszę sobie wyobrażać, bo jak napisał Sergiusz cechy wciąż istnieją, wystarczy zadekretować obowiązkowość zdobywania uprawnień zawodowych :smile:
Obawiam się że to niemożliwe nawet zawody których wykonywanie jest możliwe po wpisie na listę osób które mogą wykonywać taki zawód mają z tym problemy ostatnio widziałem gościa w telewizji który twierdził że jest doradcą inwestycyjnym (w dużym banku) a na liście go nie ma :) i co i nico, po takim stwierdzeniu (w środkach masowego przekazu) powinien go ktoś przesłuchać i dopytać jak to jest bo pewnie wykonywanie takiego zwodu bez licencji jest obciążone jakąś karą a może nie bo by się okazało że facet nie jest doradcą.
Obawiam się że w tak trywialnym przypadku jak fotograf kłóciłoby się to ze swobodą działalności gospodarczej.

Zakup "luszczanki" tylko po okazaniu licencji :) już od dawna się o tym mówi na forum, lobbować w sejmie i będziemy ewenementem na skalę europejską i światową (to będzie miś na miarę naszych możliwości)
A fotografia makro tylko dla biologów, soczewki makro tylko po okazaniu dyplomu o jak dobrze że kupiłem już raynoxa.

sv
17-03-2013, 19:51
na adwokata, lekarza czy nawet plastyka to sie trzeba ksztalcic i miec sporo lat teorii i praktyki, zeby w ogole dostac jakas praca.

a kotleciarstwo... to jest taki sam wolny zawod jak muzyk slubny. i nie robmy z tego dziedziny sztuki kluczowej dla dziejow ludzkosci. naprawde. napierniczanie tydzien w tydzien Bialego misia i Cztery razy po dwa razy to nie jest rzecz godna odnotowania w annalach kultury. please.

fotografia reprezentuje taki sam poziom artyzmu jak te zespoly muzyczne. 90% wali kaszane, 9% obleci, 1% ma zaciecie i umiejetnosci, zeby robic cos z jajem. jak sie z tego wezmie wartosc oczekiwana to nadal jestesmy w regionie okreslenia "kupa"


Zgadzam się w 100% z Akustykiem. Fotografowanie, filmowanie i pogrywanie na weselach to kotlet, to po prostu usługa dla klienta i nie ma co tutaj dorabiać ideologii. Jak każdą usługę trzeba ją zrobić przyzwoicie, odebrać swoją kasę i zapomnieć. Jeżeli ktoś tu widzi jakąś "misję" albo "sztukę" to powinien poszukać innego zajęcia. Koszty wejścia w ten biznes są w tej chwili tak niskie, że konkurencja będzie coraz większa i trzeba się do tego dostosować, albo zmienić zawód. Dodatkową konkurencją zawsze będą "duale" czyli ci, którzy gdzieś pracują i są wstanie zrobić foki ze ślubu za niewielką kasę lub wręcz do "portfolio" :-) Będzie gorzej :-)

Sergiusz
17-03-2013, 21:07
W latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych jak w Warszawie spadł śnieg to na drugi dzień był lekko szary a na następny czarny. Teraz jest biały przez ponad tydzień i prędzej się rozpuści niż pobrudzi. Wydaje mi się, że jest zdecydowanie czyściej niż 25-30 lat temu.

Cech już lobbował tyle, że w Senacie ( senatora rekiny zjadły )

Wracając do tematu to chyba skoro jest tak źle ( ja tak nie uważam) to może warto rozejżeć się za kitowym szkłem i wziąć do roboty?

latant
17-03-2013, 21:38
Nawet w naszym przaśnym kraju postępuje (niemrawo ale postępuje) deregulacja dostępu do niektórych zawodów, a tu pomysły z głębokiego ludowego ustrojstwa. Konkurencja motorem wyższego poziomu usług.

Sergiusz
17-03-2013, 23:59
Hmmm, a jak to było egzekwowane w epoce radosnej twórczości socjalistycznej? Dawało się?

W tym czasie musiałeś należeć obowiązkowo do cechu.

Janczewski
18-03-2013, 10:49
dyplom ASP co najmniej, Wyższe Studia w Kurii, zawodowe prawo jazdy i pieczątka cechu na czole, wszystkich innych przyłapanych na świadczeniu kotlecich usług rozstrzelać, albo zesłać na emigrację bez prawa do trzymania luszczanki w rękach...
to by był raj dla "prawdziwych" fotografów "nacechowanych" profesjonalizmem ;)

GoomeX
18-03-2013, 11:02
Tylko, że wtedy prawie nikt nie mógłby robić zdjęć, bo ASP to nie byle jaka inna szkoła wyższa państwowa (o prywatnych już nie wspomnę), gdzie biorą prawie każdego nieudacznika życiowego i później mamy inżynierów, którzy konstruują wiadukty, które runą jak domek z kart. Zresztą nie od dziś wiadomo, że przedrostki przed nazwiskiem na ogół nie mają nic wspólnego z wiedzą życiową, inteligencją, etc.
Reasumując i wracając do meritum, ślubów jest i będzie mniej, bo żyjemy w państwie, gdzie młodym na tzw. 'kocią łapę' łatwiej i lepiej jest żyć, a państwo tylko to popiera. Matka samotnie wychowująca dziecko, nie mająca ślubu ale żyjąca ze swoim partnerem (czyt. ojcem dziecka) ma priorytety, vide np. nie musi czekać w kolejce w przedszkolach, a nawet jeśli to przyjdzie, pojęczy i i tak załatwi co ma załatwić - bo jest biedna i pokrzywdzona. Kolejna kwestia to rozliczanie się w małżeństwie, pomoc (marna bo marna) ale zawsze jakaś od państwa... Przykładów wiele, szkoda pisać. To wszystko to kolejne 'CUDA' wiadomo kogo ;)

Janczewski
18-03-2013, 11:15
Można też walnąć sobie młotkiem w duży palec, na przykład lewej nogi, wtedy już nie będzie tak bardzo bolało, że inni nie należą do cechu, że robią tanio, że robią słabo i brzydko, że jest bieda, że szarańcza chętnych do ślubu nie nadleciała... ;)

haze
18-03-2013, 11:51
GoomeX jeśli absolwenci Akademii Sztuk Pieknych faktycznie biorą się za konstruowanie mostów to nie ma co się dziwić że one runą jak domek z kart :D :D :D Tą działkę lepiej niech zostawią inżynierom budownictwa ;)

namoamo
18-03-2013, 11:59
To już rozumiem czemu w Modlinie rozpadł się ten pas startowy :-D

akustyk
18-03-2013, 12:35
Tylko, że wtedy prawie nikt nie mógłby robić zdjęć, bo ASP to nie byle jaka inna szkoła wyższa państwowa (o prywatnych już nie wspomnę), gdzie biorą prawie każdego nieudacznika życiowego i później mamy inżynierów, którzy konstruują wiadukty, które runą jak domek z kart.
auuuu....

jestem pod wrazeniem tej elitarnosci. po tym ASP mam na mysli. od teraz bede z wiekszym szacunkiem odpowiadal, ze nie, dziekuje, nie chce powiekszonego zestawu ;)




Zresztą nie od dziś wiadomo, że przedrostki przed nazwiskiem na ogół nie mają nic wspólnego z wiedzą życiową, inteligencją, etc.

chyba ze te z ASP, te na pewno...



Reasumując i wracając do meritum, ślubów jest i będzie mniej, bo żyjemy w państwie, gdzie młodym na tzw. 'kocią łapę' łatwiej i lepiej jest żyć, a państwo tylko to popiera.

zwlaszcza spoleczenstwo, ktore przypina z gory etykietke "na kocia lape". i ustawodawstwo, ktore osobom majacym 20 lat stazu w zwiazku nie daje zadnych gwarancji i zabezpieczen majatkowo-dziedzicznych "bo nie maja papierka z UC"... a w sytuacji smierci matki jej partner moze miec totalnie przekichane, zeby zostac prawnym opiekunem dziecka...

ale poza tym, to na pewno panstwo popiera... nie tak jak np w Holandii, gdzie taki zwiazek mozna prawnie zarejestrowac i miec wynikajace z tego zabezpieczenia (Marriage, registered partnership and cohabitation agreements | Family law | Government.nl (http://www.government.nl/issues/family-law/marriage-registered-partnership-and-cohabitation-agreements))




Matka samotnie wychowująca dziecko, nie mająca ślubu ale żyjąca ze swoim partnerem (czyt. ojcem dziecka) ma priorytety, vide np. nie musi czekać w kolejce w przedszkolach, a nawet jeśli to przyjdzie, pojęczy i i tak załatwi co ma załatwić - bo jest biedna i pokrzywdzona.

liczba przedszkoli czy zlobkow w Polsce to jest w ogole skandaliczna sprawa. tak zupelnie nawiasem mowiac.

ale przeciez nie inzynierowie to prawo wymyslili (ASP tez nie, na szczescie), ani nie oczekuje sie od nich prowadzenia takich instytucji. czy moze nadal ich wina, bo zle pobudowali? (nadal nie wiem skad oczekiwanie od inzynieria np. chemii badz informatyki, ze bedzie budowal... ale ja tylko po Polibudzie jestem, moge nie wiedziec co trzeba zrobic na stopien inzyniera)




Kolejna kwestia to rozliczanie się w małżeństwie, pomoc (marna bo marna) ale zawsze jakaś od państwa... Przykładów wiele, szkoda pisać. To wszystko to kolejne 'CUDA' wiadomo kogo ;)
onich. tych zlych u wladzy, ktorzy sa zawsze przeciwko nam.
zawsze

MC_
18-03-2013, 12:42
ale przeciez nie inzynierowie to prawo wymyslili
Prawnicy zresztą również nie.

sv
18-03-2013, 12:57
Reasumując i wracając do meritum, ślubów jest i będzie mniej, bo żyjemy w państwie, gdzie młodym na tzw. 'kocią łapę' łatwiej i lepiej jest żyć, a państwo tylko to popiera. Matka samotnie wychowująca dziecko, nie mająca ślubu ale żyjąca ze swoim partnerem (czyt. ojcem dziecka) ma priorytety, vide np. nie musi czekać w kolejce w przedszkolach, a nawet jeśli to przyjdzie, pojęczy i i tak załatwi co ma załatwić - bo jest biedna i pokrzywdzona. Kolejna kwestia to rozliczanie się w małżeństwie, pomoc (marna bo marna) ale zawsze jakaś od państwa... Przykładów wiele, szkoda pisać. To wszystko to kolejne 'CUDA' wiadomo kogo ;)

Ręce i nogi opadają jak się to czyta. I te wszystkie pretensje do świata i Tuska tylko z powodu tego, że masz mniej zamówień na swojego kotleta ślubnego? Może znajdź sobie inne hobby?

Cichy
18-03-2013, 13:16
Było jasne, że idą gorsze czasy, a fotoślubniaków się namnożyło jak grzybów po deszczu. Teraz połowa odleci, bo zleceń jest mniej i zostaną tylko najlepsi. Reszcie pozostaje wylewać żale na forum... :)

Canion
18-03-2013, 13:23
a czy to przypadkiem sami zainteresowani nie produkowali swoich konkurentów?. doraźny zarabek w postaci prowadzenia kursów i warsztatów fotografii ślubnej to było spektakularne piłowanie gałęzi na której wszyscy zainteresowani siedzieli. do tego chory system dotacji z UP promujący wchodzących do branży oraz tolerowanie szarej strefy i mamy gotową katastrofę.

sv
18-03-2013, 13:33
a czy to przypadkiem sami zainteresowani nie produkowali swoich konkurentów?. doraźny zarabek w postaci prowadzenia kursów i warsztatów fotografii ślubnej to było spektakularne piłowanie gałęzi na której wszyscy zainteresowani siedzieli. do tego chory system dotacji z UP promujący wchodzących do branży oraz tolerowanie szarej strefy i mamy gotową katastrofę.

Nie przesadzajmy z tą katastrofą. Wolny rynek to wszystko szybko zweryfikuje.

Cichy
18-03-2013, 13:40
a czy to przypadkiem sami zainteresowani nie produkowali swoich konkurentów?. doraźny zarabek w postaci prowadzenia kursów i warsztatów fotografii ślubnej to było spektakularne piłowanie gałęzi na której wszyscy zainteresowani siedzieli. do tego chory system dotacji z UP promujący wchodzących do branży oraz tolerowanie szarej strefy i mamy gotową katastrofę.

To się przyczyniło również w dużej mierze do obecnej sytuacji. Mam dokładnie takie samo zdanie na temat warsztatów...

szambonur
18-03-2013, 13:53
"Kiepski" fotograf ślubny tez odgrywa ważną rolę w środowisku, klient ma wtedy porównanie i wybiera tych najlepszych... a tak to niby skąd miałby mieć porównanie...? ;)

centur
18-03-2013, 13:54
zostaną tylko najlepsi.

i najtańsi reprezentujący jako taki poziom

Cichy
18-03-2013, 13:59
Nie napisałem, że najdrożsi, tylko najlepsi. W swoich kategoriach cenowych ;)

Canion
18-03-2013, 14:16
"Kiepski" fotograf ślubny tez odgrywa ważną rolę w środowisku, klient ma wtedy porównanie i wybiera tych najlepszych... a tak to niby skąd miałby mieć porównanie...? ;)


jest dokładnie odwrotnie.

kiepski fotograf,( tani bo zwykle niepłacący podatków i na niskim zusie dotacyjnym, a nie dlatego tani że ma dopracowany latami workflow pozwalający mu mieć ofertę dla róznych targetów)... no wieć tani foto wykonał usługę za kilkaset złotych.
1. czy bedą to zdjęcia którymi młoda para bedzie sie chwaliła swoim znajomym i tym samym poleci kolejnym : zamawiajcie zdjęcia U dobrego fotografa bo to świetna pamiątka?
2. czy tania usługa pozostawi "taniemu fotografowi" fundusze na samodoskonalenie warsztatu, dopracowanie reklamy ,dodanie kolejnych usług?
3. czy tania usługa skieruje napływ kapitału i środków do branży ?


3xNIE

Tania usługa to nie tylko zabieranie zarobku kolegom z branży dziś. to przede wszystkim pogrzebanie branży jako takiej jutro. to już widać. Dziś branża zbiera żniwo dotacji i niskiego ZUS dla początkujących.chwile to trwało zanim całkiem rozwalili rynek ale im sie udało. ale czemu mieli sie ceregielić skoro mieli praktycznie zerowe koszty wejścia. ? Mineły dwa lata , zrobili kilka ślubów i odeszli sobie rozwalać inne segmenty usług jak tylko skończył im sie wymagany przez ustawę okres ochronny. a że pozostały zgliszcza coż..... a co ich to ***...e?

ale ich jeszcze można zrozumieć. każdy chce jeść i życ godnie. a jak UP daje kasę za free to biorą. Dzis na fotografię, jutro na utworzenie stanowisk pracy , pojutrze na eco-projekty. natomiast doświadczonych kolegów którzy sprzedali wiedzę, tricki i doświadczenie oraz umożliwili tanie i szybkie zbudowanie pf za kilka srebrników doraźnego zysku, zrozumieć nijak sie nie da. no sprzedaliście jedną/dwie /trzy edycje swoich warsztatów w jakims rejonie Polski. i koniec. nie dość że siebie i kolegów pozbawiliście klientów to jeszcze wrzucając na rynek hordy nowych "fotografów" zarżneliście lub dorżneliście branże w danym regionie.

i doprawdy naiwnym jest liczyć że jakość usługi sie sama obroni. Gówno prawda. Statystyczny klient nie ma pojęcia o jakości. bo i skąd ma mieć jak całe życie obraca sie pomiedzy tanimi dyskontami , używanym autami od niemieckiego dentysty,ciuchami "wszystko po 5 zł" z koszy w supermarketach, smieciowymi programami w TV i kurczakiem z promocji po 2,99 za kg, który to kurczak nigdy nie widział błękitnego nieba i nie czuł zapachu ziemi. Tak, może nam sie to nie podobać ale to jest naturalny ekosystem statystycznego klienta. i w ten eko-system doskonale wpisuje sie usługa" fotośluby w promocji po 299 PLN za zapełnienie płyty DVD pikselami". bo dziś statystyczny klient nic wiecej nie potrzebuje. Najchętniej to by tę usługę kupił w markecie razem z gaciami z kosza "wszystko po 5 zł" co by było szybko i tanio.

crazy
18-03-2013, 14:42
Tandeta sie sprzedaje, widze to u siebie jakie sklepy ludzie otwierają i jaki w nich wystrój... zgroza lecz prawdziwa. Uważam, że nie ma co ciągnąć dalej bo nikt z nas na to nic nie poradzi :)

sv
18-03-2013, 14:46
Statystyczny klient nie ma pojęcia o jakości..

Ja myślę, że statystyczny klient doskonale potrafi odróżnić zdjęcia topowych fotografów ślubnych od zdjęć ze średniej/niższej półki. Tyle, że statystyczny klient zarabia poniżej średniej krajowej i nie widzi sensu wydawania od 3 do 6 tyś na zdjęcia top fotografa, bo ma całą masę innych wydatków. I ja mu się wcale nie dziwię, przeciwnie - doskonale go rozumiem. Zamiast wydawać 5 koła na zdjęcia zalegające w albumie ślubnym wolałbym wydać te pieniądze w inny sposób. Na szczęście nie wszyscy tak myślą :-)

crazy
18-03-2013, 15:01
Młodzi , którzy organizują typowe polskie weslele mają sporo wydatków więc nic dziwnego, że szukaja foto za 500 zł. Ja zrobiłem obiadokolację dla najbliższej rodziny w restauracji do 22ej i wsio. Za uzbierane pieniądze ze ślubu, działalności foto wyremontowałem mieszklanie kto inny pojechałby na wczasy lub kupił samochód. Podejrzewam, że będzie to teraz coraz częstsza praktyka, nie postaw sie a zastaw ale skromnie dla najbliższej rodziny. Acha bym zapomniał - mój fotograf (który de fakto okazał sie partaczem) miał dostac 1000 zł, dostał połowe bo miał problem z opanowaniem aparatu na plenerze i nie tylko !

Kolekcjoner
18-03-2013, 16:03
Myślę, że są specjaliści którzy znajdą sposób :smile:
Spodziewałem się bardziej merytorycznej odpowiedzi ;). Właśnie w tym tkwi sedno jak to wyegzekwować w praktyce, bo wprowadzanie koncesji bez możliwości wyegzekwowania to sztuka dla sztuki.


dyplom ASP co najmniej, Wyższe Studia w Kurii, zawodowe prawo jazdy i pieczątka cechu na czole, wszystkich innych przyłapanych na świadczeniu kotlecich usług rozstrzelać, albo zesłać na emigrację bez prawa do trzymania luszczanki w rękach...
to by był raj dla "prawdziwych" fotografów "nacechowanych" profesjonalizmem ;)
Aż żałuję że na forum nie ma "lajków" :D.




3xNIE

Tania usługa to nie tylko zabieranie zarobku kolegom z branży dziś. to przede wszystkim pogrzebanie branży jako takiej jutro. to już widać. Dziś branża zbiera żniwo dotacji i niskiego ZUS dla początkujących.chwile to trwało zanim całkiem rozwalili rynek ale im sie udało. ale czemu mieli sie ceregielić skoro mieli praktycznie zerowe koszty wejścia. ? Mineły dwa lata , zrobili kilka ślubów i odeszli sobie rozwalać inne segmenty usług jak tylko skończył im sie wymagany przez ustawę okres ochronny. a że pozostały zgliszcza coż..... a co ich to ***...e?

Tyle że tu zasadniczą kwestią jest to, że to nie dotacje, nie szara strefa, nie warsztaty, nie Tusk i nie spisek Bryji ;) jest winien takiego stanu rzeczy tylko to, że koszty wejścia w ten biznes są wyjątkowo niskie, zarówno po stronie sprzętu jak i know-how. Dlatego też nie ma żadnej obawy że nagle w ten sam sposób zostaną rozwalone inne branże bo nie dość żeby w nie wejść potrzeba nierzadko milionów, a setek tysięcy w najlepszym razie to jeszcze zaawansowanej wiedzy, ludzi itd.

sv
18-03-2013, 16:24
Tyle że tu zasadniczą kwestią jest to, że to nie dotacje, nie szara strefa, nie warsztaty, nie Tusk i nie spisek Bryji ;) jest winien takiego stanu rzeczy tylko to, że koszty wejścia w ten biznes są wyjątkowo niskie, zarówno po stronie sprzętu jak i know-how. Dlatego też nie ma żadnej obawy że nagle w ten sam sposób zostaną rozwalone inne branże bo nie dość żeby w nie wejść potrzeba nierzadko milionów, a setek tysięcy w najlepszym razie to jeszcze zaawansowanej wiedzy, ludzi itd.

Jest dokładnie tak jak piszesz. Dodatkowo konkurencję robią wszyscy pracujący na etacie i dorabiający w sezonie: zus płaci pracodawca, a kilka ślubów zrobionych na czarno po 1000 zł pozwala się dowartościować i jeszcze zostaje kasa na kolejną lustrzankę. Takie dorabianie na boku jest proste łatwe i przyjemne :-) Zawsze to przyjemniejsze, niż zarabianie na swoje hobby noszeniem cegieł na budowie, lub dorabianiem na zmywaku. Wniosek jest jeden: ceny będą dalej spadać, bo o to, że kolejni "artyści" (w tydzień po zakupie pierwszej lustrzanki i zrobieniu obowiązkowego kursu repoglamur) będą się chcieli sprawdzić w fachu ślubnym, to jestem spokojny :-)

Canion
18-03-2013, 16:31
Wniosek jest jeden: ceny będą dalej spadać,

Sugerujesz że fotografowie bedą dopłacać młodej parze za możliwość kreatywnego spędzenia weekendu?

sv
18-03-2013, 16:39
Sugerujesz że fotografowie bedą dopłacać młodej parze za możliwość kreatywnego spędzenia weekendu?

Napisałem, że ceny będą spadać, a przykładów, że ktoś robi ślub za free (do "portfolio") już jest sporo. Dlaczego fotografia ślubna miałaby być wyjątkiem? Zobacz jak na przestrzeni ostatnich 10 lat spadły wynagrodzenia reporterów prasowych. To już nie jest praca zarobkowa; to hobby i to na dodatek często bardzo kosztowne (fotografowie na meczach piłki). Podobnie fotografia stockowa: kiedyś trzeba było wydać minimum kilkaset zł na zdjęcie ze stocku. Dzisiaj kupisz to zdjęcie (często świetnej jakości) za grosze. Z tych gorszy 70% kasuje stock, a "reszta" to jałmużna dla fotografa.

freaku
18-03-2013, 17:45
Jest dokładnie tak jak piszesz. Dodatkowo konkurencję robią wszyscy pracujący na etacie i dorabiający w sezonie: zus płaci pracodawca, a kilka ślubów zrobionych na czarno po 1000 zł pozwala się dowartościować i jeszcze zostaje kasa na kolejną lustrzankę. Takie dorabianie na boku jest proste łatwe i przyjemne :-) Zawsze to przyjemniejsze, niż zarabianie na swoje hobby noszeniem cegieł na budowie, lub dorabianiem na zmywaku. Wniosek jest jeden: ceny będą dalej spadać, bo o to, że kolejni "artyści" (w tydzień po zakupie pierwszej lustrzanki i zrobieniu obowiązkowego kursu repoglamur) będą się chcieli sprawdzić w fachu ślubnym, to jestem spokojny :-)

Dlaczego piszesz, że od razu na czarno za 1000zł? przecież na umowę o dzieło z odprowadzeniem podatków i rejestracją tego wszystkiego w US to nie jest na czarno a chyba do tych 3-4 ślubów w sezonie nie musi założyć działalności? żeby nie było ja nie robię w ten sposób, w ogóle fotografia to dla mnie hobby. Po prostu nie widzę nic złego, że ktoś może chcieć tak sobie dorobić jeśli jest w tym dobry a jeśli nie to i tak to żadna konkurencja dla tych dobrych.

Kolekcjoner
18-03-2013, 18:07
Panowie bardzo proszę bez polityki 8-).

akustyk
18-03-2013, 20:08
podtrzymuje apel Kolekcjonera :)

Maver
19-03-2013, 12:28
Na rynku to jest fala "profi" bo cala reszta tak trzesie ****mi o poziom swoich umiejetnosci ze nie szkola nowych. A co za tym idzie osoby startujace w tym biznesie (ktore i tak beda to robic jesli chca) psuja rynek, nie liczac normalnych stawek i nie prezentujac odpowiedniego poziomu.
Sami sobie zrobilismy tak ze ludzie teraz szukaja studentow ktorzy zrobia slub za 200zeta a nie fotografow. No ale.... nalezy strzec swojego podwoka bo nie daj boze ktos klientow podbierze.

blackninja
20-03-2013, 00:18
Z tymi kursami to nie przesadzajcie, bo też sporo dobrego z nich wynikło. Są tacy co zaliczyli wszystkie możliwe i teraz są PRO. To u nas dzielenie się wiedza jest czymś złym. Na zachodzie za opłatą nie ma z tym problemu. Był czas kiedy ślubów było dużo, teraz jest mniej. Rynek potrzebował większej ilości lepszych lub gorszych fotografów. Teraz mamy niż i zmianę podejścia do instytucji małżeństwa. Rynek wszystko wyreguluje. Nie ma co kwękać.

Sergiusz
20-03-2013, 01:45
. Był czas kiedy ślubów było dużo, teraz jest mniej.

Podobno jest więcej 2 lutego 2013 wzrosną statystyki ślubów - Bankier.pl (http://www.bankier.pl/wiadomosc/2-lutego-2013-wzrosna-statystyki-slubow-2745862.html)

A jak komu mało to może wyemigrować do Chin.

jellyeater
20-03-2013, 11:59
Ja nawet jakbym brał ślub to i tak bym fotografa nie brał. Generalnie poza moją estetyką takie wygłupy. Sam fociłem na ślubie kumpla. Lampę musiałem dokupić. Więc na swój sposób dopłaciłem do imprezy. :) Zdjęcia wyszły poprawne, na pewno nie artystyczne. Prawdę mówiąc nigdy wcześniej ślubu na oczy nie widziałem. Sesji nie odbyliśmy. Na szczęście.

Nie ma co się szarpać. Jak kogoś stać i uważa, że warto i że jest mega fotogeniczny, to weźmie kogoś profi. :)

Fotografowanie przestało być wiedzą tajemną. Pstryk i jest. Nawet z 5D MKI i jakąś tą youngnao miałem poprawnie naświetlone klatki.

Często ludzie nie są wstanie odróżnić kremowego bokeh 85 F 1.2 od 85 1.8. :) W ogóle ludzie się na zdjęciach nie znają. Za to 5000 przeliczą na podróż poślubną. W sumie to dużo milsze wspomnienia będą z tego niż z najbardziej artystycznego kotleta.

gavin
20-03-2013, 12:26
Zapłaciłem 4100 z książką w 2009r i to była dobra decyzja.

Janczewski
20-03-2013, 14:23
są tacy co nie chcą fotografa na ślubie, są tacy co chcą i płacą, są też tacy co nie solą herbaty...

akustyk
20-03-2013, 15:43
są tacy co nie chcą fotografa na ślubie, są tacy co chcą i płacą, są też tacy co nie solą herbaty...

nie rozpedzalbym sie akurat z czasownikiem "chciec".

moje podejscie odgorne do zwiazku malzenskiego bylo takie, ze jak juz musi byc ten papier (zeby dostac kredyt, itd. itp.) to niech juz bedzie. ale slub i wszystkie te skecze dookola na pewno nie odbyly sie z moich "checi" a wrecz wbrew nim. fotografa szczesliwie mialem po znajomosci, ale jakbym nie mial... zapewne nie chcialbym za te kilka zdjec placic, a jakby sie to mimo wszystko odbylo to rowniez nie z moja checia...

Janczewski
20-03-2013, 16:12
ok, są tacy co nie chcą ale muszą fotografa na ślubie mieć, są tacy co chcą chociaż nie muszą i są tacy co nie solą herbaty...

Mariusz_C
20-03-2013, 17:02
To i ja się dołączę. Sam brałem ślub w 2009r. Zapłaciłem relatywnie tanio 2900zł o ile dobrze pamiętam jednemu z bardziej znanych fotografów (nawet na tym forum), bo był to mój kolega. Fotki mam. Bardzo fajne. Podobają mi się. Leżą w szafce ;) Nawet ostatnio oglądałem, po jakimś dłuższym czasie. Z perspektywy czasu, nie wiem, czy teraz zdecydowałbym się na zdjęcia za tyle pieniędzy. Myślę, że wolałbym przeznaczyć tę kasę na coś innego. Patrząc jednak z innej strony, były to momenty w moim życiu, które już się nie powtórzą i które warto było uwiecznić, a jak uwiecznić to niech to już będzie dobrze, a jak dobrze to nie może to być student za 200zł, nie ujmując nic umiejętnościom studentów. Myślę, że za produkt jakim jest dobrze wykonane zdjęcie, a na zdjęciu jest uchwycona odpowiednia chwila, a to wszystko ma jeszcze jakiś wygląd artystyczny i przypomina sztukę, warto zapłacić. Pytanie tylko ile i czy nas na to stać. To, że branża ślubna zdycha to ja bym nie powiedział. Mój kolega od ładnych paru lat jest obłożony umowami na wykonanie zdjęć na ślubach na dobre 2 lata z wyprzedzeniem. Inni też specjalnie nie narzekają z tego co od niego słyszałem, więc nie wiem gdzie ta branża zdycha, może nie u nas ;)

centur
20-03-2013, 18:06
ja to w ogóle dziwię się ludziom którzy na ślub i wesele są skłonni wydać kasę równowartą miesięcznemu pobytowi gdzieś na drugiej półkuli no ale ok, dzięki temu i mnie coś z tego skapnie :cool:

Bernard
20-03-2013, 20:01
ja to w ogóle dziwię się ludziom którzy na ślub i wesele są skłonni wydać kasę równowartą miesięcznemu pobytowi gdzieś na drugiej półkuli no ale ok, dzięki temu i mnie coś z tego skapnie :cool:

A ja się dziwię że ktoś robi zdjęcia, zarabia nawet na tym i pisze takie brednie. Ale tak właśnie teraz jest. Miernoty robią zdjęcia, zarabiają na tym i nawet nie rozumieją po co jest fotografia... Sprzedaj człowieku aparat i zmień hobby... I to nie jest hating, to dobra rada płynąca z przekonania. A może kiedyś za 40 lat kiedy weźmiesz do ręki rodzinny album zrobiony przez kogoś, kto wie czym jest fotografia, zrozumiesz że było warto zapłacić... Bo w albumie zobaczysz siebie młodość, rodziców, ludzi którzy odeszli, samochody, którymi już się nie jeździ.... Zobaczysz uśmiech dziadka, dokładnie taki jakim być powinien... I jak zdjęcia będą zrobione dobrze, to wywołają łzy, a jak źle... No to pewnie nawet albumu nie obejrzysz do końca... I za to warto zapłacić, a nie za foto pstryki...


Bernard Wybierała

Jago
20-03-2013, 20:04
Z perspektywy czasu, nie wiem, czy teraz zdecydowałbym się na zdjęcia za tyle pieniędzy.

Podejrzewam, że gdybyś miał teraz płacić normalną stawkę (a nie relatywnie tanio swojemu koledze) w ogóle tej opcji w takiej cenie nie uwzględniłbyś w kosztorysie weselnym.

Lulu1988
20-03-2013, 20:05
Czy ludzie idą jedynie do kościoła/usc czy robią jeszcze przyjęcie to i tak muszą się ubrać, kupić obrączki itp. Jak ktoś robi wesele to jego koszty w zasadzie pokrywają zaproszeni goście - nie ma co się łudzić , że ktoś przyjdzie na samą ceremonię i wsadzi 500zł do koperty, choć oczywiście są wyjątki. Można zaoszczędzić tylko na zdjęciach i filmie....albo żyć w wolnym związku i pojechać na miesięczną wycieczkę ;)

marfot
20-03-2013, 20:07
ja to w ogóle dziwię się ludziom którzy na ślub i wesele są skłonni wydać kasę równowartą miesięcznemu pobytowi gdzieś na drugiej półkuli no ale ok, dzięki temu i mnie coś z tego skapnie :cool:

Tych, którzy wadają tą kasę na koryto, alkohol i hotele dla gości, których zobaczą pierwszy raz w życiu też krew zalewa bo woleliby "spędzić miesiąc na drugiej półkuli".
Taki się zrobił łańcuszek zależności, że nie każdy potrafi to przerwać.
W kontekście całkowitych wydatków weselnych optymalizacja ceny akurat usługi fotograficznej trochę irytuje.

Bernard
20-03-2013, 20:32
A ja się dziwię że ktoś robi zdjęcia, zarabia nawet na tym i pisze takie brednie. Ale tak właśnie teraz jest. Miernoty robią zdjęcia, zarabiają na tym i nawet nie rozumieją po co jest fotografia... Sprzedaj człowieku aparat i zmień hobby... I to nie jest hating, to dobra rada płynąca z przekonania. A może kiedyś za 40 lat kiedy weźmiesz do ręki rodzinny album zrobiony przez kogoś, kto wie czym jest fotografia, zrozumiesz że było warto zapłacić... Bo w albumie zobaczysz siebie młodość, rodziców, ludzi którzy odeszli, samochody, którymi już się nie jeździ.... Zobaczysz uśmiech dziadka, dokładnie taki jakim być powinien... I jak zdjęcia będą zrobione dobrze, to wywołają łzy, a jak źle... No to pewnie nawet albumu nie obejrzysz do końca... I za to warto zapłacić, a nie za foto pstryki...


I jeszcze jedno, Centur - w moim poście - kiedy go przeczytałem ponownie - mógłby ktoś odnieść wrażenie - że krytykuje Twoje prace, czy to, że Ciebie nazywam miernotą... Tak nie jest, nawet wszedłem na Twoją stronę żeby rzucić okiem - i tym bardziej dziwi mnie, że ktoś kto "ma oko", pisze to co pisze... :)

Pumba_
20-03-2013, 21:24
Według mnie kto ma sobie poradzić to sobie da radę. Jak ktoś jest dobry to wszędzie go znajdą. W.g mnie normalne zjawisko konkurencji nie tylko w tej dziedzinie, gdzie nie patrzysz non stop promocje obniżki przeceny. Sami piszecie, że nie wzięlibyście fotografa z "górnej półki". Skoro znawcy tematu i ludzie doceniający "artystyczną" stronę fotografii ślubnej nie widzą potrzeby płacenia zawodowcowi za wykonaną pracę to co taki przeciętny człowiek jak ja, będzie przepłacał? Nie, skoro "różnicy" nie ma. Trzeba się umieć sprzedać w dzisiejszych czasach taka prawda(każdy liczy kasę i wszystko chce za pół darmo). Nie jestem mistrzem, profesjonalista, nawet dobry w tym temacie nie jestem. Mimo tego czy wam się to podoba czy nie będę to robił nie z pasji nie z powołania tylko dla pieniędzy. Nie ma co ukrywać zastrzyk gotóweczki jest dobry. Staram się doskonalić warsztat i własne umiejętności. Staram się aby było coraz lepiej i iść trochę do przodu a nie cofać się w rozwoju. Coś nie coś jest lepiej. Sprzęt jakiś jest ale sam doszedłem do wniosku że nie potrzeba nie wiadomo czego jak ktoś umie "łapać" światło i emocje to dobre zdjęcie będzie nawet dobre przy "nisko budżetowym sprzęcie". ZUS? Usługi za kwotę rzędu 3.000 zł? Nie stać mnie przy dorywczej pracy umowa zlecenie na płacenie nawet obniżonej składki dla nowo otwartych firm. Nie mam doświadczenia sprzętu i jakość moich usług nie jest tyle warta i druga sprawa kto tyle zapłaci. Niestety póki co jestem słaby jakaś praca jest śluby dorywczo. Jakoś się da coś odłożyć i dołożyć do sprzętu i jakiś książek żeby coś poczytać. Nie ma co biadolić trzeba zająć się doskonaleniem własnych umiejętności i warsztatu, z narzekania i mówienia jeszcze nigdy nic się nie zrobiło samo. Jak tak czytam to mam wrażenie że najwięcej narzekają Ci którzy mają najwięcej sprzętu doświadczenia i największe możliwości.

centur
20-03-2013, 21:41
I jeszcze jedno, Centur - w moim poście - kiedy go przeczytałem ponownie - mógłby ktoś odnieść wrażenie - że krytykuje Twoje prace, czy to, że Ciebie nazywam miernotą... Tak nie jest, nawet wszedłem na Twoją stronę żeby rzucić okiem - i tym bardziej dziwi mnie, że ktoś kto "ma oko", pisze to co pisze... :)

myślę że to w niczym nie przeszkadza abyś na chwilę usiadł i policzył do 10-ciu, pocieszę Cię dodatkowo że zdjęć ślubnych nie robię (tylko video) a tak poza tym wydaje mi się, że w przeciwieństwie do marfota, w ogóle nie zrozumiałeś sensu mojego postu...

akustyk
20-03-2013, 22:53
Skoro znawcy tematu i ludzie doceniający "artystyczną" stronę fotografii ślubnej nie widzą potrzeby płacenia zawodowcowi za wykonaną pracę to co taki przeciętny człowiek jak ja, będzie przepłacał?

ciekawi mnie ile osob ma w domu, w salonie (w duzym pokoju, no :D ) wypieszczone zdjecie np. widoczkowe - indywidualne, zamowione od fotografa.
a ile ma jakas tanioche z Ikei wzglednie w porywach zamowione na Redbubble czy czyms w ten desen - ale nadal nie przekraczajace ceny 50~100 PLN

dlaczego jest to niby w porzadku, ze za widoczek (czy nature) klient ma prawo nie przeplacac, ale jak przychodzi do kotleta to nagle ceny z czapy (kilka tysiecy PLN) mialyby byc OK? jak Kalemu ukrasc krowa to juz zle?


sprzet w ostatnich latach ostro poszedl do przodu, nawet amatorowi jest latwiej zrobic poprawne zdjecia. wiec sila rzeczy roboty dla fotografow eventowych bedzie coraz mniej. nie widze powodu dla ktorego mialbym tu ronic lzy, jesli podobny proces juz dawno wykonczyl profesjonalna fotografie podroznica czy landszaftowa. gdzie obie dzialki generuja fotografie, ktora, delikatnie rzecz ujmujac, duzo lepiej sie oglada... i ci fotografowie juz dawno dostosowali sie, albo znalezli inna branze.

MacGyver
20-03-2013, 23:32
Patrząc zupełnie z boku (mam wrodzoną awersję do wykazywania jakiejkolwiek aktywności we wszelkich formach kotletografii, ba nawet wykonywanie pamiątkowych rodzinnych zdjęć sprawia mi duża przykrość): "wypasiona" fotografia ślubna to była moda, utrzymująca się kilka lat. Moda ta, jak każda inna wcześniejsza, kiedyś musi się skończyć i wnioskując z postów poprzedników właśnie się to dzieje. Ogólnie niewesoła sytuacja ekonomiczna w Polsce (czy nawet ogólniej, w Europie) tylko potęguje ten efekt, bo ludzie nie mając pewnych perspektyw na przyszłość mniej chętnie wydają pieniądze na rzeczy, które nie są im niezbędne. Podejrzewać można ze fotografia ślubna, prędzej czy później, znajdzie się w miejscu gdzie teraz jest reporterska - żyje z tego bardzo wąska grupa osób, tych z najlepszą marką bądź najbardziej zdeterminowanych a reszta, foci sobie bo lubi a jak wpadną jakieś pieniążki to się cieszy że zwróci się chociaż cześć wydatków poniesionych na sprzęt.
Generalnie fotografia, dzięki "cyfryzacji", wzrostowi dostępności sprzętu i diametralnemu spadkowi jego cen (na przestrzeni ostatnich 15 lat) a także bezpłatnemu bądź niskokosztowemu dostępowi do wiedzy doszła do momentu w którym podaż zdecydowanie przewyższa popyt a w takiej sytuacji utrzymanie wynagrodzeń na atrakcyjnym dla fotografów poziomie jest raczej niemożliwe.

blackninja
20-03-2013, 23:56
Jak w każdym innym wątku, najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy o dyskutowanej rzeczy wiedzą najmniej, bo się tą konkretną działalnością nie zajmują. Wiedzą rzecz jasna wszystko lepiej i mają w pogardzie tych, co pytają. Tak jest ze sprzętem tak jest i tu. Wypowiedzi wartościowych takich jak ta MacGyvera praktycznie nie ma, tylko bicie piany przez lepszych fotografów, którzy kotleta w życiu nie zrobią, bo ich wrażliwość artystyczna na to nie pozwala. Dziecinada i żenada.

Sergiusz
21-03-2013, 00:28
Generalnie fotografia, dzięki "cyfryzacji", wzrostowi dostępności sprzętu i diametralnemu spadkowi jego cen (na przestrzeni ostatnich 15 lat) a także bezpłatnemu bądź niskokosztowemu dostępowi do wiedzy doszła do momentu w którym podaż zdecydowanie przewyższa popyt a w takiej sytuacji utrzymanie wynagrodzeń na atrakcyjnym dla fotografów poziomie jest raczej niemożliwe.

Tak potaniał. Nikon F 5 body kosztował niecałe 12 tysięcy a D 4 ? O D3x nie wspomnę. Kiedyś te 15 lat temu oddawałeś filmy do laboratorium i miałeś z głowy. Teraz musisz mieć komputer, monitor i soft a do tego mnóstwo zmarnowanego czasu. Za ten zmarnowany czas, wywoływanie RAW sklejanie zdjęć jednym słowem obróbkę winien płacić klient ale w większości nie potrafi tego docenić bo zdjęcie to tylko zdjęcie. Podobne ma ze swojego aparatu zrobione „z palca”

akustyk
21-03-2013, 00:43
Tak potaniał. Nikon F 5 body kosztował niecałe 12 tysięcy a D 4 ? O D3x nie wspomnę. Kiedyś te 15 lat temu oddawałeś filmy do laboratorium i miałeś z głowy.

no, jak robiles na slajdach i chciales oddac wyniki do klienta, to jeszcez daleko bylo do konca...



Teraz musisz mieć komputer, monitor i soft a do tego mnóstwo zmarnowanego czasu. Za ten zmarnowany czas, wywoływanie RAW sklejanie zdjęć jednym słowem obróbkę winien płacić klient ale w większości nie potrafi tego docenić bo zdjęcie to tylko zdjęcie. Podobne ma ze swojego aparatu zrobione „z palca”
co stoi na przeszkodzie, zeby uzywac JPEG-ow, skoro klient "podobne ma ze swojego aparatu"? po co w takim razie marnowac czas na RAW-y, jesli klient tego nie doceni?

Sergiusz
21-03-2013, 01:00
Można było stykówki zrobić na odwracalnym papierze a ja miałem przenośną podświetlarkę do slajdów. Ja nie narzekam. Nigdy nie robiłem w RAW. Wiesz ile przeciętny klient ( młoda para ) czeka na zdjęcia ślubne?

Kolekcjoner
21-03-2013, 01:05
no, jak robiles na slajdach i chciales oddac wyniki do klienta, to jeszcez daleko bylo do konca...


co stoi na przeszkodzie, zeby uzywac JPEG-ow, skoro klient "podobne ma ze swojego aparatu"? po co w takim razie marnowac czas na RAW-y, jesli klient tego nie doceni?

I po co używać D4?

Sergiusz
21-03-2013, 01:14
I po co używać D4?

Nie używam D4 podałem jako przykład zmiany cen.

MacGyver
21-03-2013, 02:19
Tak potaniał. Nikon F 5 body kosztował niecałe 12 tysięcy a D 4 ? O D3x nie wspomnę. Kiedyś te 15 lat temu oddawałeś filmy do laboratorium i miałeś z głowy. Teraz musisz mieć komputer, monitor i soft a do tego mnóstwo zmarnowanego czasu. Za ten zmarnowany czas, wywoływanie RAW sklejanie zdjęć jednym słowem obróbkę winien płacić klient ale w większości nie potrafi tego docenić bo zdjęcie to tylko zdjęcie. Podobne ma ze swojego aparatu zrobione „z palca”
Sergiusz, nie porównuj wartości bezwzględnych cen, które dzieli kilkanaście lat (najprostszy wskaźnik, minimalne wynagrodzenie, od roku 2000 wzrosło o, mniej-więcej, 150%). Laby też pobierały opłatę za swoje usługi, podobnie jak filmów nikt nie rozdawał za darmo.
Oczywiście trudno polemizować z tezą że za czas poświęcony na obróbkę zdjęć klient powinien płacić, podobnie jak kiedyś za to co zrobił lab, ale jak nie chce bo twierdzi że nie widzi różnicy to co mu zrobisz? Możesz zmienić klienta, na takiego co będzie chciał zapłacić albo zawód, jak się taki jednak nie trafi.
Coraz więcej jest zawodów (lub konkretnych specjalizacji w tychże zawodach) które zamierają, bo nikt nie chce za wykonana prace płacić tyle ile jest naprawdę warta.

Sergiusz
21-03-2013, 03:46
ciekawi mnie ile osob ma w domu, w salonie (w duzym pokoju, no :D ) wypieszczone zdjecie np. widoczkowe - indywidualne, zamowione od fotografa.
a ile ma jakas tanioche z Ikei wzglednie w porywach zamowione na Redbubble czy czyms w ten desen - ale nadal nie przekraczajace ceny 50~100 PLN



Wydaje mi się, że jest to bardzo interesujący temat ale na oddzielny wątek. Kiedyś oglądałem rozmowę w TV z Franciszkiem Starowieyskim i zanim „wyłączyli mu prąd” zdążył powiedzieć, że ludzie w naszym kraju mieszkają jak świnie przy pustych ścianach a szczytem dobrego smaku są obrazki z marketów. Ostatnio w TVN 24 w „Inny punkt widzenia” był bardzo interesujący wywiad o stanie naszej fotografii z Krzysztofem Gierałtowskim. Niestety coś mi się zdaje, że cenzura nie dopuści go do wydania internetowego. Nie wiem jak jest w Kraju Wiatraków ale w Syrenim Grodzie nie potrafię wskazać miejsca gdzie można kupić zdjęcia. Sporadycznie ktoś coś próbował tak jak Profilab ale tak aby wejść i kupić oprawione zdjęcie z sygnaturą lub na jego podstawie zamówić pod wymiar jakąś pracę to nie słyszałem. W dużym pokoju miejsce mam zarezerwowane na coś zupełnie innego ale w tak zwanym moim pokoju mam dwa zdjęcia Andrzeja Tylko z koncertu Kultu a w kiblu akt na czerpanym papierze znanego artysty.

MacGyver- tyle, że te 15 lat temu większość „ślubniaków” miało swojego laba do tego ciemnię markowy powiększalnik i procesor do papieru a często prasę do naklejania na piankę zdjęć. Małego obrazka raczej nikt nie tknął a zawodowe zdjęcia robiło się średnim formatem. Rozmawiałem kiedyś z przedstawicielem Hasselblada i podobno cyfrowy sprzęt tej firmy był bardzo popularny wśród osób parających się tym gatunkiem fotografii na Bałkanach. Sam widziałem jak w Serbii ktoś robił zdjęcia plenerowe i miał dwa body Leica S2 Rozmawiałem też kiedyś z fotografem z Hiszpanii i ze ślubu robi kilka zdjęć a nie kilkaset. I za te kilka trzeba słono zapłacić nie mniej klientów mu nie brakuje. Z racji lektury wątku odwiedziłem strony naszych wiodących w temacie fotografów. I co do obróbki i wydobywania szczegółów to i Ansel Adams by poczerwieniał. Ale reszta to niestety lipa. Jeśli ja widzę nogi obcięte w kostkach ( punkt podparcia ) to i to samo widzi klient. Tyle, że on widzi, że coś jest nie tak. Centralne kadrowanie jest nagminne, płytka GO bez uzasadnienia, brak określonego kierunku fotografii itd. wiodący są kopiowani i obróbka jest podobna jak i reszta. Stąd nie dziwmy się, że tego nikt nie będzie chciał z czasem kupić. Wydaje mi się, że osoby znające zasady fotograficzne ( w tym fotografii ślubnej) bez względu na mody i wahania rynku będą miały klientów.

jacek_73
21-03-2013, 06:40
...bo ich wrażliwość artystyczna na to nie pozwala. Dziecinada i żenada.

Bardzo mnie interesuje na podstawie czego i jakim prawem oceniasz wrażliwość innych, a w dwóch słowach: jak śmiesz...panie wrażliwy.

akustyk
21-03-2013, 09:35
Wydaje mi się, że jest to bardzo interesujący temat ale na oddzielny wątek. Kiedyś oglądałem rozmowę w TV z Franciszkiem Starowieyskim i zanim „wyłączyli mu prąd” zdążył powiedzieć, że ludzie w naszym kraju mieszkają jak świnie przy pustych ścianach a szczytem dobrego smaku są obrazki z marketów.

w kraju wiatrakow jest tak samo. szczytem wypasu jest wydruk rodzinnej foty na plotnie 60x90, ale w 90% przypadkow jest to ktoras z tanich reprodukcji z Ikei. najczesciej czarnobiala, bo pasuje do bialo-szaro-czarnego wystroju 99% holenderskich domostw (nie zartuje, oni sa tak masakrycznie schematyczni), a wiec bialych scian, bialych szafek (z Ikei) i szarych mebli (z Ikei).

ale to generalnie nie jest narod milosnikow kultury i sztuki, to sa potomkowie kalwinistow: kupcow i chlopow - oni licza dutki nie egzaltuja sie rzeczami, ktore nie generuja pieniedzy a tylko zabieraja czas. w ogole w zakorzenionym tu doglebnie kalwinizmie przyjemnosc jest grzechem, wiec szanujacy sie autochton nie marnuje pieniedzy na takie rzeczy jak sztuka ;)

przypadek jest jednostkowy, nie nalezy go ekstrapolowac (bogu dzieki!) na inne kraje Europy Zachodniej. juz chocby Belgowie sa zupelnie normalni ;)



Nie wiem jak jest w Kraju Wiatraków ale w Syrenim Grodzie nie potrafię wskazać miejsca gdzie można kupić zdjęcia.

wydaje mi sie ogolnie, ze ten biznes nie istnieje offline i jesli chcesz to musisz albo szukac sobie autora (np. plfoto) i zamawiac osobiscie powiekszenie albo korzystac z serwisow typu 500px.com czy wyspecjalizowany w tym Redbubble.com . to poniekad ma sens bo daje Tobie jako klientowi bardzo szeroki wybor i nadal przystepna cene. tyle, ze sobie nie obejrzysz jakosci przed zakupem...

Merde
21-03-2013, 10:05
w kraju wiatrakow jest tak samo. szczytem wypasu jest wydruk rodzinnej foty na plotnie 60x90, ale w 90% przypadkow jest to ktoras z tanich reprodukcji z Ikei. najczesciej czarnobiala, bo pasuje do bialo-szaro-czarnego wystroju 99% holenderskich domostw (nie zartuje, oni sa tak masakrycznie schematyczni), a wiec bialych scian, bialych szafek (z Ikei) i szarych mebli (z Ikei).

Przynajmniej nie mają problemów z zafarbami i balansem bieli na zdjęciach robionych w mieszkaniu :-)

akustyk
21-03-2013, 10:20
Przynajmniej nie mają problemów z zafarbami i balansem bieli na zdjęciach robionych w mieszkaniu :-)

zebys wiedzial. balans bieli na chmurke i z glowy. WB na sloneczko w tym kraju zasadniczo nie zrobi furory... jak w Anglii, no... ;)

jellyeater
21-03-2013, 11:19
Tak sobie myślę, że klient wie czego może się spodziewać za daną cenę. Wie też czego może się spodziewać w ogóle. Jak ktoś bierze ślub w brzydkim, nieciekawie oświetlonym kościele to mu i najlepszy fotograf nie pomoże. Starczy ktoś kto walnie lampą i już. :) Chyba, że są profi którzy się rozkładają z oświetleniem studyjnym.

W pokoju na ścianie mam reprodukcję tego: http://leblandia.republika.pl/prowincje/gargia/galerafile/beksinski.jpg. Więcej miejsca nie mam. :(

A ślubów nie trzeba robić D4 i D3x. :) Nie wiem jakie tam największe powiększenia się daje do albumów, ale pewnie i 12 MPX wystarczy. FF jest miłe, ze względu na niższe szumy i GO. Ale FF nie są już nie wiadomo jak drogie.

Bernard
21-03-2013, 11:36
Sergiusz po raz pierwszy chyba się z tobą po części zgadzam... Jednak nie jestem przekonany czy gust przeciętnego Kowalskiego pozwala mu rzeczywiście zobaczyć że coś jest nie tak na zdjęciu, czy też tylko że coś jest nie tak z ceną...
No bo ktoś kto fotografuje i bierze za to kasę, jednak podstawowe zasady znać powinien... A często nie zna...

Bernard Wybierała

xsardas
23-03-2013, 20:30
Wiesz ile przeciętny klient ( młoda para ) czeka na zdjęcia ślubne?

Ja bym się chętnie dowiedział :D

Sergiusz
24-03-2013, 00:08
Bardzo długo. Liczy się w miesiącach.

tombas
24-03-2013, 08:16
Bardzo długo. Liczy się w miesiącach.
nigdy bym sobie na to nie pozwolił, może starej daty jestem, i jak biore zlecenie i kase to wywiązuje sie w 99% przypadków do konca nastepnego tygodnia, tak żebym ze spokojną głowa szedł na kolejne zlecenie (ale ja prosty "wsiowy pstrykacz" jestem a nie ahtysta po płatnych szkołach rozdających dyplomy na lewo i prawo)

michael_key
24-03-2013, 08:45
Bardzo długo. Liczy się w miesiącach.
Oj chyba nie jest prawdą co piszesz.
Wydaje mi się, że okres oczekiwania nie jest dłuższy niż 2-3 tygodnie na gotowy wyrób w postaci albumu.

marfot
24-03-2013, 09:00
ale ja prosty "wsiowy pstrykacz" jestem a nie ahtysta po płatnych szkołach rozdających dyplomy na lewo i prawo

A to na prawdę aż tak źle, że ktoś zdobył wykształcenie w swoim zawodzie i na dodatek za to musiał zapłacić?
Nie mam na myśli oczywiście jakiegoś kursiku przysposobiającego ale normalne akademickie wykształcenie, które jeśli jest płatne idzie w grube tysiące.

Nie tu bym upatrywał przyczyn mizernej jakości reportażu ślubnego i opieszałości w realizacji zlecenia.

xsardas
24-03-2013, 10:37
nigdy bym sobie na to nie pozwolił, może starej daty jestem, i jak biore zlecenie i kase to wywiązuje sie w 99% przypadków do konca nastepnego tygodnia, tak żebym ze spokojną głowa szedł na kolejne zlecenie (ale ja prosty "wsiowy pstrykacz" jestem a nie ahtysta po płatnych szkołach rozdających dyplomy na lewo i prawo)

Długość Oczekiwania na zdjęcia wynika raczej z tego, kto jak podchodzi do fotografii i jaki ma proces obróbki. Jak chcesz podchodzić kreatywnie i szukać nowych rozwiązań to czas się wydłuża. Jak podchodzisz rutynowo i robisz wszystko na jedno kopyto to obróbka może zająć i kilka godzin. Wg mnie gorszym jest to drugie podejście i jak ktoś oświadczyłby mi, że zdjęcia otrzymam następnego dnia po uroczystości to bym podziękował.

Sunders
24-03-2013, 11:28
jak ktoś oświadczyłby mi, że zdjęcia otrzymam następnego dnia po uroczystości to bym podziękował.

A jakby oświadczył, ze za np. 3 m-ce, to byś na to przystał?

crazy
24-03-2013, 12:00
jak mozna robic obrobke na kopyto jak co zlecenie ma sie inne mejsce i inne warunki? kolejna sprawa ze jesli dobrze zrobi sie zdjecia juz w aparacie nie ma potem muzdzenia w ps godzine nad jedna klatka. ja oddaje material max 2 tyg od zlecenia z albumem chyba ze plener sie wydluza.

jellyeater
24-03-2013, 12:16
Właściwie to nie wiem co lepsze. Wydumana obróbka, czy taka na jedno kopyto. :) Ogólnie kilka prostych, dobrej jakości zdjęć z takiej "uroczystości" to chyba coś co powinno wystarczyć. :) Tachanie fotografa na samo klepisko z DJ'em jest już lekko bez sensu. Nie ma to jak jemy kotleta, i skakamy. A to wszystko na 200 zdjęciach. :P Gdzie większość ludzi jest zmęczona i śpiąca, albo jeszcze dodatkowo pijana. Chociaż ostatnio na weselach jakoś się nie pije.

crazy
24-03-2013, 12:42
Mnie też zastanawia od dosyć dawna jak można z "kotleta" wrócić z ilością 2000 tyś zdjęć ?

akustyk
24-03-2013, 12:43
Długość Oczekiwania na zdjęcia wynika raczej z tego, kto jak podchodzi do fotografii i jaki ma proces obróbki. Jak chcesz podchodzić kreatywnie i szukać nowych rozwiązań to czas się wydłuża.

kotleciarstwo i podazanie za sztuka i poszukiwanie nowych form wyrazow.

kaman... wiedzialem, ze to nastapi w tym watku predzej czy pozniej... ale serio, musimy takie rzeczy wypisywac? :D



Jak podchodzisz rutynowo i robisz wszystko na jedno kopyto to obróbka może zająć i kilka godzin. Wg mnie gorszym jest to drugie podejście i jak ktoś oświadczyłby mi, że zdjęcia otrzymam następnego dnia po uroczystości to bym podziękował.
jesli focenie do kotleta jest czyjas dzialalnoscia, to oczekiwalbym jako klient, ze fotograf pracuje te 5 dni w tygodniu. niech w weekendy obraca kotlety i inne eventy, ale nadal zostaja mu 3 dni robocze (24 godziny) na prace. jesli w 2-3 takie tygodnie robocze (70 godzin roboczych) delikwent nie jest w stanie dostarczyc rezultatow... to najwyrazniej minal sie z powolaniem...

zupelnie z innej beczki - termin dostarczenia zlecenia powinien byc zapisany w umowie. jak ktos podpisuje bezterminowo, to jego wina. jak ktos podpisuje 2 tygodnie, to fotograf ma byc gotowy w 2 tygodnie, albo ponosi kare finansowa. jak z kazda inna legalna robota...

jellyeater
24-03-2013, 12:52
Mnie też zastanawia od dosyć dawna jak można z "kotleta" wrócić z ilością 2000 tyś zdjęć ?

200 gości każdy kotlet do dobre 10-15 gryzów. :) A można robić kilak ujęć w czasie kęsa. Da się wszystko. :D

chyrus
24-03-2013, 13:09
Terminy przeważnie wydłużają się, gdy daje się ludziom wybór (Wybranie zdjęć do albumu, okładki itp.). Znam fotografów, którzy mają w umowach 3 miesiące na oddanie zdjęć ze ślubniaka, a nawet spotkałem się z takimi, co mają 6 miesięcy na to. I wyobraźcie sobie, że nie narzekają na brak klientów.
Są również i tacy, którzy oddają 2k lub więcej zdjęć przy cenach zaczynających się od 7k zł za kotlet (i też nie jest to jakaś super mega "produkcja"). Tak więc nie ma co stękać tylko robić swoje. A jak komuś brakuje klientów, to niech dopiero wówczas zacznie się zastanawiać nad sobą i swoim stylem pracy.

crazy
24-03-2013, 13:29
Dokładnie tak, ja od dawien dawna mam wpisane termin na realizację zlecenia, kolejna sprawa , że faktycznie im więcej dajemu klientom "pola do popisu" tym więcej pracy, problemów i dłuższy okres wyczekiwania na efekt końcowy :)

tombas
24-03-2013, 15:15
Długość Oczekiwania na zdjęcia wynika raczej z tego, kto jak podchodzi do fotografii i jaki ma proces obróbki. Jak chcesz podchodzić kreatywnie i szukać nowych rozwiązań to czas się wydłuża. Jak podchodzisz rutynowo i robisz wszystko na jedno kopyto to obróbka może zająć i kilka godzin. Wg mnie gorszym jest to drugie podejście i jak ktoś oświadczyłby mi, że zdjęcia otrzymam następnego dnia po uroczystości to bym podziękował.
z tym nastepnym dnie to zbyt duże uproszczenie, ale przy załozeniu że na slubie robie od 400-500 zdjęc, w niedziele odsypiam i od poniedziałku siadam do kompa to mam około 40-50 godzin na materiał i to bez zbytniego pop....nia-to co mało? no chyba nie.w sezonie nie dzile czasu miedzy foto a inne zajęcia, jest tylko fotografia. Nie ma sie co oszukiwac nasze (no napewno moje) nie trafią na okładke voguea czy paris matrcha a co najwyzej na nasza klase czy innego fejzbuka. a ze na jedno kopyto? no może troche ale jakoś znajduje od kilkunastu lat ok. 30 par rocznie które chcą płacić za moje usługi. wiec chyba nie jest az tak źle

--- Kolejny post ---

jacek_73
24-03-2013, 15:44
...Nie ma sie co oszukiwac nasze (no napewno moje) nie trafią na okładke voguea czy paris matrcha a co najwyzej na nasza klase czy innego fejzbuka...

To co napisałeś jest po prostu piękne.

xsardas
24-03-2013, 16:52
kotleciarstwo i podazanie za sztuka i poszukiwanie nowych form wyrazow.

kaman... wiedzialem, ze to nastapi w tym watku predzej czy pozniej... ale serio, musimy takie rzeczy wypisywac? :D


I tu jest sedno sprawy. Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)

tombas
24-03-2013, 16:56
Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)
główinie ci fotografowie, którym się w tej dzidzinie nie powiodło (artystycznie, finansowo czy jeszcze inaczej) lub ci, którzy nigdy nie spróbowali jaki to "łatwy kawałek chleba":mrgreen:

Sergiusz
24-03-2013, 16:57
A mnie się zdaje, że chyba łatwiej by było do tego Voguea niż na fejzbuka. Jak bym tam nie kombinował i nie dłubał to i tak jestem pokonany.

akustyk
24-03-2013, 17:24
I tu jest sedno sprawy. Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)

nie nie nie.... to nie jest kwestia gardzenia czy umniejszania wartosci. tylko ustalenia priorytetow. kotlet to jest zdjecie robione na zlecenie - ono ma
sie podobac przede wszystkim zamawiajacemu, bo za jego pieniadze i dla niego do ogladania jest robione. i to w 99% przypadkow nie bedzie Matejka
czy Rembrandt, bo nie ma na to potrzeby ani pieniedzy. mloda ma byc piekna jak matka boska a wujo Kazik ma miec otwarte oczy jak "pyka sledzika"
i tyle - i to jest warunek konieczny i wystarczajacy w ogromnej wiekszosci przypadkow.

ograniczeniem fantazji dla uprawiajacych ta dzialke fotografii sa ramy czasowo/finansowe, na jakie zgadza sie klient. a te sa jakie sa - nie oszukujmy
sie, ze kazdy zleceniodawca zaplaci kilka tysiecy PLN i da kilka miesiecy czasu na wykonanie raptem albumu zdjec.


dawno, dawno temu, istnialo tez cos takiego jak profesjonalna fotografia podroznicza. fotograf dostawal budzet na wyjazd i obfocenie jakiejs miejscowki
i swobode kreatywna, zeby w kilka dni porobic foty. i faktycznie, mozna bylo poogladac swietne raportaze.
ale fotografia cyfrowa i internet rozwalily ten biznes, bo nawet amator moze zrobic dostatecznie dobre foty do publikacji w gazecie. budzet dla dedykowanych
fotografow zaczal spadac, wiec w konsekwencji spadl tez poziom "wypasu" ich fot, bo w 2-3 dni nie zrobi sie w biegu takiej dokumentacji, jak majac do
dyspozycji tydzien.
na dzien dzisiejszy fotografia podroznicza nazywa sie shutterstock.com badz inny chcetanialegalnapocztowkezinternetu.com ;) a jedynym powodem tego,
ze ten sam los nie spotkal kotleciarstwa jest "personalizacja". natomiast parcie spowodowane cyfrowa ewolucja tez jest, bo niby dlaczego mialoby go nie byc?

Przemek_PC
24-03-2013, 20:37
Entymologia okreslenia "kotlet" jest chyba nieco inna i tak na prawde zaczelo sie od "grania do kotleta".

michael_key
24-03-2013, 21:26
Nie ma co ukrywać, że w ostatnim czasie sama fotografia ślubna trochę straciła na marce z uwagi na wysyp fotopstrykaczy. Nie mam tu na myśli osób, które na serio wchodzą w tą dziedzinę fotografii, ale chodzi mi o fotografów z mega pakietami za 400 zł idących na ilość klatek z uroczystości.
Psucie rynku (finansowe) przez takie osoby jest oczywiste, ale jak już wyżej wspomniałem... sama dziedzina się zdewaluowała w wyniku działalności takich fotografów.
Jaka jest przyszłość? Ciężko powiedzieć. Dodatkowym czynnikiem utrzymywania się na powierzchni fotopstrykaczy jest różna sytuacja finansowa par młodych. Nisza poniekąd została przez nich wypełniona.

jacek_73
24-03-2013, 21:58
...wysyp fotopstrykaczy...

Chyba nastąpił ogólny wysyp ludzi, bo elektrycy i taryfiarze narzekają dokładnie tak samo, a pół roku temu narzekali piekarze i lumpeksiarze.

crazy
24-03-2013, 22:17
Chyba nastąpił ogólny wysyp ludzi, bo elektrycy i taryfiarze narzekają dokładnie tak samo, a pół roku temu narzekali piekarze i lumpeksiarze.

W lutym sprzedałem nie kłamiąc chyba 5 kas fiskalnych własnie do lumpeksów więc coś jest na rzeczy :D

szambonur
24-03-2013, 22:27
W lutym sprzedałem nie kłamiąc chyba 5 kas fiskalnych własnie do lumpeksów więc coś jest na rzeczy :D

a to tylko dlatego że wszedł taki przepis skarbowy zmuszający nawet te najmniejsze podmioty do rejestracji sprzedaży...

Sergiusz
24-03-2013, 23:09
Chyba nastąpił ogólny wysyp ludzi, bo elektrycy i taryfiarze narzekają dokładnie tak samo, a pół roku temu narzekali piekarze i lumpeksiarze.

Znam jednego fotografa dorabiającego na taksówce i taksówkarza dorabiającego jako fotograf. I nie narzekają.

Lulu1988
25-03-2013, 00:09
Znam jednego fotografa dorabiającego na taksówce i taksówkarza dorabiającego jako fotograf. I nie narzekają.

Taksówką do ślubu, tego jeszcze nie widziałem ;)

Sergiusz
25-03-2013, 01:21
Częsta praktyka wśród posiadaczy lepszych wozów. Ściąga koguta i pasmanterie (jest na folii magnetycznej) i ma przynajmniej dwa tysie za postanie pod kościołem i domem weselnym.

crazy
25-03-2013, 01:33
a to tylko dlatego że wszedł taki przepis skarbowy zmuszający nawet te najmniejsze podmioty do rejestracji sprzedaży...

gdybym nie wiedzial nie pisalbym poza tym dla klienta indywidualnego nie na firme dotyczy zmiana

Lulu1988
25-03-2013, 10:19
Częsta praktyka wśród posiadaczy lepszych wozów. Ściąga koguta i pasmanterie (jest na folii magnetycznej) i ma przynajmniej dwa tysie za postanie pod kościołem i domem weselnym.

To wiadome, chodziło mi o coś w takim stylu:
http://plfoto.com/zdjecia_new2/1915874.jpg :)

strideer
25-03-2013, 10:37
To wiadome, chodziło mi o coś w takim stylu:
http://plfoto.com/zdjecia_new2/1915874.jpg :)

Taka fura kojarzy mi się nieodparcie z dawną grą Quarantine, co po nałożeniu na tematykę ślubną zbudowało w mojej wyobraźni całkiem ciekawą wizję :-) (przepraszam za lekki OT).

akustyk
25-03-2013, 11:16
Taka fura kojarzy mi się nieodparcie z dawną grą Quarantine, co po nałożeniu na tematykę ślubną zbudowało w mojej wyobraźni całkiem ciekawą wizję :-) (przepraszam za lekki OT).
3 dyskietki (moze 4, memoria fragilia est), kombinacje z config.sys i autoexec.bat, a mimo to przerwa na czytanie ksiazki kiedy gierka sie ladowala...

ale fakt, dawala niezle rade...

Download Quarantine - My Abandonware (http://www.myabandonware.com/game/quarantine-2a8)

grzegorzki
28-03-2013, 04:13
to w 99% przypadkow nie bedzie Matejka

Dowcip z brodą. Matejka była facetem.

Sergiusz
28-03-2013, 14:14
Nie była a jest.

MacGyver
28-03-2013, 14:34
Chyba nastąpił ogólny wysyp ludzi, bo elektrycy i taryfiarze narzekają dokładnie tak samo, a pół roku temu narzekali piekarze i lumpeksiarze.
Gdy ludzie tracą robotę na etacie to część z nich idzie "na swoje", do czego z resztą są zachęcani dotacjami (wstrzymam się od komentarza co sądzę na temat tych dotacji, bo się zaraz społeczno - polityczny flejm tu zrobi ;) ) więc ilość niezależnych podmiotów świadczących dany typ usług się zwiększa (choć ilość ludzi, którzy je fizycznie wykonują jest nawet nieco mniejsza). Część z tych "nowych", chcąc zaistnieć na danym rynku, dołuje ceny do granic irracjonalności (w czym, częstokroć, pomagają im rzeczone dotacje i zwolnienia z ZUS-u). Do tego dochodzą Ci, którzy działają od dawna i chcą za wszelką cenę przetrwać, tracąc przy tym cenowy instynkt samozachowawczy. A do tego wszystkiego rynek na usługi, które nie są bezwarunkowo niezbędne ewidentnie się zmniejsza. Ot i cała filozofia samonapędzającej się recesji na rynkach usług (która siłą rzeczy dotyka również fotografów ślubnych).

Jest jeszcze kwestia szarej strefy, na którą jest powszechne społeczne przyzwolenie, na każdym poziomie, od szarego obywatela po ministerialne gabinety. Oczywiście pojawiły się w tym wątku głosy tych którzy oburzają się na tak działającą "konkurencję" ale ja miałbym do tych kolegów pytanie: czy wołając hydraulika do cieknącego kibelka żądacie potem od niego faktury VAT za wykonaną usługę?

Kolekcjoner
28-03-2013, 15:09
Gdy ludzie tracą robotę na etacie to część z nich idzie "na swoje", do czego z resztą są zachęcani dotacjami (wstrzymam się od komentarza co sądzę na temat tych dotacji, bo się zaraz społeczno - polityczny flejm tu zrobi ;) ) więc ilość niezależnych podmiotów świadczących dany typ usług się zwiększa (choć ilość ludzi, którzy je fizycznie wykonują jest nawet nieco mniejsza). Część z tych "nowych", chcąc zaistnieć na danym rynku, dołuje ceny do granic irracjonalności (w czym, częstokroć, pomagają im rzeczone dotacje i zwolnienia z ZUS-u). Do tego dochodzą Ci, którzy działają od dawna i chcą za wszelką cenę przetrwać, tracąc przy tym cenowy instynkt samozachowawczy. A do tego wszystkiego rynek na usługi, które nie są bezwarunkowo niezbędne ewidentnie się zmniejsza. Ot i cała filozofia samonapędzającej się recesji na rynkach usług (która siłą rzeczy dotyka również fotografów ślubnych).

Jest jeszcze kwestia szarej strefy, na którą jest powszechne społeczne przyzwolenie, na każdym poziomie, od szarego obywatela po ministerialne gabinety. Oczywiście pojawiły się w tym wątku głosy tych którzy oburzają się na tak działającą "konkurencję" ale ja miałbym do tych kolegów pytanie: czy wołając hydraulika do cieknącego kibelka żądacie potem od niego faktury VAT za wykonaną usługę?
Hydraulik nie musi być vat-owcem 8-).

Co do tych branż to tu też powiela się schemat niewielkich inwestycji na wejściu. Takie "biznesy" zawsze są bardzo zagrożone tego typu konkurencją.

Sergiusz
28-03-2013, 16:28
Ja mam znajomego, który pracuje na etacie w firmie zajmującej się dystrybucją prasy. Natomiast w czasie urlopu zajmuje się układaniem kostki brukowej. Takie ma hobby. Oczywiście nie bierze za to kasy. Są pasjonaci co to lubią podłubać przy kiblu, poprzybijają glazurę czy machną sąsiadce fiolet w salonie. Tyle, że nie zakładają z tego powodu stron internetowych gdzie w „o mnie” wpisują frazesy o swojej pasji czy hobby. Chętnych do płacenia za czyjeś hobby jak widać zbrakło.

tombas
28-03-2013, 16:36
Ja mam znajomego, który pracuje na etacie w firmie zajmującej się dystrybucją prasy. Natomiast w czasie urlopu zajmuje się układaniem kostki brukowej. Takie ma hobby. Oczywiście nie bierze za to kasy.
moge dostac namiary na znajomego:lol:

MacGyver
28-03-2013, 16:41
Hydraulik nie musi być vat-owcem 8-).
Nie musi, ale coraz częściej jest :)

....Tyle, że nie zakładają z tego powodu stron internetowych gdzie w „o mnie” wpisują frazesy o swojej pasji czy hobby. Chętnych do płacenia za czyjeś hobby jak widać zbrakło.
Genialne podsumowanie! ;)

adampa
29-03-2013, 12:02
sklepy też narzekają, rzemieślnicy narzekają... takie czasy, trzeba sobie jakoś radzić...

blackninja
29-03-2013, 15:17
Ale to coś nowego, że Polacy na wszystko zawsze narzekają?

adampa
29-03-2013, 16:09
Ale to coś nowego, że Polacy na wszystko zawsze narzekają?
niestety jest nam trudniej niż innym nacjom, ale zawsze można było urodzić się w Etiopii lub Czadzie....
Narzekanie to nasza druga cecha narodowa zaraz po pieniactwie, a przed wpadaniem ze skrajności w skrajność....
A jak nie idzie w branży ślubnej to może da się zarobić na rozwodach :-)

Czacha
29-03-2013, 19:53
CBOS: 63 proc. Polaków akceptuje odkładanie ślubu lub rezygnację z niego (http://wiadomosci.onet.pl/kraj/cbos-63-proc-polakow-akceptuje-odkladanie-slubu-lu,1,5441549,wiadomosc.html)
nie wiem jak u Was ale ja mam na ten rok tylko 5 ślubów (video)... po prostu tragedia !!!

Nie wiem czy ktoś już to sugerował i to nic osobistego, ale może po prostu kiepski jesteś? ;) No.. ewentualnie zbyt drogi :)
Co do całego wątku - ależ biadolicie .. aż sie miło czyta :mrgreen:

Cichy
29-03-2013, 20:58
Ja już tą ogólną rozpacz w branży przewidziałem parę lat wstecz :)

centur
29-03-2013, 22:26
Nie wiem czy ktoś już to sugerował i to nic osobistego, ale może po prostu kiepski jesteś? ;)
no może i jestem...

No.. ewentualnie zbyt drogi :)
w dziurze w której mieszkam (25 tys. miasto w zach-pom z b. duzym bezrobociem) z tego co wiem to uchodzę raczej za drogiego (1800zł to absolutne minimum) ale na szczęście od założenia tego wątku wpadły nowe zlecenia co jednak w żaden sposób nie zmienia mojego zdania, że 3-4 lata temu było prawie 2x więcej zleceń że o eldorado z lat 90-tych nie wspomnę...

espire
30-03-2013, 18:07
po przeczytaniu 25 stron wątku ciśnie mi się na klawiaturę opinia Davida DuChemina z książki "Poza kadrem" jego teza (oczywiście nie dosłownie)
albo robisz fotki takie jak nikt i bierzesz kasę jaką chcesz albo robisz fotki takie jak wszyscy i konkurujesz ceną.
i druga (też nie dosłownie) "Możesz być nie wiadomo jak dobry ale jeśli nie potrafisz się sprzedać - Twój talent przejdzie bez echa. Możesz robić fotki na przeciętnym poziomie ale być marketingowo "the best" i zarobisz więcej niż niejeden artysta"
i jeszcze jedna - jak na rynku jest miejsce dla 100 fotografów to znajdzie się dla 101.
każdy wybierze tu coś dla siebie

Nasz rynek nie jest pierwszy i nie ostatni, gdzie zalew tanich cyfrówek namieszał w branży fotografii ślubnej. Wszędzie będą pary, dla których reportaż ze ślubu będzie czymś na co wydadzą grubą kasę i pary dla których to nie ma większego znaczenia. Będą panny młode, które na forach ślubnych długo szukają fotografów i panny młode, które wydadzą tyle na fotografa ile im zostaje z kasy wydanej na alkohol.
Czego można oczekiwać od kogoś kto pyta o cenę i o ilość zdjęć jaką dostanie?? tylko ilości zdjęć. Reszta nie ma większego znaczenia. Albo się go przekona do treści materiału albo startuje się z ilością fot - przekazuje bez większej obróbki, szybko bierze kasę i... podcina własną gałąź. W szczególności jak młodzi pokażą fotki w ilości zamiast jakości i powiedzą kto coś takiego oferuje.

--- Kolejny post ---

każdy rynek wymaga coraz wydajniejszej pracy, trzeba włożyć więcej czasu na rozwój marketing aby uzyskać to, co miało się kiedyś praktycznie z ręki. Siedzimy i biadolimy, że ktoś podkrada rynek, I tak będzie. Może edukacja młodych aby zwrócili większą uwagę na zdjęcia i oferowanie im lepszych usług. Może jeśli młoda zobaczy zdjęcia u koleżanki, lub poczyta na forach, sama oceni że warto wybrać lepszego fotografa. Zaoszczędzi kasę na czymś innym a zapewni sobie profesjonalne zdjęcia.

marekb
30-03-2013, 19:12
sklepy też narzekają, rzemieślnicy narzekają... takie czasy, trzeba sobie jakoś radzić... ogólnie Polacy tylko narzekają, taka chyba postkomunistyczna cecha ;)

jellyeater
30-03-2013, 19:26
Może jeśli młoda zobaczy zdjęcia u koleżanki, lub poczyta na forach, sama oceni że warto wybrać lepszego fotografa. Zaoszczędzi kasę na czymś innym a zapewni sobie profesjonalne zdjęcia.
Ale problem jest taki, że jak dobre by te zdjęcia nie były to i tak są niewiele warte. Mało komu chce się je oglądać. A sesje poślubne gdzie mamy kilkanaście podobnych zdjęć w podobnych okolicznościach przyrody to już w ogóle mordęga dla postronnego obserwatora. Kasa w próżnię. Zresztą w sumie cala organizacja wesela to wywalanie gotówki w błoto. Robimy coś na co ściągamy ludzi na siłę. Bo ludzie woleliby pospać, a za kasę którą dają na prezent to można przynajmniej ze 2x iść do restauracji. I jedzenie będzie lepsze i będzie bardziej uroczyście. Albo raz do restauracji i raz do opery. Mamy dobre żarło i dobrą muzę. :)

Ze ślubu to by wystarczyły ze 3-4 zdjęcia. Jedno z przysięgi, jedno z rodziną i jedno we dwoje. Reszta to bezsensowne marnowanie miejsca w albumie, migawki i czasu oglądających. :P Do bycia modelem to się trzeba urodzić, a potem ćwiczyć. A nie wyjść na pole w białej kiecce.

Kotleciartstwo usługa jak usługa. Bez egzaltacji. :) Ciekawe czy grajkowie weselni też czują taką misję jak kotleciarze? :)

Przemek_PC
30-03-2013, 20:21
Grajkowie jakich znam nie czują się w przeciwieństwie do wielu fotografów artystami. Wielu z nich gra to czego nie lubi po to aby mieć za co grać to co lubią. To samo tzw. kamerzyści, rzadko który nazwie się artystą. Analizując dalej grajkowie nie silą się na ambitny repertuar na weselach bo to do większości gości nie trafia, kamerzyści nie silą się na ambitne produkcje filmowe bo i tak nikt nie zapłaci za to, że użyto sprzętu za kilkadziesiąt tys. zł. Tylko fotografowie mają jakieś dziwne ambicje bycia artystami, inwestują ogromne pieniądze w korpusy i szkła gdzie może 1% klientów odróżni obraz z FF i 85/1.2L od kitowego obiektywu na APS-C.

miszaj
30-03-2013, 20:23
Jellyeater - myślę, że pojechałeś po bandzie teraz... Ogólnie ślub to wciąż dla wielu ludzi ważna ceremonia i ważne wspólne przeżycie rodzinne, spotkanie z przyjaciółmi - no bo chyba nie uważasz, że chodzi tylko o to, żeby złożyć życzenia i popić schabowego szampanem a potem porawić setką i do domu? No chyba że tak jest... To wtedy szkoda dalej stukać w klawiaturę...

Kolekcjoner
30-03-2013, 20:35
Ale problem jest taki, że jak dobre by te zdjęcia nie były to i tak są niewiele warte. Mało komu chce się je oglądać. A sesje poślubne gdzie mamy kilkanaście podobnych zdjęć w podobnych okolicznościach przyrody to już w ogóle mordęga dla postronnego obserwatora. Kasa w próżnię. Zresztą w sumie cala organizacja wesela to wywalanie gotówki w błoto. Robimy coś na co ściągamy ludzi na siłę.
Hmmm..... ja znam ludzi którzy uwielbiają chodzić po weselach.


Kotleciartstwo usługa jak usługa. Bez egzaltacji. :) Ciekawe czy grajkowie weselni też czują taką misję jak kotleciarze? :)

Tu jest raczej odwrotnie. Granie na weselach jest przez wielu muzyków uważane jako wręcz degradacja zawodowa.

jellyeater
30-03-2013, 20:55
Hmmm..... ja znam ludzi którzy uwielbiają chodzić po weselach.
Moja babcia lubi. :) Ale ona jest mocno oldschoolowa. :) Może ktoś jeszcze z mojego otoczenia lubi, ale się ukrywa. Dla mnie to dość droga rozrywka, do tego wątpliwa pod względem kulturalno kulinarnym. Może bywam na kiepskich weselach. :) Na szczęście mam ich mało.