shutter
29-09-2012, 22:32
Dzisiaj zaobserwowałem pewne nowe, dziwne zjawisko w moim 5D2, może się ktoś z tym spotkał i wie o co chodzi, bo mi brakuje już pomysłów. Aparat działa w sumie normalnie, ale przy wychodzeniu z uśpienia zaczyna się dramat. Aparat nie reaguje na naciśnięcie spustu migawki, nawet do samego końca. Jakby był całkowicie martwy - nie zaświeca się kontrolka kary, nie ma nic na wyświetlaczach. Dopiero po sekundzie-dwóch, a czasami nawet trzech, załącza się AF i pomiar światła. Potem wszystko jest już OK, aparat reaguje tak, jak to przewidziała fabryka, ilość zdjęć w serii, prędkość trybu seryjnego, przeglądane zdjęć jest zgodna z tym, co było. Aż do momentu ponownego automatycznego wyłączenia, gdzie sytuacja się powtarza. Jest to o tyle denerwujące, że uciekło mi dzisiaj kilka ciekawych ujęć.
Uprzedzając propozycje, jakie mogą paść, to:
1. Nie jest to kwestia styków w spuście migawki, bo ten sam objaw występuje przy w przypadku dodatkowego spustu w gripie (oryginał).
2. Nie jest to kwestia zasilania, bo bez gripa zwłoka tez występuje. Wpływ akumulatorów (oryginały) tez wykluczyłem.
3. Nie jest to kwestia obiektywów - na trzech różnych eLkach jest to samo, bez obiektywu również.
4. Bawiłem się niedawno nowym ML, ale żeby wykluczyć jego wpływ na działanie aparatu, wgrałem oryginalny firmware ze strony Canona (FW2.1.2), karty kilka razy sformatowałem, zarówno w kompie, jak i aparacie, powyłączałem EOScardem wszystkie ekstra znaczniki.
5. Zresetowałem co się dało w aparacie, włącznie z przywróceniem nastawów fabrycznych i wyciągnięciem bateryjki podtrzymującej.
6. Nie mam powłączanych redukcji szumów itd. Aparat ustawiony na M 1/200, ISO100, RAW, OneShot, pomiar matrycowy. Przełączenie na JPG też nie zmienia sytuacji.
7. Aparat w wakacje był na przeglądzie i czyszczeniu na Żytniej, błędów żadnych nie stwierdzono, obecny przebieg to niewiele ponad 9k klapnięć migawki.
Jedyną zależność w długości zwłoki zauważyłem przy zmianie kart: 4GB Pretec x233 i 4GB PQI x233 (tak wiem, co niektórzy teraz powiedzą), kilka sztuk, więc wykluczam awarie konkretnej karty, daje zwłokę w załączeniu prawie 3 sekundową. Przy kartach 16GB PQI też x233 i 4GB SanDisk Extreme III, czas opóźnienia zmniejsza się o połowę. Dodam, że wszystkie karty na 7D i 50D (też z wgranym z tym samym, nowym ML) działają bez najmniejszych opóźnień. Zastanawiam się, czy mój problem to nie jakaś niespodzianka po ML, bo dzisiaj miałem pierwsze fotografowanie po jego wgraniu i problem z włączaniem od razu zauważyłem.
Może ktoś sprawdzić, jak to u niego wygląda. Wszystkie sugestie, na które jeszcze nie wpadłem - mile widziane. Na razie lecząc plastrem złamanie, wydłużyłem czas automatycznego wyłączania do 15 minut, ale to sprawy nie rozwiązuje.
Uprzedzając propozycje, jakie mogą paść, to:
1. Nie jest to kwestia styków w spuście migawki, bo ten sam objaw występuje przy w przypadku dodatkowego spustu w gripie (oryginał).
2. Nie jest to kwestia zasilania, bo bez gripa zwłoka tez występuje. Wpływ akumulatorów (oryginały) tez wykluczyłem.
3. Nie jest to kwestia obiektywów - na trzech różnych eLkach jest to samo, bez obiektywu również.
4. Bawiłem się niedawno nowym ML, ale żeby wykluczyć jego wpływ na działanie aparatu, wgrałem oryginalny firmware ze strony Canona (FW2.1.2), karty kilka razy sformatowałem, zarówno w kompie, jak i aparacie, powyłączałem EOScardem wszystkie ekstra znaczniki.
5. Zresetowałem co się dało w aparacie, włącznie z przywróceniem nastawów fabrycznych i wyciągnięciem bateryjki podtrzymującej.
6. Nie mam powłączanych redukcji szumów itd. Aparat ustawiony na M 1/200, ISO100, RAW, OneShot, pomiar matrycowy. Przełączenie na JPG też nie zmienia sytuacji.
7. Aparat w wakacje był na przeglądzie i czyszczeniu na Żytniej, błędów żadnych nie stwierdzono, obecny przebieg to niewiele ponad 9k klapnięć migawki.
Jedyną zależność w długości zwłoki zauważyłem przy zmianie kart: 4GB Pretec x233 i 4GB PQI x233 (tak wiem, co niektórzy teraz powiedzą), kilka sztuk, więc wykluczam awarie konkretnej karty, daje zwłokę w załączeniu prawie 3 sekundową. Przy kartach 16GB PQI też x233 i 4GB SanDisk Extreme III, czas opóźnienia zmniejsza się o połowę. Dodam, że wszystkie karty na 7D i 50D (też z wgranym z tym samym, nowym ML) działają bez najmniejszych opóźnień. Zastanawiam się, czy mój problem to nie jakaś niespodzianka po ML, bo dzisiaj miałem pierwsze fotografowanie po jego wgraniu i problem z włączaniem od razu zauważyłem.
Może ktoś sprawdzić, jak to u niego wygląda. Wszystkie sugestie, na które jeszcze nie wpadłem - mile widziane. Na razie lecząc plastrem złamanie, wydłużyłem czas automatycznego wyłączania do 15 minut, ale to sprawy nie rozwiązuje.