caniggia
24-09-2012, 12:11
Witam,
Postanowiłem się podzielić moją drogą do robienia zadowalających fotek.
Cała historia zaczęła się gdy wziąłem od kolegi na jeden dzień lustrzankę 50D z kitowym obiektywem 18-50 i ku mojemu zaskoczeniu za wyjątkiem zdjęć z różną głębią ostrości jpgi były na pierwszy rzut oka gorsze niż z mojego lumixa (większość robiłem na Av lub M). Mówię - nie możliwe, po co zmieniać aparat? Poszedłem więc do sklepu i jako amator wypytuję gościa, ten mi mówi, że jak JPGi, to lepiej brać kompakta dobrego, bo ten ma nastawiony wewnętrzny "tuning" zdjęć lepiej niż lustrzanki, mają lepiej wyglądać, choć np nie są tak ostre, zrobił kilka zdjęć 2 aparatami z automatu (sony lustrzanka i chyba Fuji kompakt) i faktycznie było jak mówił. Powiedział, że cała zabawa zaczyna się w rawach. Wrzucił więc zdjęcie z Sony do LightRooma... i przepaść na korzyść Sony.
Postanowiłem więc poczytać trochę o temacie i po miesiącu miałem już jakieś informacje, więc od czegoś trzeba było zacząć.
Postawiłem na początek na 350D z kitowym obiektywem z pełną świadomością, że zaraz to sprzedam.
50D był zdecydowanie cięższy od kompakta, stąd decyzja była na 3 cyfrowy - i to już był pierwszy błąd.
Teraz wiem, że aparat musi mieć swój gabaryt, ciężar i porządny uchwyt. Jeżeli chodzi o obiektyw, to vs kompakt już na początku brakowało mi zooma.
Zdjęcia robiłem w Raw, wrzucając do DPP, oczywiście żadnej różnicy co do JPGów, więc mówię na początek - po co się męczyć? Ale dałem szansę Rawom jednak. To mnie na początek zaczęło drażnić, to kolory przesycone i nie rzeczywiste, ustawienia w programie nic nie pomagały, więc znowu czytanie...
Po nocnej lekturze udałem się do gościa z ogłoszenia na kalibrację monitora:) 100zł.
I tu moje kolory już były w miarę rzeczywiste:) Czyli to pierwszy i obowiązkowy krok jeżeli chce się obrabiać zdjęcia. Ale to dalej jeszcze nie było to, wiec węszę... W DPP okazało się trzeba ustawić aby do wyświetlania używał profilu monitora czyli use OS settings albo wskazać konkretny profil, w Lightroom nie musimy tego robić, gdyż ten korzysta domyślnie z profilu domyślnego. Co należałoby zmienić, to w DPP color working space, bo domyślnie jest sRGB, na większą przestrzeń, ale wtedy mamy problem z zapisem gdy chcemy wyeksportować zdjęcia w sRGB (np do druku, wywołania, www), gdyż przed exportem musimy zmienić na SRGB z powrotem. Tu przychodzi nam LR z pomocą, bo posiada opcję wyboru profilu ICC przed zapisem. Dodatkowo jego domyślna przestrzeń kolorów to ProPhotoRGB, więc chyba największa. Wracając do kolorów, w DPP nie mogłem już ustawić bliżej rzeczywistości niż chciałem, więc czytanie...
Tym razem padło na ColorChecker passport, podobno każdy musi to mieć, kawałek plastiku z paletą kolorów za jedyne 350-400 zł. Ale okazuje się, że w DPP ciężko to użyć, więc w tym momencie moje oczy zwróciły się właśnie w kierunku Lightrooma. Kupiłem ColorChecker i LR, zrobiłem profil dwu temperaturowy jak zalecili programem z kompletu X-Rite i... kosmos, niby kolory się zgadzają, ale wszystkie zbyt jaskrawe, więc znowu czytam... Problem znany, rozwiązaniem okazał się Adobe DNG Editor, utworzone tym programem profile już są rzeczywiste:) ale... nie może być tak łatwo... okazuje się, że one się zgadzają tylko i wyłącznie w tym świetle w którym zrobiony profil:( w każdym innym to już jakieś uśrednianie, więc lipa. Stwierdziłem, że ten gadżet jest mi nie potrzebny i od biedy wystarczy mi szara kartka do balansu bieli za kilka zł, albo po prostu biała kartka, co na tą chwilę i tak uważam za zbyteczne, gdyż balans bieli ustawiam ręcznie tak aby odcienie kolorów mi pasowały. W rawach najlepiej jest ustawić (wg mnie) balans bieli na AWB, gdyż i tam możemy go zmienić, ale będziemy mieli mniej roboty, bo częściej aparat się nie myli niż myli, generalnie żadne ustawienie w aparacie nie ma wpływu na RAW.
Finalnie do kolorów doszedłem w inny sposób wybierając w LR profil aparatu Camera Neutral i suwakami od kolorów dopasowałem sobie własne ustawienia uśrednione fotografując różne sceny nasycone kolorami.
Jak już dojdziemy na komputerze do kolorów, to można pobawić się w aparacie ustawiając profil camera neutral i dopasować do niego resztę parametrów jak ostrość, nasycenie, kontrast aby mniej więcej nam się obraz zgadzał z komputerem, mamy wtedy zbliżony pogląd do tego co otrzymamy w kompie i na podglądach z których większość programu korzysta (z zawartego w RAW JPGa) - BTW, ja mam wyłączone zapisywanie JPG do RAW aby nie myliło mi wzroku:), podgląd przez to jest wolniejszy, ale rzeczywisty.
W tym momencie zacząłem porównywać też zdjęcia z LR i DPP, pomijając kolory, które już miałem takie jak potrzeba, zdjęcia w DPP były jakby ostrzejsze, ale z drugiej strony mniej szczegółów itp. Ale jak wiadomo, każdy program z Raw robi po swojemu, więc znowu kilka dni zabawy z ustawieniami LR porównując do DPP i finalny rezultat jest sporo lepszy, bo zdjęcia są ostrzejsze a i mają więcej detali itp (a już przez chwilę byłem zdruzgotany zakupem:)).
Z racji, że brakowało mi zooma, a nie jestem aż tak zarażony aby mieć 20 obiektywów, kupiłem aby znowu nie ryzykować używaną Sigmę 18-200 DC, z którą porobiłem trochę fajnych fotek i tu już zacząłem zauważać powoli co potrzebuję. Tu nadmienię, że profil po zmianie obiektywu jeżeli chodzi o kolory musiałem robić od nowa i to trzeba w zasadzie zrobić obowiązkowo, tak samo trzeba zmienić ustawienia wyostrzania i redukcji szumów. W tym obiektywie brakowało mi ostrości na dłuższych ogniskowych, w zakresie kita w zasadzie tak samo. Już miałem kupić 70-200 i zostawić kita... Ale w tym momencie właśnie bardziej zaczął mnie drażnić aparat, wolny, serii nie da się robić za bardzo, trzymanie fatalne, więc decyzja - dwu cyfrowy musi być. Poczytałem, pooglądałem w różnych komisach, u znajomych, popstrykałem i wybór padł na 40D (używka za 1100 z przebiegiem 22k). Różnica w użytkowaniu z kosmosu, w jakości zdjęć może nie z kosmosu, ale na cropie już większa. Użytkowanie - to jest warte wszystkiego, za wyjątkiem wyświetlacza, ten jest nie ostry, nie można sprawdzić czy zdjęcie nam wyszło ostre, czy nie, na szczęście aparat się rzadko myli, lepszy wybór to 50D, ale 2x droższy w używce.
Teraz obiektyw... Poszedłem do znajomego fotografa i potestowałem różne obiektywy, przy czym wyszło, że moja sigma 18-200 przy bliższych odległościach to tak naprawdę 135 (porównując do sigmy 70-200 2.8), ale nie rzuciła mnie na kolana różnica w ostrości, więc węszę dalej. Canon 18-200 wpadł mi w oko, cena ok 1200 zł jak nowy. Ale to znowu uniwersalne szkło, wszyscy znawcy piszą że to zły wybór, najlepiej 2 albo 3 inne itp... Testy też nie za dobrze mówią, przynajmniej w podsumowaniach. I tu właśnie przestałem czytać podsumowania itp, zacząłem patrzyć na to jakie zdjęcia ludzie robią takim obiektywem oraz na surowe dane z testów, należy sobie również uświadomić poziom oczekiwania jakości zdjęć. BTW, w USA znalazłem porównanie tego obiektywu przez gościa który ma kilka obiektywów L i ten napisał, że za wyjątkiem światła nie jest to jakaś przepaść, czyli nie jest źle.
Tu możemy wybrać konkrety aparat i obiektyw i zobaczyć zdjęcia:
Advanced Search (http://www.pixel-peeper.com/adv/)
Tu możemy zobaczyć ostrość w różnych kadrach i przysłonach:
Canon EF-S 10-22mm f/3.5-4.5 USM Lens Image Quality (http://www.the-digital-picture.com/Reviews/ISO-12233-Sample-Crops.aspx)
i to jest test który potwierdza rzeczywistość w przypadku obiektywów które miałem w ręce.
Dodatkowo bardzo wiarygodne jest porównanie rozdzielczości, bo aberacje , czy dystorsje w moim przypadku są mało ważne, gdyż takie wady usuwa program (btw nie widać straty jakości):
Test Sigma 18-200 mm f/3.5-6.3 DC OS - Rozdzielczość obrazu - Test obiektywu - Optyczne.pl (http://www.optyczne.pl/88.4-Test_obiektywu-Sigma_18-200_mm_f_3.5-6.3_DC_OS_Rozdzielczo%C5%9B%C4%87_obrazu.html)
Wg powyższych testów dałem szansę Canonowi 18-200 IS, teraz wiem jedno, że IS jest potrzebne:)
Zdjęcia ostre w całym zakresie, mniej ostre dla 18mm 3.5 ale to da się zauważyć w zasadzie przy porównaniu dwóch obiektywów. Tym razem z nowym obiektywem wybrałem się do kolegi i porównaliśmy do do 50mm 1.8 (tu wiadomo, że 50mm był lepszy, ale nie jakoś kosmicznie jeżeli chodzi o ostrość, a bardziej o światło, głębię ostrości, bokeh, w końcu to stałka), natomiast był lepszy od Sigmy 105 macro za wyjątkiem zdjęć z bliska Macro, lepszy w cały zakresie od Sigmy 17-70, i do 200 lepszy niż sigma 70-300. Zdecydowanie lepszy od Sigmy 18-200 DC za wyjątkiem 18 i tak samo lepszy od ostatniej Sigmy 18-200 DC OS HSM którą przetestowałem w sklepie. Zdjęcia z niego są o 1/3-2/3 EV jaśniejsze niż z Sigmy, w sensie są prześwietlone, więc moim domyślnym ustawieniem stały się -1/3 EV. Tak więc sprzęt ogarnięty (dokupiłem filtr UV i polar, ten się przydaje). Podsumowując wybór obiektywu, z dystansem trzeba podchodzić do opinii, a popatrzyć na surowe dane, przetestować, pooglądać zdjęcia.
Tu oczywiście ponownie stworzenie nowego profilu w LR.
Sprzęt OK, kolory OK, jakość zdjęć OK, co teraz? Coś trzeba wywołać, wyświetlić, na www itp...
I tu znowu nieszczęsne kolory. Okazuje się, że zdjęcia zapisane w JPG już po exporcie z LR mają inne kolory otwierane w pierwszym lepszym programie niż miały w LR przed exportem:shock: Znowu czytam, piszą, że to rozbieżność w kalibracjach, niedopasowanie to tego, to tamtego, że program nie obsługuje profilu ICC zawartego w jpg (te trzeba obowiązkowo przy exporcie dodawać). Okazuje się, że nie udało mi się znaleść wystarczająco informacji, więc zacząłem porównywać różne programy. Np przeglądarka z Win7 obsługuje profile ICC, acdsee, też, wiele innych również, przeglądarki internetowe też, więc o co kaman?
Okazuje się, że one nie uwzględniają profilu monitora w większości! Tak więc doszedłem, że IE8 obsługuje, Mozilla obsługuje w std, starsze wersje muszą mieć plugina, IrfanView obsługuje w ostatniej wersji, FastPicture viewer obsługuje, ZoomBrowser EX obsługuje, reszta niestety nie (nie znalazłem). Chrome na pewno nie, a popularna przeglądarka. Najciekawszy tu jest Microsoft, IE obsługuje, a przeglądarka obrazków nie. W niektórych trzeba ustawić ręcznie że ma używać profilu monitora.
Czyli temat wyświetlania na ekranie mamy opanowany, tu warto zrobić osobne profile do exportu do komputera, do druku, czy do Labu. Co ciekawe ustawienie jakości JPG na 76 powoduje że rozmiar jpg jest 3x mniejszy niż 100% i nie da się zauważyć różnicy w jakości. Ja w 76 zapisuję. W exporcie trzeba zaznaczyć aby profil ICC był dołączony i ma to być sRGB (do wyświetlania na komputerze/www).
Co innego, gdy chcemy drukować zdjęcia lub oddać do labu. Aby drukować, najlepiej skalibrować drukarkę u tego samego gościa u którego kalibrowaliśmy monitor i w exporcie do druku użyć tego samego profilu zamiast sRGB (te importuje się w windows w zarządzaniu kolorami).
I tu zająłem się właśnie drukowaniem zdjęć akurat na kolegi drukarce skalibrowanej i od razu zrezygnowałem z tej metody archiwizacji zdjęć, bo brakuje im tego czegoś...
To do labu... Fotojocker najbliżej, automacik, jakość zadowalająca, ale to nie to, kolory przesycone, nie błyszczy się jak oczekiwałem, rozdzielczość nie za dobra, rozmiar 15x20, więc okazało się, że poprzycinało, liczę dlaczego, okazuje się, że 15x22.5 to pełna klatka, więc zleciłem na serię profesjonalną bez korekcji. Przyszły - i tragedia, wszystkie ciemniejsze o min 1EV, dużo niebieskiego itp.. ehhh Dałem drugie, poprosiłem aby zwiększyli jasność, więc na 8 to dopiero było to co na monitorze widziałem, ale kolory gorsze niż z automaciku. Poprosiłem o ICC do ich maszyny, nie mają, bo za często trzeba zmieniać.
Wysłałem więc do labu z neta, nie pamiętam nazwy, ale mieli ICC, tak już lepiej ale niedosyt nadal, gdyż dostałem zdjęcia bez ICC i z ICC (btw, przy exporcie z ICC trzeba dodać w LR ten profil i im powiedzieć, że jest uwzględniony i ma być bez korekcji), a różnice nie były duże. Wszystkie były na papierze Kodak Endura Pro albo jakoś tak.
To mówię, trzeba zmienić może na Fuji... Znalazłem na miejscu lab z papierem Fuji i maszyną Fuji, pytam o profil ICC, a gość mówi po co? To mówię, że chce mieć takie zdjęcia jak na monitorze, on mówi że będą. Poprosiłem aby pokazał jak to wygląda na jego sprzęcie - tak samo jak u mnie.
Ale nie ma ICC, myślę, że znowu będzie kicha. A tu co się okazało, że bez żadnej korekcji maszyny, jasności, kontrastu itp zdjęcia mają identyczne kolory jak na monitorze za wyjątkiem że nie świecą (monitor świeci, są żywe (bardziej niż na monitorze na który nie da się takich uzyskać), a co ważniejsze, na Fuji dużo lepsza rozdzielczość!
Jeszcze trochę o exporcie do labu, do odbitek 15x22.5 używać takiego wyostrzenia jakie na monitorze w 1:1 nie rzuca się w oczy, bo na odbitce będzie się rzucało, to samo z redukcją szumów, z tą nie przesadzać aby nie stracić detali. U mnie jest to wartość ok 30-39. Do odbitek 10x15 można sobie bardziej pofolgować i ustawić nawet ok 60 jeżeli chodzi o wyostrzanie i można mniej wycinać szumy, a nie zauważymy tego na zdjęciach. Co jeszcze jest ważnego w exporcie do labu, to aby zrobić profil pod konkretny rozmiar zdjęcia, to znaczy lepiej aby program nam skalował rozdzielczość a nie lab. W LR przy exporcie moża ustawić skalowanie i po prostu wpisujemy width na 22.5 i height na 15 w cm (lub inny rozmiar) oraz koniecznie 300 dpi ustawiamy, bo to jest zazwyczaj rozdzielczość labu. BTW przy archiwizacji na dysk bez skalowania ustawienie DPI na 50 czy 2000 nie zmienia nam rozmiaru pliku i rozdzielczości.
Myślę, że dzięki tej lekturze wielu z Was bardziej się wyśpi nie tracąc czasu na szukanie po całym świecie każdego problemu z osobna z którym każdy z Was się spotka na pewno chcąc osiągnąć na komputerze i odbitce to samo co w wizjerze w jak najlepszej jakości...
uff..
Postanowiłem się podzielić moją drogą do robienia zadowalających fotek.
Cała historia zaczęła się gdy wziąłem od kolegi na jeden dzień lustrzankę 50D z kitowym obiektywem 18-50 i ku mojemu zaskoczeniu za wyjątkiem zdjęć z różną głębią ostrości jpgi były na pierwszy rzut oka gorsze niż z mojego lumixa (większość robiłem na Av lub M). Mówię - nie możliwe, po co zmieniać aparat? Poszedłem więc do sklepu i jako amator wypytuję gościa, ten mi mówi, że jak JPGi, to lepiej brać kompakta dobrego, bo ten ma nastawiony wewnętrzny "tuning" zdjęć lepiej niż lustrzanki, mają lepiej wyglądać, choć np nie są tak ostre, zrobił kilka zdjęć 2 aparatami z automatu (sony lustrzanka i chyba Fuji kompakt) i faktycznie było jak mówił. Powiedział, że cała zabawa zaczyna się w rawach. Wrzucił więc zdjęcie z Sony do LightRooma... i przepaść na korzyść Sony.
Postanowiłem więc poczytać trochę o temacie i po miesiącu miałem już jakieś informacje, więc od czegoś trzeba było zacząć.
Postawiłem na początek na 350D z kitowym obiektywem z pełną świadomością, że zaraz to sprzedam.
50D był zdecydowanie cięższy od kompakta, stąd decyzja była na 3 cyfrowy - i to już był pierwszy błąd.
Teraz wiem, że aparat musi mieć swój gabaryt, ciężar i porządny uchwyt. Jeżeli chodzi o obiektyw, to vs kompakt już na początku brakowało mi zooma.
Zdjęcia robiłem w Raw, wrzucając do DPP, oczywiście żadnej różnicy co do JPGów, więc mówię na początek - po co się męczyć? Ale dałem szansę Rawom jednak. To mnie na początek zaczęło drażnić, to kolory przesycone i nie rzeczywiste, ustawienia w programie nic nie pomagały, więc znowu czytanie...
Po nocnej lekturze udałem się do gościa z ogłoszenia na kalibrację monitora:) 100zł.
I tu moje kolory już były w miarę rzeczywiste:) Czyli to pierwszy i obowiązkowy krok jeżeli chce się obrabiać zdjęcia. Ale to dalej jeszcze nie było to, wiec węszę... W DPP okazało się trzeba ustawić aby do wyświetlania używał profilu monitora czyli use OS settings albo wskazać konkretny profil, w Lightroom nie musimy tego robić, gdyż ten korzysta domyślnie z profilu domyślnego. Co należałoby zmienić, to w DPP color working space, bo domyślnie jest sRGB, na większą przestrzeń, ale wtedy mamy problem z zapisem gdy chcemy wyeksportować zdjęcia w sRGB (np do druku, wywołania, www), gdyż przed exportem musimy zmienić na SRGB z powrotem. Tu przychodzi nam LR z pomocą, bo posiada opcję wyboru profilu ICC przed zapisem. Dodatkowo jego domyślna przestrzeń kolorów to ProPhotoRGB, więc chyba największa. Wracając do kolorów, w DPP nie mogłem już ustawić bliżej rzeczywistości niż chciałem, więc czytanie...
Tym razem padło na ColorChecker passport, podobno każdy musi to mieć, kawałek plastiku z paletą kolorów za jedyne 350-400 zł. Ale okazuje się, że w DPP ciężko to użyć, więc w tym momencie moje oczy zwróciły się właśnie w kierunku Lightrooma. Kupiłem ColorChecker i LR, zrobiłem profil dwu temperaturowy jak zalecili programem z kompletu X-Rite i... kosmos, niby kolory się zgadzają, ale wszystkie zbyt jaskrawe, więc znowu czytam... Problem znany, rozwiązaniem okazał się Adobe DNG Editor, utworzone tym programem profile już są rzeczywiste:) ale... nie może być tak łatwo... okazuje się, że one się zgadzają tylko i wyłącznie w tym świetle w którym zrobiony profil:( w każdym innym to już jakieś uśrednianie, więc lipa. Stwierdziłem, że ten gadżet jest mi nie potrzebny i od biedy wystarczy mi szara kartka do balansu bieli za kilka zł, albo po prostu biała kartka, co na tą chwilę i tak uważam za zbyteczne, gdyż balans bieli ustawiam ręcznie tak aby odcienie kolorów mi pasowały. W rawach najlepiej jest ustawić (wg mnie) balans bieli na AWB, gdyż i tam możemy go zmienić, ale będziemy mieli mniej roboty, bo częściej aparat się nie myli niż myli, generalnie żadne ustawienie w aparacie nie ma wpływu na RAW.
Finalnie do kolorów doszedłem w inny sposób wybierając w LR profil aparatu Camera Neutral i suwakami od kolorów dopasowałem sobie własne ustawienia uśrednione fotografując różne sceny nasycone kolorami.
Jak już dojdziemy na komputerze do kolorów, to można pobawić się w aparacie ustawiając profil camera neutral i dopasować do niego resztę parametrów jak ostrość, nasycenie, kontrast aby mniej więcej nam się obraz zgadzał z komputerem, mamy wtedy zbliżony pogląd do tego co otrzymamy w kompie i na podglądach z których większość programu korzysta (z zawartego w RAW JPGa) - BTW, ja mam wyłączone zapisywanie JPG do RAW aby nie myliło mi wzroku:), podgląd przez to jest wolniejszy, ale rzeczywisty.
W tym momencie zacząłem porównywać też zdjęcia z LR i DPP, pomijając kolory, które już miałem takie jak potrzeba, zdjęcia w DPP były jakby ostrzejsze, ale z drugiej strony mniej szczegółów itp. Ale jak wiadomo, każdy program z Raw robi po swojemu, więc znowu kilka dni zabawy z ustawieniami LR porównując do DPP i finalny rezultat jest sporo lepszy, bo zdjęcia są ostrzejsze a i mają więcej detali itp (a już przez chwilę byłem zdruzgotany zakupem:)).
Z racji, że brakowało mi zooma, a nie jestem aż tak zarażony aby mieć 20 obiektywów, kupiłem aby znowu nie ryzykować używaną Sigmę 18-200 DC, z którą porobiłem trochę fajnych fotek i tu już zacząłem zauważać powoli co potrzebuję. Tu nadmienię, że profil po zmianie obiektywu jeżeli chodzi o kolory musiałem robić od nowa i to trzeba w zasadzie zrobić obowiązkowo, tak samo trzeba zmienić ustawienia wyostrzania i redukcji szumów. W tym obiektywie brakowało mi ostrości na dłuższych ogniskowych, w zakresie kita w zasadzie tak samo. Już miałem kupić 70-200 i zostawić kita... Ale w tym momencie właśnie bardziej zaczął mnie drażnić aparat, wolny, serii nie da się robić za bardzo, trzymanie fatalne, więc decyzja - dwu cyfrowy musi być. Poczytałem, pooglądałem w różnych komisach, u znajomych, popstrykałem i wybór padł na 40D (używka za 1100 z przebiegiem 22k). Różnica w użytkowaniu z kosmosu, w jakości zdjęć może nie z kosmosu, ale na cropie już większa. Użytkowanie - to jest warte wszystkiego, za wyjątkiem wyświetlacza, ten jest nie ostry, nie można sprawdzić czy zdjęcie nam wyszło ostre, czy nie, na szczęście aparat się rzadko myli, lepszy wybór to 50D, ale 2x droższy w używce.
Teraz obiektyw... Poszedłem do znajomego fotografa i potestowałem różne obiektywy, przy czym wyszło, że moja sigma 18-200 przy bliższych odległościach to tak naprawdę 135 (porównując do sigmy 70-200 2.8), ale nie rzuciła mnie na kolana różnica w ostrości, więc węszę dalej. Canon 18-200 wpadł mi w oko, cena ok 1200 zł jak nowy. Ale to znowu uniwersalne szkło, wszyscy znawcy piszą że to zły wybór, najlepiej 2 albo 3 inne itp... Testy też nie za dobrze mówią, przynajmniej w podsumowaniach. I tu właśnie przestałem czytać podsumowania itp, zacząłem patrzyć na to jakie zdjęcia ludzie robią takim obiektywem oraz na surowe dane z testów, należy sobie również uświadomić poziom oczekiwania jakości zdjęć. BTW, w USA znalazłem porównanie tego obiektywu przez gościa który ma kilka obiektywów L i ten napisał, że za wyjątkiem światła nie jest to jakaś przepaść, czyli nie jest źle.
Tu możemy wybrać konkrety aparat i obiektyw i zobaczyć zdjęcia:
Advanced Search (http://www.pixel-peeper.com/adv/)
Tu możemy zobaczyć ostrość w różnych kadrach i przysłonach:
Canon EF-S 10-22mm f/3.5-4.5 USM Lens Image Quality (http://www.the-digital-picture.com/Reviews/ISO-12233-Sample-Crops.aspx)
i to jest test który potwierdza rzeczywistość w przypadku obiektywów które miałem w ręce.
Dodatkowo bardzo wiarygodne jest porównanie rozdzielczości, bo aberacje , czy dystorsje w moim przypadku są mało ważne, gdyż takie wady usuwa program (btw nie widać straty jakości):
Test Sigma 18-200 mm f/3.5-6.3 DC OS - Rozdzielczość obrazu - Test obiektywu - Optyczne.pl (http://www.optyczne.pl/88.4-Test_obiektywu-Sigma_18-200_mm_f_3.5-6.3_DC_OS_Rozdzielczo%C5%9B%C4%87_obrazu.html)
Wg powyższych testów dałem szansę Canonowi 18-200 IS, teraz wiem jedno, że IS jest potrzebne:)
Zdjęcia ostre w całym zakresie, mniej ostre dla 18mm 3.5 ale to da się zauważyć w zasadzie przy porównaniu dwóch obiektywów. Tym razem z nowym obiektywem wybrałem się do kolegi i porównaliśmy do do 50mm 1.8 (tu wiadomo, że 50mm był lepszy, ale nie jakoś kosmicznie jeżeli chodzi o ostrość, a bardziej o światło, głębię ostrości, bokeh, w końcu to stałka), natomiast był lepszy od Sigmy 105 macro za wyjątkiem zdjęć z bliska Macro, lepszy w cały zakresie od Sigmy 17-70, i do 200 lepszy niż sigma 70-300. Zdecydowanie lepszy od Sigmy 18-200 DC za wyjątkiem 18 i tak samo lepszy od ostatniej Sigmy 18-200 DC OS HSM którą przetestowałem w sklepie. Zdjęcia z niego są o 1/3-2/3 EV jaśniejsze niż z Sigmy, w sensie są prześwietlone, więc moim domyślnym ustawieniem stały się -1/3 EV. Tak więc sprzęt ogarnięty (dokupiłem filtr UV i polar, ten się przydaje). Podsumowując wybór obiektywu, z dystansem trzeba podchodzić do opinii, a popatrzyć na surowe dane, przetestować, pooglądać zdjęcia.
Tu oczywiście ponownie stworzenie nowego profilu w LR.
Sprzęt OK, kolory OK, jakość zdjęć OK, co teraz? Coś trzeba wywołać, wyświetlić, na www itp...
I tu znowu nieszczęsne kolory. Okazuje się, że zdjęcia zapisane w JPG już po exporcie z LR mają inne kolory otwierane w pierwszym lepszym programie niż miały w LR przed exportem:shock: Znowu czytam, piszą, że to rozbieżność w kalibracjach, niedopasowanie to tego, to tamtego, że program nie obsługuje profilu ICC zawartego w jpg (te trzeba obowiązkowo przy exporcie dodawać). Okazuje się, że nie udało mi się znaleść wystarczająco informacji, więc zacząłem porównywać różne programy. Np przeglądarka z Win7 obsługuje profile ICC, acdsee, też, wiele innych również, przeglądarki internetowe też, więc o co kaman?
Okazuje się, że one nie uwzględniają profilu monitora w większości! Tak więc doszedłem, że IE8 obsługuje, Mozilla obsługuje w std, starsze wersje muszą mieć plugina, IrfanView obsługuje w ostatniej wersji, FastPicture viewer obsługuje, ZoomBrowser EX obsługuje, reszta niestety nie (nie znalazłem). Chrome na pewno nie, a popularna przeglądarka. Najciekawszy tu jest Microsoft, IE obsługuje, a przeglądarka obrazków nie. W niektórych trzeba ustawić ręcznie że ma używać profilu monitora.
Czyli temat wyświetlania na ekranie mamy opanowany, tu warto zrobić osobne profile do exportu do komputera, do druku, czy do Labu. Co ciekawe ustawienie jakości JPG na 76 powoduje że rozmiar jpg jest 3x mniejszy niż 100% i nie da się zauważyć różnicy w jakości. Ja w 76 zapisuję. W exporcie trzeba zaznaczyć aby profil ICC był dołączony i ma to być sRGB (do wyświetlania na komputerze/www).
Co innego, gdy chcemy drukować zdjęcia lub oddać do labu. Aby drukować, najlepiej skalibrować drukarkę u tego samego gościa u którego kalibrowaliśmy monitor i w exporcie do druku użyć tego samego profilu zamiast sRGB (te importuje się w windows w zarządzaniu kolorami).
I tu zająłem się właśnie drukowaniem zdjęć akurat na kolegi drukarce skalibrowanej i od razu zrezygnowałem z tej metody archiwizacji zdjęć, bo brakuje im tego czegoś...
To do labu... Fotojocker najbliżej, automacik, jakość zadowalająca, ale to nie to, kolory przesycone, nie błyszczy się jak oczekiwałem, rozdzielczość nie za dobra, rozmiar 15x20, więc okazało się, że poprzycinało, liczę dlaczego, okazuje się, że 15x22.5 to pełna klatka, więc zleciłem na serię profesjonalną bez korekcji. Przyszły - i tragedia, wszystkie ciemniejsze o min 1EV, dużo niebieskiego itp.. ehhh Dałem drugie, poprosiłem aby zwiększyli jasność, więc na 8 to dopiero było to co na monitorze widziałem, ale kolory gorsze niż z automaciku. Poprosiłem o ICC do ich maszyny, nie mają, bo za często trzeba zmieniać.
Wysłałem więc do labu z neta, nie pamiętam nazwy, ale mieli ICC, tak już lepiej ale niedosyt nadal, gdyż dostałem zdjęcia bez ICC i z ICC (btw, przy exporcie z ICC trzeba dodać w LR ten profil i im powiedzieć, że jest uwzględniony i ma być bez korekcji), a różnice nie były duże. Wszystkie były na papierze Kodak Endura Pro albo jakoś tak.
To mówię, trzeba zmienić może na Fuji... Znalazłem na miejscu lab z papierem Fuji i maszyną Fuji, pytam o profil ICC, a gość mówi po co? To mówię, że chce mieć takie zdjęcia jak na monitorze, on mówi że będą. Poprosiłem aby pokazał jak to wygląda na jego sprzęcie - tak samo jak u mnie.
Ale nie ma ICC, myślę, że znowu będzie kicha. A tu co się okazało, że bez żadnej korekcji maszyny, jasności, kontrastu itp zdjęcia mają identyczne kolory jak na monitorze za wyjątkiem że nie świecą (monitor świeci, są żywe (bardziej niż na monitorze na który nie da się takich uzyskać), a co ważniejsze, na Fuji dużo lepsza rozdzielczość!
Jeszcze trochę o exporcie do labu, do odbitek 15x22.5 używać takiego wyostrzenia jakie na monitorze w 1:1 nie rzuca się w oczy, bo na odbitce będzie się rzucało, to samo z redukcją szumów, z tą nie przesadzać aby nie stracić detali. U mnie jest to wartość ok 30-39. Do odbitek 10x15 można sobie bardziej pofolgować i ustawić nawet ok 60 jeżeli chodzi o wyostrzanie i można mniej wycinać szumy, a nie zauważymy tego na zdjęciach. Co jeszcze jest ważnego w exporcie do labu, to aby zrobić profil pod konkretny rozmiar zdjęcia, to znaczy lepiej aby program nam skalował rozdzielczość a nie lab. W LR przy exporcie moża ustawić skalowanie i po prostu wpisujemy width na 22.5 i height na 15 w cm (lub inny rozmiar) oraz koniecznie 300 dpi ustawiamy, bo to jest zazwyczaj rozdzielczość labu. BTW przy archiwizacji na dysk bez skalowania ustawienie DPI na 50 czy 2000 nie zmienia nam rozmiaru pliku i rozdzielczości.
Myślę, że dzięki tej lekturze wielu z Was bardziej się wyśpi nie tracąc czasu na szukanie po całym świecie każdego problemu z osobna z którym każdy z Was się spotka na pewno chcąc osiągnąć na komputerze i odbitce to samo co w wizjerze w jak najlepszej jakości...
uff..