Zobacz pełną wersję : MKII zalany piwem :/ - temat znany ale ten nieco inny
Witajcie!
W sobotę robiłem foty na pikniku, gdzie niestety sprzedawali również piwo :/
Aparat miałem na ramieniu i koleś niosąc dwa piwa wpadł na mnie (ja stałem w miejscu) i wylał piwo na aparat.
Aparat był wyłączony, bo co ciekawe już skończyłem i miałem uciekać do domu. Od razu wyjąłem baterię i go powycierałem, wyciągając ustami powietrze i za razem piwo z zakamarków aparatu.
Sprzętu jeszcze nie włączyłem, cholernie się boję. No i teraz pytanie co robić, bo aparat kupiłem w saturnie (raty bez odsetek heh) i dokupiłem gwarancję, z tym, że z tego co wiem to już nie jest gwarancja canona i co za tym idzie nie chcę jej stracić skoro za nią zapłaciłem. Teraz nie wiem gdzie wysłać sprzęt, czy najpierw ryzykować i go włączać, czy od razu wysyłać do servisu z saturna czy może canona??
Pomóżcie please, bo jestem lekko załamany :(((((
przemo_k
09-07-2012, 00:05
No ja bym sobie łyknał piwa!
A potem osuszył sprzęt, włożył baterię i sprawdził działanie.
Swego czasu, padł mi telewizor, stary lampowy. Wystawilem go na dwór. Stał parę dni, spadł deszcz, potem zeby go umyć na 100% polałem go wodą z węża. Poczekalem aż wyschnie, zaniosłem do domu i podłączyłem do prądu.
Zadziałał!
Więc bez stresu, uruchom sprzęt.
No ja bym sobie łyknał piwa!
A potem osuszył sprzęt, włożył baterię i sprawdził działanie.
Swego czasu, padł mi telewizor, stary lampowy. Wystawilem go na dwór. Stał parę dni, spadł deszcz, potem zeby go umyć na 100% polałem go wodą z węża. Poczekalem aż wyschnie, zaniosłem do domu i podłączyłem do prądu.
Zadziałał!
Więc bez stresu, uruchom sprzęt.
Nie są to zbyt mądre rady, stary, lampowy telewizor to jednak mniej zaawansowana technicznie konstrukcja od 5DII, z mojej strony, wysuszyłbym dokładnie aparat i od razu zaniósł do autoryzowanego serwisu (skoro chcesz zachować gwarancję) na ocenę strat i wyczyszczenie resztek złotego napoju z puszki.
Jeśli to by było 1000D - olałbym, ale przy aparacie za 7.000 zł lepiej nie ryzykować :-)
może na początek przeczytaj dokupiona gwarancję. prawdopodobnie jest tam ubezpieczenie od takich przypadków.
Ja bym dobrze go wysuszyl poczekal pare dni wlozyl baterie i sprawdzil dzialanie na sloneczku jak sie dobrże wygrzeje powinno byc ok to samo mialem z laptopem wylalem na klawiature cala szklanke coli 3 dni suszyl sie i dziala do dzisiaj
krolewicz
09-07-2012, 00:27
na 99% aparat wyszedł bez szwanku, piwo spłynęło i tyle
bez przesady
Po pierwsze nie puścił bym delikwenta wolno aż do przyjazdu policji (a jak festyn to może nawet byli na miejscu) - ale to już "musztarda po obiedzie". Było wołać policję żeby pana wylegitymowali i byś mógł mu założyć sprawę z paragrafu 415KC.
Wczytaj się dobrze w gwarancję, którą wykupiłeś. Prawie na pewno wcisnęli Ci przedłużenie na 3 czy 5lat + ubezpieczenie "od wszystkiego" czyli również od uszkodzenia z Twojej winy. Jak tak - to oddajesz do saturna na tą gwarancję i tyle.
na 99% aparat wyszedł bez szwanku, piwo spłynęło i tyle
bez przesady
na 99% nie wiesz co piszesz. Niestety płyn wszelkiej maści ma to do siebie, że wpływa wszędzie gdzie ma miejsce. W dodatku, niestety, na elektronice wywołuje potworne spustoszenie. Teraz zadziała a za 3 miesiące się już nie włączy bo korozja zeżre połowę układów.
Thomason2005
09-07-2012, 08:19
Goomis...
Mam pytanko do Ciebie.
Jakbyś postąpił w takim przypadku na weselu?
Parę razy miałem tak, że goście brali sobie w łapki szklaneczkę i na parkiecik. Na jednego zwracasz uwagę, ale może umknąć Tobie inny gość.
Jak zachować się w takim przypadku? Z doświadczenia wiem, że w przypadku awarii sprzętu człowiekowi chęć do robienia zdjęć znika, bo zamiast o weselu myśli o swoim sprzęcie.
sprawdz dla wlasnego spokoju czy dziala, ale i tak wyslij do cnona na czyszczenie, bo tak jak napisal Goomis, dzis dziala a jutro nie. takie plyny nalezy wyczyscic, jak masz zdolnosci manualne to sam rozkrec i przemyj alkocholem.(ja bym tak zrobil, zaraz po przyjezdzie do domu)
sam rozkrec i przemyj alkocholem.
Nie,no właśnie alkoholem został przemyty...:idea:
[Sorry ,ale nie mogłem się powstrzymać. :smile:]
IMHO:Trudno ocenić stopień zalania i eewntualnych zagrożen bez rozebrania.Może być różnie.
Najbezpieczniej nie włączać ,nie wkładać baterii,dać do sprawdzenia w serwisie.
Goomis...
Mam pytanko do Ciebie.
Jakbyś postąpił w takim przypadku na weselu?
Parę razy miałem tak, że goście brali sobie w łapki szklaneczkę i na parkiecik. Na jednego zwracasz uwagę, ale może umknąć Tobie inny gość.
Jak zachować się w takim przypadku? Z doświadczenia wiem, że w przypadku awarii sprzętu człowiekowi chęć do robienia zdjęć znika, bo zamiast o weselu myśli o swoim sprzęcie.
Ciężko pisać jak się w takiej sytuacji nie było :p
Po pierwsze to nigdy nie zdarzył mi się gość ze szklaneczką na parkiecie ;) a jakby się zdarzył to bym go omijał.
Przede wszystkim to na pewno nie dzwonić po policję :p Bierzesz gościa i parę w jakieś miejsce "ustronne" no i omawiacie sprawę. Na weselu, na parkiecie to może być ciężko udowodnić czyjąkolwiek winę (w sensie kto na kogo wpadł itd.) no ale zakładając rozlanie napoju no to jednak pozostaje argument typu: "po cholerę brałeś tą szklankę na parkiet?".
Ja jak już to czasem dostanę w żebro z łokcia ale to też raczej rzadko i jedyna szkoda to ew. ból następnego dnia :p
Raz tylko gość na mnie wleciał jak stałem i robiłem zdjęcia. Staranował mnie z boku więc go nie widziałem. Ale to nie wiem do końca kto był bardziej skichany tą sytuacją. Bo co godzinę przychodził się pytać czy wszystko ok i czy sprzęt działa ;)
Bardziej boję się o to jak i gdzie położyć sprzęt żeby mu się nic nie stało. Nie zawsze jest jakiś kąt żeby umieścić sprzęt. Czasem się zdarza, że leży pod stołem i wtedy strach (a jak ktoś podejdzie i kopnie, rozleje coś na stole i poleci). Według mnie to jest gorszy problem niż to, że gość w jakiś sposób Ci zniszczy sprzęt na parkiecie.
szymkowski
09-07-2012, 10:15
Odnośnie sytuacji na weselu to ostatnio kumpel był na weselu, gdzie fotograf miał wpisane w umowę, że młodzi pokrywają ewentualne straty/uszkodzenia sprzętu dokonane przez gości. Jest to jakiś pomysł i zabezpieczenie się przed ewentualnymi stratami spowodowanymi przez pijanych gości.
komarsnk
09-07-2012, 10:34
Odnośnie sytuacji na weselu to ostatnio kumpel był na weselu, gdzie fotograf miał wpisane w umowę, że młodzi pokrywają ewentualne straty/uszkodzenia sprzętu dokonane przez gości. Jest to jakiś pomysł i zabezpieczenie się przed ewentualnymi stratami spowodowanymi przez pijanych gości.
Dokładnie taki zapis mam w swojej umowie. Na szczęście jeszcze nie musiałem korzystać...
Nie,no właśnie alkoholem został przemyty...:idea:
[Sorry ,ale nie mogłem się powstrzymać. :smile:]
raczej napojem alkoholowym.
Nie czekaj z tym sprzetem tylko wysyłaj do serwisu ! Nie wiem jak wygląda Twoja gwarancja ale w razie czego naprawa nie kosztuje majątku ! Znajomy ma 40D w któym zbagatelizowano zalanie napojem i teraz różne jaja się dzieją ...
Naprawa na Czpaskich pkt. 13 (http://www.fotoserwis.krakow.pl/naprawy_lustrzanki.html#zalanie_slodka)
raczej napojem alkoholowym.
oj tam, oj tam... toz to festyn byl, to to bylo tak przechrzczone, ze po 5 "piwach" jeszcze by sie na balonik nie zalapal...
co do teraz jakiejs sensownej wypowiedzi - IMHO, powinien po wlaczeniu dzialac. to nie jest amerykanski plastik, zeby sie przy odrobinie wody posypal.
ale... przede wszystkim dobrze bym wysuszyl i rozejrzal sie za jakims serwisem, ktory by to rozkrecil i obejrzal. sam kilka lat temu umoczylem w wodzie morskiej 30D. dzialal jakos do kwietnia tego roku, potem pan w serwisie, ktory mial tylko matryce wyczyscic, wzial i go rozkrecil (zeby sie dostac do modulu). i od razu zadzwonil, ze w srodku jest taka jesien sredniowiecza, ze on sie nie podejmuje. a aparat, de facto, juz nie wstal.
zaliczyl co prawda wiecej i gorzej niz jakis tam napoj alkoholowy (lezal w wodzie morskiej z 10 sekund) i wytrzymal jeszcze dobre 4 lata... ale nie upieram sie, ze to bylo cos wiecej niz szczesliwy przypadek. lepiej pare zlotych zaplacic za przeglad i naprawe...
Odnośnie sytuacji na weselu to ostatnio kumpel był na weselu, gdzie fotograf miał wpisane w umowę, że młodzi pokrywają ewentualne straty/uszkodzenia sprzętu dokonane przez gości. Jest to jakiś pomysł i zabezpieczenie się przed ewentualnymi stratami spowodowanymi przez pijanych gości.
A dlaczego z ubezpieczenia nie korzystacie? Przecież są takie opcje zarówno dla amatorów jak i profesjonalistów. Działają nawet w dwie strony tzn zabezpieczają fotografującego przed negatywnym wpływem swych działań, a nawet zapewniają sensowne odszkodowanie z tytułu niewykonania zlecenia z powodu awarii (szeroko pojętej).
Przeczytać warunki gwarancji bo zapewne jest to zarazem ubezpieczenie. Potem zadzwonić do ubezpieczyciela i spytać się co robić w zaistniałej sytuacji - zanim zaczniesz wycierać , czyścić itp . Po co zaczynać od końca jak sprawa jest prosta.
Jak kupowałem laptopa to mi wciskali nawet gwarancje od zalania , uszkodzenia itp .
Porzadnie wysuszyc,wyslac do serwisu i czekac na dobra wiadomosc.
Dokładnie taki zapis mam w swojej umowie. Na szczęście jeszcze nie musiałem korzystać...
No tak tylko jak mówię można się spierać, że to nie była de facto wina gościa, tylko fotografa, że stał akurat w tym miejscu... Zależy na kogo trafisz. A takie zapisy w umowie naprawdę nie są potrzebne ponieważ to samo gwarantuje Ci prawo "od górnie" :
Odpowiedzialność na zasadzie winy sformułowana jest w art. 415 k.c., który stanowi, że: "kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia." Wina w znaczeniu prawa cywilnego polegać może albo na działaniu umyślnym, albo na działaniu nieumyślnym. To ostatnie występować może jako lekkomyślność, albo jako niedbalstwo. Lekkomyślność występuje wówczas, gdy sprawca szkody wyobraża sobie skutek swego działania lecz bezpodstawnie przypuszcza, że go uniknie, zaś przy niedbalstwie sprawca nie wyobraża sobie skutku, choć może i powinien go sobie wyobrażać.
A dlaczego z ubezpieczenia nie korzystacie? Przecież są takie opcje zarówno dla amatorów jak i profesjonalistów. Działają nawet w dwie strony tzn zabezpieczają fotografującego przed negatywnym wpływem swych działań, a nawet zapewniają sensowne odszkodowanie z tytułu niewykonania zlecenia z powodu awarii (szeroko pojętej).
Piszesz z doświadczenia? A możesz podać konkretnego ubezpieczyciela, który takie warunki umożliwia? Ja sprzęt mam ubezpieczony. Niby przed swoim działaniem też, ale jeżeli chodzi o "osoby trzecie" to tylko wchodzi w grę dewastacja - czyli tylko umyślne zniszczenie. A tutaj rozmawiamy o nieumyślnej szkodzie. Poza tym nie ma to znaczenia. W ubezpieczalni też będziesz musiał podać co się stało i dane winnego. Jak nie Ty prywatnie to sobie ubezpieczalnia i tak z niego ściągnie. Tak więc lepiej się dogadywać prywatnie. Bo i sprawa w sądzie i mieszanie ubezpieczalni oznacza dla winowajcy dodatkowe koszty (sąd go obciąży kosztami postępowania, a ubezpieczalnia pewnie również jakimiś swoimi opłatami związanymi z prowadzeniem sprawy).
Jest jeszcze 3 opcja. Winowajca ma wykupione OC (można coś takiego kupić na siebie, ale bardziej przydaje się np. na dzieci) i jak coś przypadkowo zniszczysz to płaci ubezpieczalnia z Twoich składek.
Nie piszę z doświadzcenia bo takich historii z aparatem nie miałem. Ale kiedy szukałem ubezpieczenia to porównywałem różne opcje, stąd wiem.
Problem w tym, że sprawę trzeba znać z praktyki. A ta pokazuje, że z wypłatą odszkodowania wcale nie jest tak różowo.
Problem w tym, że sprawę trzeba znać z praktyki. A ta pokazuje, że z wypłatą odszkodowania wcale nie jest tak różowo.
Kolega się nie orientuje w zakresie działania tych ubezpieczeń.
Problem w tym, że firmy ubezpieczeniowe działają na zasadzie usług bezgotówkowych. Tzn Ty jako właściciel uszkodzonego i ubezpieczonego sprzętu nie dostaniesz NIC. Za to masz pokryte koszty transportu, ekspertyzy, naprawy lub otrzymujesz nowy sprzęt. Korzystałem z takiej opcji przy TV i wszystko przebiegło bezproblemowo, a sprawa została załatwiona w dwa dni.
Kolega się orientuje bardziej niż Ci się wydaje.
Klient miał z tym duży problem i sprawa skończyła się w sądzie (naszą wygraną).
Kolega się orientuje bardziej niż Ci się wydaje.
Klient miał z tym duży problem i sprawa skończyła się w sądzie (naszą wygraną).
To porad Kolego od ubezpieczeń. I co? Myślisz że jest to powód do dumy, brać składkę i migać się od wypłaty świadczenia? (piszę może na wyrost bo szczegółów nie znam) mamy już takie ZUSy i inne cuda, które postępują podobnie.
Poradź innym. Powiedz jak ubezpieczyciele w PL postępują z klientami. Na szczeście jestem od tego z dala od polskiego piekiełka.
Ja wykupiłem takie dodatkowe ubezpieczenie laptopa ( 2+3 lata) "od wszystkiego" okazuje się, że jest jedno "wyłączenie" (czyli gdy nie pokryją szkody itp.), to zalanie alkoholem, wszystkie inne zniszczenie i uszkodzenia są objęte gwarancją. Jest to standardowy zapis.
Ja wykupiłem takie dodatkowe ubezpieczenie laptopa ( 2+3 lata) "od wszystkiego" okazuje się, że jest jedno "wyłączenie" (czyli gdy nie pokryją szkody itp.), .
czyli w przypadku szkody nie możesz skorzystać z gwarancji producenta i ubezpieczenia w tym samym czasie do tego samego uszkodzenia.
Koniecznie sprawdź warunki swojej gwarancji/ubezpieczenia. Być może nie ma się czym martwić.
Parę lat temu w UK kupiłem aparat (małpkę co prawda) w sieci Dixon (dzisiejszy Curry's) wraz z ubezpieczeniem whatever happens za śmiesznego funta miesięcznie z możliwością rezygnacji w dowolnym momencie. Po jakimś tygodniu aparat niefortunnie spadł z telewizora (nie pamiętam jak się tam znalazł) i przestał się ładować. W sklepie po 10 minutach dostałem nowy egzemplarz bez pytań jak i kiedy. Kumplowi telefon wpadł do kibla i sprawa potoczyła się identycznie.
Wiem, że w Polsce w tych sprawach miewamy dziki zachód, ale być może jesteś w podobnej sytuacji i wszystko będzie dobrze.
Włącz aparat, jak zaniesiesz go do sklepu w ramach ubezpieczenia to myślisz, że co jako pierwsze zrobi pan za ladą? ;)
To porad Kolego od ubezpieczeń. I co? Myślisz że jest to powód do dumy, brać składkę i migać się od wypłaty świadczenia? (piszę może na wyrost bo szczegółów nie znam) mamy już takie ZUSy i inne cuda, które postępują podobnie.
Poradź innym. Powiedz jak ubezpieczyciele w PL postępują z klientami. Na szczeście jestem od tego z dala od polskiego piekiełka.
To szukałeś ubezpieczenia w PL czy gdzie? Bo już się gubię w Twoich wypowiedziach...
Niestety u nas ubezpieczenie sprzętu to praktycznie abstrakcja. Owszem na firmę nie ma problemu - oferuje to przynajmniej kilka firm ubezpieczeniowych. Różnica tkwi w warunkach. Teraz już ich dokładnie nie pamiętam bo umowę podpisywałem 3lata temu i teraz tylko przedłużam płacąc składki co pół roku.
Ale prywatnie to zapomnij. Chociaż podobno jedna firma to umożliwia ale nie wiem na pewno bo tylko słyszałem.
Dogadywać się prywatnie a jak delikwent oporny to 112 i do widzenia.
Cóż, ja niezbyt jestem w stanie zrozumieć co poeta (jaroz) miał na myśli, ale z ostrożności procesowej dodam, że reprezentowaliśmy ubezpieczonego, a nie ubezpieczyciela.
Cóż, ja niezbyt jestem w stanie zrozumieć co poeta (jaroz) miał na myśli, ale z ostrożności procesowej dodam, że reprezentowaliśmy ubezpieczonego, a nie ubezpieczyciela.
a to istotna informacja o której nie wspomniałeś. ja natomiast jasno powiedziałem, że "z polskim piekiełkiem nie mam nic wspólnego". nie dało ci to do myślenia? Tak więc w porównaniu z Tobą (gdzie nie zaznaczyłeś strony po której się udzielałeś) poeta jaroz określił precyzyjnie. wymagało to tylko przeczytania ze zrozumieniem.
a to istotna informacja o której nie wspomniałeś. ja natomiast jasno powiedziałem, że "z polskim piekiełkiem nie mam nic wspólnego". nie dało ci to do myślenia? Tak więc w porównaniu z Tobą (gdzie nie zaznaczyłeś strony po której się udzielałeś) poeta jaroz określił precyzyjnie. wymagało to tylko przeczytania ze zrozumieniem.
Jak dla mnie to powiedział dosyć jasno. Wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem i uwzględniając kontekst, choćby tego, że była to jasna odpowiedź na Twój post ;)
Jak dla mnie to powiedział dosyć jasno. Wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem i uwzględniając kontekst, choćby tego, że była to jasna odpowiedź na Twój post ;)
Gdzie Ty widzisz tu jasność i precyzje?
Kolega się orientuje bardziej niż Ci się wydaje.
Klient miał z tym duży problem i sprawa skończyła się w sądzie (naszą wygraną). Rozebrać Ci to na drobne? Proszę
wersja 1. Klient (w domyśle) firmy ubezpieczeniowej miał problem i sprawa skończyła się naszą wygraną (czytaj firmy ubezpieczeniowej). wersja ta jest bardziej prawdopodobna od wersji 2: Klient (adwokata) miał problem z firmą ubezpieczeniową, której tez był klientem, ale sprawa zakończyła się naszą (adwokata i klienta) wygraną.
Przyznajesz w dalszym ciągu, że jest to czytelne i logiczne? swe myśli należy formułować precyzyjnie, a Goomis zapewne wróżką jest i wie co MC napisał. Tym bardziej, że do jasności wypowiedzi daleko.
Kolego, mniej jadu i bicia piany, ok?
Kolego, mniej jadu i bicia piany, ok?
jakiego jadu? nie lubię jak mi ktoś ciemnotę wciska a na dodatek twierdzi że wszystko OK. OK?
A to, że wytknąłem komuś (w tym przypadku Tobie) błąd, to nie jest żaden jad a uściślenie wypowiedzi.
Tak się zastanawiam co skłania ludzi do kupowania tych dodatkowych ubezpieczeń na sprzęt skoro później i tak nie można wyegzekwować odszkodowania. Chętnie bym się dowiedział co autor tematu zdziałał z tym dodatkowym ubezpieczeniem.
Mylisz się. Ubezpieczenie można wyegzekwować, ale często jest to dosyć czaso- i nerwochłonne.
No to sie temat rozkręcił :)
Dzisiejszy wolny dzień poświęciłem na wycieczkę do Saturna.
Okazało się, że muszę metodą door to door wysłać aparat do servisu canona.
Z tym, że Pani nie była pewna czy gwarancja po naprawie będzie podtrzymana i kazała mi się skontaktować z canonem.
Canon na to, że zdecydować musi servis.
Po telefonie do servisu w Warszawie na ul. Żytniej, Pan w sposób bardzo profesjonalny wszystko mi wyjaśnił i co najważniejsze zabronił mi załączanie aparatu.
Jutro wysyłam aparat kurierem, naprawa będzie na mój koszt, ale co najważniejsze nie stracę 4 letniej gwarancji na której najbardziej mi zależało.
Mam nadzieję, że temat się komuś z Was kiedyś przyda, tzn lepiej żeby się nie przydał rzecz jasna :)
P.S.
Co do ubezpieczenia mam wykupioną tylko dodatkową gwarancję a nie ubezpieczenie. Odradzono mi ubezpieczenie, bo na 90% przypadków które mogą się zdarzyć fotografowi żadne nie podlegają ubezpieczeniu. Dam przykład: Kradzież - jak zostawisz aparat w samochodzie na siedzeniu i Ci wybiją szybę biorąc sprzęt to nie dostaniesz nic, musisz udowodnić,że sprzęt miałeś w bagażniku. To taki jeden z wielu przykładów. Radzę najpierw przeczytać warunki ubezpieczenia, a potem się ewentualnie ubezpieczać, tzn sprzęt.
kilka lat temu chciałem kupić nikona d7000 w RTV AGD na raty i sprzedawca namawiał mnie na ubezpieczenie, powiedział, że był klient, który dosłownie przyniósł aparat w reklamówce (robił foty z jadącego auta i mu wypadł na drogę) i dostał nowy. Po roku kupiłem w media canona d550 (wtedy zrezygnowałem z nikona hehe) z ubezpieczeniem pamiętając o rozmowie w RTV AGD. Niestety dopiero w domu przeczytałem warunki, które już nie były tak kolorowe.
W Polsce to się nie mogło przyjąc, bo Polak jak to Polak pewno przed końcem gwarancji miał by wypadek z aparatem i dostawał nowy i tak w kółko hehe.
To chyba tyle tak na szybko. Dam znać jak sprzęt wróci z serwisu, a ja go nie włączam mimo, że kusi mnie strasznie :)
Pozdrawiam
Tomek
A zostałeś poinformowany że poniesiesz koszty naprawy jeżeli to było zalanie i coś się zepsuło? :)
A zostałeś poinformowany że poniesiesz koszty naprawy jeżeli to było zalanie i coś się zepsuło? :)
Przecież pisze autor :
naprawa będzie na mój koszt......
cohontes
10-07-2012, 01:14
tak mi dziś namyśl przyszło
http://www.youtube.com/watch?v=Eo61t5fH6Qw&feature=colike
gdyby tylko pentax miał FF
janmar - nie zauważyłem linijki :)
gdyby tylko pentax miał FF
Gdyby babcia miała wąsy ;) Ehhh... Pentax niestety nie będzie miał FF (w najbliższym nie określonym czasie)
cohontes
10-07-2012, 08:33
To trzeba dozbierać kiedyś na 645D :D
W zaistniałej sytuacji Kolega może raczej żałować, że mkII to nie... 1DmkII 8-)
Witajcie!
W sobotę robiłem foty na pikniku, gdzie niestety sprzedawali również piwo :/
Aparat miałem na ramieniu i koleś niosąc dwa piwa wpadł na mnie (ja stałem w miejscu) i wylał piwo na aparat.
Aparat był wyłączony, bo co ciekawe już skończyłem i miałem uciekać do domu. Od razu wyjąłem baterię i go powycierałem, wyciągając ustami powietrze i za razem piwo z zakamarków aparatu.
Sprzętu jeszcze nie włączyłem, cholernie się boję. No i teraz pytanie co robić, bo aparat kupiłem w saturnie (raty bez odsetek heh) i dokupiłem gwarancję, z tym, że z tego co wiem to już nie jest gwarancja canona i co za tym idzie nie chcę jej stracić skoro za nią zapłaciłem. Teraz nie wiem gdzie wysłać sprzęt, czy najpierw ryzykować i go włączać, czy od razu wysyłać do servisu z saturna czy może canona??
Pomóżcie please, bo jestem lekko załamany :(((((
Ja bym zaczął od wylegitymowania sprawcy zajścia a potem zgłosił go jako pokrywającego koszty naprawy.
A gwarancja chyba nie pokrywa uszkodzeń mechanicznych (zalanie piwem to właśnie takie uszkodzenie). Najlepiej jak przeczytasz warunki gwarancji Canona i Saturna wtedy wątpliwości się rozwieją.
A kim takim jest nasz założyciel wątku, że ma uprawnienia do legitymowania?
Można co najwyżej POPROSIĆ o pokazanie dowodu i spisanie oświadczenia. W przypadku odmowy - wzywać policję.
A kim takim jest nasz założyciel wątku, że ma uprawnienia do legitymowania?
Można co najwyżej POPROSIĆ o pokazanie dowodu i spisanie oświadczenia. W przypadku odmowy - wzywać policję.
Uznałem to za oczywiste, ale dzięki za sprostowanie bo faktycznie moja wypowiedź nie musi być takla dla każdego :)
szymkowski
10-07-2012, 13:13
tak mi dziś namyśl przyszło
http://www.youtube.com/watch?v=Eo61t5fH6Qw&feature=colike
gdyby tylko pentax miał FF
tak mi na myśl przyszło po tym filmiku
http://www.youtube.com/watch?v=RCT-YMgjm9k
gdyby tylko 7D był FF...
cohontes
10-07-2012, 14:51
Nie chce mi się całego oglądać ;p ale też jest zalewany wodą?
Tiaaa 7D... http://www.canon-board.info/showthread.php?t=67232
cohontes
10-07-2012, 15:07
Wszystko jasne. :) dzięki za temat
trothlik
10-07-2012, 21:12
No ja bym sobie łyknał piwa!
A potem osuszył sprzęt, włożył baterię i sprawdził działanie.
Swego czasu, padł mi telewizor, stary lampowy. Wystawilem go na dwór. Stał parę dni, spadł deszcz, potem zeby go umyć na 100% polałem go wodą z węża. Poczekalem aż wyschnie, zaniosłem do domu i podłączyłem do prądu.
Zadziałał!
Więc bez stresu, uruchom sprzęt.
Powinieneś tę myśl umieścić w żartach...
Odnośnie sytuacji na weselu to ostatnio kumpel był na weselu, gdzie fotograf miał wpisane w umowę, że młodzi pokrywają ewentualne straty/uszkodzenia sprzętu dokonane przez gości. Jest to jakiś pomysł i zabezpieczenie się przed ewentualnymi stratami spowodowanymi przez pijanych gości.
Zapis pusty i nie mający mocy prawnej, niestety.
Młodzi wynajmują usługę a nie sprzęt. Roszczeń możesz dochodzić na dodze cywilno prawnej, no chyba, że młodzi są bez wiedzy prawniczej i bez konsultacji z prawnikiem sami od razu Ci zapłacą, na mocy samego zapisu nic nie możesz wskurać.
Zapis pusty i nie mający mocy prawnej, niestety.
Młodzi wynajmują usługę a nie sprzęt. Roszczeń możesz dochodzić na dodze cywilno prawnej, no chyba, że młodzi są bez wiedzy prawniczej i bez konsultacji z prawnikiem sami od razu Ci zapłacą, na mocy samego zapisu nic nie możesz wskurać.
Ani nie pusty a i moc prawna może posiadać. Ilu prawników tyle interpretacji także sprawdzi się on dopiero w praktyce.
Zapis pusty i nie mający mocy prawnej, niestety.
Młodzi wynajmują usługę a nie sprzęt. Roszczeń możesz dochodzić na dodze cywilno prawnej, no chyba, że młodzi są bez wiedzy prawniczej i bez konsultacji z prawnikiem sami od razu Ci zapłacą, na mocy samego zapisu nic nie możesz wskurać.
Jak by nie patrzeć przeniesienie odpowiedzialności za szkodę nie jest raczej zapisem niezgodnym z prawem. Jak młodzi się na to godzą (podpisując umowę) to są zobowiązani się wywiązać, jeżeli taka sytuacja zaistnieje.
Między wierszami napiszę, że akurat jestem osobą uprawnioną do legitymowania :-P
A tak na poważnie, to gostek jest znany (festyn zakładowy mojego Ojca) i sam powiedział, że jak coś mam dzwonić itd.
Liczę na to, że się teraz nie będzie wykręcał. Najpierw jednak poczekam na rachunek z Żytniej.
Liczę na szybki czas realizacji, bo mój 4 letni smerf ma 22 lipca urodziny i będę zły jak sprzęt nie dotrze na miejsce.
Zapis pusty i nie mający mocy prawnej, niestety.
Młodzi wynajmują usługę a nie sprzęt. Roszczeń możesz dochodzić na dodze cywilno prawnej, no chyba, że młodzi są bez wiedzy prawniczej i bez konsultacji z prawnikiem sami od razu Ci zapłacą, na mocy samego zapisu nic nie możesz wskurać.
myślle, że może wskórać i to tyle akurat ile zapisanow w umowie. Zapis o zapłacie za zniszczony sprzęt jest jednym z postanowień tej umowy. nie widzę tu jakiejś niedozwolonej klauzuli.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
[QUOTE=mrenias;1092160]Między wierszami napiszę, że akurat jestem osobą uprawnioną do legitymowania :-P
QUOTE]
szko:) ty to możesz...
Aparat wrócił z serwisu.
Napisali mi, że aparat nie nosi śladów zalania, czyli można powiedzieć body zdało egzamin!
No i przyznam, że serwis na Żytniej również zdał egzamin, bo nie dosyć, że nic nie zapłaciłem, to przy okazji wgrali mi oprogramowanie i co było dla mnie najbardziej szokujące, nie zapłaciłem nic za kuriera, a przecież usterka była z mojej winy.
Duży + dla tego serwisu!
P.S. Aparat przyszedł po 4 dniach od wysyłki, co też jest godne podziwu dla serwisu.
gadget_zary
26-07-2012, 08:24
Body było na gwarancji a wycena na Żytniej jest bezpłatna (usterki nie stwierdzono), tak więc nie ma się co dziwić bardzo, że nie obciążyli cię kurierem :).
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.