Zobacz pełną wersję : fotografia przyrodnicza a łowiectwo
grzech29
31-12-2011, 15:04
Witam
nie bardzo wiadomo gdzie zamieścić taki wątek.
Poruszając się po Naszych pięknych Lasach,Ugorach, możemy spotkać Myśliwych w trakcie polowania.I tutaj pytanie.Czy poruszając się po Terenach Łowieckich mamy takie same prawa przebywać w tych miejscach czy potrzebne jest jakieś pozwolenie.
przykładowo.
podjeżdżamy na drogę leśną i chcąc sfotografować Sarny Lub Jelenie napotkamy myśliwych to mogą być jakieś problemy typu kontrola samochodu przecież jesteśmy takim samymi użytkownikami Lasu ?,czy myśliwy ma prawo do kontroli zawartości samochodu?
Najszybciej by było gdybyś zadzwonił to Nadleśnictwa terenu, po którym się chcesz poruszać i tam zadał swoje pytania.
I podzielił się odpowiedzią tutaj :)
BTW myśliwi to nie straż leśna, policja, czy tym podobny twór i tak ok nie mogą Cie kontrolować, zresztą tak jak Ty ich...
Ja bym się raczej martwił co się stanie jak by mnie wzięli za jakiegoś zwierza... były takie przypadki w Polsce (zresztą nie tylko) i to nie rzadko...
Zawsze, dla własnego bezpieczeństwa, można założyc jakieś jaskrawe ubranie wchodząc na teren łowiecki jak wiemy, że mogą tam być myśliwi. Oni postarają się nie trafić... ;)
jacek_73
31-12-2011, 16:22
Witam
...Czy poruszając się po Terenach Łowieckich mamy takie same prawa przebywać w tych miejscach czy potrzebne jest jakieś pozwolenie....
Poruszając się po lesie mamy prawo poruszać się samochodem tylko po drogach udostępnionych dla ruchu kołowego, natomiast myśliwych takie obostrzenie nie obowiązuje. Co do samego poruszania się po lesie to wiesz...las jest dla wszystkich. Jeśli nie ma zakazu wstępu (jeśli jest zakaz są tablice) to co Ci myśliwi mogą? Najwyżej Cię postrzelą...niechcący:mrgreen:
Teoretycznie jest tak, jak napisał jacek_73, ale... Kiedyś, w połowie lat 80-tych ubiegłego stulecia, kolega z pracy zaprosił mnie na polowanie
- Wiesz, dwa dni w lesie, porobisz zdjęcia, zobaczysz jak to jest na polowaniu i może sam wsiąkniesz w myślistwo. To piękna tradycja i niesamowite przeżycie.
Zapakowałem się więc, kupiłem trzy rolki Fotopana FF i pojechałem. Wylądowaliśmy w leśniczówce w środku Puszczy Piskiej. W skład ekipy wchodził dyrektor dużej państwowej firmy, wzięty lekarz ginekolog, dwóch sędziów jednego z warszawskich sądów, wyższy oficer z jakiegoś sztabu i trochę mniejszych person. Oczywiście zaraz po przyjeździe i rozlokowaniu się w pokojach, panowie rozpracowali kilka szklanych opakowań zawartości tylko z wyglądu przypominających wodę, po czym poszliśmy na rekonesans. Po drodze panowie strzelcy wymieniali uwagi i chwalby, jaką to sobie kto ostatnio sprawił nową dubeltówkę, czy lunetę do sztucera. Rekonesans zakończył się kilkoma niecelnymi strzałami do jakichś cieni przemykających między drzewami, po czym wróciliśmy do leśniczówki na obiad. Po obiedzie, suto zakrapianym kolejnymi zawartościami szklanych opakowań, tym razem o różnych wyglądach nie przypominających już wody, odbyło się polowanie z nagonką. Rozstawiono nas na jakiejś polanie w odległości kilkudziesięciu metrów strzelec, od strzelca. Ponieważ ja uzbrojony byłem tylko w PRACTICę MTL3 z obiektywem 50mm i 135mm, stałem obok kolegi z pracy i czekałem, na malowniczość tradycji. Nagonka ruszyła w naszą stronę na hasło podane przez radiotelefon, hałasując niemiłosiernie. Słychać ją było z ponad kilometra. Niestety, to co nagoniła nie wyglądało zbyt imponująco. Jakiś lis i sarna. Sarnie się poszczęściło i przemknęła przed szeregiem myśliwych nawet nie draśnięta. Lis miał pecha, bo gdy wypadł na polanę i zobaczył ludzi, zatrzymał się na chwilę. Któryś z myśliwych pomylił spusty w dubeltówce i trafił lisa breneką. Nawet ogon nie nadawał się po tym strzale na trofeum. Zawiedzeni strzelcy, przy wieczornym ognisku koło leśniczówki, zalewali gorycz porażki kolejnymi zawartościami szklanych opakowań, nie patrząc już tym razem na kolorystykę i konsystencję. W pewnym momencie na płocie odgradzającym leśniczówkę od lasu pojawił się kot leśniczego. Nie wiem, kto pierwszy do niego strzelił, faktem jest, że w pewnym momencie strzelali do niego wszyscy mający z czego. Ja nie miałem, bo 18DIN Fotopana FF to za mało na porę, o której akcja się rozgrywała. Stan w jakim znajdowali się strzelcy, spowodował, że leśniczy sam dostrzelił biedne zwierzę, bo ponad 20 strzałów oddanych przez myśliwych nie było w stanie przerwać męczarni kota, który zresztą w tym momencie bardziej przypominał pizzę, szczodrze polaną ketchupem. Mnie jakoś wtedy opuścił klimat pięknej tradycji i następnego dnia rano piechotą udałem się do najbliższej, choć wcale nie bliskiej stacji kolejowej i wróciłem do domu. Od tamtej pory nie wierzę, że myślistwo ma jakikolwiek związek z pielęgnacją, dbaniem i pięknem. Zawsze, gdy widzę zielonego pana z futerałem na fuzję w łapie, przypominam sobie kota... W jednym kolega się nie pomylił - było to niesamowite przeżycie!
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91628,10610345,Lasy_nie_sa_dla_ludzi.html?bo=1
zwracam uwagę na przypadek Romka Sołowianiuka, który posługiwał się nawet nie aparatem, a lornetką - został za pieniądze podatników postawiony przed sądem!
Kiedyś spotkałem się oko w oko z myśliwymi z myśliwymi na terenie na którym właśnie urządzili sobie polowanie. Jednak wówczas to my byliśmy tam wcześniej, o tyle wcześniej że gdy my wracaliśmy to oni dopiero przyjeżdżali. Mieli strasznie zawiedzione miny gdy nas zobaczyli, może to dlatego że nie staraliśmy się zachowywać ciszę.
Generalnie jest to tak, że do lasu mają wstęp wszyscy, bez względu na to czy strzelają czy nie. Oczywiście w lasach obowiązują również zakazy wstępu np. w okresie suszy, do młodników itp. Myśliwi z pewnością nie są grupą uprzywilejowaną w prawie, mają takie same prawo przebywania w lesie jak każdy inny np. spacerowicz. Jeśli chodzi o kontrolę samochodu to myśliwi nie mają takich uprawnień.
Całkiem dobrym rozwiązaniem może być zapoznanie się z leśniczym/zastępcą nadleśniczego d/s łowiectwa i zasięgania u niego informacji nt. planowanych polowań.
Powiem szczerze, że gdy idę przez las po zmroku to, za przeproszeniem, sram ogniem ze strachu i marzę wówczas aby jakiś zniecierpliwiony strzelec nie rozpoznał w mojej sylwetce jelenia lub dzika. Zachowuję się wówczas irracjonalnie gwiżdżąc, śpiewając lub świecąc latarką naokoło. Bo problemem nie jest to czy myśliwy i ja możemy przebywać w tym miejscu tylko to czy on strzeli w moją stronę.
Całkiem dobrym rozwiązaniem może być zapoznanie się z leśniczym/zastępcą nadleśniczego d/s łowiectwa i zasięgania u niego informacji nt. planowanych polowań.
Leśniczy nie będzie miał informacji na temat indywidualnych polowań, ale powinien wiedzieć która część lasu podlega pod konkretne koła łowieckie.
Teoretycznie myśliwy wpisuje się w zeszyt planowanych polowań, można w kole zostawić informację. Wciąż teoretycznie: myśliwy nie ma prawa strzelać bez 100% pewności w co strzela. Z praktyką bywa różnie :-\ Założenie czegoś np pomarańczowego na głowę, czy przypięcie do czapki nie ma wpływu na płoszenie sarny a zwiększy nasze bezpieczeństwo.
Powiem szczerze, że gdy idę przez las po zmroku to, za przeproszeniem, sram ogniem ze strachu i marzę wówczas aby jakiś zniecierpliwiony strzelec nie rozpoznał w mojej sylwetce jelenia lub dzika. Zachowuję się wówczas irracjonalnie gwiżdżąc, śpiewając lub świecąc latarką naokoło. Bo problemem nie jest to czy myśliwy i ja możemy przebywać w tym miejscu tylko to czy on strzeli w moją stronę.
To wcale nie jest irracjonalne zachowanie, tylko bardzo rozsądne. Nawet z takiej ambony czy innej zwyżki w bezksiężycową noc mało widać. Gwizdania myśliwy może nie usłyszeć, za to trudniej będzie nadepnąć na dzika :-)
jacek_73
01-01-2012, 14:33
...Założenie czegoś np pomarańczowego na głowę, czy przypięcie do czapki nie ma wpływu na płoszenie sarny a zwiększy nasze bezpieczeństwo....
Na przykład czapki z lisa:shock:
Kiedyś spotkałem się oko w oko z myśliwymi z myśliwymi na terenie na którym właśnie urządzili sobie polowanie. Jednak wówczas to my byliśmy tam wcześniej, o tyle wcześniej że gdy my wracaliśmy to oni dopiero przyjeżdżali. Mieli strasznie zawiedzione miny gdy nas zobaczyli, może to dlatego że nie staraliśmy się zachowywać ciszę.
Generalnie jest to tak, że do lasu mają wstęp wszyscy, bez względu na to czy strzelają czy nie. Oczywiście w lasach obowiązują również zakazy wstępu np. w okresie suszy, do młodników itp. Myśliwi z pewnością nie są grupą uprzywilejowaną w prawie, mają takie same prawo przebywania w lesie jak każdy inny np. spacerowicz. Jeśli chodzi o kontrolę samochodu to myśliwi nie mają takich uprawnień.
Całkiem dobrym rozwiązaniem może być zapoznanie się z leśniczym/zastępcą nadleśniczego d/s łowiectwa i zasięgania u niego informacji nt. planowanych polowań.
Powiem szczerze, że gdy idę przez las po zmroku to, za przeproszeniem, sram ogniem ze strachu i marzę wówczas aby jakiś zniecierpliwiony strzelec nie rozpoznał w mojej sylwetce jelenia lub dzika. Zachowuję się wówczas irracjonalnie gwiżdżąc, śpiewając lub świecąc latarką naokoło. Bo problemem nie jest to czy myśliwy i ja możemy przebywać w tym miejscu tylko to czy on strzeli w moją stronę.
Tak jest dokladnie.
Panowie mysliwi często czuja sie panami lasu ale w żaden sposob nie są do tego uprzywilejowani prawnie!Obowiazują ich takie same prawa jak przecietnego Kowalskiego.
Przebywanie w lasach ,zachowanie okresla ustawa o lasach panstwowych z dnia 28 września 1991 r. (Dz. U. 91.101.444)
W wielkim skrocie wstep do lasu jest dla wszystkich na tych samych prawach z paroma zastrzezenia:
-nie wolno poruszac sie samochodami poza drogami wyznaczonymi(nie dotyczy inwalidow)
-nie wolno wchodzic w oznaczone ostoje zwierzyny,mlodniki,szkólki lesne,scisłe rezerwaty przyrody
-zakazany jest wstep w miejsce prac zrebowych
-zakaz całkowitego wstepu kiedy ogloszony jest znaczny stopien zagrozenia pozarowego.
Jesli w danym miejscu pierwszy bedzie fotograf ,grzybiarz czy kto inny, mysliwy nie ma zadnego prawa ich wyprosić jak rowniez polować kiedy w tym miejscu sa postronne osoby!
Często obecnośc intruzow irytuje mysliwych i potrafia w niewybredny sposob okazac swoja frustracje ale trudno -lasy sa dla wszystkich a nie tylko dla nich..
Na terenach leśnych ze służb leśnych: zatrzymanie pojazdu, legitymowanie osoby, nałożenie mandatu może jedynie dokonać Straż Leśna oraz leśniczy i inżynier nadzoru (którym w tej sytuacji przysługują uprawnienia Straży Leśnej). Jeśli chodzi o dokonanie kontroli osobistej, przejrzenia zawartości bagażu podręcznego lub zawartości bagażnika pojazdu może tego dokonać tylko Policja. Myśliwi (jak wcześniej wspomniał jeden z kolegów) są takimi samymi użytkownikami lasów jak np fotografowie przyrody i nie mają prawa niczego nam narzucać.
Poruszając się po lesie mamy prawo poruszać się samochodem tylko po drogach udostępnionych dla ruchu kołowego, natomiast myśliwych takie obostrzenie nie obowiązuje. Co do samego poruszania się po lesie to wiesz...las jest dla wszystkich. Jeśli nie ma zakazu wstępu (jeśli jest zakaz są tablice) to co Ci myśliwi mogą? Najwyżej Cię postrzelą...niechcący:mrgreen:
Zgadza się. Myśliwego rzeczywiście taki zakaz (wynikający z treści art 161 Kodeksu Wykroczeń) nie obowiązuje - warunkiem a raczej formalnością jest, że jego kółko łowieckie ma zgodę danego nadleśnictwa na wjazd swoich członków na teren leśny. Teoretycznie jak jest na "nie swoim" terenie, to także nie ma prawa wjazdu do lasu.
Hej, odświeżę nieco ten wątek w kwestii naszego bezpieczeństwa. Chodząc ostatnio sporo po lesie, poza odgłosami rykowiska, często słyszałem strzały myśliwych i nie ukrywam, iż zacząłem się obawiać "zawieruszonej kuli" albo nietrzeźwego maczo z bronią. Wybierając się z aparatem, ubieram pełen kamuflaż (tylko oczy widać) i zacząłem szukać sposobów, by być niewidocznym dla zwierząt, ale zauważalnym dla myśliwych. Czytałem, że kolor czerwony i pomarańczowy nie jest płoszący dla jeleniowatych, ale już niekoniecznie dla wilków. Jakie macie doświadczenia w tej kwestii i jak się chronicie przed postrzałem?
Pozdrawiam:)
Maciej
Idealnie sprawdza się robienie kupy na ambonie ;)
Idealnie odstrasza i informuję ;)
Najlepiej jest udawać balon meteo :D
Dzięki Panowie. Ale chodziło mi raczej o gadżety typu pomarańczowe opaski, czerwone wstawki na czapkę, itd.
Kiedyś, gdy byłem w czerwcu nad morzem w lesie na zdjęciach, i odwaliłem się w pełne camo z siatką na pysku, i tak sobie szedłem dróżką, to minął mnie jakiś motocyklista, a chwilę później zawrócił, podjechał do mnie, i mówi, że ledwo mnie widać, a tu jego koledzy polują, i może mnie któryś postrzelić. To mu odpowiedziałem, że w czerwcu to sobie mogą polować z packą na komary :D. W sezonie polowań wolę po terenach łowickich nie łazić, zresztą wtedy nie mam na to czasu, więc problem sam się rozwiązuje.
totamten
07-10-2021, 19:57
Kiedyś, gdy byłem w czerwcu nad morzem w lesie na zdjęciach, i odwaliłem się w pełne camo z siatką na pysku, i tak sobie szedłem dróżką, to minął mnie jakiś motocyklista, a chwilę później zawrócił, podjechał do mnie, i mówi, że ledwo mnie widać, a tu jego koledzy polują, i może mnie któryś postrzelić. To mu odpowiedziałem, że w czerwcu to sobie mogą polować z packą na komary :D. W sezonie polowań wolę po terenach łowickich nie łazić, zresztą wtedy nie mam na to czasu, więc problem sam się rozwiązuje.
Warto wiedzieć, co było kiedyś i co jest dzisiaj - w 2021 r. przez cały rok wolno polować na:
norki amerykańskie, jenoty i szopy pracze;
borsuki, tchórze, kuny (leśne i domowe) na terenach obwodów łowieckich na których występuje cietrzew lub głuszec;
lisy na terenach obwodów łowieckich, w których występuje głuszec lub cietrzew lub prowadzono w ostatnich 2 latach kalendarzowych zasiedlenia zająca, bażanta lub kuropatwy – przez cały rok;
piżmaki na terenach rybackich obrębów hodowlanych;
dziki – odyńce, wycinki, przelatki oraz warchlaki, przy czym za warchlaki uznaje się dziki od dnia urodzenia do dnia 31 marca następnego roku kalendarzowego
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.