PDA

Zobacz pełną wersję : Logistyka slubna



robert paul
23-03-2011, 10:26
Mam pytanie do ludzi z doświadczeniem w fotografii ślubnej natury logistycznej.
Za miesiąc mam pierwszy ślub. Chciałbym się dowiedzieć od której godziny do której pracujecie jeżeli podejmujecie się zlecenia od przygotowań po wesele(jakieś przerwy na obiad czy na złapanie tchu?).
pozdrawiam,
-rp

robertskc7
23-03-2011, 11:04
Mam pytanie do ludzi z doświadczeniem w fotografii ślubnej natury logistycznej.
Za miesiąc mam pierwszy ślub. Chciałbym się dowiedzieć od której godziny do której pracujecie jeżeli podejmujecie się zlecenia od przygotowań po wesele(jakieś przerwy na obiad czy na złapanie tchu?).
pozdrawiam,
-rp

Mój pierwszy "prawdziwy" ślub wyglądał mniej wiecej tak.

Fryzjer młodej 7.00 - odpuściliśmy sobie. Następnie 10.00 kosmetyczka czyli wyjście z domu o godz 9.30 a ślub był o 15 i ledwo co się wyrobiłem żeby wrócić do domu by się ubrać odpowiednio co się działo w między czasie. Od kosmetyczki do młodej na zdjecia sukni, obrączek no i oczywiście ubieranko. W między czasie pan młody zawitał, rodzice itd... ledwo się wyrobi na 15 do kościoła. Także 5 godzin poszło z krótką przerwą na kawe. Szybko w auto i do kościoła po godzinie znowu w auto i na salę. Oczywiście szybciej od PM żeby pare zdjęć detali zrobić na miejscu. Późńiej weselicho do ok 2 w nocy. Wracając do domu zdałem sobie sprawę że ledwo stoje na nogach po całym dniu.

Moja rada bądź odrazu przygotowany, że po wyjściu z domu rano wrócisz po kilkunastu godz i badz wypoczęty zanim przystąpisz do zlecenia. Wyjscie do baru z kolegami dzień wcześniej to nie jest dobry pomyśł :P.
Powodzenia.

Parteq
23-03-2011, 11:15
Mam pytanie do ludzi z doświadczeniem w fotografii ślubnej natury logistycznej.
Za miesiąc mam pierwszy ślub. Chciałbym się dowiedzieć od której godziny do której pracujecie jeżeli podejmujecie się zlecenia od przygotowań po wesele(jakieś przerwy na obiad czy na złapanie tchu?).
pozdrawiam,
-rp

Troche nie tak.

Fotografia reportazowa to nie etat od 7.00 do 15.00

Takie pytanie zadaje sie mlodym na spotkaniu - ustala sie warunki umowy (czas od do) i jak caly dzien ma wstepnie wygladac. Kiedy zaczynaja sie przygotowania, jak ma wygladac popoludnie - co planuja itp. Zycie i tak to moze brutalnie zweryfikowac, ale zarys masz. Jasne ze musisz miec jakies przerwy dla siebie. Nie szukalbym jednak rozwiazania miesiac wczesniej na zasadzie "aha, to 12.30 mam przerwe na fajka, pozniej 14.00 na obiad", itd..

To jest slub, a nie projekcja filmu w kinie z kronika i przerwa ;)
Sam bedziesz musial wyczuc czy teraz jest "ten" moment.

slavko6
23-03-2011, 11:28
Dokładnie praca fotoreportera ślubnego to nie etat !!! pracujesz po pierwsze tyle ile ustalisz z młodymi a dwa tyle ile sam uznasz za słuszne i będziesz miał pewność, że będziesz miał to sprzedać, po trzecie i pewnie najważniejsze pracujesz tak by nie przegapić najważniejszych i najciekawszych momentów. Możesz sobie sporo wygospodarować wolnego tylko co później nie będzie - a nie masz może zdjęć z podziękowań dla rodziców ??
p.s. powodzenia na pierwszym zleceniu

Da__FreaK
23-03-2011, 11:43
Pierwsze `zlecenie` dobrze jest zrobic nawet jako drugi fotograf. U znajomych np..Nie tyle zeby na tym zarobic, tylko po to aby poznac to wszystko od podszewki i gdzie i kiedy stanac aby uchwycic najciekawsze chwile. Ja tak zrobilem, po czym znajomi stwierdzili ze moje zdjecia sa o wiele fajniejsze niz goscia ktory wzial za to kase:) Ba, pierwszy fotograf przez pol dnia uczyl mnie jak uzywac lampy blyskowej, i innych ******* tylko po to, zeby dac mlodym w albumie piekna kiche :)

marbo
23-03-2011, 11:48
Ja mam pakiety dla młodych podzielone cenowo i na zakresy np: od błogosławieństwa do ok 21.00 z określoną liczbą zdjęć , inny pakiet to od przygotowań do ok 2.00 w nocy z dużo większą ilością zdjęć. (to oczywiście tylko przykłady --- pośrednich opcji jest znacznie więcej )
Przerwy dla nas są wtedy gdy goście się obżerają :mrgreen: ( ja przy jedzeniu nie pstrykam ... chyba że torcik )

pawciolbn
23-03-2011, 11:58
Najgorsze moim zdaniem są przejazdy.. taktyka powinna być oparta o zasadę "muszę być przed PM i gośćmi". Jak się tak uda to luzik, gorzej jak przyjdzie błądzić po mieście lub wioskach. Ja również wychodzę z założenia, że przy posiłkach nie "stresuję" biesiadników, bo jeszcze dostanę z widelca w korpus :) Takie chwile można wykorzystać na fajka czy również posilenie się, ogarnięcie sprzętu, zaplanowanie kolejnych kadrów (jeśli zbliża się jakieś kluczowe wydarzenie typu oczepiny etc.).

Ja mam pytanie nieco z innej, może dla kogoś śmiesznej, beczki - jak radzicie sobie, jak organizujecie... ciuchy? Padało w innych wątkach, że wygodne, nie koniecznie krawat i frak.. nie o to mi chodzi... wyżej padło, że kolega pojechał (tak wywnioskowałem) "się przyodziać" - jeżeli np. robicie "na miejscu", to też dajecie sobie chwilę na zmianę gatek, czy już na gotowca od 7 rano (bo czasem i tak bywa)? Ja np. pakuję spodnie na zapas do bagażnika, ale (odpukać) jeszcze się barszczem nie zalałem, ani nie pękły przy wymianie kart ;) Jak tą kwestię ogarniacie?

Parteq
23-03-2011, 12:03
[...]
Ja mam pytanie nieco z innej, może dla kogoś śmiesznej, beczki - jak radzicie sobie, jak organizujecie... ciuchy?[...]

Tu jest dosc spory tasiemiec i proponuje juz dalej tam - gdybys nie znalazl odpowiedzi
http://canon-board.info/showthread.php?t=37618

Bart3k
23-03-2011, 13:53
przede wszystkim i najważniejsze... ja zawsze przed slubem robię objazd miejsc w których będę focił. umowy podpisuję zawsze z uwzględnieniem dokładnych adresów jeżeli nie znam ludzi i tydzień dwa wcześniej robię objazd. zdjęcia raczej zawsze zawierają kosmetyczkę fryzjera sobie daruje... bo nie ma za bardzo efektu... chyba że ktoś sobie życzy albo to ktoś znajomy to żeby go odstresować przed imprezą. przerwy są wtedy jak wypadnie. reportaż to reportaż musisz być wszędzie gdzie coś się dzieje... w końcu za to ci płacą. Generalnie zasada jest taka ze jak goście jedzą to masz przerwę... w końcu też ci talerz dają więc trzeba korzystać... chociaż warto mieć taki zapis w umowie bo kiedyś słyszałem że... para młoda wyszła z założenia że trzeba sobie na wesele kanapki przynieść jak się jest głodnym... no ale takich zleceń to ja unikam... albo inaczej nie zdarzyło mi się. a pozostałe przerwy to zdecydowanie wtedy jak pani młoda się ubiera... masz lekko z 20 minut przerwy zanim założy coś w czym będziesz mógł ją fotografować jak niby się ubiera. chociaż zdarzało mi się już pomagać w ubieraniu bo suknie były takie że w 3 osoby było ciężko założyć :P no ale zakładam że wtedy jest przerwa dłuższa :) Jak robisz pierwszy raz zlecenie to przede wszystkim porozmawiaj z młodymi kilka dni wcześniej co dokładnie musi być na zdjeciach i uprzedź że mają np zaczekać z wychodzeniem z kościoła żebyś mógł spokojnie przestawić aparat i uchwycić samo wyjście i rzucanie kasą wolniejszy krok przy wyjściu ich nie zbawi a ciebie przeciwnie.

witoldk
23-03-2011, 14:03
... ja zawsze przed slubem robię objazd miejsc w których będę focił...

Nie szkoda ci czasu i kasy na paliwo?

marekb
23-03-2011, 14:34
Nie szkoda ci czasu i kasy na paliwo?a może ma dodatek do pakietu: rekonesans +500;)

sbogdan1
23-03-2011, 14:43
A ile tego paliwa i czasu straci ??? zapewne wliczy sobie w koszty zlecenia.
Jeśli to nie extremalne odległości to co za problem, lepiej być przygotowanym coby później nie błądzić i szukać. Zawsze lepiej być o krok do przodu, niż być spóźnionym, a stracić można sporo.

_fiolek
23-03-2011, 14:44
....

przyda sie co nieco przed 1 zleceniem, thx
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
btw. ja dla mojego spokoju przez 1 objade i kosciol i knajpe

sbogdan1
23-03-2011, 14:46
No właśnie Marku słuszna uwaga... ,,pakiecik,, ;)

mik81
23-03-2011, 14:51
Nie szkoda ci czasu i kasy na paliwo?

Wydaje mi się że to nie kwestia kasy ale odpowiedzialności i chęci przygotowania się do zlecenia w jak najlepszym stopniu. Wiadomo, że można iść na przebój i kombinować. Jednak zawsze warto spojrzeć np w kościele czy mogę sobie pozostawić wygodnego zoom'a i ISO nie będzie straszne wysokie, czy może lepiej postawić na jaśniejsze stałki bo ciemno jak w d... Oczywiście wszystko da się ogarnąć nawet tego samego dnia ale to dodatkowy stres, trzeba się spieszyć. Nigdy nie jest się pewnym czy czas będzie i czy akurat przed kościołem nie będzie się działo coś ciekawego gdy Ty akurat będziesz testował oświetlenie w kościele. Z salą jest podobnie.
Ale jeśli o mnie chodzi to wole zawsze wiedzieć jaka jest najkrótsza/najszybsza droga pomiędzy domem młodej/młodego, sala i kościołem bo czasem gps potrafi bardziej przeszkadzać niż pomagać. Daje to większe szanse na wyprzedzenie wszystkich i "powitanie" młodych z aparatem gotowym do strzału.

Podsumowując - kwestia podejścia i organizacji. Jak masz ślub niedaleko to nie problem podjechać i się zapoznać z "warunkami terenowymi", jeśli dalej to zwykle jak się jeździ po kraju to czasem można zboczyć te 30-40km i odwiedzić miejsca w których się przyszłe zlecenia będzie miało.

marbo
23-03-2011, 14:54
ja zawsze przed slubem robię objazd miejsc w których będę focił.

Fotograf ślubny, który ma parę lat focenia za sobą , zna każdy kościół i salę weselną w swojej okolicy - objazdy i rozeznanie nie są konieczne , a tam gdzie nie byłem zabieram cały majdan ze sobą.

A co do uzgodnień z młodymi - można a nawet trzeba ... ale niestety większość uzgodnień i tak daje w łeb. Zapominają o wszystkim... wiadomo emocje :mrgreen:
My musimy improwizować.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Jednak zawsze warto spojrzeć np w kościele czy mogę sobie pozostawić wygodnego zoom'a i ISO nie będzie straszne wysokie, czy może lepiej postawić na jaśniejsze stałki

Pomiar światła w pustym kościele , czy na pustej sali i tak Cię oszuka ... trzeba wziąć poprawkę , ale początkującym rzeczywiście zalecam odwiedzenie kościoła przed uroczystością , bardziej w celu rozeznania skąd zrobić zdjęcia i jak się ustawić, jakie będzie tło w kierunku fotografowania itp.

robert paul
23-03-2011, 15:42
Dziękuje za odpowiedzi.
W związku z wątkiem odnośnie rozmowy z młodymi to czy mógłbym was prosić o zestaw pytań jakie koniecznie muszę zadać młodym.(Ogólnie ślub ten robię za zwrot kosztów własnych - ja robię sobie zdjęcia na stronę a oni płacą mi za wywołanie i obróbkę). Robię całość od przygotowań po wesele.
W przyszłym tygodniu idę omówić terminarz całości uroczystości i nie chciałbym o niczym zapomnieć.
W związku z tym proszę po pierwsze o pomoc(Jeśliby ktoś podesłałby mi jakiś formularz byłbym niezmiernie wdzięczny) i po drugie jakąś standardową umowę która uwzględniałaby to, że zdjęcia które zrobię będą mogły być użyte do celów reklamowych, by młodzi po tym jak je dostaną nie mogli rozmyślić się z tej części umowy.
pozdr,

marekb
23-03-2011, 16:20
wystarzy wcześniej poprosić o koordynaty GPS na przygotowania, kościół, salę - większość ci poda;)

gavin
23-03-2011, 16:32
a kurs liturgiczny jest? ;)

PBmarkII
23-03-2011, 16:38
Nie szkoda ci czasu i kasy na paliwo?

i tu sie kłania pracowanie za przysłowiowe 100 zł :P

mik81
23-03-2011, 16:39
Pomiar światła w pustym kościele , czy na pustej sali i tak Cię oszuka ... trzeba wziąć poprawkę , ale początkującym rzeczywiście zalecam odwiedzenie kościoła przed uroczystością , bardziej w celu rozeznania skąd zrobić zdjęcia i jak się ustawić, jakie będzie tło w kierunku fotografowania itp.

Prawda. Pomiar będzie zaburzony, o tym trzeba pamiętać. Dodatkowo zalezy jaka pogoda będzie na zleceniu, czy kościelny zapali światło ... troche zmiennych jest.

A co do kadrów to właśnie pośrednio i to miałem na myśli. Czy 2 puchy ze stałkami i jakimi czy 1 pucha z zoomem a druga np na stałe z fishem. Tak czy inaczej targam na zlecenia zawsze wszystkie graty jakie mogą mi się przydać ale jednak wolę wziąć już do kościoła powiedzmy 3 szkła w tym 2 na body (karty, baterie oczywiście też). Reszta czeka poza wzrokiem ciekawskich w samochodzie.

Ilu ludzie tyle podejść do wykonywanej pracy.

robert paul
23-03-2011, 17:16
a kurs liturgiczny jest? ;)
nie ma, ale że to za prawie darmo robię to traktuje sie jako członka rodziny:) a przynajmniej tak uzgodnie z młodymi... no jak już będe robił normlanie to zrobie, ale na dzień dzisiejszy jest jak jest.

marbo
23-03-2011, 18:14
nie ma, ale że to za prawie darmo robię to traktuje sie jako członka rodziny:) a przynajmniej tak uzgodnie z młodymi... no jak już będe robił normlanie to zrobie, ale na dzień dzisiejszy jest jak jest.

Trzeba iść z młodymi do księdza i powiedzieć że jesteś z rodziny ... zazwyczaj nie robią problemu.

Kito
23-03-2011, 18:30
Ostatnio wyczaiłem kilku proboszczy którzy za tzw. "profesjonalne" zdjęcia kościoła z zewnątrz i wewnątrz przymykają nawet oko na zdjęcia zza barku księdza i na błyskanie lampką prawie seriami podczas liturgii hehe. Przy okazji na spokojnie można przetestować "warunki bojowe" w danym kościele :-)

lukasz5DmkI
23-03-2011, 19:18
Wszystko zależy o której jest Ślub ale od kosmetyczki do oczepin, czasem od błogosławieństwa do oczepin .marbo dał dobrą rade:)Reportaż to nie etat nie można planować że np: o21 mam przerwę i koniec jak jest coś ciekawego na przykład podrzucają młodą do góry to robisz. Nie da się zrobić wszystkiego ale już po kolejnym Ślubie będziesz wiedzieć co i jak.

roshuu
23-03-2011, 20:12
Przerwa to jest wtedy jak mlodzi czekaja na blogoslawienstwo, gdy jezdzisz z miejsca na miejsce, jak goscie jedza. W innych wypadkach raczej rozna sobie odpuscic - nie ma co zapominac, ze jest sie w pracy mimi wszystko :)
btw. ja naszczescie rzucilem palenie w tym roku i mysle, ze bedzie mi latwiej na zleceniach w tym roku :D

photographus
23-03-2011, 21:24
W dniu ślubu jestem na nogach (w pracy?) najczęściej od 9:00 rano do 1:30 dnia następnego plus zebranie bambetli i powrót. Lulu koło 4:00
pozd®ówka

marekb
23-03-2011, 21:45
Przerwa to jest wtedy jak mlodzi czekaja na blogoslawienstwojeśli chcesz zrobić dobry reportaż to nie masz przerw.

roshuu
23-03-2011, 21:55
jeśli chcesz zrobić dobry reportaż to nie masz przerw.

nawet na kupe?

Pawel_G
23-03-2011, 22:55
Kupa dozwolona tylko jak wszysy zaczynają wcinać rosół a to i tak pod warunkiem że nie zacznie się w tym czasie pierwszy toast :)

Hom_er
23-03-2011, 23:09
A' propo planowania:

ja to miałem nawet taką sytuację, że już pod koniec drugiego dania wyjechał na salę tort!

To było zaskoczenie :)

Pawel_G
23-03-2011, 23:11
Dlatego zawsze warto zapytać obsługę czy orkiestrę kiedy planowane są takie momenty.

Bart3k
25-03-2011, 14:46
Widzę że temat objazdów wywołał trochę poruszenie... więc tak... nie szkoda mi kasy na objazd po 1 dlatego ze bardzo poważnie podchodzę do sprawy po 2 dlatego że fotografia to przede wszystkim moja pasja po 3 dlatego że nie lubię niespodzianek. Wiadomo jak kolejny raz trafiam do tego samego kościoła czy sali to nie ma takiej potrzeby ale za sobą mam dopiero 30kilka zleceń więc jeszcze wszędzie nie byłem zwłaszcza że z poleconych klientów kilku mam oddalonych od mojego miejsca zamieszkania. Co do kasy - odległość 30/40 km to nie jest jakiś dramat żebym musiał oszczędzać czy dorzucać do ceny zlecenia. Szczególnie na początku drogi z fotografią ślubną uważam że dobre przygotowanie to podstawa. ... a ja właśnie na początku tej drogi jestem i nie wstydzę się tego ze muszę się przygotować do każdego zlecenia bardziej niż profesjonaliści jeżdżący na śluby co tydzień.

mik81
25-03-2011, 15:29
Widzę że temat objazdów wywołał trochę poruszenie... więc tak... nie szkoda mi kasy na objazd po 1 dlatego ze bardzo poważnie podchodzę do sprawy po 2 dlatego że fotografia to przede wszystkim moja pasja po 3 dlatego że nie lubię niespodzianek. Wiadomo jak kolejny raz trafiam do tego samego kościoła czy sali to nie ma takiej potrzeby ale za sobą mam dopiero 30kilka zleceń więc jeszcze wszędzie nie byłem zwłaszcza że z poleconych klientów kilku mam oddalonych od mojego miejsca zamieszkania. Co do kasy - odległość 30/40 km to nie jest jakiś dramat żebym musiał oszczędzać czy dorzucać do ceny zlecenia. Szczególnie na początku drogi z fotografią ślubną uważam że dobre przygotowanie to podstawa. ... a ja właśnie na początku tej drogi jestem i nie wstydzę się tego ze muszę się przygotować do każdego zlecenia bardziej niż profesjonaliści jeżdżący na śluby co tydzień.

Amen. Próbowałem sam to napisać ale mi wyszło mniej składnie niż Tobie.

marbo
25-03-2011, 17:20
Widzę że temat objazdów wywołał trochę poruszenie... więc tak... nie szkoda mi kasy na objazd po 1 dlatego ze bardzo poważnie podchodzę do sprawy po 2 dlatego że fotografia to przede wszystkim moja pasja po 3 dlatego że nie lubię niespodzianek.

Powiem krótko - masz widocznie czas na objazdy - mnie go brakuje.Po obróbce wszystkich zleceń, jeśli uda mi się wygospodarować trochę czasu , to chcę go zagospodarować inaczej np. wyjść z rodzinką na spacer.
Oczywiście jest to indywidualne podejście - prawdopodobnie znajdą się tu na forum ludzie którzy postąpią tak jak ja , ale na pewno nie zabraknie takich którzy zrobią tak jak Ty.
Trzeba tylko wyjaśnić sobie , że ten który nie zrobi objazdu - niekoniecznie musi zrobić gorsze zdjęcia ...
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zapewniam Cię , że ten który nie robi objazdu też bardzo poważnie podchodzi do tematu .. pomijam "Nieodpowiedzialne wyjątki od reguły"

Bart3k
25-03-2011, 17:39
marbo - ja w żadnym wypadku nie uważam że ktoś kto nie robi objazdówek robi źle. ja mam czasu sporo ponieważ zdjęcia robię średnio 1/2 na miesiąc więc mogę spobie pozwolić na taką zabawę i zdecydowanie pewniej się czuję jak znam teren iż idąc w ciemno. Kilka lat temu dorabiałem sobie jako organista... coś tam przy klawiaturze czasu spędziłęm ale do każdej niedzieli przygotowywałem się skrupulatnie za to moja koleżanka którą zasepowałem mówiła ze nie czuje takiej potrzeby... potem załapałem się na etat i po 3/4 latach też nie czułem potrzeby przygotowań bo grałem z marszu wszystko co trzeba. Inna sprawa ze niestety rutyna i pewność siebie trochę jakby zabiła moją radość z grania. Teraz staram się przyjmować zlecenia w należytych odstępach czasu i w ilości która nie zrobi tego co kiedyś. Powiem tak... to chyba dziwne ale podneica mnie ten dreszczyk emocji przed każdym zleceniem i te przygotowania... ja po prostu czuję wtedy że robię coś wyjątkowego. na co dzień pracuję i zarabiam czymś innym niż zdjęcia dlatego mogę sobie pozwolić na takie podejście do pracy... oczywiście po raz kolejny powtórzę - nie uważam że takie podejście doprowadzi do tego ze zdjęcia zrobię lepsze... po prostu czuję się pewniej :) przeciwnie z moich zdjęć chyba klienci są zadowoleni bardziej niż ja :)

Shadow
25-03-2011, 18:42
Poprostu zachowujesz się jak doświadczony dowódca przed bitwą, który prowadzi rekonesans pola walki. Ten kto ma więcej informacji ma przewagę nad przeciwnikiem. Nawet tak prozaiczna informacja - jak wejść w danym kościele na chór - może być bardzo istotna. Dlatego mam podobne podejście do tematu.

pawciolbn
25-03-2011, 19:12
Mi na przykład jak nie uda się przeprowadzić rozpoznania osobiście, to szukam info na necie. Większość sal weselnych, hoteli, a nawet kościołów ma własne WWW z galerią. No, tych kościółków na wioskach troszkę mniej, ale... Jest jeden mały haczyk w tym WWW-recone - mianowicie zdjęcia są różne, też robione różnym sprzętem, na jednych kościół czy sala wyglądają na dosyć przyjazne dla matrycowego i ETTL'a, a na innych okazuje się, że bez dobrego palnika, tudzież grupy asystentów z latarkami nie pojedziesz.
Warto jednak przeprowadzić jakiekolwiek rozpoznanie, jeśli jest na to czas i możliwości, dla chociażby znalezienia ciekawych miejsc, przejść, utrudnień/ułatwień architektonicznych, etc. Oczywiście takie rozpoznanko nie zwalnia nikogo z konieczności zapakowania całego arsenału - no chyba, że ktoś lubi.

marbo
25-03-2011, 20:39
Zawsze zaznaczam, że każdy robi tak jak czuje, uważa czy potrzebuje.
Bart3k życzę Ci dużo zleceń , ale masz rację , jak jest za wiele to nawet na spacer z rodzinką nie chce się sprzętu zabierać ... przeraża głównie myśl, że trzeba będzie te rawy przeglądać i wywołać, a od kompa trzeba trochę odpocząć.
Uważaj żeby nie stracić tej radości o której piszesz... wielu z nas już straciło nawet jak nie chce się do tego przyznać , nawet przed sobą.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ja mam teraz dużo radości chodząc z córką na zdjęcia ... ona pstryka ja sobie spaceruję i relaksuję nosząc jej torbę ze sprzętem :mrgreen:

Da__FreaK
26-03-2011, 12:44
To moze nieco inaczej..
Czy bez samochodu, powiedzmy bez wlasnego transportu mozna dobrze zrobic slub ?..

MaD77
26-03-2011, 13:13
To moze nieco inaczej..
Czy bez samochodu, powiedzmy bez wlasnego transportu mozna dobrze zrobic slub ?..
Można, i to nie tylko dobrze. Np. Anna Kalina Ciesielska nie używa własnego środka transportu:-D

velviana
26-03-2011, 13:15
Można, i to nie tylko dobrze. Np. Anna Kalina Ciesielska nie używa własnego środka transportu:-D

:shock:
Jak to w ogóle jest możliwe ?
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Taxi, taki i inne przewozy ?

pawciolbn
26-03-2011, 13:26
a czy bez alkoholu możemy dobrze się bawić? - możemy, tylko po co się męczyć?

ja sobie niestety nie wyobrażam pracy tego typu bez dobrego środka transportu. Nie wyobrażam sobie prosić kogoś "czy mógłbym się z państwem zabrać, tylko najlepiej zaraz po wyjściu z kościoła, bo chcę obfocić pustą salę..", tudzież taskanie kilkunastokilowej torby se stafem.

streaker
26-03-2011, 17:18
Oczywiście wszystko da się ogarnąć nawet tego samego dnia ale to dodatkowy stres, trzeba się spieszyć. Nigdy nie jest się pewnym czy czas będzie i czy akurat przed kościołem nie będzie się działo coś ciekawego gdy Ty akurat będziesz testował oświetlenie w kościele. Z salą jest podobnie.
No daj spokój - zmierzenie światła to 2min... i można to zrobić nawet w drodze do księdza z papierkiem. Poza tym i tak zazwyczaj światła są przed imprezą wyłączone.

Ale jeśli o mnie chodzi to wole zawsze wiedzieć jaka jest najkrótsza/najszybsza droga pomiędzy domem młodej/młodego, sala i kościołem bo czasem gps potrafi bardziej przeszkadzać niż pomagać. Daje to większe szanse na wyprzedzenie wszystkich i "powitanie" młodych z aparatem gotowym do strzału.
To też się da obejść nie znając zupełnie terenu i bez zbytniego mieszania się w przebieg całej imprezy. Kwestia dogadania.


ja to miałem nawet taką sytuację, że już pod koniec drugiego dania wyjechał na salę tort!
Ja miałem powiedziane, że tort będzie za godzinę - wyszedłem sobie na przerwie do kibelka - po powrocie tort na sali. No i co? No i nic? Wziąłem aparat z stolika i zrobiłem zdjęcia - jakoś nie czuję potrzeby wielogodzinnego obmyślania kadrów, kombinowania itd. - znam swój sprzęt i jego możliwości, wczuwam się w 'flow' imprezy i po prostu robię swoje - jednym się podoba, innym nie musi, but that's how I roll babe :D


Poprostu zachowujesz się jak doświadczony dowódca przed bitwą, który prowadzi rekonesans pola walki. Ten kto ma więcej informacji ma przewagę nad przeciwnikiem.
Proszę Cię... nie porównuj robienia zdjęć na ślubie do epickiej napie***lanki rodem z średniowiecza xD


a czy bez alkoholu możemy dobrze się bawić? - możemy, tylko po co się męczyć?

ja sobie niestety nie wyobrażam pracy tego typu bez dobrego środka transportu. Nie wyobrażam sobie prosić kogoś "czy mógłbym się z państwem zabrać, tylko najlepiej zaraz po wyjściu z kościoła, bo chcę obfocić pustą salę..", tudzież taskanie kilkunastokilowej torby se stafem.
No widzisz - to jest jeden z kilku sposobów o których wcześniej pisałem - jeśli jeden z gości (wcześniej umówione z młodymi) będzie nas woził, to on ogarnia teren, przetransportuje Cię z A do B w odpowiednim czasie itd.

Oczywiście to wszystko fajnie wiedzieć przed imprezą, znać kościół, znać salę, znać teren itd., ale nie dajmy się zwariować - trzeba tylko włączyć myślenie i wszystko się da ogarnąć

Shadow
26-03-2011, 17:46
Moje militarne porównania to tylko element humorystyczny :) Co do całej logistyki to wiadomo, że można sobie poradzić na różne sposoby, a efekt końcowy też będzie różny. Na egzamin też możesz pójść tylko ze ściągą i na ostatnią chwilę szukać sali, a można i porządnie się nauczyć i zająć dogodne miejsce jeszcze na długo przed przybyciem egzaminatora.

lukasz5DmkI
26-03-2011, 23:08
Dobrze jest znać kościuł ale bez przesady wszystkiego nie zaplanujesz :)Co do sali to też zależy od orkiestry jakie oni światełka migające wezmą ze sobą bo czasem nie jest kolorowo :)

Goomis
27-03-2011, 00:13
To moze nieco inaczej..
Czy bez samochodu, powiedzmy bez wlasnego transportu mozna dobrze zrobic slub ?..

Dobrze, czy nie możesz się przekonać sam: www.foto-studio-impresja.com
Dać się da, ale jest trudniej, no i jesteś zawsze uzależniony od kogoś, poza tym jeżdżenie dom-kościół-sala to nie jest taki problem. Gorzej może być z powrotem z sali do domu. Raz musiałem zostać i czekać na DJ'a do 4.30 :-P
Na szczęście była w pobliżu duża kanapa to się przekimałem 2,5h :P

Nie mam auta, póki co inwestuję wszystko w sprzęt foto-komputerowy ale teraz to już jest mus (niestety muszę poświęcić 24L z listy zakupowej za auto :P) bo przy 20-paru zleceniach w sezonie to już może być naprawdę uciążliwe :P

Jak robisz kilka zleceń albo pracujesz dla kogoś to auto nie jest koniecznie. Jeszcze nie spotkałem się z potępieniem tego iż nie mam auta.
Wszyscy zawsze życzliwie podchodzili do sprawy. W 99% przypadków nie ma problemu. Do domu młodych zawsze się jakoś dostaniesz, a z tamtąd zazwyczaj jedzie sporo aut i zawsze 1miejsce się znajdzie. Na sale też się dostaniesz. Największe schody są jeżeli chodzi o powrót a wesele jest np. sporo poza miastem.

basala
27-03-2011, 00:40
Dobrze jest znać kościuł ale bez przesady(...) Łoł... :shock: (Nie mogłem się powstrzymać :)).

pawciolbn
27-03-2011, 09:02
Radzenie sobie bez auta nie jest może i problemem. Ja jednak wolę być mniej zależny od gości, DeJota, czy taxy. Sprawa wygląda inaczej jak jest zlecenie "na miejscu", a co innego, jak trafia się wyjazdówka. Oczywiście, fajnie nie wrzucać w koszt dodatkowych stówek na paliwo, ale tu też każdy ma swoje podejście.

Merauder
27-03-2011, 13:24
Powiem tyle, doświadczenia nie mam 10 letniego, ale z tego co robiłem nie wyobrażam sobie akcji bez samochodu.

Dać się może i da, ale dla mnie to zbędne stwarzanie sobie dyskomfortu. Jest wiele ważniejszych rzeczy, które mamy w tym dniu na głowie, jak bym się miał jeszcze zastanawiać czy ktoś raczy mnie podwieź z kościoła na salę etc.

Przecież często jest tak, że młodzi od siebie mieszkają nie za blisko, a już kościół od sali często też dzielą ładne kilometry.

Wiem, że niektórzy nie mają może wyjścia, ale dla mnie to niewyobrażalne prosić się gości czy grajka lub kameruna o podwózkę. A co jak się nie dogadamy? Albo ktoś nie zdąży albo coś tam, nikt z naszego powodu nie będzie do naszych usług. To strasznie stresogenna sytuacja jak dla mnie. Przez takie coś możemy stracić parę ważnych ujęć o swoich nerwach już nie wspominając.

milus
27-03-2011, 14:05
Co racja to racja, po co sobie komplikować życie i narażać na dodatkowy stres. Najlepiej być niezależny od nikogo.

marbo
27-03-2011, 15:26
Określenie " Profesjonalne podejście do tematu" nie oznacza tylko zabrania puszki z obiektywem czy dwoma ... powinniśmy być zaopatrzeni w zapasowe body, obiektywy, lampy, akumulatory do aparatów i lamp, dostateczny zapas kart, filtry itp. w takiej ilości która nie będzie nam potrzebna - wszystkiego musimy mieć na zapas - łącznie z ubraniem które może się zabrudzić czy rozerwać.
Samochód jest tak samo narzędziem naszej pracy jak aparat czy obiektyw ... z tym że nie musimy zabierać dwóch :mrgreen: jak się coś stanie wtedy prosimy kogoś o podwózkę i dokończamy zlecenie - ale zdawanie się na kogoś w kwestii wożenia jest nie profesjonalne , chyba że mamy swojego prywatnego kierowcę który jeszcze w razie potrzeby blendę porzytrzyma :mrgreen:

Wybierając się na zlecenie bez samochodu czułbym się tak, jakbym szedł z jednym i do tego pożyczonym aparatem na ślub.

Oczywiście jest to moje prywatne zdanie z którym niekoniecznie trzeba się zgadzać... w końcu żyjemy w wolnym kraju.

m-a-r
27-03-2011, 16:31
Jesli jakiś profotograf z aparatem kupionym na gwiazdkową promocję przez rodziców robi śluby za 99 zł to niestety ciezko z tego wygospodarować kasę na środek lokomocji.
Jeszcze trochę i pojawią się magicy robiący ślub za 49,99 ale aparat będą pożyczali od gości (bo przecież goście też często maja na ślubach całkiem niezłe lustrzanki kupione w tej samej promocji co kupował fotograf) Pożyczanie sprzętu od gości ma tę zaletę, że jak padnie bateria to zawsze można pożyczyć drygi aparat od innego gościa.

A może w ogóle robić ślub za 9,99 i poprosić, by któryś z gości zrobił zdjęcia za profotografa?

Ludzie nie przesadzajcie. Kalkulujcie cenniki, żeby starczyło na paliwo! Jak można w ogóle pomyśleć o tym, żeby bez samochodu się brać za takie zlecenie!

Jak czytam co niektórych to mam wrażenie, że jakiś 15 latek bierze się za biznes ślubny

Da__FreaK
27-03-2011, 17:20
Tylko ze, co w sytuacji kiedy nie mam prawa jazdy ( powiedzmy ze cala ludzkosc nie musi posiadac ) to co wtedy ?mam rezygnowac z pracy jako fotograf ?

Hom_er
27-03-2011, 18:16
Tylko ze, co w sytuacji kiedy nie mam prawa jazdy ( powiedzmy ze cala ludzkosc nie musi posiadac ) to co wtedy ?mam rezygnowac z pracy jako fotograf ?


nie no obowiązku nie ma,

a żeby dostać się do sali weselnej to można iść na stopa lub autobus,

można też zrobić bramę i zamiast dostać 5 zł lub flaszkę wymóc podwiezienie,

no chyba, że zlecenia jest tak dochodowe, że taksówką się przemieszczasz :)

lub Pan Fotograf ma w umowie - transport dla Pana Fotografa zapewnia Para Młoda (dobrze tez od razu określić standard, bo przecież nie warto tłuc się z byle kim, byle czym).

A Kalin, co to nie mają samochodu, jest pewnie dwie - jedna w kościele, a druga czeka już na przyjazd PM przed domem weselnym :) :) :)

Kolekcjoner
27-03-2011, 18:32
Jesli jakiś profotograf z aparatem kupionym na gwiazdkową promocję przez rodziców robi śluby za 99 zł to niestety ciezko z tego wygospodarować kasę na środek lokomocji.
Jeszcze trochę i pojawią się magicy robiący ślub za 49,99 ale aparat będą pożyczali od gości (bo przecież goście też często maja na ślubach całkiem niezłe lustrzanki kupione w tej samej promocji co kupował fotograf) Pożyczanie sprzętu od gości ma tę zaletę, że jak padnie bateria to zawsze można pożyczyć drygi aparat od innego gościa.

A może w ogóle robić ślub za 9,99 i poprosić, by któryś z gości zrobił zdjęcia za profotografa?

Ludzie nie przesadzajcie. Kalkulujcie cenniki, żeby starczyło na paliwo! Jak można w ogóle pomyśleć o tym, żeby bez samochodu się brać za takie zlecenie!

Jak czytam co niektórych to mam wrażenie, że jakiś 15 latek bierze się za biznes ślubny

A moim zdaniem jedno z drugim nie ma wiele wspólnego. Znam co najmniej dwóch fotografów ślubnych, którzy nie mają samochodu. I jakoś wcale im to nie przeszkadza w prowadzeniu biznesu. Pomijam już zupełnie, że w małym mieście (czy na wsi) dojść do kościoła to żadne wyzwanie, a od domu młodych zawsze transport mają. Nie widzę w tym żadnego problemu i uogólnianie do ślubów za 9.90 które tu sugerujesz to jakieś zupełne nieporozumienie.
Mało tego tu na Podhalu zwyczajowo para młoda raczej nie jedzie do kościoła czy z kościoła samochodem więc zabieranie samochodu na ślub to kłopot, a nie pomoc.

Merauder
27-03-2011, 19:00
A moim zdaniem jedno z drugim nie ma wiele wspólnego. Znam co najmniej dwóch fotografów ślubnych, którzy nie mają samochodu. I jakoś wcale im to nie przeszkadza w prowadzeniu biznesu. Pomijam już zupełnie, że w małym mieście (czy na wsi) dojść do kościoła to żadne wyzwanie, a od domu młodych zawsze transport mają. Nie widzę w tym żadnego problemu i uogólnianie do ślubów za 9.90 które tu sugerujesz to jakieś zupełne nieporozumienie.
Mało tego tu na Podhalu zwyczajowo para młoda raczej nie jedzie do kościoła czy z kościoła samochodem więc zabieranie samochodu na ślub to kłopot, a nie pomoc.
I tak z oczywistej oczywistości rodzi się paradoks, to tak jak z tym, że lufy po 400mm są proponowane w wątkach, gdzie ludzie pytają jakie szkło do landszaftów. A pewnie i można tylko dajmy sobie spokój z marginalnymi przykładami, bo to nie wiele wnosi, a tylko odwraca kota ogonem. Tym sposobem dojść można tylko i wyłącznie do wniosku, że wszystko wszystkim i byle jak można.

marbo
27-03-2011, 19:09
Miałem sytuacje, gdzie od młodej do kościoła, czy z kościoła do sali weselnej było bardzo blisko i tam samochód rzeczywiście może przeszkadzać, czasem też w niektórych regionach w zwyczaju jest przemarsz pary młodej z korowodem gości z kościoła do sali ... ale o tym młodzi informują przy ustalaniu wszystkiego i podjeżdżam samochodem pod dom weselny później dreptam na piechotkę do młodej czy do kościoła - ale samochód muszę mieć w pobliżu.

Mam czym wrócić , mogę też bez problemu podjechać z parą młodą na mini sesję wieczorną, nie jestem zależny od nikogo i nie muszę się prosić.
Sytuacje opisane powyżej zdarzają się bardzo rzadko i zazwyczaj daleko od mojego miejsca zamieszkania więc powrót do domu ok.2.00 w nocy bez własnego środka transportu jest problemem.

Można przecież nie brać ze sobą drugiego aparatu , zbędny ciężar ... nie planujemy go użyć - będzie nam przeszkadzał....

m-a-r
27-03-2011, 20:00
Widzę, że ktos tu robi wyrzuty, ze nie ma prawa jazdy i nie ma obowiązku go posiadać.
OK, to kup skuter i skuterem jedź a nie upokarzaj się żebractwem o podwózkę podczas wykonywania zlecenia.
Nie ma też obowiązku posiadania aparatu ale jeśli chcesz być fotografem to zainwestuj we własny sprzęt a nie pożyczaj od znajomych czy gości weselnych.
Nie wiem w czym jest problem żeby zrobić prawo jazdy.

Jeśli ktoś bierze kasę za wykonanie usługi to proszę traktujcie siebie i swoich klientów POWAŻNIE.
To jest biznes, klient chce żeby ktoś mu wykonał usługę, Wy te usługę podejmujecie się zrobić wiec w waszej gestii jest posiadanie sprzętu do wykonania zlecenia.
Fotografia ślubna to trudne zadanie, tu nie ma miejsca na powtórki, tu nie mozna się długo zastanawiać nad światłem.
Jak słusznie już tu zauważono, samochód to nie tylko środek sprawnego transportu to także magazyn na zapasowy sprzęt!

Nie masz sprzętu to się nie bierz za robotę.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Tylko ze, co w sytuacji kiedy nie mam prawa jazdy ( powiedzmy ze cala ludzkosc nie musi posiadac ) to co wtedy ?mam rezygnowac z pracy jako fotograf ?


Zdecydowanie TAK, zrezygnuj. Nie masz środków do bezpiecznego wykonania zlecenia. Tu nie można nic powtórzyć, tu musisz mieć zapasowy sprzęt w samochodzie. Bądź profesjonalistą.

Bart3k
27-03-2011, 20:21
powiem tak. ja sobie nie wyobrażam zrobienia ślubu bez samochodu. pewnie z 2 względów - 1 i najważniejszy czułbym się głupio i zupełnie nieprofesjonalnie pytając młodych czy gości czy mnie podrzucą... a 2 sprawa to na zlecenie mam 2 torby spore kilka statywów zwykle 2 lampy do doświetlania sali z softboxami /na nieciekawe sale/ i jak już ktoś wcześniej napisał 2 komplet ciuchów. - fizycznie nie ma możliwości zabrania tego jadąc na sępa. i chyba też 3 sprawa - po zakończeniu imprezy czekać aż mnie ktoś odwiezie... nie dziękuję wolę być niezależny - raz mi się zdarzyło że auto odmawiało posłuszeństwa na szczęście wesele moich znajomych więc użyczyli mi swoje auto ale i tak nie było komfortu psychicznego.

marbo
27-03-2011, 20:31
powiem tak. ja sobie nie wyobrażam zrobienia ślubu bez samochodu. pewnie z 2 względów - 1 i najważniejszy czułbym się głupio i zupełnie nieprofesjonalnie pytając młodych czy gości czy mnie podrzucą... a 2 sprawa to na zlecenie mam 2 torby spore kilka statywów zwykle 2 lampy do doświetlania sali z softboxami /na nieciekawe sale/ i jak już ktoś wcześniej napisał 2 komplet ciuchów. - fizycznie nie ma możliwości zabrania tego jadąc na sępa. i chyba też 3 sprawa - po zakończeniu imprezy czekać aż mnie ktoś odwiezie... nie dziękuję wolę być niezależny - raz mi się zdarzyło że auto odmawiało posłuszeństwa na szczęście wesele moich znajomych więc użyczyli mi swoje auto ale i tak nie było komfortu psychicznego.

I wszystko w tym temacie... doskonale powiedziane, pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli ktoś jest w stanie zabrać się na doczepkę z całym swoim majdanem to może powinien się zastanowić nad zmianą profesji.... nie mówię że się nie da , ale w większości przypadków będzie mu czegoś brakować.

lukasz5DmkI
27-03-2011, 22:05
Bart3K powiem Ci że sporo zabierasz ze sobą klamotów :)Jezdzisz pewnie kombi?Ale zgadzam się z tobą w 100%zawsze coś tam chodzi po głowie co ci ludzie pomyślą i można robote spartolić przez to.

MaD77
27-03-2011, 22:10
Nikt nie neguje, że z samochodem wygodniej. Kolega jednak pytał czy się da, więc są przykłady, że tak. I to z topu.

Kolekcjoner
27-03-2011, 22:14
I tak z oczywistej oczywistości rodzi się paradoks, to tak jak z tym, że lufy po 400mm są proponowane w wątkach, gdzie ludzie pytają jakie szkło do landszaftów. A pewnie i można tylko dajmy sobie spokój z marginalnymi przykładami, bo to nie wiele wnosi, a tylko odwraca kota ogonem. Tym sposobem dojść można tylko i wyłącznie do wniosku, że wszystko wszystkim i byle jak można.

Bo życie pokazuje, że oczywistych oczywistości nie ma 8-). Moje przykłady nie są marginalne. W małej miejscowości jechanie samochodem na ślub może spowodować więcej problemów niż pożytku. A z proszeniem się - nie ma żadnego proszenia - fotograf jest wręcz rozrywany z kim jedzie. Przy czym u nas najczęściej jest to dorożka za młodymi :grin:.

basala
27-03-2011, 22:42
Mnię się wydaje, że z tym samochodem lub jego brakiem u ślubniaka jest jak z zasadą trójpolówki (czy jak jej tam) w fotografii -obowiązuje, ale można ją łamać, z tym, że z tego łamania nie należy robić nowej zasady. Nie wiem, co chciałem przez to powiedzieć. Po prostu miałem nadzieję, że będzie bardziej "inteligientnie". ;)

ghrond
28-03-2011, 11:51
Ależ tu dużo wszechwiedzących którzy sobie 'nie wyobrażają' czegoś. Jeśli ktoś robi inaczej, to znaczy że to student z pożyczonym aparatem - żenada jednym słowem...
Nie wyobrażacie sobie, o wszechwiedzący, że fotograf po wcześniejszym ustaleniu może jeździć z młodymi na przednim siedzeniu? a ponoć u fotografa wyobraźnia cenna rzecz...

Bart3k
28-03-2011, 13:09
Bart3K powiem Ci że sporo zabierasz ze sobą klamotów :)Jezdzisz pewnie kombi?Ale zgadzam się z tobą w 100%zawsze coś tam chodzi po głowie co ci ludzie pomyślą i można robote spartolić przez to.

w kombi bym się nie zmiesił :) musiałem kupić vana :)
powiem tak... wolę wozić ze sobą nadmiar niż potem żałować że czegoś nei zabrałem albo zapomniałem. zapakowanie auta to 10 minut a wiem ze w razie czego wszystko mam w środku. Już raz się wybrałem we wrześniu na plener na 15:30 /w ramach oszczędności zakupili sam pakiet minimum czyli plener w dniu ślubu/... kilka pomysłów gdzie jechać... młoda para wyszła z sali o 19:30!! masakra... zdjęcia zaczęły się jak szarzało ... większość jest po ciemku. Jakbym miał sprzęt w aucie to bym rozstawił i byłoby ciekawiej a tak bite z jednej lampy plus latarnie uliczne. Im się podobały zdjęcia ale... ja zadowolony nie byłem z sesji. Od tamtego czasu bezwzględnie biorę klamoty do auta. Wiadomo ze w czasie imprezy sprzęt mam przy sobie bo auto fotografa mogłoby kusić więc biorę lampy na salę ale to aż takie ciężkie nie jest.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Ależ tu dużo wszechwiedzących którzy sobie 'nie wyobrażają' czegoś. Jeśli ktoś robi inaczej, to znaczy że to student z pożyczonym aparatem - żenada jednym słowem...
Nie wyobrażacie sobie, o wszechwiedzący, że fotograf po wcześniejszym ustaleniu może jeździć z młodymi na przednim siedzeniu? a ponoć u fotografa wyobraźnia cenna rzecz...

szczerze... nie wyobrażam sobie być zdanym na jazdę z młodą parą. uważam takie ładowanie się do auta bo nie mam transportu za nieprofesjonalne.

Żeby nie było - zdarzyło mi się na 2 weselach tak jechać... moim autem jechała żona gość weselny a ja z młodymi i nie uważam zeby to było dobre rozwiązanie - oprócz fotografa zwykle jest też kamerun i też nagrywa i trzeba się dzielić. Klamoty w bagażniku a większość młodych par do bagażnika pakuje prezenty i kwiaty... mało komfortowe dla obydwóch stron... no chyba ze mieścisz się z torbą na przednim siedzeniu... wybacz ja nie... a mam tylko 2 aparaty i kilka szkieł i lamp. z torbą na kolanach wyglądałbym idiotycznie w aucie i nie mógł się ruszyć zęby zrobić jakiekolwiek zdjęcie skoro już zalegam.

Pawel_G
28-03-2011, 14:17
Po ostatnim weselu do listy obowiązkowych rzeczy do zabrania muszę dopisać zapasowe spodnie. Moje ulubione w których zrobiłem masę zleceń w zeszłą sobotę odmówiły posłuszeństwa pękając na dupie :) Dobrze że akurat stało się to chwilę przed tym jak wychodziłem już do domu ale zarzenowania nie potrafiłem ukryć choć młodzi usmiali się do łez :)

szuler
28-03-2011, 14:33
powiem tak jak ktoś posiada samochód to sobie nic nie wyobraża bez samochodu (w tym ja) zakupów, wakacji, odwiedzin kumpla na drugim końcu miasta, ale mam kilku znajomych, którzy nie posiadają (nie chodzi o kasę) i jakoś żyją

xsardas
28-03-2011, 15:39
Wydaje mi się że to nie kwestia kasy ale odpowiedzialności i chęci przygotowania się do zlecenia w jak najlepszym stopniu. Wiadomo, że można iść na przebój i kombinować. Jednak zawsze warto spojrzeć np w kościele czy mogę sobie pozostawić wygodnego zoom'a i ISO nie będzie straszne wysokie, czy może lepiej postawić na jaśniejsze stałki bo ciemno jak w d... Oczywiście wszystko da się ogarnąć nawet tego samego dnia ale to dodatkowy stres, trzeba się spieszyć. Nigdy nie jest się pewnym czy czas będzie i czy akurat przed kościołem nie będzie się działo coś ciekawego gdy Ty akurat będziesz testował oświetlenie w kościele. Z salą jest podobnie.
Ale jeśli o mnie chodzi to wole zawsze wiedzieć jaka jest najkrótsza/najszybsza droga pomiędzy domem młodej/młodego, sala i kościołem bo czasem gps potrafi bardziej przeszkadzać niż pomagać. Daje to większe szanse na wyprzedzenie wszystkich i "powitanie" młodych z aparatem gotowym do strzału.

Podsumowując - kwestia podejścia i organizacji. Jak masz ślub niedaleko to nie problem podjechać i się zapoznać z "warunkami terenowymi", jeśli dalej to zwykle jak się jeździ po kraju to czasem można zboczyć te 30-40km i odwiedzić miejsca w których się przyszłe zlecenia będzie miało.


Widzę że temat objazdów wywołał trochę poruszenie... więc tak... nie szkoda mi kasy na objazd po 1 dlatego ze bardzo poważnie podchodzę do sprawy po 2 dlatego że fotografia to przede wszystkim moja pasja po 3 dlatego że nie lubię niespodzianek. Wiadomo jak kolejny raz trafiam do tego samego kościoła czy sali to nie ma takiej potrzeby ale za sobą mam dopiero 30kilka zleceń więc jeszcze wszędzie nie byłem zwłaszcza że z poleconych klientów kilku mam oddalonych od mojego miejsca zamieszkania. Co do kasy - odległość 30/40 km to nie jest jakiś dramat żebym musiał oszczędzać czy dorzucać do ceny zlecenia. Szczególnie na początku drogi z fotografią ślubną uważam że dobre przygotowanie to podstawa. ... a ja właśnie na początku tej drogi jestem i nie wstydzę się tego ze muszę się przygotować do każdego zlecenia bardziej niż profesjonaliści jeżdżący na śluby co tydzień.

Gratuluje właśnie wyrwaliście zlecenie w Świnoujściu zapraszam do odwiedzenia miejsc w których będziecie robić zdjęcia ;) :D


To moze nieco inaczej..
Czy bez samochodu, powiedzmy bez wlasnego transportu mozna dobrze zrobic slub ?..

Oczywiście, znam co najmniej 2 fotografów z wysokiej półki którzy tak robią.


Powiem tyle, doświadczenia nie mam 10 letniego, ale z tego co robiłem nie wyobrażam sobie akcji bez samochodu.

Wiem, że niektórzy nie mają może wyjścia, ale dla mnie to niewyobrażalne prosić się gości czy grajka lub kameruna o podwózkę. A co jak się nie dogadamy? Albo ktoś nie zdąży albo coś tam, nikt z naszego powodu nie będzie do naszych usług. To strasznie stresogenna sytuacja jak dla mnie. Przez takie coś możemy stracić parę ważnych ujęć o swoich nerwach już nie wspominając.

A co jeśli będziemy mieli zawał w dniu ślubu? Albo historyczną sra... biegunkę? Dogadać się możesz zawsze, wystarczy zapytać z kim możesz się zabrać bo zwyczajnie nie chcesz błądzić. Ludzie to nie boli być komunikatywnym... Do kwestii wstydu się nawet nie odniosę.


Określenie " Profesjonalne podejście do tematu"...
Samochód jest tak samo narzędziem naszej pracy jak aparat czy obiektyw...

Proponuje zrewidować pojęcie narzędzia pracy. Samochód nie jest w żaden sposób takowym dla fotografa. To tylko komfortowy środek lokomocji. Dlaczego? Wystarczy odpowiedzieć sobie na proste pytanie, ile samochód wkłada mi pieniędzy co miesiąc do kieszeni/na konto bankowe? Odpowiedź jest prosta ZERO. A jeśli coś wkłada to znaczy że nie zajmujesz się tylko fotografia ale i czymś związanym z wykorzystaniem auta jako źródła przychodu (taks, transport itp.).



Jeśli ktoś bierze kasę za wykonanie usługi to proszę traktujcie siebie i swoich klientów POWAŻNIE.
To jest biznes, klient chce żeby ktoś mu wykonał usługę, Wy te usługę podejmujecie się zrobić wiec w waszej gestii jest posiadanie sprzętu do wykonania zlecenia.
Fotografia ślubna to trudne zadanie, tu nie ma miejsca na powtórki, tu nie mozna się długo zastanawiać nad światłem.
Jak słusznie już tu zauważono, samochód to nie tylko środek sprawnego transportu to także magazyn na zapasowy sprzęt!

Nie masz sprzętu to się nie bierz za robotę.

Zdecydowanie TAK, zrezygnuj. Nie masz środków do bezpiecznego wykonania zlecenia. Tu nie można nic powtórzyć, tu musisz mieć zapasowy sprzęt w samochodzie. Bądź profesjonalistą.

Ponownie zapytam się do czego poza luksusowym dotarciem na miejsce oraz rekompensatą braku komunikatywności ma służyć samochód?
Zapasowy sprzęt masz mieć na ramieniu albo na stoliku przy którym urzędujesz. Idąc za Twoim tokiem rozumowania to nie możesz iść do auta po zapasowy sprzęt bo stracisz momenty, których nie da się powtórzyć...


Ludzie zlitujcie się. Wiem że wygodniej jest wozić tyłek ale auto nie jest koniecznością w życiu fotografa, właściwie nie jest ono konieczne w żadnym zawodzie nie związanym bezpośrednim z szeroko pojętym transportem osobowym i towarowym.

Bart3k
28-03-2011, 16:11
xsardas - Świnoujście Ci odstąpię chętnie... co do dalekich zleceń... robiłem zdjęcia w Krośnie... na miejsce dotarłem dzień wcześniej bo i tak nie wyobrażałem sobie przyjechać godzinę czy dwie przed. Jak już dotarłem zrobiłem objazd po okolicy żeby obejrzeć kościół i knajpę i ewentualnie jakieś inne ciekawe miejsce na plener bo para młoda pomysły miała ale w swoim mieście nie widzieli bardzo fajnych miejsc bo ich nie docenili.

Do czego służy mi auto?? napisałem wcześniej ale najwyraźniej ominąłeś tą część nakręcając się na uszczypliwości - do tego że nie wyobrażam sobie pakować się młodej parze z całym majdanem do bagażnika - wierz mi czy nie zająłbym połowę. Potem lataj za kierowcą jak coś co zostało w aucie jest mi potrzebne... no proszę CIę... tu nawet nie chodzi o wygodę ale o odpowiedzialność za zlecenie. Ja rozumiem że masz swoje racje i podejście do tematu którego nie jest CI nikt w stanie zmienić ale weź pod uwagę to że mogą być ludzie którzy mają inne podejście i tego podejścia i sposobu pracy trzeba uszanować. Lubisz kombinować i jeździć na wesela stopem... nie ma problemu nikt Ci nie zabroni.

Pawel_G - ja noszę zapas w aucie od czasu jak mi po obfitym obiadku strzelił guzior w spodniach :P nikt nie zauważył ale było trzeba się pilnować żeby pasek ładnie zasłonił co trzeba :) ... a też miałem dyżurne spodnie tylko na wesela :P

mk307
28-03-2011, 16:42
Panowie w jak mam tkz. objazdowe zlecenia np. we Wrocławiu to korzystam z motoru, szybko, taniej, nie ma korków i wszędzie jestem przed nimi. Ponadto w trudnych chwilach mówię parom, żeby z auta nie wysiadali, a jeśli już to dopiero tym jak mnie zobaczą, lub im dam znak.

Froggy
28-03-2011, 17:05
Panowie w jak mam tkz. objazdowe zlecenia np. we Wrocławiu to korzystam z motoru, szybko, taniej, nie ma korków i wszędzie jestem przed nimi. Ponadto w trudnych chwilach mówię parom, żeby z auta nie wysiadali, a jeśli już to dopiero tym jak mnie zobaczą, lub im dam znak.

Jeżeli nie ma się auta bądź prawa jazdy, myśle, że każdy ma znajomych, którzy samochód posiadają. Można go albo pożyczyć, albo poprosić żeby pojechali z Toba, bądź zawieźli, odwieźli. Myśle, że dobrze przyjaciele zrobią to za free lub butelke jakiegoś wyśmienitego trunku ;)
Bez samochodu bardzo ciężko - zapasowy sprzęt jak i chęć bycia np. na sali przed PM. Oczywiście, że można, ale po co sobie utrudniać życie?

xsardas
28-03-2011, 17:16
xsardas - Świnoujście Ci odstąpię chętnie... co do dalekich zleceń... robiłem zdjęcia w Krośnie... na miejsce dotarłem dzień wcześniej bo i tak nie wyobrażałem sobie przyjechać godzinę czy dwie przed. Jak już dotarłem zrobiłem objazd po okolicy żeby obejrzeć kościół i knajpę i ewentualnie jakieś inne ciekawe miejsce na plener bo para młoda pomysły miała ale w swoim mieście nie widzieli bardzo fajnych miejsc bo ich nie docenili.

Do czego służy mi auto?? napisałem wcześniej ale najwyraźniej ominąłeś tą część nakręcając się na uszczypliwości - do tego że nie wyobrażam sobie pakować się młodej parze z całym majdanem do bagażnika - wierz mi czy nie zająłbym połowę. Potem lataj za kierowcą jak coś co zostało w aucie jest mi potrzebne... no proszę CIę... tu nawet nie chodzi o wygodę ale o odpowiedzialność za zlecenie. Ja rozumiem że masz swoje racje i podejście do tematu którego nie jest CI nikt w stanie zmienić ale weź pod uwagę to że mogą być ludzie którzy mają inne podejście i tego podejścia i sposobu pracy trzeba uszanować. Lubisz kombinować i jeździć na wesela stopem... nie ma problemu nikt Ci nie zabroni.


Wydaje mi się, że żadnych uszczypliwości w Twoim kierunku nie było. Fakt w takim wypadku jak już jest się dzień wcześniej ma to ręce i nogi.

Ja na zlecenie biorę 2 body, 2lampy i 4 szkła, plus dodatkowe bajery potrzebne do zasilania i zapisywania na czymś zdjęć. Uważam że trochę za dużo gratów nosisz, ale to Twój wybór ;)

Co ma odpowiedzialność do posiadania auta? No i jakim znowu stopem? Dojeżdżasz na miejsce pociągiem nie martwisz się o to że jesteś zmęczony i musisz prowadzić. Do domu młodych tez bez problemu da rade dotrzeć, a potem już się zabierasz tak aby być bliżej młodych. Dlaczego bo może trafić się ciekawa brama, albo inna sytuacja której nie uwiecznisz jadąc swoim autem.

marbo
28-03-2011, 17:21
Proponuje zrewidować pojęcie narzędzia pracy. Samochód nie jest w żaden sposób takowym dla fotografa. To tylko komfortowy środek lokomocji. Dlaczego? Wystarczy odpowiedzieć sobie na proste pytanie, ile samochód wkłada mi pieniędzy co miesiąc do kieszeni/na konto bankowe? Odpowiedź jest prosta ZERO. A jeśli coś wkłada to znaczy że nie zajmujesz się tylko fotografia ale i czymś związanym z wykorzystaniem auta jako źródła przychodu (taks, transport itp.).


Przyczepiłeś się definicji narzędzia pracy, a ja powiem jeszcze raz - samochód to jest moje narzędzie pracy - praktycznie, a nie z definicji, pomaga mi wykonać zlecenie i tak je traktuję.
Nie wyobrażam sobie cotygodniowej pracy bez własnego środka transportu nie tylko z powodu wygody i komfortu pracy, ale także ze względu na czas.
Z własnym samochodem nawet na tygodniu mogę szybciej zrealizować plener - oszczędzam czas co nie jest dla mnie bez znaczenia.
Żeby zaburzyć trochę Twoją definicję - czas to pieniądz - dla mnie to duży zysk.

Ale żeby nie było że jestem niereformowalny :mrgreen: - da się zrobić ślub bez własnego środka transportu - tylko po co się męczyć , prosić , kombinować....

marekb
28-03-2011, 17:36
Ale żeby nie było że jestem niereformowalny :mrgreen: - da się zrobić ślub bez własnego środka transportu - tylko po coa może by być z młodymi cały czas, nawet w aucie?? by mieć gdzieś problem z parkowaniem i gonieniem z wywieszonym jęzorem do kościoła, na salę itp... Nie ma najlepszego rozwiązania, gdy jedzisz swoim możesz być wcześniej, i na spokojnie się przygotować lub być na sali po obiedzie jak to się koledze przytrafiło bo inna droga z GPS miała po drodze mijanki:sad:

pawciolbn
28-03-2011, 19:21
taaa już widzę, jak mój kumpel jedzie ze mną na ślub swoim samochodem (i nie chodzi tu o koszta,ale..) siedzi ze mną do 2 w nocy i czeka... buaahahaha.. a tak na poważnie... owszem jazda z młodymi ma swoje plusy, o ile młodzi, jak moi znajomi nie jadą dwuosobówką cabrio, wówczas to ja widzę to tylko jak jeden z przedmówców, z motorkiem i to na pasażera. Inna kwestia... zabieranie się z kimś z rodziny może mieć miejsce jak to moja rodzina i jednocześnie rodzina młodych, bo w wielu innych przypadkach trafia się tak, że goście to wolą towarzyszyć młodym, a nie wozić pół zespołu, kamerzystę i fotografa.

Koledze ghrond proponuje uruchomić też wyobraźnię - wyobraź sobie np. młodych na motorze. Siadasz na ramę?

Pawel_G
28-03-2011, 19:56
A ja nie wyobrażam sobie pracy bez auta. Robiłem śluby już na takich zadupiach że jakiekolwiek dotarcie tam nie autem byłoby mega karkołomne albo wymagałoby dotarcia na dzień przed. Inny przykład to ostatni ślub córki kolegi forumowego. Niby wszystko w Szczecinie ale tak - fryzjer kosmetyczna centrum, błogosławieństwo prawobrzeże, ślub centrum, wesele prawobrzeże. Bez auta przynajmniej dwa kursy trzebaby kombinować a tak luksus iśmigasz jak chcesz.

ghrond
28-03-2011, 19:59
Koledze ghrond proponuje uruchomić też wyobraźnię - wyobraź sobie np. młodych na motorze. Siadasz na ramę?

mówisz jakbyś z młodymi się nie spotykał przed ślubem i takich rzeczy nie wyjaśniał

ale idąc dalej tą uliczką - jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia?

Pawel_G
28-03-2011, 20:02
Panowie w jak mam tkz. objazdowe zlecenia np. we Wrocławiu to korzystam z motoru, szybko, taniej, nie ma korków i wszędzie jestem przed nimi. Ponadto w trudnych chwilach mówię parom, żeby z auta nie wysiadali, a jeśli już to dopiero tym jak mnie zobaczą, lub im dam znak.

W końcu jest powód żeby namówić żonę na zakup jednośladu :-D

marekb
28-03-2011, 20:28
zrobiłem motocyklami ponad 300tys km i szczerze jeśli fotograf powiedziałby mi, ze przyjedzie na moto na mój ślub szybko bym mu podziękował. Leżałem wiele razy, bardzo często nie z mojej winy i nigdy nie zdobyłbym się na wykonanie zlecenia na moto. Total niepoważne podejście (może nieco mniej ale zbliżone podejścia: a zrobię ślub be backupa może nic się nie stanie ).
Pomijając już możliwość wywrotki ( piasek, plamka oleju, kałuża, mokre przejście dla pieszych ) czy mocniejszych przygód, mamy do czynienia z wieloma autami ruszającymi spod (np. ) kościoła (w lewo, w prawo, w tył, do przodu- raz jeden gość cały bok mnie zarysował), wieloma kierowcami weekendowymi (sobota i ci goście też często swoją corollę wyciągają na szczególne okazje). Poza tym nie mieszczę się z samym jednym plecakiem, poza tym zmęczony często w nocy wracam, gdy chłodno, zimno (tu akurat nawet lepiej bo nie zaśniesz ), ale te klamoty jak statywy, lampy i inne dodatki...

Najważniejszy jednak jest ubiór!!! nie występuję nigdy w garniaku, ale ładnej koszuli, ciemnych spodniach i wygodnych półbutach. Z drugiej strony wyobraźcie sobie motocyklistę fotografa schodzącego z motocykla, przebierającego się ze skóry, kondoma, czy goretexu w nowe ciuchy z sakwy, kufra, czy torby na bak- śmiech. Jeśli się nie przebierasz masz muchy, błoto wodę na sobie. Dobra jeśli ktoś goli się na łyso nie ma problemu z fryzurą, ja mam. Ostatnim argumentem jest zostawienie kasku, rękawic, skór, butów, gdzie...??!!!! Wejdziesz z tym do kościoła ?? zostawisz przy motocyklu ?? to nie Chorwacja- wrócisz i nic nie będzie. Za wiele tego na nie, by jeden argument na tak (przeciśnięcie się w korkach ) mógł wygrać!
Jeszcze jeden argument na samochód, chyba czerwiec zeszłego roku: sala klimatyzowana, na zewnątrz 36stC. niestety gdy weszło 130-150 osób klima nie wyrabiała. Jedyne wyjście wsiąść do auta (w czasie przerw ) włączyć silnik, klimę i posiedzieć kilkanaście minut;)
Kilkukrotnie robiliśmy kolegom parady lecz jak jestem starym motonitą, nigdy nie zdecydowałbym się na ślub z tyloma utrudnieniami.

ament;)

xsardas
28-03-2011, 20:40
Argument z czasem do mnie przemawia :)

marekb
28-03-2011, 20:46
Argument z czasem do mnie przemawia :)...??

xsardas
28-03-2011, 21:39
Nie quotneło mi :) to było odnośnie postu marbo nr 76

dulak
31-03-2011, 09:42
zrobiłem motocyklami ponad 300tys km i szczerze jeśli fotograf powiedziałby mi, ze przyjedzie na moto na mój ślub szybko bym mu podziękował. Leżałem wiele razy, bardzo często nie z mojej winy i nigdy nie zdobyłbym się na wykonanie zlecenia na moto. Total niepoważne podejście (może nieco mniej ale zbliżone podejścia: a zrobię ślub be backupa może nic się nie stanie ).
Pomijając już możliwość wywrotki ( piasek, plamka oleju, kałuża, mokre przejście dla pieszych ) czy mocniejszych przygód, mamy do czynienia z wieloma autami ruszającymi spod (np. ) kościoła (w lewo, w prawo, w tył, do przodu- raz jeden gość cały bok mnie zarysował), wieloma kierowcami weekendowymi (sobota i ci goście też często swoją corollę wyciągają na szczególne okazje). Poza tym nie mieszczę się z samym jednym plecakiem, poza tym zmęczony często w nocy wracam, gdy chłodno, zimno (tu akurat nawet lepiej bo nie zaśniesz ), ale te klamoty jak statywy, lampy i inne dodatki...

Najważniejszy jednak jest ubiór!!! nie występuję nigdy w garniaku, ale ładnej koszuli, ciemnych spodniach i wygodnych półbutach. Z drugiej strony wyobraźcie sobie motocyklistę fotografa schodzącego z motocykla, przebierającego się ze skóry, kondoma, czy goretexu w nowe ciuchy z sakwy, kufra, czy torby na bak- śmiech. Jeśli się nie przebierasz masz muchy, błoto wodę na sobie. Dobra jeśli ktoś goli się na łyso nie ma problemu z fryzurą, ja mam. Ostatnim argumentem jest zostawienie kasku, rękawic, skór, butów, gdzie...??!!!! Wejdziesz z tym do kościoła ?? zostawisz przy motocyklu ?? to nie Chorwacja- wrócisz i nic nie będzie. Za wiele tego na nie, by jeden argument na tak (przeciśnięcie się w korkach ) mógł wygrać!
Jeszcze jeden argument na samochód, chyba czerwiec zeszłego roku: sala klimatyzowana, na zewnątrz 36stC. niestety gdy weszło 130-150 osób klima nie wyrabiała. Jedyne wyjście wsiąść do auta (w czasie przerw ) włączyć silnik, klimę i posiedzieć kilkanaście minut;)
Kilkukrotnie robiliśmy kolegom parady lecz jak jestem starym motonitą, nigdy nie zdecydowałbym się na ślub z tyloma utrudnieniami.

ament;)



Marku, to będziesz pewnie w Lipcu na zlocie w Komarówce? Mam zaszczyt fotografować zlotowy ślub prezesa :) Jadę swoim autem, ale potem już będą mnie wozić w koszu podczas parady :)

slavko6
31-03-2011, 10:15
Ciekawe jakiego sprzętu używasz i w jakim jest stanie śmigając tym motorkiem ? Wiadoma rzecz, że są sakwy itp ale chyba trzeba by nieraz przyczepkę ciągnąć na te wszystkie klamoty. Swoją droga może masz jakieś zdjęcia wykonane podczas jazdy ;) ??

marekb
31-03-2011, 11:32
jeśli o mnie idzie to obecnie już niczym. na zlocie nie będę bo weekendy wszystkie w pracy, a i chyba do przyszłego sezonu niestety nie pozwolę sobie na żaden zakup - są ważniejsze sprawy do pozbycia się kasy.

1982wojtek
31-03-2011, 23:23
Mam w samochodzie gps i cb radio czasem faktycznie trzeba dobrze gnać ale przeważnie każe czekać aż zadzwonię i wtedy młody przyjeżdża do młodej.
A co do fotografa na motorze to jak ubrany w garnitur czy w kombinezon?

Soundman
08-04-2011, 15:36
Pierwsze `zlecenie` dobrze jest zrobic nawet jako drugi fotograf. U znajomych np..Nie tyle zeby na tym zarobic, tylko po to aby poznac to wszystko od podszewki i gdzie i kiedy stanac aby uchwycic najciekawsze chwile. Ja tak zrobilem, po czym znajomi stwierdzili ze moje zdjecia sa o wiele fajniejsze niz goscia ktory wzial za to kase:) Ba, pierwszy fotograf przez pol dnia uczyl mnie jak uzywac lampy blyskowej, i innych ******* tylko po to, zeby dac mlodym w albumie piekna kiche :)
Też tak robiłem i też miałem taki sam efekt


Ja mam pakiety dla młodych podzielone cenowo i na zakresy np: od błogosławieństwa do ok 21.00 z określoną liczbą zdjęć , inny pakiet to od przygotowań do ok 2.00 w nocy z dużo większą ilością zdjęć. (to oczywiście tylko przykłady --- pośrednich opcji jest znacznie więcej )
Przerwy dla nas są wtedy gdy goście się obżerają :mrgreen: ( ja przy jedzeniu nie pstrykam ... chyba że torcik )
Też przy jedzeniu nie pstrykam chyba że młodzi mi powiedzą żebym się przeszedł wzdłuż stołu i pofocił albo goście przyjdą żeby im zdjęcie zrobić ale różne reakcje to wywoływało.


nawet na kupe?Robisz dzien wcześniej :)


Dlatego zawsze warto zapytać obsługę czy orkiestrę kiedy planowane są takie momenty.Ja zawsze pytam i w 50 procentach przypadków proszeni o poinformowanie przed wyjazdem z ciastem mają to głęboko w ... i dowiaduje sie o tym jak już ciacho jest na sali.

manfred1
14-05-2011, 18:13
W aucie dla mnie podstawą to nawigacja z adresami jak nie znam jakiś wielskich knajp i przede wszystkim tabletki przeciw sraczce. Raz mnie przycisnęło gdyby nie to... ;-). I w ciepłe dni przenośna lodóweczka i coca cola w samochodzie a co lubie:-)