Mr_Black
23-06-2010, 22:01
W związku z tym, że zrobiłem kilka ślubów i na pewno zwiążę z tym swoją przyszłość, chce spytać brać fotograficzną odnośnie doświadczenia związane z plenerem ślubnym, którego jak dotąd (ani jednego nie zrealizowałem ...)
Historia w skrócie:
- po znajomości zdecydowałem się na fotografowanie pierwszego w mojej karierze ślubu, ładna para (chętniej się fotografuje), impreza z rozmachem w Kazimierzu Dolnym, przygotowanie i wyjazd z Legionowa (gps kieruje źle i przez Wisłę przeprawiam się promem ...) trochę spóźnienia, ale ogólnie zdążyłem. O plenerze nie było jakoś w ogóle rozmów, popstrykałem do 3, nocleg na barce i poranne śniadanie z rodziną młodych, serdeczne uściski itp, poszwendałem się po ww mieście i wróciłem, sam również o plenerze nie wspominając (do dziś pluję sobie w brodę, bo zdjęcia w takim miejscu z taką para mogłyby być świetne na początek portfolio).
- ślub kolegi, którego znam od zerówki, dogadane wszystko na długo przed czasem, plener przed ceremonią itd, ale co? okazuje się na początku września, że akurat mam pierwszy zjazd na uczelni :/ no d...a mówię przynajmniej na pierwszym muszę być, żeby się zorientować co i jak. Na szybko poprosiłem kolegę fotografa żeby zrobił plener i kościół, na resztę dojechałem (nie dali się przekonać na plener w innym dniu).
- trzecia przygoda ze ślubem, styczeń, zimno, panna młoda w ciąży (widocznej), wstępnie plener miał odbyć się latem, ale na uroczystości namówiłem młodego, że fajnie byłoby skorzystać z ogromu śniegu i wybrać się na kilka godzin w teren i zrobić coś fajnego. Niestety przez 3 tygodnie albo on, albo ona chorzy, a później sukienka była za mała (do dziś się nie odezwali odnośnie pleneru, ja nie nalegam)
- czwarty ślub (siostra kolegi z drugiego podpunktu), brat jej powiedział, że nie warto robić pleneru w dniu ślubu bo za szybko wszystko się dzieje, stres itd. W trakcie wesela, widoczne były sugestie, że może następnego dnia. Byłem przeciwny myśląc "pierwszy plener, chcę aby wypadł dobrze, ale będę 'zjechany' zero kreatywności, bolący kręgosłup" Później stwierdziła, że miałem rację (kwiecień) do dziś plener nie zrobiony (mąż strażak, śmigał pomagać podczas powodzi. Do tego remonty domu itd. Kilka razy się upomniałem ale ileż można.
- piąty ślub, dobry kolega, fotograf ślubny, sam sobie zdjęć zrobić nie mógł, więc się zaoferowałem, co z plenerem? pogoda do bani, wyjazd druhny za granice, plener czeka na wykonanie (od maja), ale wiem, że będzie na 100%
- ostatnio szóstka była (ten tydzień odwołany z racji pracy młodych), a później pogoda pokarze i zgranie się w czasie.
Wnioski:
- nie chciałem robić plenerów w dniu ślubu (będąc nie doświadczonym w tej kwestii) pośpiech stres, suknia może się ubrudzić itp
- plener w dniu "po" często odwoływany
- im dalej od dnia ślubu tym mniejsza ochota młodych, rozleniwienie, moja wena twórcza odpływa
Zachęcam do podzielenia się swoimi "przeżyciami" w związku z pierwszymi i kolejnymi plenerami, jak również szczegółami, ile czasu na nie zazwyczaj poświęcacie, w jakim czasie przed/po ceremonii je realizujecie, czy często planujecie miejscówki, jeździcie wcześniej zbadać teren, czy bardziej "na żywioł" . Czy korzystacie z pomocników (blendy itp). Jakich błędów unikać?
Taaak, to napisałem krótki post ... :rolleyes:
Historia w skrócie:
- po znajomości zdecydowałem się na fotografowanie pierwszego w mojej karierze ślubu, ładna para (chętniej się fotografuje), impreza z rozmachem w Kazimierzu Dolnym, przygotowanie i wyjazd z Legionowa (gps kieruje źle i przez Wisłę przeprawiam się promem ...) trochę spóźnienia, ale ogólnie zdążyłem. O plenerze nie było jakoś w ogóle rozmów, popstrykałem do 3, nocleg na barce i poranne śniadanie z rodziną młodych, serdeczne uściski itp, poszwendałem się po ww mieście i wróciłem, sam również o plenerze nie wspominając (do dziś pluję sobie w brodę, bo zdjęcia w takim miejscu z taką para mogłyby być świetne na początek portfolio).
- ślub kolegi, którego znam od zerówki, dogadane wszystko na długo przed czasem, plener przed ceremonią itd, ale co? okazuje się na początku września, że akurat mam pierwszy zjazd na uczelni :/ no d...a mówię przynajmniej na pierwszym muszę być, żeby się zorientować co i jak. Na szybko poprosiłem kolegę fotografa żeby zrobił plener i kościół, na resztę dojechałem (nie dali się przekonać na plener w innym dniu).
- trzecia przygoda ze ślubem, styczeń, zimno, panna młoda w ciąży (widocznej), wstępnie plener miał odbyć się latem, ale na uroczystości namówiłem młodego, że fajnie byłoby skorzystać z ogromu śniegu i wybrać się na kilka godzin w teren i zrobić coś fajnego. Niestety przez 3 tygodnie albo on, albo ona chorzy, a później sukienka była za mała (do dziś się nie odezwali odnośnie pleneru, ja nie nalegam)
- czwarty ślub (siostra kolegi z drugiego podpunktu), brat jej powiedział, że nie warto robić pleneru w dniu ślubu bo za szybko wszystko się dzieje, stres itd. W trakcie wesela, widoczne były sugestie, że może następnego dnia. Byłem przeciwny myśląc "pierwszy plener, chcę aby wypadł dobrze, ale będę 'zjechany' zero kreatywności, bolący kręgosłup" Później stwierdziła, że miałem rację (kwiecień) do dziś plener nie zrobiony (mąż strażak, śmigał pomagać podczas powodzi. Do tego remonty domu itd. Kilka razy się upomniałem ale ileż można.
- piąty ślub, dobry kolega, fotograf ślubny, sam sobie zdjęć zrobić nie mógł, więc się zaoferowałem, co z plenerem? pogoda do bani, wyjazd druhny za granice, plener czeka na wykonanie (od maja), ale wiem, że będzie na 100%
- ostatnio szóstka była (ten tydzień odwołany z racji pracy młodych), a później pogoda pokarze i zgranie się w czasie.
Wnioski:
- nie chciałem robić plenerów w dniu ślubu (będąc nie doświadczonym w tej kwestii) pośpiech stres, suknia może się ubrudzić itp
- plener w dniu "po" często odwoływany
- im dalej od dnia ślubu tym mniejsza ochota młodych, rozleniwienie, moja wena twórcza odpływa
Zachęcam do podzielenia się swoimi "przeżyciami" w związku z pierwszymi i kolejnymi plenerami, jak również szczegółami, ile czasu na nie zazwyczaj poświęcacie, w jakim czasie przed/po ceremonii je realizujecie, czy często planujecie miejscówki, jeździcie wcześniej zbadać teren, czy bardziej "na żywioł" . Czy korzystacie z pomocników (blendy itp). Jakich błędów unikać?
Taaak, to napisałem krótki post ... :rolleyes: