PDA

Zobacz pełną wersję : Chwile grozy



aptur
24-10-2005, 08:24
Witam

Napewno każdy z Was przeżył chwile grozy związane ze swoim aparatem. Moja przydarzyła się wczoraj. Na pięć minut oddałem aparat w cudze ręcę. Odwracam się i nagle słyszę: "nie powiedziałeś mi, że można ostrość na obiektywie ręcznie ustawiać". Patrzę i robi mi się ciepło - znajomy kręci sobie zdrowo pierścieniem od ostrości bez przełączenia na MF. Obiektyw bez USM. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. AF wciąż działa choć mam wrażenie, że pieścień się nieco poluzował.


pozdrowienia

Zielony
24-10-2005, 10:00
Do oddawania w cudze ręce służą tak zwane idoten kamery,
BTW muszę w końcu moją lubą nauczyć chociaż trzymać mojego 20D :mrgreen:

muflon
24-10-2005, 11:04
Ja kiedyś wpadłem na "mądry inaczej" pomysł czyszczenia matrycy w 10D delikatnym pędzelkiem. No i efekt czyszczenia był taki, że przy f/11 cały obraz był kompletnie usiany drobnymi kreseczkami - i nie chciało się to zmieniać po kolejnych gorączkowych dmuchaniach :shock: Ale po wycieczce, kilkuset fotkach strzelonych "a tam, co będzie to będzie" kreski zniknęły :) Do dziś nie wiem, co tam się właściwie stało.

bonk
24-10-2005, 11:36
z uwagi na fakt ze dosc intensywnie urzywam sprzetu
chwile grozy zdarzaja mi sie dosc czesto

ostatnia
z zasady nie robie zdiec slubnych,
ale kuzyn bardzo prosil wiec sie zgodzilem

wiecie jak to wyglada - dziesiatki ludzi sie pchaja zeby zlozyc zyczenia
no i ktos tak sie pchal ze mi jedynke z ramienia zsunal
trzasnela o marmurowe schody. naszczescie
(o ile tak mozna powiedziec w tym wypadku)
obiektywem do góry.
skonczylo sie na drobnych otarciach body
chodz nie jestem pewien czy ten obiektyw
jest teraz taki sam jak przed upadkiem.

problemy sa zawsze jak sie odstepuje od zasad
moja jest - aparat na szyje a nie na ramie
ale w tym czasie drugi mialem na szyji

Adam_Max
24-10-2005, 13:14
Cóż moja chwila grozy skończyła się pewnego razu przykro.
W styczniu tego roku byłem na zdjęciach z większą ilością sprzętu, tło statywy itd. robiłem fotki sprzętu dla sklepu RTV.
Z reguły wybieram się na coś takiego z asystentką, jaką jest moja żona która mi pomaga, ale wtedy ona była w zaawansowanej ciąży więc pojechałem sam.
Po zdjęciach zaniosłem część sprzętu do auta i wróciłem po resztę na 1 piętro budynku. Zabrałem pozostały sprzęt pożegnałem się i poleciałem do auta. Wrzuciłem resztę gratów do tyłu i pojechałem do domu, zaraz się zorientowałem na dziurach, że mam niedomknięte drzwi z prawej stony, ale po krótkich oględzinach stwierdziłem że raczej nie jest to włamanie bo nic nie brakuje. Jednak w garażu się okazało że walizka którą zostawiłem za prawym fotelem zniknęła a w niej laptop, obiektyw L-ka 17-40 i pożyczone płyty DVD ze sklepu. Co ciekawe nie zabrali mi magnetofonu który był słabo zamocowany za to wzięli jeszcze worek ze sztucznymi kwiatami który woziłem od kilku dni w aucie i odmrażacz do szyb. Nie było mnie przy aucie wtedy z 4-5 minut ale to oczywiście wystarczyło żeby mieć nauczkę na przyszłość.

Silent Planet
24-10-2005, 14:08
Biegłem kiedyś szutrówką w trampkach i zahaczyłem o coś wystającego z ziemi - poleciałem na ryj jak długi ze sprzętem w łapach.
Ratując sprzęt upadłem na łokcie, klatę i szczękę - aparat wyszedł bez szwanku, ja wyglądałem jak po 12-tu rundach z Tysonem.
I tak się czułem.
Na szczęście na odrapaniach i obtłuczeniach się skończyło, nic nie złamałem ani niczego sobie nie wybiłem.
No ale już nie dobiegłem...

MarekC
24-10-2005, 15:34
Impreza u znajomych, focę 500N. Po jakims czasie znajomek stwierdził, że dość nacykałem, trzaby nieco wypić. Zabrał aparat, obiecał że odłoży w bezpieczne miejsce, gdzie nie dosięgnie jego 3-letni berbeć.
Nie mineło dużo czasu, gdy słychać, że coś upadło, a malec ciągnał za soba na pasku aparat :-o .
Na szczęście nic się nie stało, choć do dziś zachodzę w głowę dlaczego. Aparat upadł przecież z półki na dębowy parkiet.

bonk
24-10-2005, 15:43
a moj syn w swoim zyciu uszkodzil juz trzy
jakis maly ricoh z zoomem, minolte 404, i jakas malpe
wszystkie lezaly zbyt nisko :)

teraz ma 10 lat i posiada eosa 300 o ktorego musi sam dbac

wlasny sprzet uczy szacunku

Il fuoco
25-10-2005, 09:42
ja przeżyłem chwile grozy wczoraj. w moich okolicach jest dosyć dużo dzikich zwierząt, ale nawet nie poszedłem robić popołudniu zdjęć zwierzakom tylko jakieś landscapy. No i tak sobie łaziłem po polankach. Patrze a tu 2 sarny uciekają. 1 młoda druga dorosła. No to rura za nimi. Biegnę i biegnę, jeszcze jedna wybiegła z niedalkiej polanki. Wbiegam do lasu, chciałem im drogę przeciąć biegnę,i nagle chciałem gałąź przeskoczyć.... było ślisko... podejrzewam że wyglądało to jak skok ze spadochronu - nogi do tyłu lewa ręka do przodu prawą objąłem moją kochaną trzysetke i KITa(tak, wiem - KIT jest super na sarny). Zakończyło się bolesnym lądowaniem jakieś 2 metry dalej, metr niżej i... stłuczonym filtrem UV który był na Kicie. Obiektyw nie zarysowany, ale filtr poszedł w drobny mak. Niesamowitego farta miałem że obiektywu nie uszkodziło. Później się okazało że uderzyłem przy lądowaniu w wystającą gałąź.

mxw
26-10-2005, 01:35
ja kiedyś na skałkach trochę się bujnąłem i puknąłem górą zenita w ścianę, ale naprawdę bardzo delikatnie. powstało małe wgniecenie, a pryzmat powiedział papa. od tamtej pory przeczę wszelkim teoriom, że zenitem można gwoździe wbijać - nic z tych rzeczy!

później plastikowy EOS 1000 bywał w gorszych opresjach i upadkach i do dziś nic mu nie jest.

Il fuoco: qrcze, wiesz ile ja czasu spędziłem w muszyna city i na tych polankach... można gdzieś twoje fotki z tych miejsc zobaczyć? z chęcią bym sobie poprzypominał stare kąty ;)