PDA

Zobacz pełną wersję : Kursy fotograficzne - dla kogo to i po co?



Czacha
12-02-2010, 13:06
Juz pare razym zaczynalismy z pankiem dyskusje na temat kursow fotograficznych, ale zawsze tam gdzie nie trzeba ;)

Zatem zagadnienia na dzis, to:

- Czy na kursie (w zasadzie obojetnie jakim) trwajacym 2 dni mozna sie czegos nauczyc, bedac laikiem w danej dziedzinie?

Nie. Niektorym wydaje sie, ze jesli zapisza sie na 2-dniowy kurs Photoshopa zostana grafikami. Tak jak nie da sie zostac grafikiem w 2dni, tam samo nie da sie zostac fotografem (np. slubnym) po odbyciu takiego kursu. Nikt nas nie nauczy na takim kursie lepszego kadrowania, sterowania blyskiem czy zmieni sposob postrzegania swiata.



- Czy osoba posiadajaca podstawowa wiedze z zakresu fotografii oraz majaca pewien bagaz doswiadczenia jest w stanie wyniesc cos pozytecznego z kurus?

Na pewno wyniesie z niego wiecej niz żółtodziob. Jesli potrafi wyciagac wnioski oraz mysli kreatywnie to to czego nauczyla sie na kursie bedzie dalej rozwijane w celu wypracowania wlasnego warsztatu. Tzw. nieuki i osoby bez talentu zmalpuja jedynie to co zobaczyly na kursie i nigdy poza ten obszar nie wyjda - swietnie dostrzegalne w branzy fotografii slubnej gdzie zapanowala 'moda' na repoglamo-costam.



- Czy osoba zaawansowana, posiadajaca wlasny warsztat powinna wybrac sie na kurs?

Chyba tylko po to aby podpatrzyc jak pracuje konkurencja...



Aby miec takie a nie inne zdanie o wcale nie musze miec ukonczonych tych kursow - wtedy co najwyzej mogl bym ocenic profesjonalizm szkolacych i wypowiadac sie o nich personalnie. Do pozostalych twierdzen wystarczy zdrowy rozsadek i logika.

Bralem udzial w wielu kursach z roznych branz (ostatnio z branzy operatorskiej) i wymierne efekty przynosily tylko te, gdzie z poruszanych zagadnien mialem juz jakies pojecie, a to czego sie uczylem bylo rozwinieciem mojej wiedzy i doswiadczenia. Mimo wszystko bylo to jedynie kilka 'mykow' technicznych, ktore mialy jakies przelozenie na moja pozniejsza prace. Znaczna czesc zagadnien byla tak podstawowa, ze nie warta wspominania.

pank
12-02-2010, 13:50
Oczywiście że pójście na taki kurs zaraz po tym jak się kupiło pierwszą lustrzankę to pomyłka, natomiast na temat podstaw obsługi aparatu, kadrowania i kompozycji jest w internecie tyle że bez problemu i przy minimum chęci można sprawy techniczne opanować dość szybko. Są też specjalne warsztaty dla zupełnie początkujących, niedrogie, które tego właśnie uczą.

chuba
12-02-2010, 15:28
Tylko czy takie warsztaty dla początkujących są warte nawet tych niewielkich pieniędzy. Na hasło "kompozycja" google pokazuje około 700 000 odpowiedzi a "kadrowanie i kompozycja" 25 000 (przejrzałem pierwszą 100 - praktycznie same poradniki).

Czacha
12-02-2010, 15:37
Kursy dla amatorow maja jeden ogromny plus - ktos konstruktywnie skomentuje ich prace. Powie co robia nie tak, co powinni zmienic, na co zwrocic uwage. Na sieci jedyne na co mozna liczyc to "gniot" albo "super".

Poza tym ktos kto kupuje pierwsza lustrzanke kurs traktuje bardziej jak interaktywna instrukcje obslugi aparatu ;)

More86
12-02-2010, 15:59
Planuje w niedługim czasie (może wakacje) zapisać się na kurs fotografii ślubnej. Nie mam zamiaru następnego dnia ogłaszać się w prasie, ani też zakładac działalności ale potraktować to jako wstęp do tematu i powoli przez parę lat próbowac swoich sil charytatywnie tu i tam. Szczere to nie jestem pewien czy to chcę robić w życiu i pewnie wiele osób odezwie się zaraz, że lepiej kupić obiektyw, ale ja uważam że inwestowanie w siebie to podstawa. Nie liczę że pokażą mi tam jak zrobić dobre zdjęcie, bardziej chodzi mi o zapoznanie się z tym od strony prawnej, podejście do klienta, może usprawnienie workflow.

najeli
12-02-2010, 17:21
To wszystko zależy od kursu i osoby która na nie idzie.
Ja osobiście przeczytałam parę książek, trochę for i jakoś się w tym sama zorientowałam, ale są osoby, które na samą myśl o czytaniu czegokolwiek dostają gęsiej skórki i wolą jak im ktoś wszystko powie (mam w domu takiego anty-tutoriala, beznadziejny przypadek ;-)).

Zresztą książki się nie dopytasz "o co kaman", prowadzącego już bardziej.
A przy dobrych chęciach można coś wyciągnać nawet z parogodzinnych darmowych warsztatów.
Co oczywiście nie przeczy temu, że istnieją kursy dla nikogo robione tylko po to, żeby wyciągnąć kasę. Ale to jest zjawisko występujące nie tylko w fotografii :)

More86
12-02-2010, 17:36
Ja jestem niestety dobrym przykładem:)
Słabo mi idzie zapamiętywanie jeżeli sam czytam, wole posłuchać jak ktoś gada:)

Co nie oznacza że nie czytam książek-czytam masowo tylko niektóre rozdziały muszę 2-3 razy przetworzyć.

Tezet-gdynia
12-02-2010, 17:41
Po co i dla kogo ?

1) Dla osob ktore kupily lustrzanke, zrobily 100 zdjec, wrzucily zdjecia na n-k, dostaly komenty: superasne, przesliczniuchne i cudowniusienkie. I teraz chca robic np foto slubne... i moc wpisac w folio dorobek (kursy) - czesto ostatnio sie to widzi, zdjecia za ktore swiadomemu amatorowi bylo by wstyd. Ale jak to mowia - kazda potwora znajdzie swojego adoratora ;) i Reklama dzwignią handlu.

2) Dla ludzi ktorzy wybrali sobie kierunek foto i chca go udoskonalic w jakims stopniu, wyniesc chociazby 10% z kazdego kursu. Kazda zdobyta wiedza jest przydatna i mozna ja wykorzystac.

Ja na kursy z dziedziny foto nie uczeszczam. Jak czegos potrzebuje sie dowiedziec - np na temat ustawienia lamp lub innych podstaw z dziedziny ktorej nie znam - youtube/google

maxon52
12-02-2010, 17:42
Jest teraz taka moda na kursy , trzeba mieć zaświadczenie o ukończeniu takowego , być bezrobotnym i Państwo resztę dofinansuje- teraz to dobrze. Za moich czasów było inaczej , trzeba było skończyć szkołę w danym temacie , uskładać kasy od całej rodziny , poszukać lokal , postarać się o sprzęt ( a było nie łatwo) i dopiero myśleć o jakimś zarobku .Dziś jest Super tylko klientów mniej a kasę trudniej zarobić.

More86
12-02-2010, 17:53
Dziś jest Super tylko klientów mniej a kasę trudniej zarobić.

Tylko co jest gorsze-mieć studio i niemieć kasy czy na odwrót;)

Czacha
12-02-2010, 18:01
Jest teraz taka moda na kursy , trzeba mieć zaświadczenie o ukończeniu takowego , być bezrobotnym i Państwo resztę dofinansuje- teraz to dobrze. Za moich czasów było inaczej , trzeba było skończyć szkołę w danym temacie , uskładać kasy od całej rodziny , poszukać lokal , postarać się o sprzęt ( a było nie łatwo) i dopiero myśleć o jakimś zarobku .Dziś jest Super tylko klientów mniej a kasę trudniej zarobić.

Dzis wcale nie jest super - jesli zerknac nawet 10 lat wstecz to branza slubno-fotograficzna nie byla tak rozwinieta. Lustrzanki mieli prawdziwi pasjonaci - po pierwsze ze wzgledu na slabsza dostepnosc oraz ceny. Cyfrowki ograniczaly sie do malych pstrykadelek.

Teraz kazdy kto ma cyfrowa lustrzanke (a o to nie trudno, wystarcza 'grosze') staje sie fotografem portretowym czy tez slubnym. Dostepnosc sprzetu jest nieporownywalnie wieksza, przez co trudniej jest zaistniec.

More86
12-02-2010, 18:21
Dzis wcale nie jest super - jesli zerknac nawet 10 lat wstecz to branza slubno-fotograficzna nie byla tak rozwinieta. Lustrzanki mieli prawdziwi pasjonaci - po pierwsze ze wzgledu na slabsza dostepnosc oraz ceny. Cyfrowki ograniczaly sie do malych pstrykadelek.

Teraz kazdy kto ma cyfrowa lustrzanke (a o to nie trudno, wystarcza 'grosze') staje sie fotografem portretowym czy tez slubnym. Dostepnosc sprzetu jest nieporownywalnie wieksza, przez co trudniej jest zaistniec.

Dla potwierdzenia podam przykład ostatniego ślubu na jakim byłem. Mała miejscowość, fotograf z własnym studiem, znany lokalnie. Proponowałem młodym, że mogę im porobić fotki za free jeżeli chcą zaoszczędzić pieniążki ale nie chcieli mnie odrywać od zabawy, dodatkowo fotografa znali (wiadomo jak to w mieścinach bywa) i udzielił im zniżki.
Ja oczywiście sprzęt zapakowałem, ale uprzejmie nie przeszkadzałem "artyście". Zrobiłem parę fotek pary i trochę przy swoim stoliku.
Nie widziałem wszystkich zdjęć, ale te na które zerknąłem w necie (chyba wybiera się najlepsze???) były fatalne-suknia to jedna wielka plama. A panna młoda umieściła na naszej klasie moje;]
Byłoby mi wstyd focić sluby z obecnym warsztatem i brać pieniądze za amatorszczyznę, ale widać nie wszyscy maja tyle samokrytyki. Co gorsza psuja rynek osobom, które wkładają dużo pracy w swoje przygotowanie.

maxon52
12-02-2010, 18:25
Każdy fotografem ? jakim , wczoraj woził towar u wujka Stasia , widział jak na studniówce robili zdjęcia a dziś mi mówi ,że on jest wielkim pasjonatom zdjęć i będzie robił ślubniaki bo to takie proste , można się najeść na imprezie , golnąć jednego i kasa jest , a firma , po co firma i tak szef za mnie ZUS płaci.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Dla potwierdzenia podam przykład ostatniego ślubu na jakim byłem. Mała miejscowość, fotograf z własnym studiem, znany lokalnie. Proponowałem młodym, że mogę im porobić fotki za free jeżeli chcą zaoszczędzić pieniążki ale nie chcieli mnie odrywać od zabawy, dodatkowo fotografa znali (wiadomo jak to w mieścinach bywa) i udzielił im zniżki.
Ja oczywiście sprzęt zapakowałem, ale uprzejmie nie przeszkadzałem "artyście". Zrobiłem parę fotek pary i trochę przy swoim stoliku.
Nie widziałem wszystkich zdjęć, ale te na które zerknąłem w necie (chyba wybiera się najlepsze???) były fatalne-suknia to jedna wielka plama. A panna młoda umieściła na naszej klasie moje;]
Byłoby mi wstyd focić sluby z obecnym warsztatem i brać pieniądze za amatorszczyznę, ale widać nie wszyscy maja tyle samokrytyki. Co gorsza psuja rynek osobom, które wkładają dużo pracy w swoje przygotowanie.

Nie wszystkich fotografów mierzy się jedną miarką , jak klient nie wymaga to i fotograf wpada w rutynę a skutki są jakie opisałeś.

More86
12-02-2010, 19:07
Fakt, ludzie często i tak się będą cieszyć że zapłacili tylko 1000zł, nie 2-3 bo takie ceny widzieli w necie. Kilka razy tłumaczyłem znajomym, że fotograf ślubny wcale nie zarabia kokosów za stanie i klikanie palcem. Jak zaczynam wyliczać ile kosztuje amortyzacja sprzętu, dojazdy, planowanie, przygotowanie albumu, czas spędzony nad obróbką, wydruk dobrych odbitek, zakup obiektywów, ubezpieczenie, opłacanie działalności i ewentualnie studia, dopiero wtedy zdają sobie sprawę, że połowa tej kwoty idzie na same koszty.

MacGyver
12-02-2010, 19:21
Mnożące się kursy to prosta odpowiedź wolnego rynku na zapotrzebowanie. Internet i taniejący sprzęt zrobił swoje, co trzeci młodzian który kupi lustrzankę po miesiąca roi sobie że teraz będzie trzepał kasiorę fotografując śluby. A że zdjęcia robi marne, co widzi każdy to szuka prostej recepty aby ten stan zmienić. I w tym momencie posuwa się mu ofertę kursu.
Czy można się nauczyć fotografować przez dwa dni ? Nie, w tak krótkim czasie da się opanować co najwyżej obsługę betoniarki.

More86
12-02-2010, 19:32
Czy można się nauczyć fotografować przez dwa dni ? Nie, w tak krótkim czasie da się opanować co najwyżej obsługę betoniarki.

Dobrze powiedziane;]
Chociaż w tej branży też przydałyby się jakieś szkolenia, szczególnie gostkowi który montował mi ostatnio kabinę prysznicową.

Janusz Body
12-02-2010, 19:35
.....
Czy można się nauczyć fotografować przez dwa dni ? Nie, w tak krótkim czasie da się opanować co najwyżej obsługę betoniarki.

Obsługę może tak, ale robienia dobrego betonu tyż niezabardzo :-)

Nie wiem w czym problem. :-) W 30 godzin nie da się naumieć prowadzić auta a po 30 godzinach jazdy dają prawo jazdy. To jest przecież wolny rynek i jak ktoś chce i zapłaci za to godziwie to może mieć i korepetycje z fotografii u dowolnego z mistrzów - tylko kwestia ceny. To dotyczy wszystkiego włącznie z "dłubaniem w nosie". :-) Zupełnie inną sprawą jest czy "kursant" coś z tego skorzysta. Ale to też, po części, sprawa tego który płaci. Jeśli prowadzący kurs robi to co powinien to... nie ma o czym gadać. Canona też nie interesuje kto i po co kupuje 1Ds3 albo 1000D.

magart
12-02-2010, 19:36
Dzis wcale nie jest super - jesli zerknac nawet 10 lat wstecz to branza slubno-fotograficzna nie byla tak rozwinieta. Lustrzanki mieli prawdziwi pasjonaci - po pierwsze ze wzgledu na slabsza dostepnosc oraz ceny. Cyfrowki ograniczaly sie do malych pstrykadelek.

Teraz kazdy kto ma cyfrowa lustrzanke (a o to nie trudno, wystarcza 'grosze') staje sie fotografem portretowym czy tez slubnym. Dostepnosc sprzetu jest nieporownywalnie wieksza, przez co trudniej jest zaistniec.

Faktem jest, że w 2 dzi nie można się zbyt wiele nauczyć, ale może to dać sporo do myślenia. Oczywiście startując z zupełnego zera efekty nauki będą zdecydowanie marne.

Ale... Sporo warsztatów organizowanych jest w studiu pełnym sprzętu, jest modelka, itd. I tutaj jest spora zaleta takich szkółek. Mało jest amatorów ze sprzętem studyjnym i zaznajomionych z fotomodelkami. Na takich warsztatach można się fajnie pobawić i mieć łatwo naprawdę dobre efekty. Wreszcie można się przekonać czego nam brakuje i czy w ogóle będziemy w tym kierunku szli.
Jest popyt to i są warsztaty.
Co do warsztatów foto typowo pod śluby to mam mieszane uczucia, bo reportażu najlepiej nauczyć się samemu (nikt za nas seta jak przy oświetleniu w studio nie zrobi ;) ). Już bardziej się plener do nauki itp. nadaje, ale to już bardziej w stronę studia o czym pisałem. Wydaje mi się też, że na rynku jest coraz większe ciśnienie na coraz bardziej wyszukane i "niepowtarzalne" plenery ;)

MacGyver
12-02-2010, 21:50
Obsługę może tak, ale robienia dobrego betonu tyż niezabardzo :-)
Dobrego betonu to w ogóle ne da się zrobić w betoniarce.Nawet przy najlepszych i zestawionych w optymalnych proporcjach składnikach :-)

To jest przecież wolny rynek...
Owszem i nie można mieć pretensji do nikogo że zarabia na tym pieniądze. W ogóle teraz jest jakaś plaga wszelkiej maści szkoleń, seminariów i tym podobnego dziadostwa. Ja dostaję dziennie przynajmniej kilka ofert. Co bardziej bezczelni nie ograniczają się do spamowania skrzynki e-mail ale i wysyłają faxy w godzinach późno popołudniowych i nocnych, kiedy wszystkie urządzenia w biurach ustawione są na automatyczny odbiór. Kosztuje mnie to, jak oceniam, rolkę papieru miesięcznie.
Na dobre szkolenie czy warsztaty warto wydać pieniądze, ale pod warunkiem że coś już się umie. Wtedy i dwugodzinny pojedynczy suchy wykład może sporo dać.
Nieuczciwością jest natomiast wciskanie ludziom że po dwóch dniach zajęć nauczą się wszystkiego, startując od zera. Nawet jeśli "jeleń" jest śmierdzącym leniem i ćwierćinteligentem, którego wiedza o świecie zaczyna się i kończy na pierwszej stronie wyników wyszukiwana Googla to naciągane go jest działaniem nieetycznym, ba, w określonych sytuacjach nawet przestępstwem.
No i jeszcze jedno, jakoś wierzyć mi się nie chce że te wszystkie szkolenia prowadzą ludzie o głębokiej, popartej praktyką, wiedzy, którzy potrafią przekazać kursantom/słuchaczom coś więcej niż wyklepane na pamięć regułki z jakiegoś podręcznika.

Janusz Body
12-02-2010, 22:14
.... Nawet jeśli "jeleń" jest śmierdzącym leniem i ćwierćinteligentem, którego wiedza o świecie zaczyna się i kończy na pierwszej stronie wyników wyszukiwana Googla to naciągane go jest działaniem nieetycznym, ba, w określonych sytuacjach nawet przestępstwem......

Naciąganie jest zawsze nieetyczne ale nie wszystkie kursy, szkolenia itp. muszą być naciągactwem. Co zrobić jeśli komuś nie chce się czytać podręcznika a chce zapłacić za kurs podstaw fotografii - ot taki na poziomie ISO vs czas vs przysłona. I, co najzabawniejsze, takie kursy są chyba najbardziej potrzebne bo kompakty wyprały ludziom mózgi z wszelkiej, nawet tej podstawowej wiedzy. :-) Instrukcje obsługi aparacików są pisane językiem.... lepiej nie mówić i... mamy CB ;-)

Rozróżnijmy i oddzielmy dwie rzeczy. Naciągactwo i uczciwe kursy, które mają wyjaśnić "jak chłop krowie na rowie" jak działa aparat. Pierwsze to kryminał a drugie - właściwie czemu nie? Oczywiście ktoś kto nigdy nie prowadził auta powinien zapisać się na kurs prawa jazdy a nie na kurs prowadzenia bolidu F1 czy nawet "jazdy poślizgiem". To samo z fotografią. Kurs musi być adresowany do określonego odbiorcy i wówczas jest OK. Nie ma dobrych kursów adresowanych "do wszystkich" bo być nie może, bo to jedna z podstawowych zasad dydaktyki - model odbiorcy. Oczywiście pewnych rzeczy żaden kurs nie nauczy ale może sporo podpowiedzieć.

Ogólnie to nie robił bym wielkiego aj-waj z najróżniejszych kursów - niech sobie będą. Poza oczywistym naciągactwem of course. :-)

Z moich osobistych doświadczeń, również z plenerów Migawki, ludziom najbardziej brakuje podstaw fotografii. I to tych "najpodstawowszych". ;-) Książki nie załatwią wszystkiego (gdyby tak było na uczelniach wykłady były by zbędne) a nic nie zastąpi osobistego kontaktu. Także w tym co nam wydaje się najprostsze i najbardziej oczywiste. :-)

MacGyver
13-02-2010, 08:36
Oczywiście kursy podstaw też mogą być pożyteczne ale wówczas muszą być dłuższe niż dwa dni. Przyzwoity kurs czegokolwiek to 8 - 10 weekendów.

Canion
13-02-2010, 09:40
tylko pomyśl ile taki 8-10 dniowy kurs musiałby kosztować . Zakładamy oczywiście że prowadzi ten kurs fotograf z top danej dziedziny a nie ktoś kto ma studio od miesiąca i kombinuje jak na tym interesie zarobić. Otóż Ci najlepsi wyceniają /i słusznie/ swoją wiedzę na tyle wysoko że 8 -10 dniowy kurs u takiego fotografa doprowadziłby kursanta do ogłoszenia bankructwa albo rat rozłozonych na 30 lat.

poprostu realia PL rynku. jeszcze nie dorośliśmy do porządnych 10 dniowych warsztatów. Ale i na to przyjdzie czas. pewnie zwiastunem czegoś w tym stylu są fotoekspedycje Nikona. Ile kosztują każdy wie i to własnie jest półka cenowa owych 10 dniowych kursów.
Zapominamy o jednej, prozaicznej wydawałoby sie sprawie. Otóż:
Kursy często pomagają przekroczyć pewną mentalną barierę. Chyba każdy wczesniej czy poźniej popada w stagnację na swojej fotograficznej drodze. potrzebny jest bodzieć aby ruszyć do przodu, wzbogacić warsztat o nowe techniki i tricki. Dla niektórych takim bodźcem jest zakup nowego szkła czy puszki /czasem wręcz zmiana systemu/ ;-) a dla innych własnie np 2 dniowy kurs, który pokaze jak pracuje ktoś inny. Bywa że na całym kursie podpatrzymy jeden trick który wniesie wiele nowego do naszych prac. Więc w/g mnie warto.

Problemem jest może tylko to że wiekszość kursów wbrew temu co napisane jest kierowane do początkujących fotografów który dopiero wdrazaja sie w dany temat. Z jednej strony to słuszne bo oni najbardziej tej wiedzy potrzebują. z drugiej strony słaba jest oferta dla powiedzmy średnio-zaawansowanego fotoamatora. Coś jakby owe fotoekspedycje tylko bardziej dostosowane do polskich realiów.

MacGyver
13-02-2010, 11:19
tylko pomyśl ile taki 8-10 dniowy kurs musiałby kosztować . Zakładamy oczywiście że prowadzi ten kurs fotograf z top danej dziedziny a nie ktoś kto ma studio od miesiąca i kombinuje jak na tym interesie zarobić. Otóż Ci najlepsi wyceniają /i słusznie/ swoją wiedzę na tyle wysoko że 8 -10 dniowy kurs u takiego fotografa doprowadziłby kursanta do ogłoszenia bankructwa albo rat rozłozonych na 30 lat.

Nie róbmy z czołowych fotografów nadludzi. W innych dziedzinach kilkudniowe kursy, prowadzone przez topowych specjalistów kosztują po 1 - 4 kzł od łba. Jeśli kurs sprowadza się do wykładów, bez ćwiczeń praktycznych, to nawet taniej.

Czacha
13-02-2010, 12:52
Moj kolega prowadzi wlasnie takie kursy kilkutygodniowe (calosc trwa 10 tygodni). Sam jest podroznikiem wiec o fotografii opowiada w aspekcie fotografii podrozniczo-krajobrazowej, czyli takiej ktora uprawiac moze kazdy, bo trzeba do tego jedynie aparatu.

Zglaszaja sie do niego ludzie ktorzy dopiero zaczynaja zabawe z fotografia i wlasnie kupili, lub dopiero maja zamiar kupic lustrzanke. W czasie kursu dostaja 'prace domowe' ktore maja zrealizowac samodzielnie, a nastepnia zostaja omowione na spotkaniu. Sa tez dwa calodniowe plenery gdzie teorie mozna przelozyc na praktyke. Na koniec organizuje on swoim kursantom maly wernisaz ich prac w jakims osrodku kultury lub miejscu zblizonym.

Na brak chetnych nie narzeka, a cena zdaje sie jest taka sama jak w przypadku tych 2-dniowych 'kursow'.

Jedrzej79
13-02-2010, 13:24
Nie widziałem wszystkich zdjęć, ale te na które zerknąłem w necie (chyba wybiera się najlepsze???) były fatalne-suknia to jedna wielka plama. A panna młoda umieściła na naszej klasie moje;]
Byłoby mi wstyd focić sluby z obecnym warsztatem i brać pieniądze za amatorszczyznę, ale widać nie wszyscy maja tyle samokrytyki. Co gorsza psuja rynek osobom, które wkładają dużo pracy w swoje przygotowanie.

Miałem podobne spostrzeżenia kiedyś na ślubie znajomych, fotograf zrobił stosunkowo ładne zdjęcia z sesji ślubnej (photoshop itp., znane ustawienia i kompozycje podejrzewam) natomiast zdjecia z reportażu ślubnego były jak robione słabym kompaktem przez przypadkowych gości (zupełnie niewykadrowane, nieostre). Sam bym się wstydził takie zdjecia pokazać znajomym, a fotograf za to brał pieniądze...

More86
13-02-2010, 13:39
Kurs dla początkujących wcale nie muszą prowadzić super gwiazdy. a co do 10 tygodniowych kursów, to myślę że można z nich dużo wynieść, ale trzeba pracować. Ukończyłem podobny, ale trwający 2 lata (40 weekendów) i dopiero pojąłem jak daleka droga przede mną:) Wśród kursantów było sporo osób które zajmowały się już fotografią zawodowo ale potrzebowały papierka, jak również ci, którzy kupili "wczoraj" lustrzankę (jeden świecił 1DsMKll)- zrezygnowali po paru tygodniach.
Kurs obejmował również kilka godzin z photoshopem i chociaż uważałem się w tej sprawie za dość zaawansowanego amatora (przed fotografią zajmowałem się trochę grafiką 3D, digital painting, layouty webowe itp.) ale po pierwszej godzinie usprawniłem swój workflow co najmniej dwukrotnie. Do najważniejszych zmian zaliczam: obsługę skrótów, edycję całkowicie na warstwach, akcje.
Obecnie nie wyobrażam sobie pracy bez tych elementów.

marcinicus
17-02-2010, 16:02
Nikt nas nie nauczy na takim kursie lepszego kadrowania, sterowania blyskiem czy zmieni sposob postrzegania swiata.
Na pewno wyniesie z niego wiecej niz żółtodziob. Jesli potrafi wyciagac wnioski oraz mysli kreatywnie to to czego nauczyla sie na kursie bedzie dalej rozwijane w celu wypracowania wlasnego warsztatu. Tzw. nieuki i osoby bez talentu zmalpuja jedynie to co zobaczyly na kursie i nigdy poza ten obszar nie wyjda -
- Czy osoba zaawansowana, posiadajaca wlasny warsztat powinna wybrac sie na kurs?
Chyba tylko po to aby podpatrzyc jak pracuje konkurencja...

Otóż to, tylko czy dla samego podpatrywania konkurencji warto wydać te kilkaset złotych? Myślę, że nie. I nie ma tu znaczenia, że kurs organizuje ktoś znany, nawet o wielkich umiejętnościach - W ciągu dwóch dni wymierne korzyści odnosi tak naprawdę tylko jedna strona - ta, która na tym robi kasę...

pank
17-02-2010, 16:19
Otóż to, tylko czy dla samego podpatrywania konkurencji warto wydać te kilkaset złotych? Myślę, że nie. I nie ma tu znaczenia, że kurs organizuje ktoś znany, nawet o wielkich umiejętnościach - W ciągu dwóch dni wymierne korzyści odnosi tak naprawdę tylko jedna strona - ta, która na tym robi kasę...

Kolega sprawdzał empirycznie, czy tylko gdyba? Po takim kursie, na którym poznałem techniki obróbki, posłuchałem o tym gdzie szukać fajnych kadrów w fotografii ślubnej podpatrzyłem jak pracują zawodowcy od razu mogłem zacząć od wyższego pułapu niż gdybym do wszystkiego musiał dochodzić sam. Zbudowałem zalążek portfolio i mogłem darować sobie robienie zdjęć za darmo jako drugi fotograf. Inwestycja w warsztaty zwróciła się po pierwszym zleceniu a na ten rok mam już prawie cały kalendarz zapełniony. Właśnie rezygnuję z pracy na etacie i zamierzam utrzymywać się tylko ze zdjęć. Gdyby nie warsztaty w tym roku raczej nie było by to możliwe. Tak oto zostałem zrobiony w przysłowiowego, no, wiadomo co, przez pazernych fotografów łasych na kasę.

airhead
17-02-2010, 16:32
- Czy na kursie (w zasadzie obojetnie jakim) trwajacym 2 dni mozna sie czegos nauczyc, bedac laikiem w danej dziedzinie?
a jak ktoś się zapisał na 5-letnie studia w tym temacie? :)

Czacha
17-02-2010, 16:35
Wtedy trzeba uwazac, zeby woda sodowa do glowy nie uderzyla i na zdjecia psiej kupy nie mowic ze to artyzm :mrgreen:

airhead
17-02-2010, 16:36
Wtedy trzeba uwazac, zeby woda sodowa do glowy nie uderzyla i na zdjecia psiej kupy nie mowic ze to artyzm :mrgreen:
spokojnie, nie poszedłem na ASP :P

ripek
17-02-2010, 16:39
Planuje w niedługim czasie (może wakacje) zapisać się na kurs fotografii ślubnej. Nie mam zamiaru następnego dnia ogłaszać się w prasie, ani też zakładac działalności ale potraktować to jako wstęp do tematu i powoli przez parę lat próbowac swoich sil charytatywnie tu i tam.

I właśnie to jest odpowiednie podejście do warsztatów. My nikomu nie obiecujemy że po 3 dniach będą znanymi fotografami ślubnymi ale na pewno możemy gwarantować że oszczędzą conajmniej jeden sezon ślubny na testowaniu czy mają odpowiednią ofertę/umowę/sprzęt/podejście do tematu.

marekb
17-02-2010, 17:19
I właśnie to jest odpowiednie podejście do warsztatów. My nikomu nie obiecujemy że po 3 dniach będą znanymi fotografami ślubnymi ale na pewno możemy gwarantować że oszczędzą conajmniej jeden sezon ślubny na testowaniu czy mają odpowiednią ofertę/umowę/sprzęt/podejście do tematu.i w praktyce robiąc 3 sesje + ważne fragmenty reportażu z podpowiedzią jak i co można, nawet łącznie z ustawieniami aparatu wypracowanymi przez lata (choć wielu wydaje się wiedzą).Poza tym jest jeszcze forum warsztatowe, które pomaga dalej i nie jest to 30, czy nawet jak w naszym przypadku trochę wiecej godzin. Osobisty kontakt pozwala szybko i sprawnie objaśnić, wytłumaczyć, pokazać , poprawić. Książki, internet i inna podobna wiedza nie zawsze jest łatwa do ogarnięcia, a już na pewno nie zastapi zajęć praktycznych. Poza tym aspekt finansowy: jeśli ja otrzymuję kasę za to czego uczę to nie opowiadam bredni tylko wiedzę swoją sprawdzoną i za tę kasę mam ochotę się wiedzą podzielić. Uczę więc szczerze a nie piszę bzdur jak niektórzy choćby tutaj na forum.

a tak w szczególe to najlepiej niech się wypowiedzą uczestnicy różnych warsztatów co im owe dały jak Pank, a nie gdybią ci, którzy wiedzą wszystko najlepiej a nie doswiadczyli kursu żadnego.

marcinicus
17-02-2010, 18:27
Po takim kursie, na którym poznałem techniki obróbki, posłuchałem o tym gdzie szukać fajnych kadrów w fotografii ślubnej podpatrzyłem jak pracują zawodowcy od razu mogłem zacząć od wyższego pułapu niż gdybym do wszystkiego musiał dochodzić sam.

Co masz na myśli mówiąc "zacząć"? Jeżeli dwudniowe zajęcia były dla Ciebie takim przełomem to cóż, gratuluję.
Generalnie jednak moje poglądy w tym temacie oscylują wokół tego, co napisał autor tego wątku...

pank
17-02-2010, 18:33
Co masz na myśli mówiąc "zacząć"? Jeżeli dwudniowe zajęcia były dla Ciebie takim przełomem to cóż, gratuluję.

Pisząc zacząć miałem na myśli zacząć. Zacząłem świadczyć usługi biorąc za to pieniądze.


Generalnie jednak moje poglądy w tym temacie oscylują wokół tego, co napisał autor tego wątku...

I rozumiem że jak autor wątku nigdy nie byłeś na żadnych warsztatach?

Czacha
17-02-2010, 18:38
Nie uczestniczylem w warsztatach 'fotografii slubnej' .. ale uczestniczylem w wielu innych warsztatach i szkoleniach. Wiec twierdzisz, ze te od 'slubow' sa wyjatkowe i pod jakims wzgledem roznia sie od pozostalych warsztatow w dowolnej dziedzinie.. to jeszcze podpowiedz czym, pomijajac poruszana tematyke?

marcinicus
17-02-2010, 18:42
Pisząc zacząć miałem na myśli zacząć. Zacząłem świadczyć usługi biorąc za to pieniądze.



I rozumiem że jak autor wątku nigdy nie byłeś na żadnych warsztatach?

Źle rozumiesz. Byłem na wielu różnych warsztatach. Na fotograficznych nie byłem.


Pisząc zacząć miałem na myśli zacząć. Zacząłem świadczyć usługi biorąc za to pieniądze.
No właśnie. Nie byłeś "zielony" w temacie, już miałeś swoje umiejętności i wiedzę.

ripek
17-02-2010, 18:50
Zauważyliście jedną rzecz? Robicie to samo co klienci z których się smiejecie. Śmiejecie się że ktoś zamiast wydawać na fotografa Xzł to kupi sobie aparat i sam sobie zrobi.
Wy myślicie sobie że po co wydawać xZŁ za praktyczne szkolenie (nie tylko teoria) skoro można sobie kupić książkę lub nauczyć się samemu ;)

Takie to polskie :]

Czacha
17-02-2010, 19:15
Ripek, gdybys nie zauwazyl - ja sie z nikogo nie smieje.

Staram sie dowiedziec od panka, czego mozna nauczyc sie na 2-dniowy kursie? Bo podobno na kursie fotografii slubnej da sie o wiele wiecej niz na innych 2-dniowych kursach. Zastanawia mnie jak taki kurs ma sie do osob, ktore mysla, ze wieksza glebia ostrosci da "bardziej zamazane tlo" i nie moga pojac zaleznosci pomiedzy czasem naswietlania i wartoscia przyslony. Bo wnioskuje, ze po dwoch dniach szkolenia osoby te moga zaczac swiadczyc uslugi fotograficzne i brac za to kase, a ich klienci beda zadowoleni...?

W sumie to nie pytanie do Ciebie - Ty prowadzisz taki kurs, wiec obiektywnej odpowiedzi nie oczekuje.. a na marketingowa propagande tez nie mam nastroju ;)

ripek
17-02-2010, 19:33
Nie mówie o Tobie konkretnie :P Generalizuje. Tak samo jak Ty generalizujesz że warsztaty wszelkiej maści są niepotrzebne (takie wrazenie mam, może sie myle). Skoro jednak ludzie na nie chodzą i wychodzą zadowoleni to znaczy że się nie zawiedli i że na coś się im je przydały. Czy dowiedzieliby się tego z forum CB? Z książek (są takie?)?

Starając się bardzo obiektywnie podejść do tego co mówiłem na warsztatach myślę że wiedzy teoretycznej jest sporo. Wyliczałem same 36 slajdów naszej prezentacji na 3 godziny mówienia. Wyszło 9 godzin bo były pytania, odpowiadaliśmy na nie + historyjki z naszego biznesu które zwracają ludziom uwagę na to co może się fotografowi przydarzyć. Myślę że cenna wiedza.

Druga sprawa - praktyka. Kościół + 3 różne plenery z 3 parami. Ludzie zobaczyli że czasami para może być bardzo aktywna lub wręcz przeciwnie - mało współpracująca. Pokazaliśmy że na 15 metrach kwadratowych można zrobić cały jeden plener ślubny. Pokazaliśmy jak błyskac i jak nie błyskać itp itd.

Teraz o wyobrażeniach. 2-3 godziny z 9 godzin teorii poświęciłem na jedną ważną sprawę: fotografia ślubna to nie zabawa tylko bardzo odpowiedzialne zadanie.

Reasumując - jeśli ktoś sobie wyobraża za dużo względem warsztatów to zawsze będzie zawiedziony. Wszelakie kursy to tylko część edukacji. Jeśli ktoś nie ćwiczy oka i nie praktykuje fotografii na codzień to chociażby poszedł na warsztaty nasze, Kaliny i Adama, Błyskotliwych, Grega Płaczka i innych to nie osiągnie sukcesu...

Czacha
17-02-2010, 19:42
Nie mówie o Tobie konkretnie :P Generalizuje. Tak samo jak Ty generalizujesz że warsztaty wszelkiej maści są niepotrzebne (takie wrazenie mam, może sie myle). Skoro jednak ludzie na nie chodzą i wychodzą zadowoleni to znaczy że się nie zawiedli i że na coś się im je przydały. Czy dowiedzieliby się tego z forum CB? Z książek (są takie?)?

Musisz cofnac sie do pierwszego postu w tym watku, tam masz moje zdanie na temat 2-dniowych kursow. Nawet podzielilem potencjalnych kursowiczow na 3 grupy zaawansowania.

Mimo wszystko, czego by te wszystkie kursy nie dotyczyly, to zasady funkcjonowania kursow sa mniej wiecej takie same, a ludzie w nich uczestniczacy nie roznia sie zbytnio od siebie i ich umysly funkcjonuja na statystycznie usrednionym poziomie - dlatego wlasnie pozwolilem sobie pogeneralizowac. A tu nagle pank wyskoczyl, ze skoro nie bylem na kursie fotografii slubnej, to tak naprawde nic nie wiem na temat 2-dniowych kursow.. bo najwidoczniej te od fotek slubnych sa wyjatkowe i przekazuja taka dawke wiadomosci, jaka na innych kursach mniej lub bardziej pokrewnych z fotografia trzeba by przyswajac latami ;)



Wszelakie kursy to tylko część edukacji. Jeśli ktoś nie ćwiczy oka i nie praktykuje fotografii na codzień to chociażby poszedł na warsztaty nasze, Kaliny i Adama, Błyskotliwych, Grega Płaczka i innych to nie osiągnie sukcesu...
Nie sposob sie z tym nie zgodzic.

ripek
17-02-2010, 20:16
Znów wszystko się rozbija o tematykę kursu. Są kursy co uczą co to czas/przesłona/iso. Kursy ślubne są raczej mierzone w osoby które tą wiedzę już posiadają i są obyte z fotografią - uczą jak tej wiedzy użyć w kościele żeby komuś nie zepsuć pamiątki. Może dlatego na tych kursach się człowiek uczy najwięcej?

Jeśli ktoś nie wie co to iso i wybiera się na kurs fotografii ślubnej to a) traci czas bo to zbyt głęboka woda jest b) nie przyjmiemy delikwenta bo sumienie by gryzło :\

Czacha
17-02-2010, 20:23
Roznica jest taka, ze 2-dniowy kurs o przyslonie i ISO nie kosztuje 1600zl - chociaz moze i kosztuje, nie wiem.. :)

Ale ciesze sie, ze potwierdzasz to co napisalem - zoltodzioby nie maja raczej czego szukac na 2-dniowym kursie fotografii slubnej, bo w zasadzie to one sa ostatnio tak modne.

ripek
17-02-2010, 20:36
Ale nie rozmawiamy o cenach przecież. Cena to rzecz dyskusyjna. Dla kursanta to dużo gdy startuje ale z drugiej strony jak policzy za rok czy dwa ile czasu i kasy mu to zaoszczędziło to stwierdzi że taka kwota to drobnostka. 1600zł jest do odrobienia w jeden, pół lub ćwierć ślubu :)

Słyszałem głosy że kurs powinien kosztować kilka tysięcy złotych. Po części się zgodzę. Ale rynek weryfikuje zawsze takie pragnienia :P

marekb
17-02-2010, 20:43
Czacha, nasz kurs to 3 dni, głównie w praktyce. Po kursie też nie zostawiamy uczestników na pastwę losu lecz dajemy im forum (na razie raczkuje ), dajemy możliwość nieodpłatnego uczestniczenia jako drugi w autentycznym ślubie (z tego co wiem to wszyscy z pierwszej edycji z możliwości skorzystają )i wykorzystania swoich zdjęć do PF. Czy to mało..?? Jeśli ktos potrafi wykorzystać, jeśli skoncentruje się przez te kilka dni potraktuje sprawę poważnie to nie ma siły, odrobi warsztaty po jednym zleceniu i zlecenia miał będzie w przeciwieństwie do tych co proszą sie na "bombowych foremkach" o sesje za darmo. Problem jest inny i tu wątek wwarto by założyć: skoro jak niektórzy mówią strzalamy sobie w kolano to czemu za tak marne pieniądze..?? Co niektórzy powiadają, że owszem uczyć lecz wartość kilkuletniej wiedzy to conajmniej równowartość sprzętu jaki do ślubu się stosuje. Dlatego też nie wiem czy kwietniowa edycja nie będzie ostatnią..??

Kargulo
17-02-2010, 20:54
To może ja.

Jestem poczatkującym fotografem, lustrzankękupiłem jakieś 1,5 roku temu. Na poczatku dużo czytałem ( i nadal czytam o fotografii) forum fotograficzne to było maglowane prawie 24/7. Ale to była bardzo sucha wiedza, na YT (znany wszystkim serwis) znalazłem bardzo dużo filmików, poradników i instrukcji na temat fotografowania. Po jakimś czasie zapisałem sie na kurs, prowadzony przez jednego z tutejszych użykowników. I to było to. Pierwszy kurs -podstawy fotografii. Po kilku godzinach wyniosłem z tego kursu naprawdę dużo informacji. Drugi kurs - portret itd.
I tutaj chciałbym powiedzieć że takie kursy dużo dają, jeżeli naprawdę chcesz sie nauczyć fotografii.

Czacha:
zoltodzioby nie maja raczej czego szukac na 2-dniowym kursie fotografii slubnej
nie zgodzę się, jeżeli chcą iść na taki kurs to czego nie. A czy tydzień po zrobieniu prawa jazdy nie możesz sobie kupiś mercedesa?. Możesz.

Ja bardzo dużo wyniosłem z kursów i każdemu polecam taką naukę.

Pozdrawiam

Pedro44
17-02-2010, 21:06
To jest tak:
czym więcej się wie, to tym bardziej człowiek zdaje sobie sprawę ile jeszcze nie wie.
Chyba, że wpadło się w rutynę i... prowadzi się kursy :)

Można obyć się bez kursu, można iść na kurs sprawdzony, który coś da.
Jest na rynku tyle tego, że każdy może coś sobie dopasować i wiadomo, że laik nic się nie nauczy z kursu dla zaawansowanych bo nawet dobrze nie będzie wiedział o czym mowa.
To tak jak każda inna nauka - trzeba mieć jakieś podstawy, żeby łapać temat.

Kargulo
17-02-2010, 21:13
zgadzam się,
Ale zawsze można zacząć od kursu dla początkujących i piąć się do góry.
Ja osobiście po 1,5 roku łykania tych informacji poczedłbym na kursik dla początkującego. Chodziaż nie jestem profesjonalistą to z chęcią łyknął jeszcze trochę podstaw.

pank
17-02-2010, 21:35
Nie uczestniczylem w warsztatach 'fotografii slubnej' .. ale uczestniczylem w wielu innych warsztatach i szkoleniach. Wiec twierdzisz, ze te od 'slubow' sa wyjatkowe i pod jakims wzgledem roznia sie od pozostalych warsztatow w dowolnej dziedzinie.. to jeszcze podpowiedz czym, pomijajac poruszana tematyke?

Nic takiego nie napisałem. Może jestem jakiś dziwny bo nawet z jednodniowego szkolenia potrafię wynieść sporo wiedzy pod warunkiem że było przemyślane i sensownie prowadzone.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

No właśnie. Nie byłeś "zielony" w temacie, już miałeś swoje umiejętności i wiedzę.

Nikt nigdy nie twierdził że te warsztaty w 2 dni zrobią fotografa z kogoś kto dopiero kupił aparat. Natomiast twierdzenie że korzyści z nich mają tylko prowadzący, materialne jest raz że bzdurą a dwa niegrzeczne, twierdzisz że wszyscy którzy w takich warsztatach uczestniczą to naiwni idioci?

MacGyver
17-02-2010, 23:56
fotografia ślubna to nie zabawa tylko bardzo odpowiedzialne zadanie.

:mrgreen::-D :)
Odpowiedzialną robotę to ma kardiochirurg albo facet który betonuje podpory po trzystumetrowy wiadukt na autostradzie.
Ripek, Ty naprawdę wierzysz w tą marketingową papkę, którą usiłujesz nam tutaj serwować ?

marekb
18-02-2010, 00:05
:mrgreen::-D :)
Odpowiedzialną robotę to ma kardiochirurg albo facet który betonuje podpory po trzystumetrowy wiadukt na autostradzie.
Ripek, Ty naprawdę wierzysz w tą marketingową papkę, którą usiłujesz nam tutaj serwować ?weź zrób ślub i schrzań go to się przekonasz i nie gadaj głupot.Facet który betonuje nie ma odpowiedzialności, facet ma wykonac swoją robotę. Odpowiedzialność ma konstruktor i nadzór.

MacGyver
18-02-2010, 00:23
weź zrób ślub i schrzań go to się przekonasz i nie gadaj głupot.
Nie zamierzam, zostawiam to zawodowym fotografom, którzy bez wątpienia zrobią to lepej niż ja

Facet który betonuje nie ma odpowiedzialności, facet ma wykonac swoją robotę.Odpowiedzialność ma konstruktor
... i kierownik owego betonowania. I to właśne tych panów miałem na myśli. Z resztą typowych fizycznych pracowników, przerzucających masę szuflą z betoniarki przy takim betonowaniu akurat nie ma

.. i nadzór.
Ci to akurat w dalszej kolejności.

ripek
18-02-2010, 01:33
:mrgreen::-D :)
Odpowiedzialną robotę to ma kardiochirurg albo facet który betonuje podpory po trzystumetrowy wiadukt na autostradzie.
Ripek, Ty naprawdę wierzysz w tą marketingową papkę, którą usiłujesz nam tutaj serwować ?

Nie czytasz ze zrozumieniem ;) Powiedziałem że to odpowiedzialna praca a nie kwestia życia i śmierci...

Jest wiele odpowiedzialnych zawodów ale nie zniżaj zawodu fotografa ślubnego (dobrego) do wykładacza kafelek bo bede zmuszony powiedzieć że nie wiesz o czym mówisz... Kafelki można zerwać i położyć jeszcze raz.

Sergiusz
18-02-2010, 03:11
A ja tam jestem zdania, że twór taki jak „fotograf ślubny” nie istnieje. Fotograf to fotograf. Podobnie jak zdun, bednarz, dekarz czy doker. Zawód jak jeden z wielu. Fotografia podobnie jak wiele innych zawodów ma swoje odbicie w hobby czy życiowej pasji. Nie trzeba być kucharzem aby gotować czy cukiernikiem aby wypiec ciasteczko. Podobnie nie trzeba być fotografem aby zrobić na ślubie czy weselu zdjęcia. Wystarczy trochę odwagi. Jak ktoś robi trochę więcej zdjęć niż tylko w wakacje i trochę poczyta i poćwiczy fotoreportaż to spokojnie da sobie radę. Trochę inaczej jest z plenerem. Tu już niestety trzeba zagłębić się w arkana wiedzy i poznać kilka niuansów fotograficznych typowych dla fotografowania ludzi w tym przypadku zdjęć pozowanych. Wypada poznać pewien klucz aby pokazać pewne relacje pomiędzy osobami i zapisać je na zdjęciu, zdjęciach. Pomijam tu zupełnie techniki fotografowania czy obróbki bo jest to już indywidualne podejście fotografa do tematu lub uleganie panującej modzie. Natomiast klucz, o którym powyżej pozostanie niezmienny. I wydaje mi się, że aby go poznać wystarczy kilkugodzinne spotkanie w tym temacie. Oczywiście nikt po kilkugodzinnym spotkaniu nie zostanie mistrzem ale powinien dać radę.

marcinicus
18-02-2010, 07:37
Nikt nigdy nie twierdził że te warsztaty w 2 dni zrobią fotografa z kogoś kto dopiero kupił aparat. Natomiast twierdzenie że korzyści z nich mają tylko prowadzący, materialne jest raz że bzdurą a dwa niegrzeczne, twierdzisz że wszyscy którzy w takich warsztatach uczestniczą to naiwni idioci?

I ja tak nie twierdzę. Chodziło mi o to, że Twój post, w którym użyłeś słowa "zacząć" mógł sugerować, że zaczynałeś od zera, a dwudniowy kurs wyniósł Ciebie na poziom zawodowca. Tylko tyle.
"Niegrzeczne"? Daruj sobie ten mentorski ton, kolego. I nie wciskaj mi tego czego nie napisałem.

MacGyver
18-02-2010, 09:44
Nie czytasz ze zrozumieniem ;) Powiedziałem że to odpowiedzialna praca a nie kwestia życia i śmierci...
Jak wiele innych. Zgadzam się że to praca trudna, wymagająca predyspozycji i wiedzy a i doświadczenia jest bardzo pomocne. Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniem że wiąże się ona z jakąś wyjątkową odpowiedzialnością. Skopiesz jeden ślub to klient Ci nie zapłąci, skopiesz kilka to wylecisz z rynku i będziesz sobie musiał poszukać innego zajęcia. Na tym odpowiedzialność się w zasadzie kończy.

Jest wiele odpowiedzialnych zawodów ale nie zniżaj zawodu fotografa ślubnego (dobrego) do wykładacza kafelek bo bede zmuszony powiedzieć że nie wiesz o czym mówisz... Kafelki można zerwać i położyć jeszcze raz.
Teraz to ty nie czytasz ze zrozumieniem, czy ja pisałem o kafelkarzu ?
Ponadto, co do zrywania płytek, ok, można to zrobic gdy w grę wchodzi jedna łazienka ale czy powiedziałbyś to samo o hali, w której jest tego powiedzmy 2000 m2?

Ja bardzo nie lubię dwóch rzeczy:
1. Dorabiania ideologii do wykonywanej przez siebie pracy
2. Wciskania ludziom że istnieją skróty, dzięki którym mogą osiągnąć pożądany poziom rozwoju (w jakiejkolwiek dziedzinie) szybko, w weekend, tydzień czy miesiąc.

Nie twierdzę oczywiście że Wasze warsztaty są do niczego, choćby dlatego że w nich nie uczestniczyłem. Ba, program macie rzeczywiście ciekawy. Ale dalej będę się upierał że aby dobrze wykonywać tą pracę potrzeba czegoś więcej niż kilku dni szkolenia i paru prób "na żywym organizmie".

ripek
18-02-2010, 09:55
Ależ skróty istnieją jeśli nie w ćwiczeniu postrzegania otoczenia i obyciu ze sprzętem to na pewno w takich dziedzinach jak model biznesowy. Prosty przykład: pokazałem warsztatowiczom moją 4 stronicową pisaną maczkiem umowę. Dorastała ona przez 4 sezony ślubne. W niektórych punktach byli zdziwieni że sytuacje przed którymi się bronię mają miejsce ;)


Teraz to ty nie czytasz ze zrozumieniem, czy ja pisałem o kafelkarzu ?

Przekolorowałeś z kariochirurgiem w jedną stronę, ja w drugą ;) Chodzi o to że fotografia jest po środku. Możesz pisać że spartaczenie ślubu kończy się na stracie finansów - ale wg mnie zostaje jeszcze spartaczona pamiątka z którą zostaje klient... Dla niektórych zdjęcia może są mało ważne ale bądź co bądź na forum fotograficznym nie powinienem tezy o wartości fotografii bronić :P


Ale dalej będę się upierał że aby dobrze wykonywać tą pracę potrzeba czegoś więcej niż kilku dni szkolenia i paru prób "na żywym organizmie".

Ależ oczywiście masz rację. Ja co krok podkreślam (i także w tym wątku) że warsztaty to tylko drobna część edukacji :)

Pedro44
18-02-2010, 10:29
Warsztatów nikt nikomu nie zabroni organizować i brać za to kasy.
Według mnie dobrze, że coś takiego jest, a czy się będzie brało w nich udział to już każdego sprawa. Na naukę i wymianę doświadczeń nigdy za późno.
Najważniejsza sprawa to to, żeby ludzie biorący udział w owych warsztatach, komentowali czy są dobrze prowadzone i czy warto.
Choć z drugiej strony to też może być tak, że jeden coś z nich "wyniesie", a inny nie - błędne koło, temat bardzo indywidualny.

pank
18-02-2010, 10:36
"Niegrzeczne"? Daruj sobie ten mentorski ton, kolego. I nie wciskaj mi tego czego nie napisałem.

Dobra, rozumiem że tego nie napisałeś?


W ciągu dwóch dni wymierne korzyści odnosi tak naprawdę tylko jedna strona - ta, która na tym robi kasę...

MacGyver
18-02-2010, 10:52
Ależ skróty istnieją jeśli nie w ćwiczeniu postrzegania otoczenia i obyciu ze sprzętem to na pewno w takich dziedzinach jak model biznesowy. Prosty przykład: pokazałem warsztatowiczom moją 4 stronicową pisaną maczkiem umowę. Dorastała ona przez 4 sezony ślubne. W niektórych punktach byli zdziwieni że sytuacje przed którymi się bronię mają miejsce ;)

A konsultowałeś ta umowę z jakimś prawnikiem ?

marcinicus
18-02-2010, 10:55
Dobra, rozumiem że tego nie napisałeś?

Ależ oczywiście. Ale wcześniej pogratulowałem Tobie zadowolenia z kursu i wyniesionych korzyści i zaznaczam, nie było w tym grama cynizmu. Moje zdanie jednak wynika z tego, że nie mam zamiaru udać się na taki kurs...

pank
18-02-2010, 11:03
Trochę się pogubiłem. Twierdzisz że korzyści z takich kursów mają tylko organizatorzy bo nie masz zamiaru się na żaden wybrać?

Loome
18-02-2010, 12:46
Hej Panowie
Nie chcecie to nie chodźcie, chcecie to chodźcie.
Ja tylko proponuje wam zajrzeć do galerii Panka i zobaczyć postępy jakie nastepiły od momentu kiedy poszedł na 1 kurs.

Sergiusz
18-02-2010, 12:55
Ja bym polemizował. I nie dlatego, że nie zrobił postępu bo zrobił tu chyba nie ma wątpliwości. Ale raczej do kierunku tego postępu.

Loome
18-02-2010, 14:01
Sergiusz to juz jest sprawa indywidualna. Tobie zdjecia panka się zazywczaj nie podobają. Mi podchodzą i to bardzo. Dla mnie w pierwszej piątce ślubniaków tego forum (które widziałem) jest :)

Sergiusz
18-02-2010, 14:12
Ja nie rozpatruję w kategoriach podoba się mniej lub podoba się więcej. Ja myślę, że pank byłby zapewne przed pierwszą piątką a konkurencja aby oglądać jego plecy musiałaby sięgnąć po lornetkę gdyby nie pewien kamień u szyi a nawet dwa, które nie pozwalają mu na wyjście przed szereg. :-D

Loome
18-02-2010, 14:13
a jakiż to kamień? :)

ripek
18-02-2010, 14:19
A konsultowałeś ta umowę z jakimś prawnikiem ?

Nawet z dwoma. Ucze sprawdzonych rzeczy :)

Sergiusz
18-02-2010, 14:23
a jakiż to kamień? :)


To już sprawa jak zauważyłeś indywidualna. Watek jest w całkiem innym temacie.

MacGyver
18-02-2010, 16:50
Nawet z dwoma. Ucze sprawdzonych rzeczy :)
No to nie mam więcej pytań na ten temat. W dzisiejszych czasach to podstawa bezpiecznej umowy. Jeśli umowy nie zweryfikuje Twój prawnik to bez watpienia wykorzysta to papuga przeciwnika :-)

ripek
18-02-2010, 16:58
Oby umowy służyły tylko do rezerwacji terminu :) Tego wszystkim życzę :)

MacGyver
18-02-2010, 17:42
Oby umowy służyły tylko do rezerwacji terminu :)
Zapomniałeś o podstawie do wystawienia rachunku :-)

More86
18-02-2010, 17:54
Wciskania ludziom że istnieją skróty, dzięki którym mogą osiągnąć pożądany poziom rozwoju (w jakiejkolwiek dziedzinie) szybko, w weekend, tydzień czy miesiąc.


Chyba każdy ma swój rozum i nie wyda lekkomyślnie 1000zł, a jeżeli tak, to widocznie ma zbyt dużo pieniążków.
Poza tym kto jak kto, ale fotograf na marketingu powinien się znać i nie dać zrobić w konia:D

ripek
19-02-2010, 14:46
Otworzyłem "poziom drugi" edukacji - coraz częściej dostaje o tym maile więc prosi się to o oficjalną ofertę. Zapraszam http://www.marcinbittner.com/coaching.php :)

Maver
22-02-2010, 13:32
Nie czytasz ze zrozumieniem ;) Powiedziałem że to Jest wiele odpowiedzialnych zawodów ale nie zniżaj zawodu fotografa ślubnego (dobrego) do wykładacza kafelek bo bede zmuszony powiedzieć że nie wiesz o czym mówisz... Kafelki można zerwać i położyć jeszcze raz.

Dobrze, a tak z czystej ciekawosci.
Wyobrazmy sobie sytuacje ze robiles komus zdjecia slubne, niestety z jakis strasznych powoow udalo ci sie spektakularnie spiepszyc zdjecia, albo nie wiem, padl dysk w laptopie, wszystkie karty backupy itp... i zdjec po prostu nie ma?
Rozumiem ze bedzie Ci bardzo przykro i oddasz mlodej parze pieniadze za fotografowanie tak? I co... tyle? Bo taki co to kladzie flizy bedzie musial przynajmniej za nie jeszcze raz z wlasnej kieszeni zaplacic i zmarnowac kolejne 2 tygodnie na polozenie w czasie ktorych nie bedzie mogl robic nic co mial wczesniej zaplanowane.
Wiec znowu bez przesady z ta odpowiedzialnoscia fotografow. Mojemu znajomemu taki wlasnie zawodowy polecany fotograf w dniu slubu powiedzial ze nie przyjdzie bo cos mu wypadlo... zapewne lepsze zlecenie bo slub byl 25 grudnia. Ewentualnie za duzo wypil dzien wczesniej. Jako zadosc uczynienie zwrocil mu kase i kazal sie mowiac brzydko "pałowac". W zwiazku z czym znajomy zdjecia slubne mial tylko te ktore zrobili mu zaproszeni goscie.

marekb
22-02-2010, 14:16
Maver, czyli potwierdzasz to co napisał Marcin, to odpowiedzialna robota. Co do kart, dysków itd robię dwoma aparatami i nawet jesli mam jeden slot w puszce to nigdy nie ma tak bym nie miał z jakiejs ważnej chwili zdjęć. Co do olania zlecenia to mogłem ze dwa razy iść do lekarza po zwolnienie i nie byłoby problemu- ostatni ślub robiłem z zapaleniem oskrzeli i gorączką. Gdybym jednak złamał nogę, to albo bym znalazł zastępstwo albo na wózku pojechał..;)

Maver
22-02-2010, 15:02
W zasadzie tak. Odpowiedzialna, bo dla wiekszosci ludzi zdjecia slubne maja byc pamiatka z wyjatkowego i teoretycznie niepowtarzsalnego wydarzenia.
Niestety mam wrazenie ze ta "odpowiedzialnosc" opisana w tym watku glownie ma sie przekladac na odpowiednio wysokie wynagrodzenia dla fotografa, a nie na przyklad sposoby "kary" w momecie zlego wywiazania sie z umowy.

Nie chodzi mi tu o zadne personalne wywody bron boze.. pod niczyim adresem.
Chodzilo mi po prostu o nazywanie pracy przy fotografi slubnej jako bardzo odpowiedzialnej i pokazanie ze ta odpowiedzialnosc nie jest az tak duza jesli trafi sie np na niezadowolonego ze zdjec klienta czy sytuacje w ktorej fotograf nie moze wywiazac sie ze zlecenia.
Ryzyko fotografa to najwyzej nie odebranie naleznych pieniedzy za zdjecia, smiem twierdzic ze znaczna wiekszosc takich fotografow nie poczuwala by sie do tej duzej odpowiedzi jesli przyszlo by na przyklad do koniecznosci zadosc uczynienia z niewywiazania sie ze zlecenia.

Post nie mial zadnych podtekstow personalnych. Zeby nikt przypadkiem nie bral sobie do serca tego co napisalem. To tylko ogolne stwierdzenie faktu (moim zdaniem bardzo prawdziwego)

grinsen
23-02-2010, 10:55
Czytam ten watek przypadkowo ale z zaciekawieniem.

Sam robie śluby, przez 4 lata prowadziłem szkole rysunku więc jeśli chodzi o temat fotografii i szkoleń to wiem jak to wygląda od podszewki. Wydaje mi się ze i przeciwnicy o obrońcy warsztatów maja racje a z drugiej strony gadają totalne bzdety – bez obrazy;)

Dyskusje można sprowadzić do jednego zdania „czas to pieniądz”

Prowadzący kursy ani w dziedzinie fotografij ani obróbki ameryki nie odkryli bo i nie ma czego. Zainwestowali jednak sporo czasu i pracy aby dopracować pewien schemat pracy który się według nich sprawdza. Każdy może dojść do podobnych efektów ALE musi zainwestować sezon, dwa na zdobycie tej wiedzy. Może tez „kopic” ja od innych – pytanie za ile, od kogo i na jakich warunkach.

Dyskusja czy to wiedza jest droga czy jest w wsteczna w stosunki do tego czy wiedza ta jest ci potrzebna czy nie. Jeśli uważasz ze NIE to po co dyskutować, jeśli TAK – to zastanówmy się kto za da jej więcej za ta sama cenę.

Faktem jest ze 2 dni to śmiesznie mało /3 tez mało/ można zrobić kilka fotek dostać sprawdzona umowę i nieco pomarzyć słuchając opowieści o tym jakie to są śluby i jak fajnie się je robi. Z drogiej strony więcej ciężko coś upchnąć.

Dawniej czeladnik przychodził do mistrza i praktykował kilka lat. Teraz można się nauczyć pływać, szydełkować czy fotografować w weekend.

Chcesz szybko podstawy – kup kurs 2 dniowy. Chcesz się czegoś nauczyć: patrz, chłoń, poproś kogoś o pomoc, poświeć sezon aby zdobyć solidna wiedzę. Obie metody dobre – pytanie tylko czy masz więcej czasu i chęci czy pieniędzy?


Przykład: Moja zona była na warsztatach Kaliny /pozdrawiamy serdecznie i robimy dobra reklamę/ O ile nie odkryła trzeciego bieguna - to czegoś nowego się nauczyła, spędziła dwa dni w towarzystwie ciekawych ludzi, złapała inne spojrzenie na temat fotografii ślubnej..... to według mnie sporo.

Przykład nr 2: Znajomy, nie będę podawał z nazwiska bo i tak sam robi wiele szumu na forach na temat warsztatów. Dla niego 1600pln to za wiele, do wszystkiego dojdzie sam. Droga prób i błędów stara się czegoś nauczyć, ale do dziś pewnych prostych rzeczy nie rozpracował.

Czas to pieniądz.....

PS Marcinie, 8500 za „coaching” jednak bym nie dal :) Inaczej sobie wyobrażam taki staż.

magart
23-02-2010, 14:37
PS Marcinie, 8500 za „coaching” jednak bym nie dal :) Inaczej sobie wyobrażam taki staż.

To chyba wynika z przyzwyczajenia do klientów z grubym portfelem ;) Z drugiej strony obcowanie z takimi klientami dla początkującego daje pewnie niesamowitego kopa. Inaczej wygląda zdjęcie w remizie a inaczej w sali balowej itp. Tyle, że trzeba mieć taką sumkę, żeby zastartować na tym levelu :)

Husky
23-02-2010, 14:41
A ja już zaczełem zbierać te 8500zł.

pank
23-02-2010, 14:48
Cena wcale nie jest wysoka, biorąc pod uwagę fakt że po takim treningu i ze zbudowanym portfolio można od razu szukać zamożnego klienta.

szuler
23-02-2010, 14:55
sprzedaj sprzęt będzie łatwiej ;)

michal_sokolowski
23-02-2010, 17:26
bardzo bym chciał wybrać się na jakieś dobre warsztaty, ale TYLKO z obróbki komputerowej. Niestety jak dotąd nie udało mi się znaleźć nic takiego.....

Warsztaty praktyczne w sensie biegania w kilka osób z aparatami za jedną parą młodą jakoś mi nie pasują.
Może plener to jeszcze rozumiem, ale reportaż..... to pomyłka.
Reportażu nie da się nauczyć - nawet w tydzień.

Podkreślam - to moje zdanie.

magart
23-02-2010, 17:39
Może plener to jeszcze rozumiem, ale reportaż..... to pomyłka.
Reportażu nie da się nauczyć - nawet w tydzień.

Podkreślam - to moje zdanie.

W pełni się z Tobą zgadzam, tak jak zresztą tu wcześniej pisałem.

gajosek
23-02-2010, 22:42
Siemka

Ja może nawiąże do tematu wątku. Już jakiś czas zajmuję się fotografią więc wiedzę podstawową powiedzmy posiadam. W kursie żadnym nie brałem udziału. Wszystko z książek i internetu. Zdjęcia pozostawiają jeszcze wiele do życzenia ale jest progres i... no właśnie miałem możliwość pogadania i pofotografowania przez jeden wieczór z "zawodowym" fotografem prowadzącym kursy. Kumpel kumpeli przyjechał po prostu do Gdańska na wernisaż i będąc tak miły użyczył mi lepszego sprzętu i dał kilka wskazówek. 1h wspólnej dyskusji i kilka pstryków dała mi bardzo dużo. Od wspomnianej wcześniej iskierki zapału poprzez zwykła teoretyczną wiedzę, do której nieskromnie mówiąc pewnie bym doszedł ale znacznie (znacznie) więcej czasu musiał bym na to poświęcić.

Osobiście mimo jakiegoś bagażu doświadczeń i wiedzy zamierzam "podskoczyć" na jakiś podstawowy kurs co by trochę uporządkować wiedzę. A później może coś bardziej profesjonalnego. Nie dlatego, że "marketing działa" tylko zdaje sobie sprawę z wielkości tematu "fotografia". Niech podczas takiego kursu 5 nowości wpadnie mi w ucho a będę zadowolony. Studia, stricte fotograficzne to w sumie moje marzenie ale chyba na to na razie nie będę mógł sobie pozwolić.

Jest jeszcze jeden aspekt kursów fotograficznych, na który w sumie kumpel kumpeli się żalił. Mianowicie totalny brak podstawowej wiedzy o fotografii oraz brak choćby odrobiny kreatywności. Nie wyobrażam sobie bez tego w pełni wykorzystać dany kurs. Choćby podstawowy.

ripek
24-02-2010, 22:58
PS Marcinie, 8500 za „coaching” jednak bym nie dal :) Inaczej sobie wyobrażam taki staż.

Ale chyba nie jako "mogę ponosić torbę za darmo?" :) bo takich zapytań na prawdę jest wiele. Tyle że moja oferta to nie noszenie torby tylko duża ilość pracy na weselu i poza nim przy komputerze (wspólnie).

Poza tym jest jeszcze jedna sprawa - najlepszym kursantom oddam pieniążki za kurs w pewien sposób :-) Ale to dopiero plany na przyszłość.


Cena wcale nie jest wysoka, biorąc pod uwagę fakt że po takim treningu i ze zbudowanym portfolio można od razu szukać zamożnego klienta.

Nie jest wysoka - konkretna wiedza która będzie zarabiała na siebie w cenie dobrej eLki - samą elką człowiek bez pojęcia nie zdziała wiele :P

Z dobrym portfolio i poćwiczeniem na 12 sesjach można brać nie 1200zł a dwa razy tyle. Jeden pomyśli że cena szalona, drugi przekalkuluje że zwróci mu się to po 7 ślubach na których zarobi ten 1200zł więcej niż by mógł.

Chętnych zapraszam :) Zostało 2 i pół miejsca :P


bardzo bym chciał wybrać się na jakieś dobre warsztaty, ale TYLKO z obróbki komputerowej. Niestety jak dotąd nie udało mi się znaleźć nic takiego.....

Z obróbki tylko chyba nie ma. Najbliższe warsztaty u Kaliny i Adama.
U nas głównie workflow lightroomowy + troszkę photoshopa. Każdy uczy w inny sposób bo pracujemy w inny sposób na codzień.

Canion
25-02-2010, 10:01
Warsztaty to nie tylko "ślubniaki". Czemu zarabianie na fotografi musi sprowadzać sie do biegania po ślubach? Nie każdemu taki system/zakres pracy odpowiada . Pamiętajmy żę są też inne dziedziny fotografii oprócz reportażu ślubnego w których można się sprawdzić i zarabiać nie gorzej niż reportażu ślubnym.
warsztaty, kursy itp to poprostu inwestycja. Mniejsza lub wieksza ale jeśłi chce sie zawalczyc w tej konkurencyjnej branży to jest to inwestycja jak najbardziej rozsądna. Miałem przyjemność w różnej roli uczestniczyć w kilku warsztatach. Po żadnych złotych gór nie oczekiwałem ale też każde wniosły coś ciekawego. bywa że były to kontakty, które jak sie okazało pożniej przyniosły konkretne choć przyznam nieoczekiwane zlecenia. Bywa że całe warsztaty zaowocowały jednym nowo poznanym "trickem" w PS. Pewnie że można do pewnych rozwiązań dojść samodzielnie , metodą prób i błedów. Tylko że nie każdy ma tyle czasu. Sporo ludzi założyło fotofirmy z dofinansowania UE, kończą sie okresy "ochronne" a firmy drepczą dokładnie w tym samym miejscu co 2 lata temu. i warto by sie przyłożyć aby rzeczywiście na siebie zarabiały.

a jeśłi już był poruszany temat cen, cóz...z finansowego punktu widzenia, każda zainwestowana złotówka "zwróciła" się z nawiązką.