Zobacz pełną wersję : Kupowanie dysku zewnętrznego do mac'a
Witam,
Przebrnąłem przez kolejny temat związany z fotografowaniem to się podzielę zdobytą wiedzą, bo sam sporo korzystam czytając.
Do czego: Bieżące składowanie zdjęć (akurat w temacie zdjęć nie backup)
Priorytety: Szybki, Cichy, Niezawodny
Mój wybór: Iomega UltraMax 1TB
Był jeszcze jeden priorytet Design ale to kategoria bardzo subiektywna.
Co do bezawaryjności okaże się po czasie.
Życiowo zakładam, że nie ma urządzeń bezawaryjnych są tylko dobre backupy
Jeśli ktoś chce się zapoznać z perypetiami i tym co jeszcze brałem pod uwagę to tutaj jest wpis: Kupowanie rzeczy czyli czy ten dysk jest cichy? (http://blog.jimb40.com/2010/02/06/kupowanie-rzeczy-czyli-czy-ten-dysk-jest-cichy/)
Pozdrowienia
R.
Bardzo pikne (że też Ci się chciało :-)
Tylko ta cenaaaaaaaaa :-(
No cena nie jest atutem tego urządzenia. W moim przypadku pozostałe rzeczy były na tyle ważne, że zdecydowałem umieścić ją dalej na liście.
Z mojego doświadczenia wynika, że odrzucając wartość marki, za podobną rzecz zwykle więcej płacimy jeśli jest różnica w jakości wykonania.
A mi wlasnie podobaly sie lacie, ale glownie ze wzgledu na zasilacz, bo mialy zwykly zasilacz od razu go gniazdka z bolcem. Jak ktos nosi taki dysk, to wie ze im mniejszy zasilacz i z mniejsza iloscia kabli tym lepiej. Poza tym standardowa wtyczka, wiec taki dysk mozna zasilac zwyklym uniwersalnym zasilaczem. No i zawsze kupuje dwa. A jako drugi do backupu (ktory i tak zawsze jest w domu) - wierny jestem firmie seagate - bo maja zainstalowany od razu program freeagent, ktory nie tylko kopiuje cala strukture plikow i katalogow z dysku pierwotnego, ale rowniez synchronizuje wszystko z pierwotnym dyskiem.
Dlatego jak rozgladam sie za para dyskow tej samej pojemnosci, to pierwotny musi byc mobilny, a drugi jak wspomnialem z tym programem.
Fajny ten Iomega UltraMax 1TB - maly zasilacz, ladne etui. Na ten rok mam zapas. Ale na nastepny pomysle, moze cena nie bedzie taka zabójcza ;-)
Fajny ten Iomega UltraMax 1TB - maly zasilacz, ladne etui. Na ten rok mam zapas. Ale na nastepny pomysle, moze cena nie bedzie taka zabujcza ;-)
Osobiście to kupuje jak najtańsze - firmowe. Ostatnio - WD Essentials - w środku taki sam dysk jak w każdym innym, wygląd obudowy mam gdzieś bo leży razem z innymi w najdalszym koncie pod biurkiem (chociaż w tym WD jest OK), niczego poza USB 2.0 nie potrzebuję bo i tak służy tylko do storage'u. Więc ogólnie nie widzę najmniejszego sensu inwestowania więcej kasy niż niezbędne minimum...
@szwayko gdyby mobilność miała znaczenie pewnie bym się pochylił nad tym LaCie
@Krzychu gdym nie chciał trzymać dysku na biurku lub wręcz zamknął go w szafie wydawanie pieniędzy na design lub porządną obudowę mijało by się z celem, również dla mnie. Szczególnie, że na liście zakupowej jest kolejny obiektyw.
Dlatego piszę o priorytetach. Na pytanie "jaki dysk jest dla mnie dobry?" bez dodatkowych informacji odpowiedź "każdy" jest jak najbardziej właściwa. :)
Na marginesie TekStore służy teraz jako backup. Włączam go raz na 2-3 tygodnie, wiec ani hałas ani odpinanie się dysku mi tak bardzo nie przeszkadza.
- wierny jestem firmie seagate - bo maja zainstalowany od razu program freeagent, ktory nie tylko kopiuje cala strukture plikow i katalogow z dysku pierwotnego, ale rowniez synchronizuje wszystko z pierwotnym dyskiem.
A ja wręcz przeciwnie. W ciągu dwóch lat padły mi aż trzy seagaty. Co z tego, że za każdym razem dostawałem nowy, jeśli przyprawiało mnie to o zawały. Tej firmie długo nie zaufam.
A ja wręcz przeciwnie. W ciągu dwóch lat padły mi aż trzy seagaty. Co z tego, że za każdym razem dostawałem nowy, jeśli przyprawiało mnie to o zawały. Tej firmie długo nie zaufam.
E tam byla raz taka seria. Jak sie kupuje powolne muly - to sa nie do zdarcia.
Moje uwagi co do dysku, co prawda nie do Mac-a lecz do PC, ale to chyba akurat bez znaczenia, są następujące:
- dobrze jak dysk jest leżący, nie stający, to znaczy, najlepiej, żeby największą powierzchnią leżał na blacie, gdyż takie położenie jest po prostu najbardziej stabilne. Dyskowi nie służy, kiedy się go przewraca, zwłaszcza podczas pracy. W segate-cie Free Agnetcie mi się zdarzyło go parę razy wywrócić. A to odsuwając szafkę zahaczyłem o kabelek, a to drzwiczki od szafki pociągnęły za kabelek, a to kot go przewrócił. Niestety, mimo, że uważałem miałem kilka takich przypadków. Komuś innemu może się to nigdy nie przytrafić, pytanie po co stwarzać ryzykowną sytuację?
- dioda nie powinna zbyt jasno świecić. Jeżeli dysk leży na biurku a jego dioda świeci w oczy niczym 50W żarówka, to nie jest to komfortowe, a zdarzają się takie konstrukcje.
- fajnie jak dysk ma własny wyłącznik i nie polega jedynie na usypianiu go przez system. Czemu? Ano włączony ręcznie dysk i tak system zawsze może uśpić, ale kiedy mamy manualną kontrolę nad włączeniem/wyłączaniem, możemy go nigdy nie odłączać od komputera i uniknąć przy tym niepotrzebnego startu dysku wraz z systemem kiedy nie będzie nam potrzebny.
- oczywiście cisza i niezawodność, czy ogólna kultura pracy to rzecz oczywista do tego stopnia, że nie trzeba o niej nawet wspominać
- co do interefaców to już jest kwestia indywidualnych potrzeb. Minimum i zarazem wystarczającym standardem jest USB 2.0. Do zwykłych backupów i sięgania do danych na dysku w zupełności wystarcza. Fire Wire czy jeszcze lepiej eSata jest na pewno szybsze i wygodniejsze, szczególnie przydatne do kopiowania i przenoszenia dużej ilości danych, natomiast wzrost ceny jest w większości przypadków niewspółmierny do zysków w codziennym użytkowaniu. Jeżeli nie kopiujemy często setek GB, a raczej jednorazowo przenosimy wszystkie dane a następnie uzupełniamy tylko zmiany USB wystarcza w zupełności.
Inaczej sprawa ma się z interfacem sieciowym, to bardzo praktyczna rzecz, choćby dlatego, że wiele komputerów może mieć dostęp do tego samego dysku i żaden dodatkowy komputer, oprócz tego z którego aktualnie korzystamy, nie musi być włączony, nie mówiąc o wygodzie korzystania przez Wifi. Dodatkowo dysk nie musi być umieszczony w bliskim sąsiedztwie, można go dać do szafy, na strych czy do piwnicy.
Wtedy element designu odpada, chyba, ze lubimy się obstawiać na biurku różnymi drogimi, desigerskimi zabawkami, ale to ma niewiele wspólnego z faktycznym potencjałem sprzętu, tylko z rzeczami o których ciężko dyskutować, jak poczucie estetyki oraz potrzeba wystawiania pewnych rzeczy na widok.
Ja niedawno zaopatrzyłem się w dysk zewnętrzny Samsung Story 1,5 TB:
http://www.samsung.com/global/business/hdd/productmodel.do?type=87&subtype=91&model_cd=466
Leży na płask, więc absolutnie nie sposób go wywrócić nie podnosząc go z ziemi. Włącznik jest w postaci pokrętła i umożliwia łatwe włączanie i wyłączanie wedle potrzeby. Dodatkowo pokrętło spełnia rolę regulatora siły świecenia diody sygnalizującej pracę dysku. Nawiasem mówiąc dioda jest umieszczona pod dyskiem i widać ją tylko po odbijającym się świetle od podłoża, dzięki czemu o rażeniu nie ma mowy. O solidności nie ma co mówić, po pierwsze za krótko go mam, po drugie z dyskami tak to już jest, że nawet jak się nam wszystkie danej firmy zepsują nie świadczy to jeszcze o marce, wadliwe serie trafiają się wszystkim, to tylko kwestia przypadku na co trafimy, chyba, ze mamy wtyki.
Natomiast dysk jest bardzo cichy, praktycznie niesłyszalny w normalnym użytkowaniu.
Dodatkowo zawiera praktyczny software do backupu a i cena jest przyzwoita.
Dostępna jest wersja zwykła USB jak i USB + eSata.
Nawet metalowa obudowa wygląda przyzwoicie. Dodatkowo dyski Samsunga wydają się być dość chłodne, w każdym razie chłodniejsze, niż te z którymi miałem dotychczas do czynienia.
Inwestowanie w drogi dysk z wieloma bajerami, wydaje się o tyle wątpliwe, że w niedługim czasie i tak zabraknie miejsca i trzeba będzie dokupić nowy lub zmienić na większy. Dodatkowo każdy dysk potrafi się zepsuć.
Całkiem rozsądnym rozwiązaniem w przypadku lap-topów jest nie kupno cegły, która potrzebuje kontaktu żeby działać, a małego, przenośnego dysku do archiwizacji (WD Data Traveller) i wsadzeniem do komputera większego.
Do obecnych MacBook'ów da się bez problemu wsadzić 500gb bez utraty gwarancji, do MacBook'a Pro jest nieco ciężej, ale również można.
W przypadku laptopa, najlepiej mieć pliki "w środku" - praca w terenie z podpiętym zewnętrznym dyskiem nie należy do przyjemności. A jeśli już koniecznie trzeba, warto ubezpieczyć się na wypadek braku gniazdka ;)
Poza tym, w przypadku laptopa,
mały, zewnętrzny dysk jest dobry do archiwizacji danych w terenie, jest mały, lekki, mieści się w każdym plecaku foto i zajmuje podobną ilość miejsca, jak dwa filtry Cokin.
duży, stojący jest dobry do domu - po prostu jako wielka cegła ze wszystkimi danymi. Ale, w tym przypadku, lepiej od razu kupić dwa takie dyski - na wypadek awarii pierwszego.
Ja oczywiście pisałem o dysku do podłączenia do komputera stacjonarnego 3,5", z osobnym zasilaczem i taki podałem przykład.
Tak jak pisze _igi do laptopa najlepiej sprawdzi się dysk 2,5" zasilany jedynie przez USB, bo w przypadku mobilności jest to dużo wygodniejsze rozwiązanie. W takim przypadku uwagi o osobnym włączniku/wyłączniku oraz stabilnej podstawie oczywiście nie mają zastosowania.
Tak jak pisze _igi do laptopa najlepiej sprawdzi się dysk 2,5" zasilany jedynie przez USB, bo w przypadku mobilności jest to dużo wygodniejsze rozwiązanie. W takim przypadku uwagi o osobnym włączniku/wyłączniku oraz stabilnej podstawie oczywiście nie mają zastosowania.
Nie, ale trzeba sprawdzić czy nasz komputerek wysyła odpowiednio dużo mocy z USB, żeby go zasilić.
Być może się mylę, ale wydawało mi się, że praktycznie wszystkie dyski 2,5" są zasilane wyłącznie przez USB i nie wymagają zasilaczy, natomiast praktycznie wszystkie dyski 3,5" mają zewnętrzne zasilacze i bez nich działać nie będą. Te pierwsze idealne do laptopa i dużej mobilności, te drugie do stacjonarnego, jako backup lub ekstremalnie duży magazyn danych.
Są jeszcze rozwiązania pośrednie, do swojego netbooka dokupiłem nagrywarkę DVD (sam komputer nie posiada żadnego napędu optycznego) zasilaną z 2 portów USB zamiast z jednego. Dzięki temu nie potrzebuje zewnętrznego zasilacza.
Od 1,5 roku używam dwa dyski 2,5 cala każdy po 250G - Transcend StoreJet. W środku tego ustrojstwa kryje się napęd samsunga. Generalnie jako back up dokumentów czy domowa filmoteka sprawdza się doskonale. Należy do średniej klasy dysków, cena też nie jest wygórowana. Ostatnio za jego testowanie wzięli się sąsiedzi zza południowej granicy :)
http://www.youtube.com/watch?v=Z0iMPLsmXOs
Nie, ale trzeba sprawdzić czy nasz komputerek wysyła odpowiednio dużo mocy z USB, żeby go zasilić.
A możesz podać przykład notebook-a który nie jest w stanie "zasilić" podłączonego do jego portu USB zewnętrznego dysku 2.5"?
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.