PDA

Zobacz pełną wersję : Kiedy stajemy sie niewolnikami fotografii?



snowboarder
06-10-2005, 02:00
Na ostatnim wyjezdzie zaczalem troche to dostrzegac. Wszedzie nosze
ze soba aparat i ciagle robie zdjecia. Choc oczywiscie mam czas na oddech
i spokojny "zachwyt" miejscem, w ktorym jestem, prawda jest, ze aparat
jest ze mna i gros czasu mam wizjer przy oku.
Muflon wlasnie pisze o swoim nowym nabytku (szczere gratulacje). Wspomina
ile wazy jego plecak (!). To mi nasunelo mysl - w ktorym momencie hobby
robi sie przegieciem? Kiedy tracimy dystans i zaczynamy byc niewolnikami
pstrykania? Czy nie robimy sie przypadkiem wyizolowanymi od swiata dziwakami?
Z calym szacunkiem dla muflona z 20kg na plecach :-)

djtermoz
06-10-2005, 03:10
Cos w tym jest. Sam tez wszedzie (prawie) chodze z aparatem. Ostatnio przestalem jednak wychodzic z aparatem do supermarketu ("przeciez zawsze cos moze byc po drodze"). Bez przesady.

Z tego tez powodu zaden moj obiektyw nie wazy wiecej niz korpus 10D a moj statyw to tylko 1.5kg. Mimo to po napakowaniu malego plecaczka 5 szklami i 10D robi sie to jakies ciezkie. Tym bardziej wspolczucia dla muflona.

Na cale szczescie nie wszedzie ma sens noszenie calego dobytku. Gdy chce robic fotki a nie chce mi sie wiele nosic to biore 10D+28/1.8 i tyle. Nic wiecej. Tylko ze potem i tak narzekam jaki ten 10D ciezki.

Czasem chyba troche sie umartwiamy tymi ciezkimi gratami w plecaku podczas gdy kolejna japonska wycieczka obok z usmiechem na ustach pstryka wszystko wokol aparacikami wielkosci karty kredytowej.

muflon
06-10-2005, 03:35
Pewnie koledzy myślą, że za oceanem to wszyscy smacznie śpią? :-)

Hmm... zacznę od odpowiedzi na wywołanie do tablicy :-) Jurek ma w stopce "Jeśli się coś lubi, to trzeba mieć to coś w najlepszym rodzaju". Ja lubię robić zdjęcia, a w szczególności lubię je robić fajnym sprzętem i ta "fajność sprzętu" to dla mnie bardzo istotny element "lubienia robienia". (Zupełnie inna sprawa, czy umiem - ale to chyba nie ten temat). Już sama zabawa porządnym kawałkiem aparatu to dla mnie przyjemność, jeśli jeszcze do tego czasem coś z moich wypocin się komuś spodoba - to już w ogóle super. I dla w/w przyjemności chętnie się czasem poświęcę dźwigając to i owo.

W pewnym sensie pewnie można powiedzieć, że jestem "niewolnikiem", bo na imprezę ze znajomymi zabieram 20D i 24-70 (no, dla niepoznaki zdejmuję gripa ;-) ) - mimo że w szafie lezy sobie G5. Ale po prawdzie, to ciągle częściej zdarza się, że żałuję, że nie mam aparatu... i to nawet nie kwestia wagi ;-) - miejsce w plecaku obok laptopa sie znajdzie. Ale jakoś tak póki co nawyku nie mam.

W sumie to powiedziałbym nawet odwrotnie: odkąd zacząłem się bawić w foto, to znacznie częściej zdarza mi się rozglądać wokół siebie, dostrzegać "o, fajny ptaszek", "o, fajny widok", przystanąć na chwilę pogapić się, oczywiście przez moment pożałować, że nie mam sprzętu :-), uśmiechnąć się i iść dalej. Także w tym sensie nie czuję się "niewolnikiem", ale wręcz przeciwnie, widzę że mam z tego interesu jakiś profit. A że $$$ wycieka... dopóki dzieci jeść nie wołają, a żona nie grozi rozwodem - to dlaczego nie? :mrgreen:

djtermoz
06-10-2005, 03:47
W sumie to powiedziałbym nawet odwrotnie: odkąd zacząłem się bawić w foto, to znacznie częściej zdarza mi się rozglądać wokół siebie, dostrzegać "o, fajny ptaszek", "o, fajny widok", przystanąć na chwilę pogapić się, oczywiście przez moment pożałować, że nie mam sprzętu :-), uśmiechnąć się i iść dalej.

To sie nawet zgadza. Mania fotografowania wyrabia jakies takie inne spojrzenie na swiat. Chyba zaczynamy zauwazac rzeczy, na ktore wczesniej nie zwrocilibysmy uwagi. Ja tez czasem dostrzegam cos ciekawego i juz zaczynam kombinowac w myslach jak to skadrowac, jakim obiektywem, itd. Oczywiscie tysiace takich "zdjec" przepadlo z racji braku sprzetu gotowego do strzalu w tej odpowiedniej chwili.

akustyk
06-10-2005, 06:49
odpisze ktotko, bo do roboty lece: nie wiem w ktorym, ale wiem ze juz przekroczylem.

wstaje o 6.00 rano, zeby zjesc jakies uczciwe sniadanie przed wyjsciem na uczelnie... patrze za okno i mysle... k... ze tez musze dzisiaj miec zajecia, zamiast wolnego, zeby smignac pofocic :(

a ja na prawde lubie dydaktyke ze studentami :)

mjastrzebski
06-10-2005, 08:44
To mi nasunelo mysl - w ktorym momencie hobby
robi sie przegieciem? Kiedy tracimy dystans i zaczynamy byc niewolnikami
pstrykania? Czy nie robimy sie przypadkiem wyizolowanymi od swiata dziwakami?
Z calym szacunkiem dla muflona z 20kg na plecach :-)

Trafilem ostatnio na dpreview na watek, gdzie totalny "laik ale z ambicjami" sie zastanawial co kupic,5D czy 1DmkII. Bo chialby sie nauczyc robic zdjecia. A i chcial do tego pare L-ek. Wszyscy o przekonywali zeby sobie kupil 350, no 20D to sie bedzie potrafil okreslic i samodzilenie zdecydowac po jakims czasie. A na poczatku i tak nie zauwazy roznicy.
Moj punkt widzenia. Jesli dzieci z powodu tego hobby z glodu nie piszcza, a ja sam wiem czego chce, wiem ze mi to sprawia frajde i wiem do czego sluzy ten sprzet, to nie jest chyba ze mna tak tragicznie. Gorzej by bylo gdybym sobie wydawal nascie tysiecy dla kaprysu jak ten gosc z dpreview. Zeby miec dla samego "miacia", nie wiedzac do czego to sluzy.

pozdrawiam,

Marcin

akustyk
06-10-2005, 13:02
ja czegos nie rozumiem? watek jest o hobby i uzaleznieniu. od fotografii...

a wy jedziecie o kolekcjonowaniu sprzetu. kurde, sklep sobie otworzcie, bedziecie mieli co macac! ale nie mieszajmy dwoch pojec - fotografia to wykonywanie zdjec (i nie mam na mysli kart testowych). nie teoretyzowanie o tym ile megapikseli jest w megapikselach, czy tez 872D ma jedna nozke bardziej...

Kubaman
06-10-2005, 13:19
akustyk, ale sprzęt akurat jest ważny. Bo gdyby tyle nie kosztował nie stanowiłby przedmiotu marzeń i długofalowego planowania wydatków. A takie planowanie, to jest duży przyczynek do uzależnienia.

muflon
06-10-2005, 13:22
Poza tym to snowboarder zaczął wątek i to było o sprzęcie :-)

akustyk
06-10-2005, 14:31
muflon, no nie bardzo... tytul: "Kiedy stajemy sie niewolnikami fotografii?"
fotografi. nie posiadania sprzetu. to sie rozni. http://pl.wikipedia.org/wiki/Fotografia

zreszta, zagladajac do tresci (podkreslam):


Na ostatnim wyjezdzie zaczalem troche to dostrzegac. Wszedzie nosze
ze soba aparat i ciagle robie zdjecia. Choc oczywiscie mam czas na oddech
i spokojny "zachwyt" miejscem, w ktorym jestem, prawda jest, ze aparat
jest ze mna i gros czasu mam wizjer przy oku.
Muflon wlasnie pisze o swoim nowym nabytku (szczere gratulacje). Wspomina
ile wazy jego plecak (!). To mi nasunelo mysl - w ktorym momencie hobby
robi sie przegieciem? Kiedy tracimy dystans i zaczynamy byc niewolnikami
pstrykania? Czy nie robimy sie przypadkiem wyizolowanymi od swiata dziwakami?
Z calym szacunkiem dla muflona z 20kg na plecach



kubaman, moze ja zle pojmuje, ale dla mnie fotografia polega przede wszystkim na robieniu zdjec a nie onanizowaniu sie aparatami. i tak tez zrozumialem oryginalna wypowiedz. czy przypadkiem doszukanie sie w niej wzmianki o kolekcjonowaniu sprzetu nie wynika z tego, ze glownie z tej strony dostrzegacie temat?

Riccardo
06-10-2005, 14:37
kubaman, moze ja zle pojmuje, ale dla mnie fotografia polega przede wszystkim na robieniu zdjec a nie onanizowaniu sie aparatami. i tak tez zrozumialem oryginalna wypowiedz. czy przypadkiem doszukanie sie w niej wzmianki o kolekcjonowaniu sprzetu nie wynika z tego, ze glownie z tej strony dostrzegacie temat?

no w koncu to forum UZYTKOWNIKOW APARATOW marki Canon a nie robiacych zdjecia :)

akustyk
06-10-2005, 14:47
no w koncu to forum UZYTKOWNIKOW APARATOW marki Canon a nie robiacych zdjecia :)
dlatego tez ilosc dyskusji o fotografii i o zdjeciach jest na nim znikoma. zgadzam sie, tez to zauwazylem. i w pelni rozumiem, bo do dyskusji o zdjeciach trzeba miec jakas wrazliwosc i pojecie estetyki, podczas gdy onanizm sprzetowy opiera sie wylacznie na wartosciach mierzalnych, ktorymi mozna sie w nieskonczonosc zarzucac...

prawda. ale akurat oryginalna tresc watka mowi o fotografowaniu. nie wylacznie, ale na pewno w wiekszej mierze niz o istnieniu aparatow w ogole. jakkolwiek by to dla niektorych dziwnie nie brzmialo, aparat jest tylko srodkiem do celu, jakim jest wykonywanie zdjec. fotografie sa celem ostatecznym, a nie srodkiem do przekonania mamy/zony/kochanki, ze warto wydac XXXX zielonych papierkow


temat watku brzmi "kiedy stajemy sie niewolnikami fotografii". nie "analizowania pikseli i zakupow sprzetu"

muflon
06-10-2005, 15:43
To ja się już nie odzywam :-)

puexam
06-10-2005, 16:37
Przykład 1.
(na poczcie)
- Ten list priorytetem?
Pierwsze co pomyślałem to o priorytecie czasu / przesłony...

Przykład 2.
(gdzieś, zapytany o zdanie)
- Powiedz które Ci się podoba zdjęcie z tych dwóch?
Patrzę, na jedym przepalenie, na drugim szumy...

Dawniej było tak. Aż w końcu nadeszła chwila kiedy się zastanowiłem nad tym wszystkim - może o ile sytuacja 1 jest śmieszna, o tyle 2 pokazuje że w niektórych sytuacjach przez zbytnie przyglądanie się technice mija się to co jest ważniejsze - czyli właśnie przekaz. Teraz raczej zeszło to na drugi plan u mnie, choć oczywiście lepiej mieć zdjęcie bez szumów niż z szumami 8)

snowboarder
06-10-2005, 17:21
Zainteresowanie sprzetem jest (POWINNO BYC) pochodna zainteresowania
fotografia. W praktyce okazuje sie, ze w wielu przypadkach na zainteresowaniu
sprzetem sie konczy. Czy to zle? Niektorzy lubia robic zdjecia, niektorzy wola
bawic sie aparatem. Kazde zainteresowanie jest lepsze od nieposiadania
zadnego...

snowboarder
06-10-2005, 17:30
dlatego tez ilosc dyskusji o fotografii i o zdjeciach jest na nim znikoma. zgadzam sie, tez to zauwazylem. i w pelni rozumiem, bo do dyskusji o zdjeciach trzeba miec jakas wrazliwosc i pojecie estetyki, podczas gdy onanizm sprzetowy opiera sie wylacznie na wartosciach mierzalnych, ktorymi mozna sie w nieskonczonosc zarzucac...

Na pewno masz racje. Wystraczy przejrzec nieskonczona ilosc totalnych
gniotow pokazywanych na web-ie a wyprodukowanych naprawde doskonalymi
aparatami i obiektywami. Ale nie wszyscy musza byc geniuszami artystycznymi.
A liczba "geniuszy" technicznych znacznie przewyzsza liczbe artystow w dzisiejszym
swiecie. Stad w "temacie sprzetu" czuja sie oni jak ryba w wodzie.
Nie sadze jednak, ze nalezy sprzetoholikow od razu zle osadzac. Kazdy
spedza wolny czas jak chce... Poza tym sam... Mam na imie snowboarder
i jestem sprzetoholikiem ;-)

mjastrzebski
06-10-2005, 18:32
Poza tym sam... Mam na imie snowboarder
i jestem sprzetoholikiem ;-)
Czas zalozyc klub A.O.S. Anonimowych Onanistow Sprzetowych. Zeby zostac czlonkiem trzeba miec minimum 15 kg sprzetu :-)


Marcin

akustyk
06-10-2005, 19:05
Nie sadze jednak, ze nalezy sprzetoholikow od razu zle osadzac. Kazdy
spedza wolny czas jak chce... Poza tym sam... Mam na imie snowboarder
i jestem sprzetoholikiem ;-)
ja nie osadzam zle :-) kazdy ma prawo cieszyc sie tym co lubi najbardziej :-) ale po prostu nie wykrzywiajmy zupelnie slowa fotografia. tu jednak chodzi o robienie zdjec :-)
muflon sie bije w piersci i twierdzi, ze kocha te zabawki najbardziej i robienie samych zdjec nie jest tu najwazniejsze. o dziwo, robiac bardzo przyzwoite zdjecia. dla odmiany wielu uzytkownikow forum twardo zarzeka sie, ze nie o sprzet chodzi... po czym w takim temacie na slowo "fotografia" ich pierwsza reakcja jest opowiadanie o zabawkach :-) wrong, utterly wrong :-)

"nie badzmy Peweksami, nie mieszajmy myslowo dwoch systemow walutowych..." :mrgreen:

do zdjec Panowie! jesien sie robi piekna, mgly sie pojawiaja, zimno bedzie... na dwor wyjsc, tylek zmarznac, zdjecia piekne porobic!

akustyk
06-10-2005, 19:07
Czas zalozyc klub A.O.S. Anonimowych Onanistow Sprzetowych. Zeby zostac czlonkiem trzeba miec minimum 15 kg sprzetu :-)

15kg naprawde nie jest trudno zebrac. moj plecak foto zapakowany w calosci wazy jakies 10~12kg. doloz statyw (2kg), ksiazke, drugie sniadanie, termosik...

mowie o zestawie zapakowanym w plener. gdzie akurat wspomniany termosik jest nie mniej waznym przedmiotem fotograficznym jak denka i filterki. a moze nawet wazniejszym :D

Vitez
06-10-2005, 19:51
15kg naprawde nie jest trudno zebrac. moj plecak foto zapakowany w calosci wazy jakies 10~12kg. doloz statyw (2kg), ksiazke, drugie sniadanie, termosik...

mowie o zestawie zapakowanym w plener. gdzie akurat wspomniany termosik jest nie mniej waznym przedmiotem fotograficznym jak denka i filterki. a moze nawet wazniejszym :D

I kto tu o sprzecie jednak zaczal tez dyskutowac? :twisted:

Venio
06-10-2005, 19:56
I kto tu o sprzecie jednak zaczal tez dyskutowac? :twisted:
Dobrze mówi polać mu ^^
Akustyk tak prawde mówiąc zrobił jeden wielki Off Topic :P

Venio
06-10-2005, 19:57
No to przynajmniej jestem wolny od jednego nałogu - zważyłem wszystko- 11,7 kg :mrgreen:
hehehe ja nawet wole nie wazyc swojego 'sprzętu' bo wyszła by niedowaga :D

Il fuoco
06-10-2005, 21:38
a ja zrywając z tekstem o kilogramach w plecaku/torbie powracam swymi myślami do tytułu tego wątku. przez ostatnie wakacje totalnie "odbiło" mi na punkcie fotografii. dla mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chociaż raz się zastanowiłem co ja robię.
robiłem sobie stronkę ze zdjęciami i bawiłem się w PS'ie cały wieczór i tak przyszła północ, wypiłem kawę bo strony nie skończyłem, robię dalej i tak doszedłem do 3 rano. o 4 tej sprawdziłem że wschód jest o 4:46 no to jeszcze jedna kawa i w plener. byłem na okolicznej górze przed wschodem, super mgły itp. zrobiłem foty, o 7 rano wróciłem do domu, odrazu na kompa, zrzuciłem i zacząłem obrabiać w PS po czym wrzuciłem na stronę. ok godziny 13 padłem nieżywy w łóżko i spałem kilkanaście godzin.

Kubaman
06-10-2005, 22:56
kubaman, moze ja zle pojmuje, ale dla mnie fotografia polega przede wszystkim na robieniu zdjec a nie onanizowaniu sie aparatami. i tak tez zrozumialem oryginalna wypowiedz. czy przypadkiem doszukanie sie w niej wzmianki o kolekcjonowaniu sprzetu nie wynika z tego, ze glownie z tej strony dostrzegacie temat?

trochę późno odpowiadam, ale..
ja na pewno w sporym stopniu pojmuję fotografię przez pryzmat sprzętu. Jestem inżynierem, mężczyzną i lubię takie zabawki :mrgreen: Jednak nie o tym pisałem, a raczej o fakcie, że gromadzenie sprzętu wpływa mocno na uzależnienie. Jeśli chcesz robić lepsze zdjęcia zawsze poszukujesz lepszego sprzętu. A wtedy studiujesz parametry, pytasz na forach, czytasz w necie, robisz próbne zdjęcia na sprzęcie kolegi. I oszczędzasz kasę. A to sa czynniki, które bardzo wciągają w nałóg. Fotografia jako taka wyczuliła mnie na kadry, kolory, specyficzne patrzenie. Ale to własnie sprzęt pozwala mi to zamienić na megabajty. Wiesz, że dobry wojownik poświęca wiele czasu na pielęgnację oręża... nawet jeśli on tego nie wymaga ;)

akustyk
06-10-2005, 23:07
Wiesz, że dobry wojownik poświęca wiele czasu na pielęgnację oręża... nawet jeśli on tego nie wymaga ;)
zabrzmialo jak z taniego pisemka dla panow :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

przyznam, ze ja tak nie mam. samemu aparatowi poswiecam tyle uwagi, zeby go gruszka potraktowac. a reszcie na tyle, zeby miec te klamoty, ktore sa wazne, gdy dojdzie do fotografowania. natomiast wtedy kiedy jest najwazniejszy - tj. robi zdjecia, staje sie kompletnie niewidoczny i przestaje o nim myslec. przynajmniej swiadomie.

to jest tylko narzedzie. moze bardziej rozbudowane niz mlotek, ale tez stworzone w pewnym celu. innym niz kontemplowanie jego wygladu

Kubaman
06-10-2005, 23:17
zabrzmialo jak z taniego pisemka dla panow :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: być może, nie czytuję więc nie wiem ale będę polegał na Twoim zdaniu :p

to jest tylko narzedzie. moze bardziej rozbudowane niz mlotek, ale tez stworzone w pewnym celu. innym niz kontemplowanie jego wygladu
może ty tak masz, czemu nie? Ale ja mimo wszystko twierdzę, że sprzęt ma istotne znaczenie w tworzeniu uzależnienia (wszak sam bardzo bronisz Canona w sporach z nikoniarzami, więc ta nieiwdzialnośc narzędzia jednak czasem znika ;) )

akustyk
06-10-2005, 23:43
może ty tak masz, czemu nie? Ale ja mimo wszystko twierdzę, że sprzęt ma istotne znaczenie w tworzeniu uzależnienia (wszak sam bardzo bronisz Canona w sporach z nikoniarzami, więc ta nieiwdzialnośc narzędzia jednak czasem znika ;) )
po czesci tak, bo im sprzet z wiekszymi mozliwosciami i lepiej dobrany do osoby, tym wygodniej sie pracuje i nie traci czasu na kontemplowanie "co tu ustawic". ale to rzecz czysto utylitarna.

ze sprzetem i uzaleznieniem jest troche tak: jesli masz dobry sprzet i to Cie zacheca do robienia zdjec - super!
ale jesli masz sprzet suboptymalny, jak to jest w przypadku wiekszosci osob w kraju o, nie oszukujmy sie, nie za wysokich zarobkach (jak na tej klasy elektronike), to sa dwie drogi. albo sie robi zdjecia wiedzac jak sobie radzic z niedoskonalosciami, ew. jak na swoj budzet poprawic sytuacje - i to jest OK. wazne, zeby posiadany sprzet wykorzystywac do robienia zdjec. druga droga, to droga wiecznego narzekania i zwalania winy za gnioty na niedoskonalosci aparatu. wtedy celem samym w sobie jest zakup coraz to lepszych klockow, a zdjecia sa tylko pretekstem, zeby uzasadniac wydatki. i tego, przyznam, nie rozumiem. to jest oszukiwanie siebie, ze w tym jest jakikolwiek cel fotograficzny, gdy tymczasem jest to czyste kolekcjonerstwo... :(

Kubaman
06-10-2005, 23:49
Oczywiście masz rację i obie drogi przez Ciebie opisane występują w naturze. Która jest lepsza, mówić nie trzeba :rolleyes: . Co nie zmienia faktu, że i jedni i drudzy się uzależniają.

akustyk
06-10-2005, 23:53
Oczywiście masz racę i obie drogi przez Ciebie opisane występują w naturze. Która jest lepsza, mówić nie trzeba :rolleyes: . Co nie zmienia faktu, że i jedni i drudzy się uzależniają.
tylko jedni od analizowania pikseli, inni od robienia zdjec.

a fotografia jest, de facto, to drugie :-)

muflon
07-10-2005, 00:06
E, no z tego co piszecie, to chyba nie jest ze mną tak źle :-)

A tak w ogóle, to mi chyba największą frajdę focenie sprawiało gdzieś w okolicach zestawu 10D + 28-135IS. Biednie ;-), bo biednie, ale jakoś tak bardzo powiedziałbym "radośnie". Wraz z wydłużaniem się luf robiło się to wszystko jakies takie chłodniejsze.. ciągle fajnie, ale już raczej na spokojnie... Na ten przykład koncerty: rok-dwa lata temu biegałem pod sceną z uśmiechem od ucha do ucha (wzbudzając momentami politowanie) i cykając jak szalony, a teraz - spokojnie, poważnie, ze skupioną miną... brakuje mi trochę tej radości :-/

akustyk
07-10-2005, 00:11
a teraz - spokojnie, poważnie, ze skupioną miną... brakuje mi trochę tej radości :-/
zmien temat na cos innego. pofoc kwiatki, albo widoczki... moze akurat :-)

taka "zmiana banana" czasem pomaga. albo po prostu odlozyc aparat na tydzien. jak czlowiek jest na glodzie, to nawet focenie do kotleta sprawia radosc :mrgreen:

Tomasz Golinski
07-10-2005, 00:18
...teraz - spokojnie, poważnie, ze skupioną miną... brakuje mi trochę tej radości :-/
Przyjedz na zlot do Krakowa (szybciej możesz się tam dostać niż ja ;) ), to cię wyleczymy:


JUROR 1
Stawiam wniosek przesunięcia kolegi śpiewaka do sekcji gimnastycznej. Po pierwsze nie będzie samotny, będzie w kolektywie. Po drugie, nabierze optymizmu życiowego.
INSTRUKTOR KO
Jeszcze więcej, jeszcze więcej, bo przecież już ma...
JUROR 1
Jeszcze więcej optymizmu życiowego, jasne. Po trzecie, co jest też ważne, przestanie śpiewać.

muflon
07-10-2005, 00:20
Po trzecie, co jest też ważne, przestanie śpiewać.
OK, paniał aluzju. Więcej fotek nie wrzucam ;-)

bebop
07-10-2005, 07:30
choć oczywiście lepiej mieć zdjęcie bez szumów niż z szumami 8)

tak? a ja ostatnio biadoliłem, że ze zdjęcia robionego na ISO3200 po zrobieniu odbitki w formacie 10 nie widzę dobrze szumu :-( - a w formacie 20 widzę. wszystko zależy po co ma szumieć...

KMV10
07-10-2005, 12:10
odpisze ktotko, bo do roboty lece: nie wiem w ktorym, ale wiem ze juz przekroczylem.

wstaje o 6.00 rano, zeby zjesc jakies uczciwe sniadanie przed wyjsciem na uczelnie... patrze za okno i mysle... k... ze tez musze dzisiaj miec zajecia, zamiast wolnego, zeby smignac pofocic :(

a ja na prawde lubie dydaktyke ze studentami :)

A ja (na szczęście, chyba :) ) mam inaczej - idę sobie przykładowo, są godziny pracy, a tu słonko i myślę sobie, że właśnie powinienem mieć już przejachane z 60 km na wycieczce rowerowej :mrgreen:

puexam
07-10-2005, 17:09
@bebop: chodzi o to że szum zawsze można dodać bez żadnego problemu ;) a ująć go już jest nieco trudniej ;)

kami74
07-10-2005, 17:19
Cześć Puexam no w koncu zapisałeś sie na najlepsze z forów

Vitez
08-10-2005, 05:16
Cześć Puexam no w koncu zapisałeś sie na najlepsze z forów

PW sie zepsuly? :shock:

kami74
08-10-2005, 11:35
Oj Vitez taki lekkutki OT. Pierwszy i ostatni (jak sądze)

Reno
04-11-2005, 11:51
Ja niewolnikiem na pewno nie jestem, często lenistwo zwycięża ale ... ostatnio kombinuję jakby tu się wybrać na koncert - zdjęcia porobić ... W Bielsku zaczyna się jesień jazzowa.

Pawel Woo
04-11-2005, 13:05
Oczywiście, tak jest!
Zawsze byłem zwolennikiem tezy, że radość z fotografowania jest odwrotnie proporcjonalna do wagi używanego sprzętu.
No, chyba że mamy Jana, który chodzi z tyłu i w wyciągnięta przez mistrza rękę wkłada potrzebny obiektyw, statyw czy inne potrzebne ustrojstwo.

Wtedy mamy juz bardzo sformalizowaną postać niewolnictwa :)

Pozdrowienia



E, no z tego co piszecie, to chyba nie jest ze mną tak źle :-)

A tak w ogóle, to mi chyba największą frajdę focenie sprawiało gdzieś w okolicach zestawu 10D + 28-135IS. Biednie ;-), bo biednie, ale jakoś tak bardzo powiedziałbym "radośnie". Wraz z wydłużaniem się luf robiło się to wszystko jakies takie chłodniejsze.. ciągle fajnie, ale już raczej na spokojnie... Na ten przykład koncerty: rok-dwa lata temu biegałem pod sceną z uśmiechem od ucha do ucha (wzbudzając momentami politowanie) i cykając jak szalony, a teraz - spokojnie, poważnie, ze skupioną miną... brakuje mi trochę tej radości :-/

muflon
04-11-2005, 19:06
Zawsze byłem zwolennikiem tezy, że radość z fotografowania jest odwrotnie proporcjonalna do wagi używanego sprzętu. No, chyba że mamy Jana, który chodzi z tyłu i w wyciągnięta przez mistrza rękę wkłada potrzebny obiektyw, statyw czy inne potrzebne ustrojstwo. Wtedy mamy juz bardzo sformalizowaną postać niewolnictwa :)
Eeee tam niewolnictwo... a mi w tym wszystkim pomaga... zresztą i tak wszyscy wiedzą kto :mrgreen:

Sidorowski
04-11-2005, 23:29
Oczywiście, tak jest!
Zawsze byłem zwolennikiem tezy, że radość z fotografowania jest odwrotnie proporcjonalna do wagi używanego sprzętu.
No, chyba że mamy Jana, który chodzi z tyłu i w wyciągnięta przez mistrza rękę wkłada potrzebny obiektyw, statyw czy inne potrzebne ustrojstwo.

Wtedy mamy juz bardzo sformalizowaną postać niewolnictwa :)

Pozdrowienia
Fakt, kiedys smigalem rowerem po Bieszczadach z 4 kg eosow w plecaku. Potem bedac na innych wakacjach musialem wszedzie zabierac plecak ze sprzetem zeby mi go nie smigneli w hotelu.
Teraz jestem na etapie korzystania pelna geba z wakacji, a dopiero potem fotografowania, wiec w przyszlym roku zabiore tylko Leice Minilux'a.
Jestem pewien, ze ten kto ma naprawde "dyg" do fotografowania odda wszytsko obiektywem 50mm (choc Minilux ma 40..).
Pozdrowienia dla wszystkich sprzetowcow.

Zielony
04-11-2005, 23:37
Potem bedac na innych wakacjach musialem wszedzie zabierac plecak ze sprzetem zeby mi go nie smigneli w hotelu...

u mnie w tej sytuacji strach wygrał i na holidays wziąłem jedynie A95 i 2 GYGA kart :)
W sumie nie żałowałem bo:
1) mogłem kręcić filmiki :D
2) jechałem tam ze znajomymi więc priorytetem było wylegiwanie się w basenach i rozrywka.
3) gdybym jechał tylko ze swoją dziewczyną to napewno wziąłbym i plecak i statyw itd. wtedy mógłbym poświęcić się foceniu odległej kultury, landscape'ów itd.

baronek
05-11-2005, 00:06
3) gdybym jechał tylko ze swoją dziewczyną to napewno wziąłbym i plecak i statyw itd. wtedy mógłbym poświęcić się foceniu odległej kultury, landscape'ów itd.

No tak... tylko, że ja jeśli nie oddam się nałogowi - niezależnie czy zabieram kieszonkowego olympusa, czy 11 kg sprzętu - to wracam jakiś taki podenerwowany, że pewnie ominąłem możliwość zrobienia zdjęcia życia. I to chyba zaczyna być problemem...

bebop
05-11-2005, 00:20
Jestem pewien, ze ten kto ma naprawde "dyg" do fotografowania odda wszytsko obiektywem 50mm (choc Minilux ma 40..)

wiesz, być*może tak, chociaż to daje takie a nie inne możliwości. swoją drogą widziałem takie plenerki w PP z "one lens only" np. dwóch fotografów szło tą samą trasą, te same obiekty i mogli wziąść tylko jeden obiektyw (losowali jaki). efekty były ciekawe. np. koleś z 100mm/2_8 macro robił inne elementy (detale) niż koleś z 70-200/2_8. mi bardzo odpowiada ogniskowa 90mm w średnim formacie (co daje jakieś 45mm na małym obrazku, więc mówimy o tym samym), aczkolwiek dłuższa ogniskowa i dystans jaki sobie można tym "dodać" też jest czymś fajnym.

swoją*drogą to może uda mi się*namówić chłopaków na eksperyment "one lens only" i jakiś plenerek w Warszawie... może być jeszcze ciekawiej.

Zielony
05-11-2005, 00:27
swoją*drogą to może uda mi się*namówić chłopaków na eksperyment "one lens only" i jakiś plenerek w Warszawie... może być jeszcze ciekawiej.

Może być naprawdę CIEKAWIEJ :D
to może impreza tego typu :mrgreen: ; jeden przynosi body, drugi lens, trzeci kartę - z tym, że nikt nie wie co przyniesie kolega.
Jak skompletują aparat to idą w plener a jak nie to na piwo ;)
Może być naprawdę CIEKAWIEJ :D
ot, taki sobie totolotek :D

Vitez
05-11-2005, 19:15
swoją*drogą to może uda mi się*namówić chłopaków na eksperyment "one lens only" i jakiś plenerek w Warszawie... może być jeszcze ciekawiej.

No to jestem calkiem blisko wymagan... obecnie nosze w plecaku Praktice z 16tka i 50tka tylko. 16tka do zabawy, 50tka na zasadzie "a nóż, widelec" ;) .
Szczegol ze z tego noszenia jeszcze ani jednego zdjecia nie zrobilem...

bebop
06-11-2005, 00:01
Może być naprawdę CIEKAWIEJ :D
to może impreza tego typu :mrgreen: ; jeden przynosi body, drugi lens, trzeci kartę - z tym, że nikt nie wie co przyniesie kolega.
Jak skompletują aparat to idą w plener a jak nie to na piwo ;)
Może być naprawdę CIEKAWIEJ :D
ot, taki sobie totolotek :D

:lol: ale mam wrażenie że aspektu fotograficznego nie złapałeś?

Jac
06-11-2005, 00:15
ja chetnie bym przyjal wyzwanie 'one lens'... tylko dozbieram na 28-300 :mrgreen:... zart oczywiscie mowimy o stalkach i 50 wydaje sie na miejscu ew. 35 ktorego nie mam :-)

Zielony
06-11-2005, 00:25
:lol: ale mam wrażenie że aspektu fotograficznego nie złapałeś?

pewnie nie...

bebop
06-11-2005, 11:35
ja chetnie bym przyjal wyzwanie 'one lens'... tylko dozbieram na 28-300 :mrgreen:... zart oczywiscie mowimy o stalkach i 50 wydaje sie na miejscu ew. 35 ktorego nie mam :-)

ale możesz wziąść 200'tkę. albo możemy losować wśród posiadanego własnego sprzętu... jest wiele możliwości... :lol:

Silent Planet
06-11-2005, 15:09
Heh... niewolnictwo...
Wychodzi mi, że jestem niewolnikiem.
Nie to, że wszędzie ze sobą noszę aparat - nie...

Może ujmę to tak: zbliża się kolejna zima, którą przechodzę w kilkuletnich rozpadających się glanach, w które wlałem więcej kleju niż one warte... a łaty to sam nie wiem na czym się trzymają.
We wrześniu kupiłem sobie dwa fajne szkła za wielo-wielokrotność nowych butów.
To chyba wszystko, co mam do powiedzenia w tym temacie.

Pozdrawiam...

chomsky
06-11-2005, 15:19
Dojrzałem do wolnosci, od kliku lat woże lekki, uniwersalny sprzet. Wczesniej Yashike t4* a od zeszłych wakacji fuji s7000/f710. Zapewniam, że jakość fotek na ekranie i papierze nie ucierpiala. Lustrzanki dostojnie reprezentują mnie w bardziej oficjalnych momentach. Dosyć dźwigania, pilnowania, nerwow, wychodzenia ze sprzetem do sracza w górskich schroniskach i campingach do umywalni, pod prysznic i do basenu. Wypoczywam i bawie sie wyśmienicie. W końcu jadę po to a nie by walnąć w pośpiechu dziesiecio milionową wersję landszafcika.
Cześć.Ch.

Silent Planet
06-11-2005, 15:26
Nie onanizuję się nad jakością swoich zdjęć.
Sprzętem też się nie onanizuję - mam zdecydowanie gorszy od Twojego.
Żadnych elek i nawet dwucyfrowego korpusu nie mam.
Cyfrowego też nie.
Nie tym żyję, żeby mieć sprzęt super, do niczego on mi potrzebny.
Mi chodziło raczej o jakieś niezrozumiałe dla większości normalnych ludzi priorytety w głowie.
Ale tak jak piszesz - niektórzy wydają więcej na stare znaczki.
I wiesz co?
Ja ich rozumiem.

Tomasz Golinski
06-11-2005, 17:25
Ja to chyba jestem niewolnikiem, ale forum ;) Właśnie wróciłem z focenia (jednym obiektywem 50/1.8, brat miał 50/1.4 w analogu) i zaczytałem się w forum. Nawet fot nie zgrałem :mrgreen: