Zobacz pełną wersję : Co aparat robi po włożeniu nowego filmu?
Witam fachowców :)
Mam problem z korpusem eos 300, który kupiłem niedawno w komplecie z obiektywem który był głównym celem kupna (eos był jako tylny dekielek:). Po włożeniu do niego filmu, zaczyna go automatycznie przewijać do ostatniej klatki, pstryka migawką i koniec.
Stąd pytanie, czy korpus po włożeniu negatywu, powinien go przewinąć go o pewną, zadaną długość, czy próbuje go naciągnąć do pewnego, zadanego mierzonego przez korpus naciągu? Jeżeli to drugie, to rozumiem, że gdyby taki czujnik nie działał, aparat próbowałby naciągać film, aż do całkowietego przewinięcia go.
Zastanawiam się, czy można samemu coś zrobić, czy od razu do śmietnika?
Będę wdzięczny za wyjaśnienie jak to działa, lub jaka może być inna przyczyna takiego zachowania.
Acha, dla pewności sprawdziłem na 2 różnych filmach.
Pozdrawiam
goblin
aligator16
27-05-2009, 22:02
"automatycznie przewijać do ostatniej klatki, pstryka migawką" - i mozna robic zdjecia? Jezeli tak to wszystko jest ok.
300 przewija najpierw caly film na swoja szpule a pozniej "oddaje" klatki do kasetki. Wyzsze modele maj odwrotnie najpierw robia zdjecia a na koncu je oddaja do kasetki :)
Chyba za duzo nie namieszalem ;)
Hmm, o tym nie pomyślałem :) Z Eosów miałem tylko 5'tke, kilka Nikonów, wszędzie było odliczanie od początku filmu - tak intuicyjnie, jak w aparatach z ręcznym naciągiem filmu. Jutro sprawdzę czy można normalnie robić zdjęcia :)
Dzięki za pomoc :)
pzdr
goblin
miałem tak w 300V
każda zrobiona klatka ląduje w kasecie
nawet jak przypadkiem otworzysz albo ktoś ci otworzy aparat to to co zrobiłeś zostaje po ochroną
w 1N tak nie mam : (
albo nie wiem że mam i nie umiem ustawić : )
dokładnie - bardzo dobry patent - jak otworzysz aparat to tylko kawałek ostatniej klatki się naświetli (ze 2 razy tak uratowałem trochę zdjęć ;) ) w Canonie 300 bez literek więc chyba w takim samym jak piszesz tak to działało..
czarny1999
28-05-2009, 01:56
dokladnie tak jak koledzy napisali u gory... (mialem po ichniejszemu Rebel Ti - 300V po naszemu), po zaladowaniu filmu przewijal caly na szpule, a kazda naswietlona klatka ladowala bezpiecznie w kasecie - na moje dobry patent... raz nawet tylek ocalilo.
HurricanE
28-05-2009, 11:12
Witam.
500n tez tak ma. 1000f także.
Pozdrawiam
Łukasz
Tak jak poprzednicy. Jednym słowem, ten typ tak ma... to swoistego rodzaju zabezpieczenie kliszy. Przypadkowe otwarcie pokrywy komory filmu grozi jego zaświetleniem. Tu masz, jak pisał arturs, okazję uratować to co już zostało naświetlone. A i wielu woli jak licznik pokazuje ilość klatek, jakie zostały jeszcze do naświetlenia. Pozdrawiam ziomala z opolszczyzny :-)
Hmm, faktycznie interesujące rozwiązanie, ciekawe dlaczego tak rzadko spotykane. Zastanawia mnie jednak po co wyzwala się migawka po włożeniu filmu i przewinięciu go do końca. Czy to też normalne?
pozdrowienia dla wszystkich :)
goblin
Hmm, faktycznie interesujące rozwiązanie, ciekawe dlaczego tak rzadko spotykane. Zastanawia mnie jednak po co wyzwala się migawka po włożeniu filmu i przewinięciu go do końca. Czy to też normalne?
pozdrowienia dla wszystkich :)
goblin
Po co nie wiem, ale normalne
aligator16
29-05-2009, 00:30
Aparat sprawdza czy wszystko jest OK - taki test :D
Albo moze dlatego ze przy koncu moze byc juz powyginana klisza od naciagania na trzpien kasetki...
fabrykant
01-06-2009, 14:16
Raczej dlatego żeby zlikwidować "ryzykowną" niecałą klatkę jaka mogłaby zostać po nawinięciu filmu na rolkę aparatu- zauważcie że realna długość filmu zależy od tego jak zostanie on przez użytkownika położony przy wkładaniu do aparatu- 2cm w lewo lub w prawo robi różnicę o pół klatki, dlatego EOSy tą pierwszą "połówkę" lub "niecałą" naświetlają na czarno chcąc uniknąć irytacji fotografa oglądającego potem uciętą ciocię Manię na imieninach. Swoją drogą ten patent z nawijaniem i ochroną naświetlonego filmu jest wg. mnie bardzo dobry i dziwię się że w żadnym dwucyfrowym modelu nie dano takiej możliwości. Zdaje się że EOS 1N-ki , albo 1V dawały możliwość wyboru sposobu naświetlania- od przodu lub od tyłu.
FlatEric
01-06-2009, 15:56
Długość filmu do naświetlenia nie zależy od jego ułożenia przez użytkownika, bo czujnik zliczający klatki umieszczony jest w takim miejscu, że znajduje się wtedy poza błoną i dopiero po zamknięciu pokrywy aparat sam dociąga do niego film - liczone są otwory górnego rzędu perforacji tuż przy komorze ze szpulą odbiorczą.
Widać canony mają jakieś takie sprzężenie lustra czy migawki ze zmianą kierunku transportu filmu - 50E na początku zwijania powrotnego też "strzela".
Pzdr
Grzesiu
Hmm, faktycznie interesujące rozwiązanie, ciekawe dlaczego tak rzadko spotykane. ...
goblin
Bo są 2 przeciwstawne opcje:
1. chronic naswietlone klatki, czyli "wyciagnięcie" całego filmu na zawnatrz na dzień dobry (tak miałem w EOS 500n)
ALBO
2. umozliwienie po włożeniu filmu natychmiastowej pracy (tak miałem w EOS 5)
Oczywiscie nalepiej jakby był przełacznik trybu umozliwiajacy ustawienie 1 lub 2. Canon chyba wymyslił: w nizszych puszkach damy : "1", w wyższych: "2"
FlatEric
01-06-2009, 16:30
Śmieszne jeno, że w razie nagłej zmiany filmu 'w ogniu walki' ;) przyjęte rozwiązanie nie ma w zasadzie wpływu na czas tej operacji - bo w każdym przypadku i tak następuje przewinięcie całej długości filmu, tyle że albo przed, albo po wymianie.
Skądinąd zastanawiam się, dlaczego w wielu recenzjach takie wsteczne zwijanie, jak w amatorskich EOSach, jest z miejsca automatycznie traktowane jako wada.
Pzdr
Grzesiu
Może dlatego, ze kolejność naświetlania nie zgadza się z kolejnością klatek na kliszy ;)
Może dlatego, ze kolejność naświetlania nie zgadza się z kolejnością klatek na kliszy ;)
właśnie.
skanuję teraz swoje stare negatywy i dostaję kota.
a miałem tylko trzy aparaty: EOS 1000, EOS 50 i olek mju II - i każdy z nich inaczej ładował film, wrrr :twisted:
EOS 1000 ma numerację odwróconą,
EOS 50 ma dobrą numerację - zdecydowanie najlepsze rozwiązanie,
(do tego podziwiam jego precyzję trafiania w numerki, zawsze tak samo)
mju II - ma dobrą numerację, ale kasetę wkładało się z prawej strony, więc wszystkie zdjęcia są "do góry nogami" :lol:
IMHO do zalet wstępnego przewijania 'tysiączki' można dodać to, że po zrobieniu ostatniej klatki zwijanie trwało max sekundę i cisza. robiąc zdjęcia np. w kościele można było spokojnie wtedy wycofać się na tyły, zmienić filmy, przewinąć film i wrócić do akcji.
w 50 przewijanie było zawsze od razu po ostatniej klatce i ciut zajmowało, ale... i tak nie było problemem, bo aparat był praktycznie bezgłośny (w porównaniu z 1000).
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.