Zobacz pełną wersję : Ile zdjec dziennie w miastach Europy?
snowboarder
26-06-2005, 01:25
Wiem, ze pytanie dosc naiwne, ale szczerze nie mam w ogole
doswiadczenia "wakacyjnego" z moim 20d. Wiem, ze jak ide na jedno
popoludnie robic zwierzeta, to wracam z 2-4GB zdjec. Jednak
co innego Paryz czy Rzym. Nastawiam sie na poranne i wieczorne
zdjecia, cos a la waskie uliczki, panorama dachow itd.
Dodatkowo moze jakiez widoki po drodze, wschody slonca...
Z waszego doswiadczenia ile dziennie zdjec tego typu robicie?
Nie chce brac laptopa, ani zadnego dodatkowego dyskowego ustrojstwa.
Mam sporo kart CF i probuje sie rozeznac czy wystarczajaco...
bedac na Majorce przez tydzien nie zapelnialem nawet gigowej karty... ;) za to sieknalem 10 rolek Sensii ;)
bedac na Majorce przez tydzien nie zapelnialem nawet gigowej karty... ;) za to sieknalem 10 rolek Sensii ;)
no co Ty, Czacha? kolorowe zdjecia :D czy to jakas nowa Sensia - czarno-biala :D
ja ostatnio przez 7 godzin w Pradze machnalem 13 kart 128MB - razem okolo 250 zdjec ;-) i tak sobie mysle, ze zmiana Image Banka z 4GB na 40GB przed wyjazdem na 2 tygodnie do Grecji to jednak nie byl zly pomysl :D
grzechem jest focic BW w miejscu gdzie chodzi o kolory.. ;)
3 dni w Kolonii w tym dwa intensywne, calodzienne zwiedzania = ok 300 zdjec = ok 3 kart , z czego naprawde fajnych wyszlo moze ok 10 :roll: .
Kolega byl po kilka dni w Pradze i Londynie (podroz sluzbowa+zwiedzanie) z S50 i kilkoma kartami... z obu miast przywiozl rowniez ok 300zdjec.
Ogolnie - patrzec, nie pstrykac :roll: .
Trudno odpowiedziec na takie pytanie, lepiej miec za duzo niz za malo miejsca. Snowboarder, moze poszukaj czy sa jakies kafejki internetowe gdzie moglbys zgrac zdejcia na plyty. Duzo na to nie wydasz a zawsze bedziesz mial sporo miejsca wolnego :D
8 dni w Łebie i ponad 300 zdjęć. Pstryknięć było więcej, ale knoty usuwałem na bieżąco ;)
Jesli zwiedzasz same miasta to mozesz duzo nie cyknac, gorzej :-) jak po drodze beda jakies pikniki, fiesty, imprezy, pokazy co sie czesto zdarza wlasnie w okresach wakacyjnych wtedy liczba fotek z jednego dnia moze spokojnie przekroczyc sume fotek w/w razem wzietych :mrgreen: innymi slowy pomysl o 50% rezerwie
snowboarder
26-06-2005, 17:24
Trudno odpowiedziec na takie pytanie, lepiej miec za duzo niz za malo miejsca. Snowboarder, moze poszukaj czy sa jakies kafejki internetowe gdzie moglbys zgrac zdejcia na plyty. Duzo na to nie wydasz a zawsze bedziesz mial sporo miejsca wolnego :D
dzieki, swietny pomysl, nie wiesz czy we wszystkich mozna
nagrywac DVD? W razie czego wezme pare luznych plyt ze soba...
snowboarder
26-06-2005, 17:29
Jesli zwiedzasz same miasta to mozesz duzo nie cyknac, gorzej :-) jak po drodze beda jakies pikniki, fiesty, imprezy, pokazy co sie czesto zdarza wlasnie w okresach wakacyjnych wtedy liczba fotek z jednego dnia moze spokojnie przekroczyc sume fotek w/w razem wzietych :mrgreen: innymi slowy pomysl o 50% rezerwie
wiesz, ja takich rzeczy w ogole nie fotografuje... Kompletnie mnie
"imprezy" nie pociagaja.
Raczej beda to sceny z miast, widoki bardziej "celebrowane" ;-),
statyw itd wiec zakladam jak zreszta wiekszosc tu osob,
ze zrobie znaczniej mniej zdjec niz zwierzetom...
snowboarder
26-06-2005, 17:32
Tydzień w Emiratach - 1250 szt 8)
400 po selekcji - ale to było pierwsze dwa tygodnie posiadania dSLR'a :mrgreen:
Tak sie mniej wiecej nastawiam, choc mozna robic bardziej
dokladna selekcje wieczorem w hotelu :-)
Takze chyba ~500-750 na tydzien to maks.
Czyli 4-6GB gdzies tak tygodniowo...
Tak sie mniej wiecej nastawiam, choc mozna robic bardziej dokladna selekcje wieczorem w hotelu :-)
No tak i tu cały czar pryska. Jak fociłem na kliszy to wywoływałem dopiero po powrocie i była niezła radocha. Teraz zdjęcia oglądasz wieczorkiem w hotelu, a po powrocie już tylko smętna obróbka.
Niestety narazie czeka mnie to samo, bo jadę na 2 tygodnie do Cro i niestety nie mogę sobie pozwolić na zakup ImageTank'a, więc biorę lapsa.
PS
Może uda mi się zgrywać po omacku? ;)
Rok temu w Toskanii zrobilem 1650 zdjec (Piza, Florencja, Arezzo, Peruggia, Siena, Ambra, Livorno itd.). Tam jest co pstrykac i nigdy zapasu nie bedzie zbyt wiele. Bylem w kafejce internetowej w Arezzo i nie zauwazylem zeby ich komputery byly wyposaznone w CD-ROM to tym bardziej moze byc problem z DVD. Ja bym sie zaopatrzyl w jakis Data Bank i po klopocie. Wlochy czy Francja to bardzo fotogeniczne miejsca. W Pizie np. robiac ze statywu mam 55 zdjec. A to miasto to praktycznie tylko Piazza del Toro z tym bublem budowlanym...
Golibroda
26-06-2005, 19:44
Ja w ciągu jednodniowej wycieczki moge pstryknać 300 zdjeć. A ile z tego bedzie do "zatrzymania" to okazuje sie dopiero w domu.
A kart pamięci nigdy za duzo...jak masz od kogo to pozycz ile wlezie do plecaka najwyzej zostaną puste. Jak bedziesz miał za mało to nie dokupisz jak to było z tradycyjnym filmem.
Myslę,ze najlepszym rozwiązaniem jest DataBank...sam się kiedyś zaopatrzę.
Ale jakis czytnik kart weź, moze w jakims hotelu bedzie mozna podłączyc i zgrać na płytkę.
Pozostaje jeszcze upchnąć troszkę na jakis serwer FTP (jeśli masz dostęp) albo w najgorszym razie na darmowe 1GB konto poczty elektronicznej.A jak założysz kilka to tylko pozostaje Ci usmiechnąć się do Pani w hotelu o wskazanie komputera :)
Tylko czy bedziesz miał dostep do peceta to okaże się w miejscach w których bedziesz przebywał.
bedac na Majorce przez tydzien nie zapelnialem nawet gigowej karty... ;) za to sieknalem 10 rolek Sensii ;)
wlasnie - wiem, ze wyjezdzales - gdzie mozna obejrzec efekty tych 10 rolek?
dzieki, swietny pomysl, nie wiesz czy we wszystkich mozna
nagrywac DVD? W razie czego wezme pare luznych plyt ze soba...
Nie wiem, nigdy nie musialem czegos takiego robic. BTW jak juz bedziesz przegrywac to upewnij sie ze przegrales !! Kolejna sprawa, rob 2 kopie, plyty sa tanie, malo miejsca zabieraja, a moga Cie uratowac... A moze jakis databank ??
no i teraz sie zastanawiam czy na 12 dni we wloszech dokupic do posiadanego 1gb ultra, 2gb zwyklego sandiska czy 1 gb ultrasa
no i teraz sie zastanawiam czy na 12 dni we wloszech dokupic do posiadanego 1gb ultra, 2gb zwyklego sandiska czy 1 gb ultrasa
Wlochy to generalnie cywilizowany kraj - kafejki interentowe z nagrywaka sa latwo dostepne (w plytki CD proponuje sie zaopatrzec przed wyjazdem) - niemniej jednak warto fakt ten jeszcze sprawdzic. wiec moze nic nie dokupowac?
W kwietniu spędziłem 5 dni w Rzymie i przywiozłem jedynie około 300 zdjęć (1gb wystarczył). Po pierwszym dniu zdałem sobie sprawę, że w zasadzie w większości zwiedzanych miejsc należałoby stanąć i pstrykać wszystko dookoła więc robiłem tak jak wspomniał wyżej Vitez "patrzeć, nie pstrykać" :)
gawryl, u mnie na scianie.. ? ;)
po to przeciez robilem slajdy...
djtermoz
27-06-2005, 04:23
np.:
- tydzien w irlandii - 330 fotek
- 2 tygodnie w nowej zelandii - 840 fotek
mnie wystarczy, ale ja mam "lekki" palec. w kazdym razie databank jest niezastapiony.
gawryl, u mnie na scianie.. ? ;)
po to przeciez robilem slajdy...
a moze poskanowales? moze w swojej ulubionej firmie co to szumu nie robi jeno ziarno uwidacznia :) a tak serio: wrzuciles w necik?
Ja się nie przyznam ile przywiozłem w marcu z Paryża... ale ja mam naprawdę ciężki palec :)
gawryl, tam skan za klatke slajdu wynosi 4-5zl.. i nie jest skanem z minilabu, a z nikona IVed ...
fot na necie nie zamieszczalem - chyba nie uwazam aby bylo co pokazywac.. :)
Troche sie zalamuje jak czytam takie watki ;)
Ciekawy jestem tak naprawde ile z osob ktore pisza ze dziennie wala 300-800 fotek tak naprawde wie co fotografuje ? Ale nie chodzi mi o wiedze ze to kosciol a to kamienica ... tylko znacznie glebsza siegajaca historii, architektury badz chociazby zaczerpnieta z tabliczki przywieszonej do danego obiektu.
Bo po co pokazywac komus zdjecie czy nawet samemu ogladac jak nie ma sie zielonego pojecia co przedstawia? Potem ma miejsce sytuacja jaka nieraz obserwowalem ze na pytanie co przedstawia dana fotka osoby odpowiadaly "zabytkowy budynek" albo "fajny posąg". I w rezultacie tona fotek zero wiedzy o tym co na nich jest.
Nie chce tu wywolywac burzy ale ciekawi mnie takie wlasnie ilu z Was tak naprawde oprocz robienia kupy zdjec ma czas na zastanawianie sie nad wspomnianymi faktami ? Ja osobiscie ze wzgledu na zboczenie zawodowe lubie wiedziec co jest podmiotem zdjecia. Wiem ze spłycam wszystko do fotografii architektury i innych elementow infrastruktury ale to wlasnie glownie pada celem osob podrozujacych po zagranicznych miastach.
ja focilem krajobrazy :D nie interesowala mnie architektura ;)
Golibroda
28-06-2005, 08:45
Ciekawy jestem tak naprawde ile z osob ktore pisza ze dziennie wala 300-800 fotek tak naprawde wie co fotografuje ?
Myślę, że do problemu należy podejść inaczej.W dobie fotografii analogowej fotograf zastanawiał sie nad każdym zdjęciem, bo z każdym z nich wiązały sie koszty.Teraz w dobie fotografii cyfrowej pstrykanie dużej ilości fotek stało sie jakby "bezkarne". I stąd biorą się te "kosmiczne" liczby.
Inną sprawą jest ile z tych setek zdjęc znajdzie się w albumie (czy fizycznym czy komputerowym). Jeśli przesiew jest symboliczny to już zaczyna sie problem. Fotograf naprodukował serię gniotów. Jednak gdy z całego worka zostanie 10 a moze 1 % to zaczyna sie robić interesująco.
Sam wiem po sobie gdy wycykawszy film 36 klatek naprawdę podobających mi się ujeć było 1 do 5 a reszta klatek ogólnie została zakwalifikowana jako zdecydowanie mniej udana i kiepska. W cyfrze można w łatwy sposób użyć klawisza DEL i bezkosztowo rozstać się z nieudana twórczością.
Troche sie zalamuje jak czytam takie watki ;)
Ciekawy jestem tak naprawde ile z osob ktore pisza ze dziennie wala 300-800 fotek tak naprawde wie co fotografuje ? Ale nie chodzi mi o wiedze ze to kosciol a to kamienica ... tylko znacznie glebsza siegajaca historii, architektury badz chociazby zaczerpnieta z tabliczki przywieszonej do danego obiektu.
Powiem Ci tak... Dla mnie robienie zdjec jest wtorna zabawa. W zasadzie po odkryciu mozliwosci cyfry stalo sie to uzupelnieniem tego co mnie jeszcze bardziej absorbuje, Staram sie wiedziec co fotografuje (raczej dokumentuje). Jesli nie wiem co to jest mam doskonala motywacje aby siegnac glebiej i byc pewnym tego na co patrze. Do tego sluzy mi ten aparat i jego mozliwosci. Mysle, ze bynajmniej nie splycasz sprawy. Ja wlasnie naleze do tych, ktorym zawsze jest malo utrwalonych wizerunkow interesujacego mnie obiektu. :roll:
Osz cholera tu byl jeszcze jeden moj post ktorego nasmarowalem rano :) W wolnej chwili napisze jeszcze raz
W Wilnie i okolicach wyszlo prawie 400 zdjec, a moglo byc wiecej. Dobrze miec jakis zapas w databanku lub jakims irivierze.
Myślę, że do problemu należy podejść inaczej.W dobie fotografii analogowej fotograf zastanawiał sie nad każdym zdjęciem, bo z każdym z nich wiązały sie koszty.Teraz w dobie fotografii cyfrowej pstrykanie dużej ilości fotek stało sie jakby "bezkarne". I stąd biorą się te "kosmiczne" liczby.
Inną sprawą jest ile z tych setek zdjęc znajdzie się w albumie (czy fizycznym czy komputerowym). Jeśli przesiew jest symboliczny to już zaczyna sie problem. Fotograf naprodukował serię gniotów. Jednak gdy z całego worka zostanie 10 a moze 1 % to zaczyna sie robić interesująco.
Tu chodzi zupelnie o cos innego. Ja nie neguje robienia nawet 50 zdjec jednemu obiektowi bo po cos te cyfre sie kupilo. Bardziej chodzi mi o to ze robiac dziennie 300 czy 500 zdjec czlowiek nie mysli o niczym innym tylko o nastawach aparatu, kadrach, swietle, AF itp. Na dokladne zainteresowanie sie obiektem czy sluchaniem przewodnika (jesli to wycieczka) nie ma juz po prostu czasu.
Upodabniamy sie tym samym do tych biednych Japonczykow ktorzy rejestruja wszystko a nie wiedza nic.
Nie ukrywam mialem okres ze tak samo robilem zafascynowany mozliwosciami cyfry. Po paru dniach doszedlem do wniosku ze to zupelny bezsens. Setki bezimiennych zdjec jakos do mnie nie przemawia.
snowboarder
29-06-2005, 00:31
Tu chodzi zupelnie o cos innego. Ja nie neguje robienia nawet 50 zdjec jednemu obiektowi bo po cos te cyfre sie kupilo. Bardziej chodzi mi o to ze robiac dziennie 300 czy 500 zdjec czlowiek nie mysli o niczym innym tylko o nastawach aparatu, kadrach, swietle, AF itp. Na dokladne zainteresowanie sie obiektem czy sluchaniem przewodnika (jesli to wycieczka) nie ma juz po prostu czasu.
Upodabniamy sie tym samym do tych biednych Japonczykow ktorzy rejestruja wszystko a nie wiedza nic.
Nie ukrywam mialem okres ze tak samo robilem zafascynowany mozliwosciami cyfry. Po paru dniach doszedlem do wniosku ze to zupelny bezsens. Setki bezimiennych zdjec jakos do mnie nie przemawia.
A jak robisz zdjecia w parku to wiesz wszystko dokladnie o kazdym drzewie? Jaki gatunek i ile ma lisci?
Kazdy ma rozne zainteresowania i dla niektorych wazne jest wlasnie "kadrowanie i swiatlo", a nie wiedza o tym ile niewinnych i przypadkowaych osob jakas "slynna postac" zabila w lub obok danego budynku. Choc architektura jest mi bliska, fotografia i "kadrowanie i swiatlo" jest mi duzo blizsze. Wiec nie oceniaj innych przez pryzmat swojego nosa, tym bardziej, ze twoja uwaga o Japonczykach praktycznie przekreslila jakakolwiek twoja wiarygodnosc.
Upodabniamy sie tym samym do tych biednych Japonczykow ktorzy rejestruja wszystko a nie wiedza nic.
Może z Japończykami nie jest tak źle jak się wydaje. Spotkałem się z tezą, że dzięki tym setkom tysięcy Japończyków podróżujących po świecie i fotografujących praktycznie wszystko, Japonia dysponuje świetnym białym wywiadem.
A jak robisz zdjecia w parku to wiesz wszystko dokladnie o kazdym drzewie? Jaki gatunek i ile ma lisci?
Kazdy ma rozne zainteresowania i dla niektorych wazne jest wlasnie "kadrowanie i swiatlo", a nie wiedza o tym ile niewinnych i przypadkowaych osob jakas "slynna postac" zabila w lub obok danego budynku. Choc architektura jest mi bliska, fotografia i "kadrowanie i swiatlo" jest mi duzo blizsze. Wiec nie oceniaj innych przez pryzmat swojego nosa, tym bardziej, ze twoja uwaga o Japonczykach praktycznie przekreslila jakakolwiek twoja wiarygodnosc.
Chyba sie za bardzo przejales :)
Po pierwsze temat jest o miastach europy wiec zalozylem ze celem bedzie architektura miejska a nie drzewa. Ale jesli juz przy drzewach jestesmy, czy ptakach, czy tez robakach to nie wiem czy zauwazyles ale najlepsze foty tym obiektom robia osoby ktore swietnie poruszaja sie w temacie.
I na tym tez opiera sie moje dalsze wnioskowanie. Uwazam ze dobre poznanie obiektu, ktory sie fotografuje pozwala zrobic lepsza fotke niz zerowa o nim wiedza.
Nie wiem tez co Ci zrobilem w tym badz poprzednim zyciu ze tak mnie atakujesz ale zauwaz ze napisalem
"Nie chce tu wywolywac burzy ale ciekawi mnie wlasnie ilu z Was tak naprawde oprocz robienia kupy zdjec ma czas na zastanawianie sie nad wspomnianymi faktami ?"
Oznacza to ni mniej ni wiecej ze interesuja mnie wlasnie powody dla ktorych ludzie robia 800 zdjec w miescie nie wiedzac co jest ich podmiotem. I nie oceniam przez pryzmat "wlasnego nosa" tylko pytam. Nikomu nie nakazuje postepowac jak ja, nikomu nie mowie to jest dobre a tamto zle tylko zwyczajnie chcialem pociagnac dyskusje troche w innym interesujacym mnie kierunku ... to chyba nie grzech ?
Co do Japonczykow to szanuje ich za wiele rzeczy. Naogladalem sie jednak wiele wycieczek chociazby w Pradze w ktorej troche mieszkalem i we wszystkich z nich powtarzal sie ten sam motyw ... rejestracja. Nikt nie sluchal co mowia przewodnicy tylko wszyscy biegali i fotorafowali badz krecili cokolwiek sie nawinelo. Kiedys kolega zaczal opowiadac parze milych Japonczykow w Wicie, co tak naprawde fotografuja to nie byli totalnie zaskoczeni faktem, ze omawiane zabytki maja tak dluga historie i tyle znacza. Zachowanie to nie jest zreszta tylko moim wymyslem ale potwierdzaja to obserwacje wielu ludzi (chociazby z tego forum) wiec nie wiem czemu Cie to tak wzburzylo. Fakt jest faktem ze nie powinienem generalizowac i napewno nie wszyscy maja takie podejscie.
Może z Japończykami nie jest tak źle jak się wydaje. Spotkałem się z tezą, że dzięki tym setkom tysięcy Japończyków podróżujących po świecie i fotografujących praktycznie wszystko, Japonia dysponuje świetnym białym wywiadem.
Co racja to racja. Jak juz pisalem wyzej wycofuje sie z takiej generalizacji. Po pierwsze nie bylo to chyba do konca przemyslane a po drugie z tego powodu dyskusja zmierza na zupelnie niezwiazany z tematem tor.
djtermoz
29-06-2005, 02:07
Ja z reguly lubie wiedziec co fotografuje (szczegolnie przy architekturze) stad mam tendencje do pracowitego podpisywania kazdej fotki. Oczywiscie nie zaglebiam sie szczegolowo w historie kazdego budynku ale przynajmniej po latach nadal bede wiedzial gdzie to cos bylo i co to jest.
Golibroda
29-06-2005, 09:25
Tu chodzi zupelnie o cos innego. Ja nie neguje robienia nawet 50 zdjec jednemu obiektowi bo po cos te cyfre sie kupilo. Bardziej chodzi mi o to ze robiac dziennie 300 czy 500 zdjec czlowiek nie mysli o niczym innym tylko o nastawach aparatu, kadrach, swietle, AF itp. Na dokladne zainteresowanie sie obiektem czy sluchaniem przewodnika (jesli to wycieczka) nie ma juz po prostu czasu.
To jest dla Ciebie inne rozwiązanie. Pojemna karta + databank+ cykanie w RAW wszystkiego co sie spodoba aby nie pozbawić się przyjemności słuchania przewodnika i ogladactwa............a dopiero w domu wnikliwa selekcja i kręcenie parametrami obrazu.
Bo to prawda, jak latasz z aparatem czy kamerą i do tego starasz się mysleć to umyka to po co pojechałeś. Zwiedzasz świat na żywo ale przez wizjer aparatu czy kamery. A potem stwierdzasz, że ujęcia i tak nie wyszły a na żywo widziałeś tylko menu w aparacie :mrgreen:
I na tym tez opiera sie moje dalsze wnioskowanie. Uwazam ze dobre poznanie obiektu, ktory sie fotografuje pozwala zrobic lepsza fotke niz zerowa o nim wiedza.
W 100% sie zgodze, tak samo jest przy portecie i ludziach, ktorym latwiej jest zrobic dobre zdjecie jesli sie ich pozna, ich obyczaje i nawyki.
Choc z drugiej strony nie mozna przesadzac i poznawac kazda cegle w starym budynku :)
Co do ilosci zdjec... w zeszlym roku prawie 3 tygodnie w Cro i 550 fotek, ale nie bylo jeszcze dslr'a :)
Mam nagrywarke CF -> CD-R - bardzo fajna rzecz i imho duzo bezpieczniejsza niz imagetanki, nagrasz 2 plyty dobre i nie ma bata :mrgreen:
Choc minus, ze tylko 700Mb, wiec sie musze do 512 mb ceefów ograniczac :)
Analogiem jeszcze zrobilem ponad 200 i te z analoga byly duzo ciekawsze :)
Bo to prawda, jak latasz z aparatem czy kamerą i do tego starasz się mysleć to umyka to po co pojechałeś. Zwiedzasz świat na żywo ale przez wizjer aparatu czy kamery. A potem stwierdzasz, że ujęcia i tak nie wyszły a na żywo widziałeś tylko menu w aparacie :mrgreen:
Nie wiem, mi tam takie latanie z aparatem sprawia przyjemnosc, zreszta inaczej bym sie nudzil :mrgreen: :mrgreen:
Golibroda
29-06-2005, 09:37
Nie wiem, mi tam takie latanie z aparatem sprawia przyjemnosc, zreszta inaczej bym sie nudzil :mrgreen: :mrgreen:
To Ty może archiwistą w IPN chcesz zostać ? :mrgreen: :mrgreen:
A tak na poważnie po to się bierze aparat aby uwiecznić chwilę a do tego jak ktoś się interesuje foto to latanie ze szkiełkami to sama przyjemność.
Jednak wiem po sobie, wspomnienia z oglądactwa na żywo są odwrotnie proporcjonalne do ilosci zrobionych ujeć :)
No Panowie przywracacie mi wiare po tym co napisal snowborder :)
wspomnienia z oglądactwa na żywo są odwrotnie proporcjonalne do ilosci zrobionych ujeć
Ten wzor podoba mi sie najbardziej i jest w 100% prawdziwy
W 100% sie zgodze, tak samo jest przy portecie i ludziach, ktorym latwiej jest zrobic dobre zdjecie jesli sie ich pozna, ich obyczaje i nawyki.
Tez wlasnie ... jesli komus pomoze liczenie lisci na drzewie w zrobieniu jednego wybitnego ujecia niech tak bedzie. Wystarczy popatrzec na prace Akustyka ... niby to zwykle krajobrazy ale facet wie dokladnie gdzie i o ktorej sie zaczaic na intrugujace swiatlo.
Choc z drugiej strony nie mozna przesadzac i poznawac kazda cegle w starym budynku
Hehe tutaj sie nie zgodze ... to zalezy od wykonywanego zawodu :) Tak sie sklada ze czesto znalezienie kilku ciekawych cegiel w budynku diametralnie moze zmienic teorie na temat jego datowania. Najlepsi archeolodzy w tym kraju potrafia bezblednie doprowadzic Cie w setkach kosciolow, kamienic itp do czasami niewielkich reliktow murow ktore calkowicie zmienily historie. Majac taka wiedze zupelnie inaczej podchodzi sie muru ... czym innym jest bowiem dotykanie maszynowki z XIX wieku a czym innym prawdziwej cegly gotyckiej z wieku XIV.
To jest dla Ciebie inne rozwiązanie. Pojemna karta + databank+ cykanie w RAW wszystkiego co sie spodoba aby nie pozbawić się przyjemności słuchania przewodnika i ogladactwa............a dopiero w domu wnikliwa selekcja i kręcenie parametrami obrazu
Niby fakt ale w ten sposob troche sie odchodzi jednak od fotografii a sam wiesz ze calosc procesu w ktorym powstaje zdjecie takze jest bardzo przyjemna.
Ja generalnie wypracowalem inna metode. Wlasciwie nie jezdze z przewodnikami wiec nie jestem ograniczony do standardowych tras wycieczek. Samemu czytam wczesniej (badz w trakcie zwiedzania) o najciekawszych dla mnie miejscach i je fotografuje najlepiej jak potrafie. Rzadziej natomiast uwieczniam rzeczy o ktorych nic nie wiem no chyba ze sa wybitnie ciekawe i warto czegos o nich poszukac. Caly czas mowie oczywiscie o architekturze miejskiej bo jak sie trafi jakas fajna reporterka to wiadomo ze nie wypytuje wszystkich o nazwiska i co robia w zyciu tylko foce :)
Tez wlasnie ... jesli komus pomoze liczenie lisci na drzewie w zrobieniu jednego wybitnego ujecia niech tak bedzie. Wystarczy popatrzec na prace Akustyka ... niby to zwykle krajobrazy ale facet wie dokladnie gdzie i o ktorej sie zaczaic na intrugujace swiatlo.
Co tu duzo gadac, jest to indywidualna sprawa kazdego z nas jak podchodzi do focenia, oby zdjecia dobre byly ;)
Hehe tutaj sie nie zgodze ... to zalezy od wykonywanego zawodu :) Tak sie sklada ze czesto znalezienie kilku ciekawych cegiel w budynku diametralnie moze zmienic teorie na temat jego datowania. Najlepsi archeolodzy w tym kraju potrafia bezblednie doprowadzic Cie w setkach kosciolow, kamienic itp do czasami niewielkich reliktow murow ktore calkowicie zmienily historie. Majac taka wiedze zupelnie inaczej podchodzi sie muru ... czym innym jest bowiem dotykanie maszynowki z XIX wieku a czym innym prawdziwej cegly gotyckiej z wieku XIV.
Wiesz, ja nie jestem historykiem/architektem/maniakiem ;) wiec bez przesady :)
Dla mnie taka cegla moze miec znaczenie co najwyzej estetyczne :D
Wiesz jak ja mam gdzies jechac to od razu mysle: "fajnie, bedzie co focic!" - a ogladanie widokow przez obiektyw mi nie przeszkadza...
Po prostu kazdy ma inne priorytety... :cool:
snowboarder
29-06-2005, 17:39
No Panowie przywracacie mi wiare po tym co napisal snowborder :)
A co on takiego napisal? To ty uznales Japonczykow za glupkow (OK,
przeprosiles ;-))
Moze pokazesz pare zdjec tych obiektow, ktore znasz od podszewki?
Chetnie sie zainspiruje.
A o co Wy sie tak klocicie? O to, ze ktos stwierdzil, iz lubi wiedziec co fotografuje? Dla mnie to normalna sprawa. A tak wychodzi, ze odzywaja sie jakies kompleksy, a sam post przeciez nie byl absolutnie zaczepny.
Relax, Panowie :lol: relax :-P
snowboarder
29-06-2005, 18:01
A o co Wy sie tak klocicie? O to, ze ktos stwierdzil, iz lubi wiedziec co fotografuje? Dla mnie to normalna sprawa. A tak wychodzi, ze odzywaja sie jakies kompleksy, a sam post przeciez nie byl absolutnie zaczepny.
Relax, Panowie :lol: relax :-P
Absolutnie, przepraszam - troche takie szybkie uwagi zahaczajace
o rasizm zle dzialaja na mnie. Znam wielu Japonczykow i wiem, jak
niektorym ciezko wyjechac z Japonii, dla niektorych wycieczka do Europy
to jednorazowa impreza w zyciu i nie mozna ich oceniac za to, co tam robia.
Poza tym czesto sie spiesza, bo maja taki nawyk, ale wiedza o wielu
rzeczach o wiele wiecej niz pewnym osobom sie wydaje.
Sorry snowborder ale w takim tonie nie bede z Toba dyskutowal. Mowisz o "utracie mojej wiarygodnosci" "uwagach zahaczajacych o razism" nawet mnie nie znajac. Nie mam pojecia o co Ci chodzi jesli masz do mnie jakies uwagi osobiste pisz na PW chetnie Ci odpowiem.
Co do zdjec budynkow ktore znam od podszewki wolalbym zebys inspirowal sie raczej kims kogo szanujesz ... to znacznie latwiej przychodzi.
A o co Wy sie tak klocicie? O to, ze ktos stwierdzil, iz lubi wiedziec co fotografuje? Dla mnie to normalna sprawa. A tak wychodzi, ze odzywaja sie jakies kompleksy, a sam post przeciez nie byl absolutnie zaczepny.
Relax, Panowie :lol: relax :-P
Ja tez nie mam pojecia o co chodzi :) Chcialem sobie podyskutowac o roznych podejsciach do fotografii, a tu nagle takie flejmy wychodza. Potwierdza sie zasada ze lepiej udzielac sie w watkach o sprzecie - sa rownie bezpieczne co niewiele wnoszace.
Ja tez nie mam pojecia o co chodzi :) Chcialem sobie podyskutowac o roznych podejsciach do fotografii, a tu nagle takie flejmy wychodza. Potwierdza sie zasada ze lepiej udzielac sie w watkach o sprzecie - sa rownie bezpieczne co niewiele wnoszace.
Alez przeciez wlasnie dotknales moim zdaniem bardzo powaznego problemu. Ja nawet rozumiem ludzi fotografujacych cos tylko dlatego, ze im sie podoba, ladnie wyglada, ciekawy efekt mozna uzyskac. To nawet jakby jest wpisane w to hobby. Natomiast dziwie sie sytuacji gdy pstryka sie setki, tysiace zdjec roznych obiektow i za tym nic dalej nie idzie. Wtedy ja nie widze glebszego sensu dla takiego dzialania. Choz absolutnie tego nie potepiam. Kazdy przeciez moze sobie robic ze swoim aparatem co mu sie podoba. Ja akurat lubie wiedziec co mam przed oczyma a jak nie wiem to mam inspiracje zeby sie dowiedziec.
Co do porownania z Japonczykami to ja tu nie widze zadnego rasistowskiego kontekstu. To jest stereotyp utrwalony od lat - widok grupy japonskich turystow "strzelajacych" aparatami gdzie sie da. I tak to wyglada. Czym innym jest zupelnie kwestia czy wiedza cos o tym miejscu czy budynku. I mysle, ze zaden Japonczyk za to sie nie obrazi. Tak wiec chyba Kolega Snowborder lekko sie zagalopowal i dokonal nieuprawnionej nadinterpretacji.
snowboarder
29-06-2005, 19:09
Sorry snowborder ale w takim tonie nie bede z Toba dyskutowal. Mowisz o "utracie mojej wiarygodnosci" "uwagach zahaczajacych o razism" nawet mnie nie znajac. Nie mam pojecia o co Ci chodzi
Przeciez napisalem "przepraszam", co mam jeszcze zrobic?
A uwaga cyt: "Upodabniamy sie tym samym do tych biednych
Japonczykow ktorzy rejestruja wszystko a nie wiedza nic."
jak najbardziej zahacza o rasizm.
snowboarder
29-06-2005, 19:15
Ja nawet rozumiem ludzi fotografujacych cos tylko dlatego, ze im sie podoba, ladnie wyglada, ciekawy efekt mozna uzyskac. To nawet jakby jest wpisane w to hobby. Natomiast dziwie sie sytuacji gdy pstryka sie setki, tysiace zdjec roznych obiektow i za tym nic dalej nie idzie.
takie dokladnie bylo przeslanie dyskusji, nikt nie mowil,
ze robi setki zdjec bez zastanowienia (poza Muflonem ;-))
Co do porownania z Japonczykami to ja tu nie widze zadnego rasistowskiego kontekstu. To jest stereotyp utrwalony od lat - widok grupy japonskich turystow "strzelajacych" aparatami gdzie sie da. I tak to wyglada. Czym innym jest zupelnie kwestia czy wiedza cos o tym miejscu czy budynku. I mysle, ze zaden Japonczyk za to sie nie obrazi. Tak wiec chyba Kolega Snowborder lekko sie zagalopowal i dokonal nieuprawnionej nadinterpretacji.
Absolutnie sie nie zgadzam, powtarzajac to powielasz stereotypy niczym
sie nie rozniace od np. opinii o Polakach - pijakach - "przeciez tak to wyglada"
(malo widziales pijanych na ulicach?).
Sorry, ale jestem dosc uczulony na wysmiewanie sie z Japonczykow.
Jesli uwazasz, ze okreslenie "Polak=pijak" to to samo co "Japonczyk=pstrykacz wszystkiego" jest tozsame, to moim zdaniem jestes bardzo mocno przewrazliwiony. Albo uzywajac tych samych slow inaczej rozumiemy ich znaczenie.
Czy nie za bardzo zeszliscie z tematu watku?
Naprawde az tak lubicie dawac zajecie moderatorom ? :?
Golibroda
30-06-2005, 08:37
Ja generalnie wypracowalem inna metode. Wlasciwie nie jezdze z przewodnikami wiec nie jestem ograniczony do standardowych tras wycieczek. Samemu czytam wczesniej (badz w trakcie zwiedzania) o najciekawszych dla mnie miejscach i je fotografuje najlepiej jak potrafie.
I tutaj tez racja. Nagorsze dla fotografa są "wyścigi przewodników" - na lewo kosciół na prawo most...idziemy dalej. :mrgreen: A gdzie czas na zatrzymanie, zastanowienie się nad ujeciem , kadrowanie, dobranie parametrów ekspozycji ?. Czas jest tylko na CYK i biegniemy dalej. :D
Golibroda
30-06-2005, 08:44
Znam wielu Japonczykow i wiem, jak
niektorym ciezko wyjechac z Japonii, dla niektorych wycieczka do Europy
to jednorazowa impreza w zyciu i nie mozna ich oceniac za to, co tam robia.
Poza tym czesto sie spiesza, bo maja taki nawyk, ale wiedza o wielu
rzeczach o wiele wiecej niz pewnym osobom sie wydaje.
Nawiązując do Japończyków sam byłem kiedys świadkiem "ciekawego wydarzenia" (droga podejściowa do zamku w Olsztynie /Częstochowy) gdzie grupa skośnookich po wskazaniu przez przewodnika na reklamę Żywca nad drzwiami wejściowymi do pubu wyjęła zgodnie aparaty i jak jeden mąż "oddała serię" ujeć w kierunku tego falagowego polskiego mieszacza w chmielu. Nie było jednego człeka co by sie nie obejrzał i nie uśmiechnął pod nosem. A widok był przedni. :mrgreen: :D
Nie było jednego człeka co by sie nie obejrzał i nie uśmiechnął pod nosem. A widok był przedni. :mrgreen: :D
nie miales aparatu ze soba? szkoda - to by byla fotka :)
I tutaj tez racja. Nagorsze dla fotografa są "wyścigi przewodników" - na lewo kosciół na prawo most...idziemy dalej. :mrgreen: A gdzie czas na zatrzymanie, zastanowienie się nad ujeciem , kadrowanie, dobranie parametrów ekspozycji ?. Czas jest tylko na CYK i biegniemy dalej. :D
I dlatego dla fotografow najlepsze sa wycieczki bez przewodnikow, wystarczy troche pogrzebac w sieci i juz sie duzo mozna dowiedziec + zobaczyc przykladowe kadry. Moze i sie mniej zobaczy, ale za to zdjecia beda lepsze (teoretycznie ;) ) i czlowiek nie jest tak zmeczony po wakacjach.
Golibroda
30-06-2005, 13:00
nie miales aparatu ze soba? szkoda - to by byla fotka :)
No niestety, ale zachowałem obraz "na siatkówce oka". Może kiedyś coś wymyślą to sie zrzuci do PC-ta :mrgreen:
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.