PDA

Zobacz pełną wersję : Biura Podróży - wycieczka do Francji



arek33
15-07-2008, 12:30
W najblizszym czasie planuje wybrac sie do Francji i zwiedzic troche tego kawalka Europy. Znacie moze jakies sprawdzone biura podrozy ? Wyjazd na 4 dni.

Blindseeker
15-07-2008, 13:57
W najblizszym czasie planuje wybrac sie do Francji i zwiedzic troche tego kawalka Europy. Znacie moze jakies sprawdzone biura podrozy ? Wyjazd na 4 dni.

Wsiadasz w samochód / samolot i jedziesz / lecisz. Będzie taniej i na pewno więcej zobaczysz, a poza tym będziesz mógł zwiedzic to na co masz ochotę (plus odpowidni czas na robienie zdjęć).

Wyjazdy 4 dniowe to przeważnie objazdówka, czyli praktycznie 4 dni w autokarze (jak dla mnie bez sensu) ew. pędzenie pomiędzy najwazniejszymi zabytkami danego miasta / miejsca.

liquidsound
16-07-2008, 03:39
Racja. Po europie spokojnie mozesz jezdzic na wlasne reke. Ludzie znaja jezyki (przynajmnie angielski), wszedzie sie dogadasz i wszystko zalatwisz. Natomiast wyprawa do azji to juz troche klopot, czasem lepiej zbiurem choc ja osobiscie jechal bym na zywca :)

kogut
16-07-2008, 04:33
Oj, żebyś się nie zdziwił jak to Francuzi chętnie chcą/potrafią porozumiewać się po angielsku.. :/ Pracowałem swojego czasu w biurze turystycznym jako pilot i z własnego doświadczenia wiem, że nawet w największych miejscowościach turystycznych trzeba się było dogadywać na migi tudzież znakami dymnymi, żeby coś osiągnąć :)

A co do ewentualnego wyboru biura.. Spróbuj rozejrzeć się u naszych zachodnich sąsiadów - lepsze warunki za niższą cenę, wystarczy porównać np. polski i niemiecki katalog Neckermana (smutne ale prawdziwe :( )
Małymi minusami przy objazdówce może być dojazd do miejsca startu (DE) oraz szprechający Helmut za pilota :)

gwozdzt
16-07-2008, 10:09
Wyjazdy 4 dniowe to przeważnie objazdówka, czyli praktycznie 4 dni w autokarze (jak dla mnie bez sensu) ew. pędzenie pomiędzy najwazniejszymi zabytkami danego miasta / miejsca.
Dokładnie!

W weekend majowy wybraliśmy się z żoną na taką wycieczkę do Paryża. Przegonili nas tak, że mamy dość na najbliższe 10 lat. Gonitwa bierze sie przede wszytkim z tego, że biura rywalizując ze sobą, układają jak najobszerniejszy program imprezy; ale potem to trzeba zrealizować (by nie było pretensji ze strony uczestników - a byli tacy, co odhaczali pkty na ulotce :lol: ), więc zaczyna sie przepęd stadka turystów po mieście i zaliczanie poszczególnych punktów programu.

Fotki (nie zdjęcia!) robi się w biegu, nie masz żadnego wpływu na porę dnia, w której odwiedzisz dane miejsce; dla fotografii taka impreza jest zupełnie bez sensu i właściwie ten temat jest OT względem podforum "plenery".
Nie wiem, moze ja nie potrafię tak robić zdjęc, ale w każdym razie z tej wycieczki nie nie mam nawet co wybrać do pokazania w galerii.

Modzel
16-07-2008, 10:29
Racja. Po europie spokojnie mozesz jezdzic na wlasne reke. Ludzie znaja jezyki (przynajmnie angielski), wszedzie sie dogadasz i wszystko zalatwisz.

Moze i znaja, ale jak bylem we francji w zeszlym roku (konkretnie paryz), to ciezko sie bylo z kimkolwiek w sklepie/knajpie/disneylandzie czy nawet glupim mcdonaldzie dogadac po angielsku.. co mnie osobiscie dosc mocno zdziwilo. Slyszalem, ze francuzi to tylko po swojemu gadaja, ale nie sadzilem ze to jest na taka skale..
Co nie zmienia faktu, ze do odwaznych swiat nalezy :)

kogut
16-07-2008, 16:03
Jest jeden sposób, żeby sprawdzić czy "Żabojad" nie zna angielskiego, czy tylko mu się nie chce gadać po wyspiarsku. Wystarczy zamiast standardowego "Do you speak english?", zagadnąć "Excusez-moi, parlez-vous anglais?" - w większości wypadków działa :)

muflon
16-07-2008, 21:41
Wystarczy zamiast standardowego "Do you speak english?", zagadnąć "Excusez-moi, parlez-vous anglais?" - w większości wypadków działa :)
Potwierdzam w 100% :) I taki sposób pytania (plus nauczenie się pięciu słówek typu bonjour, merci, s'il vous plait itp.) zmienia nastawienie tubylców o 180 stopni.

Mówię również z własnej praktyki - na ulicach Genewy bardzo denerwowali mnie Chamerykanie zagadujący po swojemu (pytając o drogę, autobusy itp) z taką swobodą, jakby mówienie po angielsku było wręcz powszechnym obowiązkiem. Jeszcze np. Japończycy to przynajmniej robią to z jakąś taką rozbrajającą nieporadnością :lol: ale w stosunku do tych pierwszych... zdarzało mi się czasem być niegrzecznym ;)

Pavlik
16-07-2008, 21:54
Racja. Po europie spokojnie mozesz jezdzic na wlasne reke. Ludzie znaja jezyki (przynajmnie angielski), wszedzie sie dogadasz i wszystko zalatwisz. Natomiast wyprawa do azji to juz troche klopot, czasem lepiej zbiurem choc ja osobiscie jechal bym na zywca :)

im dalej jedziesz tym dalej powinieneś się trzymać od biura :D a zwłaszcza do azji, tylko i wyłącznie na żywca, bardzo polecam, super tanio, very safe i sam sobie planujesz co i jak, biuro potrafi zdzierać nawet drugie tyle :/ aż żal patrzeć jak ludzie tracą na daleki wyjazd np. 6 tys za tydzien pobytu, masakra.

A co do wątku, Francja w 4 dni ?? nawet nie poczujesz tego kawałka świata. No chyba że obstawisz tylko Paryż. Ale to tym bardziej bez biura, jest masa hotelików na przedmieściach Paryża za nieduże pieniądze a metro działa sprawnie.

pozdrawiam

jadeit
16-07-2008, 22:31
Ostatnio na Paryż zarezerwowałem 7 dni
z aparatem i chęcią posiedzenia tu i tam w celu poczucia klimatu to i tak mało.
Tak jak przedmówcy polecam samolot a jak to Paryż to bilet 5 dniowy na metro i wio.
Raz tylko użyłem biura też do Paryża i chyba nigdy więcej ;). A jak prowincja to auto własne. Ja akurat swodode decyzji cenie sobie bardzo :)

pozdrawiam