Zobacz pełną wersję : Czy w drodze na fotki lepiej posilić się w KFC czy McD?
Tomasz Urbanowicz
03-06-2008, 12:32
Witam
Panie i Panowie, czy w drodze na fotki aby się posilić wybieracie KFC czy też McD? :)
Tomasz Golinski
03-06-2008, 12:33
Ja głosuję za:
https://canon-board.info/imgimported/2008/06/img_7411-2.jpg
źródło (http://tomaszg.pl/foto/05zoo/images/img_7411.jpg)
MacGyver
03-06-2008, 12:35
Kury rulez*
*takie samo badziewie jak u konkurencji, ale za to jakie smaczne :-D
Tomasz Urbanowicz
03-06-2008, 12:36
Kury (wiadomo co), McD rulez!
tigerstyle
03-06-2008, 12:41
Eee tam lepszy burgers z krowy :D Może być oprawiony ogniem.
W McD też se możesz z kury. A lodziki mają bezbłedne
Forumowy minister od krzewienia kultury fizycznej chyba teraz sobie wlosy z glowy rwie :D
wolę wściekłe krowy niż ptasią grypę :)
Tomasz1972
03-06-2008, 13:41
Nawet małe dziecko wie, że jak jeść to w KFC :)
Ja robię sobie kanapki a "ścierwo" z Maka i innych KyFyCy omijam szerokim łukiem :)
Preferuję konsumpję ssaków, wybór pada więc na McD.
Swoją drogą, takie fast foody są okrutnie praktyczne, zwłaszcza jak nie ma czasu na jedzenie. Dzienna dawka kalroii w 10 minut? Żaden problem.
Też jestem za McD, 2xpikantny kurczak burger, 2x jakis cheesburger + jakas mala cola i w spokój na cały dzień;]
Też jestem za McD, 2xpikantny kurczak burger, 2x jakis cheesburger + jakas mala cola i w spokój na cały dzień;]
Ale niewygórowane potrzeby masz...
Jak chciałem się zapchać na dłużej, stosowałem zestaw 7x cheeseburger + kawa :)
A ja się wychylę i zagłosuję za Burger Kingiem (tylko nie ma go w ankiecie :? ).
A w ogóle to wątek nieładnie się wciska w tematykę Hydeparku a ja nie lubię cwaniactwa :p .
Ja polecam zestaw z MC bigmac tortila średnia cola i średnie frytki 8-)
A ja wolę głodzić się w drodze albo wstąpić gdzieś na jakiejś knajpki niż jeść w takich miejscach. A najlepiej to kanapki :)
stosowałem zestaw 7x cheeseburger + kawa :)
Jak nie popijesz Colą to ci nie napęcznieje :D
Tomasz Golinski
03-06-2008, 17:02
Jak nie popijesz Colą to ci nie napęcznieje :D
To od koli pęcznieje? A ci amerykańce robią na to tabletki :)
fotokor1
03-06-2008, 17:24
tabletki z coli hi hi :mrgreen: :mrgreen:
Szczur88
03-06-2008, 17:36
A ja się wychylę i zagłosuję za Burger Kingiem (tylko nie ma go w ankiecie :? ).
A w ogóle to wątek nieładnie się wciska w tematykę Hydeparku a ja nie lubię cwaniactwa :p .
B.K. Jest ok, ale mało go, kiedyś było dużo w Pl, potem zniknął, teraz się powolutku pojawia.
W KFC i Mc to samo ścierwo, ale wolę się truć w Mc, przynajmniej mają znośną kawę.
malkontent
03-06-2008, 17:43
W KFC i Mc to samo ścierwo, ale wolę się truć w Mc, przynajmniej mają znośną kawę.
Tylko, że kiedyś tą kawą się zatrułem.
W Ostródzie w drodze do wawy weszliśmy na białą kawę.
Albo zabielacz był nieświeży, albo ekspres nie umyty, ale wszyscy którzy skusili się na ten napój, później oglądali go jak wraca.
To była ostatnia moja wizyta w mcpaszy.
oddaję głos na Wieśmaca:)
Polecam film "Super Size Me" (http://pl.wikipedia.org/wiki/Super_Size_Me) ;)
;)
http://youtube.com/watch?v=F0yf0NSler4
tabletki z coli hi hi :mrgreen: :mrgreen:
E. coli :)
A propos 'super size me', denerwują mnie tego typu 'dokumenty' ze z góry ustalonym wnioskiem końcowym. Gość jadł przez miesiąc tylko hamburgery w ilościach powodujących wymioty... jakby jadł tylko brukselkę to efekt byłby pewnie równie nieciekawy. Problem w tym, że producenci brukselki nie są dużym rozpoznawalnym na całym świecie koncernem i atakowanie ich nie jest trendy;)
Jedzenie zbyt dużych ilości nieurozmaiconego jedzenia jest niezdrowe.
No kto by pomyślał?;)
lempl,
chodzi o to, ze w Stanach coraz wiecej mlodych ludzi wlasnie w ten sposob sie odzywia. My tych realiow tak nie czujemy, bo u nas to zjawisko nie wystepuje az w takiej skali. Ale to jest film jednak glownie na "rynek" amerykanski, gdzie ilosc ludzi bardzo otylych jest sporo wieksza niz w Europie.
Szczur88
03-06-2008, 19:32
Tylko, że kiedyś tą kawą się zatrułem.
W Ostródzie w drodze do wawy weszliśmy na białą kawę.
Albo zabielacz był nieświeży, albo ekspres nie umyty, ale wszyscy którzy skusili się na ten napój, później oglądali go jak wraca.
To była ostatnia moja wizyta w mcpaszy.
Nie pijam białej, dla mnie każda kawa z dodatkiem choćby kropli mleka/zabielacza/czegoś takiego skończyłaby się zwrotem, choćby nie wiem jak świeże i cudne składniki były. Czarna jest ok.
lempl,
chodzi o to, ze w Stanach coraz wiecej mlodych ludzi wlasnie w ten sposob sie odzywia.
A robi to z bardzo prostej przyczyny - dla nich wizyta w McD's, KFC, Wendy's, czy nawet Taco Bell to znaczy "szybko i tanio" - u nas tylko "szybko".
Ale przyznacie, że będąc gdzieś w obcym mieście/kraju/kontynencie, zawsze bezpieczniej zjeść coś "swojskiego", a nie specjały kuchni autochtonów ;)
PS
Głosowałem na KFC. Precz z bułą! Kubełek rządzi! :lol:
Najlepsze są ruskie raaazzz!!! Ale jak się nie ma co się lubi to trzeba posilić się w McDonald. Zawsze można kogoś spotkać.
liquidsound
03-06-2008, 20:05
McDonald, bo jeszcze nigdy sie wnim nie strulem, a po KFC kiedys rzygalem jak mlody chlopek po dozynkach. W KFC najgorszym syfem jest panierka (szczegolnie pikatna), sam kurczak w kurczaku jest ok. W McSyfie wszystko jest syfne oprocz Shake'ow, ale za to jak smakuje :D
Tomasz Urbanowicz
03-06-2008, 20:07
A w ogóle to wątek nieładnie się wciska w tematykę Hydeparku a ja nie lubię cwaniactwa :p .
Od razu cwaniactwa :p
Podchodzę po 30 lat, a poczuję się jak jakiś wyrzutek. Nigdy nie byłem w MC, nawet w poszukiwaniu klopa nie zbłądziłem tam, w KFC byłem raz w swoim życiu.
A fastfoody? Szkoda mi kasy na coś co potrafi utuczyć Amerykanina do 200 kg.
mattnick
03-06-2008, 20:48
A ja nie byłem w Kauflandzie u mnie w mieście....i jestem z tego dumny !!!
liquidsound , a ja dość często kupowałem Shake'i w McD :P
zagłosowałem na McD, bo ileż mozna jeść wyłącznie kury?
a tak w ogóle to sharma w sfinx'ie jest super :]
Tomasz Golinski
03-06-2008, 21:49
a tak w ogóle to sharma w sfinx'ie jest super :]To profanacja i morderstwo na kiszkach :)
Jestem od 15 lat jaroszem i KFC nie dba o ofertę dla mnie. W McD bywam sporadycznie, kilka razy w roku "po trasie". Biorę wtedy MacBeana, wypijam jakąś niewybredną kawę i zagryzam mufinką. Wolę Pizza Hut.
Tez glosowalem za KFC, choc w moim przypadku, to czesciej wpadalem tam po fotkach (i na 5 minut przed zamknieciem).
Witam
Panie i Panowie, czy w drodze na fotki aby się posilić wybieracie KFC czy też McD? :)
Zawsze się zastanawiałem skąd się bierze tylu amatorów kotleta z krowy przetworzonej w całości, wraz z kopytami i rogami oraz syntetycznego kurczaka o smaku i zapachu zgodnym z oryginałem.
Nie mówiąc już o perspektywie nadwagi oraz innych dolegliwości nieodłącznie związanych z fast foodem. :mrgreen:
Zdecydowanie wolę slow food.
Pozdrówka
Zawsze się zastanawiałem skąd się bierze tylu amatorów kotleta z krowy przetworzonej w całości, wraz z kopytami i rogami oraz syntetycznego kurczaka o smaku i zapachu zgodnym z oryginałem.
Nie mówiąc już o perspektywie nadwagi oraz innych dolegliwości nieodłącznie związanych z fast foodem. :mrgreen:
Zdecydowanie wolę slow food.
Pozdrówka
Chodzi głównie o czas, który w dzisiejszym świecie jest dobrem deficytowym.
Jak mam jakąś rezerwę, wolę zjeść normalnie. Jak bliski spóźnienia - wybór pada na fast foody.
No i uważam, że trochę demonizujesz jakość tego żarcia. Wszak liczy się materia organiczna...
SebaWolf
04-06-2008, 09:33
Ja głosują za McD większy wybór można zjeść i krowe i rybe i kure, chociaż w moim przypadku w 90% kończy się i tak na zestawie BigMac'a, sporadycznie zeżre i kubełek skrzydełek w KFC ;)
Nie mogę znaleźć strony gdzie koleś trzymał swojego hamburgera przez kilka lat. Wyglądał jak świeżynka:)
http://www.thebestdayever.com/component/option,com_zoom/Itemid,66/page,view/catid,10/PageNo,1/key,5/hit,1/
MacGyver
04-06-2008, 11:03
A ja się wychylę i zagłosuję za Burger Kingiem (tylko nie ma go w ankiecie :? ).
Zgadzam się, bardzo dobre burgeryniestety mało tego. We Wrocławiu był kiedyś, dawno temu, a teraz jest w tym miejscu salon rowerowy :-) Otworzyli co prawda nowy w centrum handlowym Mongolia ale tam nie jeżdżę na foty, ba, nawet tam jeszcze nie byłem mimo że straszy już od ponad pół roku.
Pominęliśmy też hot-dogi ze stacji benzynowych. Te jadałem bardzo często podczas powrotów z sudeckich plenerów bo po drodze było a i kawki można się było napić nienajgorszej (tylko espreso trzeba kupować, bo duża czarna to lura). Niemniej głosu na hot-dogi z Orlenu bym nie oddał, bo mi się już całkiem przejadły, zwłaszcza ze skłądają się głównie z musztardy :-D
W odpowiedzi na pytanie z topicu - ani tu ani tu.
Kolega znajomy fotograf Nikoniarz preferuje "Torcik Wedlowski" w całości ;)
yogi-bear
04-06-2008, 11:09
W ankiecie oddałem głos na McD, wieśmaki są wspaniałe! ;-)
Pominęliśmy też hot-dogi ze stacji benzynowych. Te jadałem bardzo często podczas powrotów z sudeckich plenerów bo po drodze było a i kawki można się było napić nienajgorszej (tylko espreso trzeba kupować, bo duża czarna to lura). Niemniej głosu na hot-dogi z Orlenu bym nie oddał, bo mi się już całkiem przejadły, zwłaszcza ze skłądają się głównie z musztardy :-D
MacGyver, jedź na Statoil. Tam są zdecydowanie najsmaczniejsze. Koniecznie proś ze wszystkimi sosami. :-)
MacGyver
04-06-2008, 11:18
No wiem że są najsmaczniejsze, ale i najdroższe. A za sosami w nadmiarze nie przepadam :-)
Ostatniego hot-doga jadłem z resztą na Statoil, ale też mi już jakoś nie podchodził :-)
Nigdy nie byłem w KFC, w McD może ze 3 razy i to na kawie. Nie jedzcie tego dziadostwa!!! Ja wiem, że każdy ma swoje zdrowie i może , w ramach wolności, robić z nim co chce. Ale te przybytki to kulinarna ekstrema.
aaa ja dodam że podczas plenerów krajobrazowych najchętniej jadam:
szczaw, poziomki, jagody, jeżyny, ziarno żyta lub przenicy :)
często się trafiają dzikie gruszki, jabłka i sliwki, coraz rzadziej trafiam na morwę - pychotka :)
dzika róża jest też zjadliwa :)
z orzechami laskowymi bywa kłopot :) a grzybów na surowo nie jadam :)
zdarzało mi się że zamiast fotografowania zrobiło się grzybobranie :) i do tego całkiem udane :)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Nigdy nie byłem w KFC, w McD może ze 3 razy i to na kawie. Nie jedzcie tego dziadostwa!!! Ja wiem, że każdy ma swoje zdrowie i może , w ramach wolności, robić z nim co chce. Ale te przybytki to kulinarna ekstrema.
to jeżeli nie byłeś to skąd wiesz?
i w czym się ta ekstrema przejawia?
Hmm McD + 7 Ham/cheesburger'ów + jakaś popitka i na 1,5 h spokój bez jedzenia :)
Pozdrawiam
Szczur88
04-06-2008, 12:58
Pominęliśmy też hot-dogi ze stacji benzynowych. Te jadałem bardzo często podczas powrotów z sudeckich plenerów bo po drodze było a i kawki można się było napić nienajgorszej (tylko espreso trzeba kupować, bo duża czarna to lura). Niemniej głosu na hot-dogi z Orlenu bym nie oddał, bo mi się już całkiem przejadły, zwłaszcza ze skłądają się głównie z musztardy :-D
Na Statoil żywię się hot-dogami za każdym razem, gdy jadę w Bieszczady (ok raz-dwa w miesiącu), jak na razie jestem zadowolony (slow-food to nie jest, ale nie trują). Espresso dają ok, jeśli wydłubie się je spod dozownika zanim zacznie ciec sam wrzątek:)
Nie wytrzymałem ;)
Czy któryś z Kolegów-ekstremistów, co to tak (domyślam się z dobroci serca raczej niż z rozsądku) od czci i wiary odsądzają fast-foody, spytał wujka/dziadka/pradziadka, co zostawało ze świni po świniobiciu?
W daaaaawnych czasach (powiedzmy lata 70/80-te ubiegłego wieku ;)) niewielu mogło wybrzydzać na jedzenie, jak to teraz jest w modzie. Mój dziadek był masarzem i pamiętam właśnie, że wyjazd na wieś, na świniobicie, to było jakby święto - dwa razy do roku wolno było nam, dzieciom, zjeść więcej mięsa niż chleba ;)
No i też stąd pamiętam, że świnia nie składa się tylko z szynki/schabu/karkówki, ale jeszcze kilku innych mniej szlachetnych fragmentów, które tak, czy owak, również kończyły na stole. A to w postaci kiełbas, kaszanek, salcesonu czy kiszki.
Jedliśmy wtedy i płucka, i cynaderki (czyli nerki), i flaki (czyli żołądki pokrojone w paski), a serce, ozór i przednie nogi szły do galaretek (tylne - jako pieczona golonka - były rarytasem).
Oczywiście, jelita szły na kiełbasy.
Krew wypijał zwykle rzeźnik - jeszcze ciepłą z takiego emaliowanego litrowego kubka z uszkiem - to była ekstrema, a nie chodzenie do takiej czy innego baru/restauracji. ;)
A McD, czy KFC, czy wreszcie wszystkie inne fabryki żywności, robią teraz to samo, tylko na skalę przemysłową...
PS
Jakby ktoś znał przepis na panierkę w KFC, to proszę o PM :lol:
mattnick
04-06-2008, 17:24
a ja bym poprosił kogoś o ortografię w tytule
Tomasz Urbanowicz
04-06-2008, 17:33
a ja bym poprosił kogoś o ortografię w tytule
Słusznie.
Tomasz Golinski
04-06-2008, 17:45
Ostatniego hot-doga jadłem z resztą na Statoil, ale też mi już jakoś nie podchodził :-)Ja na Statoilu ostatnio piłem żołądkową-gorzką ;)
Riccardo
04-06-2008, 19:22
Nie wytrzymałem ;)
[ciach że aż strach]
A McD, czy KFC, czy wreszcie wszystkie inne fabryki żywności, robią teraz to samo, tylko na skalę przemysłową...
i zapewne nastrzykiwaliście mięso taką brązową breją, jak to robią teraz na skale przemysłową? ;)
Ja tam czasem się skuszę na MurderKinga, ale na codzień staram się trzymać dietę i zdrowo odżywiać. Ale też bez przesady :)
i zapewne nastrzykiwaliście mięso taką brązową breją, jak to robią teraz na skale przemysłową? ;)
:lol:
Nie, ale peklowaliśmy szynkę w zalewie z saletrą - a to, jak ponoć jakieś nawet rakotwórcze być mogło...
Poza tym, jak byśmy wymagali, żeby w kotlecie była czysta polędwica, czy ligawa, to trzeba by było hodować więcej krów na ubój, nie? ;)
PS
Czym się różni hamburger z Burger Kinga od tego z MacDonald's?
liquidsound
04-06-2008, 22:07
Czym się różni hamburger z Burger Kinga od tego z MacDonald's?Burger King jest mniej popularny a wiec bardziej trendy (wszak to nie zarcie dla pospolstwa). Zarcie z McSyfa jest ok pod warunkiem ze mamy urozmaicona diete i nie jemy tego za czesto.
Burger King jest mniej popularny a wiec bardziej trendy (wszak to nie zarcie dla pospolstwa)
srali muchy. w klogolandzie jednego i drugiego jest podobnie, a organoleptycznie to burger bez porownania lepszy od makgowna.
odpowiadajac na pytanie - jesli z dwoch powyzszych to kura. aczkolwiek, w kraju w ktorym mieszkam, nie ma, dzieki bogu, problemow z kupieniem w sklepie swiezo zrobionego lub zapakowanego sandwicha ("broodje" po tubylczemu), gdzie jest chleb z czym sie tam wybierze. tak ze nie trzeba sie skazywac na napompowany chemicznie syf z fast-fooda. tansze, lepsze i do tego zdrowsze
grywalem kiedys w hokeja z facetem, ktory mial wlasna gospodarke pod Wroclawiem. opowiadal mi kiedys jak wygladalo szkolenie na temat przygotowania ziemniakow dla makgowna. koncowy produkt mial bardzo malo wspolnego z tym, co nawet technolog zywnosci rozumie pod pojeciem "ziemniak" (podpowiedz dla tych z wielkopolski: chodzi o pyry! :D slask: kartofle :D )
srali muchy. w klogolandzie jednego i drugiego jest podobnie, a organoleptycznie to burger bez porownania lepszy od makgowna.
odpowiadajac na pytanie - jesli z dwoch powyzszych to kura. aczkolwiek, w kraju w ktorym mieszkam, nie ma, dzieki bogu, problemow z kupieniem w sklepie swiezo zrobionego lub zapakowanego sandwicha ("broodje" po tubylczemu), gdzie jest chleb z czym sie tam wybierze. tak ze nie trzeba sie skazywac na napompowany chemicznie syf z fast-fooda. tansze, lepsze i do tego zdrowsze
grywalem kiedys w hokeja z facetem, ktory mial wlasna gospodarke pod Wroclawiem. opowiadal mi kiedys jak wygladalo szkolenie na temat przygotowania ziemniakow dla makgowna. koncowy produkt mial bardzo malo wspolnego z tym, co nawet technolog zywnosci rozumie pod pojeciem "ziemniak" (podpowiedz dla tych z wielkopolski: chodzi o pyry! :D slask: kartofle :D )
Jeśli czyjś układ pokarmowy jest w stanie przeżyć czasowe zatrucie chemikaliami sprzedawanymi w McDonalds, czy KFC, jako posiłki, to tylko można pogratulować odporności organizmu.
Ale kiedyś przyjdzie za to odpokutować w szpitalu. :confused:
Pozdrówka
Jeśli czyjś układ pokarmowy jest w stanie przeżyć czasowe zatrucie chemikaliami sprzedawanymi w McDonalds, czy KFC, jako posiłki, to tylko można pogratulować odporności organizmu.
Ale kiedyś przyjdzie za to odpokutować w szpitalu. :confused:
Pozdrówka
wiesz... z tym co my tak faktycznie jemy i czym to sie skonczy to jest dluga historia...
w czasie studiow zarlismy tanie parowki (w ktorych czyste mieso stanowi jakis promil objetosci) i napakowane bulki z Carrefoura. w szkole sredniej chlalismy jabole za 15.000 zl (podowczas jeszcze) zagryzajac je czipsami. jakos dzis sie trzymamy - zeby nam nie wypadaja, wlosy najczesciej jeszcze na lbie jakies sa, oczy jeszcze fajne kobialki na ulicy przyuwaza... :mrgreen: moze dlatego, ze po latach zmadrzelismy (nie upieram sie), ale pewnie tez dlatego, ze matka natura przewidziala sytuacje i dala nam zoladki o mocy Chucka Norrisa... 8)
liquidsound
04-06-2008, 23:20
Demonizujecie nad szkodliwoscia fastfoodow. Tak naprawde zagrozeniem jest kalorycznosc tego jedzenia. Zawarte substancje chemiczne (konserwanty), sa na tym poziomie co dla wielu produktow spozywczych. Wezcie pod uwage ,ze jednak sa normy zywnosciowe. Tak prawde powiedziawszy nawet kupowanie marchewki od gospodarza nie daje nam pewnosci tego co jemy. Czesto takie marchewki rosna kolo drogi, zawieraja metale ciezkie, ktore potem sieja spustoszenie w naszym organizmie.
IMO jedzenie w ww. fastfoodach jest znacznie mniej ryzykowne niż w budce z hotdogami pana Ryśka. Co do chemikaliów, to McD itp dzięki akcjom typu 'super size me' bardzo uważają na to co dają klientom.
szpital? Jak się je a nie żre, to szpital raczej nie grozi:mrgreen:
Jedzenie McD czy KFC to tak ładnie się po angielsku nazywa "junk food". To chyba wszytko wyjaśnia :)
Tomasz Golinski
05-06-2008, 00:57
To nic nie wyjaśnia, poza tym, że powielasz slogany :)
http://wiadomosci.onet.pl/1762403,11,item.html
To dla tych co to wolą sobie "zdrowe" kanapki robić ;-)
Tomasz Urbanowicz
05-06-2008, 09:59
IMO jedzenie w ww. fastfoodach jest znacznie mniej ryzykowne niż w budce z hotdogami pana Ryśka. Co do chemikaliów, to McD itp dzięki akcjom typu 'super size me' bardzo uważają na to co dają klientom.
Racja.
Poza tym, nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale wieśmak ma optymalne proporcje białka:węglowodanów:tłuszczy. Jedna "dawka" wiesmaka zapewnia nam pięknie zapotrzebowanie jednoposiłkowe (jak wiemy organizm "na raz" nie przyswoi więcej niż 30 g białka). Więc zjedzenie 2 wiesmaków jest już "nadużyciem" ha, ha.
Riccardo
05-06-2008, 10:03
Demonizujecie nad szkodliwoscia fastfoodow. Tak naprawde zagrozeniem jest kalorycznosc tego jedzenia. Zawarte substancje chemiczne (konserwanty), sa na tym poziomie co dla wielu produktow spozywczych.
Ja bym jeszcze dorzucił do tego tłuszcze trans. I dokładnie masz racje z tą kalorycznością. Amerykanie obżerają się hamburgerami i popijają to dietetyczną colą, myśląc że od tego nie utyją.
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://strony.aster.pl/riccardo/giga/ptdr.gif)
Tomasz Urbanowicz
05-06-2008, 10:06
Ja bym jeszcze dorzucił do tego tłuszcze trans. I dokładnie masz racje z tą kalorycznością. Amerykanie obżerają się hamburgerami i popijają to dietetyczną colą, myśląc że od tego nie utyją.
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://strony.aster.pl/riccardo/giga/ptdr.gif)
Dodajmy kluczową jeszcze rzecz: nie tyje się od tłuszczy, a od nadmiaru węglowodanów. :)
Viracocha
05-06-2008, 10:25
A ja szczerze mówiąc, nie pamiętam kiedy byłem ostatni raz w McD lub KFC. Na szybko, to tylko pizza!!!
tyć to się tyje jak się żre
jak się człowiek normalnie odżywia i odrobinę rusza to nie utyje
*oczywiście nie mówię o osobach mających kłopoty z przemianą materi lub o tyciu spowodowanym chorobą
Riccardo
05-06-2008, 10:30
tyć to się tyje jak się żre
jak się człowiek normalnie odżywia i odrobinę rusza to nie utyje
Szkoda ze w drugą stronę już nie jest "odrobinę rusza"
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://strony.aster.pl/riccardo/giga/OK.gif)
Rafal913
05-06-2008, 23:37
Ja stanowczo za Mcdonaldem :)
2x Pikantny Kurczak Burger
2x Hamburger
1x Duży Napój lub Szejk.
Po KFC mam odruch wymiotny :/
a ja mam taki problem, że jem i jem i jem... i w ogóle nie mogę przytyć :p
no i bardo często niezdrowo się odżywiam ;)
Tomasz Golinski
07-06-2008, 22:32
A ja byłem dziś znowu w KFC i było fajnie :P
chocolata
07-06-2008, 22:50
Zdecydowanie Burger King (dlaczego nie został uwzględniony w ankiecie?).
Podwójny Pan Whooper plus 2 cheeseburgery i duża kola. :D
a ja mam taki problem, że jem i jem i jem... i w ogóle nie mogę przytyć :p
no i bardo często niezdrowo się odżywiam ;)
nie martw się, prawdziwe tycie zaczyna się po trzydziestce:mrgreen:
Zdecydowanie Burger King (dlaczego nie został uwzględniony w ankiecie?).
Pewnie z tych samych względów, co Carl's Jr. :p
nie martw się, prawdziwe tycie zaczyna się po trzydziestce:mrgreen:
O ile dzieci pozwolą Ci się zapuścić... :lol:
chocolata
07-06-2008, 23:36
Czym się różni hamburger z Burger Kinga od tego z MacDonald's?
Smakiem. Te z Kinga smaczniejsze, nie śmierdzą przypalonym tłuszczem. No i ceną. Burger z Kinga jest tańszy (o jeden grosz). I Kingowe bułki mają sezam a Macowe nie.
Smakiem. Te z Kinga smaczniejsze, nie śmierdzą przypalonym tłuszczem.
Dzięki. Więc mam już świetny pretekst, żeby tam zajrzeć i sprawdzić, hmmm, organoleptycznie ;)
liquidsound
08-06-2008, 00:13
jest w Krakowie BK??
jest w Krakowie BK??
Jest w internecie google? :roll:
chocolata
08-06-2008, 10:48
jest w Krakowie BK??
Nie ma. Jest w Warszawie i Wrocławiu. Ale zapewne wkrótce się pojawi.
Kiedyś był na stacji Statoil przy Andersa.
dokładnie kiedys byl i sie zbyl...
dziwne tam zarcie maja...
Tomasz Urbanowicz
08-06-2008, 11:17
jest w Krakowie BK??
Co to za OT?? :p
liquidsound
09-06-2008, 03:56
Jest w internecie google? :roll:
Hehe provider mi zablokowal zebym mogl zadawac glupie pytania na forach :wink:
Skąd? Ja po prostu bardzo lubię kurczaka w KFC :) Oczywiście wiem, co to jest, jak wpływa na zdrowie ale raz na miesiąc to można sobie pozwolić na kubełek:)
Nie wiem jak teraz, ale kiedys zawsze wolalem jak Vitez Burger Kinga, MC byl przy nim jakis taki nijaki, teraz jak sie pojawil musze kiedys sie wybrac na niego.. a wracajac do pytania to... sushi :)
W KFC maja fatalną kontrolę jakości, szczególnie słabe są Warszawskie i ten w Płońsku. Smierdzące frytki, zimne kanapki itp.
W MCD przynajmniej wiem co dostanę.
Jednak chyba moim faworytem jest twister.
Jedno i drugie to oczywiście ostateczność.
Jednak chyba moim faworytem jest twister.
Nie dziwie się:)
https://canon-board.info/imgimported/2008/06/11a-1.jpg
źródło (http://www.corkscrew-balloon.com/01/11/1bkk/img/11a.jpg)
chocolata
09-06-2008, 16:56
Hmmm... czyżby "Od zmierzchu do świtu"?
Łukasz_M
09-06-2008, 21:32
KILL the FUC_ING CHICKEN:D
Tomasz Golinski
09-06-2008, 23:58
Słusznie! Wtedy jest smaczniejszy. Żywy jest niezdrowy trochę.
MacGyver
10-06-2008, 00:21
Niezdrowy jak niezdrowy, ale na pewno kłopotliwy w konsumpcji :mrgreen:
Tomasz Golinski
10-06-2008, 01:35
Jak Cię dziobnie w żołądek, to zmienisz zdanie :)
Tam gdzie focę nie ma renomowanych i zdrowych restauracji typu Mac. :rolleyes: Za to są "spożywczaki" a w nich ultra kefir z super bułką... 8-)
Zdrowia życzę!
Nie wiem jak teraz, ale kiedys zawsze wolalem jak Vitez Burger Kinga, MC byl przy nim jakis taki nijaki, teraz jak sie pojawil musze kiedys sie wybrac na niego.. a wracajac do pytania to... sushi :)
Sushi - to jest to, jedzenie zdrowe i lekkostrawne, pod warunkiem, że jest to restauracja o pewnej klasie, bo chyba niczym gorzej struć się nie można, niż nieświeżą rybą.
W Wa-wie znam trzy dobre adresy na sushi: Dobra, Pl. Zbawiciela i Moliera.
Ten pierwszy adres - to raczej od święta, bo drogo, jak diabli.
Pozdrówka
liquidsound
10-06-2008, 15:26
Sushi - to jest to, jedzenie zdrowe i lekkostrawneTo ,ze zdrowe to sie zgodze, ale ze lekko strawne to roznie z tym bywa, szczegolnie bywa malo lekko strawne dla portfela :)
MacGyver
10-06-2008, 15:29
Sushi - to jest to, jedzenie zdrowe i lekkostrawne...
Jeśli już, to wolę tatara :-)
Jeśli już, to wolę tatara :-)
A tak z sushi wlasnie jest, albo sie uwielbia, albo trzesie na sam juz widok, ja sprobowalem i zasmakowalem bardzo.
Ceny fakt, ze sa sporawe, ale tak z raz na miesiac jak najdzie ochota to pies kota wychrobota :)
A tatara tez lubie. Kurcze slinotoku dostalem :)
Jeśli już, to wolę tatara :-)
Pewno z surowym żółtkiem i zakażenie salmonellą gotowe. :confused:
Pozdrówka
A tak z sushi wlasnie jest, albo sie uwielbia, albo trzesie na sam juz widok, ja sprobowalem i zasmakowalem bardzo.
Ceny fakt, ze sa sporawe, ale tak z raz na miesiac jak najdzie ochota to pies kota wychrobota :)
A tatara tez lubie. Kurcze slinotoku dostalem :)
Mnie sushi jakoś już nie kusi ;)
A tatar - mmmm - cebulka, ogóreczek, żółtko i kapkę soli i pieprzu... ale z wołowiny - oryginalny, z koniny, jest jak dla mnie zbyt oryginalny.
A co z pitą/knyszą z dworca?
Pewno z surowym żółtkiem i zakażenie salmonellą gotowe. :confused:
Pozdrówka
Ehhhh :roll:
Pewno z surowym żółtkiem i zakażenie salmonellą gotowe.
Na cos trzeba umrzec :)
Tatar to chyba najlepsze danie ale bez zoltka, za to z cebula, korniszonem, swierzym chlebem i lorneta (dla niewtajemniczonych to 2x50ml;) Oczywiscie robiony wlasnorecznie z miesa z dobrego zrodla. W Wawie nie jadam bo nieznam dobrego sklepu z dobrym miesem.
Fuj już wolę te niedobre Mc kub KFC niż tatara no chyba że sama lorneta to może być :)
tatara ja nie znaju ale jestem bardzo za burger kingiem (nawet niektórzy mówia że burgery z tamtego mistycznego miejsca są zdrowsze bo grillowane :)), niestety w Polsce go jeszcze nie zasmakowałem.
McD czasem ujdzie (czasem musi), ale trzeba brać stuff z górnej półki..
McD czasem ujdzie (czasem musi), ale trzeba brać stuff z górnej półki..
najlepszy dzołk w tym tygodniu. w zeszlym byl ten o Polsce wygrywajacej z Niemcami i trudno wygrac konkurencje, ale tak czy siak to bylo dobre :mrgreen:
MacGyver
11-06-2008, 00:05
Pewno z surowym żółtkiem i zakażenie salmonellą gotowe. :confused:
Spoko, z zawodu wyuczonego i uprawianego jestem inżynierem, używając starej terminologii, sanitarnym i dobrze wiem gdzim jak i kiedy można zjeść tatara i nie otruć się przy okazji :-)
A co z pitą/knyszą z dworca?
Żeś pojechał po bandzie :mrgreen:
Na wrocławkim Dworcu Głównym jest co prawda giełda foto, ale.... jest tam też KFC i McD :-)
A co z pitą/knyszą z dworca?
Hehe...
Przypomniał mi się jeden motyw sprzed... 13 lat.
Jak wiadomo, wynalazki zwane pitami i knyszami to lokalna potrawa wrocławska. W każdym razie wtedy w stolicy Wielkopolski owe tajemnicze terminy nie znaczyły nic.
I wyobraźcie sobie jak byłem zdziwiony, jak na dworcu (dokładniej - to była chyba poczekalnia) we Wrocławiu zobaczyłem kartkę "zakaz wchodzenia z pitami". Myślę sobie, co kurde - ludzie z podatków się na dworcu rozliczają czy jak? Ale był już początek czerwca, więc tak nie bardzo... Dopiero potem rozejrzałem się po szyldach wiszących na fastfoodach i wszystko zrobiło się jasne :)
A co z pitą/knyszą z dworca?
knysza rulez! cale moje 5 lat studiow to bylo regularne dozywianie na knyszach, a i moja slubna nierzadko mnie potem wysylala po nocy "po knysze na glowny" jak nas glod lapal (a ze mieszkalismy moze 500 m od dworca...)
az by sie chcialo, zeby kolo PWr ktos porzadne knysze robil, bo tak to czlowiek skazany byl na szajs z Readysa albo cale obiadki na dole w C7 (niezle, ale na doktorancka kieszen juz nienajtansze)...
MacGyver
11-06-2008, 00:25
az by sie chcialo, zeby kolo PWr ktos porzadne knysze robil,....
Przeca były, w blaszaku obok ksera
bo tak to czlowiek skazany byl na szajs z Readysa....
W tym wypadku lepszą opcją były nawet cebulaki polane keczupem z "Klinka"
...albo cale obiadki na dole w C7 (niezle, ale na doktorancka kieszen juz nienajtansze)...
Ja pamiętam z tegoż baru smażona kostkę rybną, w zestawie z frytkami/ryżem i jakąś prostą surówką, w cenie 5,5o zł. Dobre to było, a w przerwie przed laborką co to się zaczynała o 19-tej i trwać miała do nocy smakowało wręcz wyśmienicie.
Przeca były, w blaszaku obok ksera
byly, ale sie zmyly, jeszcze w polowie mojej mgr. a to jeszcze potem kupe lat na uczelni bylo :)
Ja pamiętam z tegoż baru smażona kostkę rybną, w zestawie z frytkami/ryżem i jakąś prostą surówką, w cenie 5,5o zł. Dobre to było, a w przerwie przed laborką co to się zaczynała o 19-tej i trwać miała do nocy smakowało wręcz wyśmienicie.
w C7 na dole bylo kilka knajp po drodze... ta najnowsza (przynajmniej za mojej pamieci, bo moze juz sie zdarzylo zmienic) byla najlepsza.
ale jednak obiad to nie gyros w bulce :)
MacGyver
11-06-2008, 08:14
byly, ale sie zmyly, jeszcze w polowie mojej mgr. a to jeszcze potem kupe lat na uczelni bylo :)
Fakt, ostatnią knyszę jadłem tam w 2001 bodajze :-) Jak zaczęli rozbudowywac D1 to blaszaka rozebrali :-(
w C7 na dole bylo kilka knajp po drodze... ta najnowsza (przynajmniej za mojej pamieci, bo moze juz sie zdarzylo zmienic) byla najlepsza.
Ja pamiętam jak w tym miejscu było jeszcze coś na wzór baru mlecznego... ale to bardzo stare dzieje ;-)
ale jednak obiad to nie gyros w bulce :)
Niby nie, ale student trochę inaczej postrzega rzeczywistość ;-)
Ja pamiętam z tegoż baru smażona kostkę rybną,
Przypomniales, ze za mna lazi jakas rybka na brzegu naszego morza, taka ze zwyklej smarzalni plus dodatki jak salmonela, resztki scierki z podlogi, itd... ale pamietam, ze takie cos nad brzegiem morza bylo zawsze super, a lazi to za mna, bo juz dawno nie bylem nad Baltykiem i czasem mysle aby wyskoczyc nawet rano , a wrocic wieczorem :)
MacGyver
11-06-2008, 08:38
Przypomniales, ze za mna lazi jakas rybka na brzegu naszego morza, taka ze zwyklej smarzalni plus dodatki jak salmonela, resztki scierki z podlogi, itd... ale pamietam, ze takie cos nad brzegiem morza bylo
Najlepsze są na Helu :-)
zawsze super, a lazi to za mna, bo juz dawno nie bylem nad Baltykiem i czasem mysle aby wyskoczyc nawet rano , a wrocic wieczorem :)
Daleko nie masz, ja na IV roku polibudy pojechałem z kumplem na wagary do Mielna :-) Ale rybek nie zjedliśmy bo to był dość zimny początek maja i wszystkie smażalnie były zamknięte na głucho :-)
Daleko nie masz, ja na IV roku polibudy pojechałem z kumplem na wagary do Mielna :-) Ale rybek nie zjedliśmy bo to był dość zimny początek maja i wszystkie smażalnie były zamknięte na głucho :-)
hehe... nas kiedys z zona, przy okazji wakacji w Orlowie naszlo na dopytanie gospodarza jak to w koncu jest w lipcu - ktora rybe kupic, zeby byla swieza, bo wedlug lokalnych smazalni to nawet rekiny byly "z dzisiejszego polowu w Zatoce" :) no i wyszlo, ze nie ma sie co wyglupiac, bo byc moze to sa sledzie, ale nie da sobie reki uciac... :)
a tak swoja droga, to od zeszlego pazdziernika mieszkam nad morzem i o ile z poczatku rybka mi mocno wchodzila, o tyle od jakichs 2 miesiecy nie moge sie przemoc i koncze najczesciej na lokalnych kanapkach. mimo, ze dobry "kibbeling" (siekaniec) z "kabeljauw-a" (dorsza) jest bardzo mniam... zwlaszcza z zimnym "biertje" :)
MacGyver
11-06-2008, 08:57
No dobra, kończąc tego oftopa :mrgreen: to całkeim niedawno jadłem w rzeczonym Readysie przy Curie-Skłodowskiej filet z sandacza. Smakował jak tektura opanierowana mielonym kartonem i przypomniałem sobie wówczas dlaczego przez pięć lat studiów nie zaszedłem tam ani razu :-)
Przejechałem rok temu całe nasze wybrzeże Bałtyku - codziennie inne miejsce i codziennie jakaś ryba, ale nigdzie już nie pachniało ani nie smakowało tak jak dawniej - świeżą lokalną smażoną rybą. Gdyby nie Hel - przyjemny wyjątek na samym końcu podróży - można by sądzić, że jedynym "rybakiem" nad naszym Bałtykiem jest Tesco. :-(
Ale i tak lepsze to niż KFC i McD! ;-)
No dobra, kończąc tego oftopa :mrgreen:
Z nieudanego tatara łatwo zrobić całkiem udany hamburger - więc żaden OT.
Poza tym tam, gdzie na Głównym była historyczna (bo pierwsza) budka z pitą, to teraz jest zdaje się McD - więc też w temacie ;)
Przejechałem rok temu całe nasze wybrzeże Bałtyku - codziennie inne miejsce i codziennie jakaś ryba, ale nigdzie już nie pachniało ani nie smakowało tak jak dawniej - świeżą lokalną smażoną rybą.
W Ustce, przy latarni,
Nie ma już smażalni?! :shock:
No to mam poważne pytanie: załóżmy, że gość jedzie na tydzień do Korei, do Seulu. Śniadania - normalnie w hotelu. Ale co jeść przez resztę dnia, tak żeby wieczorem mieć siłę i energię do wyjścia w miasto z aparatem?
PS
Akustyk i MacGyver: a pamiętacie "kotlet pożarski", a.k.a "kotlet z psa, mielony razem z budą"?
3 latka, coOol :)
Tym nie mniej wolę własną kuchnię od tych przemysłowych zakładów...
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.