PDA

Zobacz pełną wersję : agresywne zachowanie wobec fotogarfa/kamerzysty na weselu



TomS
20-04-2008, 01:31
Właśnie wróciłem z wesela i jakoś byłem bardzo ciekaw bo spotkał mnie to pierwszy raz a kamerzystę także.
Gość weselny nie był jakoś szczególnie pijany a starał się uderzyć lub kopnąć nasz sprzęt podczas robienia reportażu na sali. Wiadomo nie chce robić boruty i psuć sobie opinii i kolesia nie uderzę ale musiałem go odepchnąć. Więc staram się go unikać by się nie denerwować i żeby do niczego nie doszło.
Jestem ciekaw czy kogoś to także spotkało i co w takich sytuacjach robili.

ripek
20-04-2008, 01:34
Wpisz sobie do umowy że młodzi odpowiadają finansowo za kradzież/uszkodzenie sprzętu przez gościa weselnego.

Rafal913
20-04-2008, 01:41
Sprawa nieciekawa :|

Pozostaje chyba tylko rozmowa z młodymi na temat zaistniałej sytuacji.

A najlepsze wyjście to chyba zaproponowane przez ripka

mattnick
20-04-2008, 02:25
może jest poszukiwany ?? :)

wojkij
20-04-2008, 02:28
Alkohol + szczeniactwo/prostactwo = agresja

Ja bym odrazu szczerze porozmawial z mlodymi bo przeciez gosciowi w zeby nie dasz, same z tego potem problemy: )

1jac
20-04-2008, 12:08
Ja miałem przypadek zniszczenia sprzętu , co prawda nie na weselu, ale dużej imprezie publicznej. Byli świadkowie, którzy zechcieli zeznać... skończyło się godziwym odszkodowaniem (ciut więcej niż wartość zniszczonego sprzętu) plus ponad 5000zł kosztów sądowych i zastępstwa sądowego (adwokat). Agresorowi nie opłaciła się ta chwila słabości.

TommyTheCat
21-04-2008, 17:00
we mnie kiedys jeden z gosci weselnych majacy komlpeks na punkcie swojego uzebienia chcial rzucic kieliszkiem gdy przymierzalem sie do zrobienia zdjecia :)

Hellfire
21-04-2008, 22:39
Mnie kiedyś kibole chcieli pobić, bo robiłem zdjęcia jak stoją w kolejce po bilet na mecz. Jak sie okazało prawo prasowe znali lepiej ode mnie i w ich mniemaniu jeśli się ktoś nie zgodzi to nie wolno w jego obecności (nie jemu samemu, nawet jeśli znajduje się w grupie ok 100 osób) robić zdjęć. Skończyło się na dość wulgarnych wyzwiskach, straszeniu pobiciem i zabraniem sprzętu. Nic złego się nie stało, no ale stresik był.

pawel-foto
21-04-2008, 22:59
Ja kiedyś byłem na weselu świadkiem jak kamerzyście zaświecono "scyzorykiem". W czasie kankana (jak się to pisze?) filmował z żabiej perspektywy! Ja widząc co się dzieje nie próbowałem robić podobnych fotek.

Paenka
21-04-2008, 23:24
Hmmm to macie w ogole ubezpieczenie wykupione na sprzet?

Pytam szczegolnie o ten przypadek kolegii co sie procesowal.

Rafal913
22-04-2008, 00:20
Hmmm to macie w ogole ubezpieczenie wykupione na sprzet?

Pytam szczegolnie o ten przypadek kolegii co sie procesowal.

Podciągne się pod Ciebie :)

Da radę ubezpieczyć sprzęt ? :)

djcargo
22-04-2008, 00:54
Podciągne się pod Ciebie :)

Da radę ubezpieczyć sprzęt ? :)

Pewnie wszystko da radę ubezpieczyć, pytanie tylko o cenę :)

Vitez
22-04-2008, 02:28
Podciągne się pod Ciebie :)

Da radę ubezpieczyć sprzęt ? :)

Podciągnij się pod wyszukiwarkę forumową. Wystarczy wpisać "ubezpieczenie" :roll: .

TomS
22-04-2008, 07:25
Ubezpieczenie to nie problem. Mam ubezpieczony i wychodzi mi jakoś 300zł za rok. Więc co do wartości sprzętu to suma śmieszna więc warto.

mssk
22-04-2008, 07:50
w ubiegłym roku gdy robiłem zdjęcia na ślubie koleżanki z pracy, bezczelnie odpychał mnie swoimi "brudnymi łapskami" jeden z gości weselnych. że szkoda mi było sprzętu, poszedłem focić w inne miejsce. minęło kilka godzin, gość wyszedł wieczorem przed restaurację i......
dostał łomot od jakiś małolatów, którzy kręcili się wokół samochodów gości weselnych.
obawiam się, że trafił swój na swego. z jednej strony było mi go szkoda, a zwłaszcza Młodej Pary, bo impreza się "skwasiła", ale przypomniałem sobie jak gość odpychał łapskami mój aparat.

co do ubezpieczenia sprzętu, to kiedyś usłyszałem że TVP nie ubezpiecza kamer, bo taniej jest kupić nowe gdy ukradną niż ubezpieczać wszystkie jakie mają. tyle tylko, że "duży może więcej..."

TomS
22-04-2008, 08:26
A dodam jeszcze że wczoraj na plenerze dowiedziałem się od młodych że już dobrze po północy paru młodych gości weselnych wyszli sobie zapalić i jako że byli pijani, aut wiele to temu co najbliższy to pourywali lusterka, wycieraczki i antenę. Teraz to będę stawał auto trochę dalej.

C80
25-04-2008, 09:49
To tak coś w temacie:


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://www.fotopolis.pl/komiks/83.gif)

BuRton
25-04-2008, 10:47
Wszystko w temacie :) . Na szczęście takie przypadki należą do żadkości. Warto znać psychologię tłumu i ogólnie. Trzeba mieć podejście do ludzi - nawet pijanych i agresywnych. Mi udaje się załatwiać nieprzyjemne sytuacje dyplomatycznie.
Po rozbiciu L-ki i lampy (z mojej "winy")w ostatnią sobote też myślę o ubezpieczeniu (sensownym).

TomS
25-04-2008, 10:54
Wiesz rozmowa to jedno. Ale jak nagle w obiektywie zauważyłem zbliżającego się buta w stronę aparatu, który miałem przy oku to pierwsze co to kit ze mną ważny sprzęt.

BuRton
25-04-2008, 11:03
Oczywiście, że tak. Asertywność aż do bólu czasami jest wskazana :) . Stanowcza reakcja (obronna), sprzeciw i przypomnienie, że nie jestesmy służącymi ani kimś do bicia.

towersivy
25-04-2008, 11:12
Szok i tyle, osobiscie nic takiego mnie jeszcze nie spotkało, ale jesli doszłoby do tego to natychmiast do Państwa młodych bym uderzał, swoją drogą Panstwo młodzi powinni wiedzieć kogo zapraszaja znaja swoja rodzine, gosci weselnych wiec prostactwo powinno byc tepione w zalążku...i nie chodzi tutaj tylko o osobe fotografa ale o reszte bawiących się osób, skoro skasowali komus auto....
TomS, podaj mi info na PW gdzie masz ubepieczony sprzet i co najwazniejsze na jakich warunkach.

Pzdr.

ripek
25-04-2008, 11:16
Tez muszę o tym pomyśleć :/. Wsiadając do czyjegoś samochodu z moim plecakiem zwiększam znacznie jego wartość :P

Sławek
25-04-2008, 11:31
Mnie kiedyś, zresztą nie tylko mnie, pewien dowcipniś dokumentnie oblał szampanem. po tej przygodzie niektóre przyciski w aparacie odbijały po chwili.
Ale w zeszłym roku to miałem jeszcze ciekawszą przygodę .
wchodząc na sale nie zamknąłem samochodu. Jak w nocy wracałem do domu to się okazało że na tylnym siedzeniu śpi sobie facet który jeszcze godzinę wcześniej
szalał na parkiecie. Dobrze że coś tam sobie mruczał jak zamykałem garaż, bo inaczej został by tam na niedziele bo garaż nam poza domem.