Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : korekta ekspozycji "z glowy"



akustyk
10-01-2008, 01:10
pytanko jest do klipu wideo:
http://pl.youtube.com/watch?v=RMGJDG4DFj0

otoz... okolo 1 min. Reffner rzuca tekstem, ze trzeba wprowadzac korekty z palca za wczasu, zanim bedzie sie robic zdjecia, zeby nie stracic ujec. przy czym w zadnym momencie nie patrzy w wizjer ani nawet na gorny LSD, zeby jakos odniesc sie do swiatlomierza.

pytanie: jak dostosowac? Reffner bynajmniej z choinki nie spadl i mozna mu wierzyc, ze to co robi jest skuteczne :)

przychodzi mi do glowy jedynie to, ze facet w glowie ma pewne sceny a dokladniej roznice jasnosci. bo nie patrzac na aparat te korekty musi robic "pochodnymi" - tzn. wprowadza roznice do tego co bylo, a nie nowe parametry ekspozycji. czyli, jesli dobrze rozumiem, mialby w glowie tabele naswietlan i z niej na biezaco korzystal.

https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/pl/thumb/d/d2/Tabela_naswietlan_d.jpg/800px-Tabela_naswietlan_d.jpg)

dobrze kombinuje, czy ktos ma inny pomysl co on tam robi?

pytam w sumie z potrzeby, bo jakbym wiedzial co i jak to bym sie nauczyl i nie raz wykorzystal

marekb
10-01-2008, 01:16
kiedyś sie z tabeli robiło, a potem wiele we łbie zostawało...zamierzchłe czasy...he

rolaj
10-01-2008, 01:29
Facet cały czas obserwuje, kalkuluje (i mówi o tym) światło. To się nazywa doświadczenie.

janmar
10-01-2008, 01:40
kiedyś sie z tabeli robiło, a potem wiele we łbie zostawało...zamierzchłe czasy...he

LCD,histogram,autofocus,światłomierrz TTL, duzo zmieniły.Bo jeszcze nie tak b. dawno

pierwszy rzut oka na efekt [nastaw ekspozycji] padał na mokry negatyw
Zawał wisiał w powietrzu.Bracketing był [jak dla mnie] podobnie jak swiatłomierz, zbyt drogi.Było tylko jedno wyjscie.Nauczyć sie fotografowac
bez ich pomocy.Pozdrawiam .:-)

bebesky
10-01-2008, 09:13
dużej wprawy tu nie trzeba. Wystarczy zrobić sporo zdjęć w róznych warunkach myśląc o tym co się robi. Praktyka. Na początek robisz zdjęcia, przyglądasz się i wyciągasz wnioski np. dlaczego jest niedoświetlone, lub prześwietlone, dlaczego np czarny kot wyszedł szary albo śnieg wcale biały nie jest. Potem patrzysz na scenę i widzisz ile ciemnych obszarów ile jasnych, co ma być białe a co czarne, czy masz jakieś źródła światła - analizujesz i korygujesz ekspozycję. Zresztą nie masz wiele do korygowania od -2 do 2 :) (no dobra to akurat był żart) Wbrew pozorom nie jest to wcale takie trudne i jeżeli ja to pojąłem to tobie też się uda.
Można też używać aparatu jako światłomierza. Spot, sprawdzasz ekspozycję na światła, na cienie, na szarości analizujesz, sprawdzasz scenę ustawiasz robisz zdjęcie i cieszysz się z efektów.
Tyle że ja sam zbyt leniwy i oporny jestem żeby to stosować :)

akustyk
10-01-2008, 11:22
dużej wprawy tu nie trzeba. Wystarczy zrobić sporo zdjęć w róznych warunkach myśląc o tym co się robi. Praktyka. Na początek robisz zdjęcia, przyglądasz się i wyciągasz wnioski np. dlaczego jest niedoświetlone, lub prześwietlone, dlaczego np czarny kot wyszedł szary albo śnieg wcale biały nie jest. Potem patrzysz na scenę i widzisz ile ciemnych obszarów ile jasnych, co ma być białe a co czarne, czy masz jakieś źródła światła - analizujesz i korygujesz ekspozycję. (...)

ale to zupelnie nie w ta strone. zobacz wideo: on przestawia ekspozycje paluchami niosac aparat w rece, nawet go nie podnoszac do oka czy zerkajac na to co robi swiatlomierz w aparacie. pomiar robi w stu procentach "na oko" :)

i wlasnie chodzilo mi o pytanie jak to robi. jedyne wyjasnienie jakie mi przyszlo do glowy, to ze ma w glowie tabele naswietlan, albo przynajmniej pewne zapamietane korekty dla co wazniejszych zmian swiatla. i przy tym albo mocno sie pilnuje, zeby je na biezaco wprowadzac i korygowac przed zrobieniem zdjecia, albo ma ogromne doswiadczenie, ze trafia z tym poslugujac sie pamiecia we wlasnej glowie (zawodna i ograniczona) i swiatlomierzem w oku (ktore jest wyjatkowo latwo oszukac).

zapewne w jakims stopniu obie metody

no nic... trzeba sie bedzie tak nauczyc robic.


z innej beczki, to ten kawalek filmu chyba najlepiej wyjasnia, dlaczego uklad przyciskow w dwucyfrowkach Canona jest przemyslany. wbrew temu co wypisuja zwolennicy ergonomii polegajacych na (pardon) obsraniu korpusu z kazdej strony przyciskami :) bez czego rzekomo zle sie obsluguje aparat :)

MacGyver
10-01-2008, 11:44
....Było tylko jedno wyjscie.Nauczyć sie fotografowac
bez ich pomocy.Pozdrawiam .:-)
Pamiętam ze jakoś tak w pierwszej połowie lat 90-tych, na wakacyjnym wyjeździe, padły mi w Zenicie baterie światłomierza. Pozbawiony pomiaru naświetlałem "na oko" i zdecydowana większość zdjęć się udała.
Ale to były inne czasy, używało się w zasadzie wyłącznie negatywów o czułości ISO 200, teraz już bym tego chyba nie potrafił :-)

ewg
10-01-2008, 13:52
To, że na filmie nie widać kiedy facet bierze pomiar ze światłomierza to nie znaczy, że go nie używa. Kiedy nie ma czasu, szybciej jest kompensować na oko (wykorzystujc ten czas na obserwację, nawet poza wizjerem) względem niedawnego pomiaru/ustawienia niż mierzyć i kompensować i chyba o tym była mowa.

minek
10-01-2008, 23:10
Zasadniczo, to zmiany oświetlenia przecież widać - jak niebo chmury zasłonią albo wejdziesz w cień. Ja u siebie zauważyłem, że też jak mam aparat w garści to kółeczkami zmieniam o parę EV, tyle ile uważam, że trzeba. Jak coś widzisz, to wiesz, czy potrzeba Ci będzie bardziej konkretna przysłona czy też dany czas, to kręcisz odpowiednimi kółkami (bo raczej pamiętasz co miałeś ostatnio nastawione). Ja po tym oczywiście zerkam na to co mi światłomierz mówi, ale korygować muszę o pół EV a nie kręcić kołem aż mi wskazówka dojedzie w pole widzenia (spoza +-2EV). Moim zdaniem wystarczy trochę ćwiczeń. Zawsze dobrze jest wyjść od ,,Sunny 16'', skorygowanego o nasze warunki pogodowe (czyli w słoneczny dzień trochę więcej niż 8, rzadko kiedy 11), skonfrontować to z mniej znanym ,,rainy 2.8'' i wtedy bardzo szybko można zgrubnie określić ilość światła. Na tyle dokładnie, że jak przykładasz aparat do oka, to wskazówkę światłomierza masz już w widocznym zakresie i od razu wiesz o ile "pstryknięć" kółka ją przesunąć.
Jak mam w kieszeni światłomierz, to czasami dla wprawy sobie zmierzę padające (na powietrzu to obojętnie gdzie, byle kierunek pomiaru był dobry i nie umieścić światłomierza blisko własnego cienia), to też barzo pomaga w takiej nauce.

fret
10-01-2008, 23:40
W analogu to chyba się nazywało "minimum profesjonalizmu" :)

zby
11-01-2008, 00:21
To jest troche tak, ze jak juz jestes w konkretnym miejscu na ziemi, w takim maroku pedzmy, to po paru chwilach lapiesz, ze ekspozycja jest w miare przewidywalna, i potrafisz ja w miare intucyjnie dopasowac do wysokosci slonca na niebie, zachmurzenia etc. Jak do tego dojdzie jakastam wiedza dotyczaca stref Adamsa, luminancji obiektu ktory fotografujesz, to takie rzeczy ktore ten czlowiek opowiada przestaja byc magia tylko staja sie suma doswiadczen ktore nie tak ciezko zidentyfikowac i nazwac.
Od siebie dodam ze najlepsza metoda na zlapanie takiego czucia swiatla jest po prostu noszenie ze soba zawsze i wszedzie swiatlomierza do swiatla padajacego (co w moim przypadku wynika po prostu ze rodzaju zdjec jakie robie w pracy) albo po prostu myslenie o swietle wlasnie w kontekscie takiej sytuacji w ktorej wazniejszy jest taki ciag przyczynowo skutkowy : wiesz ile swiatla pada na obiekt - wiesz jaka obiekt ma luminancje - okreslasz ekspozycje.
*****
ups, minek chyba juz to napisal :D