Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Proces wywoływania diapozytywów w lab



Giraff
08-09-2006, 13:25
Czy ktoś z Was może mi powiedzieć, ew. wrzucić link, do informacji na temat tego, jak się w labie wykonuje - krok po kroku - proces wywoływania diapozytywów ?

Czy one po drodze przechodzą jakieś korety ?

Krzychu
08-09-2006, 15:31
Czy ktoś z Was może mi powiedzieć, ew. wrzucić link, do informacji na temat tego, jak się w labie wykonuje - krok po kroku - proces wywoływania dispozytywów ?

Czy one po drodze przechodzą jakieś korety ?

Nie, proces E6 jest ściśle określony (możesz znaleźć info w tech pub'ach Kodaka) i żadnych korekt się nie robi (poza pull / push - obróbką forsowną) ale to na wyraźne życzenie klienta...

thorin
08-09-2006, 20:41
a ja chetnie sluże odpowiedzia, proces wyglada w ten sposob:

L.p.Kapiel........................................ .....Czas........Temperatura
1. Wywoływanie CZ-B(obrazu srebrowego)..6min........38C +/-0,3C
2. Płukanie I...........................................2min.. ......33C-39C
3. Odwracanie/zadymianie RE....................2min.........33C-39C
4. Wywolywanie barwne...........................6min........38C +/-0,6C
5. Roztwor kondycjonujacy.......................2min......... 33C-39C
6. Wybielacz BL......................................6min...... ...33C-39C
7. Plukanie II..........................................2min.. .......33C-39C
8. Utrwalacz FX......................................4min...... ...33C-39C
9. Plukanie koncowe................................4min....... ..33C-39C

zeby nie bylo tak sucho, najpierw wywoluje sie w slajdzie obraz srebrowy tak jak w czarno bialych negatywach, pozniej plucze sie slajd z tejze chemii i zadymia sie go lub "odwraca" bezposrednio po wywolywaniu, na utrwalenie przyjdzie czas ;) ten odwrocony obraz, na materiale przepuszcza sie przez wywolywacz barwny ktory ma za zadanie ujawnic kolory w poszczegolnych warstwach filtrow, gdize nastepnie sle sie do roztworu kondycjonujacego majacego zadbac o utrwalenie obrazu barwnego, dalej w kolejnosci jest wybielacz majacy za zadanie usuniecie obrazu srebrowego, plukanie z chemii odbielajacej, utrwalenie wreszcie calego obrazu oraz ostatnie koncowe plukanie :)

mam nadzieje ze jakos pomoglo sobie wyobrazic ten ogrom pracy maszyn w labach ;)

jesli chcesz przeprowadzic taki proces sam to napisz do Minka, Minek cos wspominal o tym ze sam sobie wola slajdy...


pozdrawiam
krzysiek

Giraff
08-09-2006, 21:01
mam nadzieje ze jakos pomoglo sobie wyobrazic ten ogrom pracy maszyn w labach ;)


pomogło, jak najbardziej. wspaniale! dziękuje za naprawdę wyczerpującą odpowiedź ! :D

maku
08-09-2006, 21:56
1. Wstępne podgrzanie..........................5’........38 C +/-0,3C
2. Pierwszy wywoływacz.................6’15”- 6’45”..38C +/-0,3C
3. Płukanie........................................2 ’30”...... 38C +/-0,5C
4. Wywoływacz barwny.......................6’-8’.......38C +/-0,5C
5. Płukanie........................................2 ’30”......36C +/-3C
6. Wybielacz utrwalający.....................6’-8’.......36C +/-3C
7. Plukanie.......................................... 4’.........36C +/-3C
8. Kąpiel stabilizująca...........................1’..... ....20C-25C

Tak to wygląd w przypadku chemii Tetenala.
Są jeszcze dodatkowe zalecenia producenata
Np. podgrznie wstępne w procesorach rotacyjnych powinno być w 39C

I jest jeszcze dodatkowa tabela korekcji barw dla różnych producentów
(Fuji, Kodak, Agfa) – zakwaszanie lub uzasadawianie wywyływacza barwnego w zależności od występującego zafarbu.

Odkąd zlikwidowali jedyny w moim mieście punkt z którego usług byłem zadowolony wywołuję sam w zwykłym koreksie i znów jestem zadowolony.
W korekcję barw jeszcze się nie bawiłem.

minek
09-09-2006, 00:38
Odkąd zlikwidowali jedyny w moim mieście punkt z którego usług byłem zadowolony wywołuję sam w zwykłym koreksie i znów jestem zadowolony.

Powiedz, jak utrzymujesz temperaturę?
Do jakiej temperatury nagrzewasz chemię?

Ja używam dużej czerwonej michy - ma chyba ze 70l.
I osobno baniaka 20l z kranikiem - tam jest woda do płukania.
Poza tym, pod ręką czajnik z wrzątkiem i zimna z kranu.
Ale najpierw butelki z chemią na pół godziny wstawiam do tej balii, gdzie woda jest trochę powyżej 40st.
A potem trzymam około 38,5 (po wlaniu do koreksu spada mi o ok. 0,3 stopnia)
Koreks cały czas (oprócz zmian kąpieli) pod wodą.
Po drugim płukaniu już nie sprawdzam temperatur.

thorin
09-09-2006, 00:40
Minek, moze sprobowac z elektrycznymi termoforami ? Da sie jeszcze cos takiego w ogole kupic ? Ponoc pod kuwety mozna kupic specjalne poduszki ktore trzymaja zadana im temperature.

liquidsound
09-09-2006, 02:36
Moze cos pokombinowac z terrarystycznymi kablami grzewczymi do podloza + termostat akwarystyczny oddzielny??? :D

maku
09-09-2006, 02:39
Zabawy z temperaturą wyglądają u mnie bardzo podobnie.
Wstawiam butelki harmonijkowe (harmonijkowe są fajne bo mają dużą pow. styku z otoczeniem)do takiego kontenerka (Castorama) zalewam gąrącą wodą z kranu i idę z psem na spacer. Potem kontrola temp. Jeden termometr z ciężarkiem mam na stałe w tym pojemniku a drugim kontroluję temp. pierwszego wywoływacza. Jeżeli temp. kąpieli jest OK. a wywoływaczowi jeszcze coś brakuje to wsadzam butelkę pod kran z odpowiednio zimną lub ciepłą wodą. Wystarczy moment by w ten sposób doprowadzić temperaturę do pożądanej. Temp. płukania ustawiam sobie w czasie wywoływania – kaskada założona na kran. Z utrzymaniem temp. walczę do momentu wlania wywoływacza barwnego.
Bawiłem się też kiedyś w pseudo automatyzację procesu.
Termostat akwariowy (40PLN allegro) + pompka akwariowa by mieszać wodę w kąpieli otoczenia – (40PLN allegro) + grzałka akwariowa (ceny nie pamiętam). Nawet jakoś działało. Tyle tylko że przy odrobinie wprawy i wyczucia bardzo sprawnie można obyć się bez tego. Poza tym niepewnie trochę się czułem wsadzając łapy do wody w której pracowała pompka z zanurzony we wodzie kablem. Owszem niby można wyłączać ale po iluś tam razach łatwo jest zapomnieć a bez ciągłego mieszania taka „automatyzacja” nie bardzo ma sens.
Generalnie krytyczne jest utrzymanie temperatury pierwszego wywoływacza.

Z mojego doświadczenia – ta chemia nie lubi niskich temperatur. Tak więc odpada trzymanie w lodówce. Można w ten sposób doprowadzić do skrystalizowania pierwszego wywoływacza co bardzo wyraźnie obniża jego własności. Po prostu diapozytyw wychodzi potem niedowołany. Wprawdzie niby udało mi się o później odratować poprzez gorące kąpiele i mieszanie ale to już jednak nie to.

Problem z termostatami akwarystycznymi jest jeszcze taki że 40C to zwykle ich górna granica.
Jeśli tak jak w przypadku mojego dojdzie do tego jeszcze jego błąd (różnica pomiędzy tym co pokazuje jego wyświetlacz a klasyczny termometr) to właściwie pracujemy już na końcówce zakresu. Dlatego warto to rozpatrzyć przy doborze termostatu

minek
09-09-2006, 10:29
0.3 stopnia to tak naprawdę bardzo mała różnica. Rozmaite termofory, automaty ,,trzymające'' temperaturę mogą mieć za dużą histerezę w połączeniu ze zbiornikiem. Nie sądzę aby takie ,,układy automatyczne'' można było kalibrować pod względem szybkości odpoweidzi, to raz, a druga sprawa - precyzja ich termometrów. Nie widziałem dokładniejszych niż 1 stopień, a ja potrzebuję 0.3
Tak naprawdę to Maku dobrze pisze - to nie jest trudne, aby utrzymać tą temperaturę ,,ręcznie''. Wystarczy nieco wprawy i już wiem, lie dolać wrzątku jeśli spadło mi do 37 st na przykład. Termometr dokładny do 0.1 stopnia kupiłem za 48zł.

Maku: Nie zdarzyło mi się jeszcze trzymać długo gotowej chemii - robię po pół litra na sześć rolek, po tyle staram się wywoływać jednorazowo (trzy razy po dwie). Tzn drugie i trzecie wołanie koreks jest wilgotny, ale co z tego, skoro zaraz go zalewam wodą.

Z butelek harmonijkowych zrezygnowałem - za dużo syfu zostaje z poprzedniej, zużytej chemii, myć się tego nie da, a po płukaniu trzeba baaardzo długo suszyć.
Używam 0.7 szklanych butelek po kubusiach, trzymam wszystko pod gazem.

maku
09-09-2006, 23:52
0.3 stopnia to tak naprawdę bardzo mała różnica. Rozmaite termofory, automaty ,,trzymające'' temperaturę mogą mieć za dużą histerezę w połączeniu ze zbiornikiem. Nie sądzę aby takie ,,układy automatyczne'' można było kalibrować pod względem szybkości odpoweidzi, to raz, a druga sprawa - precyzja ich termometrów. Nie widziałem dokładniejszych niż 1 stopień, a ja potrzebuję 0.3


Zgadza się. Tak więc traktowałem to tylko jako urządzenie doprowadzające wstępnie do przybliżonej temp. Co do dokładności tych termometrów to pewnie sporo zależy od tego ile się na to wyda. Mój termostat pokazuje niestety o 2C za dużo tak więc jeśli ustawię go na 40C jest teoretycznie OK. (tak teoretycznie jak teoretyczna jest jego dokładność 0.1) . tyle tylko że to końcówka jego zakresu więc tak trochę mało wygodnie i wiarygodnie. Tak czy inaczej i tak trzeba kontrolować sytuację klasycznym termometrem.
Do tej pory rozrabiałem chemię na litr. Używałem z tego pół które potem wracało od butelki. Tak więc była jakaś tam rotacja i trochę spowolniony proces zużycia. Choć może faktycznie mieszanie na 0.5l jest lepsze. Zawsze jest wtedy mniejsza szansa zanieczyszczenia chemii.
To co pisałem o niskiej temp. dotyczyło koncentratu. W nim właśnie coś mi się wytrąciło i wydajność spadła i zaczęły wychodzić niedowołane slajdy. Pomogło mieszanie na gorąco w roboczej temp.
Ch... właśnie zobaczyłem na allegro że jest taki sam jak mój z zakresem do 100C. Tyle tylko że pewnie trudno jest tym potencjometrem „trafić” przy takim zakresie a i dokładność rzeczywista pewnie taka sama.
Najwięcej problemów stwarza mi utrzymanie temp. płukania ale jakoś daję radę.

minek
10-09-2006, 01:28
Mój termostat pokazuje niestety o 2C za dużo tak więc jeśli ustawię go na 40C jest teoretycznie OK. (tak teoretycznie jak teoretyczna jest jego dokładność 0.1) . tyle tylko że to końcówka jego zakresu więc tak trochę mało wygodnie i wiarygodnie. Tak czy inaczej i tak trzeba kontrolować sytuację klasycznym termometrem.

No.. używam tylko klasycznego termometru rtęciowego - trochę wolno odpowiada, ale za to dokładnie. Druga część układu regulacji to moja ręka z czajnikiem. Jak na razie działa (-:


Do tej pory rozrabiałem chemię na litr. Używałem z tego pół które potem wracało od butelki. Tak więc była jakaś tam rotacja i trochę spowolniony proces zużycia. Choć może faktycznie mieszanie na 0.5l jest lepsze. Zawsze jest wtedy mniejsza szansa zanieczyszczenia chemii.

Potrzebny jeszcze jest koreks, któremu 0,5 l chemii wystarczy do zalania dwóch filmow. Jeden taki znalazłem - małe jobo z serii 1500. Akurat 0,5 litra mu wystarcza do zwykłego mieszania inwersyjnego, nawet ciut mniej. Znaczy 0,5l zalewa w całości (no, średniemu pewnie wystarczy jeszcze mniej, mówię o 2 szpulkach małego obrazka)
Kaisery wymagają chyba coś ponad 600ml, nie wspomnę o krokusach, które potrzebują koło 700ml, ciekną i przy wymianie kąpieli strasznie dużo zostawiają w sobie chemii i rozcieńczają tym następną kąpiel.

Wydaje mi się, że uzywanie 0,5 z litra i potem wlewanie tego nie spowalnia. Tak czy siak, dana objętość wywoła tyle a tyle filmow (w tym przypadku 1l - 12 szt) i już. Tylko trzeba przedłużać zgodnie ze wskazówkami. Potem też będzie wołać, ale słabiej.
Ja przedłużam według tego co podają na litr przy wołaniu po 4. Tyle że wołam po 2 w 0,5l.



To co pisałem o niskiej temp. dotyczyło koncentratu. W nim właśnie coś mi się wytrąciło i wydajność spadła i zaczęły wychodzić niedowołane slajdy. Pomogło mieszanie na gorąco w roboczej temp.


Koncentrat mieszałeś w ten sposób? Znaczy przed zrobieniem roztworu, podgrzać i wymieszać - aż do rozpuszczenia, tak?
A może robiłeś roztwór i od razu go używałeś?
Powinien postać ze 12 godzin - drugi wywoływacz nawet zmienia kolor w tym czasie.
Mi się jeszcze nic nie wytrącało, ale teraz stoi zestaw dawno nie ruszany... muszę sprawdzić... Ale to za tydzień, jak będę wołał :P
W którym koncentracie się toto wytrącało?
Teoretycznie otwarta chemia trzyma 24 tygodnie, to prawie pół roku ..
Pod gazem to trzymasz? Bo ja zawsze.

maku
10-09-2006, 02:23
Potrzebny jeszcze jest koreks, któremu 0,5 l chemii wystarczy do zalania dwóch filmow. Jeden taki znalazłem - małe jobo z serii 1500. Akurat 0,5 litra mu wystarcza do zwykłego mieszania inwersyjnego, nawet ciut mniej.


Dokładnie tego używam. Z tego co udało mi się wyczytać w sieci chyba faktycznie wymaga najmniej chemii.


Koncentrat mieszałeś w ten sposób? Znaczy przed zrobieniem roztworu, podgrzać i wymieszać - aż do rozpuszczenia, tak?

Dokładnie tak. Tyle tylko że sporo musiałem się namieszać. Przy czym podgrzewałem całą fabryczną butelkę.




A może robiłeś roztwór i od razu go używałeś?
Powinien postać ze 12 godzin - drugi wywoływacz nawet zmienia kolor w tym czasie.

Nie. Zwykle sporządzam roztwór dzień przed. W najgorszym przypadku na jakieś 12h przed. Kolor drugiego wywoływacza na pewno był już „docelowy”.




W którym koncentracie się toto wytrącało?

W pierwszym wywoływaczu. Jest przeźroczysty więc łatwo zauważyć. W pozostałych nie zauważyłem niczego podejżanego.To były takie niby to kryształki – igiełki.
Przy czym był to mój ewidentny błąd. Na opakowaniu jest napisane w jakich temp. należy to przechowywać. Chciałem przechytrzyć i przedłużyć trwałość. Lodówka zjechała poniżej dolnej dopuszczalnej i taki był efekt.
Choć nie mogę wykluczyć na 100% że nie był to efekt starzenia. A może oba czynniki się nałożyły.

Ostatnio nabyłem chemię do C-41 i instrukcji do niej jest właśnie napisane że w przypadku przechowywania w zbyt niskiej temp. może nastąpić efekt krystalizacji który ustępuje po pogrzaniu. W instrukcji do E-6 nic takiego nie jest wprawdzie napisane ale ratowałem się podobnie.