Zobacz pełną wersję : No to Zyta nas opodatkowała....
...w ramach taniego panstwa, pani Gilowska podnosi opodatkowanie dla
artystow i tworcow, przyniesie to 700
milionow wiecej na rok, czyli prawie tyle ile kosztuje rozkrecenie CBA,
jak mowi - wynika to z konstytucji: bo nie
moze byc tak ze jedni sa opodatkowani inaczej od drugich - czyzby poczatki
podatku liniowego? Oczywiscie taki maly szczegol jak to ze musze sie sam
ubezpieczyc zdrowotnie i odkladac w funduszu na emeryture, czego np. gornicy
robic nie musza bo pracodawca za nich to robi, pani Gilowska nie odnotowala.
I jeszcze to:
gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3385516.html (http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3385516.html)
"Nie zrobię nic, co by skrzywdziło prostego człowieka. Za to wiele grup
zawodowych cieszyło się przywilejami, w tym i ja, o których inni nawet nie
wiedzieli". :shock:
Tomasz Golinski
01-06-2006, 13:51
Ideologicznie słuszne, tylko że należało rozszerzyć te przywileje na wszystkich podatników po prostu... ;) A poza tym widzę, że nie jestem prostym człowiekiem. To chyba dobrze?
BTW. Podatek liniowy w różny sposób traktuje róznych obywateli. Jeden będzie płacił 200zł podatku, inny 2000zł. Trudno więc mówić o równości. Równe traktowanie to wyłacznie podatek ryczałtowy (pogłówny).
"Nie zrobię nic, co by skrzywdziło prostego człowieka. Za to wiele grup
zawodowych cieszyło się przywilejami, w tym i ja, o których inni nawet nie
wiedzieli"
Ale to jest poniekad prawda. Ja np. nigdy nie moglem zrozumiec istoty tych "podwyzszonych kosztow uzyskania przychodu" (50% zdaje sie) dla ahtystow. To dla mnie taki sam bezsens (i niesprawiedliwosc) jak, nie przymierzajac, KRUS.
rowno % a nie rowno co do wartosci ;-)
Ale to jest poniekad prawda. Ja np. nigdy nie moglem zrozumiec istoty tych "podwyzszonych kosztow uzyskania przychodu" (50% zdaje sie) dla ahtystow. To dla mnie taki sam bezsens (i niesprawiedliwosc) jak, nie przymierzajac, KRUS.
IMHO: pracownik "na etacie" dostaje sluzbowy 1ds mk2 ;) , szkolenia, ubezpieczenie i tak dalej....
arthysta sam musi sobie kupic 300d (used) + kit sam oplacic ubezpieczenie, jakies materialy naukowe ;) brak stalego dochodu w porownaniu do etatowego.
Ale to jest poniekad prawda. Ja np. nigdy nie moglem zrozumiec istoty tych "podwyzszonych kosztow uzyskania przychodu" (50% zdaje sie) dla ahtystow. To dla mnie taki sam bezsens (i niesprawiedliwosc) jak, nie przymierzajac, KRUS.
Widac ze chyba nie musiales nigdy kupic materialow do pracy...
IMHO: pracownik "na etacie" dostaje sluzbowy 1ds mk2 ;) , szkolenia, ubezpieczenie i tak dalej....
arthysta sam musi sobie kupic 300d (used) + kit sam oplacic ubezpieczenie, jakies materialy naukowe ;) i tak dalej.
tak tyle ze artysta realizujac zlecenie za 30k zl dostanie 30k zl a pracownik dostanie pensje ;-)
Tomasz Golinski
01-06-2006, 13:59
To dla mnie taki sam bezsens (i niesprawiedliwosc) jak, nie przymierzajac, KRUS.
A ZUS i podatek progresywny to sens i sprawiedliwość? Nie przymierzając :twisted:
tak tyle ze artysta realizujac zlecenie za 30k zl dostanie 30k zl a pracownik dostanie pensje ;-)
W wysokości 45k. Jak gdybać to gdybac, czemu nie?
tak tyle ze artysta realizujac zlecenie za 30k zl dostanie 30k zl a pracownik dostanie pensje ;-)
To jest raz :) A poza tym, to nie o to chodzilo.. sam swego czasu pracujac jako programista tez wpadlem w ten 50% przepis. Nie zebym jakos z tego powodu narzekal ;-) ale nie wydaje mi sie to normalne.
Narzedzia pracy kupic musi kazdy, kto prowadzi wlasna dzialalnosc - murarz kielnie, mechanik - wyposazenie warsztatu, a fotograf - aparat. Te 50% dotyczylo czegos innego, wlasnie faktu "pracy tfurczej"... tak ze, tylko ahtysci, pisarze itp. pod to podpadali... kurcze, nie pamietam dokladnie :(
Tomasz Golinski
01-06-2006, 14:02
A pisarz kupuje długopisy :twisted:
Jarek Jaworski
01-06-2006, 14:04
Czyli w praktyce jak ktos zyl z fotografii i zawieral "umowy o dzielo" to teraz zacznie dzialalnosc gospodarcza i placil 19% podatku. I bedzie generowal na potege koszty :)
O, juz pamietam, zdanie z artykulu mnie naprowadzilo: "odebrać twórcom koszty uzyskania przychodów". No wlasnie, dlaczego tfurca ma z definicji taka (nie bojmy sie tego slowa) zaj*sta ulge podatkowa, a mechanik samochodowy prowadzacy wlasny warsztat nie?
tak tyle ze artysta realizujac zlecenie za 30k zl dostanie 30k zl a pracownik dostanie pensje ;-)
Stałą pensję :) + ubezpieczenie i jeszcze pare innych
Tomasz Golinski
01-06-2006, 14:07
Mechanik prowadzący własny warsztat ma zarejestrowaną działalność i sam rozlicza swoje koszty uzyskania przychodu. Dyskutowana ulga dotyczy tych, którzy nie prowadzą działalności tylko zawierają umowy.
O, juz pamietam, zdanie z artykulu mnie naprowadzilo: "odebrać twórcom koszty uzyskania przychodów". No wlasnie, dlaczego tfurca ma z definicji taka (nie bojmy sie tego slowa) zaj*sta ulge podatkowa, a mechanik samochodowy prowadzacy wlasny warsztat nie?
Kurcze Mialem cie za inteligentnego czlowieka... Jak mozesz takie bzdury pisac, tym bardziej ze nie mieszkasz w polsce z tego co rozumiem.
Jasne- "jesli nie widac roznicy, to poco przeplacac..."
Ja to bym jeszcze chciał żeby księża płacili podatek od dochodu tak jak reszta społeczeństwa. Napewno by sie w budżecie dziura wolniej powiększała..
Ja od razu zdecydowałem się na liniowe 19%. Z pespektywy czasu jest to najkorzystniejsze rozwiązanie. Nie obawiam się teraz żadnych progów podatkowych a i rozliczanie jest prostsze. W/g mnie liniowy jest najse(k)nsowniejszy. Wiele państw leci na tym rodzaju opodatkowania i jakoś sobie radzą. A własna działalność zmusza do intebsywnej pracy oj zmusza ;)
Mechanik prowadzący własny warsztat ma zarejestrowaną działalność i sam rozlicza swoje koszty uzyskania przychodu. Dyskutowana ulga dotyczy tych, którzy nie prowadzą działalności tylko zawierają umowy.
Znaczy cos pomiedzy wlasna dzialalnoscia, a praca 8h dziennie na etacie? Moglbys to troche dokladniej opisac (i dlaczego to ma usprawiedliwiac ulge)? I czy (uparcie bede sie tego trzymal) mechanik samochodowy moglby dzialac na tej samej zasadzie i z takiego sposobu rozliczania sie korzystac?
(ja zwykly etatowy robol jestem ;-) nie znam sie ;-))
Robson01
01-06-2006, 14:33
O, juz pamietam, zdanie z artykulu mnie naprowadzilo: "odebrać twórcom koszty uzyskania przychodów". No wlasnie, dlaczego tfurca ma z definicji taka (nie bojmy sie tego slowa) zaj*sta ulge podatkowa, a mechanik samochodowy prowadzacy wlasny warsztat nie?
Tak się składa że mechanik nic nowego nie stworzył - co najwyżej naprawił.
Ja to bym jeszcze chciał żeby księża płacili podatek od dochodu tak jak reszta społeczeństwa. Napewno by sie w budżecie dziura wolniej powiększała..
Tak offtopicznie o klerze:
wiadomosci.onet.pl/1332127,11,item.html (http://wiadomosci.onet.pl/1332127,11,item.html)
"Od czwartku na drogach powiatu stargardzkiego (Zachodniopomorskie) pojawi
się nietypowy motocyklowy patrol.
Obok policjanta z drogówki weźmie w nim udział ksiądz z miejscowej parafii
Czyli policjant, oficer religijny - brakuje tylko oficera politycznego ;) :twisted:
Tak się składa że mechanik nic nowego nie stworzył - co najwyżej naprawił.
OK, ale co to ma do podatkow? Co pisarz/malarz/fotograf przynosi takiego (wymiernego) panstwu, spoleczenstwu, ze nalezy go z tego powodu traktowac specjalnie? Jesli juz, to ja wolalbym zeby ulgi "za pozytecznosc" mieli np. lekarze.
Tomasz Golinski
01-06-2006, 14:37
Znaczy cos pomiedzy wlasna dzialalnoscia, a praca 8h dziennie na etacie? Moglbys to troche dokladniej opisac (i dlaczego to ma usprawiedliwiac ulge)? I czy (uparcie bede sie tego trzymal) mechanik samochodowy moglby dzialac na tej samej zasadzie i z takiego sposobu rozliczania sie korzystac?
(ja zwykly etatowy robol jestem ;-) nie znam sie ;-))
No, robisz komuś zdjęcie i zawierasz z nim umowę o dzieło czy o przekazanie praw autorskich, czy cokolwiek (też się nie znam). A mechanik tak nie może, bo nie będzie mógł sobie maszyn w koszty wrzucić :twisted: Wiem, że to kretynizm, ale system podatkowy taki jest. Wiadomo, że socjalizm zajmuje się rozwiązywaniem problemów nie znanych w innych ustrojach.
Dopóki nie dostałem etatu to cały czas korzystałem z tych 50% kosztów uzyskania przychodu. Nawet jak robiłem strony w php i bazy to zawsze wpisywałem na umowie "usługi programistyczne" i mogłem korzystać. Generalnie to był dobry pomysł bo skoro praca była wykonywana poza siedzibą firmy która zlecała i na moim własnym sprzęcie którego nie mogę sobie amortyzować / odzyskać VATu, to moje koszty uzyskania przychodu są większe.
No, robisz komuś zdjęcie i zawierasz z nim umowę o dzieło czy o przekazanie praw autorskich, czy cokolwiek (też się nie znam). A mechanik tak nie może, bo nie będzie mógł sobie maszyn w koszty wrzucić :twisted:
Nie moze? Chyba raczej moze (umowe o dzielo moga zawrzec chyba dowolne dwie dorosle osoby?), ale mu sie to nie oplaci, bo j.w. :lol: A dla ahtystow jest wyjatek?
Dopóki nie dostałem etatu to cały czas korzystałem z tych 50% kosztów uzyskania przychodu. Nawet jak robiłem strony w php i bazy to zawsze wpisywałem na umowie "usługi programistyczne" i mogłem korzystać.
O, kolejny ktory mi odswiezyl pamiec ;-) Ja dokladnie tak samo, w pierwszej pracy zanim dostalem umowe o prace, to tak samo sie rozliczylem (z korzyscia) z kilku umow o dzielo. Tym niemniej nadal nie rozumiem idei ;-)
Albo, odwracajac kota ogonem: dlaczego malarz (nie pokojowy ;-)), dla ktorego obrazy sa glownym/jedynym zrodlem utrzymania, nie moze po prostu zalozyc sobie dzialalnosci gospodarczej, i najzwyczajniej w swiecie wliczac narzedzia w koszty, jak robia to wszyscy normalni ludzie?
MOZE TE WSZYTKIE SPRAWY/WATKI POLITYCZNE PRZENISC NA INNE FORUM nie koniecznie na C-B?
Robson01
01-06-2006, 14:45
Jak to co wymiernego - swoją twórczość. Obrazy, książki czy też rozwój intelektualny innych jak w przypadku pracowników naukowych wyższych uczelni. Moim zdaniem jest to jak najbardziej "wymierne".
Jak to co wymiernego - swoją twórczość. Obrazy, książki czy też rozwój intelektualny innych jak w przypadku pracowników naukowych wyższych uczelni. Moim zdaniem jest to jak najbardziej "wymierne".
No to mamy rozne pojecie "wymiernosci" ;-) Dobra, zostawmy ten temat, w sumie dla watku to nieistotne - dla ustalenia uwagi niech bedzie, ze praca artysty jest tak samo wartosciowa jak murarza czy lekarza ;-) No ale ja mam ciagle pytania j.w.
Tomasz Golinski
01-06-2006, 14:48
Nie moze? Chyba raczej moze (umowe o dzielo moga zawrzec chyba dowolne dwie dorosle osoby?), ale mu sie to nie oplaci, bo j.w. :lol: A dla ahtystow jest wyjatek?
Albo, odwracajac kota ogonem: dlaczego malarz (nie pokojowy ;-)), dla ktorego obrazy sa glownym/jedynym zrodlem utrzymania, nie moze po prostu zalozyc sobie dzialalnosci gospodarczej, i najzwyczajniej w swiecie wliczac narzedzia w koszty, jak robia to wszyscy normalni ludzie?
Właśnie tak. Socjalizm komplikuje proste rzeczy. Np. założenie działalności jest często nieopłacalne, bo zus, księgowość, itp.
Jak to co wymiernego - swoją twórczość. Obrazy, książki czy też rozwój intelektualny innych jak w przypadku pracowników naukowych wyższych uczelni. Moim zdaniem jest to jak najbardziej "wymierne".
Wiesz, dla mnie równie wymierne jest to, że od czasu ostatniej wizyty w warsztacie moje autko pomimo wieku wciąż jeździ. Nie widzę sensu aby jakakolwiek grupa zawodowa była w jakikolwiek sposób uprzywilejowana. To jest elementarna sprawiedliwość. Odpowiadając na jeden z postów niniejszego wątku dopowiem: Tak, uważam, że te same zasady powinny dotyczyć zarówno osób duchownych jak i świeckich.
te same zasady powinny dotyczyć zarówno osób duchownych jak i świeckich.
Co to za podział? Chdzi o obywateli RP. A książęta pewnie (?) nimi są, choć służą interesowi obcego cesarstwa.
Tomasz Golinski
01-06-2006, 14:58
A my służymy interesom japońskiej korporacji ;)
A my służymy interesom japońskiej korporacji ;)
Precz z SONY !! :-D;-)
Moim zdaniem zlikwidowanie 50% kosztów uzyskania przychodu dla „stworzonych dzieł” spowoduje zwiększenie szarej strefy i w efekcie zmniejszenie wpływów do budżetu.
Moim zdaniem zlikwidowanie 50% kosztów uzyskania przychodu dla „stworzonych dzieł” spowoduje zwiększenie szarej strefy i w efekcie zmniejszenie wpływów do budżetu.
Nie za bardzo widze w jaki sposob ;-) ale to tak naprawde nie o to chodzi. Przychody sie zwieksza, zmniejsza... zobaczymy. Ale niech nie bedzie przywilejow za.... wlasciwie nie wiadomo za co.
Tomasz Golinski
01-06-2006, 15:15
A który przywilej podatkowy jest wiadomo za co? Za co ulga budowlana? A darowizny?
Za co ulga budowlana?
To ewentualnie ma sens, choc moze nie w takiej formie jak w Polsce ;-) Bardziej jako ulga zwiazana ze splata kredytu na mieszkanie, itp. - w sensie stymulowania wzrostu.
Choc w ogolnosci ja tez uwazam, ze najlepiej byloby prosto: jedna stawka, zero ulg.
Tomasz Golinski
01-06-2006, 15:22
Ale ulga budowlana nie stymuluje wzrostu, wprost przeciwnie. To wybitnie konsumpcyjna ulga.
Też jestem za likwidacją ulg. Przy jednoczesnym obnizaniu podatków. I tylko wtedy to ma sens.
Wolałbym podatek dużo niższy, nawet jeśli ktoś miałby jeszcze ulgi, niż żeby wszyscy płacili dużo :twisted: Brak ulg jest ważny, ale na drugim miejscu, dopiero po wysokości podatków.
Niesprawiedliwy podatek progresywny 1%-2%-3% jest dużo lepszy niż ciut sprawiedliwszy liniowy 20% :twisted:
Ale ulga budowlana nie stymuluje wzrostu, wprost przeciwnie. To wybitnie konsumpcyjna ulga.
I tak i nie. Znam ludzi, ktorzy biorac kredyt na mieszkanie wykalkulowali sobie to z uwzglednieniem ulgi (choc chyba nie do konca tej o ktorej mowa ;-)), w przeciwnym wypadku by im sie to nie oplacilo. Inna sprawa, ze planowanie takich dlugofalowych rzeczy opierajac sie na polskim prawie.... ;-)
Nie za bardzo widze w jaki sposob ;-) ale to tak naprawde nie o to chodzi. Przychody sie zwieksza, zmniejsza... zobaczymy. Ale niech nie bedzie przywilejow za.... wlasciwie nie wiadomo za co.
Jest tak, wiele osób stanie przed dylematem czy zakładać działalność czy ... robić "na boku". Działając "na szaro" nie płacisz podatku czyli nie ma przychodu.
Ta ulga to głównie skierowana była do osób działających twórczo.
Wielu osobom założenie działalności się opłaci, bo zwiększą sobie koszty i będą płacić mniejsze podatki...
Czyli w praktyce jak ktos zyl z fotografii i zawieral "umowy o dzielo" to teraz zacznie dzialalnosc gospodarcza i placil 19% podatku. I bedzie generowal na potege koszty :)
nie. Teraz placilem tyle i uwazalem ze jest OK i jest to uczciwe. Fotografia to moje drugie zrodlo dochodu niejako. Po wejsciu tego przepisu po prostu nie bede placil nic.
Wiekszosc swoich zlecen spokojnie moge robic poza ksiegowaniem tego...
A takie gdzie mam palcic moge spokojnie na razie olac.
Roger
Tomasz Golinski
01-06-2006, 15:29
I tak i nie. Znam ludzi, ktorzy biorac kredyt na mieszkanie wykalkulowali sobie to z uwzglednieniem ulgi (choc chyba nie do konca tej o ktorej mowa ;-)), w przeciwnym wypadku by im sie to nie oplacilo. Inna sprawa, ze planowanie takich dlugofalowych rzeczy opierajac sie na polskim prawie.... ;-)
To wiem, ale chodzi mi, że budowanie domów to nie jest inwestycja, a konsumpcja. Domy b. rzadko przynoszą dochody.
Jest tak, wiele osób stanie przed dylematem czy zakładać działalność czy ... robić "na boku". Działając "na szaro" nie płacisz podatku czyli nie ma przychodu.
Wszystko to prawda, w 100%, podpisuje sie recyma i nogyma! Tylko do znudzenia powtarzam pytanie: dlaczego murarzowi "musi" sie oplacac (albo idzie w szara strefe), a fotograf ma mozliwosc takiego obejscia? Czy ktos mi w koncu odpowie?
Tomasz Golinski
01-06-2006, 15:36
Ja odpowiem. Bo tak. Paru niedouczonych urzędników wymyśliło takie przepisy i tak zostało.
Ja odpowiem. Bo tak. Paru niedouczonych urzędników wymyśliło takie przepisy i tak zostało.
Hmm pewnie tak, aczkolwiek byc moze kierowali sie faktem aby propagowac rozwoj kultury...
Tomasz Golinski
01-06-2006, 15:44
Gdyby chcieli propagować rozwój kultury, to obniżyliby podatki, żeby ludzie mieli więcej wolnej kasy na kupowanie książek i bilety do kin...
i bilety do kin...
to akurat z kultura niewiele ma wspolnego zwlaszcza kina na wzor amerykanski, po seansie cale upieprzone w popcornie i coca-coli ... dziekuje za taka kulture :twisted:
to akurat z kultura niewiele ma wspolnego zwlaszcza kina na wzor amerykanski, po seansie cale upieprzone w popcornie i coca-coli ... dziekuje za taka kulture :twisted:Jasne! Fotografia zresztą też niewiele ma wspólnego ze sztuką bo to głównie tandetne pornoujęcia w gazetkach dla niespełnionych facecików! A poważnie, to po prostu trzeba chodzić na dobre, ciekawe, często niezależne produkcje a nie na Predatora XXIII (tytuł złośliwie wymyślony ;)). Wbrew pozorom jest takich filmów całkiem sporo. Ale się OT zrobił :)
Jasne! Fotografia zresztą też niewiele ma wspólnego ze sztuką
no w 99,9% masz racje podobnie z kinami :mrgreen:
Wszystko to prawda, w 100%, podpisuje sie recyma i nogyma! Tylko do znudzenia powtarzam pytanie: dlaczego murarzowi "musi" sie oplacac (albo idzie w szara strefe), a fotograf ma mozliwosc takiego obejscia? Czy ktos mi w koncu odpowie?
Po co ujawniać pewne działania. Żeby przymkneli i te furteczki do lasu?
Normalne jest że powinno sie płacic podatki. Tylko żeby były rozsadne. Ja przez półroku zatrudniałem rozsądną księgową bo .. musialem. Kosztowalo mnie to 3 tyś do kupy ale zaoszczędziłem "teoretycznie" 25 tyś i ten rok jade na "stratach". Najgorsze jest to ze nie jest dobrze widziane przez US zwrot nadpłaconego podatku. Przecież jak bym te pieniądze dostał z powrotem to wiadomo że zainwestuję. A tak kombinacje, kombinacje ot co.
Dla mnie największa pomyłka i pozostałość dawnego ustroju to pie...lony ZUS. Jak to powiedział Korwin - jak coś może być dobre, jeśli jest przymusowe ? Coraz więcej ludzi sprzeciwia się przymusowym ubezpieczeniom i ONI to wiedzą, w końcu upadną na ryj, bo będą mieli takie długi, że nie będzie na bieżące emerytury i ludzie zostaną z ręką w nocniku. Osobiście jakbym miał możliwość nie płaciłbym ani złotówki na składki emerytalne, jedynie na zdrowotne.
Domy b. rzadko przynoszą dochody.
No chyba, że ... publiczne ;-)
A tak serio: Tomek - konsumcja to przecież symulacja wzrostu.
Tylko do znudzenia powtarzam pytanie: dlaczego murarzowi "musi" sie oplacac (albo idzie w szara strefe), a fotograf ma mozliwosc takiego obejscia?
Ja Ci nie odpowiem, bo sam podobnie jak Ty tego nie rozumiem.
Mało tego - mieszkam w PL, pracuje na etacie i ... uwaga: korzystam z tych ulg w ramach pracy etatowej. Czego tym bardziej nie rozumiem - jest to wyraźnie "dziura" podatkowa, dzięki której nie tylko więcej trafia na moje konto z regularnej pensji, a jeszcze w związku z podwyższonymi kosztami uzyskania przychodu, nadpłacam dośc sowicie podatek - o którą to nadpłatę rzecz jasna zubożeje nasze kochane państwo (jak się tylko ze mną rozliczy).
A jak to robi moj pracodawca, że o 50% zwiększa moje koszty uzyskania - w to nie wnikam - wiadomo jedynie, że jako twórca, odstępuje mu za umową prawa autorskie do mych "dzieł".
Powtórzę dla jasności - dla mnie to chachmęt - choć z korzyścią dla mnie.
pzdr.
mattnick
05-06-2006, 12:40
ale to już pewne ?? jeśli tak to w tym roku po raz ostatni zwrot z fiskusa...:(
Dla mnie ta ustawa to wlasciwie gwozdz do trumny. Wiekszosc umow jakie realizujemy to umowy o dzielo. Koszty uzyskania przychodu w zawodzie archeologa nierzadko wynosza wiecej niz ustawowe 50%. Musimy jakos dojechac w teren, wynajac tam mieszkanie (ja ostatnio na 5 miesiecy), kupic sobie aparat, szpadel, komputer przenosny i mase ******* wykorzystywanych w czasie pracy ktorych potem nie mozna odliczyc (nie majac zarejestrowanej firmy).
Pokazcie mi kogos kto pracujac na etacie w firmie jest zobowiazany do zaplacenia samemu z wlasnej wyplaty za materialy eksploatacyjne, komputer na ktorym pracuje i drukarke ktora drukuje i na koncu za wynajem pokoju w ktorym go szef posadzil. To jest ta "skromna" roznica pomiedzy dwoma rodzajami pracy.
O ZUSie juz nie wspomne ... z umowy o dzielo sam sobie musze oplacic.
(nie majac zarejestrowanej firmy)Dlaczego zatem nie otworzysz działalności gospodarczej? To nie jest aż takie trudne ani kosztowne. Księgowość polegającą na wklepaniu do KPiR kilku faktur miesięcznie i wysłaniu deklaracji do US zajmie Ci max 1 godzinę miesięcznie. Odliczysz sobie za to wszystkie koszty bez problemu, choćby stanowiły 90% wartości zlecenia.
ZUS.
Wystarczy nie mieć tak dużych (i częstych) dochodów, by nie opłacało się mieć DG.
No tak, Zus jest problemem niestety. Ja akurat jestem w tej sytuacji, że DG jest dla mnie dodatkowa a podstawowy dochód stanowi praca na etacie. Dzięki temu ZUS jest opłacany przez mojego chlebodawcę. Muszę jedynie odprowadzać składkę zdrowotnę, którą prawie w całości można odliczyć od podatku, więc de facto koszt prowadzenia działalności jest bliski zera.
Z drugiej strony mając zarejestrowaną działalność i będą vatowcem łatwiej o przychody, bo firma chętniej zleci Ci prace jeśli dostanie za nie fakturę VAT. Cóż każdy kij ma dwa końce...
Dlaczego zatem nie otworzysz działalności gospodarczej? To nie jest aż takie trudne ani kosztowne. Księgowość polegającą na wklepaniu do KPiR kilku faktur miesięcznie i wysłaniu deklaracji do US zajmie Ci max 1 godzinę miesięcznie. Odliczysz sobie za to wszystkie koszty bez problemu, choćby stanowiły 90% wartości zlecenia.
No w teorii to wszystko wyglada pieknie. W praktyce natomiast juz tak nie jest.
Po pierwsze mlody naukowiec zeby dostac pozwolenie na badania (po wygranym przetargu badz jakiejs innej formie uzyskania zlecenia) musi miec przepracowane 12 miesiecy w terenie. W warunkach polskich oznacza to iz wlasciwie po 2 latach mozna takie uprawnienia zdobyc. Przepis wprowadzono oczywiscie w celu zamkniecia istniejacej juz grupy i ograniczenia dostepu do zlecen mlodym absolwentom. Nie ma sie jednak nad czym uzalac w innych zawodach sa tez rozne wymogi (najczesciej nie tak uciazliwe ale sa).
Poza tym zakladanie firmy w przypadku doktorantow (czyli np mnie)ograniczane jest przez ustawe. Uczestnik studiow doktoranckich nie moze podjac pracy w pelnym wymiarze godzin (w tym tez zalozyc wlasnej dzialalnosci).
To zeby bylo smieszniej nie koniec. Majac uprawnienia i nie bedac doktorantem sprawa firmy wcale nie jest duzo latwiejsza. O ile w przetargach czesto wygrywa cena (i tu mozna powalczyc) tak zlecenia na prace naukowe w naszym kraju wcale nie musza byc organizowane w takiej postaci. Wtedy najczesciej wygrywaja osoby znane w srodowisku naukowym (co zreszta nie dziwne) ale efektem ubocznym jest kiepska sytuacja tych mniej znanych.
W dalszej kolejnosci wyglada to tak ze po prostu profesor bierze na siebie badania a umowe o dzielo realizuje dla niego ktos inny (zeby Ci zdolni mlodzi nie umarli z glodu ale oczywiscie nie firma wiec o odliczeniach nie ma mowy)
Ciezko przechlapane tez beda mieli pracownicy zatrudnieni na uczelniach na stanowiskach technicznych. Maja kiepskie pensje wiec szansą odbicia sie dla nich byly wlasnie dodatkowe dorywcze badania (stosunkowo rzadkie i nieregularne wiec ponoszenie przez nich dodatkowych - niemalych zreszta-kosztow posiadania firmy bylo bez sensu)
To tak pokrotce.
O ksiazkach, kserach, kosztach ponoszonych w archiwach, na konferencjach nie bede wspominal. Po co naukowcowi ksiazka wlasciwie ? ;)
Wszystko, co piszesz napawa mnie smutkiem, że wszystko u nas musi być popier....
Natomiast ten fragment nie jest do końca prawdziwy:
"Maja kiepskie pensje wiec szansą odbicia sie dla nich byly wlasnie dodatkowe dorywcze badania (stosunkowo rzadkie i nieregularne wiec ponoszenie przez nich dodatkowych - niemalych zreszta-kosztow posiadania firmy bylo bez sensu)"
Jeżeli mają jakiekolwiek pensję, to mają opłacany przez pracodawcę ZUS. Muszą opłacać wyłącznie ok 170 zł składki zdrowotnej, przy czym ta kwota podlega bez jakiegoś ułamka procenta (praktycznie w całości) zwrotowi przy rozliczeniu rocznym. To jest jedyny koszt utrzymania działalności. Właśnie dzięki temu jestem sobie takim zarejestrowanym podmiotem gospodarczym. Korzystam z tego sporadycznie, jak akurat coś "wpadnie". Oczywiście, jak pojawia się przychód, to trzeba od niego odprowadzić co cesarskie, ale samo "manie" firmy nie kosztuje.
Jeżeli mają jakiekolwiek pensję, to mają opłacany przez pracodawcę ZUS. Muszą opłacać wyłącznie ok 170 zł składki zdrowotnej, przy czym ta kwota podlega bez jakiegoś ułamka procenta (praktycznie w całości) zwrotowi przy rozliczeniu rocznym. To jest jedyny koszt utrzymania działalności. Właśnie dzięki temu jestem sobie takim zarejestrowanym podmiotem gospodarczym. Korzystam z tego sporadycznie, jak akurat coś "wpadnie". Oczywiście, jak pojawia się przychód, to trzeba od niego odprowadzić co cesarskie, ale samo "manie" firmy nie kosztuje.
A tego nie wiedzialem. Myslalem ze te 170 zl jest nie do odliczenia moj blad.
W tym miejscu dochodzi wazniejsza jeszcze kwestia stosunkow pomiedzy pracownikami, konkurencja pomiedzy firmami w obrebie tej samej placowki itp ktore to mocno zniechecaja do zakladania firm.
Generalnie brak mozliwosci odliczania sobie tych 50% spowoduje zubozenie duzej czesci srodowiska naukowego szczegolnie tych najaktywniejszych jednostek (bo te ponosza najwieksze koszty w wyniku duzych ambicji). Najsmieszniejsze sa sytuacje z jakimi mam do czynienia ostatnio. Zeby napisac artykul musze wykonac kopie dokumentu ktory ma okolo 130 stron. W archiwum kopia 1 strony kosztuje 2 zl co daje jak latwo policzyc 260 zl. Nikt inny tego nie ma wiec musze skorzystac z ich uslug. Za artykul nic nie dostane bo generalnie do publikowania w pismach naukowych sie doklada (no chyba ze sie jest naslynniejszym profesorem w swojej dziedzinie). Chcac wiec powiekszyc liste swoich prac naukowych musze do tego biznesu dolozyc a po wprowadzeniu poprawek Gilowskiej przestanie mi sie to w ogole oplacac bo nawet w koszty uzyskania przychodu to nie wejdzie (artykul jest wynikiem badan wykonywanych na umowe o dzielo).
Tomasz Golinski
05-06-2006, 16:22
A tak serio: Tomek - konsumcja to przecież symulacja wzrostu.
Przecież to stare kłamstwo (propagowane choćby przez marxistów). Obalone choćby przez Bastiata i wielu innych ekonomistów. Klasyczny przykład to wybicie okna sklepowego przez chuligana. Zwiększa konsumpcję i przez to właśnie wzrost jest mniejszy...
A propos wypowiedzi Tomka, polecam "Co widać i czego nie widać" Bastiata.
Klasyczny przykład to wybicie okna sklepowego przez chuligana. Zwiększa konsumpcję i przez to właśnie wzrost jest mniejszy...
No nie wiem... dzięki temu pracę ma co najmniej szklarz i ew. klawisz (jeśli delikwenta złapią) :mrgreen:
No nie wiem... dzięki temu pracę ma co najmniej szklarz i ew. klawisz (jeśli delikwenta złapią) :mrgreen:
I z tego wynika logiczny wniosek, że wybijanie szyb stymuluje rozwój gospodarczy, a więc jest to działanie pożądane.
Dokładnie własnie o wybijaniu szyb i o szklarzach pisze Bastiat w eseju "Co widać i czego nie widać".
Tomasz Golinski
05-06-2006, 19:49
Muflon, wybić Ci szybę? :twisted: A może najlepiej dla Szwajcarii by było, gdyby zbombardować im wszystkie miasta?
W skrócie: szklarz ma robotę, ale stracił robotę ten, u którego właściciel sklepu kupiłby inne produkty, np. książki, fotografie :twisted: itd. Po podsumowaniu wychodzi na zero (minus jedna szyba)
Po podsumowaniu wychodzi na zero
Czyli w sumie nie tak najgorzej :mrgreen: Ponoć Żydzi mawiają, że nieważne ile można zarobić, ważne ile można stracić ;-)
Tomasz Golinski
05-06-2006, 20:02
Co się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam, ile trzeba mieć, żeby ryzykować w razie się straci.
Czemu ty mnie zapytujesz, ile można stracić? Ty mnie zapytujesz, ile można zarobić!
Tomasz Golinski
05-06-2006, 20:53
BTW. Usłyszałem następującą interpretację tego podatku. Dzięki temu, że naukowcy i dziennikarze zostali przyciśnięci, jest szansa, że będą dużo psioczyć na podatek dochodowy, a to daje nadzieje na jego likwidację! Jeśli taki jest plan rządu, to miło.
KuchateK
05-06-2006, 21:05
Tylko co w zamian... Bo jak ma byc gozej to chyba jednak lepiej niech bedzie jak jest.
mattnick
07-06-2006, 00:44
no to jest tak:
Jednocześnie rząd zdecydował o obniżeniu z 50 proc. do 20 proc. kosztów uzyskania przychodu z praw autorskich i z 20 proc. do 10 proc. kosztów uzyskania przychodu z umów o dzieło.
"Proponujemy w tej sprawie kompromis. W 2009 roku nie będzie już żadnych ułatwień. Aby się do tego przygotować proponujemy, żeby w okresie przejściowym wprowadzić 20-proc. koszty uzyskania dla osób uzyskujących dochód m.in. z praw autorskich, a 10-proc. dla tych, którzy wykonują osobiście inną działalność nie związaną z prawami majątkowymi" - powiedziała wicepremier Zyta Gilowska.
Gilowska dodała, że uzyskane w ten sposób dodatkowe środki - około 300 mln zł rocznie - zostaną przekazane na instytucje kultury i dotowane obecnie szkoły wyższe.
To bzdura ktora ma na celu zamkniecie ust naukowcom i przeciagniecie niektorych z nich na swoja strone.
A dziala to mniej wiecej tak. Kierunek posiadajacy jedynie studia dzienne dostaje propozycje otwarcia studiow wieczorowych w celu przyciagniecia kapitalu. W nastepnej kolejnosci okazuje sie ze pieniadze ida bezposrednio do rektoratu ktory na dzialanie placowki nic z nich nie przeznacza. Efektem sa dwa tryby nauki w cenie jednego ;)
Albo notoryczne podwyzszanie pensum wykladowcom akademickim zeby bron boze nie mieli nadgodzin czy tez zabieranie uchwala uniwersytecka czesci stypendiow dla studentow.
A to wszystko po czym ? Po swietnej reformie ktora miala poprawic funkcjonowanie placowek naukowych kilka lat temu ;)
Robson01
07-06-2006, 11:06
Chciałbym zobaczyć te 300 baniek wędrujące na konta wyższych uczelni. Koń by się uśmiał.
Ale glupota... znaczy co, "widzimy ze przepis jest zly, ale zeby nie bylo kaszany w mediach (wplywajacej na sondaze itp) to zlikwidujemy go na raty"? Bo innego uzasadnienia nie widze.
No i się zaczęła nagonka:
---
Wielki bunt naukowców
Wśród naukowców od wtorku wrze - pisze "Dziennik". Wszystko dlatego, ze wicepremier Gilowska postanowiła odebrać wolnym zawodom, wśród nich naukowcom, ostatnie przywileje podatkowe (...)
Naukowcy nie zamierzają być bierni. Jak dowiedział się "Dziennik", profesorowie rozważają radykalne rozwiązania - strajk, a nawet wstrzymanie rekrutacji na wyższe uczelnie. (...)
===
czyli co - nie chcą tych 300 duuużych baniek ? ;)
===
Wczoraj zebrały się senaty polskich uczelni, by ustalić, jak protestować. A dziś będzie to głównym tematem konferencji rektorów uczelni polskich. W szeregach akademickich jest pełna mobilizacja. Burzą się też studenci. Grożą wyjściem na ulice.
W szeregach akademickich jest pełna mobilizacja. Burzą się też studenci. Grożą wyjściem na ulice.[/I]
Ja proponuje parade ulicami Warszawy. Koledzy ahtysci beda mogli natrzaskac fajne fotki i zarobic duzo pieniendzow.
Tomasz Golinski
08-06-2006, 13:55
Ja proponuje protest pod hasłem: "Precz z podatkiem dochodowym!"
A ja tam się protestu akademickiego cieszę, bo jestem właśnie z tej grupy zawodowej :-) Jeśli ktoś nadal twierdzi, że pracownik naukowy nie ponosi znaczących kosztów uzyskania przychodu, to może niech się dowie z wiarygodnych źródeł ile kosztuje udział w konferencjach (szczególnie tych o zasięgu międzynarodowym) i czemu często uczestnik sam pokrywa te koszty (bo uczelnia ma to np. głęboko w d...). A zakupy oprogramowania, literatury i subskrypcje czasopism? (np. publikacje typu IEEE). To są wszystko potworne kwoty i dlatego dostaję lekkiej piany, jeśli zrównuje się te koszty np. z tymi jakie ponosi murarz na zakup swoich narzędzi. Takie porównania są zupełnie bez sensu...
Tomasz Golinski
08-06-2006, 14:24
A ja nie ponoszę żadnych kosztów...
A ja nie ponoszę żadnych kosztów...
To tylko powinienneś się z tego powodu cieszyć :-) Przychód bez kosztów, to piękna rzecz - jak mawiają Żydzi "Esencja dobrych interesów" :-)
często uczestnik sam pokrywa te koszty (bo uczelnia ma to np. głęboko w d...). A zakupy oprogramowania, literatury i subskrypcje czasopism? (np. publikacje typu IEEE). To są wszystko potworne kwoty
Dotad sie zgadzam i rzeczywiscie jest to glupota jesli naukowiec musi za takie rzeczy placic (w praktyce zreszta duzo zalezy od tzw. "ukladu" w instytucie). Ale to nie znaczy ze ta sytuacje trzeba probowac "naprawiac" pomyslami o mniej wiecej podobnej klasie idiotyzmu.
i dlatego dostaję lekkiej piany, jeśli zrównuje się te koszty np. z tymi jakie ponosi murarz na zakup swoich narzędzi.
Ja ciagle nie dostalem zadowalajacej odpowiedzi na pytanie "czym sie rozni, ze trzeba wyrozniac". Murarz tez lekko nie ma...
Tomasz Golinski
08-06-2006, 14:43
Wystarczy znieść tą ulgę i podnieść pensje. Wyjdzie na to samo, a będzie prościej (przynajmniej w odniesieniu do pracowników państwowych uczelni).
Ja ciagle nie dostalem zadowalajacej odpowiedzi na pytanie "czym sie rozni, ze trzeba wyrozniac". Murarz tez lekko nie ma...
Moja Ci nie wystarczy ?
Murarz o ile sie nie myle nie poswiecil minimum 5 lat na ksztalcenie (za ktore trzeba placic), kielnie, szlaufwage, betoniarke, kango itp dostanie od firmy ... oplaca mu ubezpieczenie (o ile nie pracuje na czarno) wiec o tyle ma lepiej. Zarabia jak wiekszosc tego typu zawodow piesko ale to wina choroby zatrudnieniowej naszego kraju.
Przypominam ze rozmawiamy o kosztach uzyskania przychodu. Ja nie mam nic przeciwko temu zeby omawiany prog obnizyc do 0% ... serio. Tylko zebym w zamian za to dostal mozliwosc odliczania sobie realnych poniesionych na badania kosztow bez potrzeby posiadania firmy. Pokaz mi murarza ktory kupuje tyle ksiazek, map, zdjec, sprzetu foto i komputerowego. Ja bez tego nie moge prowadzic badan wiec musze kupic.
Prosty przyklad ... zeby nie bylo ze mowimy nie o fotografii. Moj 300D pracowal przez 6 miesiecy w tragicznych warunkach ... pyl, woda, wapno, zaliczyl kilka uderzen zrobil minimum 5k zdjec. Nadaje sie serwisowego czyszczenia za ktore bede musial zaplacic z wlasnej kieszeni. Lacznie na wszystkich wykopach zrobil kolo 10k zdjec (przez rok) ... mozliwe jest wiec ze przy tym natezeniu konieczna bedzie wymiana migawki badz co bardziej prawdopodobne tego dzyndzla od luster. Znowu z wlasnej kieszeni. I to nie sa jakies drobne tylko naprawde ciezka kasa (przynajmniej dla mnie). I nie dosc ze musze ja wydac to jeszcze musze od niej odprowadzic podatek DOCHODOWY. To jest normalne wg Ciebie i sprawiedliwe ?
Tomasz Golinski
08-06-2006, 18:30
Jeśli schodzisz na sprawiedliwość, to czy w ogóle podatek dochodowy jest sprawiedliwy?
Generalnie nie mam nic przeciwko niemu .. wolalbym liniowy ale juz niech bedzie i taki jaki jest. Byle tylko kazali mi go placic od realnych zarobkow a nie od kosztow jakie ponosze na zarobki.
Tomasz Golinski
08-06-2006, 18:47
No to skoro uważasz, że bogatszy ma płacić więcej, to czemu uważasz, że inteligentny nie może płacić więcej?
No to skoro uważasz, że bogatszy ma płacić więcej, to czemu uważasz, że inteligentny nie może płacić więcej?
Przeciez napisalem ze jestem zwolennikiem podatku liniowego. Jego wprowadzenie w Polsce jest malo prawdopodobne wiec bedac realista dodalem ze ten od biedy moze byc.
Przeciez napisalem ze jestem zwolennikiem podatku liniowego. Jego wprowadzenie w Polsce jest malo prawdopodobne wiec bedac realista dodalem ze ten od biedy moze byc.
Ale liniowy oznacza, że ten kto zarabia dwa razy więcej - dwa razy więcej zapłaci. Gdzie tu równość?
To się nazywa redystrybucja.
Precz z podatkiem dochodowym! :D Co prawda pani Gilowska sama chce go zlikwidować, ale... a zresztą - więcej na: http://mises.pl/site/subpage.php?id=27&content_id=289&view=full
Ale liniowy oznacza, że ten kto zarabia dwa razy więcej - dwa razy więcej zapłaci. Gdzie tu równość?
Rownosc jest w procentach.
Teraz jesli ktos zarabia za duzo (niedaj boze wpada w ostatni prog podatkowy) placi duzo wiecej niz mialoby to miejsce w podatku liniowym. Przynajmniej kazdy mialby te sama stawke i nie promowaloby sie patologii polegajacej na ukrywaniu dochodow badz uciekaniu do rajow podatkowych.
Ja generalnie nie bardzo chcialbym te dyskusje podatkowa kontynuowac gdyz nie mam zbytnio podstaw merytorycznych. Wiem jedno ... dzialania pani Gilowskiej dadza mi bardzo popalic. Jestem pewien ze spadnie jakosc pracy bo nie stac mnie bedzie chociazby na podstawowe analizy na ktore dzisiaj ledwo znajduje sie pieniadze. Na ksiazki i tak mnie nie stac wiec chociaz ten problem nie ulegnie zmianie.
Jest nadzieja, że będzie inaczej, czyli tak samo:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3404350.html
Nagłówek:
Prezydent skrytykował pomysł likwidacji 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu dla twórców i naukowców. Lech Kaczyński zasugerował, że może zawetować ustawę niekorzystną dla twórców.
Murarz o ile sie nie myle nie poswiecil minimum 5 lat na ksztalcenie (za ktore trzeba placic)
Znaczy cudowne dziecko? ;-) Myślę, że ja bym się prędzej nauczył tańczyć niż porządnie murować :lol: Ba, powiedziałbym wręcz, że focić się nauczyłem już jaaako-taaako... a wywiercić porządnej dziury w ścianie ciągle nie umiem :mrgreen:
A za studia (dobre, dzienne), nie przypominam sobie żebym coś płacił. Ba, w sumie ze stypendiami licząc to wręcz wychodziłem na nich na plus (zaraz się Tomek odezwie, że zapłacili rodzice podatkami ;-)).
kielnie, szlaufwage, betoniarke, kango itp dostanie od firmy ... oplaca mu ubezpieczenie (o ile nie pracuje na czarno) wiec o tyle ma lepiej.
Moment moment... porównujemy etatowców czy samodzielnych? Bo Ty coś piszesz o kupowaniu narzędzi pracy, naprawianiu ich za własne pieniądze... a tu mamy robotnika najemnego, który po 8h ma wszystko w nosie. Bądź sprawiedliwy, porównuj do kogoś, kto działa na własny rachunek.
(...) To jest normalne wg Ciebie i sprawiedliwe ?
W skrócie: tak. Podatek liniowy i zero (ZERO, null, nic) ulg. Ani dla murarzy, ani dla fotografów, ani dla programistów. A dla naukowców normalne warunki pracy, a nie protezy, o sensowności porównywalnej z KRUS.
Ja, podobnie jak Pyciu kilka postów wyżej, też miałem swego czasu przyjemność z tej ulgi korzystać - i owszem miałem dzięki temu trochę więcej PLN w kieszeni. Co jednak wcale nie przeszkadzało mi już wtedy pukać się w głowę nad jej sensownością.
Znaczy cudowne dziecko? ;-) Myślę, że ja bym się prędzej nauczył tańczyć niż porządnie murować :lol: Ba, powiedziałbym wręcz, że focić się nauczyłem już jaaako-taaako... a wywiercić porządnej dziury w ścianie ciągle nie umiem :mrgreen:
Zapewniam Cie ze szybciej nauczylbys sie murowac niz majster z ktorym pracuje nauczylby sie calek czy programowania w czym kolwiek.
A za studia (dobre, dzienne), nie przypominam sobie żebym coś płacił. Ba, w sumie ze stypendiami licząc to wręcz wychodziłem na nich na plus (zaraz się Tomek odezwie, że zapłacili rodzice podatkami ;-)).
Jak ja studiowalem max stypendium wynosilo 175 zl a akademik kosztowal 220. Nie wiem na jakich studiach studiowales ze miales na mieszkanie, jedzenie, bilety miesieczne, ksera, ksiazki i jeszcze ci zostawalo ale niewatpliwie miales szczescie.
Moment moment... porównujemy etatowców czy samodzielnych? Bo Ty coś piszesz o kupowaniu narzędzi pracy, naprawianiu ich za własne pieniądze... a tu mamy robotnika najemnego, który po 8h ma wszystko w nosie. Bądź sprawiedliwy, porównuj do kogoś, kto działa na własny rachunek.
Murarz dzialajacy na wlasny rachunek moze sobie odliczyc koszty poniesione w czasie pracy ja zgodnie z nowa ustawa pracujac samodzielnie nie bede mogl.
Poza tym wykopy na ktorych pracuje obecnie polegaja na tym iz jestem pracownikiem najemnym (zatrudnia mnie firma archeo). Nic sie nie zmienilo ... musze korzystac z wlasnego sprzetu i sam go naprawiac za wlasne pieniadze. I to nie tylko aparat, obiektywy i lampe. Do tego dochodzi komputer i teodolit ktory po tych wykopach nadaje sie do gruntownego czyszczenia - moj wiec musze go wyczyscic za wlasna kase (200 zl).
W skrócie: tak. Podatek liniowy i zero (ZERO, null, nic) ulg. Ani dla murarzy, ani dla fotografów, ani dla programistów. A dla naukowców normalne warunki pracy, a nie protezy, o sensowności porównywalnej z KRUS.
To zbyt piekne zeby bylo prawdziwe ale prawda jest taka ze to byloby najlepsze rozwiazanie.
Ja, podobnie jak Pyciu kilka postów wyżej, też miałem swego czasu przyjemność z tej ulgi korzystać - i owszem miałem dzięki temu trochę więcej PLN w kieszeni. Co jednak wcale nie przeszkadzało mi już wtedy pukać się w głowę nad jej sensownością.
Ty mowisz o troche wiecej PLN w kieszeni w mojej sytuacji gdyby jedne z poprzednich badan ktore prowadzilem rozliczyc na warunkach gilowskiej musialbym do calego interesu dolozyc.
Co do murowania to oczywiście trochę żartowałem :) Choć też nie do końca - dobrych fachowców dużo nie ma, a ci co są zarabiają całkiem nieźle i nie mają problemów z podatkami. Jak chyba w każdej dziedzinie zresztą.
Jak ja studiowalem max stypendium wynosilo 175 zl a akademik kosztowal 220. Nie wiem na jakich studiach studiowales ze miales na mieszkanie, jedzenie, bilety miesieczne, ksera, ksiazki i jeszcze ci zostawalo ale niewatpliwie miales szczescie.
No, zależy jeszcze co się studiuje :) Rzeczywiście, jeśli się wybierze rozrywkowy kierunek... i żeby było śmieszniej, to właśnie miałem sporo znajomych na archeologii - większość obiboków, ale najwyraźniej studia na tyle proste, że stypendia miała większość - i przez to były rzeczywiście śmiesznie małe. U mnie miało je kilka procent na roku, a powyżej 4.5 to była już w ogóle elita. Akademik 50-70% tego co podałeś (pełna odpłatność była tylko jak ktoś zawalił semestr). Na życie starczało mi drugie tyle. A reszta szła na zabawki :mrgreen:
Wszystko to UMK Toruń, jesteśmy w sumie w podobnym wieku (ja na dodatek zacząłem studia później) także to się nie mogło jakoś strasznie zmienić.
Murarz dzialajacy na wlasny rachunek moze sobie odliczyc koszty poniesione w czasie pracy ja zgodnie z nowa ustawa pracujac samodzielnie nie bede mogl.
Znaczy co, nie możesz założyć działalności p.t. "Fotki i foteczki sp. z.o.o" i wliczyć tego 300D, jego napraw, czy czego tam chcesz, w koszty? Czy możesz, ale masz taką fajną furtkę, która się bardziej opłaca niż normalna działalność i płacenie ZUSu jak wszyscy "zwykli" ludzie? Bo z wcześniejszej dyskusji (z innymi) w tym wątku wyszło, że mniej więcej o to chodzi.
Nie moge zalozyc dzialalnosci bo mi zabrania ustawa i przepisy dotyczace doktorantow.
Co do archeologii i obibokow to standard. Ilosc stypendiow byla rozna ale UŁ i moj wydzial dodatkowo sa bardzo slabo dotowane stad tak niskie kwoty.
Nie moge zalozyc dzialalnosci bo mi zabrania ustawa i przepisy dotyczace doktorantow.
Oj, no to rzeczywiście błędne koło. Zatem dlaczego nikt nie walczy o likwidację tej ustawy/przepisów? Nie widziałem zapowiedzi manifestacji, prezydenckiego weta itp. ;-) Wtedy przecież wszystko byłoby... hmm, normalnie?
Oj, no to rzeczywiście błędne koło. Zatem dlaczego nikt nie walczy o likwidację tej ustawy/przepisów? Nie widziałem zapowiedzi manifestacji, prezydenckiego weta itp. ;-) Wtedy przecież wszystko byłoby... hmm, normalnie?
Wiesz ile takich glupot jest ? Trzebaby codziennie wychodzic na ulice :)
Hit z dzisiaj ... jestem czlonkiem grupy naukowcow prowadzacej pewien projekt naukowy. Projekty naukowe sponsorowane sa przez Uniwersytet ze specjalnych srodkow (cos jak granty). Jedne bardzo male badania wykopaliskowe bez zarobku wlasnego archeologow (a wlasciwie ze strata bo za cos trzeba dojechac w teren i cos jesc) to 4-6 k zl. A to sa naprawde niewielkie badania ... max 2 tyg w terenie niewielki obszar zero dodatkowych analiz. Na ten rok na cala dzialalnosc naukowa dostalismy 1.000 zl (slownie jeden tysiac zlotych).
Wiesz ile takich glupot jest ? Trzebaby codziennie wychodzic na ulice :)
Wiem :) Swego czasu prawie dałem się namówić na zostanie na uczelni ;-) "Prawie" robi różnicę :lol: i w tym wypadku bardzo dobrze.
Tomasz Golinski
09-06-2006, 00:00
Można to skomentować tylko znanym powiedzeniem Kisiela: Socjalizm zajmuje się rozwiązywaniem problemow nieznanych w żadnym innym ustroju :lol:
Jak udało się dowiedzieć nieoficjalnie portalowi Money.pl, wicepremier Zyta Gilowska złożyła na ręce premiera Kazimierza Marcinkiewicza dymisję. Biuro prasowe rządu nie potwierdza tej informacji.
Informatorzy Money.pl zaznaczają, że to nie pierwsza dymisja, jaką wicepremier Gilowska składa w ostatnim czasie. Jak dotąd premier deklarował, że nie pozwoli odejść Zycie Gilowskiej z rządu. "Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i moja umowa z panią premier jest taka, że naprawiamy wspólnie finanse publiczne" cytuje wcześniejsze wypowiedzi premiera portal Money.pl.
Jesli to prawda to :( Kiepska wiadomosc dla gospodarki....
ed:
Przed chwilą w TVN24 mówili że Zyta wczoraj rozważała dymisje po wypowiedzi prezydenta ale dziś po rozmowie premierem zmieniła zdanie, za 30 min konferencja prasowa i wszystko ma być wyjaśnione.
Jeśli dymisja Gilowskiej by się potwierdziła, mogłaby mieć związek z proponowanymi przez minister zmianami podatkowymi. Pomysł likwidacji 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu dla twórców i naukowców skrytykowały zainteresowane środowiska, opozycja, a także prezydent Lech Kaczyński i minister kultury Kazimierz Ujazdowski. Sprawą zajmuje się obradująca właśnie Rada Gabinetowa, czyli Rada Ministrów pod przewodnictwem prezydenta.
Tomasz Golinski
09-06-2006, 16:03
Jesli to prawda to :( Kiepska wiadomosc dla gospodarki....
Mi tam obojętne, kto będzie podnosił podatki...
Podatki, jak podatki. Zawsze można je w jakiś tam sposób sobie zmniejszyć. Moim zdaniem, dla mniejszych przedsiębiorców, prawdziwym problemem jest ZUS. Powiem tak, moje squo prowadzi ośrodek nauki jazdy. Teraz jest już znośnie, ale na początku musiałem dokładać do interesu ze swojej pensji. Mając wtedy przykładowo w miesiącu jednego kursanta (taki był początek) za 650zł, musiała zapłacić 600zł do ZUSu. A gdzie paliwo, amortyzacja itp. Dlatego uważam, że zmniejszanie czy zwiększanie podatku, to ogólnie ma mały wpływ w takich mikro firmach. A prawdziwym utrapieniem jest właśnie ten złodziejski ZUS. I to tym powinno się w pierwszym, rzędzie zająć. Tym bardziej, że mimo wysokich składek, tak naprawdę nikt nie gwarantuje w przyszłości godziwej emerytury (pod warunkiem jeszcze, że ktoś dożyje). A zdrowotne ? i tak musimy płacić, żeby być odpowiednio potraktowani przez wielmożnego lekarza medycyny (a mówimy: P. Doktorze!!!).
Takie jest moje skromne zdanie.
Wiesz ile takich glupot jest ? Trzebaby codziennie wychodzic na ulice :)
Ale właśnie polski problem polega na leczeniu głupot innymi głupotami zamiast usuwania ich z prawa. Gdyby przepisy w zakresie sprawy dotyczącej twojej pracy naukowej były normalne i życiowe to by nie było tego 50% problemu.
Moim zdaniem im prostszy system podatkowy tym lepiej - tam gdzie pojawiają się ulgi, odliczenia i inne furteczki jak grzyby po deszczu pojawiają się przekręty i nadużycia.
Pozdrawiam
Zigi
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.