PDA

Zobacz pełną wersję : Cyfrówki i mróz



Strony : [1] 2 3

Tomasz Golinski
14-10-2004, 00:07
Zbliża się powoli zima (brr, dziś już porządnie zmarzłem) i zacząłem myśleć o starym problemie. Co z cyfrą na mrozie? Na forum chyba dyskusja stanęła na uwadze Viteza, zeby nie używać. Zwróciłem uwagę na pewien szczegół: niektórzy radzą, żeby aparat powoli się ogrzewał po powrocie, żeby nie zaparował w środku (matryca, czipy itd). Wydaje mi się, że ryzyko jest dokładnie odwrotne! Body aparatu nie jest raczej przewiewne i wymiana powietrza następuje bardzo powoli. Stąd wniosek, że ryzyko kondensacji jest niskie. Niebezpieczeństwo występuje przy wyniesieniu aparatu na zewnątrz. Wówczas zamknięte wilgotne powietrze ulega ochłodzeniu i pojawia się kondensacja. Możnaby zaraz po wyjściu przewentylować okolice matrycy poprzez zdjęcie obiektywu.

Zastanawia mnie, jak Canon dostacza zimą aparaty do sklepów. W ogrzewanych pojazdach ;) ?

Czy Canonowski LCD jest rzeczywiście tak wrażliwy na mróz? Próbowałem googlować, i wyskakiwało, że niektóre matryce trzymają do -45 (np. zegarek w samochodzie nie zamarza ;) ).

Jurek Plieth
14-10-2004, 00:16
Czy Canonowski LCD jest rzeczywiście tak wrażliwy na mróz? Próbowałem googlować, i wyskakiwało, że niektóre matryce trzymają do -45 (np. zegarek w samochodzie nie zamarza ;) ).
Generalnie jakiejkolwiek elektroniki nie należy narażać na szoki termiczne. Jeśli więc trzymasz swój aparat w jakiejś torbie, czy plecaku, to nic złego, ale wówczas narażasz akumulatory na szybszą utratę pojemności. Jesli natomiast trzymasz go 'za pazuchą' co jest korzystniejsze z punktu widzenia aku, to niestety wyjmujesz go na zewnątrz na krótko, tylko na czas naciśnięcia spustu migawki.
Ot i cała prawda :wink:

Tomasz Golinski
14-10-2004, 00:24
Aku akurat sie nie przejmuje. Mam zapas. A trzymanie za pazucha z lensem 100-300 jest deczko niewygodne ;) A co z kondensacją?

Czy to są informacje sprawdzone, czy gdybanie?

MichalP
14-10-2004, 00:29
ja pare chwil temu wrocilem z nocnego focenia po miescie.. moze i nie ma az tak niskiej temperatury ale po wejsciu do domu na uv-ce zebrala mi sie woda... aparat w torbie.. wyjmowalem do zrobienia foty. .czasem nieco z nim maszerowalem itd.. trzeba bedzie go w cieple trzymac.. torby mam wylozona polarem :) co i tak jak pisaleml.. nic nie pomoglo..

Jurek Plieth
14-10-2004, 00:32
Czy to są informacje sprawdzone, czy gdybanie?
Raczej to pierwsze :wink: acz doświadczenia wywodzące się nie bezpośrednio z fotografii, tylko z elektroniki. Profesjonalnej, jak najbardziej :mrgreen:

Tomasz Golinski
14-10-2004, 00:33
kumpel w astronomy america wyczytal ze na zimnie matryce lepiej działaja, mogą być czulsze

MichalP
14-10-2004, 00:36
tego jeszcze nie umiem zaobserwowac :) ale 2 dni temu zaobserwowalem spadek wydajnosci akku powyzej temp 0.. focilem na wiadukcie okolo 2-3 rano ze stawtywu.. aparat z 1h stal pod golym niebem

Vitez
14-10-2004, 08:42
1. Polecam archiwum grupy pl.rec.foto.cyfrowa (groups.google.com - zaawansowane wyszukiwanie)

Skrotowo z tego archiwum:

- informacje o kondensacji sa sprawdzone, sporo osob narzekalo ze im aparat wariowal lub przestawal dzialac po powrocie z focenia zimowego i ci co bardziej doswiadczeni radzili im by "rozkrecili" (pootwierac wszystkie drzwiki, wyjac baterie, CF itp) i wysuszyli aparat a na przyszlosc zostawiali po powrocie aparat w sredniocieplym pomieszczeniu (przedpokoj, sien itp) by sie stopniowo ogrzewal, rowniez wiele jest glosow ze obiektyw zaparowywal ale od wewnatrz i pytania co z tym robic bo wytrzec sie nie da - tutaj rowniez aparat musi swoje odlezec...
Ci co nosza okulary dobrze wiedza o kondensacji pary wodnej PO wejsciu do cieplego pomieszczenia z zimnego a NIE na odwrot co sugeruje Tomek :P

- robic w rekawiczkach, aparat trzymac pod pazucha albo w torbie, wyciagac tylko na chwile

- najwieksze ryzyko dla aparatu - uszkodzenie LCD... jak sama nazwa wskazuje jest to 'liquid' ... niby na mrozie moze dobrze dzialac ale pozniej moze nagle zaczac szwankowac. Porownanie z samochodowymi nieco nie na miejscu - nie ta technika, nie to przeznaczenie, nie ten poziom skomplikowania wyrobu.

- bateria o wiele krocej trzyma

- matryca mniej szumi bo sie mniej nagrzewa = lepsza jakosc

- paluszki przymarzaja do metalowego body ;)

- no i na koniec znowu kondensacja - czyli po powrocie aparat zostawic na "ochloniecie" , najlepiej z wyjate bateria i CF, odkreconym obiektywem itp - jjak najbardziej przewiewny by byl.

- nigdzie nie slyszalem o jakichkolwiek problemach z kondensacja przy wyciaganiu aparatu z cieplego w zimne

Moje osobiste podsumowanie: nie lubie zimy i to bardzo, nie ryzykuje uszkodzenia LCD, nie mam pomyslu na zimowe fotki = nie zamierzam robic zdjec w zimie, ale bardziej z kaprysu niz z powodu realnych zagrozen (tylko LCD i kondensacja - wlaczenie zawilgotnionego od wewnatrz aparatu moze sie rownac jego smierci).

Jurek Plieth
14-10-2004, 09:29
- no i na koniec znowu kondensacja - czyli po powrocie aparat zostawic na "ochloniecie" , najlepiej z wyjate bateria i CF, odkreconym obiektywem itp - jjak najbardziej przewiewny by byl.
Hmmm... Ja bym raczej po powrocie do domu nie wyjmował gwałtownie aparatu z torby (plecaka), a pozostawił go tam aż całość powoli dojdzie do temperatury pokojowej!

P.S. Elektronika i mechanika precyzyjna bardzo nie lubią szoków termicznych. Czyli - jeśli masz aparat za pazuchą, to wyjmujesz go, strzelasz zdjęcie i chowasz. Wygodniej trzymać go w torbie, ale wówczas trzeba czasu na to aby aparat schłodzić, a następnie ocieplić.

Tomasz Golinski
14-10-2004, 11:19
Ci co nosza okulary dobrze wiedza o kondensacji pary wodnej PO wejsciu do cieplego pomieszczenia z zimnego a NIE na odwrot co sugeruje Tomek :P

Właśnie nie! Kondensacja następuje, gdy ciepłe (więc zazwyczaj wilgotne) powietrze gwałtownie się oziębi (np. na zimnym szkle okularów). W przypadku cyfry mam zimne powietrze zamknięte wewnątrz, które będzie się ogrzewało od obudowy.

Przy wyjściu na podwórko z kolei, powietrze za obiektywem będzie ciepłe, wilgotne i zacznie się ochładzać. Dlatego proponuje wentylacje szybką.

[ Dodano: 14-10-04, 11:25 ]


- no i na koniec znowu kondensacja - czyli po powrocie aparat zostawic na "ochloniecie" , najlepiej z wyjate bateria i CF, odkreconym obiektywem itp - jjak najbardziej przewiewny by byl.

A to mi wygląda już całkiem na sabotaż. Zeby był bardziej przewiewny?? Zeby szybciej wilgotne powietrze do srodka nalazlo? To tak jak chuchać na okulary, żeby szybciej odparowały :P

Vitez
14-10-2004, 14:44
Ci co nosza okulary dobrze wiedza o kondensacji pary wodnej PO wejsciu do cieplego pomieszczenia z zimnego a NIE na odwrot co sugeruje Tomek :P

Właśnie nie! Kondensacja następuje, gdy ciepłe (więc zazwyczaj wilgotne) powietrze gwałtownie się oziębi (np. na zimnym szkle okularów).

Powiedz mi (widze na zdjeciu ze nosisz okulary) - zaparowuja ci gdy wchodzisz z zimnego do cieplego czy gdy wychodzisz z cieplego na zimno?

Teraz skonfrontuj to z kondensacja - ty twierdzisz "Niebezpieczeństwo występuje przy wyniesieniu aparatu na zewnątrz." podczas gdy twoje wlasne okulary temu przecza - kondensacja nastepuje przy powrocie z zewnatrz... co potwierdzaja wypowiedzi wielu osob na grupach fotograficznych - milego szperania w ich archiwach zycze 8) - ja tu sluze tylko jako swego rodzaju przekaznik ze "czytalem o takich przypadkach a o takich nie slyszalem ani slowa" , mozecie mi wierzyc lub nie... ale ja wierze tym kilkudziesieciu co najmniej watkom rocznie o foceniu w zimie 8)

[ Dodano: Czw Paź 14, 2004 2:46 pm ]



- no i na koniec znowu kondensacja - czyli po powrocie aparat zostawic na "ochloniecie" , najlepiej z wyjate bateria i CF, odkreconym obiektywem itp - jjak najbardziej przewiewny by byl.

A to mi wygląda już całkiem na sabotaż. Zeby był bardziej przewiewny?? Zeby szybciej wilgotne powietrze do srodka nalazlo? To tak jak chuchać na okulary, żeby szybciej odparowały :P

Zeby wilgotne powietrze ZE SRODKA APARATU ktore tak czy siak moze sie w nim skondensowac latwo wyparowalo na zewnatrz.
Robilem tak z Canonem G3 juz dwie zimy... a ty? - zdarzala sie kondensacja, 'rozebranie' aparatu (wyjecie baterii i CF, zostawenie otwartych drzwiczek - wszystko wg porad z grup dyskusyjnych) przyspieszalo odparowanie.

Rozdzielmy prosze gdybanie od porad praktycznych - ja pisze na podstawie porad wyczytanych, na podstawie doswiadczen innych jak i swoich.

Tomasz Golinski
14-10-2004, 15:06
Vitez, polecam uważne czytanie i chwilę logicznego myślenia. Wraz ze zmianami temperatury powietrza zmienia się ilość pary, która może się w nim znajdować. Przy obniżeniu temp. generalnie ta ilość spada. Kondensacja następuje, gdy ilość pary zbiliżą się lub przekracza tą maksymalną. Tzn. gdy powietrze się ochładza. Np. natrafiając na zimne okulary.

Gdy wychodze z domu z aparatem, to wewnątrz jest powietrze z mieszkania, ciełe i wilgotne. Na zewnątrz ochładza się ono i pojawia się kondensacja (tak jak zimą na oknach domu -> wewnątrz, gdy otoczenie się ochładza).

Powietrze znajdujące się w aparacie po przyniesieniu z mrozu będzie już suche i jedyna kondensacja, jaka może mieć miejsce, jest efektem odkręcenia obiektywu, itp. pomysłów, gdyż wówczas wilgotne domowe powietrze chłodzi się w kontakcie z powierzchnią lustra,matrycy itd.

Niewątpliwie za to nastąpi kondensacja na powierzchni aparatu! Najlepszym sposobem zapobiegania jest włożenie go do plastikowej torby.

Zgoda,że gdy kondensacja nastąpi, to wentylacja jest wskazana, ale nie jako środek zapobiegawczy.

To nie są gdybania, to są prawa fizyki. Ale mogę też przeprowadzić doświadczenie. Włoże zakręcony słoik do lodówki i zobacze czy zaparuje i kiedy i po której stronie. Mogę również sprawdzić, czy grawitacja wciąż działa, jeśli ktoś nie jest pewien.

MichalP
14-10-2004, 15:37
bosz.. wy to sobie nerwowke lubicie robic.. jestem nowy na tym forum i nie znam nikogo z Was - co dnia obserwuje jak sobie docinacie .. nie mowie konkretnie o tu wypowiadajacych sie ale ogolnie .. Przeca mozna sobie przedstawiac swoje racje bez tej zbednej nutki napiecia i nerwow :)

no chyba ze ja to zle odbieram :)

maku
14-10-2004, 15:51
Dla mine sprawa jest prosta.
Ciepły aparat wyniesiony na zimno nie zaparowuje.
Zimny aparat wniesiony do ciepłego zaparowuje.
Takie są fakty.
A rozważania teoretyczne tak długo są błędne jak długo temu przeczą.

Tomasz Golinski
14-10-2004, 15:58
Cóz, maku. Masz rację jeśli chodzi o parowanie na zewnątrz. Sprawdź albo przemyśl co się dzieje wewnątrz.

maku
14-10-2004, 16:23
Zgoda.
Dlatego wydaje mi się ze najlepiej jest ogrzewać aparat powoli nie wymuszając dopływu powietrza zastanego w „ciepłym” do jego wnętrza.
Oczywiście jeżeli nastąpiła już kondensacja i chcemy ją szybko usunąć to wentylacja pewnie przyspieszy ten proces gdyż przyspieszy ogrzewanie aparatu. Tyle tylko że w ten sposób prowadzimy do powstawania jakiegoś tam szoku termicznego. Na ile to jest istotne tego nie wiem. Na pewno rozsądnym zaleceniem jest usunięcie z aparatu baterii do momentu ustabilizowania się sytuacji.

Prawda jest taka że używałem mojego 10D na wyjazdach na narty i nic mu się nie stało a stosowałem różne techniki: ogrzewanie powolne, szybkie (z wentylacją). Zawilgocona elektronika to jedno ale prawdziwe niebezpieczeństwo pojawia się wtedy gdy znajdzie się ona pod napięciem. Dlatego zawsze dbałem o to by wyjąć baterie co by go nawet przez przypadek nie włączyć.

I jeszcze ciekawostka. Nurkowałem kiedyś z kolegą który zajmuje się fotografią podwodną. Jego aparat (Nikonos V) cały czas podczas wielodniowego wyjazdu zachowywał się prawidłowo i nie robił niespodzianek. Pewnego razu kolega po nurkowaniu w niewątpliwie zimnej wtedy wodzie zostawił go na słońcu. I właśnie wtedy aparat zaparował od środka oczywiście.

Tomasz Golinski
14-10-2004, 16:29
Maku, teraz to zgadzam się całkowicie.

Nie rozumiem tylko jak ten aparat zaparowal. Pewnie był mokry z zewnatrz? Wtedy woda zaczęła parować i woĸoł sprzętu zrobiła się chmura wilgotnego powietrza, która wpełzła do środka.

satriani
14-10-2004, 16:44
Czy wykładanie torby foto dodatkowo folia aluminiowa od środka przynosi korzystne rezultaty w zimie na długim foceniu

Tomasz Golinski
14-10-2004, 16:48
a co taka folia miałaby dać? aluminium świetnie przewodzi ciepło. najwyżej może chronić przed uderzeniem pioruna ;)

maku
14-10-2004, 17:23
Nie rozumiem tylko jak ten aparat zaparowal. .
Myślę ze poprostu jakaś niewielka ilość wody dostała się do środka przy nurkowaniu a potem gdy aparat leżał na słońcu nastąpił taki efekt jak przy zwyczajnym gotowaniu. Woda do środka dostała się pod ciśnieniem a potem zabrakło wentylacji by ją usuwać gdy zamieniala się w parę.

Janusz Body
14-10-2004, 18:54
...
Gdy wychodze z domu z aparatem, to wewnątrz jest powietrze z mieszkania, ciełe i wilgotne. Na zewnątrz ochładza się ono i pojawia się kondensacja (tak jak zimą na oknach domu -> wewnątrz, gdy otoczenie się ochładza). ....

Niestety bzdury wacpan wypisujesz podpierajac sie prawdziwa skadinad teoria. Kondensacja następuje wowczas gdy w danym miejscu powietrze osiagnie stan nasycenia (dew point z angliczanska) . Jedyny mozliwy uklad jest, ze zimny aparat znajdzie sie w cieplym i wilgotnym powietrzu bo wowczas na powierzchni aparatu powietrze osiaga stan nasycenia. Zjawisko rownie upierdliwe w tropikach i wyjsciu z aparatem z zimnego klimatyzowanego pomieszczenia na wilgotne i cieple co i u nas zima tyle, ze po przyniesieniu aparatu z mrozu do cieplych pomieszczen. Zjawisko w zasadzie nie grozne jesli przestrzegac stopniowego przyzwyczajania apartau do temperatury. Jurek Plieth bardzo rozsadnie na ten temat pisze. Mieszkajacy w mocno ogrzanych blokach z kaloryferami maja lepiej bo zwykle zima wilgotnosc wzgledna we wnetrzu jest na poziomie 30%

Co sie jeszcze moze stac z aparatem. Oj duzo - migawka moze zamarznac, zwykle przy minus 30 C, platki przyslony w obiektywie tez moga zamarznac no i sam obiektyw moze zamarznac. I co? I nic - odmarznie. Poza tymi tragicznymi przypadkami matryca dziala lepiej i to duzo lepiej - mniej szumi i czesto nawet hot pixele znikaja.

Wiele moich aparatow (roznych) przezylo setki kondensacji bez zadnego uszczerbku - niejednokrotnie po kilka razy dziennie. Jedyne co robie to trzymam aparat w zamknietej torbie - wylaczony - przez okolo pol godziny - po kazdej wiekszej zmianie temperatury i wilgotnosci. Kondensacja nie jest az tak bardzo grozna pod warunkiem, ze pozwolimy tej wodzie wyschnac bez wycierania szmatka.

Wewnatrz aparatu ilosc powietrza jest tak mala (a ilosc wody jeszcze mniejsza), ze zjawisko jest zupelnie pomijalne - no chyba, ze aparat dopiero co plywal w basenie.

Janusz

Tomasz Golinski
14-10-2004, 19:45
Janusz Body, zaparowanie z zewnatrz jest zupełnie niegroźne. Ot, wytrzeć rękawem. Problem w tym, że między obiektywem a matrycą jednak troche powietrza jest i ono osiągnie wilgotność względną > 1 (dew point) i może kondensować. Co z tego, że jest jej mało, jedna kropla na matrycy wystarczy.

Janusz Body
14-10-2004, 23:05
Janusz Body, zaparowanie z zewnatrz jest zupełnie niegroźne. Ot, wytrzeć rękawem. Problem w tym, że między obiektywem a matrycą jednak troche powietrza jest i ono osiągnie wilgotność względną > 1 (dew point) i może kondensować. Co z tego, że jest jej mało, jedna kropla na matrycy wystarczy.

Jak myslisz ile tej wody jest w tych kilku cm3 wewnatrz aparatu? Hmmmm...???? Ile powietrza i zawartej w nim wody potrzeba zeby sie uzbiearalo az na jedna (nawet mikro) kropelke - ile wody jest w 1 m3 powietrza o temperaturze okolo 0? Poszukaj w encyklopedii. Podpowiem Ci -bardzo DUŻO tego powietrza potrzeba a wody w 10cm3 jest mikroskopijna ilosc.

Nawet gdyby - rpt nawet gdyby sie uzbierala kropla (mikro) na matrycy to co? Wyschnie i nie bedzie sladu. Matryce czysci sie alkoholem izopropylowym w roztworze 50% tj. 50% wody (wasser) - zmieszany ze spirytem mozna kupic jako "eclipse' - i wtedy tej "Swietej" matrycy dotyka troche wiecej wody... wazne zeby odparowala zanim na matryce trafi napiecie z bateryjki. I tyle... Zreszta woda tej matrycy dotyka stale i bez przerwy po ona (ta woda) jest caly czas w powietrzu a zdjecia daje sie robic.

Rękawem to se wycieraj do woli ale wlasny obiektyw i aparat a innym tego nie doradzaj bo jeszcze ktos potraktuje to powaznie ;-)

Dew point to po polskiemu "temperatura punktu rosy". Innymi slowy temperatura powietrza w ktorej woda zaczyna sie wykraplac bo wilgotnosc wzgledna przekroczy 100% - wtedy na morzu pojawia się mgła (marynarz jestem) - tak wiec stwierdzenie
.... osiągnie wilgotność względną > 1 (dew point).... jest totalnie bez sensu :mrgreen: i niczewo nie oznacza :-P No i mgly wewnatrz aparatu nigdy nie widzialem.

Dyskusja zaczela sie od pytania o mroz - twierdze, ze zimno najbardziej szkodzi fotografowi bo mu uszy i paluchy marzna a zeby uszkodzilo aparat to potrzebny jest jeszcze dodatkowy wysilek tegoz pstrykacza.

Janusz

pejot
14-10-2004, 23:27
KIedyś, jak biegałem jeszcze zimą z zenitem, a trafiały mi się naprawdę ostre zimy, po przyjściu do domu od razu wlokłem się do najchłodniejszego pomieszczenia. Tam odkręcałem obiektyw (meyer optic 4/200 raz mi nawet zamarzł- smar wewnątrz ledwo się "kręcił") i kładłem to wszystko na parapecie. Nie miałem jeszcze tych nowoczesnych plastikowych okien, więc wiaterek trzaskał aż miło. 15 minut w "komorze dekompresyjnej" i hopsa.

Tak samo jak z odmrożonymi dłońmi- nie myje się ich przecież pod gorącą ani nawet ciepłą wodą. Najpierw trzeba je pod zimny strumień dać...

Wiem że zenit mało ma wspólnego z elektroniką- ale sama zasada "parapetowania" sprzętu mogłaby mieć sens i w przypadku cyfrówek. Ja w każdym razie będę tak robił, a co z tego wyjdzie, zobaczymy już niebawem.

Tomasz Golinski
14-10-2004, 23:52
Janusz Body, na wstępie. 100% to z definicji jest 1. Więc wilgotność względna > 1 to to, o czym pisałeś.
2. Co złego jest w wytarciu body, nie obiektywu rękawem?
3. Masz rację, co do minimalnej ilości wody. Przy założeniu, że powietrza jest 10cm^3 o wilgotności względnej 1 (100%), to przy zmianie temp. z 22C do 0 skondensuje 2*10^-8 kg wody, podczas gdy przeciętna kropla jest 1000 razy większa. Słyszałem, że niektórzy boją się kondensacji wody w środku (np. szanowni Moderatorzy), więc spodziewałem się większej ilości. Liczba wydaje mi się dziwnie mała (intuicja z okularami -> ile powietrza zdąży wejść w kontakt ze szkłem w czasie parowania?), ale można to zrozumieć zauważając, że powierzchnia rośnie istotnie wolniej niż objętość.
4. Co do małej szkodliwości wody na matrycy mogę się zgodzić, trochę gorzej z elektroniką, ale jak widać to już nie problem. A woda na matrycy zaszkodzi tyle samo co na obiektywie (twierdzisz, że nie zaszkodzi, jak rozumiem?)
5. Stąd wniosek, że stopniowe ogrzewanie po powrocie jest zbędne, jak i zbędne jest wietrzenie po wyjściu na zewnąŧrz. Chyba, że elektronikę szlag trafi z powodu szoku term. Ale nie powinien, poki nie bedziemy włączać sprzętu, gdy jest w stanie nierównowagi termicznej. Grunt, żeby paluchy nie przymarzły. Czyli świat jest piękny.

maku
15-10-2004, 00:52
Zanim kupiłem aparat usiłowałem się dowiedzieć czegoś na ten temat.
Od znajomego fotografa usłyszałem tylko: „..zimą? żaden problem raz tylko miałem kłopot jak mi aparat przymarzł do spoconego czoła” :lol: :lol: :lol:

Tomasz Golinski
15-10-2004, 00:57
Dobre! Ja mam plastikowy, więc jestem bezpieczny ;) Chyba, że przyjdzie mi ochota na AT-1.

Vitez
15-10-2004, 08:42
Vitez, polecam uważne czytanie i chwilę logicznego myślenia.

A ty nadal gdybasz o fizyce, jakimis wzorami nawet zaczynasz sypac itp, ale nie odpowiedziales na jedno proste pytanie: czy okulary zaparowuja ci gdy wychodzisz na zimno czy gdy wracasz?

Roznie mozna sobie rozkladac prawa fizyki, kierunki czy miejsca osiadania wody, jednak najzwyklejsza codzienna praktyka osoby noszacej okulary (ja nie nosze ale siostra nosi stad wiem) przelozona w taki sam sposob na sprzet foto wskazuje jasno - para sie pojawia przy wchodzeniu z zimnego do cieplego, stad porada by powoli oswajac sprzet z cieplym powietrzem, ale gdy jednak para sie pojawi to przewietrzyc go - szczegolnie wyciagajac baterie i nie wlaczajac - to wynika z doswiadczenia i porad innych a nie wzorow fizycznych.

Janusz Body
15-10-2004, 08:58
na wstępie. 100% to z definicji jest 1. Więc wilgotność względna > 1 to to, o czym pisałeś..

Uffff... nowa matma... 100% procent to sto czesci calosci. Jesli temperatura punktu rosy = 22 to 100% tez rowna sie 22 a nie 1 :-P



3. Masz rację, co do minimalnej ilości wody. Przy założeniu, że powietrza jest 10cm^3 o wilgotności względnej 1 (100%), to przy zmianie temp. z 22C do 0 skondensuje 2*10^-8 kg wody, podczas gdy przeciętna kropla jest 1000 razy większa. Słyszałem, że niektórzy boją się kondensacji wody w środku (np. szanowni Moderatorzy), więc spodziewałem się większej ilości. Liczba wydaje mi się dziwnie mała (intuicja z okularami -> ile powietrza zdąży wejść w kontakt ze szkłem w czasie parowania?), ale można to zrozumieć zauważając, że powierzchnia rośnie istotnie wolniej niż objętość. .

Powietrza jest nawet mniej - pewnie na poziomie 1-2 cm^3 - zobacz ile jest miejsca za migawka. Wiec tak dlugo jak migawka jest zamknieta to "chroni" troche matryce. Stanowi zreszta dodatkowa bariere termiczna.



4. Co do małej szkodliwości wody na matrycy mogę się zgodzić, trochę gorzej z elektroniką, ale jak widać to już nie problem. A woda na matrycy zaszkodzi tyle samo co na obiektywie (twierdzisz, że nie zaszkodzi, jak rozumiem?).

Powoli, powoli. Nie szkodzi jesli matryca nie jest pod napieciem - czyli aparat wylaczony - czyli nawet drobna kondensacja (jesli wystapi) nie narobi szkod. Jesli matryca jest zalaczona (robi zdjecie) to to juz jest "elektronika pod napieciem" :idea:



5. Stąd wniosek, że stopniowe ogrzewanie po powrocie jest zbędne, jak i zbędne jest wietrzenie po wyjściu na zewnąŧrz. Chyba, że elektronikę szlag trafi z powodu szoku term. Ale nie powinien, poki nie bedziemy włączać sprzętu, gdy jest w stanie nierównowagi termicznej. Grunt, żeby paluchy nie przymarzły. Czyli świat jest piękny.

No to powyzsze (nieprawdziwe) twierdzenie (wewnetrznie sprzeczne) wynika tylko z niezrozumienia tematu :-D Nigdzie nie napisalem, ze stopniowe "przyzwyczajanie" aparatu do otoczenia jest zbedne. Wrecz przeciwnie TRZEBA aparat powoli schladzac albo ogrzewac ale jak sie juz "przystosuje" do temperatury otoczenia to nic mu nie grozi.

Teze o pekaniu na mrozie displayow LCD to raczej miedzy bajki prosze wlozyc. Jak tak to przeciez szklo tez jest ciecza i to w dodatku przechlodzona - czyli co - tez bedzie pekac? Jedyny znany mi przypadek popekania na mrozie LCD to juz spekany ekranik zamarzl i popekal wiecej. Ekranik byl juz spekany i widocznie woda dostala sie do wewnatrz.

Migawka i przyslona naprawde moda zamarznac - zdarzylo mi sie to przy minus trzydziestu kilku stopniach ale nic sie nie uszkodzilo. Zamarzlo zreszta najprawdopodobniej nie z powodu wody a zwyczajnie zgestnial olej smarujacy migawke i przyslone. Jak spadnie viscosity (lepkosc) smarow to czalosc nie chce "chodzic" jak trzeba.

Robie zdjecia "na mrozie" od ponad 40 lat i jakos nic sie nie przydazylo. Jedyne co mi przychodzi na mysl to mozliwosc "wymazania" pamieci (tej firmwareowej) z powodu niskiej temeratury. Kiedys jak kradli radio samochodowe, takie z keylockiem, to po pobycie w zamrazalniku dawalo sie je uruchomic z nowym kodem (stary byl wymazywany). Zrobie z ciekawosci eksperyment z jakims starym CF - wloze go do zamrazarki na 24 godziny - sam jestem ciekaw efektu.

Janusz.

PS Swiat JEST piękny.

kavoo
15-10-2004, 09:21
A ty nadal gdybasz o fizyce, jakimis wzorami nawet zaczynasz sypac itp, ale nie odpowiedziales na jedno proste pytanie: czy okulary zaparowuja ci gdy wychodzisz na zimno czy gdy wracasz?
Nosze okulary, wiec nie odkryje Ameryki piszac, ze z praktycznego punktu widzenia masz racje.

Natomiast mam pewne watpliwosci co do slusznosci twojej teorii o odkrecaniu obiektywu i wentylacji wnetrza body w ten sposob. Na moj rozum taki manewr moze co najwyzej wywolac zaparowanie sensora... zamiast mu zapobiec. A to dlatego, ze w ten sposob gwaltownie dopuszczasz cieple powietrze do mocno schlodzonego sensora, czyli... wywolujesz dokladnie taka sama reakcje, jak w przypadku wspomnianych okularow :P

IMHO wlasnie dzieki NIE odkrecaniu obiektywu zachowuje sie cos w rodzaju "bufora" termicznego w postaci zimnego powietrza znajdujacego sie wewnatrz korpusu.
Miales kiedys akwarium? ;-) Ja mialem, i zdarzalo mi sie kupowac rybki w zimie, ktore trzeba bylo ze sklepu wiezc komunikacja w foliowym woreczku z woda. Czasami zdarzalo sie kupowac rybki wyjatkowo delikatne i wrazliwe - paletki. Dokladnie tak samo wrazliwe (albo nawet bardziej ;-) ) jak sensor w aparacie :-) Jak myslisz... co by sie stalo rybce, gdybym po polgodzinnym transporcie podczas mrozu wpuscil ja bezposrednio do akwarium, narazajac ja na duzy skok temperatury? Tia... masz racje... musialbym urzadzic rybce pogrzeb z fanfarami ;-)
W takich sytuacjach zawsze przeprowadza sie cos w rodzaju "kwarantanny termicznej" - do cieplego akwarium wstawia sie caly worek foliowy z rybka, zeby (dzieki wlasciwosciom izolacyjnym folii) temperatura wody wyrownala sie stopniowo, nie narazajac rybki na szok termiczny. Dokladnie tak samo jak woreczek foliowy, w aparacie dziala zimne powietrze zamkniete w body. Tak wiec odkrecajac obiektyw narazasz sensor na szok termiczny, dokladnie tak jakbys delikatna paletke wpuscil z worka z woda o temp. powiedzmy 20 st. do akwarium z woda o temp. 28 st.

Dlatego IMHO najrozsadniejszym rozwiazaniem jest zapakowanie aparatu w szczelny worek foliowy _przed_ wejsciem do cieplego i pozostawienie go na dluzszy czas, aby temperatury sie powoli wyrownaly.

Ale jak juz wspomnialem - opieram sie tylko i wylacznie na tzw. logicznym rozumowaniu, nie na praktyce.

O zasadnosci wyjmowania aku i karty po powrocie do domu z mrozu nie pisze, bo to sprawa oczywista.

Czacha
15-10-2004, 12:23
kavoo wyjasnil to bardzo sensownie :) to co przez klika lat nauczyla mnie praktyka - na podworku aparat wyjmujesz i robisz.. ot.. na mrozie zmieniasz tylko czesciej baterie

jednak wracajac do cieplego pomieszczenia, nigdy nie nalezy wyjmowac aparatu odrazu.. juz nawet olewajac ten woreczek foliowy, aparat zawsze musi postac w zamknietej torbie przez kilka(nascie)minut... a pozniej mozna otworzyc torbe.. i niech sobie w niej jeszcze deczko polezy..

Vitez
15-10-2004, 13:27
Natomiast mam pewne watpliwosci co do slusznosci twojej teorii o odkrecaniu obiektywu i wentylacji wnetrza body w ten sposob. Na moj rozum taki manewr moze co najwyzej wywolac zaparowanie sensora... zamiast mu zapobiec.

Nastepny co nie doczytal...
Napisalem wyraznie - JESLI aparat zaparuje to wtedy go wietrzymy wyciagajac bateria i karte CF , odkrecajac obiektyw itp. A nie wietrzymy BY uniknac zaparowania.
Chodzi mi o wietrzenie BY ODPAROWAC a nie by uniknac zaparowania.
By uniknac zaparowania - tak jak ja wczesniej pisalem i Czacha napisal z doswiadczenia - ocieplac aparat powoli, bardzo powoli.

kavoo
15-10-2004, 13:52
Wrecz przeciwnie - ja doczytalem. Podejrzewam natomiast, ze to ty raczej nie "dopisales" dokladnie o co ci chodzi ;-)

A tak juz kompletnie abstrahujac - piszesz _teraz_ ;-), ze odkrecasz obiektyw tylko wtedy, gdy sensor zaparuje. Wtedy, to znaczy.... kiedy? ;-) Skad wiesz, ze sensor zaparowal? Jest w 10D jakas diodka sygnalizujaca zaparowanie sensora? ;-) Bo ja w swoim 20D musialbym odkrecic obiektyw zeby to sprawdzic... tylko nie jestem pewien, czy odwazylbym sie na takie ryzyko ;-)

P.S.
Mam nadzieje, ze potraktujesz to jako zart... nie sarkazm i ironie :-)

Tomasz Golinski
15-10-2004, 14:09
Vitez, polecam uważne czytanie i chwilę logicznego myślenia.

A ty nadal gdybasz o fizyce, jakimis wzorami nawet zaczynasz sypac itp, ale nie odpowiedziales na jedno proste pytanie: czy okulary zaparowuja ci gdy wychodzisz na zimno czy gdy wracasz?

Roznie mozna sobie rozkladac prawa fizyki, kierunki czy miejsca osiadania wody, jednak najzwyklejsza codzienna praktyka osoby noszacej okulary (ja nie nosze ale siostra nosi stad wiem) przelozona w taki sam sposob na sprzet foto wskazuje jasno - para sie pojawia przy wchodzeniu z zimnego do cieplego, stad porada by powoli oswajac sprzet z cieplym powietrzem, ale gdy jednak para sie pojawi to przewietrzyc go - szczegolnie wyciagajac baterie i nie wlaczajac - to wynika z doswiadczenia i porad innych a nie wzorow fizycznych.
Vitez, czy tego chcesz, czy nie, to fizyka opisuje świat. Kropka. O okularach dokładnie napisałem. Było to na poziomie szkoły podstawowej.

[ Dodano: 15-10-04, 14:19 ]


na wstępie. 100% to z definicji jest 1. Więc wilgotność względna > 1 to to, o czym pisałeś..

Uffff... nowa matma... 100% procent to sto czesci calosci. Jesli temperatura punktu rosy = 22 to 100% tez rowna sie 22 a nie 1 :-P

Ale bzdura. 100%=1 i koniec 100/100=200/200=1. Pro cent po łacinie znaczy na sto. Sto na sto. Jeden. Wilgotność względna to stosunek ciśnienia pary wodnej do ciśnienia wrzenia pary z danej temperaturze. Czyli jest to liczba bezwymiarowa. Liczenie procentów temperatury wyrażonej w C jest bzdurą.



Powoli, powoli. Nie szkodzi jesli matryca nie jest pod napieciem - czyli aparat wylaczony - czyli nawet drobna kondensacja (jesli wystapi) nie narobi szkod. Jesli matryca jest zalaczona (robi zdjecie) to to juz jest "elektronika pod napieciem" :idea:
Co do tego się nie kłócę.



No to powyzsze (nieprawdziwe) twierdzenie (wewnetrznie sprzeczne) wynika tylko z niezrozumienia tematu :-D Nigdzie nie napisalem, ze stopniowe "przyzwyczajanie" aparatu do otoczenia jest zbedne. Wrecz przeciwnie TRZEBA aparat powoli schladzac albo ogrzewac ale jak sie juz "przystosuje" do temperatury otoczenia to nic mu nie grozi.

No to czemu nie? W pierwszej części miałem na myśli wilgotność. W szok termiczny przy różnicach temperatury tego rzędu nie wierze. Jak długo sprzęt jest wyłączony.

Acro
15-10-2004, 17:34
Nie bedę się tu rozpisywał nad prawami fizyki, ale miałem z moim starym HP912 (w sumie mam nadal), taki problem, że jak na mrozie chciałem robić zdjęcia, to po kilku minutach na obiektywie od środka tworzył się biały nalot (prwdopodobnie szron) no i nie dało się zrobić zdjęcia.
Wkładałem aparat na chwilę do torby i szron znikał, ale tylko na chwilę.

Janusz Body
15-10-2004, 19:08
Ale bzdura. 100%=1 i koniec 100/100=200/200=1. Pro cent po łacinie znaczy na sto. Sto na sto. Jeden. Wilgotność względna to stosunek ciśnienia pary wodnej do ciśnienia wrzenia pary z danej temperaturze. Czyli jest to liczba bezwymiarowa. Liczenie procentów temperatury wyrażonej w C jest bzdurą.



Czyli sto procent z 5 milonow zlotych = 1 !? :-D

Janusz

Tomasz Golinski
15-10-2004, 19:11
a jedna trzecia z 3 milionów złotych to 0.33 gr??

Janusz Body
15-10-2004, 19:21
a jedna trzecia z 3 milionów złotych to 0.33 gr??

W Twojej algebrze pewnie tak :-P Sam stwierdzasz, ze procent to liczba niemianowana wiec mowienie o procentach bez okreslenia CZEGO one dotycza nie ma sensu.

Janusz

Tomasz Golinski
15-10-2004, 19:21
Żeby było jasne. Słowo "z" przekłada się na znaczek mnożenia. Taka reguła. 1 x 1mln =1mln.

[ Dodano: 15-10-04, 19:22 ]
BTW. to jest arytmetyka.

Janusz Body
15-10-2004, 19:27
Żeby było jasne. Słowo "z" przekłada się na znaczek mnożenia. Taka reguła. 1 x 1mln =1mln.

[ Dodano: 15-10-04, 19:22 ]
BTW. to jest arytmetyka.

Algebra tez - znaczek x czyli razy w roznych algebrach moze byc roznie interpretowany ale to forum o Canonie a nie o matematyce i ja klocic sie nie zamierzam i zostaje przy swoim ze 100% z 5 baniek to dalej 5 baniek a nie 1.

EOT.

Janusz

Tomasz Golinski
15-10-2004, 19:33
100%=1
a
100% z 5mln to 5mln
i gdzie problem?

Wyobraź sobie nawet, że wiem, co to są algebry. A znaczki w matematyce nie mogą być interpretowane, tylko definiowane. EOT.

Czacha
16-10-2004, 00:53
chcesz o tym porozmawiac?


A znaczki w matematyce nie mogą być interpretowane, tylko definiowane.

moze i moga, moze i nie.. za to ja moge pokasowac wam te posty jak nie przestaniecie gadac od rzeczy.. jeszcze jedno slowo o tej waszej matematyce i pojdziecie do konta.. :evil:

Vitez
16-10-2004, 11:49
piszesz _teraz_ ;-), ze odkrecasz obiektyw tylko wtedy, gdy sensor zaparuje. Wtedy, to znaczy.... kiedy? ;-) Skad wiesz, ze sensor zaparowal? Jest w 10D jakas diodka sygnalizujaca zaparowanie sensora? ;-)

Nie pisalem nic o sensorze, nie pisalem ze _ja_ odkrecam obiektyw. Pisalem ogolnie - ze gdybym zauwazyl ze mi sie para gromadzi (ot chociazby zaparuje soczewka = ze w srodku aparatu tez moze parowac) to bym pootwieral i poodkrecal wszystko.
10D jeszcze nie focilem w zimie i raczej nie zamierzam, ale to co pisze to to co bym zrobil. Natomiast focilem G3 przez dwie zimy - i w nim jak mi zaparowalo szkielko to powyciagalem wszystko, pootwieralem drzwiczki i odparowal, za drugim, trzcim itp razem juz podszkolony dzieki grupom dyskusyjnym trzymalem aparat najpierw troche w plecaku, potem troche na poleczce - wszystko w raczej chlodnej sieni, dopiero po ok 2 godzinach wnosilem do pokoju.

W skrocie - gdybym zauwazyl jakakolwiek pare na aparacie to bym go porozkrecal do odparowania :P , does this answer your question ? :P

Tomasz Golinski
16-10-2004, 12:11
Ale czy ktoś widział lub miał jakieś przesłanki, żeby aparat zaparował od wewnątrz po wniesieniu do domu? Bo potwierdzenie praktyczne, że może zaparować (a nawet oszronieć) od wewnątrz już mam. Widać 10^-8kg wody to dość by powstał szron.

Czacha
16-10-2004, 21:56
wloz aparat do lodowki.. a pozniej wyjmij go... zobaczysz sam ;-)

Tomasz Golinski
16-10-2004, 22:58
Czacha, interpretuje to jako "nie wiem".

Vitez
16-10-2004, 23:00
wloz aparat do lodowki.. a pozniej wyjmij go... zobaczysz sam ;-)

Przeciez wiesz ze tego nie zrobi, tylko zaraz przygotuje nowa porcje wzorow fizycznych i matematycznych ;) . Z Tomka jest teoretyk, bo pytania o okulary unikal jak ognia zaslaniajac sie fizyka ;)

Tomasz Golinski
16-10-2004, 23:01
Vitez, o okularach pisałem juz dwa razy.

Vitez
16-10-2004, 23:24
Vitez, o okularach pisałem juz dwa razy.

Ale ani jeden z tych razy nie byl dla mnie zadowalajaca odpowiedzia, albo jestem slepy :roll:

Tomasz Golinski
16-10-2004, 23:32
Hmm, czyli może jednak nie unikałem, ale Ty nie zrozumiałes? Przykład z okularami mówi, że aparat zaparuje od zewnątrz po wniesieniu do domu. Zgadzam się z tym. Ale zwróć uwagę, że autobusy zimą parują od środka, gdy wyjeżdżają na mróz.

Vitez
17-10-2004, 02:50
Ale zwróć uwagę, że autobusy zimą parują od środka, gdy wyjeżdżają na mróz.

Nigdy nie wyjezdzalem autobusem z zajezdni wic jak to jest z pustymi to nie wiem, ale parowanie dzieki ludzkim oddechom zauwazylem... czy w aparatach siedzi ludzik i paruje oddechem? ;)

Tomasz Golinski
17-10-2004, 07:20
Jeśli chodziłoby tylko o parowanie oddechem, to byłyby zaparowane non-stop. Zdecydowanie mróz na zewnątrz sprzyja parowaniu, n'est-pas?

Vitez
17-10-2004, 16:42
Zdecydowanie mróz na zewnątrz sprzyja parowaniu, n'est-pas?

Wyjdz w okularach na zewnatrz jak bedzie mroz i sam sprawdz... a potem wroc w nich do cieplego pomieszczenia i znowu sam sprawdz :P , przestan teoretyzowac, zacznij praktykowac.

Tomasz Golinski
17-10-2004, 16:43
Vitez, przestan sie powtarzac i wyrywac zdania z kontekstu. W tamtym poscie bylo o autobusie!

Vitez
17-10-2004, 17:19
Vitez, przestan sie powtarzac i wyrywac zdania z kontekstu. W tamtym poscie bylo o autobusie!

Postem o autobusie probujesz zmienic temat ale kwestia przecwiczenia okularow na mrozie nadal pozostala otwarta :P

Tomasz Golinski
17-10-2004, 17:25
Przecież pisałem już chyba 4 razy, że z okularami masz rację, ale to nie implikuje niczego w kwestii parowania aparatu od środka. Zauważ, że w okularach nie ma środka. Przynajmniej w moich. Zwróć uwagę na post Acro, masz tam efekt doświadczenia.

McKane
17-10-2004, 21:53
Ale ani jeden z tych razy nie byl dla mnie zadowalajaca odpowiedzia, albo jestem slepy

Mysle ze to dlatego iz jedyna odpowiedz jaka Cie w tej dyskusji usatysfakcjonuje to taka ze MASZ RACJE. Niestety jej nie masz ale jako moderator mozesz sobie pozwolic na dyskusje do momentu kiedy jedynym wyjsciem jest Cie obrazic i dostac bana badz tez zamknac sie i tym samym poddac.

Prawda jest jednak taka ze czy tego chcesz czy nie fizyka ze swoimi teoriami i wzorami opisuje calkiem spory kawalek naszej rzeczywistosci a praktyka jest jedynie tego potwierdzeniem.

Z okularami (szybami w samochodach autobusach itp) sprawa wyglada tak jak to zostalo juz wielokrotnie napisane ... cieple i wilgotne powietrze pod wplywem kontaktu z zimna powierzchnia powoduje osadzanie sie na niej wilgoci bez wzgledu na to gdzie to powietrze sie znajduje (wewnatrz czy na zawnatrz). To ze na szybach w autobusie/samochodzie po wejsciu ludzi osadza sie wilgoc jest normalne i zgodne z omawianymi teoriami. Ludzie wchodza podnosi sie temperatura i wilgotnosc ktora w kontakcie z zimnymi szybami sie osadza. A okulary nie paruja po wyjsciu na mroz bo nie ma sie co na nich osadzic bo na mrozie w powietrzu wody po prostu nie ma.

Teraz przechodzac do meritum. Pytanie Tomka jest zasadne ... wychodzimy na zewnatrz z aparatem pelnym cieplego wilgotnego powietrza i co dalej. Ano nic bo jak juz zostalo powiedziane ilosc powietrza i wilgoci jest tak mala ze mozemy ja w praktyce pominac. Poza tym istnieje druga nieomawiana kwestia. Aparat duzo wolniej sie ochladza wewnatrz niz szklo okularow, stad skraplanie nawet gdyby byla wystarczajaca ilosc wody i tak by pewnie nie zaszlo bo potrzeba do tego dosyc gwaltownych zmian temperatur a na taka gwaltownosc przy zamknietym aparacie raczej nie ma szans.

A jesli chodzi o matematyke to 100% = 1 zas 100 % z liczby daje te liczbe (bo "z" jest w tym wypadku symbolem mnozenia)

Tomasz Golinski
17-10-2004, 22:02
McKane, gratulacje. Może i Ty zasłużysz na bana ;)

BTW. Gwałtowność zmian temperatury nie ma dużego znaczenia (o ile aparat traktujemy jako mniej więcej szczelny). Woda się wcześniej czy później wytrąci.

Poza tym martwi mnie uwaga Acro, że mu obiektyw oszronił się. Wody może jednak być niestety dość...

McKane
17-10-2004, 22:12
Piszac "gwaltownosc zmian temperatury" mialem na mysli duza roznice temperatur miedzy powierzchnia osadzania a otoczeniem. Bez tej duzej roznicy (badz tak jak napisalem gwaltownej zmiany) osadzanie pary wodnej nie zajdzie co dobrze wiemy przystosowujac aparat w domu stopniowo do temp wnetrza.

Co do oszronienia to faktycznie sytuacja jest ciekawa ... przypuszczam ze wynikalo to z faktu iz szklo na obiektywie bardzo szybko sie schladzalo (mala ilosc soczewek i niewielkie odleglosci miedzy nimi?) co w polaczeniu ze szczelna konstrukcja aparatu powodowalo parowanie.

Tomasz Golinski
17-10-2004, 22:17
Okej. Ja gwałtowność potraktowałem jako szybkie zmiany temp.

Co do szronu, to znowu szybkość schładzania jest niestotna, ważna jest różnica temperatur, a ona nie zależy od konstrukcji aparatu. Szczelność owszem sprzyja temu, ale małe odległości między soczewkami nie (bo jest mniej powietrza, więc mniej wody). Raczej obarczałby tu winą wadę konstrukcyjną. Chińczycy nachuchali w czasie produkcji ;) :mrgreen: :mrgreen:

McKane
17-10-2004, 22:30
Mala odleglosc miedzy soczewkami miala wg mnie sprzyjac szybszemu sie ich schladzaniu az do najblizszej wnetrza aparatu soczewki (wniosek stad ze aparat arco szybko parowal - pisal o kilku minutach). To ze ilosc powietrza miedzy nimi zawarta jest za mala do skraplania wydawalo sie oczywiste. Byc moze sie myle.

Mysle tez ze nie damy rady rozwiazac tej sprawy chociaz problem jest niewatpliwie ciekawy :)

Acro
17-10-2004, 23:18
Zbliża się zima, to się hapkowi przyjrzę dokładniej.
Z tego co pamietam, to przy lekkim mrozie nic się nie działo. Efekt był dopiero tak przy -10.

pejot
18-10-2004, 13:29
300d jest plastikowy- wolniej się "schładza" w porównaniu do metalowych korpusów. Wygląda więc na to, że w tym wypadku wypada to na jego korzyść. Dobrze myślę?

Tomasz Golinski
18-10-2004, 14:19
Przy krotkich spacerach tak, przy dlugich to i tak sie schlodzi... czyli bez znaczenia

kavoo
18-10-2004, 14:58
Pod warunkiem, ze szczelnosc korpusu 300D jest taka sama, jak szczelnosc 10D/20D ;-)

Tomasz Golinski
27-10-2004, 21:07
Czacha, zrobilem eksperyment ;) . Znalazlem w lodowce szczelnie zamkniety pojemnik (z ziemniakami) - byl zaparaowany w srodku i to bardzo. nie chcialbym, zeby tak wygladal moj aparat :?

maku
27-10-2004, 22:30
Temat bumerang. :D :D
Weź pod uwagę wielkość pojemnika to raz. A poza tym nie sądzę żeby soczewki zawierały tyle wilgoci, co ziemniaki, :lol: (jeżeli już to porównujesz)

Tomasz Golinski
27-10-2004, 22:36
Woda z ziemniaków nie osadzałaby się na ściankach tylko pozostała w tkance. Gdyby ziemniaki były gorące, to mogłby parować, ale nie w warunkach gdy powietrze jest nasycone wilgocią i następuje kondensacja. To musi być woda z powietrza.

maku
27-10-2004, 23:24
Jak na moje to sama obecność czegoś takiego jak ziemniak w szczelnie zamkniętym pudełku musi spowodować zwiększenie wilgotności powietrza zamkniętego w tym pudle.

Tomasz Golinski
27-10-2004, 23:30
A jak na moje, nie :roll: :| Napisałem dlaczego. Spodziewam się nawet, że ziemniak wpłynie na mniejsze zaparowanie ścianek.

Właśnie przyszedł mi kretyński pomysł do głowy! Trzeba wsypać troche ryżu do body :idea: Ryż będzie pochłaniał wilgoć! Hmm, gdyby wsypać ziarenka kawy,to lustro przy uderzeniu mogłby ją mielić! :mrgreen: :wink:

maku
28-10-2004, 01:50
Nasyp liofilizowanej to na pewno zassie całą wilgoć. :mrgreen:

Yablon
28-10-2004, 16:22
A jak na moje, nie :roll: :| Napisałem dlaczego. Spodziewam się nawet, że ziemniak wpłynie na mniejsze zaparowanie ścianek.
To jak juz są mamy "kretynskie pomysły", to kolejny: weź podobne 2 pojemniki (jeden z ziemniakami) i wstaw do zamrażalnika. Zobacz który szybciej/mocniej zaparuje ;)

Ale gdzie tu temat związany z fotografia? Może zrob tym pojemnikom zdjęcia, żeby każdy mógł sam (subiektywnie) stwierdzić czy ziemniaki wpływają na szybkość parowania pojemnika
Heh... Chyba czas na EOT.

Pozdrawiam Yablon

ps. "Teoria wplywu ziemniaka zwyklego na wilgotność temperaturową pojemnika zamknietego, w niskich temperaturach".
Mozna by prace jakas napisać. Wykresy, zależnośći od tego czy ziemniak jest obrany, gotowany. :mrgreen:
Stanowczo czas na EOT :!:

filip71
28-10-2004, 21:23
Jeszcze trochę i będziemy mieli przepis na frytki :D :D :D

Krakers
03-11-2004, 11:35
wilgoc z powietrza zawsze osadza sie na przedmiocie chlodniejszym od otaczajacego go powietrza . dlatego zimny obiektyw zaparowuje w cieplych pomiesczenich proste prawda

sv
07-11-2004, 15:50
jestem nowy na forum, ale dodam swoje trzy grosze; ubiegłej zimy wielokrotnie fotografowałem na mrozie do -15C (eosem 10d). nigdy nie miałem problemów.

Pszczola
07-11-2004, 16:50
1. Jest super mroz i robimy zdjecia.
2. Konczymy plener i idziemy do domku
3. Z wewnetrznej kieszeni plaszcza wysiagamy wsadzony tam wczesniej duzy worek foliowy zapinany na strune (jest nieco cieply od ciepla nazego ciala
4. Wsadzamy na dworzu aparat do worka, zamykamy strune
5. Wchodzimy do cieplegodomku
6. Aparat zostawiamy do 'odlezenia' w jakims bezpiecznym miejscu
7. Aparacik powolutku dochodzi do temp. pokojowej, a wilgoc z domku powoli skarapla sie na worku
8. Jak aparat 'dojdze' to go wyciagamy z worka i wszystko powinno grac

Tomasz Golinski
07-11-2004, 16:53
Pszczola, ale to wciaż nie odpowiada na pytanie co się dzieje po wyjściu na dwór.

Pszczola
07-11-2004, 17:02
wilgoc z powietrza zawsze osadza sie na przedmiocie chlodniejszym od otaczajacego go powietrza

Dlatego jak wychodzimy z 'cieplym' sprzetem na dwor to nie powinnismy sie specjalnie martwic. No chyba, ze trzymamy aparat w wilgotnej szuszarni a na dworze mroz siarczysty. Ale kto tak przechowuje aparat?

Tomasz Golinski
07-11-2004, 17:14
Pisałem już wielokrotnie dlaczego.

Czacha
08-11-2004, 00:40
prawda jest taka - nikt sie nigdy o to nie martwil.. o co martwi sie Tomek
jak dla mnie to szukanie dziury w calym - nagle wychodzenie na zimne zaczyna szkodzic, pomimo ze przez tyle lat nie szkodzilo?

martwmy sie o wchodzenie do cieplego...

NimnuL
15-11-2004, 14:45
Wracając jeszcze do akumulatorów i mrozu. Wspomnieliście o spadku pojemności. Czy ten spadek tyczy się jedynie momentu kiedy akumulator jest schłodzony (będzie trzymał napięcia znacznie krócej niz normalnie) czy spadek będzie trwały i akumulator po ogrzaniu nie porowoci do swojej pierwotnej pojemnosci?


Kurde, myslalem, ze tej zimy będę fotografował sobie plenerki, jednak trochę się przeraziłem i chyba masowo zimy nie będę eksplorował ;(

Jurek Plieth
15-11-2004, 15:02
Czy ten spadek tyczy się jedynie momentu kiedy akumulator jest schłodzony (będzie trzymał napięcia znacznie krócej niz normalnie) czy spadek będzie trwały i akumulator po ogrzaniu nie porowoci do swojej pierwotnej pojemnosci? (
Zdecydowanie raczej to pierwsze. Powiem jeszcze więcej - jeśli masz już wyczerpany aku lub baterię i brak możliwości naładowania, lub wymiany, to istnieje możliwość tymczasowego 'naładowania' poprzez ogrzanie tegoż do znacznie wyższej od otoczenia temperatury. Np. poprzez potrzymanie aku lub baterii na b. ciepłym kaloryferze.

P.S. A co się robi zimą, jeśli w aucie jest słaby aku? Zabiera się go na noc do domu!

NimnuL
15-11-2004, 16:29
Jurek Plieth, święta racja ... dzięki.


pejot, metal ma większą pojemność termiczną niz plastik ... schładza/ogrzewai się znacznie dłużej niż plastikowe elementy.

[ Dodano: 15-11-2004 ]
Dobra, przełknąłem całą dyskusję, bo też mnie to interesowało zwarzywszy na to, że zime uwielbiam (w koncu zimą urodzony;).
Kiedyś wykonywałem taki eksperyment który może potwierdzić teorię niektórych z Was. A mianowicie, pustą, szklaną butelkę (bez wody wewnątrz, ale taka która była otwarta w pokoju i nagrzana do temp. pokojowej), szczelnie zamykałem zakrętką i wkładałem do zamrażalnika (chyba -22st C). Po około godzinie w miejscach gdzie butelka była zetknięta z zamrozonym mięsem czy ścianką zamrażalki pojawiły się bardzo niewielkie obszary szronu. Reszta butelki byłą idealnie sucha. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że w miejscach zetknięcia butelki z innymi przedmiotami nastąpiła dużo szybsza wymiana ciepła (zimne powietrze otaczające reszte butelki nie schładzało jej dostatecznie szybko) stąd niewielkie "zlodowacenia".

Przypuszczenie:
Gdyby tą butelke zawiesić w powietrzu tak by nie dotykała niczym innych elementów, schładzała by się na tyle równomiernie i wolno, że para wodna mimo, że pewnie osadziłaby się na ściankach, to osadziłaby się równomiernie. Jej ilość w takiej litrowej (po mleku) butelce jest na tyle mała, ze warstwa pary zwyczajnie nie byłaby w stanie się uwidocznić. W aparacie powietrza jest znacznie mniej ... mowa jest o 500x mniejszej ilośc ... dajmy na to 100x dla uogólnienia ... oraz fakt, że aparat zlozonu jest warstwowo ... nie da się go schłodzić szybko bo wypchany jest elektroniką, szkłem, plastikami itd ... sądzę, ze efekt oszronienia ciepłego aparatu po włożeniu do zimna można pominąć ... natomiast już nie w drugą strone ponieważ w pokoju ilość ciepłego i wilgotnego powietrza (choć zima jest i tak wysuszone przez kaloryfery) jest nieporownywalnie wieksza niz we wczesniej wspomnianej butelce. Aparat idealnie szczelny nie jest i powietrze na pewno swobodnie wnika do jego korpusu, szczególnie przy duzej roznicy temperatur (tworzy sie swoiste podcisnienie jak sądzę). Generalnie aparat schowany w torbie schładza sie dość wolno i pewnie juz po okolo pol godzinie spaceru wyrowna temp. z otoczeniem ... jednak gdy powrocimy do domu lepiej jednak dac mu ze 2h czasu by sie ogrzal i odparował .. tak robie ze sprzętem komputerowym, monitorami/TV itd ... nigdy nie wlaczam od razu sprzętu nawet jeśli na dworze nie było siarczystego mrozu.

Coś czuje, ze namotałem w mojej wypowiedzi ;)
Generalnie chyba bez obaw bede wylazil na dwor z aparatem a uwazniej sie z nim obchodzil po powrocie do domu ... wszystko.

Tomasz Golinski
15-11-2004, 19:28
Aparat idealnie szczelny nie jest i powietrze na pewno swobodnie wnika do jego korpusu, szczególnie przy duzej roznicy temperatur (tworzy sie swoiste podcisnienie jak sądzę).
Przeciwnie, tworzy się raczej nadciśnienie. Co do reszty zgoda, tylko niestety trafiła się opinia, że komuś obiektyw zaszronił się w środku. Może zależeć od wilgotności i temperatury w mieszkaniu.

BTW. Jest bez znaczenia czy temp. na zewnątrz jest -22, -1 czy -270C, i tak zawsze skropli się cała para (vide diagram fazowy wody).

Vitez
15-11-2004, 22:53
(vide diagram fazowy wody).

Uwielbiam cie :!: :mrgreen:

NimnuL
15-11-2004, 22:58
Tomasz Golinski, tak, nie tylko tutaj osobie skroplila sie para w obiektywie ... dzisiaj dalem podobny post na forum i kolejna osoba się tym pochwaliła:
http://cyberfoto.pl/viewtopic.php?t=8821

Być może jest to skutek trzymania aparatu w zawilgoconym miejscu ...

I popraw mnie jeśli się mylę - jeśli na obiektywie czy matrycy skropli się woda to nie pozostawi zacieku po wyschnięciu, zgadza się? Para woda jest czystą chemicznie wodą i wysycha bez sladu?


Co do skraplania się pary wodnej ... możesz coś więcej w skrócie powiedzieć? Znaczy się wejdziemy z aparatem nagrzanym do 10st C do pomieszczenia nagrzanego do 40st C to para się osadzi?

Tomasz Golinski
15-11-2004, 23:36
Vitez, po prostu nie czytaj dalej. A jeśli czytasz to odpisuj na temat, jak na moderatora przystało. Polecam netetykiete.


I popraw mnie jeśli się mylę - jeśli na obiektywie czy matrycy skropli się woda to nie pozostawi zacieku po wyschnięciu, zgadza się? Para woda jest czystą chemicznie wodą i wysycha bez sladu?

Właściwie tak, tylko że woda na matrycy może spowodować zwarcie, jeśli jest pod napięciem (a jednak chcemy robić fotki na zewnątrz :? )



Co do skraplania się pary wodnej ... możesz coś więcej w skrócie powiedzieć? Znaczy się wejdziemy z aparatem nagrzanym do 10st C do pomieszczenia nagrzanego do 40st C to para się osadzi?
Z tym diagramem to trochę oszukałem. Niedokładnie obejrzałem zakres, który był przedstawiony. W skrócie sprawa wygląda tak.

https://canon-board.info/imgimported/2004/11/image42-1.gif
źródło (http://www.chem.uw.edu.pl/people/AMyslinski/cw3/image42.gif)
Obszar ADC to lód, CAB ciecz, BAD para. Widać stąd, że para jednak może występować w temperaturach ujemnych. Skraplanie pojawia się, gdy powietrze z jakąś wilgotnością ochłodzi się na tyle, że wilgotność będzie za duża dla danej temp. (tzn. wyjdziemy z obszaru "para" na wykresie - w grubym przybliżeniu możemy traktować ciśnienie jako stałe w tym zakresie - tzn. jedziemy po poziomej linii).

Czyli -> jeżeli powietrze nagrzane do 40C jest odpowiednio wilgotne (ktoś pisał o tropikach), to owszem.

NimnuL
16-11-2004, 10:34
Tomasz Golinski, czytałem gdzies, że czysta, destylowana woda (a taka jest para wodna?) nie przewodzi prądu elektrycznego.

Za wykres i objaśnienie śliczne dzięki i pozdrawiam

Tomasz Golinski
16-11-2004, 14:21
Właściwie tak, ale na matrycy i innych gadzetach zawsze będzie troche brudu i to może wystarczyć by prąd popłynął. Pewien nie jestem.

Pszczola
16-11-2004, 20:00
Juz gdzies o tym pisalem, ale co tam... Przed wejsciem z mrozu do domku wycigamy z kurtki, plecaka czy spory worek zapinany na 'strune'. Wkladamy don aparat i zamykamy worek. Wchodzimy do domu, a wilgoc skrapla sie powoli na worku a nie na aparacie. I w zasadzie po problemi (jak juz aparat zalapie temp. pokojowa).

Tomasz Golinski
16-11-2004, 21:31
Pszczola, pisałes o tym tu, ale to nie na temat.

Pszczola
17-11-2004, 00:01
Przepraszam, chyba jestem za bardzo przemeczony. jade do domu odmieszkac czynsz...

pejot
23-11-2004, 02:51
A ja jak tylko się obudzę idę z rana pofocić. Zarydzykuję, oleję wszelkie foliowe torebki, wykresy fizyczne i inne takie. Sprzęt będę mieć w torbie foto, którą noszę zawsze dodatkowo w plecaku (serio, wygodnie i niepozornie).

Nie wiem tylko, jak ze zmianą obiektywów w terenie.

Jak wrócę do domu, aparat pozostawię w torbie i plecaku przez 2 h minimum, niech dochodzi do siebie. Rezultat opublikuję.

Pszczola
23-11-2004, 07:16
Zarydzykuję (...)

:shock: Oooo... sluchanie rozglosni RM moze pomoc? :wink:

Tomasz Golinski
23-11-2004, 11:37
Ja w sobote łaziłem po mrozie. Zmieniałem lensy bez przerwy (tu nie ma ryzyka jesli śnieg nie pada - wręcz przeciwnie, może to być wskazane). Przed wejściem do domu wyjąłem karte i aparat leżał w źle przymkniętej torbie (źle, bo dwa body się nie mieszczą ;) )

Spontan
23-11-2004, 13:07
I jak? Pacjenci zdrowi? :)

Tomasz Golinski
23-11-2004, 13:12
Zdrowi. Nic nie zauważyłem podejrzanego.

Jurek Plieth
23-11-2004, 13:45
Ja w sobote łaziłem po mrozie...
A ja wczoraj dodatkowo przy zamieci śnieżnej, która mnie zainspiirowała :wink:
Nic złego się nie stało, czego potwierdzenie poniżej


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://plieth.com/junk_box/IMG_0587_mod_small.jpg)

No dzisiaj już za kilka godzin ma wiać z siłą 12 stopni B, więc oczywiście wybieram się nad morze :mrgreen:

Tomasz Golinski
23-11-2004, 14:20
No dzisiaj już za kilka godzin ma wiać z siłą 12 stopni B, więc oczywiście wybieram się nad morze :mrgreen:
Zazroszczę...

Jurek Plieth
23-11-2004, 15:17
Zazroszczę...
No to wpadnij. A potem skoczymy na grzane piwo :D

Tomasz Golinski
23-11-2004, 18:17
eee. chyba już nie zdąże. szkoda ;) te pociągi strasznie wolne...

Czacha
23-11-2004, 22:38
u nas zaczylo sypac.. i to ostro.. wiec jak to z podlasia i chce potestowac sprzet.. to zapraszamy ;]

NimnuL
24-11-2004, 10:43
Łeee ja juz jestem po dwóch sesjach w terenie przy temp. -1st. C ... aparat obsypany sniegiem, ja rowniez ... wrocilismy do domu i nic nie zaparowalo. Może tuleja w jakis sposob pomogla? Odizolowujac obiektyw od otoczenia? Generalnie sadzilem, ze bedzie gorzej ;-)

pejot
01-12-2004, 14:45
wracałem kilka dni temu nad ranem do domu, gdzieś ok. 4-6 rano, akurat miałem aparat i beznadziejną pogodę pod ręką, więc połączyłem to w jedną całość. Aparat prawie cały czas w ręku, deszcz, śnieg, wiatr, być może nawet niekontrolowane upadki od czasu do czasu. Ogólnie- masakra. Po jakiejś godzinie aparat był tak mokry, że wręcz z niego kapało. Szkło kompletnie mokre, ciągłe przecieranie go już nie miało sensu. Lampa jak wyjęta z jeziora.

Może ktoś pomyśli, że idiotycznie się zachowałem narażając sprzęt na takie warunki, ale pomyślałem sobie w ten sposób, że jeśli przeżyje (on, nie ja) to już bez drżenia będę mógł zająć się fotografowaniem w trudniejszych warunkach niż sierpniowy wieczór, i tylko na fotografowaniu się wtedy skupię. Jeśli zaś padnie, to... no cóż, to znaczy że po prostu to kiepski sprzęt... niezbędne minimum uszczelnienia MUSI mieć, i właśnie liczyłem na to, że je wykaże w praktyce.

Jak już wracałem do domu, jeszcze na zewnątrz, aparat wylądował w torbie foto (która z kolei mieszka w plecaku) i tak wszystko "zabezpieczone" postawiłem w kuchni w dość chłodnym i przewiewnym miejscu. Po kilkudziesięciu godzinach sprawdzałem aparat, i wszystko jest jak najbardziej ok.

p.s. W razie czego moderatorów proszę o przeniesienie wątku do "testów sprzętu", bo nie jestem pewien, czy tej nocy był mróz, czy nie. Chyba tak na zmianę, albo cały czas 0'.

Tomasz Golinski
01-12-2004, 15:36
pejot, a jaki aparat? lomo z podpisu? ;)

pejot
01-12-2004, 17:49
Oczy wiście.
Musiałem zadecydować czy jestem Artystą, czy nie. Rzuciłem kostką, okazało się, że jestem. W tej chwili sytuacja była już klarowna- 300d na allegro, LOMO dowieźli niecałe 24h po zamówieniu. Najpierw pstrykałem spod pachy, potem stosowałem techniki łączone ( aparat jak broń palna w wyciągniętej przed siebie dłoni, potem zza pleców- przy szybkim obrocie wokół własnej osi). Obecnie strzelam tylko w sposób biodrowy.

:wink:

Spontan
01-12-2004, 17:53
Profi pełną gebą :mrgreen: ;-)

muflon
01-12-2004, 17:57
(..) 300d na allegro
Ej tam, na allegro.. nie lepiej zezLOMOwać? :mrgreen:

Pszczola
01-12-2004, 18:16
Moje Lomo czuje sie urazone.

muflon
01-12-2004, 18:22
Moje Lomo czuje sie urazone.
Ale ja o 300D pisałem :)

pejot
01-12-2004, 18:57
Muflon, ale moje LOMO też się wyrywa żeby Cię nauczyć manier. Musiałem mu przysłonę zawęzić, żeby na Twoje obraźliwe teksty patrzyło z przymrużeniem oka. Mów co chcesz. Obraziłeś LOMO !!! :)

Pszczola
01-12-2004, 20:37
I w ramach testow crashowych zaden Eos Lomo nie podskoczy :mrgreen:

grzesiekTKY
01-12-2004, 22:02
Witam!!!

Jestem nowy na forum i chciałbym na początku serdecznie wszystkich pozdrowić.
Od ok. miesiąca jestem posiadaczem 20-ki z obiektywem KIT-owym 18-55. Mieszkam i pracuje w schronisku górskim także większość zdjęć wykonuje w "ciężkich warunkach" - mróz, śnieg itp.
Powiem tak: migawka, wyświetlacze, mechanizm obiektywu, wszystko na mrozie ok. -5 do -15 pracuje ok. Po powrocie aparat zostawiam w torbie na kilka godzin aby uniknąć "szoku termicznego". Zauważyłem jedna że po stosunkowo niedługim użytkowaniu pojawiło się na matrycy kilkanaście plam. Przypuszczam a nawet więcej - jestem pewien że to maleńkie krople, które po wejściu do cieplejszego pomieszczenia pojawiły się i zaschnęły tworząc w/w plamy :cry: . Najgorzej jest od f:8 ale 2 dosyć spore widać już przy 5,6. Tak to wygląda w praktyce na mrozie (przynajmniej u mnie).

Tomasz Golinski
01-12-2004, 22:24
grzesiekTKY, to może być raczej zwykły kurz. Poczytaj dostępny tu wątek o czyszczeniu matrycy. BTW. woda wewnątrz się skrapla po wyjściu na zewnątrz, a nie po powrocie.

grzesiekTKY
01-12-2004, 22:41
Chciałbym żeby tak było :roll: Jak jednak wytłumaczyć tak szybkie gromadzenie się kurzu wewnątrz skoro nawet nie ściągałem obiektywu :!: :?: Czyżby aparat był aż tak nieszczelny :?: :?: Dodam że zaraz po zakupie zrobiłem kilka fotek. Oglądałem je wczoraj i nie znalazłem żadnych "brudów". Kwestia miesiąca i jest ich teraz spoooro.
"Wkleiłbym" dla przykładu wycinek kadru przy 100% i f:16 ale nie wiem jak to zrobić :(
Pomożecie :?: :lol:

Tomasz Golinski
01-12-2004, 22:51
http://canon-board.info/viewtopic.php?t=1702
http://canon-board.info/viewtopic.php?t=1316

maku
01-12-2004, 22:57
Mogę potwierdzić te spostrzeżenia. W tej chwili widzę wyraźnie że dużo więcej zanieczyszczeń pojawiło się na mojej matrycy w czasie zimy niż latem. O czasu gdy wyczyściłem matrycę wiosną (czyt. po zimie) tempo osadzania kurzu kategorycznie zmalało. Obiektywy zmieniam bez przerwy w każdych warunkach. W końcu sprzęt jest po to by robił zdjęcia a nie leżał na półce.
Ale nie ma się czym martwić standardowe czyszczenie usunęło wszystkie zanieczysczenia.

filip71
01-12-2004, 23:01
standardowe czyszczenie usunęło wszystkie zanieczysczenia

A możesz sprecyzować jak wygląda u Ciebie standartowe czyszczenie :?:

muflon
01-12-2004, 23:26
Obraziłeś LOMO !!! :)
A-le-ja-pi-sa-łem-o-z-ło-mo-wa-niu-trzy-sta-de-!!! :-)

maku
01-12-2004, 23:43
standardowe czyszczenie usunęło wszystkie zanieczysczenia

A możesz sprecyzować jak wygląda u Ciebie standartowe czyszczenie :?:

Po prostu Sensor Swabs + Eclipse i naprzód. :lol:

darpla
03-12-2004, 17:44
Po zaparowaniu obiektywu przyniesionego z mrozu nie radze wlaczac aparatu.CZytalem o uszkodzeniach sprzetu

Tomasz Golinski
04-01-2005, 15:50
Usłyszałem wczoraj kolejną historię potwierdzającą moją teorię z parowaniem na mrozie. Wuj (zawodowy reporter dawno temu) przy jakiejś okazji wspomniał, że kiedyś jak wyszedł na mróz to wybuchła mu lampa błyskowa, prawdopodobnie z powodu zwarcia.

Rajki
04-01-2005, 16:17
Co z cyfrą na mrozie

Qurcze... Ciekawy wątek, ale skąd tu wziąść mróz...? W styczniu??

Aszu
04-01-2005, 16:47
Na Syberii jest dużo mrozu, może tam?

Tomasz Golinski
04-01-2005, 18:13
Ja się pod koniec miesiąca wybieram w góry do Czech, to potestuje ;)

Aszu, co to jest na awatarze?

Czacha
04-01-2005, 22:58
ta.. znam kogos komu tez soczewka pekla na mrozie... ale czy to o czyms swiadczy, poza tym ze to sa odosobnione przypadki?

wogle polecam lektoore instrukcji gdzie jak wol podane jest w jakim zakresie temp. moze pracowac aparat... po problemie ;-)

fi5h
05-01-2005, 12:44
jak was tak poczytalem w tym watku (matme to ja znam dobrze :P ) to od dzisiaj bede robil fotki tylko i wylacznie w temperaturze pokojowej :) stracha narobiliscie jak diabli :D:D:D:D hehehe :)

Mi w cyfraku od mrozu odmowil posluszenstwa lcd :) no i co myslicie ze sie tym przejmowalem ? wylaczylem go by mnei nei wkurzal i dalej cykalem :P
aparat do dzisia jdziala jak zloto :P

Tomasz Golinski
30-01-2005, 00:28
Wróciłem z gór. Było wszystko: mróz, śnieg, parowanie, nawet lądowanie w zaspie i aparat żyje. Po powrocie troche go trzymałem w torbie, potem wyjmowałem i wycierałem i wszystko działa. Baterie też nie szwankowały (ale dużo nie fociłem -> do setki). Raz tylko w 100-300USM coś przymarzło i zaczął zgrzytać przy ostrzeniu, ale pokręciłem pierścieniem i mu przeszło ;)

Rajki
31-01-2005, 08:30
Wróciłem z gór...

Ja też, w Zakopanem byłem na skokach, a co :) . Minus 15-20 st, aparat nosiłem w torbie, wyjmowałem tylko do zdjęć. Nawet aku wytrzymało bez ładowania trzy dni, jakieś 300 zdjęć, z tego 2/3 na zewnątrz.

muflon
31-01-2005, 09:27
Ja też połaziłem cały dzień na mrozie i do tego przy silnym wietrze. Mam jeden prosty wniosek: wystarczy po powrocie do domu nie otwierać torby/plecaka. Wymiana powietrza będzie na tyle mała, że w środku nic nie zaparuje (sprawdzałem, macając ręką przez odrobinę otwarty plecak ;-)) i wszystko się po prostu samo powoli unormuje. U mnie to trwa jakąś godzinę.

BTW. Tak jak mam pecha do obiektywów (IS 70-200) tak chyba mam szczęście do pancernych body :mrgreen: Jak już się chwaliłem (ale tutaj to nie będzie OT ;-) ) wysoka fala zachlapała mi 20D, które momentalnie zamarzło (wiatr) - ale po powrocie i powolnym osuszeniu wszystko gra :-)

andy28
31-01-2005, 19:06
Ja działałem cyfrą (co prawda kompaktem) na mrozie -17 stopni i to jeszce przy dużej wilgotności. Musze przyznac ze działała poprawnie tylko nieco wolniej :D Ale fotki wychodziły bezproblemowo.

adam1234
08-08-2005, 23:46
masz racje chłopie

maverick
09-08-2005, 08:03
Wykładów z fizyki mam dość, ale jedno doświadczenie mi wystarczyło, żeby nie używać elektroniki wyniesionej z domu (temp. pokojowa) na mróz. Padł co prawda laptop, nie aparat, ale pan w serwisie powiedział, że mam szczęście że jeszcze na gwarancji, bo naprawa płyty głównej kosztowałaby 1000 :) Wystarczyło że odpaliłem w samochodzie, gdzie za ciepło nie było; zrobiło się prawdopodobnie jakieś zwarcie; Problem wyłonił się dopiero po jakimś czasie; komputer nie zawsze chciał się włączyć. Poza tym, jakby któregokolwiek z Was wrzucić do lodowatej wody, to pewnie w 99% przypadków też nie bylibyście do użycia.

MarekC
09-08-2005, 09:02
Focąc zimą - głównie Tatry - zaobserwowałem, że obiektyw bywał zaparowany głównie gdy wysiadałem z nim z samochodu. Warunek dodatkowy, sprzyjający temu zjawisku - aparat leżał na którymś z siedzeń, bo wyjmowany z bagażnika czasem wogóle nie bywał zaparowany. Przy wychodzeniu z kwatery, gdzie pokoje były ogrzewane CO, zjawisko wystepowało minimalnie.
Po wejściu do domu aparat zostawiam w całości w torbie, w tej torbie też go noszę na mrozie. Z nieporządanych zjawisk: kilka razy (przy -24 stC) migawka baaardzo zwolniła, choć fotki wyszły, baterie padały jak muchy, LCD statusowy (mam analoga) tracił kontrast, 2 razy ściemniał.
Z cyfrakami w zimie byłem tylko 2 razy, z kompakcikami pożyczonymi od kumpli. Małe, zgrabne, więc było przymane, wyłaczone, jak piersióweczka za pazuchą ;-). Ani razu nie odmówiły wspólpracy

Aszu
09-08-2005, 09:10
Ja się pod koniec miesiąca wybieram w góry do Czech, to potestuje ;)

Aszu, co to jest na awatarze?


Gdańsk

thorin
09-08-2005, 09:18
Ja się pod koniec miesiąca wybieram w góry do Czech, to potestuje ;)

a w ktora strone czech dokladnie jedziesz ?

DoMiNiQuE
09-08-2005, 09:23
a w ktora strone czech dokladnie jedziesz ?

Podejrzewam, ze Tomek juz wrocil bo wyjezdzal w styczniu :mrgreen:

fotomuka
09-08-2005, 09:42
dSLR jest jak dla mnie niezniszczalny.

tej zimy byłem na górze Jaworzyna Krynicka "obok" której mieszkam - ja mieszkam w Muszynie, chociaż prawnie rzecz biorąc szczyt Jaworzyny należy do Muszyny i nie powinien się tak nazywać i chyba się nawet o to gmina sądzi ale co tam - wyjechałem gondolą na szczyt , 9 rano, -23 stopnie o palcach zmarznietych i nosie nie wspominam, cały dzień do 17 tam przesiedziałem i aparat naprawdę dobrze się sprawował. nie było żadnych problemów.

thorin
09-08-2005, 09:57
']Podejrzewam, ze Tomek juz wrocil bo wyjezdzal w styczniu :mrgreen:

:) wake up neo... wake up... dlaczego ja zawsze pisze takie glupoty po wstaniu z łóżka ? :)

thorin
09-08-2005, 09:59
dSLR jest jak dla mnie niezniszczalny.

tej zimy byłem na górze Jaworzyna Krynicka "obok" której mieszkam - ja mieszkam w Muszynie, chociaż prawnie rzecz biorąc szczyt Jaworzyny należy do Muszyny i nie powinien się tak nazywać i chyba się nawet o to gmina sądzi ale co tam - wyjechałem gondolą na szczyt , 9 rano, -23 stopnie o palcach zmarznietych i nosie nie wspominam, cały dzień do 17 tam przesiedziałem i aparat naprawdę dobrze się sprawował. nie było żadnych problemów.

poczytaj wypociny Viteza i Tomka Golinskiego to Ci sie zakreci w glowie od sposobu w jaki nalezy sie obchodzic z aparatem po wejsciu do domu zeby niezaparowal/odparowal :)

kartel
09-08-2005, 12:25
:grin: Kiedyś był taki program jak to ekipa telewizyjna pojechała gdzies do Rosji zrobić reportaż na teamt zyjących tam ludzi... temperatura sięgała -40 stopni ;) I problemem nie była nawet bateria wytrzymująca 5 minut ale sprzęt który w tej temperaturze kruszył się i rozpadał w rękach... więc ja tam eksperymentować nie będe choć może to dobry pretekst żeby zmienić później sprzęt... :grin:

Tomasz Golinski
09-08-2005, 13:55
a w ktora strone czech dokladnie jedziesz ?
Góry Izerskie, rzeczywiście zdążyłem wrócić http://labfiz.uwb.edu.pl/~tomaszg/foto/05Horni/index.html

Treetop
09-08-2005, 14:01
Nie bede wnikal w cala fizyke zwiazana ze zjawiskiem kondensacji, byla walkowana we wczesniejszych postach.

Stuprocentowo skuteczny sposob na unikniecie kondensacji to umieszczenie aparatu w hermetycznym opakowaniu przed wniesieniem do strefy w której jest cieplejsze powietrze i odczekanie do momentu, az sie ogrzeje.

Moge podrzucic dwa pomysly: foliowa torba z "suwakiem" (dosc popularne) albo pudelko do zywnosci, np. jakis Rubbermaid. Na plazy tez sie moga przydac, dzieci+piach+woda=oops!. Aparat w pudelku bedzie sie ogrzewal wolniej niz w worku, worek tez na pewno nie ulatwi sprawy, ale skutek murowany.

Tomasz Golinski
09-08-2005, 14:07
Treetop, widze ze nie wnikasz, bo nie zalapales głównej idei wątku. A sposób oczywiścien nie jest skuteczny, vide post Mavericka czy MarkaC.

Treetop
09-08-2005, 15:39
Treetop, widze ze nie wnikasz
Nie zamierzalem wnikac w zjawisko kondensacji, ktore znam skadinad, ale sie poprawie.


Treetop, widze ze nie wnikasz, bo nie zalapales głównej idei wątku.

OK, jezeli glowna idea to problemy przy wyniesieniu z cieplego do zimnego to sie zgadzam. Jednak czytajac inne komentarze odnioslem wrazenie, ze w droga strone tez jest interesujaco.


A sposób oczywiścien nie jest skuteczny, vide post Mavericka czy MarkaC.

Dlaczego nieskuteczny? post muflona, cytuję:

"Ja też połaziłem cały dzień na mrozie i do tego przy silnym wietrze. Mam jeden prosty wniosek: wystarczy po powrocie do domu nie otwierać torby/plecaka. Wymiana powietrza będzie na tyle mała, że w środku nic nie zaparuje (sprawdzałem, macając ręką przez odrobinę otwarty plecak)",

swiadczy o tym ze skuteczny, hermetyczna torba to tylko jeden krok dalej. A zreszta sposob z workiem nie jest nowy, widzialem na jakims forum.


A teraz zjawisko kondensacji po lebkach:

Skutecznosc hermetycznego opakowania wynika z fizyki zjawiska. Polecam wykres Molliera używany powszechnie w projektowaniu klimatyzacji, np:
(http://www.engineeringtoolbox.com/psychrometric-chart-mollier-8_27.html)

Uzywanie wykresu jest skomplikowane, ale latwo sie tego nauczyc. Przede wszystkim kondensacja zachodzi tylko przy zblizaniu sie do linii fi = 1 (czasem podawane w procentach, fi = 100%).

W uproszczeniu, znajac temperature (linie prawie poziome) i wilgotnosc w pomieszczeniu (linie zakrzywione, pesymistycznie w okolicach 50% (fi=0,5) zaznaczamy punkt na wykresie, to jest stan powietrza w pomieszczeniu. Przez ten punkt prowadzimy pionową linie o stalej zawartości wilgoci. W miejscu przeciecia tej linii z krzywa fi = 1 jest punkt rosy, to znaczy, ze na kazdej powierzchni o takiej lub nizszej temperaturze wykropli sie wilgoc pochodzaca z powietrza w pomieszczeniu. Dla temperatury +20°C i wilgotnośći 50% punkt rosy to okolo 9°C (odczytane z wykresu). W praktyce zeby bylo widac kondensacje to temperatura aparatu musi byc nizsza, kondensacja powoduje szybki wzrost temperatury. Woda bedzie sie wykraplac tak dlugo, az temp. aparatu wzrosnie powyzej punktu rosy.

Aparat wnoszony w torbie:
Jezeli wniesiemy do ciepłego pomieszczenia torbe z aparatem i powietrzem o
temperaturze 0°C, to stan powietrza w torbie i aparacie jest w punkcie na wykresie okreslonym przez temperature 0°C i wilgotnosc prawie 100% (fi = 1). W hermetycznej torbie powietrze podgrzewa się po linii pionowej. Jak wszystko sie podgrzeje to mamy "przesuszone" powietrze w punkcie t = 20°C i wilgotności 28% (fi = 0,3). Otwieramy torbe, powietrze sie miesza i nie ma problemu, nie zblizamy sie do linii fi = 1.

Aparat wynoszony na zimne powietrze:
Wewnątrz aparatu wynosimy powietrze z pomieszczenia, t=20°C, fi=0,5. Jak ścianki wewnetrzne ochlodza sie ponizej temp. punktu rosy to zacznie sie wykraplac wilgoc. Spadek temp do -20°C spowoduje wykroplenie się okolo 4 g/kg (odczytane z wykresu), to jest około 5 [g wody/m3 powietrza]. Dla 200 cm3 (pewnie tyle ma body) to kropelka okolo 1 mm, rozsmarowana rowno po zimnych powierzchniach (obudowie). Przy -3°C polowe mniej. Zdjecie obiektywu i "przewietrzenie" body likwiduje problem wilgotnosci w srodku.

Co do spraw innych niz wilgotnosc, np. trwalosc materialow, to nie mam zdania. To co napisane powyzej to czysta fizyka.

(widac ze jestem belfer ? ;)

Tomasz Golinski
09-08-2005, 15:54
widzisz, napisales to, co pisalem wczesniej. i z tym sie zgadzam (ciesz sie, ze nie ma juz tu Janusza Body, bo bys dostal ochrzan za napisanie ze 1 i 100% to to samo :D )

a sposob wczesniej opisany nieskuteczny wlasnie przy wyjsciu na zewnatrz z aparatem. Przy powrocie oczywiscie tak. A odkrecanie obiektywu na chwile po powrocie sugerowalem juz w pierwszym poscie :>

Pozdrawiam.

muflon
09-08-2005, 15:57
widac ze jestem belfer ?
Chyba kiepski.. Mimo bycia mgr matematyki, za pierwszym razem nie zrozumiałem w ogóle co chcesz przez ten wywód przekazać. Próbuję dalej :)

snowboarder
09-08-2005, 16:22
Sorry, jesli to co podam to powtorzenie, ale jest to informacja z
pierwszej reki (Chuck Westfall jest dyrektorem technicznym Canon USA).
To jego e-mail z 2003 roku na temat D-SLR i zimy:

****************


As noted in the instruction book, the limit for guaranteed low temperature operation with any EOS digital camera is 0 degrees Celsius. No apologies, that's the way it is. Here's some background info:

A lot of people have been successful using our cameras in sub-freezing temperatures, but only when they use the following precautions concerning condensation and battery maintenance. The most important concerns for any digital camera in cold weather use are condensation and battery performance. Even when the ambient temperature is above 0 degrees Celsius, there are situations where you have to take precautions to prevent condensation in particular from damaging internal components such as circuit boards, etc.

That's one reason why we recommend placing cameras, including but not limited to the EOS-1D, in airtight plastic bags before bringing them from a cold environment to a significantly warmer one. This allows the condensation to form on the bag, thus protecting the equipment as much as possible.

Other issues to consider are as follows:

1-Battery performance drops off as the temperature falls below freezing. Nickel metal hydride and lithium-ion battery packs are better than alkaline batteries in this situation, but even the lithium-ions will eventually stop working once they've chilled long enough. By this point, at least one 3rd-party developer (Digital Camera Battery) has produced an external battery that can connect to the EOS-1D through the supplied DC Coupler, but I don't expect Canon Inc. to either condone this or to make one of their own. In the meantime, the best strategy is to carry a few fully charged spare NP-E3 packs inside your coat, where they can be kept warm and exchanged for the cold batteries from time to time as necessary.

2-Memory cards are another potential weak link. Canon doesn't make its own, so it's best to check with the card manufacturers and other photographers to get a cold weather rating.

3-As with current film-based electronic cameras, items such as LCD data displays are the only means available to indicate camera settings such as shutter speeds, apertures, frame count, etc. Digital cameras add another type of LCD for use as a playback monitor. The information normally seen on these displays tends to disappear when temperatures drop below -20 degrees Celsius. LCDs usually start working again when the temperature goes above freezing, but that won't do you much good out in the cold.

Bottom line, there's not much that can be done with existing technology to ensure digital camera performance much below 0 degrees Celsius. You are welcome to try the EOS-1D in sub-freezing temps, but keep in mind that you're bound to run into some limitations eventually.

Best Regards,

Chuck Westfall
Director/Technical Information Dept.
Camera Division/Canon U.S.A., Inc.

MarekC
09-08-2005, 17:30
Generalnie producent dbający o swą markę, podaje temperatury i wilgotność w których GWARANTUJE poprawną pracę urządzenia. Pytanie o jakie temperatury chodzi i czy napewno otoczenia ??
O ile pamiętam z laborek z mikroelektroniki, to na pracę pólprzewodników na wpływ temperatura struktury półprzewodnikowej w np. procesorze, nie zaś jego obudowy. I jeśli producent procesora (n. Digic II) podaje jej zakres jako 0-40 stC, to ma na ma myśli temperaturę wnętrza (pot. rdzenia) podzespołu. temperatura jego obudowy może być niższa - na ile to zalezy od użytych materiałów i otoczenia w jakim pracuje. Otoczeniem tym może być np. wnętrze dSLR, gdzie występuje powietrze będące kolejnym po obudowie scalaka termoizolatorem, obudowa samego aparatu - też zwykle lepszy/gorszy ale termoizolator. Jeśli do tego dodamy fakt, że przepływ nośników przez złącza p-n, czyli praca "rdzenia" procesora generuje pewne ilości ciepła, podobnie jak inne komponenty elektroniczne - mamy odpowiedź dlaczego elektronika we wnętrzu aparatu może pracować w temp ujemnych. Z tego samego ciepła "korzysta" też zapewne mechanika wewnątrz. Pewnie też dlatego wielu praktyków focenia zimowego zaleca, by nie wyłaczać aparatu leżącego w torbie, na ramieniu, za pazucha, ..., ... jeśli nie jest to absolutnie potrzebne.
Wyświetlacz LCD też nie jest elementem szczególnie wrażliwym na mróz. Na filmach widać naukowców/podróżników mierzących temp. otoczenia na Antarktydzie, czy w Ojmiakonie - wyświetlacze tych urządzeń są z LCD. Fakt - odczytu trzeba dokonac błyskawicznie, zanim LCD nie ściemnieje ... 2..4 sekundy w temp. ponizej -50stC

Acha.. baterie też się nagrzewają, gdy czerpany jest z nich prąd :-)

Treetop
09-08-2005, 21:16
No coz, zgadzam sie ze to troche skomplikowane... tak to jest jak sie probuje duzo powiedziec w niewielu slowach. Jezeli ktos jest b. ciekawy (i zboczony jak ja) to moge opisac dokladnie na czym polega zabawa z wilgotnoscia, ale chyba lepiej emilem, szkoda miejsca na forum.

Konkluzje sa dwie:

1. po wniesieniu aparatu z zimnego do cieplego nalezy unikac kontaktu aparatu z cieplym powietrzem (rowniez fragment oryginalnej instrukcji zamieszczony przez snowboardera jest jednoznaczny)

2. po wyniesieniu aparatu na mroz (wbrew zaleceniom canona :O ) zdjecie na chwile obiektywu i "wywietrzenie" body ograniczy kondensacje wewnatrz body (pod warunkiem ze deszcz do srodka nie napada). nic innego nie pomoze.

P.S.
Ani przez chwile nie sugerowalem, zeby zdejmowac obiektyw po wejsciu z mrozu do cieplego. Zdjecie obiektywu jest jedyna czynnoscią gwarantujaca, ze wilgoc dostanie sie do srodka.
W wiekszosci przypadkow woda skropli sie tylko na obudowie, soczewkach itp., zanim powietrze dostanie sie do srodka to aparat bedzie cieply (w naszych warunkach wystarczy 10°C). Jak juz ktos napisal, zdjecie obiektywu ma sens jak juz aparat jest mokry w srodku.

MarekC
10-08-2005, 08:11
Proponowałbym też, by przed dotknięciem przycisku migawki obrócić z czuciem kilka razy pierścieniem zooma czy MF (ten oczywiście po przełaczeniu AF/MF w pozycję MF ;)). By sprawdzić czy wnętrze obiektywu nie zamarzło lub nie stawia za dużych oporów mechanicznych.
Staram się unikac używania na mrozie lampy błyskowej, gdyż kondensatory magazynujące energię dla błysku tracą swe własności w niskich temparaturach. Efekt jest taki, że przez większe straty w kondensatorze, lampa ładuje się dłużej i mocniej wyczerpuje baterie. Dlatego też większość zdjęć wykonuję EOS500N w trybach wyłączających lampę lub wymagających podniesienia jej ręcznie.

Trolu
10-08-2005, 13:35
Łoch, ale wątek. No coz... przyznaje sie nie czytałem calego bo to by mi troche zajelo, wiec wypowiem sie jedynie jako student fizyki komputerowej PWRu (4 rok):

- ZAMKNIETY (z obiektywem itd) DSLR pod wzgledem termicznym jest układem inercyjnym I albo nawet II rzędu (to znaczy ze jest izolowany termicznie i na zmiany temperatury reaguje z duzym opóźnieniem), ale nie jest do konca szczelny (nastepuje powolna wymiana powietrza) wiec na skok temperaturowy odpowiada łagodnie i jednocześnie pozwala na wyrównanie ciśnień. Wniosek: przy nieekstremalnych skokach temperatury wystarczy go zostawić na 5-10 minut bezczynnie (nie otwierać) i żadna kondensacja nie ma prawa bytu. NIe ma tez znaczenia czy z cieplego na zimne, czy z zimnego na ciepłe. Poprostu dla bezpieczenstwa nalezy te pare minut odczekać, przy czym nie potrzebne są, torby, folie, komory próżniowe itp ;) chociaz w instrukcji od 350D wyraźnie jest napisane że "Szybkie przenoszenie aparatu z chłodnego do ciepłego stwarza warunki do kondensacji pary wodnej na aparacie i wewnątrz niego. Aby uniknąć kondensacji włóż aparat do plastikowego woreczka, zanim przeniesiesz go do cieplego otoczenia. Wyjmij aparat dopiero gdy temp. aparat. zrówna sie z temp. otoczenia" - co oczywiscie nadal ma sens i jest logiczne z punktu widzenia fizyki.

- druga nieco bardziej niepokojąca sprawa: gdy wlaczymy aparat w niskiej temp. (Zimą, na zewnątrz). Zaczyna pracowac, elektronika... szczególnie podczas ekspozycji, matryca sie bardzo szybko nagrzewa (czasami do temperatury ok 70 stopni - czyli takiej, w której de facto półprzewodniki pracują najwydajniej). I to jest główne zagrożenie pracy układów typu CCD w niskich temperaturach - częste skoki temperatury. Czesciowo pomaga fakt, że wlaczony aparat utrzymuje dodatnia temperature matrycy (płynie przez nia mały prąd). Zatem okolice matrycy zawsze beda ciepłe przy wlaczonej maszynie.

- Trzecia sprawa, której chyba nikt nie poruszyl, to fakt, że skondensowana woda jest jałowa - prawie jak destylowana. W tym przypadku jest praktycznie izolatorem, nie przeprowadza prądu. Dlatego tez wieksozsci kondensacji pary wodnej nie zauważamy, nawet gdy wystepuje... problem zaczyna sie pojawiac, gdy w wodzie pojawią się jony (np, gdy para skondensuje w miejscu opiłków, kurzu itp...) I dopiero to prowadzi do realnego zagrożenia.

WNIOSEK: bardzo trudno doprowadzić do kondensacji pary wodnej, która realnie zagrażałaby elektronice. Z drugiej strony - dla chcacego nic trudnego ;) W temperaturach ponizej -15 stopni lepiej - bo bez niepotrzebnych nerwów - foci się analogiem ;)

Pozdrawiam!

Tomasz Golinski
10-08-2005, 21:29
Ad. 1. Jakos nie widze w tym sensu. Oczywiscie, ze kondensacja przy zimne->cieple wystapi niezaleznie od szczelnosci czy izolowania, ale nastapi na zewnatrz aparatu, wiec nie wywola zwarcia.

Przy cieple->zimne ma to ograniczone znaczenie, bo ta woda, ktora jest w srodku musi sie gdzies podziac. albo skondensuje po kilku-kilkunastu minutach, albo wydostanie sie na zewnatrz. Ale wydostanie sie na zewnatrz b. niewiele, bo wymiana powietrza nastepuje przez szczeliny, i na tych szczelinach nastapi kondensacja.

Ad.3 Wnetrze aparatu jest pelne kurzu i smieci...

BTW. Pisze to jako magister fizyki :twisted: (jesli to ma znaczenie dla kogos)

MarekC
11-08-2005, 10:05
BTW. Pisze to jako magister fizyki :twisted: (jesli to ma znaczenie dla kogos)

"Mówię to ja, DYZMA Prezes" ;) :lol: :lol:
żart oczywiście

Trolu
11-08-2005, 13:06
Ad. 1. Jakos nie widze w tym sensu. Oczywiscie, ze kondensacja przy zimne->cieple wystapi niezaleznie od szczelnosci czy izolowania, ale nastapi na zewnatrz aparatu, wiec nie wywola zwarcia.


Jesli przy przejsciu z zimnego powietrza (z reguły suchego) do cieplego (z reguły wilgotnego) założymy aparatowi szczelny kapturek, to ani na zewnatrz, ani wewnatrz aparatu nie nastapi kondensacja - bo nie może. Po wyrównaniu temperatur i otworzeniu woreczka, również nic sie stać nie może - dlatego uważam, że dla dmuchających na zimne to rozwiązanie jak najbardziej ma sens. Ustosunkowalem sie jedynie do wkladania aparatu w woreczek celem unikniecia JAKIEJKOLWIEK kondensacji.

Natomiast kondensacja na zewnątrz aparatu, jeżeli bedzie gwaltowna i obfita to moze zewrzeć styki stopki lampy blyskowej np ;)



Ad.3 Wnetrze aparatu jest pelne kurzu i smieci...


No tutaj masz sporo racji, tymbardziej że kondensacja zwykle następuje na tzw. jądrze kondensacji czyli wlasnie opiłku metalu, kurzu itp. Jeden opiłek jednak jeszcze wiosny nie czyni, dopiero gdy takie kropelki polaczylyby sie w większą z kilkoma/kilkunastoma opiłkami mogłyby wywołać zwarcie. To jakkolwiek jest nadal możliwe i z pewnością zdarzyło się niejednemu użyszkodnikowi na świecie :)



BTW. Pisze to jako magister fizyki :twisted: (jesli to ma znaczenie dla kogos)


A ma znaczenie, bo moge pozdrowić kolege i rzucić: Fizyka matką nauk! 8-)

Tak offtopic: Moją specjalnością jest kwantowa zasada działania układów półprzewodnikowych, czyli glownie czujniki i przetworniki energii itp... Narazie kończe Inż, ale chciałbym w przyszłości mieć to Mgr. Inż. ;D

b'Art
14-08-2005, 20:24
Zbliża się powoli zima ...
).

Temat się rozciągnął, gwoli odpowiedzi, na pytanie - robiłem i robie dużo zdjęć na nartach i podczas łazęgi po górach w śniegu w "minusach", zawsze ogrzewam cały plecak po powrocie (Lowepro) potem pozostawiam otwarty, nie wyciągam ani baterii ani karty. Uwaga jedynie na tzw"pod pazuchę" podczas długich wędrówek i zjazdów wydzielamy dużo wody :) Polecam więc
w mroźne dni plecak, lub torbę, staram się maksymalnie krótko trzymać sprzęt na mrozie, zdjęcia lekko wyostrzają się, baterie trzymają o 1/3 do 1/2 krócej, zamienniki ogrzewam więc w kieszeni. I to tyle.

ziemna
21-10-2005, 09:45
Uwaga jedynie na tzw "pod pazuchę" podczas długich wędrówek i zjazdów wydzielamy dużo wody :)
Przy zmiennej pogodzie ubiegłej zimy stosowałem z powodzeniem opcję "za pazuchą" - nic nie wilgotniało. Ale... kurtka koniecznie z goretexu :)
Tyle, że na zjazdach nie zmieniałem szkieł. Wyjęcie na parę minut, kilka klatek i z powrotem schować.
Na focenie "ambitne" lepiej sprawdzi się opcja, którą proponuje b'Art.


baterie trzymają o 1/3 do 1/2 krócej, zamienniki ogrzewam więc w kieszeni
Z analogiem tak robiłem, przy opcji "za pazuchą" to bez znaczenia.

Lutek
21-10-2005, 10:13
Niebezpieczeństwo występuje przy wyniesieniu aparatu na zewnątrz. Wówczas zamknięte wilgotne powietrze ulega ochłodzeniu i pojawia się kondensacja. Możnaby zaraz po wyjściu przewentylować okolice matrycy poprzez zdjęcie obiektywu.

Zastanawia mnie, jak Canon dostacza zimą aparaty do sklepów. W ogrzewanych pojazdach ;) ?

Czy Canonowski LCD jest rzeczywiście tak wrażliwy na mróz? Próbowałem googlować, i wyskakiwało, że niektóre matryce trzymają do -45 (np. zegarek w samochodzie nie zamarza ;) ).
Przeciez nosisz okulary a nie wiesz kiedy Ci parują...... parują gdy z zimnego dworu wchodzisz do domu lub wsiadasz do cielejszego autobusu!

Pozdr

Lutek
21-10-2005, 10:15
"Mówię to ja, DYZMA Prezes" ;) :lol: :lol:
żart oczywiście
Inaczej było: "Łubu dubu, łubu dubu....to ja Jarząbek...."

Pozdr

Czacha
21-10-2005, 10:30
przyklejam - na pewno sie przyda z racji "sezonu" ;)

Tomasz Golinski
21-10-2005, 10:58
Lutek, jak chcesz napisać coś z sensem, to się niekrępuj.

RadiB
23-10-2005, 02:32
- najwieksze ryzyko dla aparatu - uszkodzenie LCD... jak sama nazwa wskazuje jest to 'liquid' ... niby na mrozie moze dobrze dzialac ale pozniej moze nagle zaczac szwankowac.

Mroz nie jest zadnym problemem dla LCD. Przy spadajacej temperaturze LCD wolniej reaguje i spada kontrast - oba zjawiska sa odwracalne i nie powoduja uszkodzenia LCD.


Porownanie z samochodowymi nieco nie na miejscu - nie ta technika, nie to przeznaczenie, nie ten poziom skomplikowania wyrobu..

Jest jak najbardziej na miejscu: w systemach navigacyjnych uzywa sie LCD o podonej jakosc jak LCD w DSLR'ach. LCD dla "Automotiv" sa testowane w zakresie -40°C..+85°C i (pomijajac koniecznosc regulacji kontrastu oraz podgrzewania - nikt nie bedzie czekal 10 sec. az zmieni sie mapka) swietnie sobie z tym radza.

Tomasz Golinski
24-10-2005, 10:47
LCD podobno potrafi zamarznąć i popękać nieodwracalnie.

RadiB
24-10-2005, 14:35
LCD podobno potrafi zamarznąć i popękać nieodwracalnie.

Podobno. Podbno zwierzeta mowia w wigilie ludzkim glosem.
Musial bys sprecyzowac jakie LCD komu i w jakich warunkach zamarzlo. Jest tego pare(nascie) roznych typow z roznymi konstrukcjami. Do tej pory nie zdazylo mi zamrozic zadnego LCD do tego stopnia, zeby go uszkodzic - a zajmuje sie tym zawodowo. Moze dlatego ze technologie jakie uzywamy (TFT, STN, DSTN, STDSTN...) sa odporne na zamarzanie*, moze dlatego ze nasze komory klimatyzacyjne nie schodza ponizej -60°C.

*Przyjmujac warunki kompatybilne dla czlowieka, tzn. temperatury powyzej -20°C nie widze powodu, zeby elektronika mogla zostac uszkodzona. Wieksze problemy bedzie stwazac mechanika - materialy kurcza sie w roznej mierze.

Powietrze na dworze jest na tyle suche, ze nie ma problemow z kondesowaniem sie wilgoci. Po powrocie, tzn. przed wejciem do domu najlepiej zapakowac aparat w szczelny worek foliowy i po wniesieniu zostawic zapakowany az worek wyschnie / aparat nabierze temperatury otoczenia. Chowanie sprzetu pod kurtke jest niezbyt korzystne - poddajesz go w ten sposob cyklom wilgotne, cieple powietrze pod kurtka <-> zimne powietrze na zewnatrz.

Tomasz Golinski
24-10-2005, 16:34
Do tej pory nie zdazylo mi zamrozic zadnego LCD do tego stopnia, zeby go uszkodzic - a zajmuje sie tym zawodowo. Moze dlatego ze technologie jakie uzywamy (TFT, STN, DSTN, STDSTN...) sa odporne na zamarzanie*, moze dlatego ze nasze komory klimatyzacyjne nie schodza ponizej -60°C.
To świetnie.


Powietrze na dworze jest na tyle suche, ze nie ma problemow z kondesowaniem sie wilgoci.
A co to ma do rzeczy? Nikt chyba nie twierdził, że powietrze z zewnątrz może się skraplać na aparacie.

RadiB
24-10-2005, 19:57
Nikt chyba nie twierdził, że powietrze z zewnątrz może się skraplać na aparacie.

Zdanie powyzej bylo skrotem myslowym, chcac wniesc aparat do domu, zazwyczaj musisz go wyniesc, wynoszac go nie narazasz sie na wilgotnosc.

BTW:Spojrz na instrukcje, Canon dopuszcza maksymalna wilgotnosc 85% oraz zakres temperatur 0-40°C. Podejrzewam, ze zakres ten jest wybrany ze wzgledu na zastosowanie podzespolow w jakosci "consumer" (czyli 0..85°C) oraz mechaniki.

eMILz
24-10-2005, 21:12
nie kce mi sie czytac calego watku - ale gwoli statystycznej sprawiedliwosci
napisze ze moja 10k - ktora mam juz 3 lata nigdy nie wykazala zadnych objaw przemrozenia, a sprawdzalem ja w okolicach odczuwalnej temperatury -30 -40 stopni, nie lezala w torbie ani pod pazucha tylko dumnie wisiala na szyi,
a jak przeczytalem poczatek to az sie przerazilem - na szczescie tylko na chwile.

ziemna
25-10-2005, 09:56
Chowanie sprzetu pod kurtke jest niezbyt korzystne - poddajesz go w ten sposob cyklom wilgotne, cieple powietrze pod kurtka <-> zimne powietrze na zewnatrz.
Święta racja... :)
Ale...: aparat nie lata wokół narciarza w trakcie jazdy, i nie trzeba wielkich zachodów, żeby go wysupłać, np. z plecaka. Po prostu suwak kurtki w dół - i już :)

Tomasz Golinski
25-10-2005, 10:46
Zdanie powyzej bylo skrotem myslowym, chcac wniesc aparat do domu, zazwyczaj musisz go wyniesc, wynoszac go nie narazasz sie na wilgotnosc.
Ależ narażam. Na wilgotność, która jest zamknięta wewnątrz aparatu.

MarekC
25-10-2005, 11:09
Ależ narażam. Na wilgotność, która jest zamknięta wewnątrz aparatu.

Aleś czepliwy człek ;-). Przecież w tym wątku wałkowane było, że ta ilość jest na tyle mała, że w zasadzie nie powinna mieć wpływu na funkcjonowanie aparatu na mrozie. I chyba nie ma skoro kilka osób (w tym moja skromna osoba) używała SLR czy dSLR kilka zim na mrozie i nic złego aparatom się nie stało..

Tomasz Golinski
25-10-2005, 11:21
Owszem. Sam wyliczyłem jaka to ilość. Ale nie zmienia to faktu, że w niektórych przypadkach ta ilość była wystarczająca. Były tu posty na ten temat.

Moje doświadczenie też mówi, że raczej nic się nie dzieje.

MarekC
25-10-2005, 11:27
Owszem. Sam wyliczyłem jaka to ilość. Ale nie zmienia to faktu, że w niektórych przypadkach ta ilość była wystarczająca. Były tu posty na ten temat.

Moje doświadczenie też mówi, że raczej nic się nie dzieje.

Wątek jest długi .. do czego wystarczające i jakie warunki ??

Używałem SLRa, którego wyłączałem po każdej fotce. W 350d jest funkcja auto power off, której nazwa jest o tyle myląca, że jest to w zasadzie stand-by, czyli stan uśpienia nie wyłaczenia. IMHO jest to okoliczność sprzyjająca na mrozie, bo jakieś elementy elektroniczne powinny pracować, a więc wytwarzać jakieś niewielkie ilości ciepła - wystarczające do utrzymania dodatnich temperatur wewnątrz body. Taka moja teoryjka, którą zamierzam sprzawdzić tej zimy

Tomasz Golinski
25-10-2005, 11:30
Już nie pamiętam szczegółów i nie chce mi się grzebać w wątku. Komuś obiektyw oszronił się w środku, a komuś chyba sprzęt przestał działać. Jednak powtarzam, że moja 300d działała bez zarzutu. Bez żadnego chowania pod kurtkę, ani nawet w foliowe torebki przed wejściem do domu.

MarekC
25-10-2005, 12:55
Jednak powtarzam, że moja 300d działała bez zarzutu. Bez żadnego chowania pod kurtkę, ani nawet w foliowe torebki przed wejściem do domu.

I z tym optymistycznym akcentem - poczekam na pierwsze zimowe testy mego 350d :-)

RadiB
25-10-2005, 14:20
Owszem. Sam wyliczyłem jaka to ilość. Ale nie zmienia to faktu, że w niektórych przypadkach ta ilość była wystarczająca. Były tu posty na ten temat.
Moje doświadczenie też mówi, że raczej nic się nie dzieje.

Moje doswiadczenie to potwierdza.
Mimo ze testujemy cykle 85°C<->-40°C z wymuszona wentylacja zewnetrzna i
w trakcie takich cykli, na elektronice ponizej 0°C odklada sie szron, ktorego warstwa spokojnie dochodzi do 4..5cm, a po podniesieniu temperatury powyzej 0°C calosc stoi w kaluzy, nie udalo mi sie uszkodzic w ten sposob zadnego urzadzenia. Czasami zdazaja sie problemy z zapaleniem podswietlenia wyswietlacza - nic nieodwracalnego.

Jedynym problemem jaki ja widze ze strony elektroniki jest, ze ponizej temperatury dedykowanej dla poszczegolnych kosci* (krytyczny jest RAM i ASIC), moga sie "rozjechac" czasy komunikacji i aparat moze sie wieszac - tym bardziej prawdopobne, im bardziej producent zblizyl sie do granic kosci. Takie zachowanie jest mocno zalezne od puli z jakiej sa dane uklady - prowadzi to do duzej niepowtazalnosci, jeden aparat bedzie sie wieszac przy -10°C, inny chodzic bez problemu przy -40°C.

* Zastanawiajacy jest zakres temperatur podany przez kanona. 0°C jest typowe dla kosci z klasyfikacji "consumer". +40°C oznaczalo by, ze canon zachowuje margines 45°C do gornej granicy - IMHO bardzo duzo. Chociaz z dugiej strony, faktorem limitujacym moze byc mechanika, nie elektronika.

Tomasz Golinski
25-10-2005, 14:38
Moje doswiadczenie to potwierdza.
Mimo ze testujemy cykle 85°C<->-40°C z wymuszona wentylacja zewnetrzna i
w trakcie takich cykli, na elektronice ponizej 0°C odklada sie szron, ktorego warstwa spokojnie dochodzi do 4..5cm, a po podniesieniu temperatury powyzej 0°C calosc stoi w kaluzy, nie udalo mi sie uszkodzic w ten sposob zadnego urzadzenia. Czasami zdazaja sie problemy z zapaleniem podswietlenia wyswietlacza - nic nieodwracalnego.
I to dopiero jest optymistyczne :mrgreen: A co za sprzęt tak testujecie?

adminkg
25-10-2005, 15:04
Witam.
Ja poprostu zanim nastąpi kondensacja pary wodnej wkładam sprzęt do plastikowej torby - najlepiej "wyciskając" z niej powietrze - i czekam aż się zagrzeje. Zwykle 15-30 min wystarcza. Oczywiście torba powinna być raczej szczelna i cienka - nieizolacyjna. Sprzęt trzeba zapakować przed wniesieniem do ciepłego pomieszczenia. Ogólnie chodzi o to aby sprzęt się zagrzał bez dostępu wilgoci.
Ten posób jeszcze mnie nie zawiódł a stosowałem go np przy fotografowaniu skoków Małysza w Zakopanym przy -18 st. C. Przy minus 20 300D odmówił współpracy ...

Pozdrawiam

RadiB
26-10-2005, 00:40
I to dopiero jest optymistyczne :mrgreen: A co za sprzęt tak testujecie?

Infotaiment na potrzeby automotive.

muflon
26-10-2005, 00:54
Infotaiment na potrzeby automotive.
Nie, no full wypas, widać że jesteś kul, trendi i dżezi. Ale chyba Twoja duma nie ucierpiałaby tak bardzo, gdyby to napisać po ludzku? Mimo, że dość dobrze znam angielski, to dobrą chwilę musiały mi trybiki pozgrzytać zanim wskoczyły na "tryb translacj bełkotliwej nowomowy"...

RadiB
26-10-2005, 01:40
Ale chyba Twoja duma nie ucierpiałaby tak bardzo, gdyby to napisać po ludzku?

Nie ucierpi... Takie duze, kolorowe, w srodku deski rozdzielczej :) Tak jak zdjecia tyle ze sie rusza, filmy albo mapki pokazuje, czasami ze zimno sie na dworze zrobilo albo zatankowac by sie przydalo....

muflon
26-10-2005, 01:52
A "baj de łej" dla rozluźnienia :) Jako kompletny laik jeśli chodzi o samochody a jednocześnie maniak gadżetów rozróżniam tylko dwie marki samochodów: te "z ekranikiem" i te bez :lol: Podobnie dla mojej żony liczy się głównie fakt posiadania oszklonego dachu (kolega ma taki w Peugeocie 307) :mrgreen: Strach się bać co będzie, gdy przyjdzie do kupowania....

RadiB
26-10-2005, 01:57
A "baj de łej" dla rozluźnienia :) Jako kompletny laik jeśli chodzi o samochody a jednocześnie maniak gadżetów rozróżniam tylko dwie marki samochodów: te "z ekranikiem" i te bez :lol:

No widzisz... a ja pracuje nad tym, zeby bylo wiecej "z".


Podobnie dla mojej żony liczy się głównie fakt posiadania oszklonego dachu (kolega ma taki w Peugeocie 307) :mrgreen: Strach się bać co będzie, gdy przyjdzie do kupowania....

W 307 fantastyczna jest tez przednia szyba. Pojezdzisz nim tydzien i potem powrot do kazdego innego auta jest jak przesiadka z 50/1.0 na 18-55/3.5-5.6 (zeby przy temacie zostac :))

Gapollo
26-10-2005, 17:22
Niewielkie zawilgocenie elektroniki nie jest szkodliwe. Sprawdzałem na telefonie nokia- dopiero długotrwałe moczenie w wodzie (woda w kajaku zalała plecak) spowodowało utratę funkcjonalnosci na kilka dni - najdłużej cierpiał głośniczek, bo SMSy działały zaraz po wylaniu wody z obudowy. Wychodząc na mróz aparat zasysa niewielkie ilości suchego zimnego powietrza (nie spowoduje to zaparowania). Po powrocie do ciepłego zewnetrzne powierzchnie zbieraja rosę, od wewnątrz aparat powoli ogrzewa się i wypuszcza powietrze (też nie powoduje to zaparowania wewnatrz). Pozatym jak wracam ze spaceru to robię gorącą herbatę, wyciągam aku, żeby go doładować i kartę, żeby przegrać fotki.
Sytuacje ekstremalne mogą powstać tylko wtedy, gdy z dworu wchodzimy do pomieszczenia i chcemy odrazu focić: to się może nieudać z powodu zaparowania zewnetrznego szkła/ filtru.
PS. elektronika i matryca działają sprawniej w niskich temperaturach, spada natomiast wydajność akumulatora.

Tomasz Golinski
27-10-2005, 12:39
Niewielkie zawilgocenie elektroniki nie jest szkodliwe. Sprawdzałem na telefonie nokia- dopiero długotrwałe moczenie w wodzie (woda w kajaku zalała plecak) spowodowało utratę funkcjonalnosci na kilka dni
A ja widziałem sytuację gdy telefon po krótkiej wizycie w wodzie do niczego się nie nadawał.

Jurek Plieth
27-10-2005, 14:14
...Podobnie dla mojej żony liczy się głównie fakt posiadania oszklonego dachu (kolega ma taki w Peugeocie 307) :mrgreen: Strach się bać co będzie, gdy przyjdzie do kupowania....
Strach się bać jak wreszcie to kupicie :shock: Znajomy zanabył to cudo i już po tygodniu użytkowania rozpadła się skrzynia biegów, następnie zaś 3 tyg. czekał na wymianę. Oczywiście dotyczy to rodzimego rynku.

asterix
27-10-2005, 14:34
ano 307 jest wyjatkowo wadliwym autem w PL wydaniu.. w czesci skandynawskiej auta masowo wrocily do serwisu w celu wymiany elektryki ktora czesto powodowala samozaplon (cos skapywalo na kable i robilo zwarcie). W pl oczywiscie nie bylo masowego wzywania do wymiany wadliwych elementow.. taka to juz nasza polityka.
Bylo pare glosnych spraw na grupie peugeota o 307 stajacych w plomieniach czy to w garazu czy na ulicy.

Pokrywa silnika od spodu auta jest plastikowa, utrzymuje sie na plastikowych zatrzaskach.. czestym widokiem jest jadaca 307 z czyms odstajacym od spodu.. lub tez bez pokrywy, ktora wczesniej niezaowazona sie zgubila.

Sumujac - odradzam 307 podobnie jak cala grupa dyskusyjna peugeot ze wzgledu na wyjatkowa awaryjnosc. Odradzaja tez mechanicy, bo zbieznosci w tym aucie nie ustawisz po dluzszym czasie uzytkowania - ogolnie zawiecha jest do bani. Odradzaja tez, co smieszne sami serwisanci Puga bedac po pracy na piwku :)

a panorama-szyberdach masz takze w citroenach c4 - c3 - ja takowy posiadam i jestem happy

muflon
27-10-2005, 14:36
To ja oficjalnie przypominam o temacie watku - a prywatnie dziekuje za hinty ;-)

asterix
27-10-2005, 14:42
wracajac do tematu.. w tym sezonie dla jednej firmy ktora stale zaopatruje w reklamy (robi pokrowce na sprzet sportowy, plecaki, ochraniacze) bede robic zdjecia typu snowboard w akcji wlasnie do owych reklam. Zaprojektowalem juz ubranko na moje body z wymiennym ubrankiem na szkla :) wszystko z neoprenu.. niebawem zostanie przez nich to uszyte dla mnie to sie Wam pochwale wynalazkiem

RadiB
27-10-2005, 14:58
Niewielkie zawilgocenie elektroniki nie jest szkodliwe.

Tyle ze woda wodzie nie rowna. Woda z kondensatu jest praktycznie wolna od wszystkich dodatkow, w wodzie z aquarium, rzeki czy stawu sa ropuszczone dodatkowe substancje, zmieniajace jej wlasnosci elektryczne. Wazne jest rowniez jak szybko sprzet bedzie wysuszony (pisalem o cyklach trwajacych 20..30 minut) - podobne relacje czasowe wystepuja przy zaparowaniu zimnego aparatu.


PS. elektronika i matryca działają sprawniej w niskich temperaturach, spada natomiast wydajność akumulatora.

O ile z matryca masz racje - im zimniej tym mniejsze szumy - to z reszta elektroniki bym sie klocil. Zachowanie przejsc w polprzewodnikach zalezy nie tylko od dotacji, ale i od temperatury tych przejsc - obnizenie temperatury zmienia zachowanie sie elektroniki - niekoniecznie na pozytywne.

anwa
16-11-2005, 14:39
Powiedziałbym tak - cyfrą Casio pracowałem przy -10 do - 15 stopni, Minoltą 7Hi -10 stopni. Oba aparaty zniosły to dzielnie ( aku zdecydowanie nie - realny spadek pojemności na pewno ponad 50% ). Fotografie prawidłowe. Przyznaję teraz napedziliście mi strachu. Mam 20D i też zamierzałem ją eksploatować w podobnych warunkach. Z zimowych fotek na pewno nie zrezygnuję - ale ............... pzdr

popmart
23-11-2005, 10:32
mozna uszyć sobie takie ubranko z flaneli na body jak dla pieska i zrobić dziurki tam gdzie potrzeba :lol:

piast9
23-11-2005, 12:06
Albo coś w stylu mufki z dziurami na patrzenie i obiektyw. Przy okazji w ręce bedzie ciepło.

jrock7
29-11-2005, 09:45
Z tegorocznego doświadczenia zauważyłem mały problem ze stosowaniem nieoryginalnych akumulatorów (zamienniki Canona za około 40 zeta) w temperaturze poniżej zera - po odpaleniu aparatu, wskaźnik czasu ekspozycji pokazuje 00 (zero,zero) - aparat nie pracuje. Po wyjęciu baterii i ponownym załadowaniu - aparat pracuje bez problemowo.
Takie "cuda" nigdy nie zdarzyły mi sie z oryginalnym aku Canona w środku. Nie wiem czym to jest spowodowane - oba typy aku mają te same parametry.

Pozdro !

Vitez
30-11-2005, 06:24
Nie wiem czym to jest spowodowane - oba typy aku mają te same parametry.


Byc moze bebechy w srodku daja te same parametry ale jakosc wykonania nie ta sama.

osasa
07-12-2005, 00:26
... Oba aparaty zniosły to dzielnie ( aku zdecydowanie nie - realny spadek pojemności na pewno ponad 50% ...
Ten spadek pojemności jest na stałe? Nic sie nie da z Tym zrobić, lub uchronić jakoś accu??
CO do elektroniki i wody: Moja Nokia utopiła się w ...herbacie ;) i nic jej nie było:)

KORD/EPKK
07-12-2005, 02:23
Podziele sie z wami moimi spostrzezeniami. Ostatnio przy dosc srogim mrozie wybralem sie nad jezioro (na molo) na spacerek. Temperatura okolo -10C i do tego dosc mocny wiaterek (wiec odczuwalna ponizej -15C). Oczywiscie zabralem aparat (350D) , ot taki zimowy plenerek - zachodzace slonce swietna widocznosc i takie tam. Cykalem zdjecia na tym mrozie i nic . Aparat focil bez problemu. Balem sie o accu (dwa w gripie) ze na takim mrozie padna (w zwiazku z niska temperatura spadek pojemnosci) ale ku mojemu zdziwieniu trzymaly do konca. Po dwoch godzinach marzniecia poddalem sie - za duzy mroz - aparat niestety :) dalej byl gotow do focenia...
Tak na marginesie co do spatku pojemnosci - ten spadek jest tylko w momencie gdy accu znajduje sie w niskiej temperaturze. Gdy go ogrzejesz do temperatury powiedzmy "normalnej" pojemnosc zostanie przywrocona co w efekcie zaowocuje "podniesieniem" sie wskaznika naladowania (najlepiej to widac w komorce ja zostawisz na mrozie ).
Pozdrawiam

pawelnow
30-12-2005, 15:47
ja robiłem plener wczoraj we Wrocławiu minus 6 i spoko żadnych problemów

Theoo
05-01-2006, 11:42
Witam jestem nowy na forum CB, ale przedtem fociłe troche róznymi cyframi w zimie i podczas deszczu, czy też w sztormowej pogodzie nad morzem. Jeżeli chodzi o zime to moja stara KM5D nie miał aproblemów z matryca pomimo temperatur sięgających - 18 oC. Spadała tylko wydajność akumulatora. Ale drugi w kieszeni i po kłopocie. Co do kondensacji - po powrocie wyjmowałem tylko kartę a reszta leżała sobie grzecznie przez 5-6 godzin w zamknietej torbie. Sposób powolny ale skuteczny. Zastanawiam się tylko do czego kupujecie sprzęt. By leżał w domu czy po to by robić fotki???
Acha, jeszcze jedno. W ziemie używam tylko MF a nie AF. Najniższa temp. przy jakiej robiłem zdjęcia to - 27oC wilgotność na poziomie 40% ale wszystko trzeszczało. I przezyło - tylko był to Pentax analogowy :)

Simon
06-01-2006, 12:54
Bylem na sylwestra w Karpaczu. Jakies 4 dni focilem na dworze, podczas mrozu. Malo tego, podczas padajacego sniegu i jazdy na nartach. Aparat mialem w plecaku, ale w wiekszosci wisial na szyji. Stwierdzilem, ze to nie jajko, ze zaryzykuje. I co? I nic! Wytrzymal upadki na stoku, wytrzymal mroz, snieg. Owszem, wchodzac gdzies do pomieszczenia nastepowala kondensacja pary, ale co z tego, skoro po parunastu minutach nie bylo po niej sladu?! Zatem uwazam, ze spokojnie mozna robic foty na mrozie, polecam!

RadiB
09-01-2006, 20:28
Na drugi raz nie rób tego. Podtrzymuje temp. pracy elektroniki (w miarę możliwości) w tych, ekstremalnych dla niej, warunkach.

Mozesz rozwinac watek?


Koniecznie daj znac co sie zepsulo i z jakiego powodu.

Na 99.9% zostanie wymieniona czesc elektroniki. Prawdziwego powodu (blad w producji, pekniecie PCB) sie nie dowiesz. Z moich doswiadczen z elektronika wynika, ze przy skrajnych temperaturach pracy wychodza niedociagniecia w procesie skladania.

gietrzy
09-01-2006, 20:36
Mozesz rozwinac watek?
Tak ;-)

Z moich doswiadczen z elektronika wynika, ze przy skrajnych temperaturach pracy wychodza niedociagniecia w procesie skladania.
Już rozwinąłem :)

Marek Lewandowski na plrfc napisał post z tytułem w stylu "wykłady gościnne". Spróbuj może z google wyskoczy jego super wykład w formacie pdf. Tam przeczytałem, żeby nie wyłączać aparatu na zewnątrz (ja mam auto off po 1 min). Jest tam też dużo o bateriach, m. in. dlaczego w 1Dnkach nie stosują lżejszych Li-Jo baterii.

Tomasz Golinski
09-01-2006, 20:37
Mozesz rozwinac watek?

Elektronika się grzeje :> Działa to trochę na korzyść ;)

RadiB
09-01-2006, 20:51
Elektronika się grzeje...

Serio?

Zastanowmy sie nad fizyka... Mamy prady "stand by" rzedu 100..200 mikro amper i napiecie 7 Volt. Mi wychodzi produkcja ciepla wielkosci ~500 (srednio) mikrowat, rozlozona na powierzchnie parunastu centymetrow kwadratowych. W tej konfiguracji rzeczywiscie mozna mowic o "grzaniu sie elektroniki", mniej wiecej jak po wlaniu kropli wodki do butelki coli o "przyrzadzaniu drinka".


Marek Lewandowski na plrfc napisał post z tytułem w stylu "wykłady gościnne".
Masz na mysli?
http://www.fotogenia.info/index.php?text=artykul&id=0028

Jest OK dopoki patrzymy tylko na baterie, IMHO swiat wyglada trochu inaczej gdy sie popatrzy na caly system.


m. in. dlaczego w 1Dnkach nie stosują lżejszych Li-Jo baterii.

Ciekawa teza :)

Tomasz Golinski
09-01-2006, 20:57
Serio?

Zastanowmy sie nad fizyka... Mamy prady "stand by" rzedu 100..200 mikro amper i napiecie 7 Volt. Mi wychodzi produkcja ciepla wielkosci ~500 (srednio) mikrowat, rozlozona na powierzchnie parunastu centymetrow kwadratowych. W tej konfiguracji rzeczywiscie mozna mowic o "grzaniu sie elektroniki", mniej wiecej jak po wlaniu kropli wodki do butelki coli o "przyrzadzaniu drinka".
Dlatego dałem winka na końcu. Na powierzchni parunastu centymetrów to rzeczywiście mało, ale na jakieś pół centymetra samego czipa mogłoby starczyć, żeby trochę spowolnić wychładzanie.

Nie znam mas ani ciepeł właściwych scalaków, żeby próbować to oszacować, ale spodziewam się, że efekt jest mały, ale nie odważę się powiedzieć, że zaniedbywalny.

BTW. Można poradzić, żeby robić więcej fot na mrozie i często korzystać z AF. Od tego aparat się jeszcze bardziej grzeje ;)

RadiB
09-01-2006, 21:12
Dlatego dałem winka na końcu.
Zauwazylem. Tylko niekoniecznie reszta zainteresowanych go odpowiednio zinterpretowala, dlatego kontynuuje watek.


Na powierzchni parunastu centymetrów to rzeczywiście mało, ale na jakieś pół centymetra samego czipa mogłoby starczyć, żeby trochę spowolnić wychładzanie.
Straty oszacowalem dla calego aparatu, w stand by wiekszosc z nich jest w konverterach DC/DC, czyli tam, gdzie nic nam nie daja. Tam gdzie byly by "interesujace" mamy zdecydowanie mniejsze napiecia (nowoczesne procesory pracuja z 1.2V dla CORE) i prady rzedu parunasto mikroamper.


Nie znam mas ani ciepeł właściwych scalaków, żeby próbować to oszacować, ale spodziewam się, że efekt jest mały, ale nie odważę się powiedzieć, że zaniedbywalny.
Twierdze ze efekt mozna pominac. Roznice w wychladzaniu nie beda wieksze niz pare minut.


BTW. Można poradzić, żeby robić więcej fot na mrozie i często korzystać z AF. Od tego aparat się jeszcze bardziej grzeje.
Ale nie w tych miejscach gdzie by nas to interesowalo. Grzeja sie przetworniki sterujace moca, nie procesor.

BTW: problemy termiczne (przynajmniej w tym przedziale temperatur) to nie rozjezdzania sie czasow - na ten temat wymadrzalem sie w watku "cyfrowki i mroz" a mechaniczne problemy z PCB. Jesli cos puszcza to jakies VIA/sciezka lub miejsce lutowane, spowodowane jest to rozna szybkosci rozszerzania/kurczenia sie materialow z ktorych wykonana jest plytka oraz elementow na niej.

Tomasz Golinski
09-01-2006, 21:20
To jeszcze pytanie: czemu to procesor jest najbardziej wrażliwy?

RadiB
09-01-2006, 21:21
To jeszcze pytanie: czemu to procesor jest najbardziej wrażliwy?

A kto tak twierdzi?

b'Art
09-01-2006, 22:38
A kto tak twierdzi?

To co jest najwrażliwsze? Spust? A może szkło od mrozu popęka? :)

Andee
09-01-2006, 23:04
Wedlug mnie najwazniejsze jest zeby przy "zmrozonym" sprzecie za duzo nie "chuchac" a po powrocie do domu nie wyciagac go odrazu z torby czy plecaka.

W sylwestra moj 350D przeszedl test na wysokosci 850m w Pieninach, jakies 2h w temperaturze -10 do -12 stopni. Staralem sie szybko ostrzyc zeby body nie ulegalo zroszeniu od oddechu, po sesji wyciagnalem akumulator i zapakowalem sprzet w torbe. Po powrocie do chroniska sprzet siedzial w torbie jakies 2h. Po wyciagnieciu byl jeszcze zimy (ale o wiele mniej niz po powrocie z dworu) ale coz byl potrzebny wiec zapakowalem akumulator i odpalil bez problemu. Nastepnego dnia 3h w temperaturze -7 stopni, ta sama zasada postepowania i dziala bez problemu.

Wg mnie przyczyna awarii jest skroplenie wody na PCB.

PODSTAWA!!! Wyciagnac akumulator po zakonczeniu fotografowania na mrozie...

Tomasz Golinski
09-01-2006, 23:25
A kto tak twierdzi?
Wywnioskowałem to z tego:

Tam gdzie byly by "interesujace" mamy zdecydowanie mniejsze napiecia (nowoczesne procesory pracuja z 1.2V dla CORE) i prady rzedu parunasto mikroamper.

Tomasz Golinski
09-01-2006, 23:25
Wedlug mnie najwazniejsze jest zeby przy "zmrozonym" sprzecie za duzo nie "chuchac" a po powrocie do domu nie wyciagac go odrazu z torby czy plecaka.
[...]

PODSTAWA!!! Wyciagnac akumulator po zakonczeniu fotografowania na mrozie...
To wg są właśnie mity.

sid
09-01-2006, 23:36
nie chce byc potraktowany jako technicznie niedorozwiniety bo z doswiadcznie o tyle o ile sie na tym znam... i wiem, ze jak nam cos sie pozadnie zmoczy to pierwsze co robimy to wyjmujemy baterie i suszymy a nie sprawdzamy czy dziala... ale...

no wlasnie, ale... fotografowalem 300D we wzglenie ciezkich warunkach... chuchalem na niego, na stoku spedzil kilka ladnych godzin a mroz byl siarczysty, oszronil sie, zapaskudzil sie obiektyw, przynislem do schroniska, wszyscy chcieli obejzec zdjecia, wiec nie bylo przebacz... wyjolem z torby uruchomilem... podczas ogladnia splwaly z korpusu kropelki wody (malutkie ale zawsze) i NIC!

podobnie jak fotografowalem tym samym aparatem podczas najwiekszej buzy jaka widzialem. wyrywalo drzewa wraz z korzeniami, a obok mnie zabralo dach... deszcz lal rownolegle do ziemi, zdjecia nie wyszly, aparat mokry (choc chcialem go oslonic)... mokrego wolzylem do mokrego futeralu... nie mialem gdzie suszyc bo to byly zagle i lodka przeciekala... aku nie wyjolem i NIC!

ktos moze powiedziec, ze nie dbam o sprzet... ja odpowiem, ze ani razu nie zaszwankowal i tylko raz w zyciu czyscilem matryce, dziala jak ta lala... a to najnizsze body Canona i ma szpary w obudowie ;)

wiec moim zdaniem cos nie teges z tym 350D tak nie powinno byc i juz!

Tomasz Golinski
09-01-2006, 23:49
podczas ogladnia splwaly z korpusu kropelki wody (malutkie ale zawsze) i NIC!
Po prostu na zewnątrz korpusu nie ma elektroniki :p

Pszczola
10-01-2006, 00:01
Moj 350d po 3 godz. wiszenia na pasku szyjnym - w miedzyczasie zrobionych okolo 100 RAWow w temp okolo -13 stopni nawet nie kwękał. Po powrocie do domu wyciagnalem CFa i czytnik z torby, a pokryty skraplajaca sie na aparacie para wodna sprzet polezal sobie w troszke w torbie. Na razie czekam na wieksze mrozy (-20 i mniej) aby sprzet w praktyce przetestowac. Na zewnatrz aparaty na twardo nie wylaczam (jedynie 1 min. z 'automatu.).

sid
10-01-2006, 00:10
ale nie raz juz sie pisalo o skraplaniu sie na matrycy podczas focenia... i tez wszystko bylo ok... aparat to nie jajko, zeby go wyjmowac tylko do rodzinnego biadu ;)

Tomasz Golinski
10-01-2006, 00:12
ale nie raz juz sie pisalo o skraplaniu sie na matrycy podczas focenia... i tez wszystko bylo ok... aparat to nie jajko, zeby go wyjmowac tylko do rodzinnego biadu ;)
ale na matrycy to może się skraplać na mrozie, a nie w ciepłym. Chyba, że odkręcisz obiektyw tuż po powrocie, jak niektórzy sabotażyści radzili.

piast9
10-01-2006, 00:21
To wg są właśnie mity.
Co konkretnie? Że na zimnym czymś wniesionym do ciepłego pomieszczenia skrapla się woda?


Po prostu na zewnątrz korpusu nie ma elektroniki :p
Woda włazi wszędzie. Wredne toto jest. Korpus nie jest hermetyczny, przynajmniej nie 350D :)


ale na matrycy to może się skraplać na mrozie, a nie w ciepłym.
W jaki sposób ma się cokolwiek skraplać na czymś cieplejszym od otoczenia bądź posiadającym temperaturę otoczenia, przy założeniu (prawdziwym zwykle w naszym klimacie), że wilgotność względna jest poniżej, powiedzmy, 90%?

Andee
10-01-2006, 00:22
To wg są właśnie mity.

To nie sa mity tylko fakty. Tak sie sklada ze naleze do grupy osob fotografujacej glownie zima i w nocy, a skoro sie jest w tej grupie to korzysta sie z jej doswiadczen.

Znam osoby dla ktorych sesja 10d, 20d, 300d czy 350d o dlugosci rzedu kilku godzin w temperaturze -10 do -20 stopni to normalka. Czesto jest to fotografia w takzwanym ognisku glownym optyki o otwartej konstrukcji, gdzie komora lustra jest niezabezpieczona obiektywem i odslonieta na warunki atmosferyczne.

Tomasz Golinski
10-01-2006, 00:29
Co konkretnie? Że na zimnym czymś wniesionym do ciepłego pomieszczenia skrapla się woda?

Woda włazi wszędzie. Wredne toto jest. Korpus nie jest hermetyczny, przynajmniej nie 350D :)Skrapla się. Na czymś. Ale az tak wrednie woda nie wchodzi. Miałem pare razy aparat zachlapany wodą morską (niezła fala!), zaparowany itd. Wystarczy przetrzeć i tyle. Co więcej - powietrze w środku aparatu raczej się rozszerza i zmniejsza szanse przeniknięcia wody do wewnątrz.


W jaki sposób ma się cokolwiek skraplać na czymś cieplejszym od otoczenia bądź posiadającym temperaturę otoczenia, przy założeniu (prawdziwym zwykle w naszym klimacie), że wilgotność względna jest poniżej, powiedzmy, 90%?
Bo matryca i powietrze zamknięte w aparacie będą się ochładzać. Wilgotność względna zacznie rosnąć, w końcu powyzej 1 i nastąpi kondensacja. Dość niewielka, ale wystarczająca, żeby teoretycznie powstał szron na matrycy lub obiektywie. Tak więc najbezpieczniej jest zmieniać obiektywy na mrozie.

Tomasz Golinski
10-01-2006, 00:30
To nie sa mity tylko fakty. Tak sie sklada ze naleze do grupy osob fotografujacej glownie zima i w nocy, a skoro sie jest w tej grupie to korzysta sie z jej doswiadczen.

Znam osoby dla ktorych sesja 10d, 20d, 300d czy 350d o dlugosci rzedu kilku godzin w temperaturze -10 do -20 stopni to normalka. Czesto jest to fotografia w takzwanym ognisku glownym optyki o otwartej konstrukcji, gdzie komora lustra jest niezabezpieczona obiektywem i odslonieta na warunki atmosferyczne.
No właśnie. Focą i co z tego wynika? Popsuł się któremuś aparat w domu?

Andee
10-01-2006, 00:43
No właśnie. Focą i co z tego wynika? Popsuł się któremuś aparat w domu?

Tak, ubieglej zimy o ile dobrze pamietam padlo kolegom cos 3 do 4 sztuk 300d (i z tego co pamietam stalo sie to w ciagu jednego wyjatkowo zimnego weekendu). Wszystkie z powodu zaniedbania, kolegom bylo zbyt zimno i senno, nie zadbali o odpowiednie warunki dla sprzetu po powrocie do domu. Zostawili sprzet goly i zaladowany akumulatorami na noc...

Zeby uprzedzic kolejne pytanie, to tych kolegow jest okolo 20-30. Wiec statystyki padniec sa dosyc wysokie... Natomiast od 3 lat nie slyszalem o padnieciu Canona z ktorym odpowiednio sie obchodzono.

Paweł
10-01-2006, 09:54
W sobotę siedziałem przez 3h z 350-tką na 18-sto stopniowym mrozie.Po dwóch godzinach na tylnej ściance aparatu pojawił się lód-trochę sie zdziwiłem i wystraszyłem skąd sie tam wziął.To osadzała się para z wydychanego przezemnie powietrza.Przez następną godzinę podczas zerkania w wizjer starałem się nie oddychać :)
Po przyjściu do domu starłem lód iwykręciłem gripa.
Czterysetka po chwili pokryła się woda -dosyć dużo jej było na przedniej soczewce.Trochę sie martiłem czy od wewnątrz na soczewce po wyschnięciu nie będzie jakiś śladów.
Po dwóch godzinach zrobiłem przegląd czy wszystko ok.
Na szczęście wszystko śmiga.Obiektyw czyściutki.

RadiB
10-01-2006, 11:41
To co jest najwrazliwsze?
Mysle ze dane co w aparacie jest "najwrazliwsze" ma grupka 5..8 inzynierow w dziale kontroli jakosci Canona. I jestem pewien, ze napewno nie podziela sie tym z "reszta swiata".

Najpierw, w bardzo duzym uproszczeniu, bledy powstajace w dedykowany warunkach pracy:
Na poziommie czesci "wrazliwosc" wyrazana jest w MTBF (sredni czas pomiedzy bledem). Dane te sa dostarczane przez dostawcow komponentow dla wzorcowych warunkow pracy i zostaja przeliczone dla warunkow pracy panujacych w aplikacji. Na podstawie tej liczby mozna wyliczyc "zywotnosc" komponetu w aplikacji - reszta to zabawa dla statystyka. W dobrze zaprojektowanym systemie prawdopodobienstwo wystapienia bledu jest mniej wiecej takie same dla wszystkich (waznych) czesci.
Czasami, wiedzac ze istnieje element limitujacy zywotnosc calego systemu (n.p. migawka z MTBF 10.000h) oszczedza sie na innych czesciach (n.p. kondensator majacy w warunkach wzorcowych MTBH 500.000h jest uzywany poza poza specyfikacja, wynikajace z tego skrocenie MTBF do 50.000h jest wystarczajaco "dobre" - nikt nie bedzie wymienial 5x migawki), uzyskujac w ten sposob redukcje kosztow.

Zeby calosc troche ulatwic, dochodzi jeszcze paredziesiat innych faktorow, zaczynajac od montazu (n.p. pewnosc polaczen lutowanych: w zaleznosci od geometri polaczenia, ciezaru elementu....) a konczac na objawach bledu (urwanie sie kondensatora, ktory powoduje ze aparat nie wysyla zaklocen powodujacych "gwizdanie" radia odbierajacego na czestotliwosciach nie uzywanych w europie, nie bedzie rozpoznane jako blad przez uzytkownika w Polsce).

Opuszczajac zakres temperatur ktory jest dozwolony przez producenta wchodzimy w nowy swiat problemow. Tutaj moga wystepowac bledy systematyczne, wtedy mozna mowic o "wrazliwosci" danego komponentu. Jestem pewien, ze canon przeprowadzil pareset testow i wie gdzie design danego aparatu ma wrazliwe miejsca, jestem rowniez pewien, ze tych danych nam nie poda. Z doswiadczenia wiem, ze temperatury rzedu -10..-15 stopni nie sa zbyt wielkim problemem dla wiekszosci polprzewodnikow, na problematyczne czesci stawial bym raczej mechanike (n.p. zmiany wymiarow spowodowane kurzczeniem/rozszerzaniem sie materialow).

Dla dociekliwych: jesli "processor" ma prawdopodobienstwo wystapienia bledu 3 ppm, a dowolny opornik 0.01 ppm i na plytce znajduje sie 350 opornikow, co jest najwrazliwszym elementem? A co pojawi sie w statystyce bledow, jesli kazdy wymieniony opornik bedzie wprowadzony jako "zmieniono opornik"?

piast9
10-01-2006, 11:54
Skrapla się. Na czymś. Ale az tak wrednie woda nie wchodzi. Miałem pare razy aparat zachlapany wodą morską (niezła fala!), zaparowany itd. Wystarczy przetrzeć i tyle. Co więcej - powietrze w środku aparatu raczej się rozszerza i zmniejsza szanse przeniknięcia wody do wewnątrz.
Co innego woda skroplona, a co innego para wodna w powietrzu. Naprawdę, przez najmniejszą szczelinkę włazi ona, zgodnie z którymśtam prawem Ficka, do obszaru o mniejszej wilgotności.

Bo matryca i powietrze zamknięte w aparacie będą się ochładzać.[/QUOTE]
Faktycznie.

Tomasz Golinski
10-01-2006, 11:59
Co innego woda skroplona, a co innego para wodna w powietrzu. Naprawdę, przez najmniejszą szczelinkę włazi ona, zgodnie z którymśtam prawem Ficka, do obszaru o mniejszej wilgotności.
Zgoda, ale raczej bym się powołał na fakt, że gazy doskonałe nie oddziałują :> Tylko że przy szczelinie takie proste prawa tego nie opiszą, gdyż to będzie układ daleki od typowych: ruch powietrza z wewnątrz będzie hamował dyfuzję do wewnątrz (zanieczyszczenie nie dyfundują dobrze pod prąd rzeki ;) ). Nie umiem dobrze oszacować, który efekt będzie przeważał i czy wnikanie pary wodnej będzie szybsze, niż ogrzewanie powietrza wewnątrz. Problem cięzki do teoretycznego opisu... Najlepiej zrobić pomiar ;)

anwa
12-01-2006, 16:26
Moje najnowsze doświadczenie ze stycznia 2006. Temperatura zewnętrzna minus 7 stopni. Aparat Canon 20d. Fotografie znakomicie się udały, żadnych przykrych doświadczeń.Stosowałem - po wykonaniu fotek, aparat do foliowego worka i do torby fotograficznej zamkniętej na zamek błyskawiczny. Po wniesieniu do pomieszczenia odczekałem 2 godz. ( zalecana 1 ) zanim użyłem ponownie aparatu. Metodę tę stosuję za poradą m-cznika FotoVideo - jak na razie z pozytywnym skutkiem. Pozdrawiam wszystkich właścicieli cyfr i nie tylko.

joshua
12-01-2006, 20:45
Muszę przyznać że, robię bardzo podobnie. Po foceniu na dworze zostawiam aparat w plecaku, kartę CF do kieszeni. Zdjęcia odczytuję czytnikiem. Aparat powoli rozgrzewam koło drzwi balkonowych, rozszczelnionych. Dojrzewa tam przez minimum kilka godzin.

Janusz
12-01-2006, 21:02
Z analogową Mamiyą stosowałem kiedyś przenośne ogrzewacze w torbie fotograficznej. Utrudniało to zdjęcia gdyż często chowałem aparat do torby w której jednak panowała nieco podwyższona temperatura. Było ok. Z cyfrą jeszcze nie testowałem - zobaczę. :)

hekselman
17-01-2006, 22:25
Tworzy się pewna zbiorcza koncepcja do której sie przyłączam: nic nie dzieje się jak się wyjmuje aparat z torby na mrozie.I nic mu się nie dzieje jak po powrocie odzyska powoli temperaturę otoczenia dokładnie zamknięty w torbie.
Natomiast w żadnym wypadku nie polecam suszenia ciepłym czy gorącym powietrzem zawilgotniałego czy zimnego aparatu: wilgoć dostaje się w takie miejsca i wykrapla po ostudzeniu że potem nie ma takiej siły... szczególnie optyka!Wilgoć potrafi się wykroplić i zostac na powłokach wewnątrz obiektywu!

gawryl
17-01-2006, 22:31
Zgoda, ale raczej bym się powołał na fakt, że gazy doskonałe nie oddziałują :>
a co to za nieprawdziwy fakt?! studentom za takie stwierdzenia stawia sie 2 :) od asystentow oczekiwac nalezy poprawnego jezyka a nie skrtotow myslowych :)

Tomasz Golinski
17-01-2006, 22:55
a co to za nieprawdziwy fakt?! studentom za takie stwierdzenia stawia sie 2 :) od asystentow oczekiwac nalezy poprawnego jezyka a nie skrtotow myslowych :)
a wg ciebie gazy doskonałe oddziałują?? one nawet same ze sobą nie oddziałują, co dopiero ze sobą nawzajem.

gawryl
17-01-2006, 23:00
a wg ciebie gazy doskonałe oddziałują?? one nawet same ze sobą nie oddziałują, co dopiero ze sobą nawzajem.
za Twoja odpowiedz stawiam 2 :) i tlumacze: g. dosk. oddzialywuja ze soba - inaczej by nie bylo termalizacji (zderzenia sprezyste!), a ze energie oddzialywan pomijamy to juz inna kwestia (czesto blednie rozumiana przez studentow/uczniow)

Tomasz Golinski
17-01-2006, 23:34
Niech ci będzie.

MarekC
21-01-2006, 11:03
i po krótkich feriach... oczywiście z 350d :-)
5 dni focenia na mrozie od -7 do -24 stC. Aparat ciągle włączony, wyjmowany z torby tylko by zrobić zdjęcie. Ani razu nie odmówił posłuszeństwa, jednegod dnia bakteria rozładowała o wiele za szybko niż przewidywałem. Po wejściu do ciepłego pokoju zwykle aparat na OFF i odczekałem godzinkę, dwie, ale kilka razy rodzina domagała się pokazania zdjęć po 20..30 minutach od wejścia i też nic się nie stało, choć czuć było że sprzęt był wilgotny

TOPOL
23-01-2006, 11:23
No, nie jest źle. Dzisiaj (23.01.06) prawie dwie godziny zdjęć na polu (ver. Warszawska - na dworze) przy -24 stopniach i ani razu 20D (z gripem, 2 x accu) nie odmówił posłuszeństwa :-)

czeczot
23-01-2006, 14:13
Wy tu teoretyzujecie a ja sprawdziłem jak jest. - 17C, 20D, ponad godzina focenia, przejazd 15 minut i znowu prawie godzina focenie. Aparat cały czas na statywie. Jeden acu w aparacie, drugi w torbie/kieszeni. Nic się nie stało. Raz na moment wyskoczył err99, reset i działał dalej. Jedyne co to baterie szybko siadały ale wystarczyło ta niby rozładowaną potrzymać w kieszenie i z powrotem działał na niej aparat..

nastier
23-01-2006, 14:34
przed 40 minutami wrocilem z focenia ptakow. -12, aparat caly czas w reku (300D), focilem prawie godzine. nadal nic mu nie jest, zdjecia sie zgrywaja :)

minek
23-01-2006, 22:50
Ja dziś nałożyłem slajd do aparatu i wyszedłem na spacer. -sporo było, tak jak chyba wszędzie, ale nie wyjąłem ani razu aparatu z torby, bo nie warto było (-:

EDIT:
Ups, dopiero się zorientowałem jak bardzo to OT, przecież dziś (nie)robiłem zdjęć analogiem, a to wątek o cyfrach z mrozem.
Swoją drogą naprawdę ciekaw jestem jak w moim aparacie działa transport przy takich temperaturach (33v).

fICHU
24-01-2006, 23:16
Nie wiem czy stosujecie pochlaniacze wilgoci. Osobiscie taszcze sprzet w plecaku, a ten jest zapakowany w mala torbe Cullmann ultralight - taka gdzie dokladnie w sumie sie miesci 350 z obiektywem przecietnej dlugosci. W gorna kieszonke i gdzies tam majtajace sie luzem walaja sie dwie torebki z "silica-gel do not eat" ;)
Sprzet wedruje ze mna do i z pracy, a to oznacza pare minut na przystankach, pare w autobusach i nie tylko przystankach. Nie wyjmuje co prawda zabawek przez pierwsze kilkadziesiat minut po wejsciu do mieszkania.
Do tej pory bez specjalnych problemow...

pozdrawiam.
Oby do wiosny... Szkoda tylko, ze w ta torbe nie zmieszcze 350 + 70-300IS USM ktorego chce nabyc za parenascie dni...

adamek
24-01-2006, 23:37
minek: ja fotografowałem na razie tylko do -10. I wszystko działa jak należy. :)

p13ka
25-01-2006, 16:22
Robiłem w miniony tydzień fotki w górach. Bywało, że temp. w dzień to -20.
Wszystko działało, tylko LCD wolno reagował no i aku się szybciej wyczerpywały. Jedyno co, to polar mi zamarzł i nie mogłem nim kręcić.

Moris
25-01-2006, 16:35
Jedyno co, to polar mi zamarzł i nie mogłem nim kręcić.

Polar ... powiadasz ??;) :mrgreen:
A tak z ciekawości ... jak rozmrażałeś ??:twisted:

p13ka
25-01-2006, 17:33
Polar ... powiadasz ??;) :mrgreen:
A tak z ciekawości ... jak rozmrażałeś ??:twisted:
Sam się rozmroził :smile:

minek
25-01-2006, 18:16
minek: ja fotografowałem na razie tylko do -10. I wszystko działa jak należy. :)
W podobnych warunkach już robiłem. A niestety nie zdążyłem spróbować przynajmniej godzinki przy tych -prawie30, bo się wzięło i ociepliło. Ciekawe kto by pierwszy nie wytrzymał i chciał wracać do domu - ja czy aparat (-:

jupol
27-01-2006, 00:58
witam no w koncu znalazlem forum canona uff

strzelalem z350d w nocy we wtorek
bylo -32
ja mimo ubioru typu goratex wytrzymalem niecale 2 godziny aparat pewnie wytrzymal by o wiele wiecej
matryca faktycznie daje mniej szumow ale nie jest to bardzo widoczne
lcd lekko spowalnia i to by bylo tyle
trzeba uwazac z rekawiczkami moje pierwsze polarowe wypuszczajac cieplo skraplaly wode ktora momentalnie zamarzala na body i obiektywie
teraz mam takie bez paluchow troche zimno ale nie zostaja na aparacie zamarzniete mini krople
jedeyne na co trzeba zwrocic uwage to na momen wnoszenia aparatu do ciepla
jest to skok w tym przypadku 50stopni "-30" - "+20" no i wilgotnosc z prawie "0" - "90%"
z doswiadczenia jeszcze z zenitami mam taki sposobik aparat z obiektywami w czysta szczelna torbe foliowa do tego pare torebek kulek lub ryzu zamknac szczelnie i dopiero wtedy wchodzic do ciepeplka
nie trzeba nic rozkladac wystarczy ze aparat sam wymieni sie cieplem z otoczeniem

to tyle jak na pierwszy post to i tak sie rozpisalem :rolleyes:

Vitez
27-01-2006, 19:03
jedeyne na co trzeba zwrocic uwage to na momen wnoszenia aparatu do ciepla
jest to skok w tym przypadku 50stopni "-30" - "+20" no i wilgotnosc z prawie "0" - "90%"

Najlepiej gdy ma sie niezbyt mocno ogrzewana sien/przedpokoj.


z doswiadczenia jeszcze z zenitami mam taki sposobik aparat z obiektywami w czysta szczelna torbe foliowa do tego pare torebek kulek lub ryzu zamknac szczelnie i dopiero wtedy wchodzic do ciepeplka
nie trzeba nic rozkladac wystarczy ze aparat sam wymieni sie cieplem z otoczeniem

Ja wlasnie tak robie - w torbie/plecaku zawsze mam pare torebek siliconowych (kto ma kobiete/zone ten wie skad mozna ich troche wziac... podpowiedz - buty ;) ), jeszcze na dworze chowam zlom do torby zanim wejde do bloku a w domu (sieni/przedpokoju nie mam) stawiam i niech sobie pare godzin postoi.

Janusz Body
27-01-2006, 19:58
jest to skok w tym przypadku 50stopni "-30" - "+20" no i wilgotnosc z prawie "0" - "90%"


Wszystko prawda z wyjątkiem tej wilgotności. Niska temperatura nie oznacza niskiej wilgotności. w naszym klimacie jest wręcz odwrotnie. Jak temperatura spada to powietrze osiąga stan nasycenia wczesniej tj. ma mniej wody w sobie ale wilgotność względna zwykle jest na poziomie 70-80%. Dzisiaj w Szczecinie było 84%. Łatwo sprawdzić jak jest w Polsce na amerykanskich stronach :-) http://weather.noaa.gov/weather/PL_cc.html
W domu zimą zwykle jest niska wilgotność bo powietrze o małej ilości wody z zewnątrz wchodzi do ogrzanego domu, mogłoby zaabsorbować więcej wody ale tej wody nie ma. W 99% mieszkan w zimie jest ok 30-40% czyli powietrze jest bardzo suche.

Pozdrowionka
Janusz

Bluegarfield
28-01-2006, 02:35
Witam!
Chciałbym tylko napisać że mój 350D na mrozie ok -10 się sprawdził i bateria przez 2 dni ładnie działała. Nosiłem go w plecaku przez 8 godzin co jakiś czas wyjmując i wszystko było ok poza jedną drobnostką - kilka zdjęć się zapisało jako sRGB chociaż miałem ustawione AdobeRGB i na 100% tego nie zmieniałem. MOże to dlatego ze w schronisku mi trochę zaparował a ja nie pomyślałem żeby mu baterię wyjąć tylko tak schowałem do torby. Poza tym był narażony na spore wstrząsy bo trochę na tym śniegu poszaleliśmy :)
Jestem z tego aparaciku baaardzo zadowolony. Robiłem fotki w górach na tych -10 stopni i tak wiało że trudno mi było ustać, kawałkami śniegu i lodu sypało po obiektywie ale aparacik się spisał wspaniale :)
Pozdrawiam wszystkich właścicieli 350tek! Mamy super apartaciki!

Tomasz Golinski
29-01-2006, 02:50
Dla wszystkich, którzy boją się wilgoci na aparacie:
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img87.imageshack.us/img87/774/cb044oo.jpg) - tak przez dobre kilkanaście minut na mrozie. Potem w ciepłym pomieszczeniu. Zaparowany na full. Wciaż działa.

Theoo
30-01-2006, 12:09
Witam. Kilka uwag na temat 300D i zdjęć w czasie mrozu, rozmrażania sprzetu etc.
Wróciłem właśnie ze Słowacji z 10 dniowego mrożnego szaleństwa i oto kilka moich uwag:
Temperatura otoczenia od - 8 do -22oC. Powietrze suche. Średno body na powietrzu 3-6 godzin.
Co złego - bateria pada przy -15oC po mniej wiecej 40 min!!!
potem trzymałem w kieszeni. Efekt 130 zdjęć bez problemu
- Przy - 22oC mialem problemy z ostrzeniem AF. Na manualu bez
problemów.
- Padła karta / f... No name/ kupiłem drugiego kingstona bez
problemu

Co dobre - zadnych problemów z LCD. Z rozmrażaniem też OK. Po około
jednej godzinie trzymania w torbie w pomieszczeniu spokojnie
robiłem zdjęcia. Brak kondensacji czy jakiś problemów ze strony
matrycy.
Generalnie- Może mam "panzer modell" ale spokojnie przetrzymał zimowe warunki i myślę że z innymi modelami też powinno być ok. nawet w silne mrozy gdy temperatura siega - 15OC