Jamex
15-02-2017, 18:05
Witam wszystkich,
jestem posiadaczem Canona 1200d. Mam go od roku. Jestem amatorem, ale wciąż staram się uczyć techniki fotografii. Nie kupiłem lustrzanki, żeby robić zdjęcia w trybie automatycznym, bo wiem, że to mija się z cele. Zajmuję się fotografią prasową.
Podczas ostatniego fotografowania w restauracja stała się rzecz dla mnie straszna. Aparat wyślizgnął mi się z rąk. Trzymałem go jedną ręką, a drugą pasek. Niestety, upadł z wysokości około 1 - 1,5 m na płytki. Szybko podniosłem go, sprawdziłem. Wszystko działa. Minęło dwa dni, robiłem zdjęcia na koncercie. Aparat zachowywał się całkowicie normalnie. Dziś robiłem zdjęcia na dworze. Wystąpiły problemy. Najpierw nie chciał złapać ostrości. Po chwili obraz widziany w wizjerze był dziwnie przyciemniony, rozmyty i pomimo naciśnięcia spustu migawki zdjęcie się nie zrobiło. Po powrocie do domu obejrzałem wnętrze aparatu. Zdjąłem obiektyw i tuż przy lustrze zobaczyłem malutki kawałek plastiku. Wyciągnąłem go. Jest zaokrąglony, jego długość to ok. 15 mm. Wygląda, jak fragment pełnej, okrągłej części plastikowej. Po tym, kiedy go wyciągnąłem, aparat znów robi zdjęcia normalnie.
Co to za część? Czy po upadku coś poważniejszego mogło się stać, co ujawni się wkrótce? Czy jeśli teraz aparat robi zdjęcia to znaczy, że może funkcjonować bez części, która została uszkodzona i która wypadła?
Wybaczcie moje pytanie, ale to początki mojej przygody z lustrzanką. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam!
jestem posiadaczem Canona 1200d. Mam go od roku. Jestem amatorem, ale wciąż staram się uczyć techniki fotografii. Nie kupiłem lustrzanki, żeby robić zdjęcia w trybie automatycznym, bo wiem, że to mija się z cele. Zajmuję się fotografią prasową.
Podczas ostatniego fotografowania w restauracja stała się rzecz dla mnie straszna. Aparat wyślizgnął mi się z rąk. Trzymałem go jedną ręką, a drugą pasek. Niestety, upadł z wysokości około 1 - 1,5 m na płytki. Szybko podniosłem go, sprawdziłem. Wszystko działa. Minęło dwa dni, robiłem zdjęcia na koncercie. Aparat zachowywał się całkowicie normalnie. Dziś robiłem zdjęcia na dworze. Wystąpiły problemy. Najpierw nie chciał złapać ostrości. Po chwili obraz widziany w wizjerze był dziwnie przyciemniony, rozmyty i pomimo naciśnięcia spustu migawki zdjęcie się nie zrobiło. Po powrocie do domu obejrzałem wnętrze aparatu. Zdjąłem obiektyw i tuż przy lustrze zobaczyłem malutki kawałek plastiku. Wyciągnąłem go. Jest zaokrąglony, jego długość to ok. 15 mm. Wygląda, jak fragment pełnej, okrągłej części plastikowej. Po tym, kiedy go wyciągnąłem, aparat znów robi zdjęcia normalnie.
Co to za część? Czy po upadku coś poważniejszego mogło się stać, co ujawni się wkrótce? Czy jeśli teraz aparat robi zdjęcia to znaczy, że może funkcjonować bez części, która została uszkodzona i która wypadła?
Wybaczcie moje pytanie, ale to początki mojej przygody z lustrzanką. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam!