Witam wszystkich.

Czy sensowny jest Waszym zdaniem wyścig zbrojeń, który z producentów lub który z obiektywów ma niższe f ?

Przecież im większa przysłowiowa dziura tym mniejsza głębia ostrości.
i co z tego że będę miał np. szkiełko 35mm z f/1.4 skoro przy zdjęciu twarzy i tak nie ustawię pełnej dziury bo ostre wyjdą tylko rzęsy i prawie nic więcej?

Trochę lepiej wygląda sprawa z jakimś większym zoomem bo obiekt oddalony daleko będzie miał większą głębię ostrości więc teoretycznie będzie lepiej.

Kto w Was faktycznie używa tak małych wartości przysłon dla małych ogniskowych?

Czy to nie jest tak jak z jedną marką telefonów z owocem w logo, że nie ważne że jest ........, bo to przecież jest "...." więc musi być najlepszy

Czy zamiast ścigać się w to kto ma mniejsze "f" i wydawać za to grube tysiące nie lepiej kupić lepsze body, takie w którym praca na bardzo wysokim ISO daje naprawdę rewelacyjne zdjęcia.

Borykam się teraz z zakupem jeszcze jednego szkiełka (na body kiedyś przyjdzie czas) i do wyboru mam:
Canon 70-200 mm f/2.8L EF IS II USM
Canon 28-300 mm f/3.5-5.6L IS USM

70-200 znane i oceniane przez użytkowników jak i tych którzy szkła nigdy w życiu w rękach nie trzymali - tak więc opinii jest cała masa
28-300 - tutaj już ciężej znaleźć jakieś info, zwłaszcza w języku polskim

Waga mi nie przeszkadza i jedynym minusem 28-300 jaki widzę to wysuwana tuba przy zoomowaniu.
Ogniskowe przy mojej APS wychodziłyby idealnie do tego co chcę, czyli od 45mm (coś a'la portrecik) aż do 480 !!!

Przy dziurze "tylko" 3,5 spokojnie dałbym radę w moim skromnym studiu z lampami 300 i 400 Ws, tym bardziej że najczęściej strzelam na f/8 w górę.

Pomiędzy kochanym przez wszystkich f/2,8 a f/3,5 jest tylko 2 stops różnicy. Spokojnie nadgoni się to czasem i ISO.
Gorzej już przy f/5,6 - tu do 2,8 jest już 6 stops, ale chyba też do ogarnięcia.

Jakie jest Wasze zdanie na temat wyścigu na przysłony?

Pozdrawiam
adam