Obiektywy na bezlusta sobie mogą być konstruowane przez Marsjan na hiperkomuterach, ale to nie zmieni fizyki, tzn kąta padania promieni na brzegu matrycy bezlustra z małą dziurą blisko matrycy na której są czujniki fazowe.
Jakim cudem te kąty mają być lepsze na S A7 niż w lustrzankach (szczególnie canona - większa dziura), gdzie jest większa odległość rejestrowa?
Sony E - flange distance 18 mm, średnica 46,1
Nikon F - 46,5, średnica 44 mm
Canon EF - 44 mm, średnica 54 mm!
Jeśli nie chcesz mieć winiety to ostatnia soczewka musi być duża (albo daleko - co w szerokim kącie jest niemożliwe). Narysuj sobie trapezy o bokach jakie podałem (tzn jeden z boków równoległych to musi być przekątna matrycy FF lub .. DX), poprowadź przekątne i zobacz że ta z bezlusterkowca jest najbardziej ukośną. Jak jeszcze weźmiesz pod uwagę, że w lustrzankach powinieneś wziąć rozmiar matrycy DX to w ogóle kąty w nich będą lepsze. Piszesz o konstruowaniu obiektywów ze względu na AF (to nie tak) w bezlusterkowcach, a to właśnie one maja najgorzej by działać dobrze. Konstruktorzy optyki do lustrzanek nie mają tego problemu. Może dlatego konstruktorzy od bezluster podnoszą problem mówiąc, że to uwzględniają. To odwracanie kota ogonem. To oni mają problem, który to w lustrzankach nie jest niczym co spędza sen z powiek.
Sony przewidywało, że ten bagnet będzie obsługiwał APS-C, robili na nim NEXy:
https://www.fotopolis.pl/newsy-sprze...w-z-bagnetem-e
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sony_E