Długi majowy weekend właśnie się skończył, więc pora zacząć nadrabiać zaległości. Dziś pora na krótką recenzję nowego obiektywu od Tamrona mianowicie modelu 70-210 f/4 Di VC USD. W założeniach producenta miał to być model amatorski (brak oznaczenia SP - Super Performance), o lekkiej, zwartej konstrukcji i przyzwoitych osiągach. W zasadzie brak oznaczenia SP mnie troszkę zastanawia (teraz, gdy już mam wyrobione zdanie na temat tego szkiełka) bo w zasadzie czym on ustępuje takiemu 70-300 VC, które osnaczenie SP posiada ? Niczym, w zasadzie przewyższając go pod każdym względem. Ale o tym na końcu.


70-210 naprawdę jest szkłem kompaktowym. Przy swoich niewielkich gabarytach (średnica filtra 67mm) i wewnętrznym ogniskowaniu waży zaledwie 830g, więc jak na teleobiektyw można powiedzieć jest lekki jak piórko. Poza tym jest w pełni uszczelniony i posiada nawet mocowanie na stopkę statywową (niestety dodatkowo płatną i to niemało, bo 499 zł). Posiada ledwie 2 przełączniki (załączenie i wyłączenie stabilizacji oraz AF). Obudowa i osłona obiektywu informują nas o 3 krajach dalekiego wschodu, gdzie obiektyw był konstruowany i montowany (moim zdaniem oznaczenia niepotrzebne lub powinny być w mniej widocznych miejscach). Ogólnie sprawia naprawdę pozytywne wrażenie. CHoć wykonany jest chyba wyłącznie z twardego plastiku. Osłona przeciwsłoneczna mogłaby też być bardziej porowata, żeby w przyszłości się nie rysowała, no ale to już taki mamy trend nie tylko u Tamrona.

Skoro już przy budowie jesteśmy, wspomnę o mechanice. Tym razem jak już wyżej napisałem producent wyposażył obiektyw w układ VC o tylko jednym trybie pracy zapewniając, że obiektyw sam rozpozna, czy stabilizujemy obiekt nieruchomy, czy poruszający się. O ile nie miałem zbytniej okazji przetestować obiektywu w warunkach dynamicznych, to w statycznej fotografii jak zwykle Tamron nie zawodzi. VC jest wręcz kosmicznie wydajny - przy 210mm z powodzeniem uzyskiwałem nieporuszone kadry już przy 1/20 sekundy. To naprawdę świetny wynik. DOdam, że VC w nowym Tamronie pracuje niemal bezgłośnie, w odróżnieniu od chociażby wcześniej wymienionego 70-300 VC.




Jeśli zaś chodzi o szybkość i celność układu VC - muszę przyznać, że większość zdjęć robiłem tym razem w trybie manualnym (obiektyw podpięty przez przejściówkę do Sony) ale część zdjęć wykonana Nikonem D80 była praktycznie w 100% trafiona. Naturalnie obiektyw można za pomocą TAP-in console skalibrować do swojego body, o ile istnieje taka potrzeba. Przy normalnym fotografowaniu szybkość AF przy przekadrowywaniu jest w zupełności wystarczająca. Widać to na załączonym filmiku:


https://youtu.be/xKsIMCzqA08

Czasami, kiedy nie uda nam się trafić z ostrością i obiektyw przelatuje przez cały zakres AF procedura ostrzenia wydłuża się, gdyż jak widać na kolejnym filmiku sama prędkość układu nie jest jakoś oszałamiająco wielka:

https://youtu.be/Y0DH3YBmRtY


Wszystko jednak odbywa się dość sprawnie i naprawdę cicho, w połączeniu z układem VC mogę chyba powiedzieć, że to najbardziej chyba dotąd dyskretny Tamron. No ale do fotografowania np. w kościele się raczej nie nada, więc dyskrecja w tym przypadku nie jest aż tak potrzebna.

Optyka - tutaj miałem największe obawy. Brak przynależności do linii SP mógł zwiastować, że będziemy mieli do czynienia z obiektywem poprawnym, ale nie wybitnym. Mówiąc szczerze miło się rozczarowałem. Już po pierwszych zdjęciach testowych widziałem, że obiektyw jest naprawdę ostry już od maksymalnie otwartej przysłony i daje fajny, kontrastowy obrazek. Przy tym naprawdę niewiele winietuje (a tu też można było mieć uzasadnione obawy) a samo winietowanie w zasadzie zanika już po domknięciu o 1 EV.







Naturalnie musimy pamiętać, że mamy do czynienia z umiarkowanie jasnym obiektywem f=4, więc jeśli chcemy popracować nad kontrolą rozmycia tła musimy odpowiednio dobrać odległość i ogniskową, wykonując np. portrety. Wszystko doskonale widać na poniższych przykładach.





Doszły mnie słuchy, że według jakiegoś zachodniego testu obiektyw nie jest ostry na brzegach i w rogach kadru. Na szczęście nie mogę tego potwierdzić, wykonałem sporo zdjęć i mogę stwierdzić, że nic takiego nie występuje. Być może kwestia konkretnego egzemplarza, trudno mi powiedzieć. W linku na dole recenzji jest sporo zdjęć w pełnej rozdzielczości, gdzie możecie ocenić sami ostrość na brzegach kadru zarówno APSC jak i FF.


Cieszy mnie fakt, że w Polsce cena tego szkiełka została dobrze skalkulowana. Kosztuje bowiem 3299 zł. Tamron konkuruje bowiem ze szkłami firmowymi takimi jak Canon 70-200/4 IS (które jednak w tym roku zastąpi nowy model) oraz Nikkor 70-200/4 VC którego cena to już solidne 5900 zł. Niestety nie miałem możliwości porównać nowego Tamrona bezpośrednio z żadnym z nich, ale biorąc pod uwagę poziom, jaki sobą reprezentuje nie sądzę, żeby był gorszy od któregokolwiek. Chętnie jednak poczekam na inne porównania w sieci, bo jestem ciekaw jak wypadnie zwłaszcza na tle Nikkora (Canon nie bez przyczyny będzie aktualizował już dość wysłużone szkiełko). Tradycyjnie solidnym atutem w przypadku Tamrona jest bardzo długa, bo aż 5-letnia gwarancja polskiego dystrybutora. Jestem przekonany, że w zaproponowanej cenie znajdzie wielu nabywców.

Na koniec krótkie podsumowanie oraz garść zdjęć w małym i dużym formacie.

Zalety:
+ bardzo lekka konstrukcja i kompaktowe rozmiary
+ świetna rozdzielczość w całym zakresie ogniskowych
+ dobrze skorygowane winietowanie
+ praktycznie brak aberracji poprzecznej
+ świetny kontrast i kolorystyka
+ wydajna i cicha stabilizacja obrazu
+ cichy i dość szybki układ AF
+ 5 lat gwarancji
+ niewygórowana cena startowa
+ możliwość dokupienia mocowania statywowego
+ dobra praca nawet pod ostre słońce
+ możliwość współpracy z telekonwerterami Tamron
+ współpraca z TAP-in
+ uszczelniona konstrukcja

Wady:
- wysoka cena mocowania statywowego (jeśli komuś jest potrzebne)
- w całości plastikowa konstrukcja zewnętrzna
- brak ogranicznika zakresu pracy AF











Zdjęcia duże: http://www.kubacichocki.pl/test/tamron70210/full.zip